- Kategorie:
- Alpy.26
- Alpy austriackie 2023.9
- Alpy włoskie 2021.8
- Alzacja i dolina Renu 2019.10
- Austria.25
- Bawaria.2
- Berlin.2
- Berliner Mauerweg 2018.2
- Brandenburgia.24
- Czechy.7
- do pracy / z pracy.74
- Doliną Bobru.2
- Dolnośląskie.3
- Donauradweg i okolice 2018.7
- Dookoła Tatr 2022.4
- Dookoła Zalewu Szczecińskiego.9
- Ennsradweg.4
- fitness.117
- Francja.10
- Hesja.4
- Holandia i Belgia 2023.3
- Karyntia.7
- koło Dominikowa.46
- koło domu.457
- Łaba 2022.12
- Mainz i dolina Renu 2023.5
- Małopolska.6
- Meklemburgia-Pomorze.84
- Nad Bałtyk 2020.4
- nad morzem.13
- Nadrenia-Palatynat.4
- Niemcy.86
- Odra-Nysa.12
- Osttirol i Karyntia rowerem 2020.9
- Rugia 2017.3
- Saksonia.5
- Saksonia-Anhalt.2
- Słowacja.4
- Spreewald Gurkenradweg 2021.3
- Szkocja.1
- Szwajcaria.2
- trekking.264
- Tyrol Wschodni.4
- Wędrówki piesze.2
- Włochy.9
- Wzdłuż Drawy.4
- Zachodniopomorskie.384
Wpisy archiwalne w miesiącu
Czerwiec, 2020
Dystans całkowity: | 699.37 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 47:05 |
Średnia prędkość: | 14.85 km/h |
Liczba aktywności: | 13 |
Średnio na aktywność: | 53.80 km i 3h 37m |
Więcej statystyk |
komunikacyjnie
Wtorek, 30 czerwca 2020 | dodano: 30.06.2020
Z wczoraj i z dzisiaj - koło komina.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
9.30 km (0.00 km teren), czas: 00:45 h, avg:12.40 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wieczorna przewietrzałka #2
Tym razem do małego ronda na skrzyżowaniu dróg do Nowego Warpna, Trzebieży i Myśliborza. Wieczór przyjemny i słoneczny, niezbyt gorąco, mały ruch na szosie - dobrze się jechało, chociaż szkoda, że znów solo.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
33.93 km (0.00 km teren), czas: 01:24 h, avg:24.24 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
komunikacyjnie
Czwartek, 25 czerwca 2020 | dodano: 25.06.2020
Z wtorku i z dzisiaj.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
13.75 km (0.00 km teren), czas: 00:59 h, avg:13.98 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wieczorna pętelka do Jasienicy
Właściwie to była moja pętelka pandemiczna, lekko zmodyfikowana - bo nad Roztokę Odrzańską, przez Jasienicę jeździłam chyba ze dwa razy ukradkiem wczesną wiosną, gdy był zakaz wstępu do lasu. Tylko wtedy jechałam szosą koło Zakładów Chemicznych, a wczoraj mogłam pojechać szutrówką przez las, do leśniczówki Turznica - znacznie przyjemniej niż koło kombinatu Azoty. Pojechałam sama, bo Darek miał więcej czasu i wybrał się na rundkę przez Nowe Warpno i Trzebież, a potem obadać nową DDR-kę do Polic. A ja się spontanicznie zdecydowałam dopiero krótko przed dziewiętnastą, gdy wyrobiłam się z pracą.
Tak więc - jak już napisałam - pojechałam szutrówką w las, a potem z Turznicy w prawo do Jasienicy, gdzie ulicą Wodną dojechałam nad Gunicę.
Byłam zaskoczona bujną roślinnością przy drodze, jak i na wale przeciwpowodziowym, a także faktem, że droga tak szybko wyschła po weekendowych deszczach. Zazwyczaj długo trzymają się tam kałuże i błoto, a tu - suchusieńko. Na okolicznych polach - sianokosy. Typowy czerwcowy krajobraz. Widok z wału:
Na plażyczce nad Roztoką też dziki busz. Tak to wygląda z góry:
A tak z bliska:
Chwilę posiedziałam i trzeba się było zbierać. Powrót przez Wieńkowo, Tatynię i Witorzę.
Kościół w Tatyni:
I kwitnąca facelia na polu pod Tanowem:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Tak więc - jak już napisałam - pojechałam szutrówką w las, a potem z Turznicy w prawo do Jasienicy, gdzie ulicą Wodną dojechałam nad Gunicę.
Byłam zaskoczona bujną roślinnością przy drodze, jak i na wale przeciwpowodziowym, a także faktem, że droga tak szybko wyschła po weekendowych deszczach. Zazwyczaj długo trzymają się tam kałuże i błoto, a tu - suchusieńko. Na okolicznych polach - sianokosy. Typowy czerwcowy krajobraz. Widok z wału:
Na plażyczce nad Roztoką też dziki busz. Tak to wygląda z góry:
A tak z bliska:
Chwilę posiedziałam i trzeba się było zbierać. Powrót przez Wieńkowo, Tatynię i Witorzę.
Kościół w Tatyni:
I kwitnąca facelia na polu pod Tanowem:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
30.48 km (0.00 km teren), czas: 01:42 h, avg:17.93 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wieczorna przewietrzałka
Poniedziałek, 22 czerwca 2020 | dodano: 22.06.2020
Nie wytrzymałam wieczorem i pojechałam na godzinkę z hakiem - do Dobieszczyna z małym naddatkiem i z powrotem. Ciepły i słoneczny wieczór to miła odmiana po ostatnich dżdżystych dniach, ale po opadach nie ma już śladu - kałuże w lesie wsiąkły, jezdnia sucha. Zdjęć po drodze nie robiłam, bo się nie zatrzymywałam, tylko na koniec jedno w ogrodzie.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
30.76 km (0.00 km teren), czas: 01:17 h, avg:23.97 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Mokro i ponuro po deszczu
Mieliśmy dzisiaj pożeglować, bo w prognozach deszcz był tylko do 11.00. Jednak padało chyba do 17.00, dopiero pod wieczór mżawka ustała, więc z pływania nici.
Spontanicznie skrzyknęliśmy się z sąsiadką Moniką i przewietrzyliśmy rowerami się po okolicy - szutrem i leśnymi duktami do Zalesia, a potem wąską asfaltówką nad jezioro Piaski. Ponura pogoda jednak chyba odstraszyła większość bikerów, bo spotkaliśmy tylko dwóch, w tym naszego sąsiada.
Ośrodek edukacji ekologicznej w Zalesiu - kolejny globus do kolekcji ;-)
Na pomoście, nad zarastającym jeziorem Piaski:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Spontanicznie skrzyknęliśmy się z sąsiadką Moniką i przewietrzyliśmy rowerami się po okolicy - szutrem i leśnymi duktami do Zalesia, a potem wąską asfaltówką nad jezioro Piaski. Ponura pogoda jednak chyba odstraszyła większość bikerów, bo spotkaliśmy tylko dwóch, w tym naszego sąsiada.
Ośrodek edukacji ekologicznej w Zalesiu - kolejny globus do kolekcji ;-)
Na pomoście, nad zarastającym jeziorem Piaski:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
39.35 km (0.00 km teren), czas: 02:30 h, avg:15.74 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
komunikacyjnie
Wtorek, 16 czerwca 2020 | dodano: 21.06.2020
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
6.37 km (0.00 km teren), czas: 00:32 h, avg:11.94 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Powrót ze Świnoujścia
Niedziela, 14 czerwca 2020 | dodano: 21.06.2020Kategoria Meklemburgia-Pomorze, Niemcy, trekking, Nad Bałtyk 2020
Dopiero w sobotę wieczorem doczytałam, że pomimo otwarcia granic z Niemcami, Meklemburgia-Pomorze Przednie do końca czerwca nie zezwala na jednodniowe pobyty turystyczne ☹️. Hm, co tu zrobić? Nie byłam gotowa psychicznie na kolejny, stresujący przejazd rowerem przez S3 - aż do Wolina.
Stwierdziliśmy więc z Darkiemrano, że jedziemy zobaczyć na promenadę transgraniczną,
jak się sprawy mają. Najwyżej coś wymyślę. Na granicy żadnych służb
mundurowych nie było, tylko peleton niemieckich emerytów, spragnionych
świnoujskich klimatów.
No to pstryk i dyskretnie odbijamy na niemiecką stronę.
Zaraz za granicą - w Ahlbeck - skręcamy w kierunku na Korswandt i nieco mniej turystyczną stronę wyspy Uznam. Na początku mamy dwie spore górki do pokonania przez las, potem krajobraz południowej części wyspy robi się sielski i trochę nostalgiczny.
Wciąż wieje mocny, północno-wschodni wiatr. Jest ciepło, ale rześko. W Anklam - zwrot i od tego miejsca mamy centralnie pod wiatr, który rozdmuchuje się do 8 m/s.
Most na Peene w Anklam:
Czeka nas walka z wiatrem i odcinek szlaku dookoła Zalewu po starej drodze z płyt betonowych i gruntówkach, bo to przecież rezerwat. Myślałam, że mi zerwie kask razem z głową ?. Rekompensatą były fantastyczne krajobrazy kwitnących Bagien Anklamskich. Na drugim zdjęciu widoczne w oddali pozostałości mostu kolejowego Kamp-Karnin.
W Ueckermünde robimy postój. Charakterystyczna ławeczka:
Rynek i plaża nad Zalewem:
Z tego miejsca mamy już bardziej z wiatrem, który zresztą pod wieczór słabnie. Jesteśmy 40 km od domu, prawie jak w przedpokoju ?.
Na granicy w Dobieszczynie już tylko ślad po kupie piachu, blokującej do niedawna przejście.
Jesteśmy w domu ok. 20.45.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
No to pstryk i dyskretnie odbijamy na niemiecką stronę.
Zaraz za granicą - w Ahlbeck - skręcamy w kierunku na Korswandt i nieco mniej turystyczną stronę wyspy Uznam. Na początku mamy dwie spore górki do pokonania przez las, potem krajobraz południowej części wyspy robi się sielski i trochę nostalgiczny.
Wciąż wieje mocny, północno-wschodni wiatr. Jest ciepło, ale rześko. W Anklam - zwrot i od tego miejsca mamy centralnie pod wiatr, który rozdmuchuje się do 8 m/s.
Most na Peene w Anklam:
Czeka nas walka z wiatrem i odcinek szlaku dookoła Zalewu po starej drodze z płyt betonowych i gruntówkach, bo to przecież rezerwat. Myślałam, że mi zerwie kask razem z głową ?. Rekompensatą były fantastyczne krajobrazy kwitnących Bagien Anklamskich. Na drugim zdjęciu widoczne w oddali pozostałości mostu kolejowego Kamp-Karnin.
W Ueckermünde robimy postój. Charakterystyczna ławeczka:
Rynek i plaża nad Zalewem:
Z tego miejsca mamy już bardziej z wiatrem, który zresztą pod wieczór słabnie. Jesteśmy 40 km od domu, prawie jak w przedpokoju ?.
Na granicy w Dobieszczynie już tylko ślad po kupie piachu, blokującej do niedawna przejście.
Jesteśmy w domu ok. 20.45.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
137.06 km (0.00 km teren), czas: 09:26 h, avg:14.53 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad morzem: Z Grzybowa do Świnoujścia
Sobota, 13 czerwca 2020 | dodano: 21.06.2020Kategoria Nad Bałtyk 2020, nad morzem, trekking, Zachodniopomorskie
Budzimy się rano w Grzybowie - wreszcie zmiana pogody! Chmury i mgłę zastąpiło słońce, ale wciąż mocno wiało ze wschodu, więc
było rześko. Dobrze, że mamy z wiatrem. Zaglądamy na plażę w Grzybowie -
jeszcze pustą rano.
Kolejną miejscowością jest Dźwirzyno, gdzie szlak R-10 poprowadzono ciekawą kładką przez pola wydmowe.
Nad jeziorem Resko Przymorskie:
W Mrzeżynie robimy sobie pierwszy postój w porcie. Rybacy sprzedają świeżą rybę prosto z kutra - chętnych nie brakuje.
Do tej pory jechaliśmy przy plaży albo DDR-ką wzdłuż drogi dla samochodów. Za Mrzeżynem szlak R-10 odbija w las i jedzie się szutrowym singielkiem, leśną ścieżką oraz brukowaną drogą przez dawne tereny wojskowe. Wojsko jest tutaj nota bene nadal, ale jest przejazd dla cywilów na rowerach.
Napotykamy MMOR - czyli Modelowe Miejsce Odpoczynku dla Rowerzystów. Jest wiata, stół i szerokie ławy, wifi, zasilane solarami stacje ładowania dla e-bike'ów, gniazdka elektryczne, USB i oświetlenie. Do tego tablice informacyjne i mapy. Pełen wypas - brawo Urząd Marszałkowski!
Pogorzelicę mijamy od południa, od strony jeziora Konarzewo i linii wąskotorówki. Nad jeziorem głośno wydziera się ptactwo i rechoczą żaby. Chyba mają tutaj raj.
Niechorze:
Rewal:
Na plażach kolorowo od parawanów, w miejscowościach - tłoczno, na szlaku rowerowym - ruch umiarkowany.
Trzęsacz:
W Pobierowie zatrzymujemy się na obiad i telefonujemy do przyjaciół, którzy spędzają długi weekend w Międzywodziu. Umawiamy się, że wyjadą nam naprzeciw. Spotykamy się gdzieś w lesie pod Dziwnówkiem, akurat w takim miejscu, gdzie szlak jest słabo oznaczony i bez mała byśmy się minęli.
Do Międzywodzia jedziemy razem, tam jeszcze wspólna kawa i dalej już sami. Na wyspie Wolin szlak idzie tymczasowym obejściem przez leśne drogi, albo można jechać drogami dla samochodów. Ponieważ jest już późno, decydujemy się na wariant asfaltowy i wybieramy drogę przez Kołczewo i Wisełkę do Międzyzdrojów. Na szczęście ruch jest umiarkowany, a górki są nawet fajnym urozmaiceniem po całym dniu jazdy po płaskim.
Do Międzyzdrojów docieramy pod wieczór - pogoda znów się trochę psuje, ale nie pada. Wieje za to bardzo silny wiatr. Na szczęście ze wschodu, więc prawie cały czas mamy z wiatrem.
Nie lubię Międzyzdrojów. Nie lubię tłumów, tandety i ich bezładnej zabudowy. Przed nami ostatnia prosta - do Świnoujścia. Paskudny odcinek poboczem ruchliwej DK3 dłuży się niemiłosiernie, a jeszcze za wcześnie skręcamy - do Ognicy, zamiast na przeprawę promową. Ech ...
Jestem szczęśliwa, gdy wreszcie docieramy na prom. Widoki z Bielika:
Nocleg mamy na samym końcu Świnoujścia, przy ostatnim zejściu na plażę, pod niemiecką granicą. Zostawiamy bagaże, przebieramy się na cieplejsze rzeczy i ostatnie 6 km dokręcamy promenadą na zasłużoną kolację. O tej porze to już tylko Berliner Döner Kebab.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Kolejną miejscowością jest Dźwirzyno, gdzie szlak R-10 poprowadzono ciekawą kładką przez pola wydmowe.
Nad jeziorem Resko Przymorskie:
W Mrzeżynie robimy sobie pierwszy postój w porcie. Rybacy sprzedają świeżą rybę prosto z kutra - chętnych nie brakuje.
Do tej pory jechaliśmy przy plaży albo DDR-ką wzdłuż drogi dla samochodów. Za Mrzeżynem szlak R-10 odbija w las i jedzie się szutrowym singielkiem, leśną ścieżką oraz brukowaną drogą przez dawne tereny wojskowe. Wojsko jest tutaj nota bene nadal, ale jest przejazd dla cywilów na rowerach.
Napotykamy MMOR - czyli Modelowe Miejsce Odpoczynku dla Rowerzystów. Jest wiata, stół i szerokie ławy, wifi, zasilane solarami stacje ładowania dla e-bike'ów, gniazdka elektryczne, USB i oświetlenie. Do tego tablice informacyjne i mapy. Pełen wypas - brawo Urząd Marszałkowski!
Pogorzelicę mijamy od południa, od strony jeziora Konarzewo i linii wąskotorówki. Nad jeziorem głośno wydziera się ptactwo i rechoczą żaby. Chyba mają tutaj raj.
Niechorze:
Rewal:
Na plażach kolorowo od parawanów, w miejscowościach - tłoczno, na szlaku rowerowym - ruch umiarkowany.
Trzęsacz:
W Pobierowie zatrzymujemy się na obiad i telefonujemy do przyjaciół, którzy spędzają długi weekend w Międzywodziu. Umawiamy się, że wyjadą nam naprzeciw. Spotykamy się gdzieś w lesie pod Dziwnówkiem, akurat w takim miejscu, gdzie szlak jest słabo oznaczony i bez mała byśmy się minęli.
Do Międzywodzia jedziemy razem, tam jeszcze wspólna kawa i dalej już sami. Na wyspie Wolin szlak idzie tymczasowym obejściem przez leśne drogi, albo można jechać drogami dla samochodów. Ponieważ jest już późno, decydujemy się na wariant asfaltowy i wybieramy drogę przez Kołczewo i Wisełkę do Międzyzdrojów. Na szczęście ruch jest umiarkowany, a górki są nawet fajnym urozmaiceniem po całym dniu jazdy po płaskim.
Do Międzyzdrojów docieramy pod wieczór - pogoda znów się trochę psuje, ale nie pada. Wieje za to bardzo silny wiatr. Na szczęście ze wschodu, więc prawie cały czas mamy z wiatrem.
Nie lubię Międzyzdrojów. Nie lubię tłumów, tandety i ich bezładnej zabudowy. Przed nami ostatnia prosta - do Świnoujścia. Paskudny odcinek poboczem ruchliwej DK3 dłuży się niemiłosiernie, a jeszcze za wcześnie skręcamy - do Ognicy, zamiast na przeprawę promową. Ech ...
Jestem szczęśliwa, gdy wreszcie docieramy na prom. Widoki z Bielika:
Nocleg mamy na samym końcu Świnoujścia, przy ostatnim zejściu na plażę, pod niemiecką granicą. Zostawiamy bagaże, przebieramy się na cieplejsze rzeczy i ostatnie 6 km dokręcamy promenadą na zasłużoną kolację. O tej porze to już tylko Berliner Döner Kebab.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
134.20 km (0.00 km teren), czas: 09:20 h, avg:14.38 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad morze: Z Białogardu do Grzybowa
Piątek, 12 czerwca 2020 | dodano: 21.06.2020Kategoria Nad Bałtyk 2020, nad morzem, trekking, Zachodniopomorskie
Po dobrym śniadaniu w hotelu, a właściwie w Bistro Jajo, które było zresztą uczestnikiem Kuchennych Rewolucji Magdy Gessler, o czym przypominały krzykliwe banery, zbieramy się z Darkiem w drogę. Pogoda dalej taka jakaś nijaka, ale przynajmniej nie pada i jest trochę cieplej niż w czwartek.
Od Białogardu Stary Kolejowy Szlak biegnie w dwóch wariantach - przez Koszalin do Mielna oraz przez Gościno do Kołobrzegu. Obydwa na około 50 km. My decydujemy się na pierwszy z nich. Ale najpierw runda po białogardzkiej starówce, która pozytywnie mnie zaskoczyła.
Potem szlak biegnie wzdłuż niewielkiej rzeczki - Liśnicy.
W odróżnieniu od odcinka Złocieniec-Białogard, ten do Mielna wcale nie jest oznakowany, a niektóre fragmenty jeszcze nie istnieją, a w zasadzie istnieją jako polne drogi albo leśne dukty:
Pod Bialogardem:
Pogoda poprawia się, nawet nieśmiało wychodzi słońce i robi się cieplej. Jedziemy w stronę Pomianowa, a potem znów w teren.
Nad Radwią trochę pobłądziliśmy. Prawie pokłóciłam się z Darkiem i prawie zgubiłam telefon na jakichś leśnych wertepach. Ale Radew - bardzo ładna. Fajna rzeczka byłaby na kajak.
W końcu znajdujemy właściwą drogę, ale pogoda znów zaczyna się psuć. Pałac w Dunowie:
Do Strzekęcina dojeżdżamy przy pierwszych kroplach deszczu i pomrukach burzy. Postanawiamy przeczekać nawałnicę w tamtejszym Bursztynowym Pałacu, w którym mieści się czterogwiazdkowy hotel. Oczekiwanie umila nam kawa i wykwintna szarlotka.
A gdy przestaje padać, przechadzamy się po pięknym parku wokół pałacu.
Od Strzekęcina przez Koszalin do Mielna jedziemy nudną ścieżką rowerową wzdłuż drogi wojewódzkiej. Duży ruch, brzydko, dobrze że chociaż bezpiecznie. 25 km.
Im bardziej zbliżamy się do morza, tym bardziej znów psuje się pogoda - wiatr robi się coraz bardziej lodowaty i porywisty, pogarsza się widoczność.
Docieramy do Mielna:
Czy to jest czerwiec, czy listopad?
Bardzo dobitnie przypominamy sobie z Darkiem, dlaczego nie spędzamy urlopów nad Bałtykiem.
Sarbinowo
Na szlaku R-10 bardzo tłoczno - spacerowicze, dzieci na rowerkach, niedzielni rowerzyści, hulajnogi, skutery. Dramat. A przejazdy przez miejscowości to masakra. Czasem trafi się spokojniejszy fragment, szczególnie gdy oddalamy się od miejscowości, jak np. w okolicach Gąsek, gdzie są tereny wojskowe
Okolice Kołobrzegu zapewne są przepiękne, bo szlak prowadzi bardzo blisko morza - przy takiej sztormowej pogodzie jednak wiatr tworzy aerozol z morskiej wody, który bryzgami chlapie na ścieżkę i osiada na nas mokrą i zimną warstwą. Odbieram sms-y od znajomych, że w Szczecinie i w południowej Polsce - upał.
Rezerwuję telefonicznie nocleg w pensjonacie w Grzybowie, więc przez Kołobrzeg przejeżdżamy dość szybko. Pogoda zresztą nie zachęca do zwiedzania, więc tylko symbolicznie pstrykam fotkę przy latarni morskiej.
Do Grzybowa docieramy ok. 20.45. Pensjonat jest w ładnej i spokojnej dzielnicy i ma ... ciepłe kaloryfery. Cudownie! Bliziutko sklepy - robimy zakupy na kolację i śniadanie i kładziemy się z nadzieją na poprawę pogody w sobotę.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Od Białogardu Stary Kolejowy Szlak biegnie w dwóch wariantach - przez Koszalin do Mielna oraz przez Gościno do Kołobrzegu. Obydwa na około 50 km. My decydujemy się na pierwszy z nich. Ale najpierw runda po białogardzkiej starówce, która pozytywnie mnie zaskoczyła.
Potem szlak biegnie wzdłuż niewielkiej rzeczki - Liśnicy.
W odróżnieniu od odcinka Złocieniec-Białogard, ten do Mielna wcale nie jest oznakowany, a niektóre fragmenty jeszcze nie istnieją, a w zasadzie istnieją jako polne drogi albo leśne dukty:
Pod Bialogardem:
Pogoda poprawia się, nawet nieśmiało wychodzi słońce i robi się cieplej. Jedziemy w stronę Pomianowa, a potem znów w teren.
Nad Radwią trochę pobłądziliśmy. Prawie pokłóciłam się z Darkiem i prawie zgubiłam telefon na jakichś leśnych wertepach. Ale Radew - bardzo ładna. Fajna rzeczka byłaby na kajak.
W końcu znajdujemy właściwą drogę, ale pogoda znów zaczyna się psuć. Pałac w Dunowie:
Do Strzekęcina dojeżdżamy przy pierwszych kroplach deszczu i pomrukach burzy. Postanawiamy przeczekać nawałnicę w tamtejszym Bursztynowym Pałacu, w którym mieści się czterogwiazdkowy hotel. Oczekiwanie umila nam kawa i wykwintna szarlotka.
A gdy przestaje padać, przechadzamy się po pięknym parku wokół pałacu.
Od Strzekęcina przez Koszalin do Mielna jedziemy nudną ścieżką rowerową wzdłuż drogi wojewódzkiej. Duży ruch, brzydko, dobrze że chociaż bezpiecznie. 25 km.
Im bardziej zbliżamy się do morza, tym bardziej znów psuje się pogoda - wiatr robi się coraz bardziej lodowaty i porywisty, pogarsza się widoczność.
Docieramy do Mielna:
Czy to jest czerwiec, czy listopad?
Bardzo dobitnie przypominamy sobie z Darkiem, dlaczego nie spędzamy urlopów nad Bałtykiem.
Sarbinowo
Na szlaku R-10 bardzo tłoczno - spacerowicze, dzieci na rowerkach, niedzielni rowerzyści, hulajnogi, skutery. Dramat. A przejazdy przez miejscowości to masakra. Czasem trafi się spokojniejszy fragment, szczególnie gdy oddalamy się od miejscowości, jak np. w okolicach Gąsek, gdzie są tereny wojskowe
Okolice Kołobrzegu zapewne są przepiękne, bo szlak prowadzi bardzo blisko morza - przy takiej sztormowej pogodzie jednak wiatr tworzy aerozol z morskiej wody, który bryzgami chlapie na ścieżkę i osiada na nas mokrą i zimną warstwą. Odbieram sms-y od znajomych, że w Szczecinie i w południowej Polsce - upał.
Rezerwuję telefonicznie nocleg w pensjonacie w Grzybowie, więc przez Kołobrzeg przejeżdżamy dość szybko. Pogoda zresztą nie zachęca do zwiedzania, więc tylko symbolicznie pstrykam fotkę przy latarni morskiej.
Do Grzybowa docieramy ok. 20.45. Pensjonat jest w ładnej i spokojnej dzielnicy i ma ... ciepłe kaloryfery. Cudownie! Bliziutko sklepy - robimy zakupy na kolację i śniadanie i kładziemy się z nadzieją na poprawę pogody w sobotę.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
119.23 km (0.00 km teren), czas: 08:59 h, avg:13.27 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)