- Kategorie:
- Alpy.26
- Alpy austriackie 2023.9
- Alpy włoskie 2021.8
- Alzacja i dolina Renu 2019.10
- Austria.25
- Bawaria.2
- Berlin.2
- Berliner Mauerweg 2018.2
- Brandenburgia.24
- Czechy.7
- do pracy / z pracy.74
- Doliną Bobru.2
- Dolnośląskie.3
- Donauradweg i okolice 2018.7
- Dookoła Tatr 2022.4
- Dookoła Zalewu Szczecińskiego.9
- Ennsradweg.4
- fitness.117
- Francja.10
- Hesja.4
- Holandia i Belgia 2023.3
- Karyntia.7
- koło Dominikowa.46
- koło domu.457
- Łaba 2022.12
- Mainz i dolina Renu 2023.5
- Małopolska.6
- Meklemburgia-Pomorze.84
- Nad Bałtyk 2020.4
- nad morzem.13
- Nadrenia-Palatynat.4
- Niemcy.86
- Odra-Nysa.12
- Osttirol i Karyntia rowerem 2020.9
- Rugia 2017.3
- Saksonia.5
- Saksonia-Anhalt.2
- Słowacja.4
- Spreewald Gurkenradweg 2021.3
- Szkocja.1
- Szwajcaria.2
- trekking.264
- Tyrol Wschodni.4
- Wędrówki piesze.2
- Włochy.9
- Wzdłuż Drawy.4
- Zachodniopomorskie.384
Wpisy archiwalne w miesiącu
Czerwiec, 2023
Dystans całkowity: | 460.43 km (w terenie 28.00 km; 6.08%) |
Czas w ruchu: | 30:13 |
Średnia prędkość: | 15.24 km/h |
Liczba aktywności: | 8 |
Średnio na aktywność: | 57.55 km i 3h 46m |
Więcej statystyk |
zbiorówka z czerwca
Piątek, 30 czerwca 2023 | dodano: 30.06.2023
Komunikacyjnie
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rower:Unibike Expedition LDS
Dane wycieczki:
18.00 km (0.00 km teren), czas: 01:30 h, avg:12.00 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad Drawą - zdążyć przed sezonem
Niedziela, 25 czerwca 2023 | dodano: 26.06.2023Kategoria koło Dominikowa, trekking, Zachodniopomorskie
Pierwszego lipca kończy się okres ochronny na Drawie, w granicach Drawieńskiego Parku Narodowego i zaczyna sezon kajakowy i najazd turystów na rzece. Korzystamy więc z ostatniego spokojnego weekendu i wybieramy się w niedzielę jedną z naszych ulubionych tras wzdłuż rzeki. To nic nie szkodzi, że byliśmy tam już tyle razy, bo o każdej porze roku jest tam pięknie i trochę inaczej.
Gdy spojrzałam w relację sprzed niespełna dwóch lat, to nawet wiele zdjęć robiliśmy w tych samych ujęciach. Spróbuję wybrać więc te nieco inne, żeby się nie powtarzać.
Pierwszy przystanek robimy w Barnimiu, na drewnianym mostku na rzece. Zdjęcie z kłodą w nurcie rzeki już było? No dobrze, to niech będzie rowerek ...
Albo dobra, niech będzie ta kłoda, ale jako tło dla mnie i koleżanki:
Za Barnimiem kawałek drogi po piachu.
Wkrótce skręcamy w las i jedziemy czerwonym szlakiem brzegiem skarpy, z widokiem na meandrującą rzekę w dole:
Na polu biwakowym Barnimie - ok. 4,5 km od wioski robimy sobie postój na pomoście, do którego trzeba zejść po drewnianych stopniach, po skarpie:
Spokój, cisza i soczysta zieleń:
Na rozstaju dróg w Zatomiu:
W sosnowym lesie za wioską widać niestety ślady ubiegłorocznego pożaru ściółki leśnej - osmalone pnie drzew. Runo leśne odbiło jednak na nowo świeżą zielenią jagodzin:
Oznakowanie - znakomite, choć ... Stargard wciąż jeszcze jest tutaj Szczeciński ;-)
Szlak ponownie biegnie krawędzią skarpy:
Wydrzy Głaz w korycie Drawy. Wydra jest również symbolem Drawieńskiego Parku Narodowego.
Subtelny urok czerwcowych pokrzyw:
W Moczelach przejeżdżamy mostem na drugi brzeg:
Chcę pokazać koleżance pozostałości ewangelickiego cmentarza w nieistniejącej już wiosce Springe:
Początkowo - w granicach województwa lubuskiego - trasa biegnie pięknym i równym asfaltem, aż za wioskę Sitnica:
a potem 4,5 km potwornych dziur, jak gdzieś za wschodnią granicą. A to Zachodniopomorskie wita ...
Ostatni popas robimy na polu biwakowym Bogdanka. Tutaj Korytnica uchodzi do Drawy:
Za tydzień na polu pewnie obozować będą tłumy kajakarzy. Będzie głośna muzyka, ogniska i imprezy. Niestety.
Kończymy wycieczkę zaglądając nad jezioro w Dominikowie. Tutaj już teraz widać, że zaczęły się wakacje, bo gwarno i dużo ludzi, mimo późnopopołudniowej pory. A jeszcze te dziobate z bombelkami i brzydkim kaczątkiem robią sztuczny tłok ...
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Gdy spojrzałam w relację sprzed niespełna dwóch lat, to nawet wiele zdjęć robiliśmy w tych samych ujęciach. Spróbuję wybrać więc te nieco inne, żeby się nie powtarzać.
Pierwszy przystanek robimy w Barnimiu, na drewnianym mostku na rzece. Zdjęcie z kłodą w nurcie rzeki już było? No dobrze, to niech będzie rowerek ...
Albo dobra, niech będzie ta kłoda, ale jako tło dla mnie i koleżanki:
Za Barnimiem kawałek drogi po piachu.
Wkrótce skręcamy w las i jedziemy czerwonym szlakiem brzegiem skarpy, z widokiem na meandrującą rzekę w dole:
Na polu biwakowym Barnimie - ok. 4,5 km od wioski robimy sobie postój na pomoście, do którego trzeba zejść po drewnianych stopniach, po skarpie:
Spokój, cisza i soczysta zieleń:
Na rozstaju dróg w Zatomiu:
W sosnowym lesie za wioską widać niestety ślady ubiegłorocznego pożaru ściółki leśnej - osmalone pnie drzew. Runo leśne odbiło jednak na nowo świeżą zielenią jagodzin:
Oznakowanie - znakomite, choć ... Stargard wciąż jeszcze jest tutaj Szczeciński ;-)
Szlak ponownie biegnie krawędzią skarpy:
Wydrzy Głaz w korycie Drawy. Wydra jest również symbolem Drawieńskiego Parku Narodowego.
Subtelny urok czerwcowych pokrzyw:
W Moczelach przejeżdżamy mostem na drugi brzeg:
Chcę pokazać koleżance pozostałości ewangelickiego cmentarza w nieistniejącej już wiosce Springe:
Początkowo - w granicach województwa lubuskiego - trasa biegnie pięknym i równym asfaltem, aż za wioskę Sitnica:
a potem 4,5 km potwornych dziur, jak gdzieś za wschodnią granicą. A to Zachodniopomorskie wita ...
Ostatni popas robimy na polu biwakowym Bogdanka. Tutaj Korytnica uchodzi do Drawy:
Za tydzień na polu pewnie obozować będą tłumy kajakarzy. Będzie głośna muzyka, ogniska i imprezy. Niestety.
Kończymy wycieczkę zaglądając nad jezioro w Dominikowie. Tutaj już teraz widać, że zaczęły się wakacje, bo gwarno i dużo ludzi, mimo późnopopołudniowej pory. A jeszcze te dziobate z bombelkami i brzydkim kaczątkiem robią sztuczny tłok ...
Rower:rower działkowy
Dane wycieczki:
42.39 km (20.00 km teren), czas: 03:44 h, avg:11.35 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Tym razem Sówka, a nie stówka
Sobota, 24 czerwca 2023 | dodano: 26.06.2023Kategoria koło Dominikowa, trekking, Zachodniopomorskie
Weekend spędziłam na działce, więc i wpisy dotyczą tamtejszych okolic. W sobotę wieczorkiem wybrałam się z koleżanką na krótką wycieczkę do Sówki - stosownie do pory dnia ;-). Sówka to mała, śródleśna osada nad Korytnicą. Oprócz leśniczówki są tam stawy rybne i dwa pola biwakowe oraz sezonowo czynny bar dla kajakarzy.
Zanim dotarłyśmy nad Korytnicę, to jeszcze przekroczyłyśmy mostek na Słopicy:
A nad Korytnicą posiedziałyśmy na pomoście, wypiłyśmy browar na spółkę i pogapiłyśmy się na wodę:
Powrót asfaltową drogą przez Jaźwiny i Międzybór, do Dominikowa.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Zanim dotarłyśmy nad Korytnicę, to jeszcze przekroczyłyśmy mostek na Słopicy:
A nad Korytnicą posiedziałyśmy na pomoście, wypiłyśmy browar na spółkę i pogapiłyśmy się na wodę:
Powrót asfaltową drogą przez Jaźwiny i Międzybór, do Dominikowa.
Rower:rower działkowy
Dane wycieczki:
19.58 km (8.00 km teren), czas: 01:26 h, avg:13.66 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
2+1 = Nowe Warpno
Czwartek, 22 czerwca 2023 | dodano: 22.06.2023Kategoria Zachodniopomorskie, koło domu, fitness
Pogoda ma się od jutra popsuć, więc karnęłam się jeszcze dziś wieczór do Nowego Warpna. W miłym towarzystwie - z Moniką i Darkiem. Załatano dziury na DW115, ale na razie jest to luźny grysik, który wbija się w opony :(((. Jakimś cudem nikt z nas nie zaliczył przebicia, ale ryzyko było spore. Kilka kadrów z NW:
Moi towarzysze wycieczki:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Moi towarzysze wycieczki:
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
59.21 km (0.00 km teren), czas: 02:19 h, avg:25.56 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Blue Velo - z Gryfina pod Kostrzyn
Niedziela, 18 czerwca 2023 | dodano: 19.06.2023Kategoria trekking, Zachodniopomorskie
Kolejna rowerowa niedziela po tygodniowej przerwie, jeśli nie liczyć krótkiej przejażdżki w celach komunikacyjnych. Rano zawieźliśmy psa do rodziców do Szczecina, żeby nie siedział cały dzień sam. A skoro Szczecin po drodze, to dalej podwieźliśmy rowery autem do Gryfina, gdzie zaparkowaliśmy pod dworcem kolejowym.
Stamtąd ruszyliśmy na południe na szlak Blue Velo, który już częściowo był nam znany, ale tylko do Trzcińska Zdroju. Tym razem chcieliśmy pojechać dalej, w stronę Kostrzyna nad Odrą.
Początek DDR-ki na obrzeżach Gryfina:
Widok z mostu na Tywie, pod Baniami:
Tym razem nie zjeżdżamy do samych Bań, które szlak omija nieco z boku. Ale zaglądamy za to do Swobnicy, do ruin zamku joannitów. Nic się tutaj nie zmieniło, od naszej ostatniej wizyty dwa lata temu. Wieża prochowa odrestaurowana i zaprasza turystów, sam zamek zadaszony, ale w ruinie, a reszta budynków już chyba tylko do rozbiórki. Robimy sobie mały piknik na murku, bo wiaty i miejsce przy ognisku zajęte przez biesiadujących innych rowerzystów.
Po drodze - kolorowo, czerwcowo. Trochę nas pokropiło po drodze do Swobnicy, ale dosłownie kilka kropli w lesie, nic takiego.
Po dłużącym się fragmencie kiepskimi szutrami - duże, luźne i ostre kamienie - dojeżdżamy do Trzcińska-Zdroju. To senne miasteczko nad jeziorem z zabytkową starówką i dość dobrze zachowanymi fragmentami murów miejskich:
Rynek:
Brama Myśliborska:
Za Trzcińskiem Blue Velo (szlak nr 3) krzyżuje się z Trasą Pojezierzy Zachodnich (szlak nr 20):
Generalnie Blue Velo jest bardzo dobrze i w sposób ciągły (z dwoma wyjątkami) oznakowane. My jedziemy dalej na Dębno, do którego mamy niecałe 40 km. Trasa jest lekko pofałdowana, wspina się na wysokość ok. 100 m npm. w okolicach Chełma Górnego, aby następnie zjechać w dół w Chełmie Dolnym. Po drodze kilka ciekawych, zabytkowych wiosek. Nic dziwnego - wszak jesteśmy na terenie dawnej komturii templariuszy i dóbr ziemskich joannitów.
Gogolice:
Chełm Górny z pałacem w romantycznym ogrodzie i z imponującymi zabudowaniami dworskimi:
I kompleks sakralny w Chełmie Dolnym (niem. Wartenberg). W miejscowym kościele, w kaplicy rodziny von Tresckow pochowano w 1944 r. hrabiego Henninga von Tresckow - ówczesnego spiskowca i bezpośredniego uczestnika zamachu na Adolfa Hitlera w Wilczym Szańcu i brata ówczesnego dziedzica Wartenbergu. Niestety nie dane mu było spocząć tu po śmierci, gdyż ciało wkrótce zostało ekshumowane przez gestapo i spalone w obozie koncentracyjnym.
W Wartenbergu znów naszły czarne chmury i wydawało się, że zaraz porządnie lunie. Schowaliśmy się więc do altanki, posiedzieliśmy, ale nic - ani kropli, więc ruszamy dalej.
Młodzieżowy Ośrodek Socjoterapii w Smolnicy:
W Smolnicy nagle urywa się oznakowanie szlaku, ale z mapy wynika mi, że powinniśmy kierować się na Grzymiradz i Klepin, żeby bocznymi drogami ominąć ruchliwy fragment DW 126 do Dębna.
W Dębnie zatrzymujemy się na dłuższy postój. Rozglądamy się trochę po mieście i korzystam z dyżurnej apteki, bo niestety odezwała się mi pewna przypadłość zdrowotna, a potem lądujemy w restauracji o wdzięcznej nazwie "Mimoza". Obiad jest tradycyjny, ale bardzo smaczny.
Sprawdzam też połączenia kolejowe do Gryfina - wieczorem mamy trzy pociągi z Kostrzyna, z których dwa zatrzymują się również po drodze w Namyślinie, przez który będziemy przejeźdżać. Tymczasem jeszcze czeka nas bardzo malowniczy odcinek z Dębna do Chwarszczan, w których podziwiamy gotycką kaplicę templariuszy z przełomu XIII/XIV w. z oryginalnymi okrągłymi kolumnami, przywodzącymi na myśl budowle Bliskiego Wschodu. Wielka szkoda, że kaplica jest zamknięta, bo chętnie zwiedziłabym ją od środka. Robi wrażenie.
Ostatni odcinek szlaku wiedzie nasz wzdłuż Myśli, na której zbudowano kilka obiektów hydrotechnicznych:
Dojeżdżając do Namyślina stwierdzamy, że za 10 minut będziemy mieli pociąg do Gryfina o 18.11. Decydujemy się więc tutaj właśnie zakończyć naszą wycieczkę, szczególnie, że musimy jeszcze odebrać psa ze Szczecina i wrócić o przyzwoitej godzinie do domu. Powrót Polregio jest wygodny i szybki, dobra opcja.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Stamtąd ruszyliśmy na południe na szlak Blue Velo, który już częściowo był nam znany, ale tylko do Trzcińska Zdroju. Tym razem chcieliśmy pojechać dalej, w stronę Kostrzyna nad Odrą.
Początek DDR-ki na obrzeżach Gryfina:
Widok z mostu na Tywie, pod Baniami:
Tym razem nie zjeżdżamy do samych Bań, które szlak omija nieco z boku. Ale zaglądamy za to do Swobnicy, do ruin zamku joannitów. Nic się tutaj nie zmieniło, od naszej ostatniej wizyty dwa lata temu. Wieża prochowa odrestaurowana i zaprasza turystów, sam zamek zadaszony, ale w ruinie, a reszta budynków już chyba tylko do rozbiórki. Robimy sobie mały piknik na murku, bo wiaty i miejsce przy ognisku zajęte przez biesiadujących innych rowerzystów.
Po drodze - kolorowo, czerwcowo. Trochę nas pokropiło po drodze do Swobnicy, ale dosłownie kilka kropli w lesie, nic takiego.
Po dłużącym się fragmencie kiepskimi szutrami - duże, luźne i ostre kamienie - dojeżdżamy do Trzcińska-Zdroju. To senne miasteczko nad jeziorem z zabytkową starówką i dość dobrze zachowanymi fragmentami murów miejskich:
Rynek:
Brama Myśliborska:
Za Trzcińskiem Blue Velo (szlak nr 3) krzyżuje się z Trasą Pojezierzy Zachodnich (szlak nr 20):
Generalnie Blue Velo jest bardzo dobrze i w sposób ciągły (z dwoma wyjątkami) oznakowane. My jedziemy dalej na Dębno, do którego mamy niecałe 40 km. Trasa jest lekko pofałdowana, wspina się na wysokość ok. 100 m npm. w okolicach Chełma Górnego, aby następnie zjechać w dół w Chełmie Dolnym. Po drodze kilka ciekawych, zabytkowych wiosek. Nic dziwnego - wszak jesteśmy na terenie dawnej komturii templariuszy i dóbr ziemskich joannitów.
Gogolice:
Chełm Górny z pałacem w romantycznym ogrodzie i z imponującymi zabudowaniami dworskimi:
I kompleks sakralny w Chełmie Dolnym (niem. Wartenberg). W miejscowym kościele, w kaplicy rodziny von Tresckow pochowano w 1944 r. hrabiego Henninga von Tresckow - ówczesnego spiskowca i bezpośredniego uczestnika zamachu na Adolfa Hitlera w Wilczym Szańcu i brata ówczesnego dziedzica Wartenbergu. Niestety nie dane mu było spocząć tu po śmierci, gdyż ciało wkrótce zostało ekshumowane przez gestapo i spalone w obozie koncentracyjnym.
W Wartenbergu znów naszły czarne chmury i wydawało się, że zaraz porządnie lunie. Schowaliśmy się więc do altanki, posiedzieliśmy, ale nic - ani kropli, więc ruszamy dalej.
Młodzieżowy Ośrodek Socjoterapii w Smolnicy:
W Smolnicy nagle urywa się oznakowanie szlaku, ale z mapy wynika mi, że powinniśmy kierować się na Grzymiradz i Klepin, żeby bocznymi drogami ominąć ruchliwy fragment DW 126 do Dębna.
W Dębnie zatrzymujemy się na dłuższy postój. Rozglądamy się trochę po mieście i korzystam z dyżurnej apteki, bo niestety odezwała się mi pewna przypadłość zdrowotna, a potem lądujemy w restauracji o wdzięcznej nazwie "Mimoza". Obiad jest tradycyjny, ale bardzo smaczny.
Sprawdzam też połączenia kolejowe do Gryfina - wieczorem mamy trzy pociągi z Kostrzyna, z których dwa zatrzymują się również po drodze w Namyślinie, przez który będziemy przejeźdżać. Tymczasem jeszcze czeka nas bardzo malowniczy odcinek z Dębna do Chwarszczan, w których podziwiamy gotycką kaplicę templariuszy z przełomu XIII/XIV w. z oryginalnymi okrągłymi kolumnami, przywodzącymi na myśl budowle Bliskiego Wschodu. Wielka szkoda, że kaplica jest zamknięta, bo chętnie zwiedziłabym ją od środka. Robi wrażenie.
Ostatni odcinek szlaku wiedzie nasz wzdłuż Myśli, na której zbudowano kilka obiektów hydrotechnicznych:
Dojeżdżając do Namyślina stwierdzamy, że za 10 minut będziemy mieli pociąg do Gryfina o 18.11. Decydujemy się więc tutaj właśnie zakończyć naszą wycieczkę, szczególnie, że musimy jeszcze odebrać psa ze Szczecina i wrócić o przyzwoitej godzinie do domu. Powrót Polregio jest wygodny i szybki, dobra opcja.
Rower:Unibike Expedition LDS
Dane wycieczki:
101.45 km (0.00 km teren), czas: 07:03 h, avg:14.39 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad Odrą z Mescherin do Siekierek
Niedziela, 11 czerwca 2023 | dodano: 18.06.2023Kategoria Brandenburgia, Niemcy, Odra-Nysa, trekking
Uzupełniam zaległy wpis sprzed tygodnia - z niedzieli, 11 czerwca. Chciałam to zrobić wczoraj, ale na stronie bikestats trwały prace serwisowe i się nie dało.
Podwieźliśmy z Darkiem autem rowery do Mescherin i stamtąd zaczęliśmy wycieczkę szlakiem Odra-Nysa, po niemieckiej stronie rzeki. Rano prawie nie było wiatru – to ewenement na tej trasie – więc szybko przybywało kolejnych kilometrów na trasie.
Gartz – łuki na nabrzeżu przypominają o moście, który przed wojną łączył oba brzegi Odry:
Teerofenbrücke między Friedrichsthal a Gatow:
Śluzy pod Schwedt:
Za Schwedt robimy pierwszy popas. Na miejsce pikniku wybieramy romantyczny ogród przy pałacu w Criewen. Wszystko byłoby super, gdyby nie fakt, że akurat trafiliśmy na koszenie trawy traktorem.
Jedziemy sobie dalej, do wieży widokowej nieopodal Stolpe. Widoki na Odrę z góry i na wał przeciwpowodziowy.
Odcinek szlaku rowerowego pomiędzy Stolpe a Hohensaaten jest w remoncie. Ale my jesteśmy w niedzielę i okazuje się, że da się przejechać i tego dnia nie pracują żadne ekipy.
Śluzy na kanałach Odry w Hohensaaten:
Tutaj podejmujemy decyzję, że dojedziemy do nowego (choć już nie całkiem, bo zeszłorocznego) mostu Siekierki-Neurüdnitz i wrócimy częściowo polską stroną. Ostatnie kilometry przed mostem mocno utrudnia wiatr, który obrócił się na kierunek z południa i wieje nam prosto w twarz.
A oto i kadry z mostu. Po polskiej stronie ławeczka z pomnikiem profesora Władysława Bartoszewskiego - patrona mostu. Przy ławeczce stoi również foodtrack, gdzie zatrzymaliśmy się na bardzo dobrą zupę. Można też tam zjeść kiełbaskę, domowe ciasto i inne przekąski.
Odwiedzamy na polskim brzegu nad Odrą najbardziej wysunięty na zachód punkt Polski, a potem kierujemy się w stronę Cedyni.
Góra Czcibora wraz z mozaiką i pomnikiem upamiętniającymi bitwę pod Cedynią:
Z tego miejsca do Cedyni prowadzi nowiuteńka i bardzo wygodna DDR-ka, wzdłuż ruchliwej drogi wojewódzkiej. Bardzo popieramy!
Cedynia – fontanna z piastowskimi wojami na rynku i wieża widokowa. Zaskoczyło mnie trochę położenie miasteczka na zboczach dość znacznych pagórków, przywodzące na myśl raczej górskie miasteczka, a nie województwo zachodniopomorskie.
Wieża widokowa:
Pofałdowana rzeźba terenu towarzyszyła nam również dalej, na północ od Cedyni. Wspinamy się na kolejne podjazdy po drodze do Bielinka i do Zatoni Dolnej.
Bielinek:
Zjazd do Zatoni jest spektakularny – różnica wysokości wynosi 100 m na 2 kilometrów. Zdjęcia trochę spłaszczają, ale i tak widać pagórki Cedyńskiego Parku Krajobrazowego.
Piękne maki po drodze.
Od Zatoni odpoczywamy od podjazdów i poruszamy się drogą przy samej Odrze. Mija się tutaj „Dolinę Miłości” – nie, nie – nie jest to agencja towarzyska, ani nic w tym rodzaju, ale nieco zdziczały ogród parkowy, założony w XIX wieku przez miejscową dziedziczkę, Annę Sophie Humbert.
W nogach mamy już ponad 100 km, a jeszcze spory kawałek drogi przed nami. W Krajniku Dolnym kupujemy sobie energetyki do popicia ostatnich kanapek na postoju niedaleko Schwedt.
„Przejcie” graniczne Krajnik – Schwedt:
Jak dobrze, że w czerwcu dzień jest taki długi. Możemy na luzie turlać się w stronę Gartz i rozkoszować „złotą godziną” i pięknym światłem na wałach nad Odrą.
Na koniec kadr z wieczoru w Mescherin i około 21.00 jesteśmy przy aucie, na parkingu. Wyszło nam ponad 150 km trasy i było to trochę czuć w mięśniach następnego dnia.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Podwieźliśmy z Darkiem autem rowery do Mescherin i stamtąd zaczęliśmy wycieczkę szlakiem Odra-Nysa, po niemieckiej stronie rzeki. Rano prawie nie było wiatru – to ewenement na tej trasie – więc szybko przybywało kolejnych kilometrów na trasie.
Gartz – łuki na nabrzeżu przypominają o moście, który przed wojną łączył oba brzegi Odry:
Teerofenbrücke między Friedrichsthal a Gatow:
Śluzy pod Schwedt:
Za Schwedt robimy pierwszy popas. Na miejsce pikniku wybieramy romantyczny ogród przy pałacu w Criewen. Wszystko byłoby super, gdyby nie fakt, że akurat trafiliśmy na koszenie trawy traktorem.
Jedziemy sobie dalej, do wieży widokowej nieopodal Stolpe. Widoki na Odrę z góry i na wał przeciwpowodziowy.
Odcinek szlaku rowerowego pomiędzy Stolpe a Hohensaaten jest w remoncie. Ale my jesteśmy w niedzielę i okazuje się, że da się przejechać i tego dnia nie pracują żadne ekipy.
Śluzy na kanałach Odry w Hohensaaten:
Tutaj podejmujemy decyzję, że dojedziemy do nowego (choć już nie całkiem, bo zeszłorocznego) mostu Siekierki-Neurüdnitz i wrócimy częściowo polską stroną. Ostatnie kilometry przed mostem mocno utrudnia wiatr, który obrócił się na kierunek z południa i wieje nam prosto w twarz.
A oto i kadry z mostu. Po polskiej stronie ławeczka z pomnikiem profesora Władysława Bartoszewskiego - patrona mostu. Przy ławeczce stoi również foodtrack, gdzie zatrzymaliśmy się na bardzo dobrą zupę. Można też tam zjeść kiełbaskę, domowe ciasto i inne przekąski.
Odwiedzamy na polskim brzegu nad Odrą najbardziej wysunięty na zachód punkt Polski, a potem kierujemy się w stronę Cedyni.
Góra Czcibora wraz z mozaiką i pomnikiem upamiętniającymi bitwę pod Cedynią:
Z tego miejsca do Cedyni prowadzi nowiuteńka i bardzo wygodna DDR-ka, wzdłuż ruchliwej drogi wojewódzkiej. Bardzo popieramy!
Cedynia – fontanna z piastowskimi wojami na rynku i wieża widokowa. Zaskoczyło mnie trochę położenie miasteczka na zboczach dość znacznych pagórków, przywodzące na myśl raczej górskie miasteczka, a nie województwo zachodniopomorskie.
Wieża widokowa:
Pofałdowana rzeźba terenu towarzyszyła nam również dalej, na północ od Cedyni. Wspinamy się na kolejne podjazdy po drodze do Bielinka i do Zatoni Dolnej.
Bielinek:
Zjazd do Zatoni jest spektakularny – różnica wysokości wynosi 100 m na 2 kilometrów. Zdjęcia trochę spłaszczają, ale i tak widać pagórki Cedyńskiego Parku Krajobrazowego.
Piękne maki po drodze.
Od Zatoni odpoczywamy od podjazdów i poruszamy się drogą przy samej Odrze. Mija się tutaj „Dolinę Miłości” – nie, nie – nie jest to agencja towarzyska, ani nic w tym rodzaju, ale nieco zdziczały ogród parkowy, założony w XIX wieku przez miejscową dziedziczkę, Annę Sophie Humbert.
W nogach mamy już ponad 100 km, a jeszcze spory kawałek drogi przed nami. W Krajniku Dolnym kupujemy sobie energetyki do popicia ostatnich kanapek na postoju niedaleko Schwedt.
„Przejcie” graniczne Krajnik – Schwedt:
Jak dobrze, że w czerwcu dzień jest taki długi. Możemy na luzie turlać się w stronę Gartz i rozkoszować „złotą godziną” i pięknym światłem na wałach nad Odrą.
Na koniec kadr z wieczoru w Mescherin i około 21.00 jesteśmy przy aucie, na parkingu. Wyszło nam ponad 150 km trasy i było to trochę czuć w mięśniach następnego dnia.
Rower:Unibike Expedition LDS
Dane wycieczki:
152.70 km (0.00 km teren), czas: 09:51 h, avg:15.50 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
wioskowo
Wtorek, 6 czerwca 2023 | dodano: 06.06.2023Kategoria koło domu
Komunikacyjnie
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rower:Unibike Expedition LDS
Dane wycieczki:
6.14 km (0.00 km teren), czas: 00:22 h, avg:16.75 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Anklamer Stadtbruch w duecie, lecz z drobnymi kłopotami
Niedziela, 4 czerwca 2023 | dodano: 05.06.2023Kategoria Dookoła Zalewu Szczecińskiego, Meklemburgia-Pomorze, trekking
Przedwczoraj wróciłam ze służbowych wojaży, a wczoraj po południu wybraliśmy się na rower w duecie z małżonkiem, który również wymyślił trasę wycieczki. Nie mając ochoty po raz kolejny przemierzać utartych ścieżek, zaproponował podjechanie autem z rowerami na dachu do Ueckermünde i wyruszenie stamtąd w stronę rezerwatu Bagien Anklamskich (Anklamer Stadtbruch). Jest to zarazem fragment szlaku dookoła Zalewu Szczecińskiego.
Pierwszą miejscowością na trasie było Mönkebude z ładną plażą. Tam Darek zauważył, że obluzowała mu się kierownica. Zatrzymaliśmy się przy plaży i podczas, gdy Darek przykręcał śrubkę w kierownicy, ja posiedziałam chwilkę na słońcu.
Zauważyliśmy, że w tym roku pojawiły się i tam automaty do pobierania opłaty klimatycznej, więc nie chcąc ryzykować spotkania z jakimś nadgorliwym strażnikiem, nie rozsiadaliśmy się na dłużej, tylko pojechaliśmy w dalszą drogę. Po ładnym odcinku ścieżką przez las docieramy do Bugewitz, skąd rozpoczyna się fragment wiodący do rezerwatu przyrody Anklamer Stadtbruch. Krajobraz już czerwcowy - na polach zielenią się łany zboża, a na bagnach kwitnie na żółto jakaś bliżej mi nieznana roślina. Próbowałam wygooglać, ale bez skutku. W każdym razie pięknie to teraz wygląda.
Zajrzeliśmy na wieżę widokową, ale tylko na chwilkę, bo aktualnie jest opanowana przez stado jaskółek (?), które postanowiły gromadnie w niej zamieszkać, lepiąc pod jej dachem mnóstwo gniazd. Nie chcieliśmy im przeszkadzać, więc szybko zrobiliśmy zdjęcia i zaraz zeszliśmy na dół.
Kolejne spotkanie to rodzina dzikich gęsi, która niewiele sobie robiła z przejeżdżających rowerzystów.
Szutrowa droga malowniczo wije się wzdłuż kanałów i łąk.
Odbijamy w kierunku Kamp, nad cieśninę przy ujściu Peene do Zalewu, z widokiem na wyspę Uznam i pozostałości dawnego mostu kolejowego.
Tutaj robimy sobie kolejny postój, a następnie wracamy, ale nie tą samą drogą, tylko trasą przez Neuendorf i Lübs. Droga jest dobra, poza odcinkiem 2 km kamiennej kostki przed Lübs, na którym Darkowi pęka przedni błotnik. Mamy więc wątpliwą, klekoczącą "atrakcję" przez pozostałą część wycieczki.
Szosa L28 do Ueckermünde jest raczej nudna i jednostajna, jedynym urozmaiceniem jest most na rzece Zarow.
W Ueckermünde zaglądamy jeszcze na koniec na starówkę. Na słynnej ławeczce siedzą jakieś panie, więc nici ze zdjęcia. Pstrykam fotkę na rynku i ok. 20.30 ładujemy rowery na bagażnik i wracamy autem do domu.
A gdzie byłam przez ostatni tydzień? W pewnym mieście gwarnym i tętniącym życiem. O każdej porze dnia i nocy pełnym turystów i zabieganych miejscowych. Sporo z nich jeździ na rowerach, a że DDR-ek jest niewiele, to jeżdżą głównie po chodnikach, co jest tolerowane, ale wymaga nie lada umiejętności w lawirowaniu między pieszymi i różnymi pojazdami. Ja bym chyba nie miała odwagi.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Pierwszą miejscowością na trasie było Mönkebude z ładną plażą. Tam Darek zauważył, że obluzowała mu się kierownica. Zatrzymaliśmy się przy plaży i podczas, gdy Darek przykręcał śrubkę w kierownicy, ja posiedziałam chwilkę na słońcu.
Zauważyliśmy, że w tym roku pojawiły się i tam automaty do pobierania opłaty klimatycznej, więc nie chcąc ryzykować spotkania z jakimś nadgorliwym strażnikiem, nie rozsiadaliśmy się na dłużej, tylko pojechaliśmy w dalszą drogę. Po ładnym odcinku ścieżką przez las docieramy do Bugewitz, skąd rozpoczyna się fragment wiodący do rezerwatu przyrody Anklamer Stadtbruch. Krajobraz już czerwcowy - na polach zielenią się łany zboża, a na bagnach kwitnie na żółto jakaś bliżej mi nieznana roślina. Próbowałam wygooglać, ale bez skutku. W każdym razie pięknie to teraz wygląda.
Zajrzeliśmy na wieżę widokową, ale tylko na chwilkę, bo aktualnie jest opanowana przez stado jaskółek (?), które postanowiły gromadnie w niej zamieszkać, lepiąc pod jej dachem mnóstwo gniazd. Nie chcieliśmy im przeszkadzać, więc szybko zrobiliśmy zdjęcia i zaraz zeszliśmy na dół.
Kolejne spotkanie to rodzina dzikich gęsi, która niewiele sobie robiła z przejeżdżających rowerzystów.
Szutrowa droga malowniczo wije się wzdłuż kanałów i łąk.
Odbijamy w kierunku Kamp, nad cieśninę przy ujściu Peene do Zalewu, z widokiem na wyspę Uznam i pozostałości dawnego mostu kolejowego.
Tutaj robimy sobie kolejny postój, a następnie wracamy, ale nie tą samą drogą, tylko trasą przez Neuendorf i Lübs. Droga jest dobra, poza odcinkiem 2 km kamiennej kostki przed Lübs, na którym Darkowi pęka przedni błotnik. Mamy więc wątpliwą, klekoczącą "atrakcję" przez pozostałą część wycieczki.
Szosa L28 do Ueckermünde jest raczej nudna i jednostajna, jedynym urozmaiceniem jest most na rzece Zarow.
W Ueckermünde zaglądamy jeszcze na koniec na starówkę. Na słynnej ławeczce siedzą jakieś panie, więc nici ze zdjęcia. Pstrykam fotkę na rynku i ok. 20.30 ładujemy rowery na bagażnik i wracamy autem do domu.
A gdzie byłam przez ostatni tydzień? W pewnym mieście gwarnym i tętniącym życiem. O każdej porze dnia i nocy pełnym turystów i zabieganych miejscowych. Sporo z nich jeździ na rowerach, a że DDR-ek jest niewiele, to jeżdżą głównie po chodnikach, co jest tolerowane, ale wymaga nie lada umiejętności w lawirowaniu między pieszymi i różnymi pojazdami. Ja bym chyba nie miała odwagi.
Rower:Unibike Expedition LDS
Dane wycieczki:
60.96 km (0.00 km teren), czas: 03:58 h, avg:15.37 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)