- Kategorie:
- Alpy.26
- Alpy austriackie 2023.9
- Alpy włoskie 2021.8
- Alzacja i dolina Renu 2019.10
- Austria.25
- Bawaria.2
- Berlin.2
- Berliner Mauerweg 2018.2
- Brandenburgia.24
- Czechy.7
- do pracy / z pracy.74
- Doliną Bobru.2
- Dolnośląskie.3
- Donauradweg i okolice 2018.7
- Dookoła Tatr 2022.4
- Dookoła Zalewu Szczecińskiego.9
- Ennsradweg.4
- fitness.117
- Francja.10
- Hesja.4
- Holandia i Belgia 2023.3
- Karyntia.7
- koło Dominikowa.46
- koło domu.457
- Łaba 2022.12
- Mainz i dolina Renu 2023.5
- Małopolska.6
- Meklemburgia-Pomorze.84
- Nad Bałtyk 2020.4
- nad morzem.13
- Nadrenia-Palatynat.4
- Niemcy.86
- Odra-Nysa.12
- Osttirol i Karyntia rowerem 2020.9
- Rugia 2017.3
- Saksonia.5
- Saksonia-Anhalt.2
- Słowacja.4
- Spreewald Gurkenradweg 2021.3
- Szkocja.1
- Szwajcaria.2
- trekking.264
- Tyrol Wschodni.4
- Wędrówki piesze.2
- Włochy.9
- Wzdłuż Drawy.4
- Zachodniopomorskie.384
Wpisy archiwalne w miesiącu
Kwiecień, 2020
Dystans całkowity: | 455.90 km (w terenie 62.00 km; 13.60%) |
Czas w ruchu: | 26:35 |
Średnia prędkość: | 17.07 km/h |
Liczba aktywności: | 13 |
Średnio na aktywność: | 35.07 km i 2h 12m |
Więcej statystyk |
Szosowa pętelka z piaszczystym przerywnikiem
A takie tam samotne kółeczko po południu dookoła komina. Przez Tatynię do Jasienicy, potem wąskim, leśnym asfaltem do Nowej Jasienicy i Drogoradza. W Drogoradzu trzeba było przeskoczyć na drugą nitkę leśnego asfaltu przez kilkaset metrów po piachu, miejscami dało się przejechać, ale chwilami trzeba było poprowadzić rower:
A potem przez okrutnie dzisiaj śmierdzący Karpin do krzyżówki przy leśniczówce Podbrzezie i szosą z Dobieszczyna do domu.
Mapka (bez przejazdu przez wioskę) z endomondo się zsynchronizowała po kilku godzinach, to wstawiam:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
A potem przez okrutnie dzisiaj śmierdzący Karpin do krzyżówki przy leśniczówce Podbrzezie i szosą z Dobieszczyna do domu.
Mapka (bez przejazdu przez wioskę) z endomondo się zsynchronizowała po kilku godzinach, to wstawiam:
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
36.80 km (0.00 km teren), czas: 01:40 h, avg:22.08 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Szlakiem Bielika oraz inspekcja zamkniętych granic
Niedziela, 26 kwietnia 2020 | dodano: 26.04.2020
Wczoraj mieliśmy uroczystość rodzinną i to nie byle jaką, bo osiemnastkę córki, więc oczywiście były inne priorytety, ale dzisiaj zabraliśmy z Darkiem naszą sąsiadkę, Monikę, na Szlak Bielika, którego jeszcze nie znała. Tym razem od początku do końca rowerami, bez podjeżdżania samochodem, więc wyszła całkiem uczciwa wycieczka.
Z Tanowa przez Głębokie (ścieżką rowerową) dojechaliśmy na Krzekowo, gdzie Darek pokazał nam nowy skwer Misia Wojtka, nazwany na cześć sympatycznego niedźwiadka, adoptowanego przez żołnierzy Armii Andersa. Bardzo fajny plac zabaw z "misiowymi" akcentami na trampolinie dla dzieci i historią Wojtka na tablicach informacyjnych. Pomnik niedźwiadka miał na pyszczku potargane resztki maseczki - nie dziwię się, bo kiepsko się przez to ustrojstwo oddycha.
Dalej - przez ul. Taczaka, Europejską i Południową dojechaliśmy do ronda Hakena, a stamtąd do Ustowa, Kurowa i Siadła Dolnego.
Widok z Kurowa na Odrę:
Promenada w Siadle Dolnym:
W Siadle zaczyna się Szlak Bielika i najbardziej malowniczy odcinek naszej dzisiejszej wycieczki. Wreszcie i ja trafiłam na malownicze pole rzepaku, więc tradycji wiosennych zdjęć w żółtym kwieciu musiało stać się zadość:
Na szlaku:
Chwilę zatrzymaliśmy się w lapidarium w Moczyłach:
I na nabrzeżu w Moczyłach:
Potem - od Kamieńca - szlak prowadzi przez las, wiodąc ponownie nad brzeg Odry:
Szlak kończy się ostrym podjazdem do Pargowa, który pokonujemy z lekką zadyszką. W Pargowie:
Z wioski można jeszcze pojechać kawałek DDR-ką do granicy. Tutaj dwóch wojskowych i oczywiście blokada. W normalnych warunkach można byłoby przeskoczyć na niemiecką stronę i kontynuować wycieczkę szlakiem Oder-Neiße-Radweg, ale jest - jak jest. Chwilę gawędzimy z żołnierzami, pstrykamy parę fotek i wracamy, bo dalej jechać się nie da:
W Kamieńcu odbijamy na DDR-kę do Kołbaskowa.
Potrójny zamaskowany autoportret:
Na ścieżce rowerowej spotykam przypadkiem dawno nie widzianą koleżankę z pracy. Ogromnie mnie ucieszyło to spotkanie. Potem jedziemy dalej, do Kołbaskowa. Przejeżdżamy przez wiadukt nad autostradą - zwykle bardzo zatłoczoną, a dzisiaj zupełnie pustą. Szokujący widok:
Dalej jedziemy wzdłuż granicy przez Smolęcin i Barnisław. Kolejna zamknięta droga - do Ladenthin :-(
Żal dawnego życia, żal wolności i poczucia bezpieczeństwa. Ale chociaż dobrze, że możemy legalnie rekreacyjnie jeździć rowerem.
No to jedziemy - Bobolin, Dołuje, a dalej przez Wąwelnicę i Redlicę do Wołczkowa. Ten odcinek - od Dołuj do Wołczkowa - jedziemy pierwszy raz. Do tej pory jakoś nie było okazji.
Bardzo ładny kościółek w Wąwelnicy:
Odcinek od ul. Zielonej w Redlicy do strzelnicy na obrzeżach Wołczkowa pokonujemy ścieżką dla rowerów w budowie, ale już na ukończeniu:
Trzymamy kciuki za rychłe dokończenie inwestycji. Nad Głębokim chwilę odpoczywamy, a potem leśną drogą koło leśniczówki Owczary jedziemy w stronę Bartoszewa i Tanowa.
Przy stadninie w Żółtwi:
Pomimo suszy i piachu udaje się przejechać do domu, nie zsiadając z roweru. Endomondo dzisiaj znów się zwiesza, ale udało się jakoś zrobić zrzut mapki ze smartfona:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Z Tanowa przez Głębokie (ścieżką rowerową) dojechaliśmy na Krzekowo, gdzie Darek pokazał nam nowy skwer Misia Wojtka, nazwany na cześć sympatycznego niedźwiadka, adoptowanego przez żołnierzy Armii Andersa. Bardzo fajny plac zabaw z "misiowymi" akcentami na trampolinie dla dzieci i historią Wojtka na tablicach informacyjnych. Pomnik niedźwiadka miał na pyszczku potargane resztki maseczki - nie dziwię się, bo kiepsko się przez to ustrojstwo oddycha.
Dalej - przez ul. Taczaka, Europejską i Południową dojechaliśmy do ronda Hakena, a stamtąd do Ustowa, Kurowa i Siadła Dolnego.
Widok z Kurowa na Odrę:
Promenada w Siadle Dolnym:
W Siadle zaczyna się Szlak Bielika i najbardziej malowniczy odcinek naszej dzisiejszej wycieczki. Wreszcie i ja trafiłam na malownicze pole rzepaku, więc tradycji wiosennych zdjęć w żółtym kwieciu musiało stać się zadość:
Na szlaku:
Chwilę zatrzymaliśmy się w lapidarium w Moczyłach:
I na nabrzeżu w Moczyłach:
Potem - od Kamieńca - szlak prowadzi przez las, wiodąc ponownie nad brzeg Odry:
Szlak kończy się ostrym podjazdem do Pargowa, który pokonujemy z lekką zadyszką. W Pargowie:
Z wioski można jeszcze pojechać kawałek DDR-ką do granicy. Tutaj dwóch wojskowych i oczywiście blokada. W normalnych warunkach można byłoby przeskoczyć na niemiecką stronę i kontynuować wycieczkę szlakiem Oder-Neiße-Radweg, ale jest - jak jest. Chwilę gawędzimy z żołnierzami, pstrykamy parę fotek i wracamy, bo dalej jechać się nie da:
W Kamieńcu odbijamy na DDR-kę do Kołbaskowa.
Potrójny zamaskowany autoportret:
Na ścieżce rowerowej spotykam przypadkiem dawno nie widzianą koleżankę z pracy. Ogromnie mnie ucieszyło to spotkanie. Potem jedziemy dalej, do Kołbaskowa. Przejeżdżamy przez wiadukt nad autostradą - zwykle bardzo zatłoczoną, a dzisiaj zupełnie pustą. Szokujący widok:
Dalej jedziemy wzdłuż granicy przez Smolęcin i Barnisław. Kolejna zamknięta droga - do Ladenthin :-(
Żal dawnego życia, żal wolności i poczucia bezpieczeństwa. Ale chociaż dobrze, że możemy legalnie rekreacyjnie jeździć rowerem.
No to jedziemy - Bobolin, Dołuje, a dalej przez Wąwelnicę i Redlicę do Wołczkowa. Ten odcinek - od Dołuj do Wołczkowa - jedziemy pierwszy raz. Do tej pory jakoś nie było okazji.
Bardzo ładny kościółek w Wąwelnicy:
Odcinek od ul. Zielonej w Redlicy do strzelnicy na obrzeżach Wołczkowa pokonujemy ścieżką dla rowerów w budowie, ale już na ukończeniu:
Trzymamy kciuki za rychłe dokończenie inwestycji. Nad Głębokim chwilę odpoczywamy, a potem leśną drogą koło leśniczówki Owczary jedziemy w stronę Bartoszewa i Tanowa.
Przy stadninie w Żółtwi:
Pomimo suszy i piachu udaje się przejechać do domu, nie zsiadając z roweru. Endomondo dzisiaj znów się zwiesza, ale udało się jakoś zrobić zrzut mapki ze smartfona:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
80.39 km (17.00 km teren), czas: 05:48 h, avg:13.86 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Samotnie po leśnych drogach
Piątek, 24 kwietnia 2020 | dodano: 24.04.2020
Darek nie dał się wyciągnąć dzisiaj po południu na rower. Wczoraj biegał, i to tak długodystansowo, więc chyba się jeszcze nie zregenerował. Dlatego też na moją dzisiejszą wycieczkę wybrałam się solo - ostatnio więcej jeździłam szosowo, dla odmiany więc tym razem w las.
Coś się dzisiaj działo z endomondo i ogólnie z łącznością. Może to przez te satelity, które podobno przelatują blisko Ziemi. W każdym razie nie udało mi się go włączyć i nie mam mapki. A jechałam najpierw kawałek drogą na Dobieszczyn, żeby skręcić w szutrówkę w kierunku leśniczówki Turznica:
Tam skręciłam w wąski i mało uczęszczany asfalcik do Nowej Jasienicy:
Jeden z kilku domów w Nowej Jasienicy - mnie się podoba:
Tutaj opuściłam asfalt i gruntową, ale twardą drogą (dojazd pożarowy nr 25) powróciłam w kierunku szosy na Dobieszczyn. W Nowej Jasienicy trzeba kierować się na drogowskaz do punktu czerpania wody. A oto i on:
Przecinam szosę i znów jestem na szutrowej drodze, którą dojeżdżam do drogi na Węgornik. Przy krzyżówce leżą płyty przygotowane do położenia jako nawierzchnia:
Postanawiam nie wracać najkrótszą drogą koło stadniny i ul. Gunicką, ale wybrać drogę z płyt jumbo przez łąki i las.
Nad Gunicą:
Jeszcze nie zarośniętą o tej porze roku drogą przez łąkę:
Jezioro Ogólne:
I na koniec taki trakt przez las ...
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Coś się dzisiaj działo z endomondo i ogólnie z łącznością. Może to przez te satelity, które podobno przelatują blisko Ziemi. W każdym razie nie udało mi się go włączyć i nie mam mapki. A jechałam najpierw kawałek drogą na Dobieszczyn, żeby skręcić w szutrówkę w kierunku leśniczówki Turznica:
Tam skręciłam w wąski i mało uczęszczany asfalcik do Nowej Jasienicy:
Jeden z kilku domów w Nowej Jasienicy - mnie się podoba:
Tutaj opuściłam asfalt i gruntową, ale twardą drogą (dojazd pożarowy nr 25) powróciłam w kierunku szosy na Dobieszczyn. W Nowej Jasienicy trzeba kierować się na drogowskaz do punktu czerpania wody. A oto i on:
Przecinam szosę i znów jestem na szutrowej drodze, którą dojeżdżam do drogi na Węgornik. Przy krzyżówce leżą płyty przygotowane do położenia jako nawierzchnia:
Postanawiam nie wracać najkrótszą drogą koło stadniny i ul. Gunicką, ale wybrać drogę z płyt jumbo przez łąki i las.
Nad Gunicą:
Jeszcze nie zarośniętą o tej porze roku drogą przez łąkę:
Jezioro Ogólne:
I na koniec taki trakt przez las ...
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
28.80 km (0.00 km teren), czas: 01:45 h, avg:16.46 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Mała pętla dobieszczyńska i graniczny patrol z Darkiem
Środa, 22 kwietnia 2020 | dodano: 22.04.2020Kategoria fitness, koło domu, Zachodniopomorskie
Kilka dni temu Janusz (@jotwu) pisał, że znów można jeździć DDR-ką wzdłuż granicy z Buku do Stolca. A że lubimy z Darkiem tę trasę, to właśnie taki wariant naszego asfaltowego "klasyka", czyli małej pętli dobieszczyńskiej dzisiaj wybraliśmy. Czyli Bartoszewo-Sławoszewo-Dobra-Buk-Stolec-Dobieszczyn-Tanowo.
Gdy podjeżdżałam pod górkę w Buku - tam gdzie zaczyna się ścieżka dla rowerów, zauważyłam namiot wojskowy i pana w mundurze, uzbrojonego po zęby, który pilnował zielonej granicy. Kilka tygodni temu podobno próbował sforsować ją samochód z Ukraińcami, co udaremnił sołtys Buku. Na podjeździe lekko się zdyszałam i nie miałam bandanki na twarzy - gdy zobaczyłam wojskowego, to w popłochu zaczęłam ją naciągać, na co on zareagował śmiechem i powiedział, żebym się aż tak nie przejmowała. Jak widać większość funkcjonariuszy jednak normalna.
Na przejściu granicznym w Blankensee zatrzymaliśmy się na chwilkę - atmosfera taka trochę piknikowa. Mnóstwo ludzi jeździ wzdłuż granicy na rowerach, na rolkach albo biega.Po niemieckiej stronie stoi radiowóz, po polskiej następny namiot i funkcjonariusz wojskowy (może z WOT-u, czy ja wiem). Generalnie też raczej wyluzowany.
Tak to wygląda:
Widok na DDR-kę z nieco innej perspektywy:
I Specek z malowaniami w kolorach wiosny.
Mapka - była już nie raz, ale co tam, wstawię:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Gdy podjeżdżałam pod górkę w Buku - tam gdzie zaczyna się ścieżka dla rowerów, zauważyłam namiot wojskowy i pana w mundurze, uzbrojonego po zęby, który pilnował zielonej granicy. Kilka tygodni temu podobno próbował sforsować ją samochód z Ukraińcami, co udaremnił sołtys Buku. Na podjeździe lekko się zdyszałam i nie miałam bandanki na twarzy - gdy zobaczyłam wojskowego, to w popłochu zaczęłam ją naciągać, na co on zareagował śmiechem i powiedział, żebym się aż tak nie przejmowała. Jak widać większość funkcjonariuszy jednak normalna.
Na przejściu granicznym w Blankensee zatrzymaliśmy się na chwilkę - atmosfera taka trochę piknikowa. Mnóstwo ludzi jeździ wzdłuż granicy na rowerach, na rolkach albo biega.Po niemieckiej stronie stoi radiowóz, po polskiej następny namiot i funkcjonariusz wojskowy (może z WOT-u, czy ja wiem). Generalnie też raczej wyluzowany.
Tak to wygląda:
Widok na DDR-kę z nieco innej perspektywy:
I Specek z malowaniami w kolorach wiosny.
Mapka - była już nie raz, ale co tam, wstawię:
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
39.92 km (0.00 km teren), czas: 01:41 h, avg:23.71 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nowe Warpno z Darkiem
Poniedziałek, 20 kwietnia 2020 | dodano: 20.04.2020Kategoria fitness, koło domu, Zachodniopomorskie
Legalne przemieszczanie się w celu rekreacyjnym z osobistym małżonkiem. Gorzej było z trzymaniem dystansu, bo raczej wiozłam się na Darka kole, ale jakoś nikt nie zgłaszał zastrzeżeń. Na szczęście trasa wiodła asfaltem w zasadzie cały czas przez las i nie mijaliśmy żadnych siedzib ludzkich (nie licząc samotnego gospodarstwa w Dobieszczynie), więc poczuliśmy się rozgrzeszeni i zsunęliśmy kominy z twarzy - podobnie jak większość mijanych z naprzeciwka bikerów. Dopiero dojeżdżając do Nowego Warpna grzecznie się znów zamaskowaliśmy.
Na przystani z Nowym Warpnie zrobiliśmy sobie krótki popas na parę zdjęć i zjedzenie batonika.
Nabrzeże puste i dość wietrzne. Widać, że ostatnimi czasy w posiadaniu miały je ptaki, bo całe jest w białych odchodach.
Nie przepuściły nawet rybakowi. Winowajczynie?
Niektóre jachty już zwodowane:
I podwójny selfik na wpół zamaskowany:
Mapka wycieczki:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Na przystani z Nowym Warpnie zrobiliśmy sobie krótki popas na parę zdjęć i zjedzenie batonika.
Nabrzeże puste i dość wietrzne. Widać, że ostatnimi czasy w posiadaniu miały je ptaki, bo całe jest w białych odchodach.
Nie przepuściły nawet rybakowi. Winowajczynie?
Niektóre jachty już zwodowane:
I podwójny selfik na wpół zamaskowany:
Mapka wycieczki:
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
60.33 km (0.00 km teren), czas: 02:24 h, avg:25.14 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Police i Jasienica
Miałam dzisiaj kilka spraw do załatwienia w Policach - zakupy, apteka i kupno prezentu urodzinowego dla Taty. A że pogoda wciąż słoneczna i w miarę ciepła, to pojechałam rowerkiem - tym razem bez kasku z nikabem, ale w maseczce i z sakwą na bagażniku. W Policach w zasadzie bez większych kolejek do sklepów - jedna jedna przed apteką i przed Żabką, na rynku trochę ludzi, ale oczywiście bez porównania z sobotnią frekwencją z czasów przed epidemią. Szybko załatwiłam sprawunki, żeby nie kręcić się w skupiskach ludzkich dłużej niż to konieczne, a w powrotnej drodze skręciłam na Zakłady Chemiczne i Jasienicę, chcąc zaliczyć po raz kolejny moją "kwarantannową" rundkę nie po lesie.
Przy ulicy Rurowej w Policach trwa budowa nowej ścieżki rowerowej:
W Jasienicy - koło ruin klasztoru augustianów:
Skręcam w Jasienicy w ulicę Wodną, a następnie w jej przedłużenie, wzdłuż Gunicy do ujścia i Roztoki Odrzańskiej. Zaskoczyło mnie, że w niektórych miejscach były kałuże, a niżej położone łąki były podtopione. Ale to nie wina deszczu (którego od tygodni nie było) lecz wiejących wiatrów i cofki, która wepchnęła wody wgłąb lądu i podniosła stan lustra na Gunicy, powodując, że rzeczka miejscami wylała:
Dojeżdżam do plażyczki, gdzie biwakuje jakaś rodzina z małymi dziećmi, rzucając mi trwożliwe spojrzenia. To straszne, że ludzie teraz muszą bać się - nie wiem czego: przyłapania, donosicielstwa, nawet w tak odludnym miejscu. Oddalam się wałem przeciwpowodziowym kawałek dalej i siadam na chwilę na brzegu.
Mój rower z wypakowaną do pełna sakwą:
I kilka ujęć znad wody:
Muszelki i kwiatki:
Wracam przez Tatynię i Witorzę. W Tatyni w gnieździe siedzi sobie bocian. Zdjęcie dla Janusza i Kuby, niestety bocian nie chciał ładnie zapozować:
Bardziej fotogeniczny okazał się żuraw na polu pod Witorzą:
W Gunicy pod Witorzą również jest wysoki stan wody:
I na koniec mapka wycieczki:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Przy ulicy Rurowej w Policach trwa budowa nowej ścieżki rowerowej:
W Jasienicy - koło ruin klasztoru augustianów:
Skręcam w Jasienicy w ulicę Wodną, a następnie w jej przedłużenie, wzdłuż Gunicy do ujścia i Roztoki Odrzańskiej. Zaskoczyło mnie, że w niektórych miejscach były kałuże, a niżej położone łąki były podtopione. Ale to nie wina deszczu (którego od tygodni nie było) lecz wiejących wiatrów i cofki, która wepchnęła wody wgłąb lądu i podniosła stan lustra na Gunicy, powodując, że rzeczka miejscami wylała:
Dojeżdżam do plażyczki, gdzie biwakuje jakaś rodzina z małymi dziećmi, rzucając mi trwożliwe spojrzenia. To straszne, że ludzie teraz muszą bać się - nie wiem czego: przyłapania, donosicielstwa, nawet w tak odludnym miejscu. Oddalam się wałem przeciwpowodziowym kawałek dalej i siadam na chwilę na brzegu.
Mój rower z wypakowaną do pełna sakwą:
I kilka ujęć znad wody:
Muszelki i kwiatki:
Wracam przez Tatynię i Witorzę. W Tatyni w gnieździe siedzi sobie bocian. Zdjęcie dla Janusza i Kuby, niestety bocian nie chciał ładnie zapozować:
Bardziej fotogeniczny okazał się żuraw na polu pod Witorzą:
W Gunicy pod Witorzą również jest wysoki stan wody:
I na koniec mapka wycieczki:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
33.59 km (5.00 km teren), czas: 02:30 h, avg:13.44 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dobieszczyn z Moniką
Zaległy wpis z wczoraj. Dopiero około osiemnastej uporałam się z obowiązkami pracowymi, więc czasu na rower nie zostało zbyt wiele. Pod wieczór zaczęło się już też mocniej ochładzać, ale jeszcze zdążyłam na szybką, godzinną rundkę do Dobieszczyna i z powrotem. Tym razem z sąsiadką, Moniką. Rzadko się ostatnio widujemy, mimo że tak blisko mieszkamy - wszystko przez tego niedobrego wirusa.
W Dobieszczynie, przy strzelnicy:
Chusta w warunkach szosowych na razie sprawuje się całkiem dobrze - trzyma się na twarzy i nie blokuje oddechu, nawet przy trochę szybszej jeździe.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
W Dobieszczynie, przy strzelnicy:
Chusta w warunkach szosowych na razie sprawuje się całkiem dobrze - trzyma się na twarzy i nie blokuje oddechu, nawet przy trochę szybszej jeździe.
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
25.80 km (0.00 km teren), czas: 01:08 h, avg:22.76 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Próba kostiumowa
Czwartek, 16 kwietnia 2020 | dodano: 16.04.2020Kategoria koło domu
Dzisiaj tylko przejechałam się po osiedlu, żeby sprawdzić mój patent na zamaskowaną jazdę. Przypięłam chustę agrafkami do pasków kasku - trzyma się, przewiewa ale nie rozwiewa i oddycha się łatwiej niż przez buff.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
2.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Polne drogi
Środa, 15 kwietnia 2020 | dodano: 15.04.2020Kategoria koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Z utęsknieniem czekam na poluzowanie rygorów w przemieszczaniu się oraz uprawianiu sportów i rekreacji. Podobno od poniedziałku znów będzie można udać się do lasu, liczę też na przyzwolenie na indywidualną jazdę na rowerze. Tymczasem jeżdżę rzadko, mając w zanadrzu jakąś życiową potrzebę.
Dzisiaj samotnie odwiedziłam za potrzebą Węgornik, Łęgi, Rzędziny, Stolec i ponownie Węgornik. Przejeżdżając przez miejscowości dobrowolnie naciągałam komin na twarz - jest tak sobie, będzie to trochę uciążliwe, gdy zrobi się cieplej. Ale lepiej jeździć z zasłoniętymi nosem i ustami, niż wcale. Po południu pogoda była słoneczna i całkiem ciepła - trochę za grubo się ubrałam.
Gdzieś między Węgornikiem, a Łęgami:
W Rzędzinach:
Na świeżo zaoranym polu przy szosie do Stolca spotkałam duże stado żurawi. Zdjęcie nie wyszło, bo się spłoszyły i odleciały, ale ich klangor towarzyszył mi jeszcze przez dłuższy czas.
Pałac w Stolcu i detale z bramy doń prowadzącej. Niestety brama zniknęła i całość niszczeje:
Gdzieś między Stolcem a Węgornikiem:
Ośrodek edukacji przyrodniczej w Bolkowie - aktualnie zamknięty na głucho:
Gunica w pobliżu wieży widokowej nad Świdwiem i pusta polana biwakowa tamże:
W drodze do Węgornika:
Mapka:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dzisiaj samotnie odwiedziłam za potrzebą Węgornik, Łęgi, Rzędziny, Stolec i ponownie Węgornik. Przejeżdżając przez miejscowości dobrowolnie naciągałam komin na twarz - jest tak sobie, będzie to trochę uciążliwe, gdy zrobi się cieplej. Ale lepiej jeździć z zasłoniętymi nosem i ustami, niż wcale. Po południu pogoda była słoneczna i całkiem ciepła - trochę za grubo się ubrałam.
Gdzieś między Węgornikiem, a Łęgami:
W Rzędzinach:
Na świeżo zaoranym polu przy szosie do Stolca spotkałam duże stado żurawi. Zdjęcie nie wyszło, bo się spłoszyły i odleciały, ale ich klangor towarzyszył mi jeszcze przez dłuższy czas.
Pałac w Stolcu i detale z bramy doń prowadzącej. Niestety brama zniknęła i całość niszczeje:
Gdzieś między Stolcem a Węgornikiem:
Ośrodek edukacji przyrodniczej w Bolkowie - aktualnie zamknięty na głucho:
Gunica w pobliżu wieży widokowej nad Świdwiem i pusta polana biwakowa tamże:
W drodze do Węgornika:
Mapka:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
33.40 km (20.00 km teren), czas: 02:08 h, avg:15.66 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Po okolicy z Darkiem
Sobota, 11 kwietnia 2020 | dodano: 11.04.2020Kategoria koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Darek wyciągnął mnie dzisiaj na przejażdżkę - znanymi i nowymi ścieżkami. Pojeździliśmy trochę po okolicznych łąkach, drogach i tego się trzymajmy. Bardzo ładna pogoda, choć wiał trochę chłodny wiatr.
Konie ze stadniny w Tanowie:
Łąki w okolicach Węgornika:
Grób leśniczego Gerharda Lindego przy drodze na Dobieszczyn:
Życzę Wszystkim pogodnych, zdrowych Świąt Wielkanocnych i szybkiego powrotu do normalności :-)
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Konie ze stadniny w Tanowie:
Łąki w okolicach Węgornika:
Grób leśniczego Gerharda Lindego przy drodze na Dobieszczyn:
Życzę Wszystkim pogodnych, zdrowych Świąt Wielkanocnych i szybkiego powrotu do normalności :-)
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
41.07 km (0.00 km teren), czas: 02:43 h, avg:15.12 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)