- Kategorie:
- Alpy.26
- Alpy austriackie 2023.9
- Alpy włoskie 2021.8
- Alzacja i dolina Renu 2019.10
- Austria.25
- Bawaria.2
- Berlin.2
- Berliner Mauerweg 2018.2
- Brandenburgia.24
- Czechy.7
- do pracy / z pracy.74
- Doliną Bobru.2
- Dolnośląskie.3
- Donauradweg i okolice 2018.7
- Dookoła Tatr 2022.4
- Dookoła Zalewu Szczecińskiego.9
- Ennsradweg.4
- fitness.117
- Francja.10
- Hesja.4
- Holandia i Belgia 2023.3
- Karyntia.7
- koło Dominikowa.46
- koło domu.457
- Łaba 2022.12
- Mainz i dolina Renu 2023.5
- Małopolska.6
- Meklemburgia-Pomorze.84
- Nad Bałtyk 2020.4
- nad morzem.13
- Nadrenia-Palatynat.4
- Niemcy.86
- Odra-Nysa.12
- Osttirol i Karyntia rowerem 2020.9
- Rugia 2017.3
- Saksonia.5
- Saksonia-Anhalt.2
- Słowacja.4
- Spreewald Gurkenradweg 2021.3
- Szkocja.1
- Szwajcaria.2
- trekking.264
- Tyrol Wschodni.4
- Wędrówki piesze.2
- Włochy.9
- Wzdłuż Drawy.4
- Zachodniopomorskie.384
Wpisy archiwalne w kategorii
trekking
Dystans całkowity: | 12785.00 km (w terenie 1513.00 km; 11.83%) |
Czas w ruchu: | 911:01 |
Średnia prędkość: | 13.99 km/h |
Liczba aktywności: | 264 |
Średnio na aktywność: | 48.43 km i 3h 28m |
Więcej statystyk |
Jasienica
Niedziela, 29 listopada 2020 | dodano: 29.11.2020Kategoria Zachodniopomorskie, trekking, koło domu
Już się chyba przestawiłam na tryb zimowy - czyli krótkie wycieczki w pobliżu domu i to głównie weekendami, z uwagi na szybko zapadający zmrok. Dzisiaj z Darkiem odwiedziliśmy Jasienicę, jadąc "typową" trasą przez Tatynię, a powrót przez leśniczówkę Turznicę i leśny szuter. Jechaliśmy przed południem, na prognozę - było chłodno, trochę wietrznie, ale z przejaśnieniami, choć czuć było wilgoć w powietrzu. Na ostatnich kilometrach zachmurzyło się i lekko zaczęło mżyć, ale zdążyliśmy przed większymi opadami.
Kościół św. Apostołów Piotra i Pawła z XIV w., należący do klasztoru augustianów:
Skoro Jasienica, to nie mogło zabraknąć wizyty na ul. Wodnej i nad rozlewiskami Gunicy:
łąki nad Gunicą:
Droga stawała się coraz bardziej błotnista, aż w końcu trzeba było zawrócić.
Po drodze jeszcze zatrzymaliśmy się przy tablicy ku czci Ludwiga Giesebrechta i innych, dawnych mieszkańców Jasienicy:
Na szutrówce, w lesie:
I na koniec - późnojesienne modrzewie:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Kościół św. Apostołów Piotra i Pawła z XIV w., należący do klasztoru augustianów:
Skoro Jasienica, to nie mogło zabraknąć wizyty na ul. Wodnej i nad rozlewiskami Gunicy:
łąki nad Gunicą:
Droga stawała się coraz bardziej błotnista, aż w końcu trzeba było zawrócić.
Po drodze jeszcze zatrzymaliśmy się przy tablicy ku czci Ludwiga Giesebrechta i innych, dawnych mieszkańców Jasienicy:
Na szutrówce, w lesie:
I na koniec - późnojesienne modrzewie:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
27.15 km (0.00 km teren), czas: 01:47 h, avg:15.22 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Słoneczne popołudnie i lustracja nowej DDR-ki
Niedziela, 22 listopada 2020 | dodano: 22.11.2020Kategoria koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Grzechem byłoby nie skorzystać z takiego słonecznego popołudnia w listopadzie, choć początek dnia nie zapowiadał poprawy pogody. Dlatego też dzisiaj pospaliśmy z Darkiem dłużej rano, potem jeszcze pokręciliśmy się po domu, aż około dwunastej zaczęło się przejaśniać. Jeszcze jedna, przelotna mżawka i można było iść na rower, choćby na 40-kilometrową rundkę "dookoła komina" po własnej i sąsiedniej gminie. Było trochę łatwego terenu po okolicznych lasach i trochę mokrych asfaltów oraz lustracja nowej DDR-ki wzdłuż granicy ze Stolca do przejścia granicznego w Blankensee.
Z drogi na Dobieszczyn skręciliśmy w dojazd pożarowy nr 32, prowadzący skrajem rezerwatu Świdwie:
W Stolcu zrobiliśmy sobie przerwę nad jeziorem. My odpoczywaliśmy na plaży, przy ciepłej herbatce z termosu, a morsy zażywały jesiennej kąpieli. Brr!
Rzut oka na pałac von Raminów. Przynajmniej brzydkie palety w bramie zostały zastąpione kutym ogrodzeniem.
DDR-ka już gotowa, nówka sztuka - szeroka jak autostrada.
Na przejściu granicznym w Blankensee:
Przez dalszy odcinek ścieżki rowerowej dojeżdżamy do Buku i Dobrej Szczecińskiej. Elisabeth von Arnim w maseczce i szalu:
Przez Sławoszewo i Bartoszewo wracamy do domu, po drodze łapiąc ostatnie chwile jesiennego słońca.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Z drogi na Dobieszczyn skręciliśmy w dojazd pożarowy nr 32, prowadzący skrajem rezerwatu Świdwie:
W Stolcu zrobiliśmy sobie przerwę nad jeziorem. My odpoczywaliśmy na plaży, przy ciepłej herbatce z termosu, a morsy zażywały jesiennej kąpieli. Brr!
Rzut oka na pałac von Raminów. Przynajmniej brzydkie palety w bramie zostały zastąpione kutym ogrodzeniem.
DDR-ka już gotowa, nówka sztuka - szeroka jak autostrada.
Na przejściu granicznym w Blankensee:
Przez dalszy odcinek ścieżki rowerowej dojeżdżamy do Buku i Dobrej Szczecińskiej. Elisabeth von Arnim w maseczce i szalu:
Przez Sławoszewo i Bartoszewo wracamy do domu, po drodze łapiąc ostatnie chwile jesiennego słońca.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
40.40 km (13.00 km teren), czas: 02:35 h, avg:15.64 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Kolorowa jesień w dolinie Płoni
Niedziela, 15 listopada 2020 | dodano: 15.11.2020Kategoria trekking, Zachodniopomorskie
Darek wciąż jeszcze nie ściągnął bagażnika rowerowego z samochodu, więc dzisiejszej niedzieli ruszyliśmy się w nieco inną okolicę niż zwykle, choć niezbyt odległą, bo szkoda czasu na długie dojazdy. Dzięki temu podarowaliśmy sobie trochę uciążliwy przejazd przez całe miasto. Zaparkowaliśmy na pętli autobusowej w Śmierdnicy, gdzie zaczyna się DDR-ka do Starego Czarnowa. Po licznych wpisach kolegi Darka @strus i relacjach naszej koleżanki-rowerzystki z Prawobrzeża nabraliśmy ochoty na przejażdżkę w tamtych regionach i dzisiaj nadarzyła się okazja.
Na początkowym odcinku w lesie jechało sporo ludzi, więc nie zatrzymywałam się na zdjęcia, żeby nie tamować ruchu. Luźniej zrobiło się przed Kołbaczem.
W Kołbaczu zatrzymujemy się na mały plener fotograficzny. Akurat kończy się w kościele msza, więc można na chwilkę wejść i sfotografować gotyckie wnętrze.
detal ze ściany:
Budynek biblioteki publicznej:
Dalej jedziemy w stronę Starego Czarnowa, gdzie DDR-ka kończy się koło sklepu Dino. Zawracamy i po krótkim odcinku odbijamy w kierunku Dębiny i jeziora Miedwie. Najpierw jednak zaglądamy nad sporo mniejsze jezioro Żelewko z niewielką plażą, po którym dwóch panów pływa łódką i zawzięcie dyskutuje o wykopywaniu dżdżownic.
Do Żelewa jedziemy krzywą drogą z płyt, która w okolicach mostu na Płoni zmienia się w lepszą nawierzchnię.
Płonia i Darek na moście
Nad Miedwiem w Żelewie zatrzymujemy się na małą przekąskę - banany, batoniki i herbata z termosu.
Dalej jedziemy asfaltem na Nieznań i drogą do Rekowo - początkowo asfatlową, a potem brukowaną.
Za Rekowem bruk zmienia się w leśną drogę, oznakowaną jako czerwony szlak turystyczny.
Przypadkiem trafiamy jeszcze na przystań kajakową i myślimy sobie, że fajnie byłoby skrzyknąć się tu może wiosną na spływ.
Jeszcze jeden most na Płoni, pod którym trenują dwaj goście w pontonach górskich, jeszcze kilka km i około piętnastej jesteśmy przy samochodzie.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Na początkowym odcinku w lesie jechało sporo ludzi, więc nie zatrzymywałam się na zdjęcia, żeby nie tamować ruchu. Luźniej zrobiło się przed Kołbaczem.
W Kołbaczu zatrzymujemy się na mały plener fotograficzny. Akurat kończy się w kościele msza, więc można na chwilkę wejść i sfotografować gotyckie wnętrze.
detal ze ściany:
Budynek biblioteki publicznej:
Dalej jedziemy w stronę Starego Czarnowa, gdzie DDR-ka kończy się koło sklepu Dino. Zawracamy i po krótkim odcinku odbijamy w kierunku Dębiny i jeziora Miedwie. Najpierw jednak zaglądamy nad sporo mniejsze jezioro Żelewko z niewielką plażą, po którym dwóch panów pływa łódką i zawzięcie dyskutuje o wykopywaniu dżdżownic.
Do Żelewa jedziemy krzywą drogą z płyt, która w okolicach mostu na Płoni zmienia się w lepszą nawierzchnię.
Płonia i Darek na moście
Nad Miedwiem w Żelewie zatrzymujemy się na małą przekąskę - banany, batoniki i herbata z termosu.
Dalej jedziemy asfaltem na Nieznań i drogą do Rekowo - początkowo asfatlową, a potem brukowaną.
Za Rekowem bruk zmienia się w leśną drogę, oznakowaną jako czerwony szlak turystyczny.
Przypadkiem trafiamy jeszcze na przystań kajakową i myślimy sobie, że fajnie byłoby skrzyknąć się tu może wiosną na spływ.
Jeszcze jeden most na Płoni, pod którym trenują dwaj goście w pontonach górskich, jeszcze kilka km i około piętnastej jesteśmy przy samochodzie.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
33.50 km (9.00 km teren), czas: 02:19 h, avg:14.46 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Droga nad jezioro Piaski
Środa, 11 listopada 2020 | dodano: 11.11.2020Kategoria koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Od kilku dni zawisł nad nami zgniły wyż - jest pochmurno i bezwietrznie, co przy plusowych temperaturach również w nocy powoduje, że liście nie opadają tak szybko jak zazwyczaj o tej porze roku.
Najładniej teraz w lesie, więc pokręciliśmy dzisiaj z Darkiem głównie terenowo, po Puszczy Wkrzańskiej.
Ale najpierw obejrzeliśmy nową tablicę pamiątkową, która z okazji Dnia Niepodległości znalazła się na rozstaju dróg przy krzyżu w naszej wiosce. Mnie się nawet podoba. Jezioro Piaski i skutki suszy. Jeszcze dwa lata temu była tutaj tafla wody, a teraz coraz bardziej zarasta. Wiosną pomost chyba będzie nad bagnem, a nie nad jeziorem.
Potem jedziemy do Zalesia. Ośrodek Edukacji Ekologicznej - zdjęcie zrobiło się w biało-czarnych kolorach - nie wiem dlaczego, ale nawet ma to swój urok:
Fotka "zza płotka" - siedziba Nadleśnictwa Trzebież w Zalesiu:
Droga ...
Niebo ...
Do domu postanawiamy wrócić przez jezioro Ogólne, po drodze na pastwisku spotykamy stadko koników:
Listopadowa buczyna:
I wspomniane jezioro Ogólne:
Do domu zjeżdżamy po czternastej, bo na piętnastą umówiliśmy się z rodzicami na spacer po lesie. Dawno się nie widzieliśmy przez tę zas*aną pandemię. Takie spotkanie dobrze nam wszystkim zrobiło.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Najładniej teraz w lesie, więc pokręciliśmy dzisiaj z Darkiem głównie terenowo, po Puszczy Wkrzańskiej.
Ale najpierw obejrzeliśmy nową tablicę pamiątkową, która z okazji Dnia Niepodległości znalazła się na rozstaju dróg przy krzyżu w naszej wiosce. Mnie się nawet podoba. Jezioro Piaski i skutki suszy. Jeszcze dwa lata temu była tutaj tafla wody, a teraz coraz bardziej zarasta. Wiosną pomost chyba będzie nad bagnem, a nie nad jeziorem.
Potem jedziemy do Zalesia. Ośrodek Edukacji Ekologicznej - zdjęcie zrobiło się w biało-czarnych kolorach - nie wiem dlaczego, ale nawet ma to swój urok:
Fotka "zza płotka" - siedziba Nadleśnictwa Trzebież w Zalesiu:
Droga ...
Niebo ...
Do domu postanawiamy wrócić przez jezioro Ogólne, po drodze na pastwisku spotykamy stadko koników:
Listopadowa buczyna:
I wspomniane jezioro Ogólne:
Do domu zjeżdżamy po czternastej, bo na piętnastą umówiliśmy się z rodzicami na spacer po lesie. Dawno się nie widzieliśmy przez tę zas*aną pandemię. Takie spotkanie dobrze nam wszystkim zrobiło.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
39.00 km (14.00 km teren), czas: 02:12 h, avg:17.73 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad Głębokie
Niedziela, 8 listopada 2020 | dodano: 08.11.2020Kategoria koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Dzień pochmurny i chłodny, ale bez deszczu. Chęć przewietrzenia się walczyła z lenistwem, ale w końcu wybraliśmy się z Darkiem na niedługą przejażdżkę po okolicy. A dokładniej mówiąc nad Głębokie. W lesie, w okolicach Bartoszewa, sporo rowerzystów i spacerowiczów - z psami i bez. Kolorowo.
Nad jeziorem Głębokim również sporo ludzi.
Powrót przez Polanę Sportową i ścieżkę rowerową.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad jeziorem Głębokim również sporo ludzi.
Powrót przez Polanę Sportową i ścieżkę rowerową.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
18.80 km (11.00 km teren), czas: 01:19 h, avg:14.28 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Miejsca pamięci w Puszczy Wkrzańskiej
Wszystkich Świętych. Cmentarze co prawda zamknięte, grobbing zakazany, ale w naszej, leśnej okolicy jest sporo miejsc pamięci zmarłych, które odwiedzamy przy okazji wycieczek rowerowych. Zapakowaliśmy więc tym razem znicze do plecaka i pojechaliśmy z Darkiem na wycieczkę po rozrzuconych w Puszczy Wkrzańskiej symbolicznych i rzeczywistych mogiłach.
Najbliżej nam do Gunic i prywatnego, rodowego cmentarza von Raminów.
Z Gunic cofamy się trochę na szutrówkę, przy której znajduje się krzyż, upamiętniający tragicznie zmarłego, nastoletniego motocyklistę
Jedziemy przez piękny, bukowy las, mieniący się pełną paletą kolorów jesieni:
Przy krzyżówce szutrówki z szosą na Dobieszczyn - kolejna mogiła. Tym razem leśniczego Gerharda Lindego, zmarłego w 1946 r.
Leśną drogą dojeżdżamy do Nowej Jasienicy i dalej do Drogoradza. Tutaj, na malutkim cmentarzyku pochowani są po jednej stronie alejki niemieccy mieszkańcy wioski z XIX w. i czasów przedwojennych, a po drugiej - polscy, z pierwszych kilkunastu lat po wojnie. Najnowszy grób pochodzi z 1958 r. Na terenie cmentarza stworzono lapidarium, a najciekawsze inskrypcje nagrobne odtworzono i przetłumaczono na język polski.
Groby trzech Niemek - matki i dwóch córek, które po wojnie nie wyemigrowały, lecz zostały w Drogoradzu:
Dawni wrogowie dziś spoczywają obok siebie, na tym samym cmentarzu, a symbol tego pojednania odnalazłam na jednym z nagrobków:
Wracamy asfaltówką do Turznicy, a następnie szutrówką przez las, gdzie spotykamy zagubionego grzybiarza, idącego w zupełnie odwrotnym kierunku, niż powinien. Na zdjęciu - Darek w oddali.
Leśne parkingi obstawione samochodami. Ludzie tłumnie wyruszyli na grzyby, korzystając z bezdeszczowej i w miarę ciepłej pogody. Na szosie do Tanowa sznur samochodów. Tak jeszcze nie było. Dobrze, że mamy niedaleko. A po obiedzie sami wyskoczyliśmy z koszykami do lasu koło domu i nazbieraliśmy trochę grzybków na kolację.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Najbliżej nam do Gunic i prywatnego, rodowego cmentarza von Raminów.
Z Gunic cofamy się trochę na szutrówkę, przy której znajduje się krzyż, upamiętniający tragicznie zmarłego, nastoletniego motocyklistę
Jedziemy przez piękny, bukowy las, mieniący się pełną paletą kolorów jesieni:
Przy krzyżówce szutrówki z szosą na Dobieszczyn - kolejna mogiła. Tym razem leśniczego Gerharda Lindego, zmarłego w 1946 r.
Leśną drogą dojeżdżamy do Nowej Jasienicy i dalej do Drogoradza. Tutaj, na malutkim cmentarzyku pochowani są po jednej stronie alejki niemieccy mieszkańcy wioski z XIX w. i czasów przedwojennych, a po drugiej - polscy, z pierwszych kilkunastu lat po wojnie. Najnowszy grób pochodzi z 1958 r. Na terenie cmentarza stworzono lapidarium, a najciekawsze inskrypcje nagrobne odtworzono i przetłumaczono na język polski.
Groby trzech Niemek - matki i dwóch córek, które po wojnie nie wyemigrowały, lecz zostały w Drogoradzu:
Dawni wrogowie dziś spoczywają obok siebie, na tym samym cmentarzu, a symbol tego pojednania odnalazłam na jednym z nagrobków:
Wracamy asfaltówką do Turznicy, a następnie szutrówką przez las, gdzie spotykamy zagubionego grzybiarza, idącego w zupełnie odwrotnym kierunku, niż powinien. Na zdjęciu - Darek w oddali.
Leśne parkingi obstawione samochodami. Ludzie tłumnie wyruszyli na grzyby, korzystając z bezdeszczowej i w miarę ciepłej pogody. Na szosie do Tanowa sznur samochodów. Tak jeszcze nie było. Dobrze, że mamy niedaleko. A po obiedzie sami wyskoczyliśmy z koszykami do lasu koło domu i nazbieraliśmy trochę grzybków na kolację.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
36.75 km (20.00 km teren), czas: 02:24 h, avg:15.31 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rowerem do Szczecina
Środa, 28 października 2020 | dodano: 28.10.2020Kategoria trekking, Zachodniopomorskie
Na spacer z innymi kobietami. Dużo kobiet (i mężczyzn) spacerowało, bardzo wkurzonych.
W drodze powrotnej kilka jesiennych ujęć. Jasne Błonia i Urząd Miejski:
Staw Wędkarski w Lesie Arkońskim:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
W drodze powrotnej kilka jesiennych ujęć. Jasne Błonia i Urząd Miejski:
Staw Wędkarski w Lesie Arkońskim:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
35.13 km (0.00 km teren), czas: 02:08 h, avg:16.47 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Jesienny szlak Bielika
Niedziela, 25 października 2020 | dodano: 25.10.2020Kategoria trekking, Zachodniopomorskie
Początkowo myśleliśmy z Darkiem o wycieczce wzdłuż jeziora Dąbie, ale silny wiatr trochę ostudził nasze zapały i ostatecznie wybraliśmy się na szlak Bielika, mając dość ograniczone ramy czasowe pomiędzy pracą zdalną rano, a spotkaniem rodzinnym pod wieczór. Auto zostawiliśmy w Przecławiu i boczną drogą asfaltową przejechaliśmy do Kurowa. Tam zjazd nad Odrę, a następnie podjazd kiepską drogą z płyt i ponownie zjazd do Siadła Dolnego, gdzie tak właściwie zaczyna się szlak.
W Kurowie:
W Siadle zupełnie inne klimaty - elegancka promenada i ładne ogródki nad samą rzeką:
Tym razem udało mi się podjechać ok. 1/3 morderczego wzgórza koło autostrady, dalej już prowadziłam rower. Ciekawe, czy kiedyś będzie mi dane pokonać rowerem cały ten stromy podjazd? A dalej już sielankowe klimaty - na polach zielono jak na wiosnę, to chyba młode zboże.
Rowerki w Moczyłach:
Początek leśnego odcinka szlaku:
Chwilkę zatrzymujemy się na plaży nad Odrą:
Stąd trochę pod górkę do Pargowa, a ostatnie kilkaset metrów jedziemy szosą:
W Pargowie
Jedziemy jeszcze do granicy, skręcając tam z DDR-ki w lewo, w gruntową drogę nad Odrę, niezwykle widokową.
Pod wiatą w Pargowie robimy sobie mały popas i wracamy szosą przez Kamieniec. Przy drodze rosną gęsto krzewy dzikiej róży i głogu, a także kilka jabłoni, mocno obwieszonych dojrzałymi jabłkami. Pięknie to wygląda o tej porze roku, a jabłuszka - słodkie i soczyste.
Kościół pw. Bożego Ciała w Kamieńcu:
Do Przecławia wracamy przez Kołbaskowo i "szwarcówkę". W Kołbaskowie, przejeżdżając przez wiadukt, zaskakuje nas, jak pusta zrobiła się autostrada do Berlina. Podobny smutny widok, jak wiosną:
Wycieczka wyszła niezbyt długa, ale dość urozmaicona i sympatyczna.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
W Kurowie:
W Siadle zupełnie inne klimaty - elegancka promenada i ładne ogródki nad samą rzeką:
Tym razem udało mi się podjechać ok. 1/3 morderczego wzgórza koło autostrady, dalej już prowadziłam rower. Ciekawe, czy kiedyś będzie mi dane pokonać rowerem cały ten stromy podjazd? A dalej już sielankowe klimaty - na polach zielono jak na wiosnę, to chyba młode zboże.
Rowerki w Moczyłach:
Początek leśnego odcinka szlaku:
Chwilkę zatrzymujemy się na plaży nad Odrą:
Stąd trochę pod górkę do Pargowa, a ostatnie kilkaset metrów jedziemy szosą:
W Pargowie
Jedziemy jeszcze do granicy, skręcając tam z DDR-ki w lewo, w gruntową drogę nad Odrę, niezwykle widokową.
Pod wiatą w Pargowie robimy sobie mały popas i wracamy szosą przez Kamieniec. Przy drodze rosną gęsto krzewy dzikiej róży i głogu, a także kilka jabłoni, mocno obwieszonych dojrzałymi jabłkami. Pięknie to wygląda o tej porze roku, a jabłuszka - słodkie i soczyste.
Kościół pw. Bożego Ciała w Kamieńcu:
Do Przecławia wracamy przez Kołbaskowo i "szwarcówkę". W Kołbaskowie, przejeżdżając przez wiadukt, zaskakuje nas, jak pusta zrobiła się autostrada do Berlina. Podobny smutny widok, jak wiosną:
Wycieczka wyszła niezbyt długa, ale dość urozmaicona i sympatyczna.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
32.00 km (9.00 km teren), czas: 02:41 h, avg:11.93 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Jeziorko Thursee i pożegnanie z MV
Piątek, 23 października 2020 | dodano: 23.10.2020Kategoria koło domu, Meklemburgia-Pomorze, trekking
Ładnej pogody ciąg dalszy zmobilizował mnie dzisiaj do kolejnej wycieczki za miedzę - tym razem solo. Nie byłam jeszcze w tym roku nad jeziorem Thursee w pobliżu Pampow. Najładniej tam jesienią, bo tafla wody otoczona jest liściastym lasem, więc taki dzień jak dzisiaj jest idealny.
Po południu co prawda było już trochę pochmurno, ale jeszcze z przebłyskami słońca. Do Stolca pojechałam drogą przez Węgornik - najpierw betonką, a potem polną drogą.
Na łąkach nieopodal Świdwia głośno zachowywało się kilka żurawi - to chyba takie, które nie odleciały do ciepłych krajów. Miło, że jakieś ptactwo zostało z nami na zimę, oby przetrwały w dobrej formie.
W Stolcu na górce skręciłam w polną drogę na Pampow. Dawno tam nie byłam - wjazd częściowo zagrodzony jest barierami. Zastanawiam się, czy mają blokować plac budowy, czy też od jutra przejazd na niemiecką stronę? W każdym razie budowana ścieżka rowerowa z Blankensee do Stolca jest już mocno zaawansowana, może nawet dałoby się przejechać po utwardzonej podsypce?
W Pampow skręciłam w drogę z płyt do lasu i po ok. kilometrze dojechałam do jeziora:
Chwila zadumy nad wodą i wracam drogą do Pampow:
Robi się trochę późno, więc jadę prosto do Blankensee. Prawie prosto, bo jak tu się nie zatrzymać przy takim uroczym stadku?
A gdy robiłam zdjęcia, stado dużych psów z hodowli (chyba) w głębi urządziło mi niesamowity koncert na wycie ;-)
Na granicy spokojnie, nic się nie dzieje, żadnych oznak, że za parę godzin wchodzą w życie surowe restrykcje.
Ale jest światełko w tunelu - przynajmniej w Brandenburgii będziemy mogli jeździć, bo tamtejszy rząd dzisiaj uchwalił, że mały ruch przygraniczny nie podlega kwarantannie, również turystyczny, o ile zmieścimy się w limicie 24 godzin. Czy Meklemburgia wprowadzi podobne uregulowanie - szczerze wątpię, choć chciałabym się mylić.
I znów wróciłam do domu po ciemku.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Po południu co prawda było już trochę pochmurno, ale jeszcze z przebłyskami słońca. Do Stolca pojechałam drogą przez Węgornik - najpierw betonką, a potem polną drogą.
Na łąkach nieopodal Świdwia głośno zachowywało się kilka żurawi - to chyba takie, które nie odleciały do ciepłych krajów. Miło, że jakieś ptactwo zostało z nami na zimę, oby przetrwały w dobrej formie.
W Stolcu na górce skręciłam w polną drogę na Pampow. Dawno tam nie byłam - wjazd częściowo zagrodzony jest barierami. Zastanawiam się, czy mają blokować plac budowy, czy też od jutra przejazd na niemiecką stronę? W każdym razie budowana ścieżka rowerowa z Blankensee do Stolca jest już mocno zaawansowana, może nawet dałoby się przejechać po utwardzonej podsypce?
W Pampow skręciłam w drogę z płyt do lasu i po ok. kilometrze dojechałam do jeziora:
Chwila zadumy nad wodą i wracam drogą do Pampow:
Robi się trochę późno, więc jadę prosto do Blankensee. Prawie prosto, bo jak tu się nie zatrzymać przy takim uroczym stadku?
A gdy robiłam zdjęcia, stado dużych psów z hodowli (chyba) w głębi urządziło mi niesamowity koncert na wycie ;-)
Na granicy spokojnie, nic się nie dzieje, żadnych oznak, że za parę godzin wchodzą w życie surowe restrykcje.
Ale jest światełko w tunelu - przynajmniej w Brandenburgii będziemy mogli jeździć, bo tamtejszy rząd dzisiaj uchwalił, że mały ruch przygraniczny nie podlega kwarantannie, również turystyczny, o ile zmieścimy się w limicie 24 godzin. Czy Meklemburgia wprowadzi podobne uregulowanie - szczerze wątpię, choć chciałabym się mylić.
I znów wróciłam do domu po ciemku.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
41.16 km (10.00 km teren), czas: 02:33 h, avg:16.14 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Spontanicznie nad Świdwie
Niedziela, 18 października 2020 | dodano: 18.10.2020Kategoria koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Deszczowy poranek nie napawał optymizmem, więc po śniadaniu - zamiast pójść na rower - pooglądałam sobie na Eurosporcie PŚ w narciarstwie alpejskim - pierwsze zawody w tym sezonie w rywalizacji mężczyzn. Ale po jedenastej trochę się przejaśniło, więc zdecydowaliśmy się z Darkiem przejechać rowerami na niedzielną mszę w leśnej kapliczce w Bartoszewie. Ludzi było niedużo i wszyscy raczej trzymali dystans, więc czuliśmy się bezpiecznie.
A po mszy - zamiast wracać do domu - namówiłam Darka jeszcze na rundkę po okolicy, bo pogoda wyklarowała się. Wiał co prawda chłodny wiatr i temperatura była raczej rześka, ale zrobiło się słonecznie. Pojechaliśmy przez Sławoszewo do Grzepnicy i dalej leśną drogą do Węgornika. Przy wjeździe do lasu postawiono tablicę - zakaz wjazdu, ale nie dotyczy rowerów.
W Węgorniku Darek zaproponował, abyśmy zajrzeli nad Świdwie, więc zrobiliśmy jeszcze "szufladkę" do rezerwatu.
Na polnej drodze:
Muchomorek mały stoi sobie sam ...
Kanał melioracyjny nad Świdwiem - niestety widoków na jezioro z powodu zakazu wstępu na wieżę obserwacyjną - brak.
Wróciliśmy betonową patatajką z Węgornika, z której skręciliśmy w drogę z płyt jumbo przez jezioro Ogólne. Na mostku na Gunicy ubywa metalowych przęseł - złomiarze?
Droga nad Ogólne:
Nad jeziorem:
Ta czarna chmura z przedostatniego zdjęcia dogoniła nas na dwa kilometry przed domem i poczęstowała nas na koniec wycieczki obfitą "pompą". I znów dotarliśmy do domu przemoczeni!
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
A po mszy - zamiast wracać do domu - namówiłam Darka jeszcze na rundkę po okolicy, bo pogoda wyklarowała się. Wiał co prawda chłodny wiatr i temperatura była raczej rześka, ale zrobiło się słonecznie. Pojechaliśmy przez Sławoszewo do Grzepnicy i dalej leśną drogą do Węgornika. Przy wjeździe do lasu postawiono tablicę - zakaz wjazdu, ale nie dotyczy rowerów.
W Węgorniku Darek zaproponował, abyśmy zajrzeli nad Świdwie, więc zrobiliśmy jeszcze "szufladkę" do rezerwatu.
Na polnej drodze:
Muchomorek mały stoi sobie sam ...
Kanał melioracyjny nad Świdwiem - niestety widoków na jezioro z powodu zakazu wstępu na wieżę obserwacyjną - brak.
Wróciliśmy betonową patatajką z Węgornika, z której skręciliśmy w drogę z płyt jumbo przez jezioro Ogólne. Na mostku na Gunicy ubywa metalowych przęseł - złomiarze?
Droga nad Ogólne:
Nad jeziorem:
Ta czarna chmura z przedostatniego zdjęcia dogoniła nas na dwa kilometry przed domem i poczęstowała nas na koniec wycieczki obfitą "pompą". I znów dotarliśmy do domu przemoczeni!
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
22.88 km (15.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)