Rowerem po obu stronach Odryblog rowerowy

avatar tanova
Tanowo

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl   button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(17)

Moje rowery

Unibike Expedition LDS 4251 km
nextbike 113 km
Giant Expression 17647 km
rower działkowy 1532 km
Specialized Sirrus 6719 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tanova.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Niemcy

Dystans całkowity:7026.65 km (w terenie 117.00 km; 1.67%)
Czas w ruchu:526:06
Średnia prędkość:13.24 km/h
Maksymalna prędkość:48.90 km/h
Suma podjazdów:699 m
Liczba aktywności:86
Średnio na aktywność:81.71 km i 6h 11m
Więcej statystyk

Ultra Gryfus

Sobota, 5 września 2020 | dodano: 07.09.2020Kategoria Dookoła Zalewu Szczecińskiego, fitness, Niemcy, Zachodniopomorskie
W sobotę razem z Darkiem przejechaliśmy 3 Ultra Gryfus Turystyczny Ultramaraton Rowerowy dookoła Zalewu Szczecińskiego. Pogoda nie rozpieszczała - połowa drogi w deszczu, ale daliśmy radę. Zmieściłam się w regulaminowym czasie, nawet z zapasem 1,5 h i ostatecznie zajęłam 5 miejsce w swojej kategorii wiekowej K45-99.
Pobudka o 4.45, śniadanie, szybki gramoling i przy świetle księżyca jedziemy autem z rowerami na szczecińską Łasztownię.
O 6.00 odbieramy pakiety startowe u organizatora. Ja miałam start o 6.30 - w pierwszej grupie szosowej, Darek o 8.05, więc spora różnica i sporo miał chłopak do nadrobienia.

Trasa prowadziła zgodnie z ruchem wskazówek zegara, więc najpierw jechaliśmy część niemiecką, a powrót - stroną polską.
Na starcie:



Na starcie lekko kropi, ale przejazd przez (rozkopany) Szczecin jest jeszcze w miarę na sucho. Im bliżej granicy, tym bardziej pada i deszcz będzie nam towarzyszył, aż do popołudnia. Podłączam się pod grupę ze Stargardu, która jedzie podobnym jak ja, spokojnym tempem. Pierwszy punkt kontrolny jest w Ueckermünde, gdzie trzeba zrobić zdjęcie przy słynnej ławeczce.

Potem kolejny, gdzieś na parkingu pod Bugewitz - tym razem z punktem żywieniowym (pączki, batony, napoje) i wolontariuszkami z Gryfusa, które podbijają pieczątki na karcie kontrolnej. Jadę dalej - już solo - w kierunku Anklam, gdzie na rynku robię kolejne zdjęcie do dokumentacji:

Na moment przestaje padać, gdzieś nawet nieśmiało próbuje przebić się słońce, ale zaraz ustępuje miejsca ołowianym chmurom i kolejnej fali deszczu. Na dodatek zaliczam - na szczęście niegroźną, ale nieprzyjemną - przewrotkę, zahaczając kołem krawężnik w miejscu, gdzie kończy się ulica i przechodzi w ścieżkę rowerową.
Deszcz chyba wystraszył niemieckich urlopowiczów z wyspy Uznam, bo od samego Anklam do mostu w Zecherin na B 110 utworzył się gigantyczny korek aut wyjeżdżających z wyspy. Początkowo jadę asfaltową DDR-ką, równolegle do szosy, ale już za mostem szlak rowerowy odbija w szutrową drogę przez las. Trochę kiepsko na szosowe opony, więc decyduję się jednak pojechać asfaltem. Na szczęście w kierunku na wyspę jedzie mało samochodów, więc nie będę jakoś wybitnie utrudniać kierowcom życia. Jak się potem okazało Darek na tym szutrze złapał gumę i zmieniał dętkę, więc chyba słusznie, że zjechałam.
Droga do Świnoujścia dłuży się, a pogoda mocno daje się we znaki. Potrzebuję regeneracji. W Świnoujściu jest kolejny punkt kontrolny w Berliner Döner Kebab (jeden ze sponsorów) przy promenadzie. Niektórzy tylko łapią jedzenie na wynos i szybko jadą na prom. Ja potrzebuję dłuższego odpoczynku przed drugą połową dystansu, ciepłego posiłku i gorącej kawy. Po około 20 minutach dojeżdża Darek, przemoczony do suchej nitki. Ja jechałam w kurtce, on w ciuchach kolarskich - na szczęście ma rzeczy na zmianę i na szczęście przestaje padać.
Na promie, już we dwójkę:

Nawet nie widziałam morza, no cóż - niech będzie port w Kanale Piastowskim:

Nudny i trochę uciążliwy fragment trasy wzdłuż ruchliwej DK 3 do Wolina mija nawet całkiem dobrze. Jedziemy szerokim poboczem, ale ruch jest duży - TIR-y, samochody, autokary. Od Wolina - znacznie spokojniej, bo zjeżdżamy w lokalną drogę do Stepnicy. Nawet wiatr, który wieje tam ZAWSZE znad Zalewu, nie jest specjalnie uciążliwy.
Stepnica i kolejny punkt kontrolny przy informacji turystycznej - z kanapkami i bardzo wesołymi wolontariuszkami:

Stąd mamy 50 km do celu. Zmęczenie już daje się we znaki - drętwieją ręce od kierownicy, czuję kolana i siedzenie.
Okolice Goleniowa:

Ostatni odcinek jedziemy już po ciemku. O ile do granic Szczecina jest jeszcze w miarę, to na końcowych 15 km dopada mnie jednak kryzys. Mam już zawroty głowy, muszę się co jakiś czas zatrzymywać, a jazda ruchliwą wlotówką do miasta jest dość stresująca. To było długie 15 kilometrów!
22.16. Jesteśmy na mecie. Bardzo szczęśliwi. Zmieściłam się w regulaminowym czasie, nawet z 1,5 h zapasu i chyba dobrze rozłożyłam siły. Jest ogromna satysfakcja.
Spośród 200 uczestników tylko dwie osoby się wykruszyły z powodu awarii roweru. Większość pojechała ten ultramaraton sportowo - najlepsi w czasie niewiele ponad 8 godzin, ale było też sporo osób, które jechało tak jak my - spokojniej, bardziej turystycznie - jakieś grupy koleżeńskie i ze dwie inne pary. Zakładałam, że powinnam przejechać 250 km w +/- 15 godzin i tak się stało, bo miałam czas 15 h:36 minut,(czas nie uwzględnia przeprawy promowej), co biorąc pod uwagę kiepską pogodę i fakt, że nadłożyłam kilka km gubiąc w pewnym momencie drogę, jest moim nowym życiowym rekordem. W swojej kategorii K45-99 zajęłam 5 miejsce, choć konkurencja ... nie była zbyt duża.
Fajna była przygoda, daliśmy radę.

Strava nieco zawyżyła kilometraż. W rzeczywistości było to ok. 255 km.
Rower:Specialized Sirrus Dane wycieczki: 254.00 km (0.00 km teren), czas: 15:36 h, avg:16.28 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(12)

Z Prenzlau do Afryki

Sobota, 8 sierpnia 2020 | dodano: 09.08.2020Kategoria Brandenburgia, Niemcy, trekking
Sobota - chyba najgorętszy dzień tego roku. W prognozach +35 stopni, co tu robić w taki dzień? Nad morze? Nieee - na pewno będą tłumy ludzi i ogromne korki na S3. Nad jezioro? Ale dokąd? Te w pobliżu Szczecina czy Stargardu na pewno będą również bardzo oblegane, albo ostatnio zakwitły. Meklemburgia? Niestety nie da rady - wciąż obowiązuje zakaz jednodniowych wjazdów turystycznych. Gdzieś dalej? Ale dokąd? Mamy więc do wyboru godzinę drogi gdzieś za Gryfino albo w stronę Ińska, albo ... Brandenburgia!
Ale tak leżeć plackiem cały dzień w jednym miejscu? Nuuuda! To może rower? Dobra - to wymyślamy trasę taką, żeby było sporo wody i lasu i też nie za długą, bo ma być rekreacyjnie. Padło na pobliskie Prenzlau i pętlę wokół Jezior Wkrzańskich (Unteruckersee i Oberuckersee), a że to tylko 50 km to jeszcze dokręciliśmy dodatkową pętlę w kierunku południowym.
Skład ekipy - Darek, nasza sąsiadka Monika i ja. Auto zostawiamy w Prenzlau i ruszamy rundką wzdłuż Unteruckersee. Gotycka panorama Prenzlau:

Nasza trasa na sporym odcinku pokrywała się z długodystansowym szlakiem Berlin-Uznam, o czym informowały różne pomysłowe instalacje:

Szlak prowadzi tutaj asfaltową DDR-ką, pnąc się w górę i w dół. Nagrodą są widoki na taflę jeziora i sielskie krajobrazy.


Około południa dojeżdżamy do południowego skraju drugiego z jezior - Oberuckersee. Czas na odpoczynek i orzeźwiającą kąpiel w cudownie przejrzystej i chłodnej wodzie!
IMG_20200808_125948.thumb.jpg.629611dd1717adfb823229ada4bfd390.jpg
Dalej - od Stegelitz - jedziemy niestety szosą. Docieramy do węzła tras:
IMG_20200808_141017.jpg.318514066bd3b6d789d88614afbab31d.jpg
Ruch jest niestety bardzo duży i straszna patelnia. Zjeżdżamy na chwilkę w boczną drogę, bo ... no sorry, taki mamy klimat B|:
IMG_20200808_142139.jpg.a01a95f3dd825c9ef5cefdbfd08c4bdf.jpg
Po siedmiu uciążliwych kilometrach szosą docieramy do Temmen i zjeżdżamy w boczną drogę. tutaj też jest ładne jezioro:
IMG_20200808_144655.jpg.4a22ecb008998cfa050bb5db508ab9ff.jpg
Droga jest miejscami brukowana, miejscami szutrowa a miejscami gruntowa. W mijanych wioskach czas jakby się zatrzymał:
IMG_20200808_150335.jpg.7378a342b8078224331728e487a15e93.jpg



IMG_20200808_152044.jpg.670b92f905a44a1ac028c7d66f033f0d.jpg
A przy leśnym dukcie obelisk ku pamięci 30 nieznanych, młodych żołnierzy, którzy zginęli tu kilka dni przed zakończeniem wojny:
IMG_20200808_153646.jpg.11700025578d7a3743ec0ee26868bdc2.jpg
Jedziemy przez lasy i pola:
IMG_20200808_160707.jpg.6c705766f410553b901a9fada582730b.jpg
W takim upale naprawdę nie jest to bułka z masłem. Pijemy litrami, na skórze zaschnięta sól - należy nam się odpoczynek i wzmocnienie. Z ulgą zaglądamy do ogrodowego bistro pani Doritis w Stegelitz, która ugościła nas - a jakże - smakowitym bratwurstem z sałatką kartoflaną i kuflem zimnego Berlinera!
IMG_20200808_165325.jpg.9bf421799e6822a4d1870770ad504313.jpg

IMG_20200808_170105.thumb.jpg.b61f5991bf96bf8b72157644358158ca.jpg
No, teraz możemy jechać dalej! Jedziemy wschodnią stroną jezior, znów - góra-dół. Krajobraz po żniwach.
IMG_20200808_184328.jpg.474536796dcd9958410e1550f5f8afcc.jpg
Kilka kilometrów przed Prenzlau znów wskakujemy do jeziora, aby rozkoszować się cudowną, wieczorną kąpielą po długim i gorącym dniu. Gdy dojeżdżamy do miasteczka, słońce powoli chyli się ku zachodowi.
IMG_20200808_195307.jpg.d30d81c560d08aabfc7c76b5d22ff577.jpg

Rower:Giant Expression Dane wycieczki: 76.15 km (0.00 km teren), czas: 05:46 h, avg:13.21 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(8)

Brandenburska idylla - na zachód od Odry

Sobota, 11 lipca 2020 | dodano: 13.07.2020Kategoria Brandenburgia, Niemcy, trekking
Sobotnie kręcenie to ponownie wycieczka do zachodniego sąsiada, choć dystans i parametry tym razem raczej emeryckie ?.
Postanowiliśmy z Darkiem i sąsiadką Moniką odwiedzić dolinę Salvey, skuszeni wpisami na blogu @tunisławy i perspektywą dojrzałych czereśni o tej porze roku, a potem pokręcić się po okolicy drogami, których jeszcze nie znamy.
Tym razem podjechaliśmy autem do Tantow, gdzie zostawiliśmy auto koło dworca kolejowego. Termometr wskazywał 22 stopnie - zapowiadał się pogodny, trochę wietrzny dzień.

Idylliczna dolina Salvey łączy miasteczka Tantow i Gartz. Pewnie kto był ten wie, że jest w niej parę starych młynów i sielankowe krajobrazy:
IMG_20200711_121442.thumb.jpg.86fb93e4bc88ca3a02cb1af09405a9f3.jpg


Gruntowa droga obsadzona jest owocowymi drzewami. Trochę opyliły już szpaki, ale jeszcze całkiem sporo czereśni i wiśni wisi na gałęziach, są też zdziczałe grusze.



Było pysznie, to sobie jeszcze pobuszowałam w zbożu:
IMG_20200711_122848.thumb.jpg.3295babc6c64a53221ed83ef2efd892a.jpg
Koło młyna z Moniką:



Dalej - polną drogą w stronę Gartz.
IMG_20200711_125009.thumb.jpg.bdeebc1d132c6a2fbc64302ae006f4be.jpg
Od Gartz kontynuowalismy Marchijskim Szlakiem Terenowym (Märkischer Landweg), oznaczonym takim niebieskim iksem. Miałam skojarzenie wyborcze ;-)
IMG_20200711_134917.thumb.jpg.f41c87beffb20990adafef7c0166aa6e.jpg

IMG_20200711_145724.thumb.jpg.c18c2de5986d4250349a081decebb670.jpg
Dojeżdżamy do granicy Parku Narodowego Doliny Dolnej Odry:
IMG_20200711_150030.thumb.jpg.6f1adfaf4345e0ea4f3844173fac67ec.jpg
A następnie pod górkę do Kunow:
IMG_20200711_151044.thumb.jpg.a163cb29836855113ff2bccce65b0cfc.jpg
Tutaj też Kunow, ale z góry, w drodze do Kummerow.IMG_20200711_151754.thumb.jpg.de4aa1522478afc9aeb64f41c53c8311.jpg
Jedziemy dalej Szlakiem Żurawia (Kranichradtour). Bardzo ładnie.

Jest nawet akcent transgraniczny, na krzyżówce w Jamikow:

Pierwsza połowa wycieczki prowadziła prawie w całości po takich drogach gruntowych polami i w lesie, aż do Jamikow. Raczej płasko. Potem była boczna droga asfaltowa, za to w terenie już dość pagórkowatym, więc było urozmaicenie.
Pałac w Schönow (chyba):

I trochę zwierzyńca:

Stare i nowe wiatraki w Luckow:
IMG_20200711_170812.thumb.jpg.279cfa84ec333eac1b91f5e4e4a595f0.jpg

Pod koniec zatrzymujemy się jeszcze w Petershagen w przypałacowym ogrodzie na drożdżówki.

Celem wycieczki było również sprawdzenie, jak mój ostatni nabytek, tj. smartband z gps Garmin Vivosport sprawdzi się w takich dłuższych aktywnościach. Sprawdził się całkiem dobrze, bo po eksporcie danych do Stravy nawet nastąpiło rozpoznanie czasu faktycznego poruszania się, tak jakby była aktywowana autopauza, a zapis danych chyba dokładniejszy niż ze smartfona. Mankamentem jest stosunkowo krótki czas pracy baterii przy aktywnym GPS. Po 6,5 godzinach jazdy zostało tylko 10%, więc na takie naprawdę długie wycieczki - może braknąć.

Rower:Giant Expression Dane wycieczki: 61.53 km (0.00 km teren), czas: 04:52 h, avg:12.64 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Powrót ze Świnoujścia

Niedziela, 14 czerwca 2020 | dodano: 21.06.2020Kategoria Meklemburgia-Pomorze, Niemcy, trekking, Nad Bałtyk 2020
Dopiero w sobotę wieczorem doczytałam, że pomimo otwarcia granic z Niemcami, Meklemburgia-Pomorze Przednie do końca czerwca nie zezwala na jednodniowe pobyty turystyczne ☹️. Hm, co tu zrobić? Nie byłam gotowa psychicznie na kolejny, stresujący przejazd rowerem przez S3 - aż do Wolina. Stwierdziliśmy więc z Darkiemrano, że jedziemy zobaczyć na promenadę transgraniczną, jak się sprawy mają. Najwyżej coś wymyślę. Na granicy żadnych służb mundurowych nie było, tylko peleton niemieckich emerytów, spragnionych świnoujskich klimatów.
No to pstryk i dyskretnie odbijamy na niemiecką stronę.

Zaraz za granicą - w Ahlbeck - skręcamy w kierunku na Korswandt i nieco mniej turystyczną stronę wyspy Uznam. Na początku mamy dwie spore górki do pokonania przez las, potem krajobraz południowej części wyspy robi się sielski i trochę nostalgiczny.
IMG_20200614_105050.thumb.jpg.56b00bf73d2301d1863d1629a6003992.jpg

IMG_20200614_110135.thumb.jpg.435941e0c265fb5d990f8ee6ba1b6a33.jpg
Wciąż wieje mocny, północno-wschodni wiatr. Jest ciepło, ale rześko. W Anklam - zwrot i od tego miejsca mamy centralnie pod wiatr, który rozdmuchuje się do 8 m/s.
Most na Peene w Anklam:
IMG_20200614_134733.thumb.jpg.a9e04a57f989922ac5c5e33c320d4d1a.jpg
Czeka nas walka z wiatrem i odcinek szlaku dookoła Zalewu po starej drodze z płyt betonowych i gruntówkach, bo to przecież rezerwat. Myślałam, że mi zerwie kask razem z głową ?. Rekompensatą były fantastyczne krajobrazy kwitnących Bagien Anklamskich. Na drugim zdjęciu widoczne w oddali pozostałości mostu kolejowego Kamp-Karnin.


IMG_20200614_150422.thumb.jpg.d94e9ead8db13693c906a3b7eea3bf02.jpg

IMG_20200614_145303.thumb.jpg.c2f961a06ecc885c95a52e4895a156b8.jpg

IMG_20200614_151444.thumb.jpg.479de265e74306b67e7972c2b65d4e13.jpg
W Ueckermünde robimy postój. Charakterystyczna ławeczka:
IMG_20200614_172210.thumb.jpg.6839c006f13016f2eef5a4d87b86429e.jpg
Rynek i plaża nad Zalewem:
IMG_20200614_173557.thumb.jpg.f4635d78d9fe6937ca88fd515fcf18f1.jpg

IMG_20200614_181324.thumb.jpg.16bf5e78538dcc7381f6662cd3bd1df6.jpg
Z tego miejsca mamy już bardziej z wiatrem, który zresztą pod wieczór słabnie. Jesteśmy 40 km od domu, prawie jak w przedpokoju ?.
Na granicy w Dobieszczynie już tylko ślad po kupie piachu, blokującej do niedawna przejście.
IMG_20200614_200328.thumb.jpg.5c7709f8adee2bfc76d4f7ce96b50f01.jpg
Jesteśmy w domu ok. 20.45.
IMG_20200614_205643.thumb.jpg.2f82d530e7055cd1b4a7e02e30c8c2cb.jpg

Rower:Giant Expression Dane wycieczki: 137.06 km (0.00 km teren), czas: 09:26 h, avg:14.53 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(8)

Mix pogodowy na wycieczce z Ueckermünde

Niedziela, 13 października 2019 | dodano: 13.10.2019Kategoria Meklemburgia-Pomorze, Niemcy
Dzisiejsza niedziela nie do końca spełniła moje oczekiwania, przynajmniej jeśli chodzi o aurę. Gdy przeglądam relacje z wycieczek znajomych - wszędzie słońce, ciepło i złota jesień. A nasza przejażdżka ... hmm ...
Chcieliśmy z Darkiem, żeby było po lesie (liściastym), bo teraz pięknie, i żeby była woda. Trochę po znanym i trochę po nieznanym, no i tak nam wyszła taka trasa, na trekkingi oczywiście:
Auto zostawiliśmy w Ueckermünde i ruszyliśmy szlakiem Mecklenburgischer Seenradweg na południowy zachód. Wyruszyliśmy około godziny 11.00, pomimo tego temperatura wynosiła zaledwie 13 stopni, na niebie gruba warstwa chmur, a od Zalewu ciągnął ziąb. Panorama mariny i miasteczka z mostu na Uecker:

Około południa przejaśniło się i zrobiło się cieplej. Akurat dojeżdżamy do miejscowości Ferdinandshof, z bardzo ładnymi zabudowaniami dworskimi i folwarcznymi:

A za wioską, na ściernisku, mieliśmy okazję obserwować olbrzymie stado żurawi, które prawdopodobnie szykują się właśnie do odlotu w ciepłe kraje. Ptaków było na pewno kilkaset:

Wjeżdżamy w spory kompleks leśny o urozmaiconym charakterze - trochę lasów iglastych, trochę liściastych - a rzeźba terenu powoli staje się bardziej urozmaicona:


Jedziemy przez bardzo malownicze miejscowości i okolice.
Rothenmühl:

Za Rothenmühl zmieniamy szlak na Eiszeitroute, czyli Szlak Epoki Lodowcowej. Podczas gdy poprzedni szlak (Mecklenburgischer Seenradweg) był bardzo dobrze oznaczony, tak ten jest słabo oznakowany. Ale mamy mapę, więc sobie jakoś radzimy, mimo iż ten szlak prowadzi leśnymi i gruntowymi drogami, nie do końca oczywistymi, ale bardzo pięknymi:

Przy drodze krzyż nagrobny z imieniem Christine. Ciekawe, jaka historia kryje się za tym miejscem pamięci?

Nasza droga prowadzi teraz przez Brohmer Berge - pasmo wzniesień, będące lodowcową moreną czołową o wysokości do około 150 m npm. Aż tak wysoko nie wjeżdżamy, ale teren robi się wyraźnie pofałdowany:


Po drodze urocze stado krów, które wyraźnie były nami zainteresowane:

A teraz, drogie krowy, proszę ustawić się do zdjęcia i ładnie uśmiechnąć:

Doskonale :-))) ...

W Neuensund robimy sobie krótką przerwę na kanapki, a potem skręcamy w polną drogę do Galenbeck.
Galenbeck to niezwykle ciekawa miejscowość ze średniowiecznymi ruinami twierdzy, kościołem z XIV wieku oraz kilkusetletnią lipą:



Galenbeck leży w pobliżu dużego jeziora - Galenbecker See, do którego jednakże dostęp od strony wioski jest utrudniony. Okoliczne tereny zajmuje rezerwat przyrody, będący mekką dla ptactwa wodnego. Teraz - w październiku - całe stada dzikich gęsi i innych gatunków zbierają się tam do odlotu:

Na niebie znów zaczęły gromadzić się ciemne chmury, a około 16.00 lunął deszcz. Postanowiliśmy więc wrócić do Ueckermünde najkrótszą drogą - przez Ducherow i Mönkebude. Deszcz mocno nas zmoczył, a jeszcze most do Wietstock był w remoncie i musieliśmy zawrócić. W Ducherow przeczekaliśmy kolejną falę opadów na stacji benzynowej - przy gorącej kawie i bułce z kotletem. Może mało wykwintny ten posiłek, ale przynajmniej dał nam power, żeby jechać dalej. Przelotne opady i ponura pogoda towarzyszą nam praktycznie do końca wycieczki. Przekonuję Darka, abyśmy mimo wszystko zajrzeli na plażę w Mönkebude, ze względu na malowniczą scenerię i ciekawe światło do zdjęć:



To akurat moment, gdy nie pada. Ale ledwie opuściliśmy plażę, chmury znów się zagęściły i zaczęło kropić. Przejazd między Mönkebude a Ueckermünde jest aktualnie utrudniony ze względu na roboty drogowe, ale da się przedostać rowerem..W deszczu wjeżdżamy na klimatyczną starówkę. Pstrykam kilka zdjęć na rynku, ale Darek chce już wracać do domu. Moja kurtka zdała egzamin w warunkach "bojowych", ale spodnie zamokły (i zdążyły wyschnąć), podczas gdy buty wciąż mokre i niekomfortowe. Darek też trochę przemókł. Dobrze, że chociaż było w miarę ciepło.
W Ueckermünde:



Przy aucie jesteśmy ok. 18.30. Czas najwyższy, żeby wracać do domu.
Mapka wycieczki:

Rower:nextbike Dane wycieczki: 91.60 km (0.00 km teren), czas: 05:44 h, avg:15.98 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Zmagania z wiatrem w dolinie dolnej Odry

Niedziela, 15 września 2019 | dodano: 15.09.2019Kategoria Brandenburgia, Niemcy, Odra-Nysa
Dzisiejszą trasę również wybrał Darek, choć pewne modyfikacje wyszły w trakcie. Ale po kolei:
Odwiedziliśmy dzisiaj szlak Odra-Nysa na południe od objazdu przed Mescherin. Zostawiliśmy auto we Friedrichsthal i ruszyliśmy asfaltowym odcinkiem w stronę Schwedt. Dopóki szlak wiódł przez las, wszystko było w najlepszym porządku. Potem biegnie wzdłuż kanału żeglugowego Hohensaaten-Friedrichsthal, w większości koroną wału przeciwpowodziowego.
Śluza na kanale, niedaleko Schwedt:

Na odkrytym terenie bardzo dokuczał nam silny, południowo-zachodni wiatr. Momentami prawie nas zatrzymywał, uniemożliwiając jazdę szybszą niż średnio 12-15 km/h. I choć nie jestem osobą, która łatwo się zniechęca, to miałam poważne wątpliwości, czy będziemy w stanie kontynuować jazdę w takich warunkach.
W każdym razie zarządziłam, że zjeżdżamy w Schwedt z wału do miasta, żeby trochę odpocząć, a przy okazji zajrzeć do centrum, które jakoś do tej pory zawsze mijaliśmy bokiem. Byłam mile zaskoczona, że Schwedt to nie tylko rafineria i enerdowskie blokowiska, ale i sympatyczna choć nieduża starówka.
Schwedt z oddali:

Schwedt z bliska:



Zjedliśmy na promenadzie nad wodą drugie śniadanie i stwierdziliśmy, że dojedziemy do Criewen i spróbujemy znaleźć trasę trochę bardziej w głębi lądu, gdzie nie będzie tak wiało, a wrócić na ON na powrocie. W Criewen pokręciliśmy się trochę w parku koło pałacu:


Jednak nie udało nam się znaleźć alternatywnej drogi do Schönebergu i Stolzenhagen, a wręcz się gdzieś zapętliliśmy w lesie na bezdrożu. Kłótnia małżeńska wisiała w powietrzu, szczególnie, że stało się raczej pewne, że nie uda się dzisiaj dojechać do Hohenwutzen i Osinowa oraz wrócić.
W końcu postanowiliśmy, że jedziemy do 15.30 - dokąd dojedziemy, a potem wracamy.

W Storkow i w Stolpe:


Po drodze wpadliśmy na pomysł, że właściwie możemy zrobić pętlę, zjeżdżając do wieży widokowej nad Odrą i tak rzeczywiście uczyniliśmy. Jest drogowskaz w okolicach Storkow, ale my pojechaliśmy od drugiej strony - na wysokości Lunow-Stolzenhagen odchodzi asfaltówka w stronę głównego nurtu Odry, bardzo malownicza:

I sama wieża, oraz widoki z niej - na tym ze mną widać, że rzeczywiście bardzo wiało ;-)



Asfaltówka kończy się przy wieży i można wrócić do głównej ON-ki. Ja jednak wpadam na pomysł, aby pojechać dalej 8 km drogą z płyt wzdłuż Odry - co prawda trzeba przeprawić się - nie wiem, czy do końca legalnie - wokół małego placu budowy, na szczęście pustego w niedzielę, ale sama droga jest bardzo widokowa:



Na tym ostatnim zdjęciu widoczny w oddali most graniczny do Krajnika Dolnego. My przy moście skręciliśmy na Schwedt, gdzie zamknęliśmy pętlę i znów szlakiem Odry-Nysy dojechaliśmy do Friedrichsthal. Z wiatrem to już zupełnie inna jazda...
Pod koniec chmury od północy zaczęły gęstnieć, a gdy wracaliśmy autem - rozpadało się. Prognozy na początek tygodnia nie są optymistyczne. Tym bardziej cieszę się, że udało się wykorzystać weekend.

Rower:Giant Expression Dane wycieczki: 84.17 km (0.00 km teren), czas: 05:09 h, avg:16.34 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Z Darkiem do Ueckermünde

Sobota, 14 września 2019 | dodano: 14.09.2019Kategoria Meklemburgia-Pomorze, Niemcy
Pierwszy raz pojechałam specem na dłuższy dystans - setkę z małym plusem. Do tej pory wybierałam krótsze trasy, żeby się rozjeździć, ale dziś postanowiliśmy wypuścić się nieco dalej. Tym razem trasę wymyślił Darek, a ja miałam tylko życzenie, żebyśmy zajrzeli po drodze do Ueckermünde, bo dawno nie byliśmy.
Najpierw tradycyjnie pojechaliśmy do granicy w Dobieszczynie, a potem do Glashütte. Przed południem był spory ruch, więc jechaliśmy ścieżką rowerową, mimo, że była dość zaśmiecona igliwiem i drobnymi galązkami. Za Glashütte skręciliśmy w prawo, w wąską asfaltówkę do Borken i Marienthal:

Po drodze minęliśmy wielkie stado - myślałam, że krów takiej trochę niespotykanej rasy z grzywami jak owce, ale jak się przyjrzałam, to okazało się, że to ... same buhaje.

W Marienthal skierowaliśmy się na Viereck. Generalnie to sporo tam takich wąskich asfaltówek - fajne tereny na rowery szosowe, trzeba będzie kiedyś objeździć różne warianty. W miejscowości Rödershorst zachwycił mnie okazały dąb, rosnący przy drodze. Na pewno ma z kilkaset lat:


Od Viereck do Torgelow prowadzi wygodna DDR-ka wzdłuż szosy. Mijamy wojskowe tereny - leśne poligony i koszary i wjeżdżamy do Torgelow. Namawiam Darka, aby zajrzeć na starówkę - kiedyś byłam na jakimś festynie historycznym w zrekonstruowanej średniowiecznej osadzie. Teraz niestety Castrum Turglowe zamknięte na głucho, a skansen powoli niszczeje:


Robimy jeszcze fotki na moście nad rzeką Uecker i na starówce w Torgelow - podoba mi się zwłaszcza odrestaurowany budynek cesarskiego urzędu pocztowego:



Potem droga do Ueckermünde wiedzie mało uczęszczanymi asfaltówkami przez ładne wioski i lasy:

Do Ueckermünde wjechaliśmy od strony ogrodu zoologicznego. Zajrzeliśmy na rynek, na którym akurat odbywał się jakiś festyn, a potem wzdłuż Uecker i dalej ścieżką rowerową pojechaliśmy na plażę, gdzie zatrzymaliśmy się, żeby zjeść kanapki:
W Ueckermünde:





Z Ueckermünde wracało się już łatwiej, bo z wiatrem. Dzisiaj towarzyszył nam bowiem zimny wiatr północny - nie było zbyt ciepło, mimo, że słonecznie. Pojechaliśmy przez Bellin i Vogelsang, a tam skręciliśmy na Luckow:
Kościół i ciekawy obelisk ku pamięci poległych żołnierzy z Luckow:


Z Luckow przez Ahlbeck i Hintersee dojechaliśmy do Dobieszczyna i dalej już tą samą drogą, którą przyjechaliśmy - do domu:


Rower:Specialized Sirrus Dane wycieczki: 114.40 km (0.00 km teren), czas: 05:23 h, avg:21.25 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Wieczorna pętla z Darkiem

Środa, 11 września 2019 | dodano: 11.09.2019Kategoria koło domu, Meklemburgia-Pomorze, Niemcy, Zachodniopomorskie
Dzisiaj znów można było poczuć, że mamy jeszcze kalendarzowe lato. Nie tak upalne, jak jeszcze dziesięć dni temu, ale słoneczne i na tyle ciepłe, że nawet na podwieczorną rundkę rowerem można było wybrać się na krótki rękaw i w krótszych spodniach. Pojechaliśmy z Darkiem najpierw trasą na Dobieszczyn. Już tradycyjnie włączam endomondo dopiero w tym miejscu - tam, gdzie kończą się wykopki w Tanowie:

Potem odbiliśmy w lewo na Glashütte i Grünhof, skąd ponownie w lewo - na Pampow, ale nie tą najkrótszą drogą, ale lekkim objazdem przez Freienstein. Właściwie to chcieliśmy zjechać z drogi wielkiemu traktorowi, który był za nami, ale traktor też skręcił, a jeszcze z naprzeciwka nadjechał drugi taki ogromny, który jakiś samochód próbował wyprzedzić tuż przed maską naszego. No taka mało uczęszczana droga, a taki kocioł się zrobił!
W Pampow:


Krótki postój w Blankensee na granicy, żeby się napić i pstryknąć jakieś zdjęcie:

A dalej już ścieżką rowerową przez Buk do Dobrej Szczecińskiej i przez Grzepnicę i Sławoszewo do domu.

Rower:Specialized Sirrus Dane wycieczki: 51.35 km (0.00 km teren), czas: 02:02 h, avg:25.25 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(6)

Rozjazd po serwisie

Środa, 4 września 2019 | dodano: 04.09.2019Kategoria koło domu, Meklemburgia-Pomorze, Niemcy
Wzięłam sirruska po serwisie gwarancyjnym na wieczorny rozjazd szosą za miasto. Dobrze się jechało - nie było ani upalnie, ani wietrznie. Chciałam spróbować zejść z czasem poniżej dwóch godzin na 50 km. Dzisiaj się udało. Pojechałam przez Dobieszczyn do Hintersee, a potem dalej przez Gegensee w stronę Ahlbeck. W lesie pod Ahlbeck wykorzystałam asfaltowe odejście w bok do zawrócenia, a powrót tą samą trasą.
W Hintersee krótki postój na fotki i uzupełnienie płynów:


Wieczór nad tanowskimi łąkami:


Dzisiaj zamówiłam sobie buty rowerowe - trafiłam na sporą przecenę w sklepie na "i", chciałabym nauczyć się jeździć w blokach. Mam nadzieję, że się nie zabiję.
Rower:Specialized Sirrus Dane wycieczki: 50.15 km (0.00 km teren), czas: 01:55 h, avg:26.17 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Trzy jeziora

Sobota, 31 sierpnia 2019 | dodano: 01.09.2019Kategoria Meklemburgia-Pomorze, Niemcy
Jakoś tak się złożyło, że nie miałam tego lata zbyt wiele okazji do plażowania i kąpieli. Ostatnia szansa chyba w ten weekend. Wybraliśmy się więc wczoraj we trójkę - z Moniką i Darkiem - odwiedzić rowerem okoliczne jeziorka po niemieckiej stronie. Mapka wycieczki.
Na pierwszy ogień poszło Blankensee i jeziorko Obersee, nieco na południe od wioski. Jeziorko nie jest duże, ale jest przy nim przyjemna plaża i leśny parking, zastawiony samochodami na polskich rejestracjach - głównie Szczecin i Police. Na plaży też ani razu nie słyszałam języka niemieckiego - sami Polacy.
Nad Obersee:

Pięć kilometrów dalej jest miejscowość Plöwen i jezioro Kutzowsee. Tutaj, na trawiastej plaży, Niemców było trochę więcej, ale i tak głównie słychać było język polski. Woda w jeziorze nieco chłodniejsza niż w Obersee, ale również popływaliśmy i pogrzaliśmy się na słońcu.
Droga do Plöwen:

Nad jeziorem Kutzowsee:

Plöwen:

Z Plöwen niedaleko do Löcknitz, przy którym znajduje się ostatnie i największe z odwiedzonych wczoraj jezior - Löcknitzer See. Tam co prawda nie plażowaliśmy ale zjedliśmy obiad w sympatycznej restauracji z polską obsługą i widokiem na jezioro:




Monika i ja:

W drodze powrotnej zajrzeliśmy jeszcze do Netto, żeby kupić winko na wieczór i drogą przez Boock i Blankensee wróciliśmy do Dobrej, a dalej do domu. W Blankensee właśnie rozkręcały się dożynki, więc jeszcze zatrzymaliśmy się na chwilę:


Moją uwagę zwrócił szczególnie kramik widoczny w głębi, z produktami kulinarnymi i nie tylko ze strusi.

Coraz wcześniej zapada zmierzch. Gdy docieraliśmy do domu - około 19.30 - dzień miał się już ku końcowi. A dzisiaj w planach - dalszy ciąg pożegnania lata, tym razem wycieczka dookoła Miedwia.
Rower:Giant Expression Dane wycieczki: 64.60 km (0.00 km teren), czas: 04:07 h, avg:15.69 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura:32.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)