Rowerem po obu stronach Odryblog rowerowy

avatar tanova
Tanowo

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl   button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(17)

Moje rowery

Unibike Expedition LDS 4251 km
nextbike 113 km
Giant Expression 17647 km
rower działkowy 1532 km
Specialized Sirrus 6719 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tanova.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Słowacja

Dystans całkowity:342.86 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:23:36
Średnia prędkość:14.53 km/h
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:85.72 km i 5h 54m
Więcej statystyk

Dookoła Tatr: Dzień 3 - Poprad-Leśnica

Sobota, 18 czerwca 2022 | dodano: 25.06.2022Kategoria trekking, Słowacja, Małopolska, Dookoła Tatr 2022
Najdłuższy i najbardziej wymagający etap szlaku wokół Tatr - ale i chyba najpiękniejszy, prowadzący po słowackim i polskim Spiszu. 
Zaraz za Popradem wspinamy się na bardzo widokową szutrówkę do Kežmaroka. 



Widać ślady nocnej ulewy:

W oddali widać panoramę miasteczka Žakovce

A po lewej tak ...

... i tak:

W Kežmaroku przerwa na lody w rynku. Gorąco się robi.



Mają tu też ciekawy zamek:

Teraz jedziemy wzdłuż rzeki Poprad:

Jazda jest dość wymagająca i teraz będziemy przez 25 km podjeżdżać pod górę. Jedziemy przez Spisską Belę do Ždiaru. Słońce pali niemiłosiernia, a momentów wytchnienia od podjazdów jest niewiele. Przydają się wszystkie przełożenia, a zwłaszcza te naljżejsze. Z trudem dojeżdżam do knajpki, w której mamy przerwę obiadową. Pewnie w zimie roi się tutaj od narciarzy, bo tuż za budynkiem jest wyciąg.


  Uczta dla podniebienia ...
I dla oczu:

Po odpoczynku - ruszamy dalej. To jeszcze nie koniec morderczego podjazdu:

Odbijamy w prawo na drogę asfaltową, która ponoć momentami ma do 22% nachylenia. Wreszcie jest szczyt - co za ulga!
A dalej? Wielokilometrowy, epicki zjazd pustą szosą - jakby z dachu świata w dół. Ech, piękne to było! Trzeba było mieć dobre hamulce.


Zbliżamy się ponownie do słowacko-polskiej granicy w Kacwinie. Niestety to nie koniec podjazdów - jeszcze ze trzy góry, a nogi już jak z waty. Czyż jednak nie warto?







Mijamy kolejne miejscowości - Łapsze, Dursztyn (ostatni podjazd), Nowa Biała. Widoki? O takie:
 Drogi? Proszę bardzo:

Nogi już mdleją z wysiłku - dobrze, że jest w dół. Dojeżdżamy do Leśnicy, gdzie jest nasz nocleg.

Gdyby ktoś nie mógł zasnąć...

Ale nam to nie grozi. Na kolację mamy grilla, na miejscu. W nogach znów prawie 100 km i tym razem ponad 1300 m elewacji. Dałam radę.

W zasadzie pętla Szlaku Wokół Tatr jest do objechania turystycznie w trzy dni. My jednak mieliśmy w perspektywie jeszcze niedzielę. Ale o tym jeszcze kiedy indziej.
[cdn] Rower:Unibike Expedition LDS Dane wycieczki: 98.00 km (0.00 km teren), czas: 07:17 h, avg:13.46 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(6)

Dookoła Tatr: Dzień 2 - Liptowski Mikulasz-Poprad

Piątek, 17 czerwca 2022 | dodano: 25.06.2022Kategoria trekking, Słowacja, Dookoła Tatr 2022
Dzień rozpoczął się przejażdżką po starówce Liptowskiego Mikulaszu, w którym przez weekend akurat odbywał się festyn.



Była i okazja do zdjęcia zbiorowego:

Wyjeżdżamy z Mikulasza doliną Wagu:



Liptovski Hradok:





Za tym miasteczkiem zjeżdżamy z główniejszych dróg w dziurawe, boczne asfalty - cały czas przy rzece. 







Jest pięknie i widokowo:

Kolejna miejscówka narciarska? Lopusna Dolina.

Im bliżej Popradu, tym więcej rowerzystów na szlaku, a także spacerowiczów i rolkarzy. Gryfusy mocno zasuwały, więc znów nie było czasu na zdjęcia. Wieczór zakończyliśmy za to kolacją w miłym towarzystwie na popradzkim deptaku.
Rower:Unibike Expedition LDS Dane wycieczki: 76.11 km (0.00 km teren), czas: 05:00 h, avg:15.22 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Dookoła Tatr: Dzień 1- Nowy Targ-Liptowski Mikulasz

Czwartek, 16 czerwca 2022 | dodano: 25.06.2022Kategoria Dookoła Tatr 2022, trekking, Słowacja, Małopolska
Zaległy wpis z długiego weekendu czerwcowego. 
Wybraliśmy się z Darkiem na rajd wokół Tatr ze Szczecińskim Klubem Rowerowym Gryfus. Do tej pory bywaliśmy z Gryfusami na imprezach dookoła Zalewu Szczecińskiego, które są bardziej masowe, a że szlak wokół Tatr kusił mnie od jakiegoś czasu, to nie wahaliśmy się długo, gdy klub ogłosił zapisy w pasującym nam terminie.
Trasa rowerowa wokół Tatr ma kilka wariantów - z jednej strony szosowy, który co ambitniejsi pokonują w jeden dzień, z drugiej ekstremalny mtb po górskich ścieżkach i różne warianty pomiędzy. Oficjalna strona www: https://www.szlakwokoltatr.eu/
Pojechało nas czterdzieści parę osób - dwoma busikami z przyczepami na rowery. Parę osób miało elektryki, były gravele, górskie - chyba najwięcej, crossy i kilka trekkingów (między innymi nasze). Namówiliśmy znajomą parę kolegów z pracy, była też jeszcze inna znajoma i osoby, które kojarzyliśmy z imprez gryfusowych. 
Wyjazd ze Szczecina był we środę wieczorem - w Nowym Targu byliśmy ok. siódmej rano. Przepak na rowery, pożywne śniadanie w oberży i przed dziewiątą ruszamy na szlak. Pogoda super - słońce świeci od rana.
Pierwszy odcinek prowadzi DDR-ką, dawną trasą kolejową do Trsteny. Po drodze ładne wiaty, w góralskim stylu.







W Chochołowie miejscowi górale w pięknych, odświętnych strojach zmierzają na nabożeństwo z okazji Bożego Ciała:





Przejeżdżamy przez granicę do Słowacji. Szlak prowadzi do Trsteny, my jednak odbijamy w kierunku na Vitanovą - to znaczy taki był plan, ale część grupy się zgubiła i trochę potrwało, zanim wszyscy wrócili na ślad. Mieliśmy więc nadprogramowy postój w takich okolicznościach przyrody - po jednej stronie Tatry, po drugiej Babia Góra:



Zamiast asfaltu mamy teraz szuterek:

Mój rowerek, pierwszy raz na wyjeździe:

Z Vitanovej jest kawałek drogą publiczną do Oravic. Wioska ta jest znana z kąpieliska termalnego, ośrodka narciarskiego i ślicznej Doliny Juranovej, w której kiedyś byliśmy na pieszej wycieczce. Tym razem nie było ani kąpieli ani wędrówek, tylko postój w barze i zimna kofola. Mniam!

Trzeba było nabrać sił przed dwoma solidnymi podjazdami do Zuberca. Zdjęć nie robiłam, będąc zajęta mozolnym pokonywaniem kolejnych metrów przewyższenia w czerwcowym upale. Dopóki dało radę to rowerem, a stromsze odcinki pieszo. Nagrodą były spektakularne zjazdy, ale najlepsze czaiło się jeszcze za rogiem.
Minęliśmy wioskę Huty i znów zjechaliśmy z asfaltu - tym razem wgłąb przepięknego wąwozu Doliny Kwaczańskiej:



Po fragmencie równej, żwirowej ścieżki, zrobiło się bardziej terenowo.
Darek jedzie z górki:

 Na widocznym w dole zakręcie jest rozwidlenie szlaków. Zostawiamy rowery i kawałeczek idziemy spacerkiem do pięknego, zabytkowego młyna:





Powrót bardzo ekstremalną ścieżką w górę - dobre kilkaset jeśli nie więcej metrów pchania rowerów pod strome zbocze:





Dalej jedziemy w dół Kvacańską Doliną - zjazd był też bardzo wymagający i prawie nie robiłam zdjęć, ale było bardzo ładnie.

Od wlotu doliny do Liptowskiego Mikulasza - gdzie czekał na nas nocleg - mieliśmy jeszcze trochę kilometrów, a na niebie gęstniała warstwa ciemnych chmur:





Do hotelu dotarliśmy przy pierwszych kroplach deszczu, po pokonaniu blisko 100 km i ponad 1000 m przewyższenia - to mój rekord, choć nie na długo.
Zdążyliśmy się zakwaterować, gdy rozpętała się burza i nawałnica. Padało całą noc i rano.

[cdn.] Rower:Unibike Expedition LDS Dane wycieczki: 95.45 km (0.00 km teren), czas: 06:37 h, avg:14.43 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(4)

Doliną Popradu w Beskidzie Sądeckim

Czwartek, 30 lipca 2020 | dodano: 03.08.2020Kategoria Słowacja, Małopolska
Ubiegły tydzień spędziłam w Beskidzie Sądeckim - było sporo chodzenia po górach, trochę zwiedzania, jeden rafting, ale też wycieczka rowerowa, którą pokrótce chciałam zrelacjonować. Pogoda nam dopisała przez cały wyjazd, okolica piękna, ludzi mało - czego chcieć więcej?
Pojechaliśmy z większą ekipą rodzinno-przyjacielską, w sumie było nas 17 osób, a w porywach nawet do 20-tu, więc działo się, oj działo! Przy takim składzie siłą rzeczy część wycieczek była w podgrupach, bo wiadomo - jedni wolą bardziej, inni mniej intensywnie, jedni chcą więcej zwiedzać, inni preferują sportowo, albo chcą odpocząć.
Tak też było z naszą wycieczką rowerową, na którą - oprócz Darka - namówiłam naszą córkę oraz sąsiadkę Monikę z partnerem i synem. Rowery wypożyczyliśmy grzecznościowo w hotelu po sąsiedzku - dostaliśmy Gianty na szerszej oponie i jeszcze dwa jakieś inne rowery. Dałyby pewnie radę na górskich szlakach w okolicy, ale jednak zdecydowaliśmy się na spokojniejszą transgraniczną trasę wzdłuż Popradu z Wierchomli Małej, w której mieszkaliśmy, do Muszyny i powrót słowacką stroną. Trasa jest częścią polsko-słowackiego projektu Aquavelo, który ma docelowo połączyć uzdrowiska doliny Popradu (m.in. Szczawnicę. Piwniczną, Muszynę, Krynicę Bardejov i Starą Lubovną) ścieżkami rowerowymi lub drogami publicznymi o małym natężeniu ruchu, a także odcinkiem długodystansowego szlaku EuroVelo 11 z Grecji do Norwegii.
Pierwszy przystanek w Wierchomli Wielkiej to urocza, drewniana cerkiewka łemkowska, w której kilka konserwatorek właśnie pracowicie odnawiało malowidła.



Po spokojniejszym odcinku boczną doliną wyjeżdżamy na główniejszą szosę z Piwnicznej do Muszyny, poprowadzoną również przy linii kolejowej. Ruch samochodowy nie jest bardzo duży, ale jeździ trochę ciężarówek do pobliskich zakładów Muszynianki i jakaś budowlanka, a droga wojewódzka nr 971 jest dość wąska i bez pobocza. Trzeba uważać, nie ma czasu na robienie zdjęć. Na szczęście po kilkunastu kilometrach, w Andrzejówce zaczyna się DDR-ka, która początkowo prowadzi wzdłuż szosy, ale wkrótce skręca w stronę rzeki, wijąc się malowniczo wśród podbeskidzkich łąk.



Chwila odpoczynku nad Popradem, gdzie właśnie spływają kajakarze i pontony. W piątek to my będziemy na raftingu, na wodzie.

DDR-ka poprowadzona jest do Milika, gdzie można przeprawić się nowiutką - chyba jeszcze nie odebraną technicznie - kładką na słowacką stronę.

Chcąc dojechać do Muszyny trzeba wrócić na szosę. Na szczęście to tylko kilka kilometrów. Dojeżdżamy do miasteczka i przeprawiając się przez most drogowy zaglądamy do parku zdrojowego na Zapopradziu:







Po obiedzie w Muszynie wracamy do kładki w Miliku, aby przeprawić się na słowacką stronę:



I jeszcze widok na Poprad - w tym miejscu, gdzie przy brzegu pieni się woda, następnego dnia nurt o mało nie wbił nas pontonem na ostre kamienie i krzaki:

Po słowackiej stronie piękny, nowiutki asfalcik i praktycznie zerowy ruch samochodowy:

Monika w Legnavie:

Takie widoczki po drodze ...

Na rozstaju:

Kolejna kładka - Mały Lipnik-Andrzejówka

W Małym Lipniku zatrzymujemy się na małe co nieco:

Mimo, że trasa prowadzi wzdłuż rzeki, to od tego miejsca zaczyna się kilka podjazdów. Ale między nimi takie fragmenty - można odpocząć i nasycić wzrok pięknymi widokami:



Ostatnia górka przed Mniszkiem nad Popradom i przejściem granicznym:

I znów kilka kilometrów ruchliwą szosą do Muszyny, a na koniec - 5,5 km podjazdu do Wierchomli Małej. Podjazd nie bardzo stromy, ale dłuuugi, więc w upale można się było trochę zmęczyć. Jednak było warto. Bardzo fajna trasa i świetna wycieczka.
I takim to sposobem zrobiłam w lipcu trzeci tysiąc km na rowerze w tym roku.

Rower: Dane wycieczki: 73.30 km (0.00 km teren), czas: 04:42 h, avg:15.60 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(6)