- Kategorie:
- Alpy.26
- Alpy austriackie 2023.9
- Alpy włoskie 2021.8
- Alzacja i dolina Renu 2019.10
- Austria.25
- Bawaria.2
- Berlin.2
- Berliner Mauerweg 2018.2
- Brandenburgia.24
- Czechy.7
- do pracy / z pracy.74
- Doliną Bobru.2
- Dolnośląskie.3
- Donauradweg i okolice 2018.7
- Dookoła Tatr 2022.4
- Dookoła Zalewu Szczecińskiego.9
- Ennsradweg.4
- fitness.117
- Francja.10
- Hesja.4
- Holandia i Belgia 2023.3
- Karyntia.7
- koło Dominikowa.46
- koło domu.457
- Łaba 2022.12
- Mainz i dolina Renu 2023.5
- Małopolska.6
- Meklemburgia-Pomorze.84
- Nad Bałtyk 2020.4
- nad morzem.13
- Nadrenia-Palatynat.4
- Niemcy.86
- Odra-Nysa.12
- Osttirol i Karyntia rowerem 2020.9
- Rugia 2017.3
- Saksonia.5
- Saksonia-Anhalt.2
- Słowacja.4
- Spreewald Gurkenradweg 2021.3
- Szkocja.1
- Szwajcaria.2
- trekking.264
- Tyrol Wschodni.4
- Wędrówki piesze.2
- Włochy.9
- Wzdłuż Drawy.4
- Zachodniopomorskie.384
Nad Drawę
Niedziela, 9 czerwca 2019 | dodano: 10.06.2019Kategoria koło Dominikowa, Zachodniopomorskie
W niedzielę po południu wycieczka z Darkiem chyba najładniejszym odcinkiem czerwonego szlaku w Drawieńskim Parku Narodowym - od Barnimia do Zatomia, koroną skarpy nad Drawą. Pogoda bardzo przyjemna - ciepło, słonecznie, ale bez uciążliwego upału. Mapka wycieczki.
Trochę zmian po drodze - na wjeździe do Dominikowa przejeżdżających wita taka oto nowa dekoracja ;-D

Trochę mnie to rozbawiło. Następne zmiany nie były już takie wesołe - zabytkowy, drewniany most na Drawie w Barnimiu zastąpiono zwykłym żelbetonowym, a widok na rzekę szpeci dodatkowo brzydka metalowa kładka dla pieszych, na szczęście tymczasowa.

Właśnie przeglądałam swoje wcześniejsze zdjęcia na komputerze, chcąc znaleźć jakąś fotkę starego mostu - niestety chyba nie mam takiej. Jedynie udało mi się znaleźć zdjęcie z maja 2018, gdzie widać fragment tej drewnianej, urokliwej konstrukcji w tle:

Kilkaset metrów za mostem, koło cmentarza, dojechaliśmy do niebieskiej, jednej z trzech pętli rowerowych Drawieńskiego Parku Narodowego oraz częściowo pokrywającego się z nim czerwonego szlaku pieszego im. Stefana Czarnieckiego. Szlak jest przejezdny dla rowerów turystycznych i mtb, biegnie częściowo ścieżkami typu singletrack przez piękny, bukowy las, wysoko nad Drawą:




Na pomoście przy polu biwakowym Binduga Barnimie robimy sobie postój. Cieszymy się samotnością i śpiewem ptaków. Do końca czerwca na Drawie jest okres ochronny i nie wolno pływać kajakami. Potem - szczególnie w weekendy - niestety jest tu bardzo tłoczno i gwarno, a pomost obstawiony jest kolorowymi kajakami.


Częściowo jedziemy (albo pchamy rowery) przez piaszczyste drogi leśne oraz historyczną, brukowaną Drogę Solną - dawny trakt, którym w średniowieczu wożono sól z Wielkopolski do Kołobrzegu.
Wkrótce dojeżdżamy do Zatomia - ładnej wioski, zagubionej wśród ostępów Puszczy Drawskiej.


A stamtąd blisko już na pole biwakowe Bogdanka, gdzie do Drawy uchodzi Korytnica. Darek na pomoście w widłach rzek.

Z Bogdanki mamy 9,5 km na działkę asfaltową, boczną szosą. Wróciliśmy ok. 17.00 - w sam raz, żeby jeszcze pokrzątać się po ogrodzie i zebrać do domu po widoku, o rozsądnej porze.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Trochę zmian po drodze - na wjeździe do Dominikowa przejeżdżających wita taka oto nowa dekoracja ;-D

Trochę mnie to rozbawiło. Następne zmiany nie były już takie wesołe - zabytkowy, drewniany most na Drawie w Barnimiu zastąpiono zwykłym żelbetonowym, a widok na rzekę szpeci dodatkowo brzydka metalowa kładka dla pieszych, na szczęście tymczasowa.

Właśnie przeglądałam swoje wcześniejsze zdjęcia na komputerze, chcąc znaleźć jakąś fotkę starego mostu - niestety chyba nie mam takiej. Jedynie udało mi się znaleźć zdjęcie z maja 2018, gdzie widać fragment tej drewnianej, urokliwej konstrukcji w tle:

Kilkaset metrów za mostem, koło cmentarza, dojechaliśmy do niebieskiej, jednej z trzech pętli rowerowych Drawieńskiego Parku Narodowego oraz częściowo pokrywającego się z nim czerwonego szlaku pieszego im. Stefana Czarnieckiego. Szlak jest przejezdny dla rowerów turystycznych i mtb, biegnie częściowo ścieżkami typu singletrack przez piękny, bukowy las, wysoko nad Drawą:




Na pomoście przy polu biwakowym Binduga Barnimie robimy sobie postój. Cieszymy się samotnością i śpiewem ptaków. Do końca czerwca na Drawie jest okres ochronny i nie wolno pływać kajakami. Potem - szczególnie w weekendy - niestety jest tu bardzo tłoczno i gwarno, a pomost obstawiony jest kolorowymi kajakami.


Częściowo jedziemy (albo pchamy rowery) przez piaszczyste drogi leśne oraz historyczną, brukowaną Drogę Solną - dawny trakt, którym w średniowieczu wożono sól z Wielkopolski do Kołobrzegu.



A stamtąd blisko już na pole biwakowe Bogdanka, gdzie do Drawy uchodzi Korytnica. Darek na pomoście w widłach rzek.

Z Bogdanki mamy 9,5 km na działkę asfaltową, boczną szosą. Wróciliśmy ok. 17.00 - w sam raz, żeby jeszcze pokrzątać się po ogrodzie i zebrać do domu po widoku, o rozsądnej porze.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
23.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad Korytnicę
Sobota, 8 czerwca 2019 | dodano: 10.06.2019Kategoria koło Dominikowa, Zachodniopomorskie
Sobotę i niedzielę spędziliśmy z Darkiem na działce. Czasu na rower niestety nie było zbyt wiele, bo zabrałam ze sobą "obowiązki pracowe", ale udało się wyskoczyć wieczorem nad Korytnicę. Mapka wycieczki.
Dojazd do miejscowości Nowa Korytnica po kiepskim i dziurawym asfalcie, ale warto dla takich widoków:



Powrót drogą w jeszcze gorszym stanie, przez las - kiedyś była to utwardzona droga, ale teraz pozostały skruszałe resztki. Chyba odzwyczaiłam się od takich nawierzchni, bo po kilku kilometrach jazdy czułam się jak siekany kotlet. Objazd skrajem też nie zawsze możliwy, bo są tam przeważnie suche i sypkie piachy - w tej okolicy nie padało.

Ale na koniec zajechaliśmy na plażę w Dominikowie, popatrzeć sobie trochę na jezioro.

Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dojazd do miejscowości Nowa Korytnica po kiepskim i dziurawym asfalcie, ale warto dla takich widoków:



Powrót drogą w jeszcze gorszym stanie, przez las - kiedyś była to utwardzona droga, ale teraz pozostały skruszałe resztki. Chyba odzwyczaiłam się od takich nawierzchni, bo po kilku kilometrach jazdy czułam się jak siekany kotlet. Objazd skrajem też nie zawsze możliwy, bo są tam przeważnie suche i sypkie piachy - w tej okolicy nie padało.

Ale na koniec zajechaliśmy na plażę w Dominikowie, popatrzeć sobie trochę na jezioro.

Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
23.55 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
We wtorek Police, we środę Szczecin
Środa, 5 czerwca 2019 | dodano: 06.06.2019Kategoria do pracy / z pracy, koło domu, Zachodniopomorskie
Przyszły ze sklepu na D. zamówione przeze mnie przez internet okularki fotochromowe do jazdy rowerem, więc wypróbowałam je w czasie dwóch podwieczornych i wieczornych rundek komunikacyjnych. Na razie jestem zadowolona - jest duże pole widzenia, okulary są wygodne, pasują do nosa i do kasku, nie parują i dobrze przystosowują się do różnego stopnia naświetlenia.
We wtorek wieczorem wyjazd na zajęcia do Polic, ścieżką rowerową. Mapka1
Mijany po drodze pomnik w Trzeszczynie:

We środę wieczorem podjechałam natomiast rowerem do pracy. Do Szczecina przez Las Arkoński, Park Kasprowicza i Jasne Błonia. Koło Teatru Letniego spadł mi łańcuch i trochę się ubabrałam smarem przy zakładaniu. Wydaje mi się, że przednia przerzutka ostatnio gorzej pracuje, pewnie przydałaby się regulacja.
Wracałam już po godzinie 21.00, więc wybrałam trasę przez ul. 26 kwietnia, Taczaka i Krzekowo, żeby nie jechać przez las o tej porze. W nagrodę miałam ładne widoki na niebo o zachodzie słońca i przyjemniejsze temperatury. Tak mi się dobrze jechało, że dokręciłam jeszcze 6 km po Tanowie, już dobrze po 22.00. Mapka2
Ul. Taczaka wieczorową porą:

Hala sportowo-widowiskowa przy ul. Szafera:

Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
We wtorek wieczorem wyjazd na zajęcia do Polic, ścieżką rowerową. Mapka1
Mijany po drodze pomnik w Trzeszczynie:

We środę wieczorem podjechałam natomiast rowerem do pracy. Do Szczecina przez Las Arkoński, Park Kasprowicza i Jasne Błonia. Koło Teatru Letniego spadł mi łańcuch i trochę się ubabrałam smarem przy zakładaniu. Wydaje mi się, że przednia przerzutka ostatnio gorzej pracuje, pewnie przydałaby się regulacja.
Wracałam już po godzinie 21.00, więc wybrałam trasę przez ul. 26 kwietnia, Taczaka i Krzekowo, żeby nie jechać przez las o tej porze. W nagrodę miałam ładne widoki na niebo o zachodzie słońca i przyjemniejsze temperatury. Tak mi się dobrze jechało, że dokręciłam jeszcze 6 km po Tanowie, już dobrze po 22.00. Mapka2
Ul. Taczaka wieczorową porą:

Hala sportowo-widowiskowa przy ul. Szafera:

Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
61.90 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Z dużej chmury mały deszcz
Poniedziałek, 3 czerwca 2019 | dodano: 04.06.2019Kategoria Zachodniopomorskie, koło domu
Po południu tylko krótka rundka komunikacyjna po zakupy, bo było bardzo upalnie. Na nieco dłużej wybrałam się z Darkiem i sąsiadką Moniką dopiero wieczorem. Ledwie wyjechaliśmy z Tanowa, gdy na niebie zaczęła się budować czarna chmura. Początkowo mieliśmy zamiar pojechać przez Węgornik do Stolca, ale na łąkach wokół Świdwia zerwał się huraganowy wiatr, a z chmury uformował się jakiś dziwny lej, więc jednak zawróciliśmy.

Gdy ponownie byliśmy w Węgorniku, chmura jakby trochę się porozrywała i nie wyglądała już tak groźnie, więc wykręciliśmy jeszcze małe kółko szutrówką przez las do Grzepnicy, a dalej przez Sławoszewo i Bartoszewo do domu. W lesie jednak nas trochę przekropiło - ale był to taki krótki, letni deszczyk, nie jakaś nawałnica. Mapka wycieczki
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)

Gdy ponownie byliśmy w Węgorniku, chmura jakby trochę się porozrywała i nie wyglądała już tak groźnie, więc wykręciliśmy jeszcze małe kółko szutrówką przez las do Grzepnicy, a dalej przez Sławoszewo i Bartoszewo do domu. W lesie jednak nas trochę przekropiło - ale był to taki krótki, letni deszczyk, nie jakaś nawałnica. Mapka wycieczki
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
25.60 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Pracująca sobota
Sobota, 1 czerwca 2019 | dodano: 03.06.2019Kategoria do pracy / z pracy, koło domu, Zachodniopomorskie
Jak trzeba w sobotę do pracy, to chociaż wybiorę się rowerem. A po drodze pojechałam sobie przez Syrenie Stawy, ale nie obok tylko po nowych ścieżkach i jeszcze spotkanie z dawno niewidzianą koleżanką - w kawiarence na Jasnych Błoniach.


W powrotnej drodze jeszcze zrobiłam zakupy, a potem włączył mi się leśny szwędacz i wróciłam przez Głębokie, drogę koło leśniczówki Owczary i Bartoszewo. Piachu po pachy, ale wreszcie ciepło.

Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)


W powrotnej drodze jeszcze zrobiłam zakupy, a potem włączył mi się leśny szwędacz i wróciłam przez Głębokie, drogę koło leśniczówki Owczary i Bartoszewo. Piachu po pachy, ale wreszcie ciepło.

Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
36.21 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Z gośćmi do Szczecina, a potem do pracy
Środa, 29 maja 2019 | dodano: 29.05.2019Kategoria do pracy / z pracy, koło domu, Zachodniopomorskie
Odwiedziło nas trzech kolegów z południa Polski, którzy robili rowerowy szlak Odra-Nysa. To znaczy w zasadzie nasz jeden bardzo dobry kolega, z którym znamy się chyba ze trzydzieści lat, i jego dwóch towarzyszy. Taka męska włóczęga z sakwami.
Zaczęli w ubiegłym tygodniu w Libercu, w Czechach, a wczoraj dojechali do Gryfina i chyba ich dopadło trochę "zmęczenie materiału". Darek odebrał ekipę autem z Gryfina i spędziliśmy u nas miły wieczór, a dzisiaj przed południem panowie ruszyli w dalszą drogę - w planach na dziś mieli zwiedzanie Szczecina, transfer do Świnoujścia i potem dalej stacjonarnie wycieczki po wyspie Uznam.
Towarzyszyłam im dzisiaj do centrum Szczecina, żeby się nie zgubili gdzieś w kniejach wkrzańskich czy Lasku Arkońskim. Przejechaliśmy przez Jasne Błonia, aleją Jana Pawła II do placu Żołnierza, koło filharmonii i na Wały Chrobrego. A potem się pożegnałam i pojechałam do pracy.
Jeden z kolegów jechał na mtb i miał ciekawe rozwiązanie do transportu sakw - trzecie koło z bagażnikiem. Pomysłowe, ale chyba jednak dość nietypowe rozwiązanie:

Przyczepka na sakwy © tanova

Na Jasnych Błoniach © tanova
Mapka1,
Powrót z pracy zwykłą trasą. Mapka2

Polana Sportowa w Lesie Arkońskim w środowe popołudnie © tanova
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Zaczęli w ubiegłym tygodniu w Libercu, w Czechach, a wczoraj dojechali do Gryfina i chyba ich dopadło trochę "zmęczenie materiału". Darek odebrał ekipę autem z Gryfina i spędziliśmy u nas miły wieczór, a dzisiaj przed południem panowie ruszyli w dalszą drogę - w planach na dziś mieli zwiedzanie Szczecina, transfer do Świnoujścia i potem dalej stacjonarnie wycieczki po wyspie Uznam.
Towarzyszyłam im dzisiaj do centrum Szczecina, żeby się nie zgubili gdzieś w kniejach wkrzańskich czy Lasku Arkońskim. Przejechaliśmy przez Jasne Błonia, aleją Jana Pawła II do placu Żołnierza, koło filharmonii i na Wały Chrobrego. A potem się pożegnałam i pojechałam do pracy.
Jeden z kolegów jechał na mtb i miał ciekawe rozwiązanie do transportu sakw - trzecie koło z bagażnikiem. Pomysłowe, ale chyba jednak dość nietypowe rozwiązanie:

Przyczepka na sakwy © tanova

Na Jasnych Błoniach © tanova
Mapka1,
Powrót z pracy zwykłą trasą. Mapka2

Polana Sportowa w Lesie Arkońskim w środowe popołudnie © tanova
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
37.90 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Trzebież - listopad w maju
Niedziela, 26 maja 2019 | dodano: 26.05.2019Kategoria koło domu, Zachodniopomorskie
Stęskniłam się już za rowerkiem, bo ostatnich kilka dni spędziłam na wyjeździe służbowym i nie było takiej możliwości. Pomimo kiepskiej pogody wybrałam się więc dzisiaj z Darkiem na przejażdżkę - pojechaliśmy głównie drogami przez tereny leśne, bo strasznie wiało. Darek sprawdził przed wyruszeniem prognozę pogody - padać miało dopiero późnym popołudniem, jednak deszczyk postanowił zaskoczyć nas wcześniej. Mapka wycieczki
Pojechaliśmy na północ - najpierw kawałek DW115 i szutrówką, z której odbiliśmy w lewo, do Nowej Jasienicy

Nowa Jasienica © tanova
Przez Drogoradz dojechaliśmy do Trzebieży. Trzy tygodnie temu miało miejsce uroczyste otwarcie odremontowanej mariny Centralnego Ośrodka Żeglarskiego, więc chcieliśmy zobaczyć, jak wygląda po remoncie. Niestety prace w dalszym ciągu trwają:

W marinie w Trzebieży wciąż plac budowy © tanova

Główny basen jachtowy i budynek COŻ © tanova

Nowe pomosty do cumowania jachtów © tanova
Potem pojechaliśmy w stronę plaży.

Na pomoście przy plaży w Trzebieży © tanova

Widok z pomostu na trzebieską plażę © tanova
Z powrotem mieliśmy bardzo pod wiatr, który dał nam mocno popalić. Co prawda nie musieliśmy się halsować jak żeglarze, ale bardzo utrudniał jazdę. Do tego rozpadał się drobny deszczyk, więc nie było przyjemnie, nawet w kurtkach przeciwdeszczowych. Wybraliśmy trasę przez asfaltówkę nad jeziorem Piaski. Gdy wjechaliśmy w gęstszy las, trochę nas osłonił przed huraganem, ale nie przed siąpiącą mżawką. Na szczęście chwilami przestawała padać, więc bardzo nie zmokliśmy. Ale jednak nie jest to wymarzona pogoda na koniec maja, a ołowiane chmury nie nastrajają optymistycznie.

Asfaltówka znad jeziora Piaski do leśniczówki Podbrzezie © tanova
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Pojechaliśmy na północ - najpierw kawałek DW115 i szutrówką, z której odbiliśmy w lewo, do Nowej Jasienicy

Nowa Jasienica © tanova
Przez Drogoradz dojechaliśmy do Trzebieży. Trzy tygodnie temu miało miejsce uroczyste otwarcie odremontowanej mariny Centralnego Ośrodka Żeglarskiego, więc chcieliśmy zobaczyć, jak wygląda po remoncie. Niestety prace w dalszym ciągu trwają:

W marinie w Trzebieży wciąż plac budowy © tanova

Główny basen jachtowy i budynek COŻ © tanova

Nowe pomosty do cumowania jachtów © tanova
Potem pojechaliśmy w stronę plaży.

Na pomoście przy plaży w Trzebieży © tanova

Widok z pomostu na trzebieską plażę © tanova
Z powrotem mieliśmy bardzo pod wiatr, który dał nam mocno popalić. Co prawda nie musieliśmy się halsować jak żeglarze, ale bardzo utrudniał jazdę. Do tego rozpadał się drobny deszczyk, więc nie było przyjemnie, nawet w kurtkach przeciwdeszczowych. Wybraliśmy trasę przez asfaltówkę nad jeziorem Piaski. Gdy wjechaliśmy w gęstszy las, trochę nas osłonił przed huraganem, ale nie przed siąpiącą mżawką. Na szczęście chwilami przestawała padać, więc bardzo nie zmokliśmy. Ale jednak nie jest to wymarzona pogoda na koniec maja, a ołowiane chmury nie nastrajają optymistycznie.

Asfaltówka znad jeziora Piaski do leśniczówki Podbrzezie © tanova
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
51.23 km (0.00 km teren), czas: 02:41 h, avg:19.09 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
The Police
Wtorek, 21 maja 2019 | dodano: 21.05.2019
Wieczorem do Polic - wyjechałam trochę wcześniej i jeszcze pokręciłam się po mieście. Mapka

Rondo Pionierów Polic © tanova
Powrót ścieżką dla rowerów. Ciepły, przyjemny wieczór, a dzień coraz dłuższy.

Wieczór w Trzeszczynie © tanova
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)

Rondo Pionierów Polic © tanova
Powrót ścieżką dla rowerów. Ciepły, przyjemny wieczór, a dzień coraz dłuższy.

Wieczór w Trzeszczynie © tanova
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
20.80 km (0.00 km teren), czas: 01:07 h, avg:18.63 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Coś dla ducha i coś dla ciała
Niedziela, 19 maja 2019 | dodano: 19.05.2019Kategoria Zachodniopomorskie, Niemcy, Meklemburgia-Pomorze, koło domu
Dzisiaj zajęcia w podgrupach - Darek oswaja swoją szosówkę gdzieś tam na Odrze-Nysie, a ja tak przejechałam się dookoła komina. W planach była nawet krótsza wycieczka, ale trochę zeszło po drodze. Mapka.
Najpierw odwiedziłam Bartoszewo i leśną kapliczkę na niedzielną mszę - dużo ludzi na rowerach, sporo działkowiczów:

Potem pojechałam przez Sławoszewo i Grzepnicę do Dobrej Szczecińskiej, a stamtąd leśną ścieżką rowerową do Lubieszyna. Już kiedyś wstawiałam podobne zdjęcie, ale jakoś wciąż mnie rozwesela ten obiekt:

Zrobiło się pochmurno, ale wciąż było ciepło i nawet nie dokuczał bardzo wiatr. Jazda ścieżką rowerową do Bismarck i potem boczną drogą do Blankensee oraz Pampow całkiem przyjemna, bo nie dokuczał wiatr i pusto na drodze. Pomyślałam sobie, że znam te wszystkie wioski i drogi już prawie jak własną kieszeń i że pewnie dzisiejsza wycieczka niczym mnie nie zaskoczy. Ale się myliłam!
Teren pofałdowany, bardzo malowniczo:

Kościółek w Blankensee:

I konie z tamtejszej agroturystyki:

W Pampow udało mi się "ustrzelić" obiektywem bociana na dachu:

Coś dla ducha, coś dla ciała 1 © tanova
A tutaj pani bocianowa w gnieździe, a może to pan bocian? Kto to wie?

Coś dla ducha, coś dla ciała 2 © tanova
W Pampow zrobiłam sobie krótki postój przy placyku, na którym stoi budowla pełniąca chyba rodzajem sceny plenerowej. A na jej ścianie wiersz:
Kiedyś
Kiedyś wszyscy posiadaliśmy mniej
chodziliśmy wszyscy na tańce,
stało tam tylko wiadro z czystą wodą
- to piliśmy czystą wodę
i z jeszcze większym zapałem tańczyliśmy

Coś dla ducha, coś dla ciała 3 © tanova
I teraz historia, jak to czasem życzenie powiedziane czy pomyślane potrafi się spełnić w niespodziewany sposób. W Pampow miałam zamiar zjechać na znaną drogę do Haus Salomo i dalej polną drogą przez granicę do Stolca. Ale jakoś się zagapiłam i za wcześnie skręciłam. Zorientowałam się, że to nie tam, ale - myślę sobie - pewnie gdzieś wyjadę, kierunek się zgadza. Droga asfaltowa zamieniła się w gruntową, droga gruntowa w nikłą ścieżkę w trawie, a ta całkiem zginęła w kępach roślinności na podmokłej łące:

Coś dla ducha, coś dla ciała 4 © tanova
I tylko ciekawska sarna w oddali przyglądała mi się strzygąc uszami, co też ten dziwny człowiek robi w tym miejscu?

Coś dla ducha, coś dla ciała 5 © tanova
W oddali słychać gdzieś szosę, no to idę na przełaj, ale łąka poprzecinana kanałami melioracyjnymi, bagnista. Pomyślałam, że jednak nie chcę skończyć jako mumia z bagien, więc odwrót tą samą drogą - do Pampow. A jak potem popatrzyłam na mapkę, to byłam już na samej granicy i blisko do szosy, ale jednak te ostatnie paręset metrów było nie do przebycia.
A tu na niebie chmury gęstnieją i czernieją. No cóż - przez te przełaje i tak wycieczka zmieniła charakter z treningowej na przygodową, więc stwierdziłam, że wracam najkrótszą - polną - drogą przez Świdwie i przez Węgornik.

Coś dla ducha, coś dla ciała 6 © tanova
A z chmur już zwisa jęzor deszczu i błyska się i grzmi, ale tak jakby trochę bokiem szły? No to zajrzałam jeszcze nad Świdwie i pstryknęłam parę fotek.

Czarne chmury nad polami koło Węgornika © tanova

Wieża widokowa nad Świdwiem © tanova

Burzowo na horyzoncie nad Świdwiem © tanova

W powrotnej drodze z Węgornika © tanova
Straszyły te chmury, straszyły, ale w końcu jednak wróciłam do domu sucha i w Tanowie nic nie popadało.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Najpierw odwiedziłam Bartoszewo i leśną kapliczkę na niedzielną mszę - dużo ludzi na rowerach, sporo działkowiczów:

Potem pojechałam przez Sławoszewo i Grzepnicę do Dobrej Szczecińskiej, a stamtąd leśną ścieżką rowerową do Lubieszyna. Już kiedyś wstawiałam podobne zdjęcie, ale jakoś wciąż mnie rozwesela ten obiekt:

Zrobiło się pochmurno, ale wciąż było ciepło i nawet nie dokuczał bardzo wiatr. Jazda ścieżką rowerową do Bismarck i potem boczną drogą do Blankensee oraz Pampow całkiem przyjemna, bo nie dokuczał wiatr i pusto na drodze. Pomyślałam sobie, że znam te wszystkie wioski i drogi już prawie jak własną kieszeń i że pewnie dzisiejsza wycieczka niczym mnie nie zaskoczy. Ale się myliłam!
Teren pofałdowany, bardzo malowniczo:

Kościółek w Blankensee:

I konie z tamtejszej agroturystyki:

W Pampow udało mi się "ustrzelić" obiektywem bociana na dachu:

Coś dla ducha, coś dla ciała 1 © tanova
A tutaj pani bocianowa w gnieździe, a może to pan bocian? Kto to wie?

Coś dla ducha, coś dla ciała 2 © tanova
W Pampow zrobiłam sobie krótki postój przy placyku, na którym stoi budowla pełniąca chyba rodzajem sceny plenerowej. A na jej ścianie wiersz:
Kiedyś
Kiedyś wszyscy posiadaliśmy mniej
chodziliśmy wszyscy na tańce,
stało tam tylko wiadro z czystą wodą
- to piliśmy czystą wodę
i z jeszcze większym zapałem tańczyliśmy

Coś dla ducha, coś dla ciała 3 © tanova
I teraz historia, jak to czasem życzenie powiedziane czy pomyślane potrafi się spełnić w niespodziewany sposób. W Pampow miałam zamiar zjechać na znaną drogę do Haus Salomo i dalej polną drogą przez granicę do Stolca. Ale jakoś się zagapiłam i za wcześnie skręciłam. Zorientowałam się, że to nie tam, ale - myślę sobie - pewnie gdzieś wyjadę, kierunek się zgadza. Droga asfaltowa zamieniła się w gruntową, droga gruntowa w nikłą ścieżkę w trawie, a ta całkiem zginęła w kępach roślinności na podmokłej łące:

Coś dla ducha, coś dla ciała 4 © tanova
I tylko ciekawska sarna w oddali przyglądała mi się strzygąc uszami, co też ten dziwny człowiek robi w tym miejscu?

Coś dla ducha, coś dla ciała 5 © tanova
W oddali słychać gdzieś szosę, no to idę na przełaj, ale łąka poprzecinana kanałami melioracyjnymi, bagnista. Pomyślałam, że jednak nie chcę skończyć jako mumia z bagien, więc odwrót tą samą drogą - do Pampow. A jak potem popatrzyłam na mapkę, to byłam już na samej granicy i blisko do szosy, ale jednak te ostatnie paręset metrów było nie do przebycia.
A tu na niebie chmury gęstnieją i czernieją. No cóż - przez te przełaje i tak wycieczka zmieniła charakter z treningowej na przygodową, więc stwierdziłam, że wracam najkrótszą - polną - drogą przez Świdwie i przez Węgornik.

Coś dla ducha, coś dla ciała 6 © tanova
A z chmur już zwisa jęzor deszczu i błyska się i grzmi, ale tak jakby trochę bokiem szły? No to zajrzałam jeszcze nad Świdwie i pstryknęłam parę fotek.

Czarne chmury nad polami koło Węgornika © tanova

Wieża widokowa nad Świdwiem © tanova

Burzowo na horyzoncie nad Świdwiem © tanova

W powrotnej drodze z Węgornika © tanova
Straszyły te chmury, straszyły, ale w końcu jednak wróciłam do domu sucha i w Tanowie nic nie popadało.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
52.90 km (0.00 km teren), czas: 03:02 h, avg:17.44 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rieth i wiosenna ulewa
Sobota, 18 maja 2019 | dodano: 19.05.2019Kategoria Zachodniopomorskie, Niemcy, Meklemburgia-Pomorze, koło domu
Po dwóch ponurych i deszczowych dniach pogoda wreszcie zrobiła się majowa. Niestety najbliższe tygodnie zapowiadają się bardzo pracowicie, więc czasu na wycieczki rowerowe chyba nie będzie zbyt wiele. Wczoraj wybraliśmy się z Darkiem na rundkę po dobrze znanych miejscach w Puszczy Wkrzańskiej, mając do dyspozycji około trzy i pół godziny. Mapka wycieczki.
Pierwszym przystankiem było Rieth nad Jeziorem Nowowarpnieńskim, do którego dojechaliśmy przez Dobieszczyn i Hintersee. W porcie jachtowym zjedliśmy po kanapce i - grzejąc się w promieniach majowego słońca - zaczęliśmy się zastanawiać, czy dogonią nas czarne chmury, widoczne na horyzoncie.

Na mostku granicznym nad strumykiem, który oddziela Polskę i Niemcy:
Rzęsista ulewa dopadła nas na ścieżce rowerowej z Rieth do Nowego Warpna, na której schronić mogliśmy się tylko pod drzewem. Na szczęście nie trwała długo i wkrótce znów wyszło słońce, więc szybko obeschliśmy:
Co ciekawe, o kilometr dalej już jezdnia była sucha - chyba się nam trafiła jakaś lokalna chmura deszczowa.
Na szosie zarówno do Dobieszczyna jak i Nowego Warpna wczoraj spory ruch samochodowy i motocyklowy, więc gdy to było możliwe - na rondzie - odbiliśmy w boczną drogę w kierunku na Trzebież, a z niej w drogę nad jezioro Piaski. Tam drugi postój na pomoście:
I jeszcze jeden zygzak do Zalesia, skąd polną drogą przejechaliśmy do Węgornika i coraz bardziej dziurawą i wyboistą szutrówką - do Tanowa. Współczuję mieszkańcom Węgornika, którzy takie "sito" muszą pokonywać codziennie.
W Zalesiu:

Przy polnej drodze spotkaliśmy liska - niestety zdjęcie zrobione zoomem ze smartfona nie jest zbyt dobrej jakości:
Lepiej zapozował konik i osiołek z Tanowa:

Wyszła nam miła wycieczka na średnim dystansie.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Pierwszym przystankiem było Rieth nad Jeziorem Nowowarpnieńskim, do którego dojechaliśmy przez Dobieszczyn i Hintersee. W porcie jachtowym zjedliśmy po kanapce i - grzejąc się w promieniach majowego słońca - zaczęliśmy się zastanawiać, czy dogonią nas czarne chmury, widoczne na horyzoncie.




Na szosie zarówno do Dobieszczyna jak i Nowego Warpna wczoraj spory ruch samochodowy i motocyklowy, więc gdy to było możliwe - na rondzie - odbiliśmy w boczną drogę w kierunku na Trzebież, a z niej w drogę nad jezioro Piaski. Tam drugi postój na pomoście:

W Zalesiu:




Wyszła nam miła wycieczka na średnim dystansie.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
63.90 km (0.00 km teren), czas: 03:12 h, avg:19.97 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)