- Kategorie:
- Alpy.26
- Alpy austriackie 2023.9
- Alpy włoskie 2021.8
- Alzacja i dolina Renu 2019.10
- Austria.25
- Bawaria.2
- Berlin.2
- Berliner Mauerweg 2018.2
- Brandenburgia.24
- Czechy.7
- do pracy / z pracy.74
- Doliną Bobru.2
- Dolnośląskie.3
- Donauradweg i okolice 2018.7
- Dookoła Tatr 2022.4
- Dookoła Zalewu Szczecińskiego.9
- Ennsradweg.4
- fitness.117
- Francja.10
- Hesja.4
- Holandia i Belgia 2023.3
- Karyntia.7
- koło Dominikowa.46
- koło domu.457
- Łaba 2022.12
- Mainz i dolina Renu 2023.5
- Małopolska.6
- Meklemburgia-Pomorze.84
- Nad Bałtyk 2020.4
- nad morzem.13
- Nadrenia-Palatynat.4
- Niemcy.86
- Odra-Nysa.12
- Osttirol i Karyntia rowerem 2020.9
- Rugia 2017.3
- Saksonia.5
- Saksonia-Anhalt.2
- Słowacja.4
- Spreewald Gurkenradweg 2021.3
- Szkocja.1
- Szwajcaria.2
- trekking.264
- Tyrol Wschodni.4
- Wędrówki piesze.2
- Włochy.9
- Wzdłuż Drawy.4
- Zachodniopomorskie.384
Wpisy archiwalne w kategorii
Wzdłuż Drawy
Dystans całkowity: | 235.58 km (w terenie 88.00 km; 37.35%) |
Czas w ruchu: | 18:50 |
Średnia prędkość: | 12.51 km/h |
Liczba aktywności: | 4 |
Średnio na aktywność: | 58.90 km i 4h 42m |
Więcej statystyk |
Nad Korytnicę i Drawę
Niedziela, 3 lipca 2022 | dodano: 04.07.2022Kategoria Zachodniopomorskie, Wzdłuż Drawy, trekking, koło Dominikowa
W weekend zajrzeliśmy z Darkiem na naszą działkę - mamy gości, którzy jeżdżą na rowerach, była więc okazja, aby wybrać się rowerem w okolicę, dobrze już nam znaną, ale zawsze chętnie odwiedzaną i bardzo malowniczą. Tym razem w wariancie głównie terenowym.
Przez leśny dukt dojechaliśmy do neogotyckiego zamku w Niemieńsku, w którym aktualnie mieści się szkoła z internatem dla dzieci niepełnosprawnych intelektualnie (SOSW). W tym roku w wakacje cały obiekt niestety zamknięty na głucho, więc zdjęcie tylko przez płot:
Z Niemieńska jest zaledwie kilka kilometrów piaszczysto-szutrową drogą do Sówki nad Korytnicą. Bardzo lubimy tę zagubioną w leśnej głuszy osadę nad rzeką, a widok kajakarzy z mostu i pomostu obudził w nas tęsknotę za spływem. Kto wie, może się uda za dwa tygodnie?
Doliną Korytnicy zjeżdżamy do Jaźwin, tym razem po dobrej, asfaltowej drodze. Darek jechał na moim starym rowerze z dawnych czasów, który jakoś udało się zreanimować, ale był trochę przymały.
... która za mostem zmienia się w drogę dziurawą i sfatygowaną
Jedziemy do Zatomia, gdzie znów zaczyna się terenowy odcinek szlakiem - chyba najpiękniejszym w granicach Drawieńskiego Parku Narodowego, bo wiodącym koroną skarpy nad głębokim wąwozem, w którym płynie Drawa.
W zasadzie szlak nadaje się na rowery górskie, ale trekkingiem też idzie go przejechać przy odrobinie wprawy:
W dole kajakarze męczą się z kolejnymi przeszkodami w nurcie:
A my patrzymy na nich z góry;
Schodzimy nad rzekę na miejscu biwakowym - po ostatnich upałach i nawałnicach woda w Drawie niestety zakwitła na zielono
Na moście w Barnimiu:
W Barnimiu odwiedzam też znajomą, dawno nie widzianą. Czas miło mija na pogaduszkach w ogrodzie, ale trzeba wracać.
Niezbyt długa pętla, ale bardzo ładna.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Przez leśny dukt dojechaliśmy do neogotyckiego zamku w Niemieńsku, w którym aktualnie mieści się szkoła z internatem dla dzieci niepełnosprawnych intelektualnie (SOSW). W tym roku w wakacje cały obiekt niestety zamknięty na głucho, więc zdjęcie tylko przez płot:
Z Niemieńska jest zaledwie kilka kilometrów piaszczysto-szutrową drogą do Sówki nad Korytnicą. Bardzo lubimy tę zagubioną w leśnej głuszy osadę nad rzeką, a widok kajakarzy z mostu i pomostu obudził w nas tęsknotę za spływem. Kto wie, może się uda za dwa tygodnie?
Doliną Korytnicy zjeżdżamy do Jaźwin, tym razem po dobrej, asfaltowej drodze. Darek jechał na moim starym rowerze z dawnych czasów, który jakoś udało się zreanimować, ale był trochę przymały.
... która za mostem zmienia się w drogę dziurawą i sfatygowaną
Jedziemy do Zatomia, gdzie znów zaczyna się terenowy odcinek szlakiem - chyba najpiękniejszym w granicach Drawieńskiego Parku Narodowego, bo wiodącym koroną skarpy nad głębokim wąwozem, w którym płynie Drawa.
W zasadzie szlak nadaje się na rowery górskie, ale trekkingiem też idzie go przejechać przy odrobinie wprawy:
W dole kajakarze męczą się z kolejnymi przeszkodami w nurcie:
A my patrzymy na nich z góry;
Schodzimy nad rzekę na miejscu biwakowym - po ostatnich upałach i nawałnicach woda w Drawie niestety zakwitła na zielono
Na moście w Barnimiu:
W Barnimiu odwiedzam też znajomą, dawno nie widzianą. Czas miło mija na pogaduszkach w ogrodzie, ale trzeba wracać.
Niezbyt długa pętla, ale bardzo ładna.
Rower:rower działkowy
Dane wycieczki:
27.08 km (20.00 km teren), czas: 02:26 h, avg:11.13 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wieczór w dolinie Drawy
Sobota, 24 lipca 2021 | dodano: 25.07.2021Kategoria koło Dominikowa, trekking, Wzdłuż Drawy, Zachodniopomorskie
Po dłuższej przerwie wczoraj wieczorem zaliczyłam niedługą, choć malowniczą przejażdżkę po okołodziałkowych terenach. W sąsiedniej miejscowości jest na wakacjach moja znajoma - był więc powód, aby ją odwiedzić w Barnimiu. A potem zrobiliśmy jeszcze pętelkę leśnym szlakiem przez Borowiec do Drawna i wróciliśmy bocznym asfaltem znów do Barnimia, a w końcu do siebie, na działkę.
Kładka na Drawie w Podegrodziu:
Pałacyk myśliwski w Borowcu, na tle starego dębu:
Widok na tory nieczynnej linii kolejowej z Drawna do Choszczna:
Kwietna łąka:
W drodze do Podegrodzia:
W Barnimiu:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Kładka na Drawie w Podegrodziu:
Pałacyk myśliwski w Borowcu, na tle starego dębu:
Widok na tory nieczynnej linii kolejowej z Drawna do Choszczna:
Kwietna łąka:
W drodze do Podegrodzia:
W Barnimiu:
Rower:rower działkowy
Dane wycieczki:
23.34 km (8.00 km teren), czas: 01:42 h, avg:13.73 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wzdłuż Drawy - dzień 2: Dominikowo - Krzyż Wlkp.
Niedziela, 27 czerwca 2021 | dodano: 02.07.2021Kategoria koło Dominikowa, trekking, Wzdłuż Drawy, Zachodniopomorskie
Ciąg dalszy zaległej relacji z weekendowej "podróży za jeden uśmiech". Niedziela przywitała nas słoneczną pogodą - po śniadaniu pod chmurką wyruszyliśmy o 9.00 w dalszą trasę, mając w planach odcinek "parkowy", w granicach Drawieńskiego Parku Narodowego, i dalej do Krzyża Wlkp., gdzie Drawa uchodzi do Noteci.
Najpierw cofnęliśmy się kilka km do Drawna, aby zacząć na moście między jeziorami Grażyna i Adamowo. Spokojnie o tej porze w miasteczku, choć już niektórzy kajakarze szykowali się do spływu - to pierwszy weekend, kiedy skończył się okres ochronny na Drawie.
Asfaltem jedziemy w stronę pola biwakowego Drawnik - po przepłynięciu przez jeziora i kilku upalnych dniach rzeka ma kolor zupy szczawiowej.
Od tego miejsca żegnamy się z gładkimi drogami - najbliższe kilkadziesiąt kilometrów przyjdzie nam spędzić na leśnych duktach, starych brukowanych drogach i pieszych szlakach. Od Drawna kierujemy się za znakami czerwonymi szlaku pieszego im. Stefana Czarnieckiego – zachodnim brzegiem Drawy. Szlak pieszy prawie w całości pokrywa się z przebiegiem czerwonej, a następnie zielonej pętli rowerowej wytyczonej przez DPN, ale w kilku miejscach prowadzi skarpą bliżej rzeki, w bardzo spektakularnych miejscach.
W Barnimiu:
Fragment dawnej Drogi Solnej, którą poprowadzono szlak im. Czarnieckiego. W średniowieczu wożono tędy sól z Kołobrzegu do Wielkopolski, a w XVII w. przemierzyły go wojska polskie w pogoni za Szwedami. Teraz z rzadka telepią się tędy tylko transporty z kajakami, a tak, to raczej jest pusto.
Za cmentarzem w Barnimiu zaczyna się odcinek, który najbardziej lubię - ścieżka koroną wysokiej skarpy nad Drawą, przez bukowy las.
W Zatomiu:
Szlak w granicach parku jest bardzo dobrze oznakowany.
Wydrzy głaz:
Na moście w Moczelach
Na pobliskim biwaku Pstrąg zatrzymujemy się - zdecydowanie czuję, że po pięciu godzinach od śniadania muszę uzupełnić kalorie. Niestety obok jakaś grupa hałaśliwej i wulgarnej hołoty na kajakach dochodzi do siebie po nocnej libacji. Skracamy postój do minimum.
Jesteśmy niedaleko Głuska, do którego jeszcze bodajże dwa lata temu przeprawialiśmy się ostrożnie czerwonym szlakiem pieszym przez stary, drewniany most. Był on już wtedy wyłączony z eksploatacji i mocno nadpróchniały. Po ostatniej zimie zostało z niego ... tyle.
Teraz objazd szlaku czerwonego prowadzi szlakiem rowerowym. Jest stąd ok. 4 km do Starego Osieczna, do którego dojechać można asfaltem lub szlakiem pieszym (odbija w prawo za mostem na Drawie). Wariant szlakiem prowadzi do ujścia Płocicznej do Drawy. Jest bardzo malowniczy, ale trudny (kawałek stromego trawersu przez las). Most na Płocicznej:
Płociczna tuż przed ujściem do Drawy:
I jeden z niewielu nie-leśnych widoków na trasie:
Przecinamy DK w Starym Osiecznie. Oprócz agroturystyki z domowymi obiadami w Zatomiu to chyba jedyne miejsce, gdzie jest punkt gastronomiczny. Nie zdążyliśmy jeszcze zgłodnieć po naszych kanapkach, ale zatrzymujemy się na zimne piwko i lody. Przy knajpce kręci się pieseł-rezydent.
Pan z sąsiedniego stolika mięknie pod wpływem tego wzroku i szczodrze dzieli się apetycznym, grilowanym schabem.
Od Starego Osieczna do Przeborowa wytyczono czarny szlak rowerowy, którego przebieg pokrywa się z długodystansowym czerwonym szlakiem im. Czarnieckiego. Oznakowanie na tym odcinku jest fatalne, znaków czerwonych prawie nie ma, znaki czarne (rowerowe) bywają rzadko. Dobrze, że udało się reanimować mapę GPS. W porównaniu do odcinka parkowego ten fragment jest zdecydowanie bardziej uciążliwy a mniej atrakcyjny (jazda w piachu po lasach gospodarczych), jednak i tu trafiają się ładne miejsca - kilka zjazdów nad rzekę czy ślady bytności dawnych mieszkańców tych terenów.
Można też chyba przejechać leśną drogą drugim brzegiem rzeki - szlaku nie ma, ale gdzieś w internecie widać zdjęcia dość szerokiej drogi, z "tarką" po ciężkim sprzęcie. Sama nie wiem, która droga lepsza, ale chyba niekoniecznie chce mi się sprawdzać ponownie ten odcinek.
Mniej więcej w połowie dystansu szlak oddala się od Drawy do mostu na Mierzęckiej Strudze w Łęczynie. Jest tu ładne pole biwakowe i tablica z opisem szlaku kajakowego, którego nie znamy.
Dalsze kilometry to masakra - piach, brak oznakowania i stada insektów obsiadających człowieka, gdy zatrzyma się choćby na moment. Zdjęć tutaj raczej więc nie robiłam, tylko jedno.
Pod Przeborowem natrafiliśmy na ruiny umocnień Wału Pomorskiego (bunkry). W jednym miejscu zjechaliśmy też na skarpę nad malowniczym zakrętem rzeki:
Od Przeborowa jakość drogi poprawia się - do Drawin jest nawet asfalt. Ostatni most na Drawie przejeżdżamy za Drawinami – trwają prace budowlane, również na pobliskim moście kolejowym. Podobno mają zastąpić tę konstrukcję trójprzęsłową jednym przęsłem. Szkoda, bo to ładny most.
Można byłoby zakończyć wycieczkę na stacji kolejowej w Drawinach, ale pojechaliśmy jeszcze kilka km do Krzyża – gdzie Drawa uchodzi do Noteci. Ostatnie kilometry prowadzą drogą przez Łokacz Wielki, wzdłuż linii kolejowej. Stąd można odbić jeszcze do osiedla Nowe Bielice, do ujścia. My jednak chcieliśmy zdążyć na przedostatni pociąg o 18.08, więc pojechaliśmy prosto na dworzec. W sam raz, żeby jeszcze coś zjeść na ciepło przed trzygodzinną podróżą do Szczecina.
To jeszcze link do Stravy
i gpx całej trasy (sobota-niedziela).
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Najpierw cofnęliśmy się kilka km do Drawna, aby zacząć na moście między jeziorami Grażyna i Adamowo. Spokojnie o tej porze w miasteczku, choć już niektórzy kajakarze szykowali się do spływu - to pierwszy weekend, kiedy skończył się okres ochronny na Drawie.
Asfaltem jedziemy w stronę pola biwakowego Drawnik - po przepłynięciu przez jeziora i kilku upalnych dniach rzeka ma kolor zupy szczawiowej.
Od tego miejsca żegnamy się z gładkimi drogami - najbliższe kilkadziesiąt kilometrów przyjdzie nam spędzić na leśnych duktach, starych brukowanych drogach i pieszych szlakach. Od Drawna kierujemy się za znakami czerwonymi szlaku pieszego im. Stefana Czarnieckiego – zachodnim brzegiem Drawy. Szlak pieszy prawie w całości pokrywa się z przebiegiem czerwonej, a następnie zielonej pętli rowerowej wytyczonej przez DPN, ale w kilku miejscach prowadzi skarpą bliżej rzeki, w bardzo spektakularnych miejscach.
W Barnimiu:
Fragment dawnej Drogi Solnej, którą poprowadzono szlak im. Czarnieckiego. W średniowieczu wożono tędy sól z Kołobrzegu do Wielkopolski, a w XVII w. przemierzyły go wojska polskie w pogoni za Szwedami. Teraz z rzadka telepią się tędy tylko transporty z kajakami, a tak, to raczej jest pusto.
Za cmentarzem w Barnimiu zaczyna się odcinek, który najbardziej lubię - ścieżka koroną wysokiej skarpy nad Drawą, przez bukowy las.
W Zatomiu:
Szlak w granicach parku jest bardzo dobrze oznakowany.
Wydrzy głaz:
Na moście w Moczelach
Na pobliskim biwaku Pstrąg zatrzymujemy się - zdecydowanie czuję, że po pięciu godzinach od śniadania muszę uzupełnić kalorie. Niestety obok jakaś grupa hałaśliwej i wulgarnej hołoty na kajakach dochodzi do siebie po nocnej libacji. Skracamy postój do minimum.
Jesteśmy niedaleko Głuska, do którego jeszcze bodajże dwa lata temu przeprawialiśmy się ostrożnie czerwonym szlakiem pieszym przez stary, drewniany most. Był on już wtedy wyłączony z eksploatacji i mocno nadpróchniały. Po ostatniej zimie zostało z niego ... tyle.
Teraz objazd szlaku czerwonego prowadzi szlakiem rowerowym. Jest stąd ok. 4 km do Starego Osieczna, do którego dojechać można asfaltem lub szlakiem pieszym (odbija w prawo za mostem na Drawie). Wariant szlakiem prowadzi do ujścia Płocicznej do Drawy. Jest bardzo malowniczy, ale trudny (kawałek stromego trawersu przez las). Most na Płocicznej:
Płociczna tuż przed ujściem do Drawy:
I jeden z niewielu nie-leśnych widoków na trasie:
Przecinamy DK w Starym Osiecznie. Oprócz agroturystyki z domowymi obiadami w Zatomiu to chyba jedyne miejsce, gdzie jest punkt gastronomiczny. Nie zdążyliśmy jeszcze zgłodnieć po naszych kanapkach, ale zatrzymujemy się na zimne piwko i lody. Przy knajpce kręci się pieseł-rezydent.
Pan z sąsiedniego stolika mięknie pod wpływem tego wzroku i szczodrze dzieli się apetycznym, grilowanym schabem.
Od Starego Osieczna do Przeborowa wytyczono czarny szlak rowerowy, którego przebieg pokrywa się z długodystansowym czerwonym szlakiem im. Czarnieckiego. Oznakowanie na tym odcinku jest fatalne, znaków czerwonych prawie nie ma, znaki czarne (rowerowe) bywają rzadko. Dobrze, że udało się reanimować mapę GPS. W porównaniu do odcinka parkowego ten fragment jest zdecydowanie bardziej uciążliwy a mniej atrakcyjny (jazda w piachu po lasach gospodarczych), jednak i tu trafiają się ładne miejsca - kilka zjazdów nad rzekę czy ślady bytności dawnych mieszkańców tych terenów.
Można też chyba przejechać leśną drogą drugim brzegiem rzeki - szlaku nie ma, ale gdzieś w internecie widać zdjęcia dość szerokiej drogi, z "tarką" po ciężkim sprzęcie. Sama nie wiem, która droga lepsza, ale chyba niekoniecznie chce mi się sprawdzać ponownie ten odcinek.
Mniej więcej w połowie dystansu szlak oddala się od Drawy do mostu na Mierzęckiej Strudze w Łęczynie. Jest tu ładne pole biwakowe i tablica z opisem szlaku kajakowego, którego nie znamy.
Dalsze kilometry to masakra - piach, brak oznakowania i stada insektów obsiadających człowieka, gdy zatrzyma się choćby na moment. Zdjęć tutaj raczej więc nie robiłam, tylko jedno.
Pod Przeborowem natrafiliśmy na ruiny umocnień Wału Pomorskiego (bunkry). W jednym miejscu zjechaliśmy też na skarpę nad malowniczym zakrętem rzeki:
Od Przeborowa jakość drogi poprawia się - do Drawin jest nawet asfalt. Ostatni most na Drawie przejeżdżamy za Drawinami – trwają prace budowlane, również na pobliskim moście kolejowym. Podobno mają zastąpić tę konstrukcję trójprzęsłową jednym przęsłem. Szkoda, bo to ładny most.
Można byłoby zakończyć wycieczkę na stacji kolejowej w Drawinach, ale pojechaliśmy jeszcze kilka km do Krzyża – gdzie Drawa uchodzi do Noteci. Ostatnie kilometry prowadzą drogą przez Łokacz Wielki, wzdłuż linii kolejowej. Stąd można odbić jeszcze do osiedla Nowe Bielice, do ujścia. My jednak chcieliśmy zdążyć na przedostatni pociąg o 18.08, więc pojechaliśmy prosto na dworzec. W sam raz, żeby jeszcze coś zjeść na ciepło przed trzygodzinną podróżą do Szczecina.
To jeszcze link do Stravy
i gpx całej trasy (sobota-niedziela).
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
68.36 km (40.00 km teren), czas: 06:42 h, avg:10.20 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wzdłuż Drawy - dzień 1: jezioro Drawsko-Dominikowo
Sobota, 26 czerwca 2021 | dodano: 29.06.2021Kategoria trekking, Zachodniopomorskie, Wzdłuż Drawy
Rok temu, w sierpniu jechaliśmy doliną Drawy piękną trasą Drauradweg u podnóża Alp we Włoszech i w Austrii. To właśnie wtedy gdzieś w mojej głowie narodziła się myśl, że warto byłoby pokusić się o wyprawę rowerową wzdłuż "naszej", bliskiej Drawy - jakby młodszej siostry tej alpejsko-bałkańskiej potężnej rzeki. Obydwu rzekom w prehistorycznych czasach praindoeuropejczycy nadali to samo imię - rzeka biegnąca - bo taki dynamiczny charakter mają. Skoro się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B...
I choć nie wytyczono nad polską Drawą szlaku długodystansowego, to przecież też są tu piękne tereny, są lokalne szlaki, park narodowy i krajobrazowy. Są mapy i aplikacje, więc krok po kroku można było ogarnąć logistykę i zaplanować "autorską" trasę, w miarę możliwości jak najbliżej koryta rzeki. Czy plan się udał? Oceńcie sami.
Drawa ma swoje źródła nieopodal Połczyna-Zdroju, w rezerwacie Dolina Pięciu Jezior. W Połczynie niestety nie ma linii PKP, więc chcąc dojechać pociągiem, trzeba wybrać którąś ze stacji, oddalonych o ok. 20-30 km: Czaplinek (trasa Szczecin-Szczecinek), Rąbino lub Świdwin (trasa Szczecin-Koszalin). My zdecydowaliśmy się na ten pierwszy wariant, bo Czaplinek był najbliżej (20 km) i prowadził przez ciekawsze tereny - w sąsiedztwie jeziora Drawsko.
Wsiadamy w sobotę rano do pierwszego pociągu do Czaplinka. Odjazd z dworca Szczecin Główny o 8.05, na miejscu jesteśmy o 10.36. Połączenia są trzy dziennie, więc specjalnego wyboru nie ma. Ale dzień jest długi, więc choć w sobotę szmat drogi przed nami, to powinniśmy spokojnie dojechać przed nocą.
Zaglądamy na rynek w Czaplinku, gdzie atrakcją (również fotograficzną) jest metaloplastyka roweru. To właśnie stąd biegnie szlak rowerowy w stronę źródła Drawy.
Początkowy odcinek z Czaplinka pokonaliśmy trochę nietypowo, bo w górę rzeki – wschodnim brzegiem jeziora Drawsko przez Stare Drawsko, Drahim do Kluczewa – na północ od jeziora. Początkowo trasa prowadzi brzegiem jeziora Drawsko. Jest ładna, słoneczna pogoda, choć nie ma upału - na plaży miejskiej pojawiają się pierwsi amatorzy opalania.
Od opłotek Czaplinka do rezerwatu Dolina Pięciu Jezior prowadzi ruchliwa droga wojewódzka nr 163. Jedziemy nią do Starego Drawska, bo nie ma innej alternatywy. Ruiny warownego zamku joannitów i templariuszy Drahim robią od zewnątrz wrażenie i pobudzają wyobraźnię.
Hmm, zamek zaprasza na tortury? To nie brzmi dobrze, trąci jakąś tandetą. Poniekąd tak jest w środku. Trochę starego rzemiosła, trochę taniej rekonstrukcji z paździerza, jakieś kościotrupy w alkowie i stragan z pamiątkami z plastiku.
Za Starym Drawskiem skręcamy w boczną drogę na Kuźnicę Drawską i Prosinko. Od razu przyjemniej. Drawa w Kuźnicy Drawskiej jest jeszcze małym strumyczkiem, a sama wioska to kilka starych domów z cegły, rozrzuconych nieopodal mostu:
Dmuchawce, latawce, wiatr ...
daleko z betonu świat ...
Drawa i Darek w Prosinku:
Dojeżdżamy do Kluczewa – na północ od jeziora Drawsko i opuszczamy niebieski szlak "Dolina Pięciu Jezior", który znów wpada na DW 163. Od kolejnej wioski – Bolegorzyn – kierujemy się za znakami czerwonymi rowerowym szlakiem „Drawa” przez wsie Warniłęg i Rzepowo. Trochę asfaltu, trochę poniemieckiego bruku i polnych dróg. Cudowny krajobraz Szwajcarii Połczyńskiej.
W Rzepowie odnajdujemy Drawę i szlak kajakowy, tuż za wypływem z jeziora Drawsko.
Następna miejscowość to Głęboczek i punkt widokowy przy ruinach młyna na Drawie.
Na miejscu biwakowym z drewnianym stołem i pomostem zatrzymujemy się na mały posiłek. Są i kajakarze:
Za Głęboczkiem Drawa wpływa w kolejne jezioro - Krosino.
My natomiast kierujemy się na wioskę Cieszyno, skąd wygodna droga dla rowerów (Stary Kolejowy Szlak) prowadzi 7 km wprost do Złocieńca.
Drawa w Złocieńcu:
Niestety już na początku wycieczki "wysypała" mi się aplikacja mapy.cz w telefonie, więc została papierowa rozpiska, zwykła mapa google i orientacja w terenie. Mieliśmy w Czaplinku kupić papierową mapę, ale jakoś zeszło i nie kupiliśmy. Za Złocieńcem - zamiast pojechać na Zarańsko Trasą Pojezierzy Zachodnich skręciliśmy na Darskowo, gdzie droga się skończyła. Darek postulował zjazd na pobliską DK 20 do Drawska. Ja stanowczo odmówiłam, więc leśnymi duktami w piachu po kostki na azymut szukaliśmy dalszej trasy. Ale się udało. Znaleźliśmy Koknę (dopływ Drawy), a tuż za nią żółty szlak rowerowy, który doprowadził nas prościutko do Dalewa.
Kokna:
Pałac w Dalewie - na zdjęciu wygląda lepiej niż w rzeczywistości. Ogólnie Dalewo to straszna popegeerowska dziura.
Ale za wioską, nad Drawą, jest zadbane pole biwakowe
Drogę krajową nr 20 tylko przecięliśmy w Suliszewie i pojechaliśmy dalej do Gudowa, nad kolejnym dużym jeziorem - Lubie, przez które przepływa Drawa. Chyba jednak jesteśmy zadowoleni, że mamy tu rowery, a nie kajaki, bo jest kawał jeziora.
Dalej trasa prowadzi do Mielenka Drawskiego. Tutaj w rozpisce przewidziałam trzy warianty - najdłuższy-terenowy, średni i najszybszy. Jest 18.50, a my jesteśmy 50 km od naszej mety noclegowej. No cóż - tym razem pojedziemy wariantem najszybszym - szosą, wojewódzką 175-tką przez poligon drawski i Kalisz Pomorski. Nie do końca najbliżej rzeki, ale jednak też gdzieś w łączności z tematem wycieczki. Góra-dół-góra-dół - szosowe interwały jak na huśtawce. Piękny asfalt i mały ruch. Kiedyś trzeba przyjechać tu z naszymi rowerami szosowymi.
A tym czasem na poczciwym trekkingu można jednak zjechać kawałek nad Drawę i jezioro Wiry po drodze ...
Jedna z dróg na poligon:
Poźrzadło Wielkie:
W Kaliszu Pomorskim zatrzymujemy się na drobne zakupy spożywcze i zmierzamy ku naszemu noclegowi na działce.
Na miejsce docieramy o 21.45 - jeszcze po widoku. Pieczemy po kiełbasce na ognisku, wypijamy po piwku i do spania.
[cdn.]
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
I choć nie wytyczono nad polską Drawą szlaku długodystansowego, to przecież też są tu piękne tereny, są lokalne szlaki, park narodowy i krajobrazowy. Są mapy i aplikacje, więc krok po kroku można było ogarnąć logistykę i zaplanować "autorską" trasę, w miarę możliwości jak najbliżej koryta rzeki. Czy plan się udał? Oceńcie sami.
Drawa ma swoje źródła nieopodal Połczyna-Zdroju, w rezerwacie Dolina Pięciu Jezior. W Połczynie niestety nie ma linii PKP, więc chcąc dojechać pociągiem, trzeba wybrać którąś ze stacji, oddalonych o ok. 20-30 km: Czaplinek (trasa Szczecin-Szczecinek), Rąbino lub Świdwin (trasa Szczecin-Koszalin). My zdecydowaliśmy się na ten pierwszy wariant, bo Czaplinek był najbliżej (20 km) i prowadził przez ciekawsze tereny - w sąsiedztwie jeziora Drawsko.
Wsiadamy w sobotę rano do pierwszego pociągu do Czaplinka. Odjazd z dworca Szczecin Główny o 8.05, na miejscu jesteśmy o 10.36. Połączenia są trzy dziennie, więc specjalnego wyboru nie ma. Ale dzień jest długi, więc choć w sobotę szmat drogi przed nami, to powinniśmy spokojnie dojechać przed nocą.
Zaglądamy na rynek w Czaplinku, gdzie atrakcją (również fotograficzną) jest metaloplastyka roweru. To właśnie stąd biegnie szlak rowerowy w stronę źródła Drawy.
Początkowy odcinek z Czaplinka pokonaliśmy trochę nietypowo, bo w górę rzeki – wschodnim brzegiem jeziora Drawsko przez Stare Drawsko, Drahim do Kluczewa – na północ od jeziora. Początkowo trasa prowadzi brzegiem jeziora Drawsko. Jest ładna, słoneczna pogoda, choć nie ma upału - na plaży miejskiej pojawiają się pierwsi amatorzy opalania.
Od opłotek Czaplinka do rezerwatu Dolina Pięciu Jezior prowadzi ruchliwa droga wojewódzka nr 163. Jedziemy nią do Starego Drawska, bo nie ma innej alternatywy. Ruiny warownego zamku joannitów i templariuszy Drahim robią od zewnątrz wrażenie i pobudzają wyobraźnię.
Hmm, zamek zaprasza na tortury? To nie brzmi dobrze, trąci jakąś tandetą. Poniekąd tak jest w środku. Trochę starego rzemiosła, trochę taniej rekonstrukcji z paździerza, jakieś kościotrupy w alkowie i stragan z pamiątkami z plastiku.
Za Starym Drawskiem skręcamy w boczną drogę na Kuźnicę Drawską i Prosinko. Od razu przyjemniej. Drawa w Kuźnicy Drawskiej jest jeszcze małym strumyczkiem, a sama wioska to kilka starych domów z cegły, rozrzuconych nieopodal mostu:
Dmuchawce, latawce, wiatr ...
daleko z betonu świat ...
Drawa i Darek w Prosinku:
Dojeżdżamy do Kluczewa – na północ od jeziora Drawsko i opuszczamy niebieski szlak "Dolina Pięciu Jezior", który znów wpada na DW 163. Od kolejnej wioski – Bolegorzyn – kierujemy się za znakami czerwonymi rowerowym szlakiem „Drawa” przez wsie Warniłęg i Rzepowo. Trochę asfaltu, trochę poniemieckiego bruku i polnych dróg. Cudowny krajobraz Szwajcarii Połczyńskiej.
W Rzepowie odnajdujemy Drawę i szlak kajakowy, tuż za wypływem z jeziora Drawsko.
Następna miejscowość to Głęboczek i punkt widokowy przy ruinach młyna na Drawie.
Na miejscu biwakowym z drewnianym stołem i pomostem zatrzymujemy się na mały posiłek. Są i kajakarze:
Za Głęboczkiem Drawa wpływa w kolejne jezioro - Krosino.
My natomiast kierujemy się na wioskę Cieszyno, skąd wygodna droga dla rowerów (Stary Kolejowy Szlak) prowadzi 7 km wprost do Złocieńca.
Drawa w Złocieńcu:
Niestety już na początku wycieczki "wysypała" mi się aplikacja mapy.cz w telefonie, więc została papierowa rozpiska, zwykła mapa google i orientacja w terenie. Mieliśmy w Czaplinku kupić papierową mapę, ale jakoś zeszło i nie kupiliśmy. Za Złocieńcem - zamiast pojechać na Zarańsko Trasą Pojezierzy Zachodnich skręciliśmy na Darskowo, gdzie droga się skończyła. Darek postulował zjazd na pobliską DK 20 do Drawska. Ja stanowczo odmówiłam, więc leśnymi duktami w piachu po kostki na azymut szukaliśmy dalszej trasy. Ale się udało. Znaleźliśmy Koknę (dopływ Drawy), a tuż za nią żółty szlak rowerowy, który doprowadził nas prościutko do Dalewa.
Kokna:
Pałac w Dalewie - na zdjęciu wygląda lepiej niż w rzeczywistości. Ogólnie Dalewo to straszna popegeerowska dziura.
Ale za wioską, nad Drawą, jest zadbane pole biwakowe
Drogę krajową nr 20 tylko przecięliśmy w Suliszewie i pojechaliśmy dalej do Gudowa, nad kolejnym dużym jeziorem - Lubie, przez które przepływa Drawa. Chyba jednak jesteśmy zadowoleni, że mamy tu rowery, a nie kajaki, bo jest kawał jeziora.
Dalej trasa prowadzi do Mielenka Drawskiego. Tutaj w rozpisce przewidziałam trzy warianty - najdłuższy-terenowy, średni i najszybszy. Jest 18.50, a my jesteśmy 50 km od naszej mety noclegowej. No cóż - tym razem pojedziemy wariantem najszybszym - szosą, wojewódzką 175-tką przez poligon drawski i Kalisz Pomorski. Nie do końca najbliżej rzeki, ale jednak też gdzieś w łączności z tematem wycieczki. Góra-dół-góra-dół - szosowe interwały jak na huśtawce. Piękny asfalt i mały ruch. Kiedyś trzeba przyjechać tu z naszymi rowerami szosowymi.
A tym czasem na poczciwym trekkingu można jednak zjechać kawałek nad Drawę i jezioro Wiry po drodze ...
Jedna z dróg na poligon:
Poźrzadło Wielkie:
W Kaliszu Pomorskim zatrzymujemy się na drobne zakupy spożywcze i zmierzamy ku naszemu noclegowi na działce.
Na miejsce docieramy o 21.45 - jeszcze po widoku. Pieczemy po kiełbasce na ognisku, wypijamy po piwku i do spania.
[cdn.]
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
116.80 km (20.00 km teren), czas: 08:00 h, avg:14.60 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)