Rowerem po obu stronach Odryblog rowerowy

avatar tanova
Tanowo

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl   button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(17)

Moje rowery

Unibike Expedition LDS 4251 km
nextbike 113 km
Giant Expression 17647 km
rower działkowy 1532 km
Specialized Sirrus 6719 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tanova.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

trekking

Dystans całkowity:12785.00 km (w terenie 1513.00 km; 11.83%)
Czas w ruchu:911:01
Średnia prędkość:13.99 km/h
Liczba aktywności:264
Średnio na aktywność:48.43 km i 3h 28m
Więcej statystyk

Nad Korytnicę i Drawę

Niedziela, 3 lipca 2022 | dodano: 04.07.2022Kategoria Zachodniopomorskie, Wzdłuż Drawy, trekking, koło Dominikowa
W weekend zajrzeliśmy z Darkiem na naszą działkę - mamy gości, którzy jeżdżą na rowerach, była więc okazja, aby wybrać się rowerem w okolicę, dobrze już nam znaną, ale zawsze chętnie odwiedzaną i bardzo malowniczą. Tym razem w wariancie głównie terenowym.
Przez leśny dukt dojechaliśmy do neogotyckiego zamku w Niemieńsku, w którym aktualnie mieści się szkoła z internatem dla dzieci niepełnosprawnych intelektualnie (SOSW). W tym roku w wakacje cały obiekt niestety zamknięty na głucho, więc zdjęcie tylko przez płot:

Z Niemieńska jest zaledwie kilka kilometrów piaszczysto-szutrową drogą do Sówki nad Korytnicą. Bardzo lubimy tę zagubioną w leśnej głuszy osadę nad rzeką, a widok kajakarzy z mostu i pomostu obudził w nas tęsknotę za spływem. Kto wie, może się uda za dwa tygodnie?





Doliną Korytnicy zjeżdżamy do Jaźwin, tym razem po dobrej, asfaltowej drodze. Darek jechał na moim starym rowerze z dawnych czasów, który jakoś udało się zreanimować, ale był trochę przymały.

... która za mostem zmienia się w drogę dziurawą i sfatygowaną

Jedziemy do Zatomia, gdzie znów zaczyna się terenowy odcinek szlakiem - chyba najpiękniejszym w granicach Drawieńskiego Parku Narodowego, bo wiodącym koroną skarpy nad głębokim wąwozem, w którym płynie Drawa.
W zasadzie szlak nadaje się na rowery górskie, ale trekkingiem też idzie go przejechać przy odrobinie wprawy:

W dole kajakarze męczą się z kolejnymi przeszkodami w nurcie:

A my patrzymy na nich z góry;



Schodzimy nad rzekę na miejscu biwakowym - po ostatnich upałach i nawałnicach woda w Drawie niestety zakwitła na zielono



Na moście w Barnimiu:

W Barnimiu odwiedzam też znajomą, dawno nie widzianą. Czas miło mija na pogaduszkach w ogrodzie, ale trzeba wracać.

Niezbyt długa pętla, ale bardzo ładna.
Rower:rower działkowy Dane wycieczki: 27.08 km (20.00 km teren), czas: 02:26 h, avg:11.13 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(4)

Do pracy - w jedną stronę

Środa, 29 czerwca 2022 | dodano: 29.06.2022Kategoria do pracy / z pracy, koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Tylko połówka zwyczajowego dystansu - z "wąsem" na ul. Mickiewicza, bo po południu mieliśmy z Darkiem umówioną wizytę u zaprzyjaźnionej stomatolożki pod Szczecinem, więc podjechał do mnie po pracy autem i wrzuciliśmy mój rower na bagażnik.
Gmachy uniwersyteckie przy Mickiewicza:


Rower:Giant Expression Dane wycieczki: 18.46 km (0.00 km teren), czas: 01:11 h, avg:15.60 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Drawsko Pomorskie - Szczecin Trasą Pojezierzy Zachodnich

Niedziela, 26 czerwca 2022 | dodano: 29.06.2022Kategoria trekking, Zachodniopomorskie
Wolna niedziela - chciało się nam z Darkiem pojechać gdzieś dalej, a że w prognozach były niemiłosierne upały, to pojezierze wydało się nam dobrą opcją. Zostawiliśmy auto pod dworcem Szczecin Dąbie - po pierwsze ze względu na lepsze możliwości zaparkowania, a po drugie chcieliśmy sobie oszczędzić wieczornego przedostawania się wlotówką do Szczecina.
Czekając na Polregio "Zielone Pomorze":



W środku wygodne miejsca dla rowerów i rowerzystów:

Przed godziną dziesiątą byliśmy już w Drawsku Pomorskim, skąd rozpoczęliśmy naszą eskapadę Trasą Pojezierzy Zachodnich (TPZ). Trasa ma dwie "odnogi" do granicy niemieckiej - jedna prowadzi przez Choszczno, Barlinek, Myślibórz do mostu w Siekierkach, a druga - północna - przez Stargard i Szczecin do Dobrej i przejścia w Buku/Blankensee. I tym wariantem postanowiliśmy pojechać. W przeciwieństwie do pierwszego wariantu ten drugi jest daleko w tyle, jeśli chodzi o oznakowanie i budowę dróg rowerowych. Gdyby nie nowa apka na smartfona "Pomorze Zachodnie", która wystartowała w połowie czerwca, to byłoby trudno odnaleźć się w terenie, a tak jechaliśmy prawie jak po sznurku.
Nad Drawą w Drawsku Pomorskim:

Za miasteczkiem wyjeżdżamy w sielankowe krajobrazy - teren jest malowniczo pofałdowany, drogi pustawe:



Za wioską Kumki TPZ prowadzi przez drogę gruntową, która szybko zmienia się w piaszczysty dukt, prowadzący po leśnych wykrotach. Oznaczony ten szlak jest jako niebieski MTB i taki jest mniej więcej standard tego odcinka. Zdjęcie zrobiłam tylko na początku, potem zajęta byłam możliwie szybkim pokonaniem tego uciążliwego fragmentu, w towarzystwie krążącej chmury muszek.

Z ulgą dojeżdżamy do Wiewiecka, przez które notabene jechaliśmy też pociągiem. Skręcamy w boczną drogę do "centrum" wioski i pozostałości pałacu. Przypomina o nim piękny park, pomnik i fundamenty obsadzone kwietną kompozycją:



Za Wiewieckiem w stronę Storkowa i Ińska rozpoczyna się kawałek "zrobionej" TPZ - jest nowiutka DDR-ka, biegnąca równolegle do ... bardzo mało uczęszczanej drogi publicznej. Nie możemy oprzeć się wrażeniu, że jednak nie są to optymalnie wydane pieniądze.
Storkowo to taka mała Sahara - ogromne hałdy piasku i wyrobiska w tamtejszej kopalni żwiru:





Jest bardzo gorąco - mam wielką ochotę na lody, więc zatrzymujemy się w Ińsku na postój na plaży. Sporo tutaj ludzi - nic dziwnego przy takiej pogodzie. Po zjedzeniu lodów jeszcze moczenie nóg w tamtejszym czyściutkim jeziorze i ruszamy dalej.



Kościół w Linówku:

Kierujemy się na Dobrzany, po drodze mijając wioskę Biała, w której na niemal co drugim słupie jest bocianie gniazdo. Naprawdę ewenement, jak bardzo upodobały sobie bociany tę miejscówkę:



W Dobrzanach chcieliśmy coś zjeść obiadowego, ale w jedynym barze odbywała się niestety zamknięta impreza. Skończyło się więc na hotdogach na stacji benzynowej. Za to na rynku można było skorzystać z kurtyny wodnej, co z chęcią uczyniliśmy w towarzystwie miejscowych dzieciaków:

Temperatura znacznie przekraczała trzydzieści stopni - około piętnastej termometr na liczniku pokazywał nawet ponad 37 stopni. Skusiła nas więc na kąpiel mała wiejska plaża nad jeziorem w Wiechowie - kameralnie i malowniczo, choć woda i dno takie sobie. Na szczęście zabraliśmy ręczniki i stroje kąpielowe.
Posiedzieliśmy tam prawie godzinę, a potem ruszyliśmy do Marianowa, gdzie podziwiać można klasztor pocysterski z XIII w.

Bocznymi, mało uczęszczanymi asfaltami jedziemy do Czarnkowa, Pęzina i Ulikowa. Z Ulikowa do Stargardu natomiast prowadzi szutrowo-polna wyboista droga, a do samego miasta wjeżdża się przez krzywe kocie łby. Nie jest to droga do polecenia - może miejscowi znają jakieś lepsze objazdy. Przejazd przez Stargard też jest taki sobie - jest trochę DDR-ek, ale omija się Stare Miasto, a wylotówka - ul. Szczecińska - jako fragment TPZ woła o pomstę do nieba. Tak samo jak remont wiaduktu koło dworca, który nas zaskoczył.
Różany ogród w Stargardzie:

Jak już się wydostaliśmy z miasta, to trzeba było bardzo uważać na niedzielnych rowerzystów wracających znad Miedwia. Nad samym Miedwiem wciąż tłoczno, pomimo późnej pory (19.00). 

Widać już ciemne chmury, które zaczęły gęstnieć z minuty na minutę. W Kobylance nawet nas trochę pokropiło, ale niegroźnie. Przeczekaliśmy na przystanku autobusowym i ruszyliśmy dalej. Dzięki nawigacji TPZ trafiliśmy na leśną drogę z Kobylanki do Jezierzyc, która była bardzo fajna. To dojazd pożarowy nr 48:

Wyjechaliśmy w Płoni, a następnie już dobrze oznakowanym fragmentem trasy przejechaliśmy przez Kijewo i okoliczne lasy do osiedli Majowego i Bukowego.
Rzeka Płonia w Płoni:

Następnie ul. Łubinową i Wiosenną dojechaliśmy około 21.00 do dworca Szczecin-Dąbie, gdzie czekało już nasze auto.
Trasa wycieczki:
Rower:Unibike Expedition LDS Dane wycieczki: 113.96 km (30.00 km teren), czas: 07:48 h, avg:14.61 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Do pracy i lokalnie

Czwartek, 23 czerwca 2022 | dodano: 23.06.2022Kategoria do pracy / z pracy, koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Dzisiaj również rowerowa rundka do pracy - cieplej niż wczoraj, ale jeszcze nie czuje się mocnego upału. W powietrzu unosi się teraz zapach kwitnących lip, który kojarzy mi się z początkiem wakacji. Niestety jeszcze nie moich, na te trzeba poczekać miesiąc.
Pod wieczór jeszcze dokręciłam 6 km po Tanowie.
Na zdjęciu szpinakowy pałac, czyli Urząd Miejski w Szczecinie i rzeźba Gryfa:

Rower:Unibike Expedition LDS Dane wycieczki: 39.62 km (0.00 km teren), czas: 02:29 h, avg:15.95 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Szczecin-Police

Środa, 22 czerwca 2022 | dodano: 22.06.2022Kategoria koło domu, trekking, Zachodniopomorskie, do pracy / z pracy
Najpierw dojazd do i z pracy, a po południu Darek podrzucił mnie do Polic, gdzie miałam do odebrania unibajka po serwisie gwarancyjnym. Piękna pogoda na rower.
Na zdjęciu kolorowe rabaty przed Pomnikiem Czynu Polaków.
Rower:Giant Expression Dane wycieczki: 42.00 km (0.00 km teren), czas: 02:36 h, avg:16.15 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Rozjazd po rajdzie

Wtorek, 21 czerwca 2022 | dodano: 21.06.2022Kategoria koło domu, trekking
Długi weekend spędziłam na rajdzie rowerowym dookoła Tatr. Wczoraj był dzień na regenerację, a dzisiaj z rowerkiem na serwis gwarancyjny do Polic, a pod wieczór na drugi koniec Tanowa i z powrotem. Nogi znów działają, będzie dobrze. Rower:Unibike Expedition LDS Dane wycieczki: 14.00 km (0.00 km teren), czas: 00:45 h, avg:18.67 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Dookoła Tatr: Dzień 4 - Jezioro Czorsztyńskie i Velo Dunajec

Niedziela, 19 czerwca 2022 | dodano: 29.06.2022Kategoria Dookoła Tatr 2022, Małopolska, trekking
Ostatni dzień czterodniowego rajdu z klubem "Gryfus" to bonus w postaci objazdu Jeziora Czorsztyńskiego, znad którego po południu pojechaliśmy prosto do Nowego Targu, skąd mieliśmy transport powrotny do Szczecina.
Pogoda dopisywała przez cały długi weekend, ale niedziela była prawdziwie upalna - dlatego też trasa nad wodą okazała się całkiem niezłym pomysłem. Na początek jednak już znaną, malowniczą drogą z Leśnicy do Nowej Białej popedałowaliśmy z widokiem na Tatry. 

I dalej w kierunku na Dębno i Frydman - już nad jeziorem. Na początku ścieżka prowadzi koroną betonowych umocnień, ale woda w tym miejscu jest mętna i nieładnie pachnie. Po krótkim postoju zatem ruszyliśmy podjazdem w stronę Falsztyna i tu zaczęły się fajne widoki. Jest podjazd ...

... i jest zjazd.

Niestety na tym zjeździe byliśmy świadkami wypadku. Chłopak - nie z naszej grupy na szczęście - zaliczył wywrotkę i dość mocno się poharatał. 
W Niedzicy grupa rozdzieliła się na dwie części - bardziej ambitni, w tym Darek, pojechali pełną pętlę podjazdem przez Sromowce Wyżne, a kilkanaście osób (w tym ja) wybrało wariant bardziej ulgowy transferując się łódką do Czorsztyna.
Widok na przystań i zamek w Niedzicy:



A po drugiej stronie Czorsztyn:

W Czorsztynie zainstalowaliśmy się w kawiarence nad wodą, czekając na resztę grupy. Miło było zrelaksować się w takich okolicznościach, po trudach ostatnich dni:

Trasa północnym brzegiem jeziora to kręta DDR-ka, biegnąca estakadą tuż nad brzegiem jeziora i wcinająca się w kilka zatoczek:
Jeszcze obiad z widokiem na jezioro i kuszący basen - niestety tylko dla gości hotelowych. A tak by człowiek chętnie wskoczył do wody po upalnym dniu!
Ostatnie 20 kilometrów prowadziło przez Velo Dunajec do Nowego Targu. Gorąco niemiłosiernie i zmęczenie dawało się we znaki. Na koniec więc poszukaliśmy jeszcze ochłody w jakimś dopływie Dunajca:



Około siedemnastej byliśmy na miejscu - szybki przepak przy busach i w drogę do Szczecina, która przez korki na Zakopiance wydłużyła się do 13 godzin. Ale cały wyjazd - super! Świetna trasa, choć wymagająca kondycyjnie - ponad 330 km po górach i ponad 3.300 m przewyższenia w cztery dni.

Rower:Unibike Expedition LDS Dane wycieczki: 64.79 km (0.00 km teren), czas: 04:26 h, avg:14.61 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Dookoła Tatr: Dzień 3 - Poprad-Leśnica

Sobota, 18 czerwca 2022 | dodano: 25.06.2022Kategoria trekking, Słowacja, Małopolska, Dookoła Tatr 2022
Najdłuższy i najbardziej wymagający etap szlaku wokół Tatr - ale i chyba najpiękniejszy, prowadzący po słowackim i polskim Spiszu. 
Zaraz za Popradem wspinamy się na bardzo widokową szutrówkę do Kežmaroka. 



Widać ślady nocnej ulewy:

W oddali widać panoramę miasteczka Žakovce

A po lewej tak ...

... i tak:

W Kežmaroku przerwa na lody w rynku. Gorąco się robi.



Mają tu też ciekawy zamek:

Teraz jedziemy wzdłuż rzeki Poprad:

Jazda jest dość wymagająca i teraz będziemy przez 25 km podjeżdżać pod górę. Jedziemy przez Spisską Belę do Ždiaru. Słońce pali niemiłosiernia, a momentów wytchnienia od podjazdów jest niewiele. Przydają się wszystkie przełożenia, a zwłaszcza te naljżejsze. Z trudem dojeżdżam do knajpki, w której mamy przerwę obiadową. Pewnie w zimie roi się tutaj od narciarzy, bo tuż za budynkiem jest wyciąg.


  Uczta dla podniebienia ...
I dla oczu:

Po odpoczynku - ruszamy dalej. To jeszcze nie koniec morderczego podjazdu:

Odbijamy w prawo na drogę asfaltową, która ponoć momentami ma do 22% nachylenia. Wreszcie jest szczyt - co za ulga!
A dalej? Wielokilometrowy, epicki zjazd pustą szosą - jakby z dachu świata w dół. Ech, piękne to było! Trzeba było mieć dobre hamulce.


Zbliżamy się ponownie do słowacko-polskiej granicy w Kacwinie. Niestety to nie koniec podjazdów - jeszcze ze trzy góry, a nogi już jak z waty. Czyż jednak nie warto?







Mijamy kolejne miejscowości - Łapsze, Dursztyn (ostatni podjazd), Nowa Biała. Widoki? O takie:
 Drogi? Proszę bardzo:

Nogi już mdleją z wysiłku - dobrze, że jest w dół. Dojeżdżamy do Leśnicy, gdzie jest nasz nocleg.

Gdyby ktoś nie mógł zasnąć...

Ale nam to nie grozi. Na kolację mamy grilla, na miejscu. W nogach znów prawie 100 km i tym razem ponad 1300 m elewacji. Dałam radę.

W zasadzie pętla Szlaku Wokół Tatr jest do objechania turystycznie w trzy dni. My jednak mieliśmy w perspektywie jeszcze niedzielę. Ale o tym jeszcze kiedy indziej.
[cdn] Rower:Unibike Expedition LDS Dane wycieczki: 98.00 km (0.00 km teren), czas: 07:17 h, avg:13.46 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(6)

Dookoła Tatr: Dzień 2 - Liptowski Mikulasz-Poprad

Piątek, 17 czerwca 2022 | dodano: 25.06.2022Kategoria trekking, Słowacja, Dookoła Tatr 2022
Dzień rozpoczął się przejażdżką po starówce Liptowskiego Mikulaszu, w którym przez weekend akurat odbywał się festyn.



Była i okazja do zdjęcia zbiorowego:

Wyjeżdżamy z Mikulasza doliną Wagu:



Liptovski Hradok:





Za tym miasteczkiem zjeżdżamy z główniejszych dróg w dziurawe, boczne asfalty - cały czas przy rzece. 







Jest pięknie i widokowo:

Kolejna miejscówka narciarska? Lopusna Dolina.

Im bliżej Popradu, tym więcej rowerzystów na szlaku, a także spacerowiczów i rolkarzy. Gryfusy mocno zasuwały, więc znów nie było czasu na zdjęcia. Wieczór zakończyliśmy za to kolacją w miłym towarzystwie na popradzkim deptaku.
Rower:Unibike Expedition LDS Dane wycieczki: 76.11 km (0.00 km teren), czas: 05:00 h, avg:15.22 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Dookoła Tatr: Dzień 1- Nowy Targ-Liptowski Mikulasz

Czwartek, 16 czerwca 2022 | dodano: 25.06.2022Kategoria Dookoła Tatr 2022, trekking, Słowacja, Małopolska
Zaległy wpis z długiego weekendu czerwcowego. 
Wybraliśmy się z Darkiem na rajd wokół Tatr ze Szczecińskim Klubem Rowerowym Gryfus. Do tej pory bywaliśmy z Gryfusami na imprezach dookoła Zalewu Szczecińskiego, które są bardziej masowe, a że szlak wokół Tatr kusił mnie od jakiegoś czasu, to nie wahaliśmy się długo, gdy klub ogłosił zapisy w pasującym nam terminie.
Trasa rowerowa wokół Tatr ma kilka wariantów - z jednej strony szosowy, który co ambitniejsi pokonują w jeden dzień, z drugiej ekstremalny mtb po górskich ścieżkach i różne warianty pomiędzy. Oficjalna strona www: https://www.szlakwokoltatr.eu/
Pojechało nas czterdzieści parę osób - dwoma busikami z przyczepami na rowery. Parę osób miało elektryki, były gravele, górskie - chyba najwięcej, crossy i kilka trekkingów (między innymi nasze). Namówiliśmy znajomą parę kolegów z pracy, była też jeszcze inna znajoma i osoby, które kojarzyliśmy z imprez gryfusowych. 
Wyjazd ze Szczecina był we środę wieczorem - w Nowym Targu byliśmy ok. siódmej rano. Przepak na rowery, pożywne śniadanie w oberży i przed dziewiątą ruszamy na szlak. Pogoda super - słońce świeci od rana.
Pierwszy odcinek prowadzi DDR-ką, dawną trasą kolejową do Trsteny. Po drodze ładne wiaty, w góralskim stylu.







W Chochołowie miejscowi górale w pięknych, odświętnych strojach zmierzają na nabożeństwo z okazji Bożego Ciała:





Przejeżdżamy przez granicę do Słowacji. Szlak prowadzi do Trsteny, my jednak odbijamy w kierunku na Vitanovą - to znaczy taki był plan, ale część grupy się zgubiła i trochę potrwało, zanim wszyscy wrócili na ślad. Mieliśmy więc nadprogramowy postój w takich okolicznościach przyrody - po jednej stronie Tatry, po drugiej Babia Góra:



Zamiast asfaltu mamy teraz szuterek:

Mój rowerek, pierwszy raz na wyjeździe:

Z Vitanovej jest kawałek drogą publiczną do Oravic. Wioska ta jest znana z kąpieliska termalnego, ośrodka narciarskiego i ślicznej Doliny Juranovej, w której kiedyś byliśmy na pieszej wycieczce. Tym razem nie było ani kąpieli ani wędrówek, tylko postój w barze i zimna kofola. Mniam!

Trzeba było nabrać sił przed dwoma solidnymi podjazdami do Zuberca. Zdjęć nie robiłam, będąc zajęta mozolnym pokonywaniem kolejnych metrów przewyższenia w czerwcowym upale. Dopóki dało radę to rowerem, a stromsze odcinki pieszo. Nagrodą były spektakularne zjazdy, ale najlepsze czaiło się jeszcze za rogiem.
Minęliśmy wioskę Huty i znów zjechaliśmy z asfaltu - tym razem wgłąb przepięknego wąwozu Doliny Kwaczańskiej:



Po fragmencie równej, żwirowej ścieżki, zrobiło się bardziej terenowo.
Darek jedzie z górki:

 Na widocznym w dole zakręcie jest rozwidlenie szlaków. Zostawiamy rowery i kawałeczek idziemy spacerkiem do pięknego, zabytkowego młyna:





Powrót bardzo ekstremalną ścieżką w górę - dobre kilkaset jeśli nie więcej metrów pchania rowerów pod strome zbocze:





Dalej jedziemy w dół Kvacańską Doliną - zjazd był też bardzo wymagający i prawie nie robiłam zdjęć, ale było bardzo ładnie.

Od wlotu doliny do Liptowskiego Mikulasza - gdzie czekał na nas nocleg - mieliśmy jeszcze trochę kilometrów, a na niebie gęstniała warstwa ciemnych chmur:





Do hotelu dotarliśmy przy pierwszych kroplach deszczu, po pokonaniu blisko 100 km i ponad 1000 m przewyższenia - to mój rekord, choć nie na długo.
Zdążyliśmy się zakwaterować, gdy rozpętała się burza i nawałnica. Padało całą noc i rano.

[cdn.] Rower:Unibike Expedition LDS Dane wycieczki: 95.45 km (0.00 km teren), czas: 06:37 h, avg:14.43 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(4)