- Kategorie:
- Alpy.26
- Alpy austriackie 2023.9
- Alpy włoskie 2021.8
- Alzacja i dolina Renu 2019.10
- Austria.25
- Bawaria.2
- Berlin.2
- Berliner Mauerweg 2018.2
- Brandenburgia.24
- Czechy.7
- do pracy / z pracy.74
- Doliną Bobru.2
- Dolnośląskie.3
- Donauradweg i okolice 2018.7
- Dookoła Tatr 2022.4
- Dookoła Zalewu Szczecińskiego.9
- Ennsradweg.4
- fitness.117
- Francja.10
- Hesja.4
- Holandia i Belgia 2023.3
- Karyntia.7
- koło Dominikowa.46
- koło domu.457
- Łaba 2022.12
- Mainz i dolina Renu 2023.5
- Małopolska.6
- Meklemburgia-Pomorze.84
- Nad Bałtyk 2020.4
- nad morzem.13
- Nadrenia-Palatynat.4
- Niemcy.86
- Odra-Nysa.12
- Osttirol i Karyntia rowerem 2020.9
- Rugia 2017.3
- Saksonia.5
- Saksonia-Anhalt.2
- Słowacja.4
- Spreewald Gurkenradweg 2021.3
- Szkocja.1
- Szwajcaria.2
- trekking.264
- Tyrol Wschodni.4
- Wędrówki piesze.2
- Włochy.9
- Wzdłuż Drawy.4
- Zachodniopomorskie.384
Wpisy archiwalne w miesiącu
Wrzesień, 2019
Dystans całkowity: | 636.51 km (w terenie 53.00 km; 8.33%) |
Czas w ruchu: | 27:38 |
Średnia prędkość: | 18.88 km/h |
Liczba aktywności: | 13 |
Średnio na aktywność: | 48.96 km i 3h 04m |
Więcej statystyk |
Dzień - wspomnienie lata
Niedziela, 22 września 2019 | dodano: 22.09.2019Kategoria koło domu, Zachodniopomorskie
Od samego rana przez naszą miejscowość ciągnął sznur samochodów grzybiarzy, zmierzających do Puszczy Wkrzańskiej. Rowerki na szosę zostały więc dziś w garażu, a ja z Darkiem uciekając w leśne drogi i malownicze płytówki wzdłuż wałów
powodziowych nad Zalewem zrobiłam trekkingową pętelkę nad wodą. Mniej
więcej 50% asfalt i 50% lekki teren i terenowe drogi.
Nad wodą - bo to przecież ostatnie chwile lata, a jak lato, to i plaża musi być :-).
Najpierw ominęliśmy kawałek DW 115 szutrówką przez Gunice i przez bukowy las, potem jednak trzeba się było wbić na szosę na 12 kilometrów do Hintersee. Wszystkie leśne parkingi i zatoczki obstawione autami, a na spokojnej zazwyczaj drodze ruch jak na autostradzie. Na strzelnicy w Dobieszczynie też mnóstwo samochodów i strzelanie:
W Hintersee z ulgą skręciliśmy w ścieżkę dla rowerów do Rieth. Po drodze oczywiście foto stop w stadninie w Ludwigshof:
W Rieth na głównym placyku - nowość. Przybyło Buchhaltestelle, czyli miejsce, gdzie można sobie pożyczyć, wziąć lub zostawić książkę:
A w uliczce obok mobilny warsztat i wypożyczalnia rowerowa. Napisy na przyczepkach głoszą, że firma dostarcza rowery letnikom pod wskazany adres a także świadczy usługi serwisowe. Ciekawy pomysł na biznes.
My jedziemy jeszcze kawałek dalej - na plażę. Tutaj jemy po bananie i oddajemy się błogiemu lenistwu na ławeczce. Obok pani opala się na kocu w bikini, a z drugiej strony para rowerzystów siedzi w kurtkach. Takie kontrasty. Tafla Jeziora Nowowarpnieńskiego jest gładka jak lustro i błękitna. Sielanka.
Przez mostek graniczny wracamy na polską stronę i jedziemy w kierunku na Nowe Warpno. Na jego obrzeżach skręcamy jednak w drogę w kierunku Podgrodzia. Tutaj zatrzymujemy się na chwilkę przy fontannie:
Opuszczamy asfalt i leśnym, trochę piaszczystym duktem przedostajemy się do Miroszewa, gdzie zaczyna się płytówka wzdłuż wału powodziowego nad Zalewem:
Czasem ukazuje się tafla Zalewu, jest bardzo malowniczo, choć trochę trzęsie na płytach, a jazda wałem jest możliwa tylko w niektórych miejscach.
W Brzózkach droga nad wodą się kończy, a my zjeżdżamy na DW 114. Trwający wiele miesięcy remont drogi już się skończył i zamiast kocich łbów w Brzózkach, jest piękny asfalt - zresztą do samej Trzebieży. Trzeba tu będzie kiedyś wrócić Specem i zrobić okrężną trasę szosową. Ale dopiero jak się skończy wysyp grzybów, bo teraz za dużo samochodów.
Jest już po 15.00, a my trochę głodni. Chyba zasłużyliśmy na jakąś nagrodę po takiej trasie? Zamawiamy więc sobie na spółkę pizzę-gigant w barze "Nad Zalewem" w Trzebieży, przy plaży.
Słońce przyjemnie grzeje, więc sporo spacerowiczów na promenadzie i duży ruch w knajpkach. Niektórzy nawet plażują na piasku.
Z Trzebieży wracamy przez Drogoradz i Nową Jasienicę. Tam znów skręcamy w gruntową drogę, oznaczoną jako czarny szlak rowerowy. Ale jedzie się dobrze. Przecina ona DW 115 przy grobie leśnika Gerharda Lindego.
Dalej ponownie jedziemy szutrówką w stronę Gunic, a następnie Tanowa.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad wodą - bo to przecież ostatnie chwile lata, a jak lato, to i plaża musi być :-).
Najpierw ominęliśmy kawałek DW 115 szutrówką przez Gunice i przez bukowy las, potem jednak trzeba się było wbić na szosę na 12 kilometrów do Hintersee. Wszystkie leśne parkingi i zatoczki obstawione autami, a na spokojnej zazwyczaj drodze ruch jak na autostradzie. Na strzelnicy w Dobieszczynie też mnóstwo samochodów i strzelanie:
W Hintersee z ulgą skręciliśmy w ścieżkę dla rowerów do Rieth. Po drodze oczywiście foto stop w stadninie w Ludwigshof:
W Rieth na głównym placyku - nowość. Przybyło Buchhaltestelle, czyli miejsce, gdzie można sobie pożyczyć, wziąć lub zostawić książkę:
A w uliczce obok mobilny warsztat i wypożyczalnia rowerowa. Napisy na przyczepkach głoszą, że firma dostarcza rowery letnikom pod wskazany adres a także świadczy usługi serwisowe. Ciekawy pomysł na biznes.
My jedziemy jeszcze kawałek dalej - na plażę. Tutaj jemy po bananie i oddajemy się błogiemu lenistwu na ławeczce. Obok pani opala się na kocu w bikini, a z drugiej strony para rowerzystów siedzi w kurtkach. Takie kontrasty. Tafla Jeziora Nowowarpnieńskiego jest gładka jak lustro i błękitna. Sielanka.
Przez mostek graniczny wracamy na polską stronę i jedziemy w kierunku na Nowe Warpno. Na jego obrzeżach skręcamy jednak w drogę w kierunku Podgrodzia. Tutaj zatrzymujemy się na chwilkę przy fontannie:
Opuszczamy asfalt i leśnym, trochę piaszczystym duktem przedostajemy się do Miroszewa, gdzie zaczyna się płytówka wzdłuż wału powodziowego nad Zalewem:
Czasem ukazuje się tafla Zalewu, jest bardzo malowniczo, choć trochę trzęsie na płytach, a jazda wałem jest możliwa tylko w niektórych miejscach.
W Brzózkach droga nad wodą się kończy, a my zjeżdżamy na DW 114. Trwający wiele miesięcy remont drogi już się skończył i zamiast kocich łbów w Brzózkach, jest piękny asfalt - zresztą do samej Trzebieży. Trzeba tu będzie kiedyś wrócić Specem i zrobić okrężną trasę szosową. Ale dopiero jak się skończy wysyp grzybów, bo teraz za dużo samochodów.
Jest już po 15.00, a my trochę głodni. Chyba zasłużyliśmy na jakąś nagrodę po takiej trasie? Zamawiamy więc sobie na spółkę pizzę-gigant w barze "Nad Zalewem" w Trzebieży, przy plaży.
Słońce przyjemnie grzeje, więc sporo spacerowiczów na promenadzie i duży ruch w knajpkach. Niektórzy nawet plażują na piasku.
Z Trzebieży wracamy przez Drogoradz i Nową Jasienicę. Tam znów skręcamy w gruntową drogę, oznaczoną jako czarny szlak rowerowy. Ale jedzie się dobrze. Przecina ona DW 115 przy grobie leśnika Gerharda Lindego.
Dalej ponownie jedziemy szutrówką w stronę Gunic, a następnie Tanowa.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
82.90 km (42.00 km teren), czas: 05:06 h, avg:16.25 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
A może trzeba było iść na grzyby?
Piątek, 20 września 2019 | dodano: 20.09.2019Kategoria koło domu, Zachodniopomorskie
Coś mnie podkusiło dzisiaj na wycieczkę późnym popołudniem. Niby 15 stopni na termometrze i niebo jakoś się przejaśniało - to pojechałam. Nic bardziej mylnego - zimno, wietrznie i przelotna mżawka. Brrr! Skróciłam planowaną trasę do niecałych marnych 40 km przez Dobieszczyn, Stolec, Dobrą Szczecińską, Grzepnicę i Bartoszewo.
Jesienny rower:
Jeleń z pałacowej bramy w Stolcu:
Mapka wycieczki:
A Darek przyniósł w tym czasie z lasu parę grzybków:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Jesienny rower:
Jeleń z pałacowej bramy w Stolcu:
Mapka wycieczki:
A Darek przyniósł w tym czasie z lasu parę grzybków:
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
38.73 km (0.00 km teren), czas: 01:40 h, avg:23.24 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Zmagania z wiatrem w dolinie dolnej Odry
Niedziela, 15 września 2019 | dodano: 15.09.2019Kategoria Brandenburgia, Niemcy, Odra-Nysa
Dzisiejszą trasę również wybrał Darek, choć pewne modyfikacje wyszły w trakcie. Ale po kolei:
Odwiedziliśmy dzisiaj szlak Odra-Nysa na południe od objazdu przed Mescherin. Zostawiliśmy auto we Friedrichsthal i ruszyliśmy asfaltowym odcinkiem w stronę Schwedt. Dopóki szlak wiódł przez las, wszystko było w najlepszym porządku. Potem biegnie wzdłuż kanału żeglugowego Hohensaaten-Friedrichsthal, w większości koroną wału przeciwpowodziowego.
Śluza na kanale, niedaleko Schwedt:
Na odkrytym terenie bardzo dokuczał nam silny, południowo-zachodni wiatr. Momentami prawie nas zatrzymywał, uniemożliwiając jazdę szybszą niż średnio 12-15 km/h. I choć nie jestem osobą, która łatwo się zniechęca, to miałam poważne wątpliwości, czy będziemy w stanie kontynuować jazdę w takich warunkach.
W każdym razie zarządziłam, że zjeżdżamy w Schwedt z wału do miasta, żeby trochę odpocząć, a przy okazji zajrzeć do centrum, które jakoś do tej pory zawsze mijaliśmy bokiem. Byłam mile zaskoczona, że Schwedt to nie tylko rafineria i enerdowskie blokowiska, ale i sympatyczna choć nieduża starówka.
Schwedt z oddali:
Schwedt z bliska:
Zjedliśmy na promenadzie nad wodą drugie śniadanie i stwierdziliśmy, że dojedziemy do Criewen i spróbujemy znaleźć trasę trochę bardziej w głębi lądu, gdzie nie będzie tak wiało, a wrócić na ON na powrocie. W Criewen pokręciliśmy się trochę w parku koło pałacu:
Jednak nie udało nam się znaleźć alternatywnej drogi do Schönebergu i Stolzenhagen, a wręcz się gdzieś zapętliliśmy w lesie na bezdrożu. Kłótnia małżeńska wisiała w powietrzu, szczególnie, że stało się raczej pewne, że nie uda się dzisiaj dojechać do Hohenwutzen i Osinowa oraz wrócić.
W końcu postanowiliśmy, że jedziemy do 15.30 - dokąd dojedziemy, a potem wracamy.
W Storkow i w Stolpe:
Po drodze wpadliśmy na pomysł, że właściwie możemy zrobić pętlę, zjeżdżając do wieży widokowej nad Odrą i tak rzeczywiście uczyniliśmy. Jest drogowskaz w okolicach Storkow, ale my pojechaliśmy od drugiej strony - na wysokości Lunow-Stolzenhagen odchodzi asfaltówka w stronę głównego nurtu Odry, bardzo malownicza:
I sama wieża, oraz widoki z niej - na tym ze mną widać, że rzeczywiście bardzo wiało ;-)
Asfaltówka kończy się przy wieży i można wrócić do głównej ON-ki. Ja jednak wpadam na pomysł, aby pojechać dalej 8 km drogą z płyt wzdłuż Odry - co prawda trzeba przeprawić się - nie wiem, czy do końca legalnie - wokół małego placu budowy, na szczęście pustego w niedzielę, ale sama droga jest bardzo widokowa:
Na tym ostatnim zdjęciu widoczny w oddali most graniczny do Krajnika Dolnego. My przy moście skręciliśmy na Schwedt, gdzie zamknęliśmy pętlę i znów szlakiem Odry-Nysy dojechaliśmy do Friedrichsthal. Z wiatrem to już zupełnie inna jazda...
Pod koniec chmury od północy zaczęły gęstnieć, a gdy wracaliśmy autem - rozpadało się. Prognozy na początek tygodnia nie są optymistyczne. Tym bardziej cieszę się, że udało się wykorzystać weekend.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Odwiedziliśmy dzisiaj szlak Odra-Nysa na południe od objazdu przed Mescherin. Zostawiliśmy auto we Friedrichsthal i ruszyliśmy asfaltowym odcinkiem w stronę Schwedt. Dopóki szlak wiódł przez las, wszystko było w najlepszym porządku. Potem biegnie wzdłuż kanału żeglugowego Hohensaaten-Friedrichsthal, w większości koroną wału przeciwpowodziowego.
Śluza na kanale, niedaleko Schwedt:
Na odkrytym terenie bardzo dokuczał nam silny, południowo-zachodni wiatr. Momentami prawie nas zatrzymywał, uniemożliwiając jazdę szybszą niż średnio 12-15 km/h. I choć nie jestem osobą, która łatwo się zniechęca, to miałam poważne wątpliwości, czy będziemy w stanie kontynuować jazdę w takich warunkach.
W każdym razie zarządziłam, że zjeżdżamy w Schwedt z wału do miasta, żeby trochę odpocząć, a przy okazji zajrzeć do centrum, które jakoś do tej pory zawsze mijaliśmy bokiem. Byłam mile zaskoczona, że Schwedt to nie tylko rafineria i enerdowskie blokowiska, ale i sympatyczna choć nieduża starówka.
Schwedt z oddali:
Schwedt z bliska:
Zjedliśmy na promenadzie nad wodą drugie śniadanie i stwierdziliśmy, że dojedziemy do Criewen i spróbujemy znaleźć trasę trochę bardziej w głębi lądu, gdzie nie będzie tak wiało, a wrócić na ON na powrocie. W Criewen pokręciliśmy się trochę w parku koło pałacu:
Jednak nie udało nam się znaleźć alternatywnej drogi do Schönebergu i Stolzenhagen, a wręcz się gdzieś zapętliliśmy w lesie na bezdrożu. Kłótnia małżeńska wisiała w powietrzu, szczególnie, że stało się raczej pewne, że nie uda się dzisiaj dojechać do Hohenwutzen i Osinowa oraz wrócić.
W końcu postanowiliśmy, że jedziemy do 15.30 - dokąd dojedziemy, a potem wracamy.
W Storkow i w Stolpe:
Po drodze wpadliśmy na pomysł, że właściwie możemy zrobić pętlę, zjeżdżając do wieży widokowej nad Odrą i tak rzeczywiście uczyniliśmy. Jest drogowskaz w okolicach Storkow, ale my pojechaliśmy od drugiej strony - na wysokości Lunow-Stolzenhagen odchodzi asfaltówka w stronę głównego nurtu Odry, bardzo malownicza:
I sama wieża, oraz widoki z niej - na tym ze mną widać, że rzeczywiście bardzo wiało ;-)
Asfaltówka kończy się przy wieży i można wrócić do głównej ON-ki. Ja jednak wpadam na pomysł, aby pojechać dalej 8 km drogą z płyt wzdłuż Odry - co prawda trzeba przeprawić się - nie wiem, czy do końca legalnie - wokół małego placu budowy, na szczęście pustego w niedzielę, ale sama droga jest bardzo widokowa:
Na tym ostatnim zdjęciu widoczny w oddali most graniczny do Krajnika Dolnego. My przy moście skręciliśmy na Schwedt, gdzie zamknęliśmy pętlę i znów szlakiem Odry-Nysy dojechaliśmy do Friedrichsthal. Z wiatrem to już zupełnie inna jazda...
Pod koniec chmury od północy zaczęły gęstnieć, a gdy wracaliśmy autem - rozpadało się. Prognozy na początek tygodnia nie są optymistyczne. Tym bardziej cieszę się, że udało się wykorzystać weekend.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
84.17 km (0.00 km teren), czas: 05:09 h, avg:16.34 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Z Darkiem do Ueckermünde
Sobota, 14 września 2019 | dodano: 14.09.2019Kategoria Meklemburgia-Pomorze, Niemcy
Pierwszy raz pojechałam specem na dłuższy dystans - setkę z małym plusem. Do tej pory wybierałam krótsze trasy, żeby się rozjeździć, ale dziś postanowiliśmy wypuścić się nieco dalej. Tym razem trasę wymyślił Darek, a ja miałam tylko życzenie, żebyśmy zajrzeli po drodze do Ueckermünde, bo dawno nie byliśmy.
Najpierw tradycyjnie pojechaliśmy do granicy w Dobieszczynie, a potem do Glashütte. Przed południem był spory ruch, więc jechaliśmy ścieżką rowerową, mimo, że była dość zaśmiecona igliwiem i drobnymi galązkami. Za Glashütte skręciliśmy w prawo, w wąską asfaltówkę do Borken i Marienthal:
Po drodze minęliśmy wielkie stado - myślałam, że krów takiej trochę niespotykanej rasy z grzywami jak owce, ale jak się przyjrzałam, to okazało się, że to ... same buhaje.
W Marienthal skierowaliśmy się na Viereck. Generalnie to sporo tam takich wąskich asfaltówek - fajne tereny na rowery szosowe, trzeba będzie kiedyś objeździć różne warianty. W miejscowości Rödershorst zachwycił mnie okazały dąb, rosnący przy drodze. Na pewno ma z kilkaset lat:
Od Viereck do Torgelow prowadzi wygodna DDR-ka wzdłuż szosy. Mijamy wojskowe tereny - leśne poligony i koszary i wjeżdżamy do Torgelow. Namawiam Darka, aby zajrzeć na starówkę - kiedyś byłam na jakimś festynie historycznym w zrekonstruowanej średniowiecznej osadzie. Teraz niestety Castrum Turglowe zamknięte na głucho, a skansen powoli niszczeje:
Robimy jeszcze fotki na moście nad rzeką Uecker i na starówce w Torgelow - podoba mi się zwłaszcza odrestaurowany budynek cesarskiego urzędu pocztowego:
Potem droga do Ueckermünde wiedzie mało uczęszczanymi asfaltówkami przez ładne wioski i lasy:
Do Ueckermünde wjechaliśmy od strony ogrodu zoologicznego. Zajrzeliśmy na rynek, na którym akurat odbywał się jakiś festyn, a potem wzdłuż Uecker i dalej ścieżką rowerową pojechaliśmy na plażę, gdzie zatrzymaliśmy się, żeby zjeść kanapki:
W Ueckermünde:
Z Ueckermünde wracało się już łatwiej, bo z wiatrem. Dzisiaj towarzyszył nam bowiem zimny wiatr północny - nie było zbyt ciepło, mimo, że słonecznie. Pojechaliśmy przez Bellin i Vogelsang, a tam skręciliśmy na Luckow:
Kościół i ciekawy obelisk ku pamięci poległych żołnierzy z Luckow:
Z Luckow przez Ahlbeck i Hintersee dojechaliśmy do Dobieszczyna i dalej już tą samą drogą, którą przyjechaliśmy - do domu:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Najpierw tradycyjnie pojechaliśmy do granicy w Dobieszczynie, a potem do Glashütte. Przed południem był spory ruch, więc jechaliśmy ścieżką rowerową, mimo, że była dość zaśmiecona igliwiem i drobnymi galązkami. Za Glashütte skręciliśmy w prawo, w wąską asfaltówkę do Borken i Marienthal:
Po drodze minęliśmy wielkie stado - myślałam, że krów takiej trochę niespotykanej rasy z grzywami jak owce, ale jak się przyjrzałam, to okazało się, że to ... same buhaje.
W Marienthal skierowaliśmy się na Viereck. Generalnie to sporo tam takich wąskich asfaltówek - fajne tereny na rowery szosowe, trzeba będzie kiedyś objeździć różne warianty. W miejscowości Rödershorst zachwycił mnie okazały dąb, rosnący przy drodze. Na pewno ma z kilkaset lat:
Od Viereck do Torgelow prowadzi wygodna DDR-ka wzdłuż szosy. Mijamy wojskowe tereny - leśne poligony i koszary i wjeżdżamy do Torgelow. Namawiam Darka, aby zajrzeć na starówkę - kiedyś byłam na jakimś festynie historycznym w zrekonstruowanej średniowiecznej osadzie. Teraz niestety Castrum Turglowe zamknięte na głucho, a skansen powoli niszczeje:
Robimy jeszcze fotki na moście nad rzeką Uecker i na starówce w Torgelow - podoba mi się zwłaszcza odrestaurowany budynek cesarskiego urzędu pocztowego:
Potem droga do Ueckermünde wiedzie mało uczęszczanymi asfaltówkami przez ładne wioski i lasy:
Do Ueckermünde wjechaliśmy od strony ogrodu zoologicznego. Zajrzeliśmy na rynek, na którym akurat odbywał się jakiś festyn, a potem wzdłuż Uecker i dalej ścieżką rowerową pojechaliśmy na plażę, gdzie zatrzymaliśmy się, żeby zjeść kanapki:
W Ueckermünde:
Z Ueckermünde wracało się już łatwiej, bo z wiatrem. Dzisiaj towarzyszył nam bowiem zimny wiatr północny - nie było zbyt ciepło, mimo, że słonecznie. Pojechaliśmy przez Bellin i Vogelsang, a tam skręciliśmy na Luckow:
Kościół i ciekawy obelisk ku pamięci poległych żołnierzy z Luckow:
Z Luckow przez Ahlbeck i Hintersee dojechaliśmy do Dobieszczyna i dalej już tą samą drogą, którą przyjechaliśmy - do domu:
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
114.40 km (0.00 km teren), czas: 05:23 h, avg:21.25 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Do pracy
Czwartek, 12 września 2019 | dodano: 12.09.2019Kategoria do pracy / z pracy, koło domu, Zachodniopomorskie
Prognozy straszyły popołudniowymi deszczami i nawet, gdy wyjeżdżałam o 10.00 z domu, niebo zachmurzyło się i zrobiło się chłodniej. Wrzuciłam do sakwy kurtkę przeciwdeszczową i stwierdziłam, że mimo wszystko jadę rowerem. Trasa do pracy standardowa - DDR-ka na Głębokie, a potem przez Las Arkoński i Park Kasprowicza do centrum. Zdjęcia więc też z trochę "oklepanych" miejsc:
Staw Uroczysko:
Urząd Miasta:
Aleja Platanowa na Jasnych Błoniach:
Po południu wcale się nie rozpadało, a wręcz przeciwnie - wyszło słońce i zrobiło się na tyle ciepło, że nawet zdjęłam bluzę z długim rękawem. Dla urozmaicenia postanowiłam wrócić z Głębokiego zachodnim brzegiem jeziora i drogą przez las - czerwonym szlakiem przy leśniczówce Owczary oraz przez Bartoszewo.
Nad Głębokiem:
W Bartoszewie zaskoczył mnie widok gotowej zatoczki dla aut i przystanku autobusowego. W zasadzie brakuje już tylko rozkładu jazdy. Domyślam się, że wkrótce będzie tu zajeżdżał autobus 103.
Teraz - po deszczach - gruntowe drogi w lesie wreszcie są bardziej ubite i cała trasa była przejezdna. Najgorszy odcinek przed samym Tanowem pod górkę, ale dało się przejechać.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Staw Uroczysko:
Urząd Miasta:
Aleja Platanowa na Jasnych Błoniach:
Po południu wcale się nie rozpadało, a wręcz przeciwnie - wyszło słońce i zrobiło się na tyle ciepło, że nawet zdjęłam bluzę z długim rękawem. Dla urozmaicenia postanowiłam wrócić z Głębokiego zachodnim brzegiem jeziora i drogą przez las - czerwonym szlakiem przy leśniczówce Owczary oraz przez Bartoszewo.
Nad Głębokiem:
W Bartoszewie zaskoczył mnie widok gotowej zatoczki dla aut i przystanku autobusowego. W zasadzie brakuje już tylko rozkładu jazdy. Domyślam się, że wkrótce będzie tu zajeżdżał autobus 103.
Teraz - po deszczach - gruntowe drogi w lesie wreszcie są bardziej ubite i cała trasa była przejezdna. Najgorszy odcinek przed samym Tanowem pod górkę, ale dało się przejechać.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
36.41 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wieczorna pętla z Darkiem
Środa, 11 września 2019 | dodano: 11.09.2019Kategoria koło domu, Meklemburgia-Pomorze, Niemcy, Zachodniopomorskie
Dzisiaj znów można było poczuć, że mamy jeszcze kalendarzowe lato. Nie tak upalne, jak jeszcze dziesięć dni temu, ale słoneczne i na tyle ciepłe, że nawet na podwieczorną rundkę rowerem można było wybrać się na krótki rękaw i w krótszych spodniach. Pojechaliśmy z Darkiem najpierw trasą na Dobieszczyn. Już tradycyjnie włączam endomondo dopiero w tym miejscu - tam, gdzie kończą się wykopki w Tanowie:
Potem odbiliśmy w lewo na Glashütte i Grünhof, skąd ponownie w lewo - na Pampow, ale nie tą najkrótszą drogą, ale lekkim objazdem przez Freienstein. Właściwie to chcieliśmy zjechać z drogi wielkiemu traktorowi, który był za nami, ale traktor też skręcił, a jeszcze z naprzeciwka nadjechał drugi taki ogromny, który jakiś samochód próbował wyprzedzić tuż przed maską naszego. No taka mało uczęszczana droga, a taki kocioł się zrobił!
W Pampow:
Krótki postój w Blankensee na granicy, żeby się napić i pstryknąć jakieś zdjęcie:
A dalej już ścieżką rowerową przez Buk do Dobrej Szczecińskiej i przez Grzepnicę i Sławoszewo do domu.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Potem odbiliśmy w lewo na Glashütte i Grünhof, skąd ponownie w lewo - na Pampow, ale nie tą najkrótszą drogą, ale lekkim objazdem przez Freienstein. Właściwie to chcieliśmy zjechać z drogi wielkiemu traktorowi, który był za nami, ale traktor też skręcił, a jeszcze z naprzeciwka nadjechał drugi taki ogromny, który jakiś samochód próbował wyprzedzić tuż przed maską naszego. No taka mało uczęszczana droga, a taki kocioł się zrobił!
W Pampow:
Krótki postój w Blankensee na granicy, żeby się napić i pstryknąć jakieś zdjęcie:
A dalej już ścieżką rowerową przez Buk do Dobrej Szczecińskiej i przez Grzepnicę i Sławoszewo do domu.
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
51.35 km (0.00 km teren), czas: 02:02 h, avg:25.25 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Pętla przez Bartoszewo nad Świdwie
Niedziela, 8 września 2019 | dodano: 08.09.2019Kategoria koło domu, Zachodniopomorskie
Wbrew pesymistycznym prognozom pogody udało się dzisiaj jednak zaliczyć krótką wycieczkę rowerową i bardzo nie zmoknąć. Najpierw pojechaliśmy z Darkiem na mszę do leśnej kapliczki w Bartoszewie, a potem namówiłam go jeszcze, abyśmy zrobili rundkę przez Grzepnicę i Węgornik.
Między Sławoszewem a Grzepnicą pan wsiadał do samochodu z niecodziennym zwierzakiem. Zapytałam, czy to sokół, ale okazało się, że myszołów. Już miał założony kaptur, ale i tak wyglądał pięknie.
Gruntową i szutrową drogą z Grzepnicy do Węgornika dzisiaj jechało się dość trudno. Po długiej suszy piach był bardzo sypki, a kamienie luźne, a jeszcze chyba pojazdy leśników dodatkowo popsuły drogę, bo było bardzo nierówno. Z ulgą wjechaliśmy na mostek na Gunicy w Węgorniku - aktualnie bardzo malowniczo obrośnięty kwiatami, a ponieważ lekka mżawka akurat ustała, to postanowiliśmy zajrzeć jeszcze nad Świdwie.
Wieża widokowa nadal z zakazem wstępu, choć da się tam wejść. Szkoda, że nie można legalnie podziwiać widoków z jej szczytu, bo to było jedno z ulubionych naszych miejsc w okolicy. Może w miejsce tej już nieco murszejącej konstrukcji, pojawi się jakiś nowy punkt widokowy?
Znad Świdwia pojechaliśmy już prosto do domu. Na obrzeżach Tanowa dopadł nas jednak rzęsisty deszcz, który przeczekaliśmy pod dębami, koło stadniny. Dobrze, że wzięliśmy kurtki.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Między Sławoszewem a Grzepnicą pan wsiadał do samochodu z niecodziennym zwierzakiem. Zapytałam, czy to sokół, ale okazało się, że myszołów. Już miał założony kaptur, ale i tak wyglądał pięknie.
Gruntową i szutrową drogą z Grzepnicy do Węgornika dzisiaj jechało się dość trudno. Po długiej suszy piach był bardzo sypki, a kamienie luźne, a jeszcze chyba pojazdy leśników dodatkowo popsuły drogę, bo było bardzo nierówno. Z ulgą wjechaliśmy na mostek na Gunicy w Węgorniku - aktualnie bardzo malowniczo obrośnięty kwiatami, a ponieważ lekka mżawka akurat ustała, to postanowiliśmy zajrzeć jeszcze nad Świdwie.
Wieża widokowa nadal z zakazem wstępu, choć da się tam wejść. Szkoda, że nie można legalnie podziwiać widoków z jej szczytu, bo to było jedno z ulubionych naszych miejsc w okolicy. Może w miejsce tej już nieco murszejącej konstrukcji, pojawi się jakiś nowy punkt widokowy?
Znad Świdwia pojechaliśmy już prosto do domu. Na obrzeżach Tanowa dopadł nas jednak rzęsisty deszcz, który przeczekaliśmy pod dębami, koło stadniny. Dobrze, że wzięliśmy kurtki.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
22.38 km (11.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Do Myśliborza Wielkiego
Piątek, 6 września 2019 | dodano: 06.09.2019Kategoria koło domu, Zachodniopomorskie
Dawno nie odwiedzałam przygranicznego Myśliborza - tego w pobliżu Nowego Warpna, pomyślałam więc sobie, że wykorzystam dzisiejsze słoneczne popołudnie, żeby tam zajrzeć. Być może to jeden z ostatnich cieplejszych dni, gdy można było jechać na krótki rękaw i w krótkich spodenkach. Pojechałam przez Dobieszczyn do ronda, na którym jest rozjazd na Nowe Warpno, Trzebież i właśnie Myślibórz. Od ronda droga trochę gorsza, ale udało się na szosowych oponach dojechać prawie do samego jeziora. Pstryknęłam w Myśliborzu kilka zdjęć i wróciłam tą samą trasą do domu.
Spokojna tafla jeziora Myśliborskiego Małego:
Kadry z Myśliborza:
Endomondo włączam i wyłączam teraz przy końcu robót drogowych w Tanowie, dlatego na mapie jest nieco mniejszy kilometraż, niż w rzeczywistości.
Temperatura:20.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Spokojna tafla jeziora Myśliborskiego Małego:
Kadry z Myśliborza:
Endomondo włączam i wyłączam teraz przy końcu robót drogowych w Tanowie, dlatego na mapie jest nieco mniejszy kilometraż, niż w rzeczywistości.
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
39.70 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:20.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Do Polic
Czwartek, 5 września 2019 | dodano: 05.09.2019Kategoria koło domu
Wyjazd do Polic DDR-ką przez Trzeszczyn po sprawunki - do sklepu rowerowego po nowe błotniki do Gianta, a kupiłam też łyżki do zmieniania opon, żeby mieć kompletny zestaw (dętka, pompka i łyżka) w Specu. Potem zakupy w Rossmannie i w aptece. Po drodze, na osiedlu Anny Jagiellonki w Policach mijam jakże słuszne hasło - szkoda tylko, że niemiecka wersja jest z błędem, trochę wstyd ;-)
Przy okazji wypróbowałam też nowy zakup rowerowy - sakwę miejską, którą planuję wozić ze sobą jako torbę do pracy. Pomna niemiłej przygody @jotwu, przypinam ją linką do roweru na czas jazdy.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Przy okazji wypróbowałam też nowy zakup rowerowy - sakwę miejską, którą planuję wozić ze sobą jako torbę do pracy. Pomna niemiłej przygody @jotwu, przypinam ją linką do roweru na czas jazdy.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
16.17 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rozjazd po serwisie
Środa, 4 września 2019 | dodano: 04.09.2019Kategoria koło domu, Meklemburgia-Pomorze, Niemcy
Wzięłam sirruska po serwisie gwarancyjnym na wieczorny rozjazd szosą za miasto. Dobrze się jechało - nie było ani upalnie, ani wietrznie. Chciałam spróbować zejść z czasem poniżej dwóch godzin na 50 km. Dzisiaj się udało. Pojechałam przez Dobieszczyn do Hintersee, a potem dalej przez Gegensee w stronę Ahlbeck. W lesie pod Ahlbeck wykorzystałam asfaltowe odejście w bok do zawrócenia, a powrót tą samą trasą.
W Hintersee krótki postój na fotki i uzupełnienie płynów:
Wieczór nad tanowskimi łąkami:
Dzisiaj zamówiłam sobie buty rowerowe - trafiłam na sporą przecenę w sklepie na "i", chciałabym nauczyć się jeździć w blokach. Mam nadzieję, że się nie zabiję.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
W Hintersee krótki postój na fotki i uzupełnienie płynów:
Wieczór nad tanowskimi łąkami:
Dzisiaj zamówiłam sobie buty rowerowe - trafiłam na sporą przecenę w sklepie na "i", chciałabym nauczyć się jeździć w blokach. Mam nadzieję, że się nie zabiję.
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
50.15 km (0.00 km teren), czas: 01:55 h, avg:26.17 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)