Rowerem po obu stronach Odryblog rowerowy

avatar tanova
Tanowo

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl   button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(17)

Moje rowery

Unibike Expedition LDS 4251 km
nextbike 113 km
Giant Expression 17647 km
rower działkowy 1532 km
Specialized Sirrus 6719 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tanova.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2021

Dystans całkowity:508.59 km (w terenie 83.35 km; 16.39%)
Czas w ruchu:32:16
Średnia prędkość:15.76 km/h
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:50.86 km i 3h 13m
Więcej statystyk

Wzdłuż Drawy - dzień 2: Dominikowo - Krzyż Wlkp.

Niedziela, 27 czerwca 2021 | dodano: 02.07.2021Kategoria koło Dominikowa, trekking, Wzdłuż Drawy, Zachodniopomorskie
Ciąg dalszy zaległej relacji z weekendowej "podróży za jeden uśmiech". Niedziela przywitała nas słoneczną pogodą - po śniadaniu pod chmurką wyruszyliśmy o 9.00 w dalszą trasę, mając w planach odcinek "parkowy", w granicach Drawieńskiego Parku Narodowego, i dalej do Krzyża Wlkp., gdzie Drawa uchodzi do Noteci.
Najpierw cofnęliśmy się kilka km do Drawna, aby zacząć na moście między jeziorami Grażyna i Adamowo. Spokojnie o tej porze w miasteczku, choć już niektórzy kajakarze szykowali się do spływu - to pierwszy weekend, kiedy skończył się okres ochronny na Drawie.



Asfaltem jedziemy w stronę pola biwakowego Drawnik - po przepłynięciu przez jeziora i kilku upalnych dniach rzeka ma kolor zupy szczawiowej.

Od tego miejsca żegnamy się z gładkimi drogami - najbliższe kilkadziesiąt kilometrów przyjdzie nam spędzić na leśnych duktach, starych brukowanych drogach i pieszych szlakach. Od Drawna kierujemy się za znakami czerwonymi szlaku pieszego im. Stefana Czarnieckiego – zachodnim brzegiem Drawy. Szlak pieszy prawie w całości pokrywa się z przebiegiem czerwonej, a następnie zielonej pętli rowerowej wytyczonej przez DPN, ale w kilku miejscach prowadzi skarpą bliżej rzeki, w bardzo spektakularnych miejscach.
W Barnimiu:



Fragment dawnej Drogi Solnej, którą poprowadzono szlak im. Czarnieckiego. W średniowieczu wożono tędy sól z Kołobrzegu do Wielkopolski, a w XVII w. przemierzyły go wojska polskie w pogoni za Szwedami. Teraz z rzadka telepią się tędy tylko transporty z kajakami, a tak, to raczej jest pusto.

Za cmentarzem w Barnimiu zaczyna się odcinek, który najbardziej lubię - ścieżka koroną wysokiej skarpy nad Drawą, przez bukowy las. 





W Zatomiu:

Szlak w granicach parku jest bardzo dobrze oznakowany.



Wydrzy głaz:

Na moście w Moczelach



Na pobliskim biwaku Pstrąg zatrzymujemy się - zdecydowanie czuję, że po pięciu godzinach od śniadania muszę uzupełnić kalorie. Niestety obok jakaś grupa hałaśliwej i wulgarnej hołoty na kajakach dochodzi do siebie po nocnej libacji. Skracamy postój do minimum.

Jesteśmy niedaleko Głuska, do którego jeszcze bodajże dwa lata temu przeprawialiśmy się ostrożnie czerwonym szlakiem pieszym przez stary, drewniany most. Był on już wtedy wyłączony z eksploatacji i mocno nadpróchniały. Po ostatniej zimie zostało z niego ... tyle.

Teraz objazd szlaku czerwonego prowadzi szlakiem rowerowym. Jest stąd ok. 4 km do Starego Osieczna, do którego dojechać można asfaltem lub szlakiem pieszym (odbija w prawo za mostem na Drawie). Wariant szlakiem prowadzi do ujścia Płocicznej do Drawy. Jest bardzo malowniczy, ale trudny (kawałek stromego trawersu przez las). Most na Płocicznej:

Płociczna tuż przed ujściem do Drawy:

I jeden z niewielu nie-leśnych widoków na trasie:

Przecinamy DK w Starym Osiecznie. Oprócz agroturystyki z domowymi obiadami w Zatomiu to chyba jedyne miejsce, gdzie jest punkt gastronomiczny. Nie zdążyliśmy jeszcze zgłodnieć po naszych kanapkach, ale zatrzymujemy się na zimne piwko i lody. Przy knajpce kręci się pieseł-rezydent.

Pan z sąsiedniego stolika mięknie pod wpływem tego wzroku i szczodrze dzieli się apetycznym, grilowanym schabem.
Od Starego Osieczna do Przeborowa wytyczono czarny szlak rowerowy, którego przebieg pokrywa się z długodystansowym czerwonym szlakiem im. Czarnieckiego. Oznakowanie na tym odcinku jest fatalne, znaków czerwonych prawie nie ma, znaki czarne (rowerowe) bywają rzadko. Dobrze, że udało się reanimować mapę GPS. W porównaniu do odcinka parkowego ten fragment jest zdecydowanie bardziej uciążliwy a mniej atrakcyjny (jazda w piachu po lasach gospodarczych), jednak i tu trafiają się ładne miejsca - kilka zjazdów nad rzekę czy ślady bytności dawnych mieszkańców tych terenów.

Można też chyba przejechać leśną drogą drugim brzegiem rzeki - szlaku nie ma, ale gdzieś w internecie widać zdjęcia dość szerokiej drogi, z "tarką" po ciężkim sprzęcie. Sama nie wiem, która droga lepsza, ale chyba niekoniecznie chce mi się sprawdzać ponownie ten odcinek.
Mniej więcej w połowie dystansu szlak oddala się od Drawy do mostu na Mierzęckiej Strudze w Łęczynie. Jest tu ładne pole biwakowe i tablica z opisem szlaku kajakowego, którego nie znamy.

Dalsze kilometry to masakra - piach, brak oznakowania i stada insektów obsiadających człowieka, gdy zatrzyma się choćby na moment. Zdjęć tutaj raczej więc nie robiłam, tylko jedno.

Pod Przeborowem natrafiliśmy na ruiny umocnień Wału Pomorskiego (bunkry). W jednym miejscu zjechaliśmy też na skarpę nad malowniczym zakrętem rzeki:



 Od Przeborowa jakość drogi poprawia się - do Drawin jest nawet asfalt. Ostatni most na Drawie przejeżdżamy za Drawinami – trwają prace budowlane, również na pobliskim moście kolejowym. Podobno mają zastąpić tę konstrukcję trójprzęsłową jednym przęsłem. Szkoda, bo to ładny most.

Można byłoby zakończyć wycieczkę na stacji kolejowej w Drawinach, ale pojechaliśmy jeszcze kilka km do Krzyża – gdzie Drawa uchodzi do Noteci. Ostatnie kilometry prowadzą drogą przez Łokacz Wielki, wzdłuż linii kolejowej. Stąd można odbić jeszcze do osiedla Nowe Bielice, do ujścia. My jednak chcieliśmy zdążyć na przedostatni pociąg o 18.08, więc pojechaliśmy prosto na dworzec. W sam raz, żeby jeszcze coś zjeść na ciepło przed trzygodzinną podróżą do Szczecina.

To jeszcze link do Stravy

gpx całej trasy (sobota-niedziela). Rower:Giant Expression Dane wycieczki: 68.36 km (40.00 km teren), czas: 06:42 h, avg:10.20 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(6)

Wzdłuż Drawy - dzień 1: jezioro Drawsko-Dominikowo

Sobota, 26 czerwca 2021 | dodano: 29.06.2021Kategoria trekking, Zachodniopomorskie, Wzdłuż Drawy
Rok temu, w sierpniu jechaliśmy doliną Drawy piękną trasą Drauradweg u podnóża Alp we Włoszech i w Austrii. To właśnie wtedy gdzieś w mojej głowie narodziła się myśl, że warto byłoby pokusić się o wyprawę rowerową wzdłuż "naszej", bliskiej Drawy - jakby młodszej siostry tej alpejsko-bałkańskiej potężnej rzeki. Obydwu rzekom w prehistorycznych czasach praindoeuropejczycy nadali to samo imię - rzeka biegnąca - bo taki dynamiczny charakter mają. Skoro się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B...
I choć nie wytyczono nad polską Drawą szlaku długodystansowego, to przecież też są tu piękne tereny, są lokalne szlaki, park narodowy i krajobrazowy. Są mapy i aplikacje, więc krok po kroku można było ogarnąć logistykę i zaplanować "autorską" trasę, w miarę możliwości jak najbliżej koryta rzeki. Czy plan się udał? Oceńcie sami.
Drawa ma swoje źródła nieopodal Połczyna-Zdroju, w rezerwacie Dolina Pięciu Jezior. W Połczynie niestety nie ma linii PKP, więc chcąc dojechać pociągiem, trzeba wybrać którąś ze stacji, oddalonych o ok. 20-30 km: Czaplinek (trasa Szczecin-Szczecinek), Rąbino lub Świdwin (trasa Szczecin-Koszalin). My zdecydowaliśmy się na ten pierwszy wariant, bo Czaplinek był najbliżej (20 km) i prowadził przez ciekawsze tereny - w sąsiedztwie jeziora Drawsko.
Wsiadamy w sobotę rano do pierwszego pociągu do Czaplinka. Odjazd z dworca Szczecin Główny o 8.05, na miejscu jesteśmy o 10.36. Połączenia są trzy dziennie, więc specjalnego wyboru nie ma. Ale dzień jest długi, więc choć w sobotę szmat drogi przed nami, to powinniśmy spokojnie dojechać przed nocą.

Zaglądamy na rynek w Czaplinku, gdzie atrakcją (również fotograficzną) jest metaloplastyka roweru. To właśnie stąd biegnie szlak rowerowy w stronę źródła Drawy.

Początkowy odcinek z Czaplinka pokonaliśmy trochę nietypowo, bo w górę rzeki – wschodnim brzegiem jeziora Drawsko przez Stare Drawsko, Drahim do Kluczewa – na północ od jeziora. Początkowo trasa prowadzi brzegiem jeziora Drawsko. Jest ładna, słoneczna pogoda, choć nie ma upału - na plaży miejskiej pojawiają się pierwsi amatorzy opalania.

Od opłotek Czaplinka do rezerwatu Dolina Pięciu Jezior prowadzi ruchliwa droga wojewódzka nr 163. Jedziemy nią do Starego Drawska, bo nie ma innej alternatywy. Ruiny warownego zamku joannitów i templariuszy Drahim robią od zewnątrz wrażenie i pobudzają wyobraźnię.
Hmm, zamek zaprasza na tortury? To nie brzmi dobrze, trąci jakąś tandetą. Poniekąd tak jest w środku. Trochę starego rzemiosła, trochę taniej rekonstrukcji z paździerza, jakieś kościotrupy w alkowie i stragan z pamiątkami z plastiku.
 

Za Starym Drawskiem skręcamy w boczną drogę na Kuźnicę Drawską i Prosinko. Od razu przyjemniej. Drawa w Kuźnicy Drawskiej jest jeszcze małym strumyczkiem, a sama wioska to kilka starych domów z cegły, rozrzuconych nieopodal mostu:



Dmuchawce, latawce, wiatr ...
daleko z betonu świat ...

Drawa i Darek w Prosinku:

Dojeżdżamy do Kluczewa – na północ od jeziora Drawsko i opuszczamy niebieski szlak "Dolina Pięciu Jezior", który znów wpada na DW 163. Od kolejnej wioski – Bolegorzyn – kierujemy się za znakami czerwonymi rowerowym szlakiem „Drawa” przez wsie Warniłęg i Rzepowo. Trochę asfaltu, trochę poniemieckiego bruku i polnych dróg. Cudowny krajobraz Szwajcarii Połczyńskiej.



W Rzepowie odnajdujemy Drawę i szlak kajakowy, tuż za wypływem z jeziora Drawsko.

Następna miejscowość to Głęboczek i punkt widokowy przy ruinach młyna na Drawie.

Na miejscu biwakowym z drewnianym stołem i pomostem zatrzymujemy się na mały posiłek. Są i kajakarze:

Za Głęboczkiem Drawa wpływa w kolejne jezioro - Krosino.

My natomiast kierujemy się na wioskę Cieszyno, skąd wygodna droga dla rowerów (Stary Kolejowy Szlak) prowadzi 7 km wprost do Złocieńca.

Drawa w Złocieńcu:

Niestety już na początku wycieczki "wysypała" mi się aplikacja mapy.cz w telefonie, więc została papierowa rozpiska, zwykła mapa google i orientacja w terenie. Mieliśmy w Czaplinku kupić papierową mapę, ale jakoś zeszło i nie kupiliśmy. Za Złocieńcem - zamiast pojechać na Zarańsko Trasą Pojezierzy Zachodnich skręciliśmy na Darskowo, gdzie droga się skończyła. Darek postulował zjazd na pobliską DK 20 do Drawska. Ja stanowczo odmówiłam, więc leśnymi duktami w piachu po kostki na azymut szukaliśmy dalszej trasy.  Ale się udało. Znaleźliśmy Koknę (dopływ Drawy), a tuż za nią żółty szlak rowerowy, który doprowadził nas prościutko do Dalewa. 
Kokna:
 Pałac w Dalewie - na zdjęciu wygląda lepiej niż w rzeczywistości. Ogólnie Dalewo to straszna popegeerowska dziura.

Ale za wioską, nad Drawą, jest zadbane pole biwakowe

Drogę krajową nr 20 tylko przecięliśmy w Suliszewie i pojechaliśmy dalej do Gudowa, nad kolejnym dużym jeziorem - Lubie, przez które przepływa Drawa. Chyba jednak jesteśmy zadowoleni, że mamy tu rowery, a nie kajaki, bo jest kawał jeziora.

Dalej trasa prowadzi do Mielenka Drawskiego. Tutaj w rozpisce przewidziałam trzy warianty - najdłuższy-terenowy, średni i najszybszy. Jest 18.50, a my jesteśmy 50 km od naszej mety noclegowej. No cóż - tym razem pojedziemy wariantem najszybszym - szosą, wojewódzką 175-tką przez poligon drawski i Kalisz Pomorski. Nie do końca najbliżej rzeki, ale jednak też gdzieś w łączności z tematem wycieczki. Góra-dół-góra-dół - szosowe interwały jak na huśtawce. Piękny asfalt i mały ruch. Kiedyś trzeba przyjechać tu z naszymi rowerami szosowymi.

A tym czasem na poczciwym trekkingu można jednak zjechać kawałek nad Drawę i jezioro Wiry po drodze ...



Jedna z dróg na poligon:

Poźrzadło Wielkie:

W Kaliszu Pomorskim zatrzymujemy się na drobne zakupy spożywcze i zmierzamy ku naszemu noclegowi na działce.

Na miejsce docieramy o 21.45 - jeszcze po widoku. Pieczemy po kiełbasce na ognisku, wypijamy po piwku i do spania.
[cdn.]

Rower:Giant Expression Dane wycieczki: 116.80 km (20.00 km teren), czas: 08:00 h, avg:14.60 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(4)

Dobieszczyńska - ogień i woda

Środa, 23 czerwca 2021 | dodano: 23.06.2021Kategoria fitness, koło domu
Kolejny raz wykorzystałam czas meczu i zmniejszonego ruchu na drogach na wycieczkę rowerową. I znów solo - bo Darek oglądał zmagania naszej reprezentacji w telewizji. Tym razem wybrałam się na małą pętlę dobieszczyńską, ale w wariancie przez jezioro Głębokie. Do tej pory bowiem nie miałam okazji przejechać nową ścieżką, zbudowaną przy kąpielisku. Ale zanim tam dotarłam, to niestety byłam świadkiem pożaru lasu pod Dobieszczynem. Zapaliło się poszycie przy dojeździe pożarowym nr 19. Zadzwoniłam pod 998, ale strażacy już mieli zgłoszenie i faktycznie za chwilę podjechały dwa wozy ugasić ogień.

W Dobieszczynie odbiłam w drogę na Stolec i DDR-ką wzdłuż granicy dojechałam do Buku.

Dalej przez Dobrą i Wołczkowo na Głębokie. Spokojny wieczór na kąpielisku - chłodniejsza pogoda wypłoszyła letników.

Podzielę się też dzisiejszym zdarzeniem - miałam w ogrodzie podlota sójki. Chyba właśnie opuścił gniazdo na dużym świerku. Młoda sójka jeszcze niezbyt dobrze radzi sobie z lataniem, próbowała podfrunąć, ale niezgrabnie jej to szło, za to sprawnie skacze po trawie. Siedziała prawie cały dzień to pod jednym krzakiem, to pod płotem i skrzekiem nawoływała rodziców. Trochę się martwimy, czy się ogarnie, zanim zainteresuje się nią jakiś kot z sąsiedztwa. Na szczęście nasz pies nie interesuje się ptakami. Wystawiłam jej wodę i coś do jedzenia, ale nie była zainteresowana, raczej sprawiała wrażenie skołowanej. Wieczorem już jej jednak nie było słychać - sprawdzę rano, jak się sprawy mają.
   Rower:Specialized Sirrus Dane wycieczki: 44.70 km (0.00 km teren), czas: 02:09 h, avg:20.79 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Na wieczorny koncert w Drawnie

Piątek, 18 czerwca 2021 | dodano: 21.06.2021Kategoria koło Dominikowa, Zachodniopomorskie
Miniony, upalny weekend spędziłam głównie na kajaku. Raz-dwa razy do roku organizujemy sobie latem taki spływ w gronie przyjaciół. Był jednak też mały akcent rowerowy. Mianowicie gdy w tygodniu uzgadniałam szczegóły z panem, u którego od paru lat wynajmujemy kajaki w Drawnie, zagadnął mnie on, czy nie mielibyśmy czasu i ochoty przyjechać w piątek wieczorem, gdyż u niego na polu biwakowym odbędzie się koncert na wodzie. Występował zaprzyjaźniony z samorządowcami z Drawna burmistrz Czaplinka, który jest tenorem, i który śpiewał na deskach opery w Bydgoszczy, zanim został burmistrzem. Koncert był bardzo sympatyczny, w malowniczej scenerii jeziora Grażyna.
Pojechaliśmy we trójkę rowerami - z Darkiem i sąsiadka Moniką, która również brała udział w spływie kajakowym. Wieczorem upał nieco zelżał, a stare drzewa, którymi obsadzona jest droga z Dominikowa do Drawna, dawały miły cień w czasie jazdy.



Rower:Giant Expression Dane wycieczki: 14.80 km (0.00 km teren), czas: 01:00 h, avg:14.80 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Wieczorna dobieszczyńska w duecie

Środa, 16 czerwca 2021 | dodano: 16.06.2021Kategoria fitness, koło domu, Meklemburgia-Pomorze, Niemcy, Zachodniopomorskie
Wyjechaliśmy z Darkiem po godzinie osiemnastej na jeden z wariantów dużej pętli dobieszczyńskiej. Dużej - czyli zahaczającej o Niemcy i liczącej co najmniej 50 km. Tym razem wybraliśmy trasę przez Glashütte, Rothenklempenow, Mewegen do Blankensee. Na początku pojechaliśmy trochę treningowo, ale potem mi się jednak odechciało, bo tyle ładnych plenerów dookoła, więc fajnie się zatrzymać i pooglądać.
Darek w drodze do Mewegen:

I rewanż fotograficzny:

I wspólna fotka ;-)
Bocian w Mewegen:

W Blankensee Darek zaproponował, aby zamiast wracać przez Buk i Dobrą, skręcić w drugą stronę i przejechać stolcostradą. Tak też zrobiliśmy.
Ostatni odcinek przed Pampow, gdy już wyjedzie się z zagajnika, to aktualnie orgia makowa. Jest cudownie!


Ze Stolca przejechaliśmy szosą do Dobieszczyna, a stamtąd dobrze znana trasą do domu. Chyba znam już każdą łatę na drodze na tym odcinku. Dojechalismy krótko po 21.00, w sam raz aby jeszcze podlać ogród po słonecznym i ciepłym dniu.
Rower:Specialized Sirrus Dane wycieczki: 64.11 km (0.00 km teren), czas: 02:48 h, avg:22.90 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Komunikacyjnie

Wtorek, 15 czerwca 2021 | dodano: 15.06.2021Kategoria koło domu
Dwie rundki na zajęcia na drugim końcu Tanowa. We wtorek i czwartek. Rower:Giant Expression Dane wycieczki: 13.80 km (0.00 km teren), czas: 00:26 h, avg:31.85 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Wieczorne Hintersee solo

Poniedziałek, 14 czerwca 2021 | dodano: 14.06.2021Kategoria fitness, koło domu, Zachodniopomorskie
Wyjechałam na rower koło wpół do ósmej, akurat gdy Krychowiak dostał czerwoną kartkę. Pojechałam sobie do Hintersee, tym razem sama, bo Darek został oglądać piłkę kopaną. Tak pusto na szosie było ostatnio chyba w Wielką Sobotę - tylko dwóch kolarzy i bardzo mało samochodów. Świetnie się jechało, nawet jeśli tym razem nie było za kim trzymać się na kole.  Pogoda też super. Trzy fotki z Hintersee i link do mapki.






Rower:Specialized Sirrus Dane wycieczki: 37.74 km (0.00 km teren), czas: 01:40 h, avg:22.64 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(5)

Pojezierze Meklemburskie z Neustrelitz

Sobota, 12 czerwca 2021 | dodano: 13.06.2021Kategoria Meklemburgia-Pomorze, Niemcy, trekking
Bardzo lubimy z Darkiem Pojezierze Meklemburskie i tamtejsze urokliwe trasy, których jest mnóstwo. Korzystając z wolnej soboty i otwartej granicy, wybraliśmy się więc na kolejną wycieczkę w tamte okolice. Do Neustrelitz, skąd startowaliśmy, jedzie się niecałe dwie godziny autem od nas z domu, a że dzień jest długi to czasu na rower zostaje całkiem sporo. Darek zrobił tę pętlę dwa lata temu w pojedynkę. Dla mnie to nowa trasa, tylko miasteczko Mirow znałam z naszego tripu Dookoła Wielkich Jezior Meklemburskich
O samym Neustrelitz napiszę na końcu, bo rano tylko przejechaliśmy nad jeziorem Zierker See, w kierunku kanału Kammerkanal.

Wycieczka zaczęła się od trupa ... a potem napięcie rosło. Od jakiego trupa? Otóż od bardzo przystojnego i bajecznie bogatego księcia Adolfa Fryderyka VI - ostatniego wielkiego księcia Meklemburgii-Strelitz. Otóż 23 lutego 1918 r. trzydziestosześcioletni książe wybrał się na spacer z psem, z którego niestety nie powrócił. Dzień później ciało Adolfa Fryderyka znaleziono w kanale z raną postrzałową klatki piersiowej, jednak bezpośrednią przyczyną zgonu było utoniecie. Samobójstwo? Depresja? Czy jednak opresja? Tej zagadki kryminalnej niestety nie udało się wyjaśnić. Przypomina o niej tablica pamiątkowa nad brzegiem kanału.

W Userin zatrzymaliśmy się na chwilę nad jeziorem. Pustki - kolejna knajpa zamknięta na głucho i na sprzedaż, a pogoda wystraszyła chyba wszystkich plażowiczów.



Z ołowianych chmur rzeczywiście wkrótce zaczyna padać deszcz - akurat gdy dojeżdżamy do miasteczka Wesenberg. Pierwszą ulewę przeczekujemy pod wiatą na terenie domu opieki dla seniorów, drugą pod daszkiem na dziedzińcu ładnego zamku:

Kręcimy się chwilę po uliczkach starówki, zaglądamy na rynek, w którego centrum rośnie krąg starych lip:
A jeszcze jedna ulewa łapie nas na wyjeździe z miejscowości, gdzie nie ma za bardzo się schować, więc przeczekujemy pod drzewem.
Kolejna wioska to Seewalde. Jest tam ciekawy pałac - obecnie w remoncie - z galerią ceramiki i starymi rzeźbami. Urzekła mnie figurka pieska.
 

Pogoda poprawia się, wychodzi słońce, ale zaczyna coraz mocniej wiać i to w kierunku przeciwnym do jazdy. Wśród lasów, pól i jezior jedziemy do Canow, gdzie robimy sobie postój na jedzenie. Nawet zwykłe bułki z konserwą i ogórkiem smakują wyśmienicie w takiej scenerii:

Jeziora połączone są ze sobą siecią kanałów i śluz, przez które pływają rozmaite łódki i kajaki. Często można na mostach zobaczyć takie jednostki i miejsca. Tutaj zainteresowały nas ciekawe wózki szynowe do przewozu kajaków - aby nie musiały czekać na śluzowanie z innymi większymi łodziami.

Dojeżdżamy do Mirow, gdzie zatrzymujemy się na kawę nad kolejnym kanałem i na małą sesję zdjęciową koło pałacu. Odnajdujemy tutaj również obelisk ku czci naszego książęcego trupa:



W pobliskim kościele znajduje się krypta książąt Meklemburgii-Strelitz, gdzie spoczywa również tragicznie zmarły ostatni potomek rodu. Z Mirow nasza trasa prowadzi prostą drogą przez las, wzdłuż naszyjnika mniejszych jezior i kanałów, łączących je z Müritz. Droga jest z kostki betonowej, ale bardzo równiutko ułożonej, więc jedzie się komfortowo.

Wszystko fajnie, jednak znów zaczęło niestety padać. Wyciągamy kurtki przeciwdeszczowe i jedziemy dalej. No to takie tęczowe widoki w nagrodę:



Dzwony w Babke obwieszczają, że mija właśnie osiemnasta. A obok kościoła, pod rozłozystym dębem znajdujemy obelisk upamiętniający poległych w I wojnie światowej.



Domykamy dużą pętlę w Useriner Mühle i jeszcze robimy małe "oczko" po drodze do Neustrelitz

A na koniec robimy jeszcze rundkę po Neustrelitz. Miasto zostało założone jako książęca rezydencja w XVIII wieku. Zachowało się w nim wiele barokowych i klasycystycznych zabytków oraz piękny park. Świątynia Hebe:

Zadziwiła mnie rzeźba dwóch pięknych młodzieńców w swobodnej pozie:



Kościół katolicki w Neustrelitz:

I widok na rynek:

Mapkę wstawiam od Darka, bo niestety moja wycieczka zapisała się na Stravie w trzech częściach.
Rower:Giant Expression Dane wycieczki: 92.33 km (20.00 km teren), czas: 06:50 h, avg:13.51 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(8)

50 / 50

Czwartek, 10 czerwca 2021 | dodano: 10.06.2021Kategoria fitness, koło domu, Meklemburgia-Pomorze, Zachodniopomorskie
Wieczorna pięćdziesiątka z Darkiem jednym z wariantów dużej pętli dobieszczyńskiej - dawno nie jeżdżonej. Ładny, ciepły, czerwcowy wieczór, długi dzień i jubileuszowa data.

Jeszcze ze dwa dni i powinnam mieć już nieco więcej czasu na nadrobienie zaległości rowerowych.
Rower:Specialized Sirrus Dane wycieczki: 50.38 km (0.00 km teren), czas: 02:11 h, avg:23.07 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(8)

Komunikacyjnie

Wtorek, 1 czerwca 2021 | dodano: 01.06.2021
Rower:Giant Expression Dane wycieczki: 5.57 km (3.35 km teren), czas: 00:30 h, avg:11.14 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)