- Kategorie:
- Alpy.26
- Alpy austriackie 2023.9
- Alpy włoskie 2021.8
- Alzacja i dolina Renu 2019.10
- Austria.25
- Bawaria.2
- Berlin.2
- Berliner Mauerweg 2018.2
- Brandenburgia.24
- Czechy.7
- do pracy / z pracy.74
- Doliną Bobru.2
- Dolnośląskie.3
- Donauradweg i okolice 2018.7
- Dookoła Tatr 2022.4
- Dookoła Zalewu Szczecińskiego.9
- Ennsradweg.4
- fitness.117
- Francja.10
- Hesja.4
- Holandia i Belgia 2023.3
- Karyntia.7
- koło Dominikowa.46
- koło domu.457
- Łaba 2022.12
- Mainz i dolina Renu 2023.5
- Małopolska.6
- Meklemburgia-Pomorze.84
- Nad Bałtyk 2020.4
- nad morzem.13
- Nadrenia-Palatynat.4
- Niemcy.86
- Odra-Nysa.12
- Osttirol i Karyntia rowerem 2020.9
- Rugia 2017.3
- Saksonia.5
- Saksonia-Anhalt.2
- Słowacja.4
- Spreewald Gurkenradweg 2021.3
- Szkocja.1
- Szwajcaria.2
- trekking.264
- Tyrol Wschodni.4
- Wędrówki piesze.2
- Włochy.9
- Wzdłuż Drawy.4
- Zachodniopomorskie.384
Wpisy archiwalne w miesiącu
Czerwiec, 2022
Dystans całkowity: | 1000.80 km (w terenie 48.00 km; 4.80%) |
Czas w ruchu: | 60:53 |
Średnia prędkość: | 16.44 km/h |
Liczba aktywności: | 20 |
Średnio na aktywność: | 50.04 km i 3h 02m |
Więcej statystyk |
Nowe Warpno w duecie z Moniką
Czwartek, 30 czerwca 2022 | dodano: 30.06.2022Kategoria Zachodniopomorskie, koło domu, fitness
Po deszczowym dniu pod wieczór pogoda poprawiła się na tyle, że mogłyśmy z Moniką znów umówić się na wspólne pokręcenie. Tym razem do Nowego Warpna, bo to akurat 60 km, które brakowało mi do przejechania równego tysiąca km w czerwcu.
Pogoda chyba zniechęciła zarówno kolarzy jak i samochodziarzy, bo ruch na drodze był zdecydowanie mniejszy, niż zwykle, mogłyśmy więc cieszyć się prawie pustym asfaltem, który nawet zdążył obeschnąć - poza krótkim fragmentem na granicy gminy Police i Nowe Warpno. Im później - tym więcej słońca.
W NW krótki postój na picie i zdjęcia:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Pogoda chyba zniechęciła zarówno kolarzy jak i samochodziarzy, bo ruch na drodze był zdecydowanie mniejszy, niż zwykle, mogłyśmy więc cieszyć się prawie pustym asfaltem, który nawet zdążył obeschnąć - poza krótkim fragmentem na granicy gminy Police i Nowe Warpno. Im później - tym więcej słońca.
W NW krótki postój na picie i zdjęcia:
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
60.38 km (0.00 km teren), czas: 02:29 h, avg:24.31 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Do pracy - w jedną stronę
Środa, 29 czerwca 2022 | dodano: 29.06.2022Kategoria do pracy / z pracy, koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Tylko połówka zwyczajowego dystansu - z "wąsem" na ul. Mickiewicza, bo po południu mieliśmy z Darkiem umówioną wizytę u zaprzyjaźnionej stomatolożki pod Szczecinem, więc podjechał do mnie po pracy autem i wrzuciliśmy mój rower na bagażnik.
Gmachy uniwersyteckie przy Mickiewicza:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Gmachy uniwersyteckie przy Mickiewicza:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
18.46 km (0.00 km teren), czas: 01:11 h, avg:15.60 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Do Miroszewa z Moniką
Wtorek, 28 czerwca 2022 | dodano: 28.06.2022Kategoria fitness, koło domu, Zachodniopomorskie
Temperatura chwilowo znów sprzyja aktywnościom rowerowym, więc wybrałyśmy się z sąsiadką Moniką na koleżeński trening do Miroszewa i z powrotem. Posiedziałyśmy chwilę nad Zalewem i pstryknęłyśmy parę zdjęć.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
57.88 km (0.00 km teren), czas: 02:13 h, avg:26.11 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Drawsko Pomorskie - Szczecin Trasą Pojezierzy Zachodnich
Niedziela, 26 czerwca 2022 | dodano: 29.06.2022Kategoria trekking, Zachodniopomorskie
Wolna niedziela - chciało się nam z Darkiem pojechać gdzieś dalej, a że w prognozach były niemiłosierne upały, to pojezierze wydało się nam dobrą opcją. Zostawiliśmy auto pod dworcem Szczecin Dąbie - po pierwsze ze względu na lepsze możliwości zaparkowania, a po drugie chcieliśmy sobie oszczędzić wieczornego przedostawania się wlotówką do Szczecina.
Czekając na Polregio "Zielone Pomorze":
W środku wygodne miejsca dla rowerów i rowerzystów:
Przed godziną dziesiątą byliśmy już w Drawsku Pomorskim, skąd rozpoczęliśmy naszą eskapadę Trasą Pojezierzy Zachodnich (TPZ). Trasa ma dwie "odnogi" do granicy niemieckiej - jedna prowadzi przez Choszczno, Barlinek, Myślibórz do mostu w Siekierkach, a druga - północna - przez Stargard i Szczecin do Dobrej i przejścia w Buku/Blankensee. I tym wariantem postanowiliśmy pojechać. W przeciwieństwie do pierwszego wariantu ten drugi jest daleko w tyle, jeśli chodzi o oznakowanie i budowę dróg rowerowych. Gdyby nie nowa apka na smartfona "Pomorze Zachodnie", która wystartowała w połowie czerwca, to byłoby trudno odnaleźć się w terenie, a tak jechaliśmy prawie jak po sznurku.
Nad Drawą w Drawsku Pomorskim:
Za miasteczkiem wyjeżdżamy w sielankowe krajobrazy - teren jest malowniczo pofałdowany, drogi pustawe:
Za wioską Kumki TPZ prowadzi przez drogę gruntową, która szybko zmienia się w piaszczysty dukt, prowadzący po leśnych wykrotach. Oznaczony ten szlak jest jako niebieski MTB i taki jest mniej więcej standard tego odcinka. Zdjęcie zrobiłam tylko na początku, potem zajęta byłam możliwie szybkim pokonaniem tego uciążliwego fragmentu, w towarzystwie krążącej chmury muszek.
Z ulgą dojeżdżamy do Wiewiecka, przez które notabene jechaliśmy też pociągiem. Skręcamy w boczną drogę do "centrum" wioski i pozostałości pałacu. Przypomina o nim piękny park, pomnik i fundamenty obsadzone kwietną kompozycją:
Za Wiewieckiem w stronę Storkowa i Ińska rozpoczyna się kawałek "zrobionej" TPZ - jest nowiutka DDR-ka, biegnąca równolegle do ... bardzo mało uczęszczanej drogi publicznej. Nie możemy oprzeć się wrażeniu, że jednak nie są to optymalnie wydane pieniądze.
Storkowo to taka mała Sahara - ogromne hałdy piasku i wyrobiska w tamtejszej kopalni żwiru:
Jest bardzo gorąco - mam wielką ochotę na lody, więc zatrzymujemy się w Ińsku na postój na plaży. Sporo tutaj ludzi - nic dziwnego przy takiej pogodzie. Po zjedzeniu lodów jeszcze moczenie nóg w tamtejszym czyściutkim jeziorze i ruszamy dalej.
Kościół w Linówku:
Kierujemy się na Dobrzany, po drodze mijając wioskę Biała, w której na niemal co drugim słupie jest bocianie gniazdo. Naprawdę ewenement, jak bardzo upodobały sobie bociany tę miejscówkę:
W Dobrzanach chcieliśmy coś zjeść obiadowego, ale w jedynym barze odbywała się niestety zamknięta impreza. Skończyło się więc na hotdogach na stacji benzynowej. Za to na rynku można było skorzystać z kurtyny wodnej, co z chęcią uczyniliśmy w towarzystwie miejscowych dzieciaków:
Temperatura znacznie przekraczała trzydzieści stopni - około piętnastej termometr na liczniku pokazywał nawet ponad 37 stopni. Skusiła nas więc na kąpiel mała wiejska plaża nad jeziorem w Wiechowie - kameralnie i malowniczo, choć woda i dno takie sobie. Na szczęście zabraliśmy ręczniki i stroje kąpielowe.
Posiedzieliśmy tam prawie godzinę, a potem ruszyliśmy do Marianowa, gdzie podziwiać można klasztor pocysterski z XIII w.
Bocznymi, mało uczęszczanymi asfaltami jedziemy do Czarnkowa, Pęzina i Ulikowa. Z Ulikowa do Stargardu natomiast prowadzi szutrowo-polna wyboista droga, a do samego miasta wjeżdża się przez krzywe kocie łby. Nie jest to droga do polecenia - może miejscowi znają jakieś lepsze objazdy. Przejazd przez Stargard też jest taki sobie - jest trochę DDR-ek, ale omija się Stare Miasto, a wylotówka - ul. Szczecińska - jako fragment TPZ woła o pomstę do nieba. Tak samo jak remont wiaduktu koło dworca, który nas zaskoczył.
Różany ogród w Stargardzie:
Jak już się wydostaliśmy z miasta, to trzeba było bardzo uważać na niedzielnych rowerzystów wracających znad Miedwia. Nad samym Miedwiem wciąż tłoczno, pomimo późnej pory (19.00).
Widać już ciemne chmury, które zaczęły gęstnieć z minuty na minutę. W Kobylance nawet nas trochę pokropiło, ale niegroźnie. Przeczekaliśmy na przystanku autobusowym i ruszyliśmy dalej. Dzięki nawigacji TPZ trafiliśmy na leśną drogę z Kobylanki do Jezierzyc, która była bardzo fajna. To dojazd pożarowy nr 48:
Wyjechaliśmy w Płoni, a następnie już dobrze oznakowanym fragmentem trasy przejechaliśmy przez Kijewo i okoliczne lasy do osiedli Majowego i Bukowego.
Rzeka Płonia w Płoni:
Następnie ul. Łubinową i Wiosenną dojechaliśmy około 21.00 do dworca Szczecin-Dąbie, gdzie czekało już nasze auto.
Trasa wycieczki:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Czekając na Polregio "Zielone Pomorze":
W środku wygodne miejsca dla rowerów i rowerzystów:
Przed godziną dziesiątą byliśmy już w Drawsku Pomorskim, skąd rozpoczęliśmy naszą eskapadę Trasą Pojezierzy Zachodnich (TPZ). Trasa ma dwie "odnogi" do granicy niemieckiej - jedna prowadzi przez Choszczno, Barlinek, Myślibórz do mostu w Siekierkach, a druga - północna - przez Stargard i Szczecin do Dobrej i przejścia w Buku/Blankensee. I tym wariantem postanowiliśmy pojechać. W przeciwieństwie do pierwszego wariantu ten drugi jest daleko w tyle, jeśli chodzi o oznakowanie i budowę dróg rowerowych. Gdyby nie nowa apka na smartfona "Pomorze Zachodnie", która wystartowała w połowie czerwca, to byłoby trudno odnaleźć się w terenie, a tak jechaliśmy prawie jak po sznurku.
Nad Drawą w Drawsku Pomorskim:
Za miasteczkiem wyjeżdżamy w sielankowe krajobrazy - teren jest malowniczo pofałdowany, drogi pustawe:
Za wioską Kumki TPZ prowadzi przez drogę gruntową, która szybko zmienia się w piaszczysty dukt, prowadzący po leśnych wykrotach. Oznaczony ten szlak jest jako niebieski MTB i taki jest mniej więcej standard tego odcinka. Zdjęcie zrobiłam tylko na początku, potem zajęta byłam możliwie szybkim pokonaniem tego uciążliwego fragmentu, w towarzystwie krążącej chmury muszek.
Z ulgą dojeżdżamy do Wiewiecka, przez które notabene jechaliśmy też pociągiem. Skręcamy w boczną drogę do "centrum" wioski i pozostałości pałacu. Przypomina o nim piękny park, pomnik i fundamenty obsadzone kwietną kompozycją:
Za Wiewieckiem w stronę Storkowa i Ińska rozpoczyna się kawałek "zrobionej" TPZ - jest nowiutka DDR-ka, biegnąca równolegle do ... bardzo mało uczęszczanej drogi publicznej. Nie możemy oprzeć się wrażeniu, że jednak nie są to optymalnie wydane pieniądze.
Storkowo to taka mała Sahara - ogromne hałdy piasku i wyrobiska w tamtejszej kopalni żwiru:
Jest bardzo gorąco - mam wielką ochotę na lody, więc zatrzymujemy się w Ińsku na postój na plaży. Sporo tutaj ludzi - nic dziwnego przy takiej pogodzie. Po zjedzeniu lodów jeszcze moczenie nóg w tamtejszym czyściutkim jeziorze i ruszamy dalej.
Kościół w Linówku:
Kierujemy się na Dobrzany, po drodze mijając wioskę Biała, w której na niemal co drugim słupie jest bocianie gniazdo. Naprawdę ewenement, jak bardzo upodobały sobie bociany tę miejscówkę:
W Dobrzanach chcieliśmy coś zjeść obiadowego, ale w jedynym barze odbywała się niestety zamknięta impreza. Skończyło się więc na hotdogach na stacji benzynowej. Za to na rynku można było skorzystać z kurtyny wodnej, co z chęcią uczyniliśmy w towarzystwie miejscowych dzieciaków:
Temperatura znacznie przekraczała trzydzieści stopni - około piętnastej termometr na liczniku pokazywał nawet ponad 37 stopni. Skusiła nas więc na kąpiel mała wiejska plaża nad jeziorem w Wiechowie - kameralnie i malowniczo, choć woda i dno takie sobie. Na szczęście zabraliśmy ręczniki i stroje kąpielowe.
Posiedzieliśmy tam prawie godzinę, a potem ruszyliśmy do Marianowa, gdzie podziwiać można klasztor pocysterski z XIII w.
Bocznymi, mało uczęszczanymi asfaltami jedziemy do Czarnkowa, Pęzina i Ulikowa. Z Ulikowa do Stargardu natomiast prowadzi szutrowo-polna wyboista droga, a do samego miasta wjeżdża się przez krzywe kocie łby. Nie jest to droga do polecenia - może miejscowi znają jakieś lepsze objazdy. Przejazd przez Stargard też jest taki sobie - jest trochę DDR-ek, ale omija się Stare Miasto, a wylotówka - ul. Szczecińska - jako fragment TPZ woła o pomstę do nieba. Tak samo jak remont wiaduktu koło dworca, który nas zaskoczył.
Różany ogród w Stargardzie:
Jak już się wydostaliśmy z miasta, to trzeba było bardzo uważać na niedzielnych rowerzystów wracających znad Miedwia. Nad samym Miedwiem wciąż tłoczno, pomimo późnej pory (19.00).
Widać już ciemne chmury, które zaczęły gęstnieć z minuty na minutę. W Kobylance nawet nas trochę pokropiło, ale niegroźnie. Przeczekaliśmy na przystanku autobusowym i ruszyliśmy dalej. Dzięki nawigacji TPZ trafiliśmy na leśną drogę z Kobylanki do Jezierzyc, która była bardzo fajna. To dojazd pożarowy nr 48:
Wyjechaliśmy w Płoni, a następnie już dobrze oznakowanym fragmentem trasy przejechaliśmy przez Kijewo i okoliczne lasy do osiedli Majowego i Bukowego.
Rzeka Płonia w Płoni:
Następnie ul. Łubinową i Wiosenną dojechaliśmy około 21.00 do dworca Szczecin-Dąbie, gdzie czekało już nasze auto.
Trasa wycieczki:
Rower:Unibike Expedition LDS
Dane wycieczki:
113.96 km (30.00 km teren), czas: 07:48 h, avg:14.61 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Do pracy i lokalnie
Czwartek, 23 czerwca 2022 | dodano: 23.06.2022Kategoria do pracy / z pracy, koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Dzisiaj również rowerowa rundka do pracy - cieplej niż wczoraj, ale jeszcze nie czuje się mocnego upału. W powietrzu unosi się teraz zapach kwitnących lip, który kojarzy mi się z początkiem wakacji. Niestety jeszcze nie moich, na te trzeba poczekać miesiąc.
Pod wieczór jeszcze dokręciłam 6 km po Tanowie.
Na zdjęciu szpinakowy pałac, czyli Urząd Miejski w Szczecinie i rzeźba Gryfa:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Pod wieczór jeszcze dokręciłam 6 km po Tanowie.
Na zdjęciu szpinakowy pałac, czyli Urząd Miejski w Szczecinie i rzeźba Gryfa:
Rower:Unibike Expedition LDS
Dane wycieczki:
39.62 km (0.00 km teren), czas: 02:29 h, avg:15.95 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Szczecin-Police
Środa, 22 czerwca 2022 | dodano: 22.06.2022Kategoria koło domu, trekking, Zachodniopomorskie, do pracy / z pracy
Najpierw dojazd do i z pracy, a po południu Darek podrzucił mnie do Polic, gdzie miałam do odebrania unibajka po serwisie gwarancyjnym. Piękna pogoda na rower.
Na zdjęciu kolorowe rabaty przed Pomnikiem Czynu Polaków.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Na zdjęciu kolorowe rabaty przed Pomnikiem Czynu Polaków.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
42.00 km (0.00 km teren), czas: 02:36 h, avg:16.15 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rozjazd po rajdzie
Długi weekend spędziłam na rajdzie rowerowym dookoła Tatr. Wczoraj był dzień na regenerację, a dzisiaj z rowerkiem na serwis gwarancyjny do Polic, a pod wieczór na drugi koniec Tanowa i z powrotem. Nogi znów działają, będzie dobrze.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rower:Unibike Expedition LDS
Dane wycieczki:
14.00 km (0.00 km teren), czas: 00:45 h, avg:18.67 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dookoła Tatr: Dzień 4 - Jezioro Czorsztyńskie i Velo Dunajec
Niedziela, 19 czerwca 2022 | dodano: 29.06.2022Kategoria Dookoła Tatr 2022, Małopolska, trekking
Ostatni dzień czterodniowego rajdu z klubem "Gryfus" to bonus w postaci objazdu Jeziora Czorsztyńskiego, znad którego po południu pojechaliśmy prosto do Nowego Targu, skąd mieliśmy transport powrotny do Szczecina.
Pogoda dopisywała przez cały długi weekend, ale niedziela była prawdziwie upalna - dlatego też trasa nad wodą okazała się całkiem niezłym pomysłem. Na początek jednak już znaną, malowniczą drogą z Leśnicy do Nowej Białej popedałowaliśmy z widokiem na Tatry.
I dalej w kierunku na Dębno i Frydman - już nad jeziorem. Na początku ścieżka prowadzi koroną betonowych umocnień, ale woda w tym miejscu jest mętna i nieładnie pachnie. Po krótkim postoju zatem ruszyliśmy podjazdem w stronę Falsztyna i tu zaczęły się fajne widoki. Jest podjazd ...
... i jest zjazd.
Niestety na tym zjeździe byliśmy świadkami wypadku. Chłopak - nie z naszej grupy na szczęście - zaliczył wywrotkę i dość mocno się poharatał.
W Niedzicy grupa rozdzieliła się na dwie części - bardziej ambitni, w tym Darek, pojechali pełną pętlę podjazdem przez Sromowce Wyżne, a kilkanaście osób (w tym ja) wybrało wariant bardziej ulgowy transferując się łódką do Czorsztyna.
Widok na przystań i zamek w Niedzicy:
A po drugiej stronie Czorsztyn:
W Czorsztynie zainstalowaliśmy się w kawiarence nad wodą, czekając na resztę grupy. Miło było zrelaksować się w takich okolicznościach, po trudach ostatnich dni:
Trasa północnym brzegiem jeziora to kręta DDR-ka, biegnąca estakadą tuż nad brzegiem jeziora i wcinająca się w kilka zatoczek:
Jeszcze obiad z widokiem na jezioro i kuszący basen - niestety tylko dla gości hotelowych. A tak by człowiek chętnie wskoczył do wody po upalnym dniu!
Ostatnie 20 kilometrów prowadziło przez Velo Dunajec do Nowego Targu. Gorąco niemiłosiernie i zmęczenie dawało się we znaki. Na koniec więc poszukaliśmy jeszcze ochłody w jakimś dopływie Dunajca:
Około siedemnastej byliśmy na miejscu - szybki przepak przy busach i w drogę do Szczecina, która przez korki na Zakopiance wydłużyła się do 13 godzin. Ale cały wyjazd - super! Świetna trasa, choć wymagająca kondycyjnie - ponad 330 km po górach i ponad 3.300 m przewyższenia w cztery dni.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Pogoda dopisywała przez cały długi weekend, ale niedziela była prawdziwie upalna - dlatego też trasa nad wodą okazała się całkiem niezłym pomysłem. Na początek jednak już znaną, malowniczą drogą z Leśnicy do Nowej Białej popedałowaliśmy z widokiem na Tatry.
I dalej w kierunku na Dębno i Frydman - już nad jeziorem. Na początku ścieżka prowadzi koroną betonowych umocnień, ale woda w tym miejscu jest mętna i nieładnie pachnie. Po krótkim postoju zatem ruszyliśmy podjazdem w stronę Falsztyna i tu zaczęły się fajne widoki. Jest podjazd ...
... i jest zjazd.
Niestety na tym zjeździe byliśmy świadkami wypadku. Chłopak - nie z naszej grupy na szczęście - zaliczył wywrotkę i dość mocno się poharatał.
W Niedzicy grupa rozdzieliła się na dwie części - bardziej ambitni, w tym Darek, pojechali pełną pętlę podjazdem przez Sromowce Wyżne, a kilkanaście osób (w tym ja) wybrało wariant bardziej ulgowy transferując się łódką do Czorsztyna.
Widok na przystań i zamek w Niedzicy:
A po drugiej stronie Czorsztyn:
W Czorsztynie zainstalowaliśmy się w kawiarence nad wodą, czekając na resztę grupy. Miło było zrelaksować się w takich okolicznościach, po trudach ostatnich dni:
Trasa północnym brzegiem jeziora to kręta DDR-ka, biegnąca estakadą tuż nad brzegiem jeziora i wcinająca się w kilka zatoczek:
Jeszcze obiad z widokiem na jezioro i kuszący basen - niestety tylko dla gości hotelowych. A tak by człowiek chętnie wskoczył do wody po upalnym dniu!
Ostatnie 20 kilometrów prowadziło przez Velo Dunajec do Nowego Targu. Gorąco niemiłosiernie i zmęczenie dawało się we znaki. Na koniec więc poszukaliśmy jeszcze ochłody w jakimś dopływie Dunajca:
Około siedemnastej byliśmy na miejscu - szybki przepak przy busach i w drogę do Szczecina, która przez korki na Zakopiance wydłużyła się do 13 godzin. Ale cały wyjazd - super! Świetna trasa, choć wymagająca kondycyjnie - ponad 330 km po górach i ponad 3.300 m przewyższenia w cztery dni.
Rower:Unibike Expedition LDS
Dane wycieczki:
64.79 km (0.00 km teren), czas: 04:26 h, avg:14.61 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dookoła Tatr: Dzień 3 - Poprad-Leśnica
Sobota, 18 czerwca 2022 | dodano: 25.06.2022Kategoria trekking, Słowacja, Małopolska, Dookoła Tatr 2022
Najdłuższy i najbardziej wymagający etap szlaku wokół Tatr - ale i chyba najpiękniejszy, prowadzący po słowackim i polskim Spiszu.
Zaraz za Popradem wspinamy się na bardzo widokową szutrówkę do Kežmaroka.
Widać ślady nocnej ulewy:
W oddali widać panoramę miasteczka Žakovce
A po lewej tak ...
... i tak:
W Kežmaroku przerwa na lody w rynku. Gorąco się robi.
Mają tu też ciekawy zamek:
Teraz jedziemy wzdłuż rzeki Poprad:
Jazda jest dość wymagająca i teraz będziemy przez 25 km podjeżdżać pod górę. Jedziemy przez Spisską Belę do Ždiaru. Słońce pali niemiłosiernia, a momentów wytchnienia od podjazdów jest niewiele. Przydają się wszystkie przełożenia, a zwłaszcza te naljżejsze. Z trudem dojeżdżam do knajpki, w której mamy przerwę obiadową. Pewnie w zimie roi się tutaj od narciarzy, bo tuż za budynkiem jest wyciąg.
Uczta dla podniebienia ...
I dla oczu:
Po odpoczynku - ruszamy dalej. To jeszcze nie koniec morderczego podjazdu:
Odbijamy w prawo na drogę asfaltową, która ponoć momentami ma do 22% nachylenia. Wreszcie jest szczyt - co za ulga!
A dalej? Wielokilometrowy, epicki zjazd pustą szosą - jakby z dachu świata w dół. Ech, piękne to było! Trzeba było mieć dobre hamulce.
Zbliżamy się ponownie do słowacko-polskiej granicy w Kacwinie. Niestety to nie koniec podjazdów - jeszcze ze trzy góry, a nogi już jak z waty. Czyż jednak nie warto?
Mijamy kolejne miejscowości - Łapsze, Dursztyn (ostatni podjazd), Nowa Biała. Widoki? O takie:
Drogi? Proszę bardzo:
Nogi już mdleją z wysiłku - dobrze, że jest w dół. Dojeżdżamy do Leśnicy, gdzie jest nasz nocleg.
Gdyby ktoś nie mógł zasnąć...
Ale nam to nie grozi. Na kolację mamy grilla, na miejscu. W nogach znów prawie 100 km i tym razem ponad 1300 m elewacji. Dałam radę.
W zasadzie pętla Szlaku Wokół Tatr jest do objechania turystycznie w trzy dni. My jednak mieliśmy w perspektywie jeszcze niedzielę. Ale o tym jeszcze kiedy indziej.
[cdn]
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Zaraz za Popradem wspinamy się na bardzo widokową szutrówkę do Kežmaroka.
Widać ślady nocnej ulewy:
W oddali widać panoramę miasteczka Žakovce
A po lewej tak ...
... i tak:
W Kežmaroku przerwa na lody w rynku. Gorąco się robi.
Mają tu też ciekawy zamek:
Teraz jedziemy wzdłuż rzeki Poprad:
Jazda jest dość wymagająca i teraz będziemy przez 25 km podjeżdżać pod górę. Jedziemy przez Spisską Belę do Ždiaru. Słońce pali niemiłosiernia, a momentów wytchnienia od podjazdów jest niewiele. Przydają się wszystkie przełożenia, a zwłaszcza te naljżejsze. Z trudem dojeżdżam do knajpki, w której mamy przerwę obiadową. Pewnie w zimie roi się tutaj od narciarzy, bo tuż za budynkiem jest wyciąg.
Uczta dla podniebienia ...
I dla oczu:
Po odpoczynku - ruszamy dalej. To jeszcze nie koniec morderczego podjazdu:
Odbijamy w prawo na drogę asfaltową, która ponoć momentami ma do 22% nachylenia. Wreszcie jest szczyt - co za ulga!
A dalej? Wielokilometrowy, epicki zjazd pustą szosą - jakby z dachu świata w dół. Ech, piękne to było! Trzeba było mieć dobre hamulce.
Zbliżamy się ponownie do słowacko-polskiej granicy w Kacwinie. Niestety to nie koniec podjazdów - jeszcze ze trzy góry, a nogi już jak z waty. Czyż jednak nie warto?
Mijamy kolejne miejscowości - Łapsze, Dursztyn (ostatni podjazd), Nowa Biała. Widoki? O takie:
Drogi? Proszę bardzo:
Nogi już mdleją z wysiłku - dobrze, że jest w dół. Dojeżdżamy do Leśnicy, gdzie jest nasz nocleg.
Gdyby ktoś nie mógł zasnąć...
Ale nam to nie grozi. Na kolację mamy grilla, na miejscu. W nogach znów prawie 100 km i tym razem ponad 1300 m elewacji. Dałam radę.
W zasadzie pętla Szlaku Wokół Tatr jest do objechania turystycznie w trzy dni. My jednak mieliśmy w perspektywie jeszcze niedzielę. Ale o tym jeszcze kiedy indziej.
[cdn]
Rower:Unibike Expedition LDS
Dane wycieczki:
98.00 km (0.00 km teren), czas: 07:17 h, avg:13.46 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dookoła Tatr: Dzień 2 - Liptowski Mikulasz-Poprad
Piątek, 17 czerwca 2022 | dodano: 25.06.2022Kategoria trekking, Słowacja, Dookoła Tatr 2022
Dzień rozpoczął się przejażdżką po starówce Liptowskiego Mikulaszu, w którym przez weekend akurat odbywał się festyn.
Była i okazja do zdjęcia zbiorowego:
Wyjeżdżamy z Mikulasza doliną Wagu:
Liptovski Hradok:
Za tym miasteczkiem zjeżdżamy z główniejszych dróg w dziurawe, boczne asfalty - cały czas przy rzece.
Jest pięknie i widokowo:
Kolejna miejscówka narciarska? Lopusna Dolina.
Im bliżej Popradu, tym więcej rowerzystów na szlaku, a także spacerowiczów i rolkarzy. Gryfusy mocno zasuwały, więc znów nie było czasu na zdjęcia. Wieczór zakończyliśmy za to kolacją w miłym towarzystwie na popradzkim deptaku.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Była i okazja do zdjęcia zbiorowego:
Wyjeżdżamy z Mikulasza doliną Wagu:
Liptovski Hradok:
Za tym miasteczkiem zjeżdżamy z główniejszych dróg w dziurawe, boczne asfalty - cały czas przy rzece.
Jest pięknie i widokowo:
Kolejna miejscówka narciarska? Lopusna Dolina.
Im bliżej Popradu, tym więcej rowerzystów na szlaku, a także spacerowiczów i rolkarzy. Gryfusy mocno zasuwały, więc znów nie było czasu na zdjęcia. Wieczór zakończyliśmy za to kolacją w miłym towarzystwie na popradzkim deptaku.
Rower:Unibike Expedition LDS
Dane wycieczki:
76.11 km (0.00 km teren), czas: 05:00 h, avg:15.22 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)