- Kategorie:
- Alpy.26
- Alpy austriackie 2023.9
- Alpy włoskie 2021.8
- Alzacja i dolina Renu 2019.10
- Austria.25
- Bawaria.2
- Berlin.2
- Berliner Mauerweg 2018.2
- Brandenburgia.24
- Czechy.7
- do pracy / z pracy.74
- Doliną Bobru.2
- Dolnośląskie.3
- Donauradweg i okolice 2018.7
- Dookoła Tatr 2022.4
- Dookoła Zalewu Szczecińskiego.9
- Ennsradweg.4
- fitness.117
- Francja.10
- Hesja.4
- Holandia i Belgia 2023.3
- Karyntia.7
- koło Dominikowa.46
- koło domu.457
- Łaba 2022.12
- Mainz i dolina Renu 2023.5
- Małopolska.6
- Meklemburgia-Pomorze.84
- Nad Bałtyk 2020.4
- nad morzem.13
- Nadrenia-Palatynat.4
- Niemcy.86
- Odra-Nysa.12
- Osttirol i Karyntia rowerem 2020.9
- Rugia 2017.3
- Saksonia.5
- Saksonia-Anhalt.2
- Słowacja.4
- Spreewald Gurkenradweg 2021.3
- Szkocja.1
- Szwajcaria.2
- trekking.264
- Tyrol Wschodni.4
- Wędrówki piesze.2
- Włochy.9
- Wzdłuż Drawy.4
- Zachodniopomorskie.384
Wpisy archiwalne w miesiącu
Czerwiec, 2017
Dystans całkowity: | 307.57 km (w terenie 26.00 km; 8.45%) |
Czas w ruchu: | 24:26 |
Średnia prędkość: | 12.59 km/h |
Maksymalna prędkość: | 45.00 km/h |
Suma podjazdów: | 323 m |
Liczba aktywności: | 9 |
Średnio na aktywność: | 34.17 km i 2h 42m |
Więcej statystyk |
Neubrandenburg i okolice
Wtorek, 27 czerwca 2017 | dodano: 28.06.2017Kategoria Meklemburgia-Pomorze, Niemcy
Wczoraj wypadła mi delegacja służbowa do Neubrandenburga, a
że prognoza zapowiadała wymarzoną pogodę na wycieczkę, można było połączyć
przyjemne z pożytecznym. Rano załadowaliśmy z Darkiem rowery na bagażnik auta, po
przyjeździe na miejsce ja udałam się załatwiać swoje sprawy, a Darek –
szczęściarz – wyruszył w stronę Neustrelitz i krainy tysiąca jezior meklemburskich.
Krótko przed siedemnastą skończyło się moje spotkanie służbowe, szybko się przebrałam i na rowerku pojechałam w stronę jeziora Tollense, nad którym leży Neubrandenburg. Dookoła Tollensesee i połączonego z nim jeziora Lieps biegnie niespełna czterdziestokilometrowy szlak rowerowy, który miałam zamiar objechać.
Północna część szlaku prowadzi nad samym jeziorem przez bukowy las:
Południowa część trochę się oddala od linii brzegowej i przebiega przez bardzo malownicze wzgórza. Za miejscowością Klein Nemerow, jedna z wydm na wzgórzu zamieszkała jest przez stado jaskółek:
Widoki z trasy były rewelacyjne – zarówno na jezioro jak i na okoliczny krajobraz.
Nic dziwnego, że walory terenu dostrzegli golfiści, a w Bornsmühle powstało pole golfowe i elegancki hotel.
Za Bornshof szlak rowerowy przez krótki odcinek biegnie równolegle do szosy, cały czas – góra dół, do 18% nachylenia, można się poczuć troche jak w górach:
Dotarłam do Prillwitz – wioski na południowym krańcu szlaku. Tutaj spotkałam się z Darkiem, który zdążył już nakręcić setkę km przez dzień, i dalszą część trasy jechaliśmy we dwójkę. W Prillwitz jest pałacyk myśliwski, chyba w rękach prywatnych, bo niestety orgrodzenie zamknięte na cztery spusty:
oraz zabudowania dworskie, których pilnują dwa wyżły:
Jest też ładna trawiasta plaża z widokiem na wyspę kormoranów:
Darek z panoramą Neu Wustrow.
Marzyło nam się gdzieś po drodze zimne piwko w knajpce nad jeziorem, ale tereny raczej nie zagospodarowane turystycznie. Nawet w nieco większej wiosce Alt Rehse - kawiarenka nieczynna, ale trzy miłe panie z warsztatów ceramicznych zgodziły się przynajmniej napełnić nam butelki świeżą kranówką. Oprócz garncarek w Alt Rehse mieszkają też inni artyści:
Widoki z zachodniego brzegu Tollensesee:
I tak wróciliśmy do Neubrandenburga. Nad kanałem ciągną się liczne przystanie wioślarskie i prywatne baseny – taka troche “Wenecja”:
Pokręciliśmy się na koniec jeszcze trochę po Starówce. Brama Stargardzka:
Mury miejskie:
Kościół Najświętszej Maryi Panny (Marienkirche).
Stare Miasto puste i wymarłe już o tej porze, mimo, że było dopiero po dwudziestej.
Temperatura:20.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Krótko przed siedemnastą skończyło się moje spotkanie służbowe, szybko się przebrałam i na rowerku pojechałam w stronę jeziora Tollense, nad którym leży Neubrandenburg. Dookoła Tollensesee i połączonego z nim jeziora Lieps biegnie niespełna czterdziestokilometrowy szlak rowerowy, który miałam zamiar objechać.
Północna część szlaku prowadzi nad samym jeziorem przez bukowy las:
Południowa część trochę się oddala od linii brzegowej i przebiega przez bardzo malownicze wzgórza. Za miejscowością Klein Nemerow, jedna z wydm na wzgórzu zamieszkała jest przez stado jaskółek:
Widoki z trasy były rewelacyjne – zarówno na jezioro jak i na okoliczny krajobraz.
Nic dziwnego, że walory terenu dostrzegli golfiści, a w Bornsmühle powstało pole golfowe i elegancki hotel.
Za Bornshof szlak rowerowy przez krótki odcinek biegnie równolegle do szosy, cały czas – góra dół, do 18% nachylenia, można się poczuć troche jak w górach:
Dotarłam do Prillwitz – wioski na południowym krańcu szlaku. Tutaj spotkałam się z Darkiem, który zdążył już nakręcić setkę km przez dzień, i dalszą część trasy jechaliśmy we dwójkę. W Prillwitz jest pałacyk myśliwski, chyba w rękach prywatnych, bo niestety orgrodzenie zamknięte na cztery spusty:
oraz zabudowania dworskie, których pilnują dwa wyżły:
Jest też ładna trawiasta plaża z widokiem na wyspę kormoranów:
Darek z panoramą Neu Wustrow.
Marzyło nam się gdzieś po drodze zimne piwko w knajpce nad jeziorem, ale tereny raczej nie zagospodarowane turystycznie. Nawet w nieco większej wiosce Alt Rehse - kawiarenka nieczynna, ale trzy miłe panie z warsztatów ceramicznych zgodziły się przynajmniej napełnić nam butelki świeżą kranówką. Oprócz garncarek w Alt Rehse mieszkają też inni artyści:
Widoki z zachodniego brzegu Tollensesee:
I tak wróciliśmy do Neubrandenburga. Nad kanałem ciągną się liczne przystanie wioślarskie i prywatne baseny – taka troche “Wenecja”:
Pokręciliśmy się na koniec jeszcze trochę po Starówce. Brama Stargardzka:
Mury miejskie:
Kościół Najświętszej Maryi Panny (Marienkirche).
Stare Miasto puste i wymarłe już o tej porze, mimo, że było dopiero po dwudziestej.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
40.50 km (0.00 km teren), czas: 02:49 h, avg:14.38 km/h,
prędkość maks: 39.90 km/hTemperatura:20.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
posiedzieć nad jeziorem Piaski
Poniedziałek, 26 czerwca 2017 | dodano: 26.06.2017Kategoria koło domu
Niedziela tym razem nie zachęcała pogodowo do całodniowej wycieczki. Co prawda przed południem było znośnie, ale wypadły jakieś inne zajęcia. Na szczęście pod wieczór zaświtała nadzieja na "okno" w opadach deszczu, więc pojechałam w stałym składzie (Monika i Darek) z Tanowa nad jezioro Piaski. Ruch na 115 bardzo niewielki, nad jeziorem też pusto - posiedzieliśmy trochę na pomoście i wróciliśmy, bo znów zaczęło się bardzo chmurzyć.
Temperatura:18.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
32.00 km (1.00 km teren), czas: 02:00 h, avg:16.00 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:18.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
do Polic w słońcu, powrót w deszczu
Czwartek, 22 czerwca 2017 | dodano: 22.06.2017Kategoria koło domu
Dojazd na wieczorne zajęcia w Policach zwykłą trasą. Po drodze rozwieszone informacje o planowanym na niedzielę maratonie:
Powrót już w deszczu, zaczęło padać za cmentarzem, trochę się schowałam na przystanku, ale potem pojechałam do domu.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Powrót już w deszczu, zaczęło padać za cmentarzem, trochę się schowałam na przystanku, ale potem pojechałam do domu.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
16.80 km (0.00 km teren), czas: 01:01 h, avg:16.52 km/h,
prędkość maks: 25.60 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
do Polic
Wtorek, 20 czerwca 2017 | dodano: 20.06.2017Kategoria koło domu
Dziś wieczór też słoneczny, ale zdecydowanie chłodniej niż wczoraj. Trzeba się było znów przeprosić z bluzą na długi rękaw. Taki widać mamy klimat.
Temperatura:18.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
17.08 km (0.00 km teren), czas: 01:00 h, avg:17.08 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:18.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
przez Zalesie nad Świdwie
Poniedziałek, 19 czerwca 2017 | dodano: 19.06.2017Kategoria koło domu
Miałam tydzień przerwy w kręceniu na rowerze - najpierw nie było czasu, a potem wyjazd na długi weekend z psem, więc nie bardzo była okazja. Za to dziś wieczorem, jak upał trochę zelżał, wyciągnęłam Monikę i Darka na małą rundkę po okolicy. Do Zalesia pojechaliśmy szutrówką, która odchodzi w prawo od drogi do Węgornika. Przyjemniej przez las niż szosą.
Pałacyk leśników w Zalesiu - nie ma to jak rower z przyjaciółką!
Zrobiliśmy mały postój i dalej polną drogą do wieży widokowej nad Świdwiem.
Obydwa kanały zaczynają zarastać zielonymi kępkami, a Gunica utorowała sobie obejście z boku śluzy. Wieczorem nad Świdwiem eksplozja kolorów i ptasich głosów - szkoda, że zdjęcia tego nie oddają. Dzisiejsza mapka wygląda jak latawiec.
Temperatura:22.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Pałacyk leśników w Zalesiu - nie ma to jak rower z przyjaciółką!
Zrobiliśmy mały postój i dalej polną drogą do wieży widokowej nad Świdwiem.
Obydwa kanały zaczynają zarastać zielonymi kępkami, a Gunica utorowała sobie obejście z boku śluzy. Wieczorem nad Świdwiem eksplozja kolorów i ptasich głosów - szkoda, że zdjęcia tego nie oddają. Dzisiejsza mapka wygląda jak latawiec.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
23.60 km (0.00 km teren), czas: 01:35 h, avg:14.91 km/h,
prędkość maks: 25.85 km/hTemperatura:22.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dookoła Müritz z deszczowym finałem
Niedziela, 11 czerwca 2017 | dodano: 12.06.2017Kategoria Meklemburgia-Pomorze, Niemcy
Pomysł objechania największego jeziora w Niemczech chodził mi po głowie od jakiegoś
czasu. Gwoli ścisłości – największego w całości na terytorium Niemiec, bo
większe jest Jezioro Bodeńskie, nad którym byliśmy w ubiegłym roku, ale jego
linia brzegowa należy po części również do Szwajcarii i Austrii.
W niedzielę rano załadowaliśmy się do naszego rowerowozu i ruszyliśmy do Waren – dwie godziny z małym „hakiem” jazdy w jedną stronę. Tym razem tylko we dwójkę, z Darkiem, bo Monika miała inne plany. Dzień jest teraz długi, pogoda miała być ładna, więc zaplanowane 88 kilometrów chcieliśmy przejechać w spokojnym tempie turystycznym. Trasa Müritz Rundweg zasadniczo ma dwa warianty – krótszy, 88 km, którym jechaliśmy i dłuższy – 125 km z objazdem kilku mniejszych jeziorek na południe od Müritz. Szlak jest bardzo popularny wśród Niemców – może nie było tłoczno, ale przy tej pięknej pogodzie dużo ludzi się wybrało, również z sakwami.
Na samym początku zgubiliśmy drogę i zamiast wyjechać z miasteczka pojechaliśmy brzegiem zatoki Binnenmüritz do kempingu, więc mieliśmy nadprogramowe zwiedzanie dzielnicy willowej Waren. Szlak prowadzi najpierw wygodną drogą asfaltową dla rowerów przez las, potem żwirową ścieżką przez bardzo malownicze bagna.
Na kanale mieszka para łabędzi:
Dotarliśmy do miasteczka Boek – w zasadzie jedynego na wschodnim brzegu jeziora, bo większa część linii brzegowej to rezerwat przyrody, a wraz z bagnami i lasem tworzy park narodowy Müritz. W Boek jest punkt informacyjny parku w starym pałacu i miła knajpka „U woźnicy” pod okazałą, starą lipą.
Kawałek dalej, nad kanałem – stary młyn:
Widok ze wschodniej strony jeziora:
Na południowym krańcu jeziora odwiedziliśmy miasteczko Rechlin z mariną w zatoczce, a w marinie suwnica do wodowania łódek:
Nad kanałem Müritzarm pasły się owieczki …
A z drugiej strony stado krówek – pełna sielanka!
W Vipperow zajrzeliśmy do romańskiego kościoła – najstarszego w okolicy:
Obok kościoła obelisk dla poległych w I wojnie światowej:
Po drodze do Zielow podziwialiśmy parę żurawi – sorry za jakość zoomu z komórki
Następny urokliwy wiejski kościółek – w Zielow.
Było gorąco, słonecznie – zatrzymaliśmy się więc na krótki odpoczynek i posiłek na plaży w Ludorf.
W Ludorf czekała nas jeszcze jedna niespodzianka:
Okazała się być gotyckim kościołem ośmiobocznym, ufundowanym w 1346 roku przez rycerza powracającego z wyprawy krzyżowej. Tak się gościowi podobało w Ziemi Świętej, że w rodzinnej wiosce zbudował kościół na planie Bazyliki Grobu Świętego z Jerozolimy ;-). Niestety nie udało się nam zajrzeć do środka, wbrew tabliczce głoszącej, że to „offene Kirche”.
Strona zachodnia jeziora jest mniej zalesiona, bardziej zamieszkała, ścieżka na wielu odcinkach zbliża się do jeziora i jego rozlicznych zatoczek, więc są ładne widoki na łąki, wodę. Bardzo nam się podobało w Röbel - tutaj rynek i kościół św. Mikołaja:
Zabudowa – przeważnie kolorowe domki z muru pruskiego albo ceglane:
Jest też wiatrak holenderski, a z niego ciekawa panorama na miasteczko:
Na promenadzie nad jeziorem zauważyliśmy, że niebo zaczęło się coraz bardziej chmurzyć. I rzeczywiście, nie minęło wiele czasu, a zaczął padać rzęsisty deszcz, który udało się nam przeczekać na przystanku w Sietow Dorf. Ostatnie 15 km padało – najpierw przelotnie, a potem zaniosło się na dobre.
Takie widoki …
A na koniec jeszcze wisienka na torcie – bajkowy zamek w Klink. Wygląda niczym Neuschwanstein, ale stoi nie w górach, tylko nad wodą:
Zbudowano go w podobnym okresie – pod koniec XIX wieku. Teraz jest tam elegancki czterogwiazdkowy hotel. Nawet mają tam lwa, który daje łapę ;-)
Do Waren dotarliśmy pod wieczór, w deszczu. Przejechaliśmy opustoszałymi uliczkami starówki, podziwiając ładne kamieniczki. W pewnym momencie z bocznego zaułka dobiegła nas piękna muzyka – zaciekawieni zajrzeliśmy do kościoła Marii Panny (Marienkirche), w którym odbywał się koncert sopranistki. I takim to miłym, artystycznym akcentem zakończyła się nasza wycieczka dookoła Müritz.
I jeszcze taki obrazek:
Szlak dookoła jeziora jest bardzo malowniczy i lajtowy. Jest raczej płasko, dobra nawierzchnia, przebiega w zdecydowanej większości w oddaleniu od dróg samochodowych. Po przejechaniu 90 km nie czułam się nawet specjalnie zmęczona.
Temperatura:25.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
W niedzielę rano załadowaliśmy się do naszego rowerowozu i ruszyliśmy do Waren – dwie godziny z małym „hakiem” jazdy w jedną stronę. Tym razem tylko we dwójkę, z Darkiem, bo Monika miała inne plany. Dzień jest teraz długi, pogoda miała być ładna, więc zaplanowane 88 kilometrów chcieliśmy przejechać w spokojnym tempie turystycznym. Trasa Müritz Rundweg zasadniczo ma dwa warianty – krótszy, 88 km, którym jechaliśmy i dłuższy – 125 km z objazdem kilku mniejszych jeziorek na południe od Müritz. Szlak jest bardzo popularny wśród Niemców – może nie było tłoczno, ale przy tej pięknej pogodzie dużo ludzi się wybrało, również z sakwami.
Na samym początku zgubiliśmy drogę i zamiast wyjechać z miasteczka pojechaliśmy brzegiem zatoki Binnenmüritz do kempingu, więc mieliśmy nadprogramowe zwiedzanie dzielnicy willowej Waren. Szlak prowadzi najpierw wygodną drogą asfaltową dla rowerów przez las, potem żwirową ścieżką przez bardzo malownicze bagna.
Na kanale mieszka para łabędzi:
Dotarliśmy do miasteczka Boek – w zasadzie jedynego na wschodnim brzegu jeziora, bo większa część linii brzegowej to rezerwat przyrody, a wraz z bagnami i lasem tworzy park narodowy Müritz. W Boek jest punkt informacyjny parku w starym pałacu i miła knajpka „U woźnicy” pod okazałą, starą lipą.
Kawałek dalej, nad kanałem – stary młyn:
Widok ze wschodniej strony jeziora:
Na południowym krańcu jeziora odwiedziliśmy miasteczko Rechlin z mariną w zatoczce, a w marinie suwnica do wodowania łódek:
Nad kanałem Müritzarm pasły się owieczki …
A z drugiej strony stado krówek – pełna sielanka!
W Vipperow zajrzeliśmy do romańskiego kościoła – najstarszego w okolicy:
Obok kościoła obelisk dla poległych w I wojnie światowej:
Po drodze do Zielow podziwialiśmy parę żurawi – sorry za jakość zoomu z komórki
Następny urokliwy wiejski kościółek – w Zielow.
Było gorąco, słonecznie – zatrzymaliśmy się więc na krótki odpoczynek i posiłek na plaży w Ludorf.
W Ludorf czekała nas jeszcze jedna niespodzianka:
Okazała się być gotyckim kościołem ośmiobocznym, ufundowanym w 1346 roku przez rycerza powracającego z wyprawy krzyżowej. Tak się gościowi podobało w Ziemi Świętej, że w rodzinnej wiosce zbudował kościół na planie Bazyliki Grobu Świętego z Jerozolimy ;-). Niestety nie udało się nam zajrzeć do środka, wbrew tabliczce głoszącej, że to „offene Kirche”.
Strona zachodnia jeziora jest mniej zalesiona, bardziej zamieszkała, ścieżka na wielu odcinkach zbliża się do jeziora i jego rozlicznych zatoczek, więc są ładne widoki na łąki, wodę. Bardzo nam się podobało w Röbel - tutaj rynek i kościół św. Mikołaja:
Zabudowa – przeważnie kolorowe domki z muru pruskiego albo ceglane:
Jest też wiatrak holenderski, a z niego ciekawa panorama na miasteczko:
Na promenadzie nad jeziorem zauważyliśmy, że niebo zaczęło się coraz bardziej chmurzyć. I rzeczywiście, nie minęło wiele czasu, a zaczął padać rzęsisty deszcz, który udało się nam przeczekać na przystanku w Sietow Dorf. Ostatnie 15 km padało – najpierw przelotnie, a potem zaniosło się na dobre.
Takie widoki …
A na koniec jeszcze wisienka na torcie – bajkowy zamek w Klink. Wygląda niczym Neuschwanstein, ale stoi nie w górach, tylko nad wodą:
Zbudowano go w podobnym okresie – pod koniec XIX wieku. Teraz jest tam elegancki czterogwiazdkowy hotel. Nawet mają tam lwa, który daje łapę ;-)
Do Waren dotarliśmy pod wieczór, w deszczu. Przejechaliśmy opustoszałymi uliczkami starówki, podziwiając ładne kamieniczki. W pewnym momencie z bocznego zaułka dobiegła nas piękna muzyka – zaciekawieni zajrzeliśmy do kościoła Marii Panny (Marienkirche), w którym odbywał się koncert sopranistki. I takim to miłym, artystycznym akcentem zakończyła się nasza wycieczka dookoła Müritz.
I jeszcze taki obrazek:
Szlak dookoła jeziora jest bardzo malowniczy i lajtowy. Jest raczej płasko, dobra nawierzchnia, przebiega w zdecydowanej większości w oddaleniu od dróg samochodowych. Po przejechaniu 90 km nie czułam się nawet specjalnie zmęczona.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
90.89 km (0.00 km teren), czas: 09:38 h, avg:9.43 km/h,
prędkość maks: 45.00 km/hTemperatura:25.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
środowa rundka nad Świdwie
Środa, 7 czerwca 2017 | dodano: 09.06.2017Kategoria koło domu
Zaległy wpis, z braku czasu wczoraj. Ogólnie to wieczorem było raczej zimno, wietrznie i bardzo pochmurno, więc nie jechaliśmy daleko. Za Węgornikiem natknęliśmy się na zwaloną topolę, pewnie po ostatnich wichurach albo burzy:
Temperatura:14.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
14.50 km (0.00 km teren), czas: 01:00 h, avg:14.50 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:14.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
dom-praca-Świdwie
Poniedziałek, 5 czerwca 2017 | dodano: 06.06.2017Kategoria do pracy / z pracy, koło domu
Dojazd do pracy zwykłą trasą - ścieżka rowerowa wzdłuż szosy z Tanowa nad Głębokie, potem przez Las Arkoński i Park Kasprowicza, małe odbicie do Wojska Polskiego (sprawa do załatwienia) i potem do centrum. Powrót trochę inną drogą - wzdłuż południowego brzegu jez. Głębokiego, a potem szlakiem czerwonym koło leśniczówki Owczary:
i dalej przez Bartoszewo. Po niedzielnym deszczu piaszczysta droga przez las była dość ubita, dobrze się jechało - pusto, spokój, cisza - totalna kontemplacja przyrody. Na tyle dobrze, że już stojąc pod domem, gdy zadzwoniłam do Darka, to dałam się jeszcze wyciągnąć na wieczorną rundkę nad Świdwie:
Temperatura:18.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
i dalej przez Bartoszewo. Po niedzielnym deszczu piaszczysta droga przez las była dość ubita, dobrze się jechało - pusto, spokój, cisza - totalna kontemplacja przyrody. Na tyle dobrze, że już stojąc pod domem, gdy zadzwoniłam do Darka, to dałam się jeszcze wyciągnąć na wieczorną rundkę nad Świdwie:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
48.70 km (8.00 km teren), czas: 03:23 h, avg:14.39 km/h,
prędkość maks: 29.27 km/hTemperatura:18.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dominikowo - Nowa Korytnica - Jez. Szerokie
Sobota, 3 czerwca 2017 | dodano: 04.06.2017Kategoria koło Dominikowa
W tym tygodniu miałam wreszcie wolną sobotę, pojechaliśmy więc już w
piątek wieczorem na działkę w okolicach Drawna. Sobota zeszła na pracach
ogrodniczo-gospodarskich: Darek kosił trawę, bo od naszej ostatniej
bytności wyrosła tak, że aż zakwitła, ja doprowadziłam taras do stanu
używalności i pomalowałam stół z ławami. Po południu zrobiliśmy rowerową
rundkę po okolicy:
Do Nowej Korytnicy pojechaliśmy najpierw skrótem przez las, potem trochę dziurawą asfaltówką. Po drodze minęły nas dwa busiki z przyczepami załadowanymi kajakami i duży autobus - czyżby już sezon na spływy kajakowe? W Nowej Korytnicy są trzy chałupy na krzyż, ale też ładne jezioro i mostek na rzece Korytnicy:
Przy drodze dziko rosły różyczki:
Z powrotem skręciliśmy w drogę na Brodźce (dwie chałupy w środku puszczy). Droga kiedyś chyba była betonowa, teraz już mocno się zdegradowała, ale ją lubię
Od krzyżówki do jeziora Szerokiego już tylko 1,5 km piachu - mniej lub bardziej grząskiego. I wszystko byłoby ok, gdyby nie dwóch debili na quadach, którzy zafundowali nam burzę piaskową. Jezioro Szerokie:
Mapka:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Do Nowej Korytnicy pojechaliśmy najpierw skrótem przez las, potem trochę dziurawą asfaltówką. Po drodze minęły nas dwa busiki z przyczepami załadowanymi kajakami i duży autobus - czyżby już sezon na spływy kajakowe? W Nowej Korytnicy są trzy chałupy na krzyż, ale też ładne jezioro i mostek na rzece Korytnicy:
Przy drodze dziko rosły różyczki:
Z powrotem skręciliśmy w drogę na Brodźce (dwie chałupy w środku puszczy). Droga kiedyś chyba była betonowa, teraz już mocno się zdegradowała, ale ją lubię
Od krzyżówki do jeziora Szerokiego już tylko 1,5 km piachu - mniej lub bardziej grząskiego. I wszystko byłoby ok, gdyby nie dwóch debili na quadach, którzy zafundowali nam burzę piaskową. Jezioro Szerokie:
Mapka:
Rower:rower działkowy
Dane wycieczki:
23.50 km (17.00 km teren), czas: 02:00 h, avg:11.75 km/h,
prędkość maks: 29.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)