Rowerem po obu stronach Odryblog rowerowy

avatar tanova
Tanowo

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl   button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(17)

Moje rowery

Unibike Expedition LDS 4251 km
nextbike 113 km
Giant Expression 17647 km
rower działkowy 1532 km
Specialized Sirrus 6719 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tanova.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2020

Dystans całkowity:653.03 km (w terenie 37.00 km; 5.67%)
Czas w ruchu:37:28
Średnia prędkość:17.43 km/h
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:65.30 km i 3h 44m
Więcej statystyk

dojazdówka

Poniedziałek, 28 września 2020 | dodano: 28.09.2020
Rower:Specialized Sirrus Dane wycieczki: 4.70 km (0.00 km teren), czas: 00:16 h, avg:17.62 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Wieczorna 50-tka do Grünhof

Poniedziałek, 28 września 2020 | dodano: 28.09.2020
Dzień coraz krótszy, więc gdy wyjechaliśmy z Darkiem po 17-tej na szosową 50-tkę, to powrót mieliśmy już o zmierzchu. Włączyliśmy sobie trening przy mostku na Gunicy na skraju Tanowa, a potem przez Dobieszczyn, Glashütte aż za Grünhof. Przejechaliśmy 25 km i tą samą trasą wróciliśmy. Tuż za leśniczówką w Tanowie do rowu wpadł samochód i dachował - na drodze stał wóz straży pożarnej i policja, a ruch odbywał się tylko jednym pasem. Chyba na szczęście ofiar jednak nie było. Gdy wracaliśmy po blisko dwóch godzinach, wciąż wyciągali wrak auta. Wieczór już zimny, jesienny - w cienkiej bluzie trochę zmarzłam, zwłaszcza po zachodzie słońca.
Zmierzch w Tanowie:

Trasa:
Rower:Specialized Sirrus Dane wycieczki: 50.25 km (0.00 km teren), czas: 01:51 h, avg:27.16 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Z trekkingiem do serwisu

Piątek, 25 września 2020 | dodano: 25.09.2020Kategoria koło domu, trekking
Dzisiaj przyszła zapowiadana zmiana pogody. Patrząc na prognozę stwierdziłam, że jeśli chcę coś dzisiaj porobić na powietrzu, to tylko rano. Około dziewiątej poszłam do lasu pobiegać, a potem - jak się trochę ogarnęłam - o dziesiątej wyjechałam rowerem do Polic, bo już czas oddać Gianta na przegląd. Czeka go wymiana łańcucha i wolnobiegu, prosiłam też o wyregulowanie przedniej przerzutki, bo nie działa płynnie. Przez najbliższe trzy dni pewnie i tak ma lać, więc w sam raz czas na serwis.
Wróciłam autem z Darkiem i faktycznie - po jedenastej zaczęło padać, więc teraz zajmę się pracą, a przez weekend może nadrobię rowerową relację z wakacji.
W Policach:

Rower:Giant Expression Dane wycieczki: 8.10 km (0.00 km teren), czas: 00:26 h, avg:18.69 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Wycieczka do Rieth

Środa, 23 września 2020 | dodano: 23.09.2020Kategoria koło domu, Meklemburgia-Pomorze, trekking, Zachodniopomorskie
Po wczorajszej jeździe treningowej szosą, dzisiaj z Darkiem wybraliśmy się po południu na trekkingach do Rieth. Po raz pierwszy w tym sezonie - wszystko przez COVID-owe restrykcje i zamkniętą granicę z Meklemburgią-Pomorzem Przednim.
Lubimy tę trasę, zwłaszcza odcinek leśny z Hintersee do Rieth i potem przez mostek graniczny DDR-ką do szosy. Dziś tempo było spokojne i turystyczne, robiliśmy też zdjęcia. Niestety w samym Rieth i okolicach strasznie żarły komary, więc nie dało się za długo posiedzieć na przystani, ale może to i lepiej, bo przynajmniej wróciliśmy w miarę po widoku.
Szlak do Rieth w miejscowości Ludwigshof:

Obrazki z przystani w Rieth:







Graniczny mostek. Ostatnio, gdy tu byłam, przejazd zagradzała bariera:

Koniec (albo początek DDR-ki):

Rower:Giant Expression Dane wycieczki: 60.00 km (0.00 km teren), czas: 03:02 h, avg:19.78 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(6)

Średnia trochę więcej niż średnia

Wtorek, 22 września 2020 | dodano: 22.09.2020Kategoria fitness, koło domu, Meklemburgia-Pomorze, Zachodniopomorskie
Wieczorem idealna pogoda na rowerowy trening - komfort termiczny, ale nie za ciepło i bez wiatru. Zrobiliśmy z Darkiem rundkę pod Ahlbeck i z powrotem. Wyszła życiówka na 50 km, nawet z dwukilometrowym odcinkiem przez tanowskie wertepy, bo się spieszyliśmy, żeby zdążyć po widoku (żart ;-).

Rower:Specialized Sirrus Dane wycieczki: 50.04 km (0.00 km teren), czas: 01:47 h, avg:28.06 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(4)

Odrą-Nysą Mescherin-Stolpe-Mescherin

Niedziela, 20 września 2020 | dodano: 21.09.2020Kategoria Brandenburgia, Odra-Nysa, trekking
Wczorajsza wycieczka z Moniką i Darkiem, na luziku. Wyjechaliśmy dość późno, bo rano musiałam wstać skoro świt i jeszcze zrobić coś do pracy. Dużo tej roboty ostatnio i nie zostaje zbyt wiele czasu na rowery, a szkoda, bo pogoda super.
No, ale wczoraj było wietrzenie głowy na lokalnym klasyku, czyli ON-ce. Tym razem turystycznie, na trekkingach. Start na parkingu w Mescherin grubo po 11-tej i meta tamże po 19-tej. Dzień cudny, słoneczny i nawet niezbyt wietrzny - ewenement na odrzańskich wałach.
W Mescherin:

Fotka w Gartz, jeszcze na długi rękaw:

Nad kanałem za Friedrichsthal:

Z Monią na moście nad śluzą w Gatow:

Koło Stolpe Monika podpuściła nas, aby zjechać do miejscowości i zobaczyć z bliska wieżę "Grützpott" (po niemiecku: garnek do kaszy). No dobrze - jesteśmy z zapasem czasowym, czemu nie?

Wieżę można zwiedzać od środy do niedzieli, w godzinach 9-12 i 14-16. Do końca października. W środku ciekawa ekspozycja historyczna z opisami również po polsku, a na górze jest taras widokowy. Początki słowiańskiego grodu w Stolpe sięgają VIII wieku, potem siedlisko Wkrzan zostało podbite przez Pomorzan, a warownię, której pozostałością jest wieża zbudowali w XII wieku Duńczycy. 
Widok z góry:

Potem pojechaliśmy wariantem nad Odrą do drugiej wieży, całkiem współczesnej i drewnianej, ale również z pięknymi widokami:



Piękna ta trasa na rower!

Pomimo wysokiej temperatury nie da się ukryć, że jesień tuż tuż. Przypomina o tym coraz krótszy dzień i klucze dzikich gęsi zbierające się do odlotu:




Wieczór nad Odrą w Mescherin:



I mapka:
Rower:Giant Expression Dane wycieczki: 115.00 km (0.00 km teren), czas: 06:16 h, avg:18.35 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(4)

Doliną Płocicznej

Niedziela, 13 września 2020 | dodano: 13.10.2020Kategoria koło Dominikowa, Zachodniopomorskie
Ostatni z zaległych wpisów - tym razem działkowy sprzed miesiąca. Będzie dużo zielonego i dużo wody. Główną bohaterką będzie tym razem Płociczna - lewobrzeżny dopływ Drawy o długości ponad 50 km. Płociczna to rzeka mało znana, bo wyłączona z turystyki kajakowej. Dotrzeć tu można pieszo lub rowerem, bo i drogi asfaltowe omijają raczej te tereny. 
Zanim dotrzemy z Darkiem nad Płociczną przecinamy jeszcze dwie rzeczki - Słopicę, która notabene płynie przy naszej działce, oraz Korytnicę.
Słopica widziana z mostu na leśnej drodze między szosą z Niemieńska, a Sówką:

Jedziemy leśnymi drogami. W Sówce jakaś grupa już kończy spływ Korytnicą:

Fotka prosto z mostu:

Następnie gruntową drogą jedziemy w kierunku na Jelenie - małą wioskę zagubioną w lesie. Po drodze trochę grzybiarzy.
Jelenie w pełnej krasie - akurat był miesiąc temu sezon na rykowisko ;-)

Za kolejną osadą - Miradź - zaczynają się tereny Drawieńskiego Parku Narodowego. Grzybiarzy już więc tutaj nie ma. Jest za to nasz cel podróży - Płociczna po raz pierwszy:

Szlak początkowo jest jeszcze przejezdny dla rowerów, potem - w okolicy Śmiałkowych Wzgórz - zmienia się w wąską i krętą ścieżynę biegnącą po zarośniętym terenie. W oddali widać jezioro Jamno (zwane również Gemel), nad którym robimy sobie popas.

Miejscami trzeba prowadzić rower, zwłaszcza że teren jest do tego mocno pagórkowaty. Jest za to więcej czasu na rozglądanie się dokoła i podziwianie widoków. Kolejny most na Płocicznej - można stąd wrócić niebieskim szlakiem do Miradza, albo - tak jak my - pojechać dalej czerwonym wzdłuż rzeki.



Teraz szlak biegnie wałem, wzdłuż dawnego Kanału Sicieńskiego. Kanał - zbudowany dwieście lat temu - nawadniał okoliczne łąki. Teraz łąki zarósł las, wsie się wyludniły, a kanał - uszkodzony w II wojnie światowej i zniszczony przez jakichś gamoni, wyznaczonych do jego naprawy po wojnie, całkiem wysechł.

Resztki młyna w nieistniejącej osadzie Pustelnia:

I miejsce przy węźle szlaków:

Stąd można pojechać do Głuska żółtym szlakiem - ścieżką brzegiem jeziora Ostrowieckiego, albo leśnymi drogami przez osadę Ostrowite (szlaki czerwony, niebieski i czarny). My wybieramy tym razem drugi wariant, zahaczając po drodze o ruiny Starej Węgorni. Tutaj Płociczna nieoczekiwanie zmienia się ze spokojnej, nizinnej rzeczki w rwący potok:

Przejeżdżamy przez osadę leśną Ostrowite, w której mieści się terenowa stacja DPN-u.

I na chwilkę zatrzymujemy się nad jeziorem Ostrowieckim:

Dalej powrót przez Głusko, Sitnicę do Bogdanki - lepszym (na terenie województwa lubuskiego) i tragicznym (w granicach zachodniopomorskiego) asfaltem. Jeszcze zaglądamy na Bogdankę, na pole biwakowe w widłach Drawy i Korytnicy.

I wracamy na działkę. Mapka wycieczki:

Rower:rower działkowy Dane wycieczki: 59.60 km (25.00 km teren), czas: 05:21 h, avg:11.14 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(7)

Dookoła komina i końskie zaloty

Poniedziałek, 7 września 2020 | dodano: 07.09.2020Kategoria koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Wczoraj był dzień na regenerację, a dzisiaj - korzystając ze słonecznej pogody - wybrałam się pod wieczór na krótką rundkę po okolicy. Dla odmiany po szosowych ekscesach - tym razem trekkingiem po bardziej terenowych okolicach. Trasa: Tanowo - Węgornik - Świdwie - Grzepnica - Sławoszewo - Bartoszewo - Tanowo.
Gotowa jest już patatajka do Węgornika, ale kiepsko się nią jedzie rowerem. Już sama nie wiem, czy nie wolałam starego szutru z dziurami.

Nad Świdwiem bez zmian - wieża widokowa niszczeje, okolica zarasta. Przyroda powoli bierze z powrotem to miejsce w posiadanie.

Potem jadę sobie przez Węgornik i szuter lasem do Grzepnicy. Na drodze, już pod Grzepnicą, mam spotkanie z uroczym stadkiem. Koniki są ciekawskie i kontaktowe. Żałuję, że nic dla nich nie mam.





Do Bartoszewa jadę asfaltem, a stamtąd odbijam nad jezioro i przez las do domu - korzystając z faktu, że po deszczu leśne drogi są jeszcze w miarę ubite.
Rower:Giant Expression Dane wycieczki: 20.86 km (12.00 km teren), czas: 01:34 h, avg:13.31 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Ultra Gryfus

Sobota, 5 września 2020 | dodano: 07.09.2020Kategoria Dookoła Zalewu Szczecińskiego, fitness, Niemcy, Zachodniopomorskie
W sobotę razem z Darkiem przejechaliśmy 3 Ultra Gryfus Turystyczny Ultramaraton Rowerowy dookoła Zalewu Szczecińskiego. Pogoda nie rozpieszczała - połowa drogi w deszczu, ale daliśmy radę. Zmieściłam się w regulaminowym czasie, nawet z zapasem 1,5 h i ostatecznie zajęłam 5 miejsce w swojej kategorii wiekowej K45-99.
Pobudka o 4.45, śniadanie, szybki gramoling i przy świetle księżyca jedziemy autem z rowerami na szczecińską Łasztownię.
O 6.00 odbieramy pakiety startowe u organizatora. Ja miałam start o 6.30 - w pierwszej grupie szosowej, Darek o 8.05, więc spora różnica i sporo miał chłopak do nadrobienia.

Trasa prowadziła zgodnie z ruchem wskazówek zegara, więc najpierw jechaliśmy część niemiecką, a powrót - stroną polską.
Na starcie:



Na starcie lekko kropi, ale przejazd przez (rozkopany) Szczecin jest jeszcze w miarę na sucho. Im bliżej granicy, tym bardziej pada i deszcz będzie nam towarzyszył, aż do popołudnia. Podłączam się pod grupę ze Stargardu, która jedzie podobnym jak ja, spokojnym tempem. Pierwszy punkt kontrolny jest w Ueckermünde, gdzie trzeba zrobić zdjęcie przy słynnej ławeczce.

Potem kolejny, gdzieś na parkingu pod Bugewitz - tym razem z punktem żywieniowym (pączki, batony, napoje) i wolontariuszkami z Gryfusa, które podbijają pieczątki na karcie kontrolnej. Jadę dalej - już solo - w kierunku Anklam, gdzie na rynku robię kolejne zdjęcie do dokumentacji:

Na moment przestaje padać, gdzieś nawet nieśmiało próbuje przebić się słońce, ale zaraz ustępuje miejsca ołowianym chmurom i kolejnej fali deszczu. Na dodatek zaliczam - na szczęście niegroźną, ale nieprzyjemną - przewrotkę, zahaczając kołem krawężnik w miejscu, gdzie kończy się ulica i przechodzi w ścieżkę rowerową.
Deszcz chyba wystraszył niemieckich urlopowiczów z wyspy Uznam, bo od samego Anklam do mostu w Zecherin na B 110 utworzył się gigantyczny korek aut wyjeżdżających z wyspy. Początkowo jadę asfaltową DDR-ką, równolegle do szosy, ale już za mostem szlak rowerowy odbija w szutrową drogę przez las. Trochę kiepsko na szosowe opony, więc decyduję się jednak pojechać asfaltem. Na szczęście w kierunku na wyspę jedzie mało samochodów, więc nie będę jakoś wybitnie utrudniać kierowcom życia. Jak się potem okazało Darek na tym szutrze złapał gumę i zmieniał dętkę, więc chyba słusznie, że zjechałam.
Droga do Świnoujścia dłuży się, a pogoda mocno daje się we znaki. Potrzebuję regeneracji. W Świnoujściu jest kolejny punkt kontrolny w Berliner Döner Kebab (jeden ze sponsorów) przy promenadzie. Niektórzy tylko łapią jedzenie na wynos i szybko jadą na prom. Ja potrzebuję dłuższego odpoczynku przed drugą połową dystansu, ciepłego posiłku i gorącej kawy. Po około 20 minutach dojeżdża Darek, przemoczony do suchej nitki. Ja jechałam w kurtce, on w ciuchach kolarskich - na szczęście ma rzeczy na zmianę i na szczęście przestaje padać.
Na promie, już we dwójkę:

Nawet nie widziałam morza, no cóż - niech będzie port w Kanale Piastowskim:

Nudny i trochę uciążliwy fragment trasy wzdłuż ruchliwej DK 3 do Wolina mija nawet całkiem dobrze. Jedziemy szerokim poboczem, ale ruch jest duży - TIR-y, samochody, autokary. Od Wolina - znacznie spokojniej, bo zjeżdżamy w lokalną drogę do Stepnicy. Nawet wiatr, który wieje tam ZAWSZE znad Zalewu, nie jest specjalnie uciążliwy.
Stepnica i kolejny punkt kontrolny przy informacji turystycznej - z kanapkami i bardzo wesołymi wolontariuszkami:

Stąd mamy 50 km do celu. Zmęczenie już daje się we znaki - drętwieją ręce od kierownicy, czuję kolana i siedzenie.
Okolice Goleniowa:

Ostatni odcinek jedziemy już po ciemku. O ile do granic Szczecina jest jeszcze w miarę, to na końcowych 15 km dopada mnie jednak kryzys. Mam już zawroty głowy, muszę się co jakiś czas zatrzymywać, a jazda ruchliwą wlotówką do miasta jest dość stresująca. To było długie 15 kilometrów!
22.16. Jesteśmy na mecie. Bardzo szczęśliwi. Zmieściłam się w regulaminowym czasie, nawet z 1,5 h zapasu i chyba dobrze rozłożyłam siły. Jest ogromna satysfakcja.
Spośród 200 uczestników tylko dwie osoby się wykruszyły z powodu awarii roweru. Większość pojechała ten ultramaraton sportowo - najlepsi w czasie niewiele ponad 8 godzin, ale było też sporo osób, które jechało tak jak my - spokojniej, bardziej turystycznie - jakieś grupy koleżeńskie i ze dwie inne pary. Zakładałam, że powinnam przejechać 250 km w +/- 15 godzin i tak się stało, bo miałam czas 15 h:36 minut,(czas nie uwzględnia przeprawy promowej), co biorąc pod uwagę kiepską pogodę i fakt, że nadłożyłam kilka km gubiąc w pewnym momencie drogę, jest moim nowym życiowym rekordem. W swojej kategorii K45-99 zajęłam 5 miejsce, choć konkurencja ... nie była zbyt duża.
Fajna była przygoda, daliśmy radę.

Strava nieco zawyżyła kilometraż. W rzeczywistości było to ok. 255 km.
Rower:Specialized Sirrus Dane wycieczki: 254.00 km (0.00 km teren), czas: 15:36 h, avg:16.28 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(12)

Rozjazd po serwisie

Piątek, 4 września 2020 | dodano: 07.09.2020Kategoria fitness, koło domu
Witam po przerwie. Ostatnią dekadę sierpnia spędziłam na kolejnej rowerowej włóczędze - tym razem w alpejskich klimatach. Relacja do nadrobienia - będzie, a tymczasem szpeca oddałam do serwisu na przegląd. W piątek po odbiorze zrobiliśmy z Darkiem krótki rozjazd kawałek za Dobieszczyn i z powrotem, w ramach przygotowań przed sobotnią imprezą gryfusową. 
Rower:Specialized Sirrus Dane wycieczki: 30.48 km (0.00 km teren), czas: 01:19 h, avg:23.15 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)