- Kategorie:
- Alpy.26
- Alpy austriackie 2023.9
- Alpy włoskie 2021.8
- Alzacja i dolina Renu 2019.10
- Austria.25
- Bawaria.2
- Berlin.2
- Berliner Mauerweg 2018.2
- Brandenburgia.24
- Czechy.7
- do pracy / z pracy.74
- Doliną Bobru.2
- Dolnośląskie.3
- Donauradweg i okolice 2018.7
- Dookoła Tatr 2022.4
- Dookoła Zalewu Szczecińskiego.9
- Ennsradweg.4
- fitness.117
- Francja.10
- Hesja.4
- Holandia i Belgia 2023.3
- Karyntia.7
- koło Dominikowa.46
- koło domu.457
- Łaba 2022.12
- Mainz i dolina Renu 2023.5
- Małopolska.6
- Meklemburgia-Pomorze.84
- Nad Bałtyk 2020.4
- nad morzem.13
- Nadrenia-Palatynat.4
- Niemcy.86
- Odra-Nysa.12
- Osttirol i Karyntia rowerem 2020.9
- Rugia 2017.3
- Saksonia.5
- Saksonia-Anhalt.2
- Słowacja.4
- Spreewald Gurkenradweg 2021.3
- Szkocja.1
- Szwajcaria.2
- trekking.264
- Tyrol Wschodni.4
- Wędrówki piesze.2
- Włochy.9
- Wzdłuż Drawy.4
- Zachodniopomorskie.384
Wpisy archiwalne w miesiącu
Listopad, 2019
Dystans całkowity: | 336.26 km (w terenie 16.00 km; 4.76%) |
Czas w ruchu: | 18:53 |
Średnia prędkość: | 17.81 km/h |
Liczba aktywności: | 11 |
Średnio na aktywność: | 30.57 km i 1h 43m |
Więcej statystyk |
Do granicy i z powrotem
Środa, 27 listopada 2019 | dodano: 27.11.2019Kategoria koło domu
Korzystając z ładnej i dość ciepłej pogody przed południem, udało mi się zaliczyć jeszcze szybką rundkę przed pracą do granicy w Dobieszczynie i z powrotem. Do krzyżówki w Dobieszczynie jechałam "na kole" w towarzystwie sympatycznego pana na kolarzówce, potem on skręcił na Nowe Warpno, a ja w kierunku na przejście graniczne, gdzie zrobiłam nawrotkę.
Jechało się dobrze i w miarę w dobrym tempie, choć z powrotem trochę przeszkadzał wiatr - widać, że pogoda się zmienia i na po południe zapowiadany jest deszcz, a w kolejnych dniach - nie lepiej. Gdybym włączyła endomondo nie pod domem, a na końcu robót drogowych w Tanowie, to pewnie średnia byłaby między 24 a 25 km/h.
Nad Tanowo nadciągają ciemne chmury:
Mapka i dane wycieczki:
A teraz zbieram się do roboty ...
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Jechało się dobrze i w miarę w dobrym tempie, choć z powrotem trochę przeszkadzał wiatr - widać, że pogoda się zmienia i na po południe zapowiadany jest deszcz, a w kolejnych dniach - nie lepiej. Gdybym włączyła endomondo nie pod domem, a na końcu robót drogowych w Tanowie, to pewnie średnia byłaby między 24 a 25 km/h.
Nad Tanowo nadciągają ciemne chmury:
Mapka i dane wycieczki:
A teraz zbieram się do roboty ...
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
29.00 km (0.00 km teren), czas: 01:14 h, avg:23.51 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Szlakiem Bielika oraz Tour de gmina Kołbaskowo
Niedziela, 24 listopada 2019 | dodano: 24.11.2019Kategoria Zachodniopomorskie
Prognozy zapowiadały słoneczny, choć zimny dzień - jednak spełniła się tylko druga część tej zapowiedzi. Dzisiejsza wycieczka z Darkiem - pod chmurką i przy chłodnym wietrze. Zaczęliśmy dzisiaj w Przecławiu, skąd prostą, asfaltową drogą dojechaliśmy do Kurowa. Tam stromy zjazd nad Odrę Zachodnią i już przez prawie cały czas góra-dół, bo trasa biegła przez pofałdowany, urozmaicony teren.
Widok na Odrę z Kurowa:
W domu na wzgórzu, po drugiej stronie drogi, mieszka bardzo sympatyczny labrador, który chyba chciał się z nami zaprzyjaźnić
Jedziemy dalej, w stronę Siadła Dolnego, w którym pustki na promenadzie nad rzeką
I dalej już szlakiem Bielika - najpierw pokonujemy stromą górkę koło autostrady, trochę podjeżdżamy, a trochę pchamy rowery. Po drodze spotykamy uroczą grupę samojedów z właścicielami na niedzielnym spacerze. Najmłodszy z psiaków odbywał spacer w nosidełku na brzuchu swojej pani.
Wkrótce wyjeżdżamy z lasu i możemy nacieszyć oko intensywną zielenią ozimych zbóż na polach i szeroką panoramą nadodrzańskich wzgórz. Bardzo lubię ten szlak, jest niesłychanie widokowy.
Dojeżdżamy do wioski Moczyły, która wita swoich gości akcentem rowerowym i motorowodnym:
Szlak prowadzi w dół przez wieś, a potem szosą w stronę Kamieńca. Przy wjeździe do Kamieńca odbija jednak w las i wiedzie najpierw malowniczym wąwozem, a potem leśną drogą. Zatrzymujemy się na miejscu postojowym nad wodą, gdzie zjadamy po rogaliku z czekoladą i popijamy gorącą herbatą z termosu. Dobrze mieć coś ciepłego do picia w taki dzień. I tutaj towarzyszą nam pieski - tym razem dwa rude kundelki na spacerze z panem.
Wjeżdżamy na dość ostrą górkę przez Pargowem - ostatnią polską miejscowością na lewym brzegu Odry.
A potem dojeżdżamy do granicy, gdzie pstrykamy sobie jeszcze fotki przy słupkach. Jedziemy "zamaskowani", bo jest naprawdę zimno - +6 stopni, ale temperatura odczuwalna była jeszcze niższa.
Do Kamieńca wracamy asfaltową szosą. Ruch samochodowy jest tu bardzo niewielki, ale widoki również bardzo ładne
W Kamieńcu przystajemy przy zabytkowym kościele, a potem kierujemy się w stronę nowej ścieżki rowerowej do Kołbaskowa:
Asfalt jest równiutki i jedzie się przyjemnie. W Kołbaskowie przekraczamy drogę krajową nr 13 i autostradę do Berlina (wiaduktem)
Stąd zaczyna się długi podjazd do Smolęcina, w którym napotykamy baner informujący o założeniu tutaj winnicy.
Do Przecławia, gdzie zostawiliśmy samochód, jedziemy bocznymi drogami przez Karwowo i Warzymice. A potem - już autem - zaglądamy do Decathlonu po sportowe, mikołajowe drobiazgi dla członków naszej rodziny. Wycieczka na niezbyt długim dystansie i w rekreacyjnym tempie, na luzie.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Widok na Odrę z Kurowa:
W domu na wzgórzu, po drugiej stronie drogi, mieszka bardzo sympatyczny labrador, który chyba chciał się z nami zaprzyjaźnić
Jedziemy dalej, w stronę Siadła Dolnego, w którym pustki na promenadzie nad rzeką
I dalej już szlakiem Bielika - najpierw pokonujemy stromą górkę koło autostrady, trochę podjeżdżamy, a trochę pchamy rowery. Po drodze spotykamy uroczą grupę samojedów z właścicielami na niedzielnym spacerze. Najmłodszy z psiaków odbywał spacer w nosidełku na brzuchu swojej pani.
Wkrótce wyjeżdżamy z lasu i możemy nacieszyć oko intensywną zielenią ozimych zbóż na polach i szeroką panoramą nadodrzańskich wzgórz. Bardzo lubię ten szlak, jest niesłychanie widokowy.
Dojeżdżamy do wioski Moczyły, która wita swoich gości akcentem rowerowym i motorowodnym:
Szlak prowadzi w dół przez wieś, a potem szosą w stronę Kamieńca. Przy wjeździe do Kamieńca odbija jednak w las i wiedzie najpierw malowniczym wąwozem, a potem leśną drogą. Zatrzymujemy się na miejscu postojowym nad wodą, gdzie zjadamy po rogaliku z czekoladą i popijamy gorącą herbatą z termosu. Dobrze mieć coś ciepłego do picia w taki dzień. I tutaj towarzyszą nam pieski - tym razem dwa rude kundelki na spacerze z panem.
Wjeżdżamy na dość ostrą górkę przez Pargowem - ostatnią polską miejscowością na lewym brzegu Odry.
A potem dojeżdżamy do granicy, gdzie pstrykamy sobie jeszcze fotki przy słupkach. Jedziemy "zamaskowani", bo jest naprawdę zimno - +6 stopni, ale temperatura odczuwalna była jeszcze niższa.
Do Kamieńca wracamy asfaltową szosą. Ruch samochodowy jest tu bardzo niewielki, ale widoki również bardzo ładne
W Kamieńcu przystajemy przy zabytkowym kościele, a potem kierujemy się w stronę nowej ścieżki rowerowej do Kołbaskowa:
Asfalt jest równiutki i jedzie się przyjemnie. W Kołbaskowie przekraczamy drogę krajową nr 13 i autostradę do Berlina (wiaduktem)
Stąd zaczyna się długi podjazd do Smolęcina, w którym napotykamy baner informujący o założeniu tutaj winnicy.
Do Przecławia, gdzie zostawiliśmy samochód, jedziemy bocznymi drogami przez Karwowo i Warzymice. A potem - już autem - zaglądamy do Decathlonu po sportowe, mikołajowe drobiazgi dla członków naszej rodziny. Wycieczka na niezbyt długim dystansie i w rekreacyjnym tempie, na luzie.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
35.25 km (0.00 km teren), czas: 02:27 h, avg:14.39 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Do pracy - zimno, coraz zimniej
Sobota, 23 listopada 2019 | dodano: 23.11.2019Kategoria do pracy / z pracy, koło domu
Wyjechałam z domu przed godziną dziesiątą - dzisiaj sporo chłodniej niż wczoraj, a odczucie zimna wzmagał wschodni wiatr. Zajęcia w pracy miałam zaplanowane do godziny 13.15, ale w trakcie jazdy zadzwoniła moja szefowa z prośbą abym zastąpiła jeszcze kolegę, który się rozchorował. Tak więc obowiązki zawodowe przedłużyły mi się do godziny 15.00. Czasu po południu zostało akurat tyle, aby wrócić do domu jeszcze w miarę po widoku. Bardzo duży ruch w mieście, sporo spacerowiczów w Parku Kasprowicza i Lesie Arkońskim, ale już niewielu rowerzystów - zostali już chyba tylko ci całoroczni. Przed zmierzchem temperatura spadła do +4 stopni - dla mnie to na granicy komfortu termicznego.
Jezioro Rusałka w parku Kasprowicza popołudniową porą:
Pusto na polanie Sportowej:
Wieczór w Tanowie - zdjęcie zrobione przed sklepem, gdzie w drodze powrotnej zatrzymałam się na drobne zakupy:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Jezioro Rusałka w parku Kasprowicza popołudniową porą:
Pusto na polanie Sportowej:
Wieczór w Tanowie - zdjęcie zrobione przed sklepem, gdzie w drodze powrotnej zatrzymałam się na drobne zakupy:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
36.42 km (0.00 km teren), czas: 02:14 h, avg:16.31 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Police
Piątek, 22 listopada 2019 | dodano: 22.11.2019Kategoria koło domu
Po blisko tygodniowej przerwie - brak czasu i drobne problemy zdrowotne - dzisiaj po południu udało się uskutecznić krótki wypad ścieżką rowerową przez Trzeszczyn do Polic, a dokładniej mówiąc do krawcowej, odebrać rzeczy po przeróbkach. Pogoda dość przychylna - nie było zimno, a nawet chwilami słońce próbowało się przedrzeć przez grubą warstwę chmur.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
16.64 km (0.00 km teren), czas: 01:00 h, avg:16.64 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dookoła jeziora Głębokie
Niedziela, 17 listopada 2019 | dodano: 17.11.2019
Ponury, chłodny a chwilami dżdżysty dzień nie zachęcał do dłuższych wypraw. Ale po południu trochę się przejaśniło, więc jednak wybraliśmy się z Darkiem na krótką przejażdżkę. Tym razem lasem do jeziora Głębokie, które objechaliśmy dookoła i prawie tą samą drogą wróciliśmy do domu. Prawie - bo w Bartoszewie odbiliśmy na ścieżkę rowerową, gdyż zaczęło się już zmierzchać.
Kilka zdjęć z dzisiejszej wycieczki:
I mapka:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Kilka zdjęć z dzisiejszej wycieczki:
I mapka:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
19.00 km (16.00 km teren), czas: 01:21 h, avg:14.07 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dzień techniczny Szczecin-Police
Piątek, 15 listopada 2019 | dodano: 15.11.2019Kategoria koło domu
Dzisiaj miałam do załatwienia kilka spraw - zarówno w Szczecinie, jak i w Policach. A że prognozy nie zapowiadały deszczu, to wybrałam się rowerem. Było jednak cały dzień pochmurno i dosyć wietrznie. Ot, typowy listopad.
Najpierw pojechałam do Szczecina, do lekarza w przychodni na Starzyńskiego. Blisko stamtąd na Wały Chrobrego, więc zajrzałam, jak tam wygląda późną jesienią. Było raczej szaro i pusto.
Zdecydowanie więcej kolorów można wciąż znaleźć w szczecińskich parkach. Mam wrażenie, że w tym roku liście na drzewach dłużej się trzymają.
W parku Żeromskiego:
I w parku Kasprowicza - kamienną rzeźbę kobiety z bólem kręgosłupa mijam zawsze jeżdżąc do Szczecina trasą przez Teatr Letni:
Następna część wycieczki upłynęła pod znakiem syren. Najpierw odwiedziłam Syrenie Stawy w Lasku Arkońskim:
A potem przez dłuższy czas towarzyszyło mi wycie syren alarmowych, bo w Szczecinie były dzisiaj jakieś ćwiczenia. W Pilchowie zatrzymałam się przy sklepie na drożdżówkę i jogurt, a następnie pojechałam do Polic trasą przez Siedlice. Pierwsza część tego odcinka to długi podjazd, a od Leśna Górnego do Polic - długi zjazd. Na rynku w Starych Policach:
W Policach drobne sprawunki - krawcowa, złotnik i pasmanteria. A w drodze powrotnej jeszcze wizyta w tanowskiej aptece i umówienie się z wulkanizatorem na zmianę opon na zimowe w samochodzie. I takim to sposobem dzisiaj przekroczyłam 5 tys. km.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Najpierw pojechałam do Szczecina, do lekarza w przychodni na Starzyńskiego. Blisko stamtąd na Wały Chrobrego, więc zajrzałam, jak tam wygląda późną jesienią. Było raczej szaro i pusto.
Zdecydowanie więcej kolorów można wciąż znaleźć w szczecińskich parkach. Mam wrażenie, że w tym roku liście na drzewach dłużej się trzymają.
W parku Żeromskiego:
I w parku Kasprowicza - kamienną rzeźbę kobiety z bólem kręgosłupa mijam zawsze jeżdżąc do Szczecina trasą przez Teatr Letni:
Następna część wycieczki upłynęła pod znakiem syren. Najpierw odwiedziłam Syrenie Stawy w Lasku Arkońskim:
A potem przez dłuższy czas towarzyszyło mi wycie syren alarmowych, bo w Szczecinie były dzisiaj jakieś ćwiczenia. W Pilchowie zatrzymałam się przy sklepie na drożdżówkę i jogurt, a następnie pojechałam do Polic trasą przez Siedlice. Pierwsza część tego odcinka to długi podjazd, a od Leśna Górnego do Polic - długi zjazd. Na rynku w Starych Policach:
W Policach drobne sprawunki - krawcowa, złotnik i pasmanteria. A w drodze powrotnej jeszcze wizyta w tanowskiej aptece i umówienie się z wulkanizatorem na zmianę opon na zimowe w samochodzie. I takim to sposobem dzisiaj przekroczyłam 5 tys. km.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
52.07 km (0.00 km teren), czas: 03:35 h, avg:14.53 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Mała pętla dobieszczyńska
Czwartek, 14 listopada 2019 | dodano: 14.11.2019Kategoria koło domu
Wróciłam z pracy dzisiaj tuż po 14-tej, a pogoda taka piękna! No to szybciutko - przebieranie, łyknęłam dwa tosty i o wpół do trzeciej już byłam gotowa na rower. Dzisiaj sama, bo Darek nie mógł ze mną pojechać. Czasu do zmierzchu nie było zbyt wiele, ale wyliczyłam sobie, że powinnam zdążyć z dystansem ok. 40 km, więc wybrałam okrężną trasę przez Dobieszczyn, Stolec, Dobrą Szczecińską, Grzepnicę i Bartoszewo.
Nie było mocnego wiatru, ale im bliżej zachodu słońca, tym chłodniej zaczęło się robić. Mimo iż założyłam narciarskie skarpety z wełną merynosa, to zmarzły mi trochę stopy w butach kolarskich - chyba niedługo zrobię sobie przerwę zimową w jeżdżeniu w blokach, bo zimowych butów na rower ani ocieplaczy nie planuję kupować.
W Stolcu na górce:
I późna jesień na polach:
Na trasie spotkałam dwóch rowerzystów - panów w dojrzałym wieku, spośród których jednego kojarzę z widzenia i kłaniamy się sobie. Znów wróciłam do domu o szarówce, a termometr pokazywał zaledwie +5 stopni.
Mapka:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nie było mocnego wiatru, ale im bliżej zachodu słońca, tym chłodniej zaczęło się robić. Mimo iż założyłam narciarskie skarpety z wełną merynosa, to zmarzły mi trochę stopy w butach kolarskich - chyba niedługo zrobię sobie przerwę zimową w jeżdżeniu w blokach, bo zimowych butów na rower ani ocieplaczy nie planuję kupować.
W Stolcu na górce:
I późna jesień na polach:
Na trasie spotkałam dwóch rowerzystów - panów w dojrzałym wieku, spośród których jednego kojarzę z widzenia i kłaniamy się sobie. Znów wróciłam do domu o szarówce, a termometr pokazywał zaledwie +5 stopni.
Mapka:
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
39.23 km (0.00 km teren), czas: 01:50 h, avg:21.40 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Szosowa 50-tka w odwrotnym kierunku
Piątek, 8 listopada 2019 | dodano: 08.11.2019Kategoria koło domu, Meklemburgia-Pomorze, Zachodniopomorskie
Dzisiaj zrobiłam 200 km samochodem - wyjazd służbowy do Niemiec - i pięćdziesiątkę z plusem na rowerze. Podziwiając z auta meklemburskie, jesienne plenery w listopadowym słońcu cieszyłam się na popołudniową wycieczkę. Wróciłam ok. 13.30 i szybko zjadłam kanapkę i przebrałam się na rower. Mieliśmy jechać we dwójkę z Darkiem, bo on też dzisiaj wcześniej skończył swoje pracowe sprawy, ale okazało się, że ma flaka z tyłu i nie ma zapasowej dętki. Umówiliśmy się więc, że szybko podjedzie autem do Polic po nowe dętki i wyjedzie mi naprzeciw.
Niestety o 14-tej już schowało się słońce i cała wycieczka była "pod chmurką", choć nie były to już takie ponure, ołowiane chmury jak w ostatnich dniach. Zdecydowałam się tym razem pojechać w odwrotnym kierunku niż zazwyczaj, żeby nie wracać przez okolice Dobrej Szczecińskiej około 16-tej, w największym szczycie komunikacyjnym. Najpierw więc pojechałam przez Bartoszewo, Sławoszewo i Dobrą do Blankensee.Tym sposobem gorszą drogę miałam też na początku, a po kilkunastu kilometrach - same gładkie asfalty.
Ścieżka rowerowa do Blankensee w jesiennej szacie:
Potem przez Mewegen dojechałam do Rothenklempenow. Tamtejsze pola - dla odmiany - bardzo zielone. Jak na wiosnę!
Kościół w Mewegen z innej perspektywy:
W Rothenklempenow skręciłam w kierunku Glashütte. Tam zatrzymałam się na chwilę na przystanku, bo zgłodniałam - na szczęście miałam w kieszeni batonik, a w bidonie domowy izotonik (woda z miodem i cytryną), na których "dojechałam" do Tanowa. Dawny zajazd w Glashütte przy głównej drodze trochę straszy:
A zaraz za Glashütte zobaczyłam nadjeżdżającą z naprzeciwka znajomą niebieską wiatrówkę i już we dwójkę z Darkiem wróciliśmy razem do domu. Zaskoczyło mnie, że mimo poprawy pogody nie spotkałam po drodze żadnych bikerów - oprócz dwojga mieszkańców niemieckich wiosek, którzy raczej jechali "komunikacyjnie". Darek też mówił, że widział zaledwie dwie osoby. Czyżby większość rowerzystów zakończyła już sezon?
Wróciliśmy do domu już po wpół do piątej, gdy zapadał zmierzch. A jutro wyjeżdżamy na długi weekend, więc pewnie będzie kilka dni przerwy od roweru. Dzisiejsza mapka:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Niestety o 14-tej już schowało się słońce i cała wycieczka była "pod chmurką", choć nie były to już takie ponure, ołowiane chmury jak w ostatnich dniach. Zdecydowałam się tym razem pojechać w odwrotnym kierunku niż zazwyczaj, żeby nie wracać przez okolice Dobrej Szczecińskiej około 16-tej, w największym szczycie komunikacyjnym. Najpierw więc pojechałam przez Bartoszewo, Sławoszewo i Dobrą do Blankensee.Tym sposobem gorszą drogę miałam też na początku, a po kilkunastu kilometrach - same gładkie asfalty.
Ścieżka rowerowa do Blankensee w jesiennej szacie:
Potem przez Mewegen dojechałam do Rothenklempenow. Tamtejsze pola - dla odmiany - bardzo zielone. Jak na wiosnę!
Kościół w Mewegen z innej perspektywy:
W Rothenklempenow skręciłam w kierunku Glashütte. Tam zatrzymałam się na chwilę na przystanku, bo zgłodniałam - na szczęście miałam w kieszeni batonik, a w bidonie domowy izotonik (woda z miodem i cytryną), na których "dojechałam" do Tanowa. Dawny zajazd w Glashütte przy głównej drodze trochę straszy:
A zaraz za Glashütte zobaczyłam nadjeżdżającą z naprzeciwka znajomą niebieską wiatrówkę i już we dwójkę z Darkiem wróciliśmy razem do domu. Zaskoczyło mnie, że mimo poprawy pogody nie spotkałam po drodze żadnych bikerów - oprócz dwojga mieszkańców niemieckich wiosek, którzy raczej jechali "komunikacyjnie". Darek też mówił, że widział zaledwie dwie osoby. Czyżby większość rowerzystów zakończyła już sezon?
Wróciliśmy do domu już po wpół do piątej, gdy zapadał zmierzch. A jutro wyjeżdżamy na długi weekend, więc pewnie będzie kilka dni przerwy od roweru. Dzisiejsza mapka:
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
56.62 km (0.00 km teren), czas: 02:28 h, avg:22.95 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
do pracy ... nie dojechałam
Czwartek, 7 listopada 2019 | dodano: 07.11.2019Kategoria do pracy / z pracy, koło domu
Przez bardzo głupią awarię roweru nic nie wyszło dzisiejszych z planów pojechania do pracy rowerem. Przyczepiona do bagażnika gumka-ekspander wkręciła mi się w Pilchowie w koło, a dokładniej mówiąc w tylną zębatkę i jeszcze zablokował się łańcuch. Zanim się wyplątałam i wydłubałam łańcuch, to już zrobiło się tak późno, że w życiu bym nie zdążyła dojechać rowerem, a musiałam być punktualnie, więc wróciłam się po auto. Na pocieszenie po południu jeszcze zdążyłam pójść na czterokilometrowy spacer z psem po lesie. Straszne błoto i nieco ponura pogoda, ale już nie mogę usiedzieć w domu.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
5.13 km (0.00 km teren), czas: 00:15 h, avg:20.52 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Zalesie na mokro
Wtorek, 5 listopada 2019 | dodano: 05.11.2019Kategoria koło domu
Ech, ta listopadowa pogoda... Zmoczyło mnie dziś po południu. Po czternastej warstwa ołowianych, ponurych chmur nieco się przerzedziła, miałam więc nadzieję, że uda się zaliczyć po obiedzie rundkę po okolicy. Niestety po kilku kilometrach jazdy zaczęło lekko, a potem trochę bardziej kropić. Skróciłam więc trasę skręcając z szosy na Dobieszczyn do Zalesia, gdzie zawróciłam przy siedzibie nadleśnictwa Trzebież. Chwilowo przestało nawet padać.
W drodze powrotnej jednak znów zaczęła siąpić mżawka, a pod Tanowem to już był całkiem porządny deszcz. Dzisiaj jazda bez endorfin.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
W drodze powrotnej jednak znów zaczęła siąpić mżawka, a pod Tanowem to już był całkiem porządny deszcz. Dzisiaj jazda bez endorfin.
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
21.55 km (0.00 km teren), czas: 01:00 h, avg:21.55 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)