- Kategorie:
- Alpy.26
- Alpy austriackie 2023.9
- Alpy włoskie 2021.8
- Alzacja i dolina Renu 2019.10
- Austria.25
- Bawaria.2
- Berlin.2
- Berliner Mauerweg 2018.2
- Brandenburgia.24
- Czechy.7
- do pracy / z pracy.74
- Doliną Bobru.2
- Dolnośląskie.3
- Donauradweg i okolice 2018.7
- Dookoła Tatr 2022.4
- Dookoła Zalewu Szczecińskiego.9
- Ennsradweg.4
- fitness.117
- Francja.10
- Hesja.4
- Holandia i Belgia 2023.3
- Karyntia.7
- koło Dominikowa.46
- koło domu.457
- Łaba 2022.12
- Mainz i dolina Renu 2023.5
- Małopolska.6
- Meklemburgia-Pomorze.84
- Nad Bałtyk 2020.4
- nad morzem.13
- Nadrenia-Palatynat.4
- Niemcy.86
- Odra-Nysa.12
- Osttirol i Karyntia rowerem 2020.9
- Rugia 2017.3
- Saksonia.5
- Saksonia-Anhalt.2
- Słowacja.4
- Spreewald Gurkenradweg 2021.3
- Szkocja.1
- Szwajcaria.2
- trekking.264
- Tyrol Wschodni.4
- Wędrówki piesze.2
- Włochy.9
- Wzdłuż Drawy.4
- Zachodniopomorskie.384
Rowerem do Brugii
Poniedziałek, 10 lipca 2023 | dodano: 13.07.2023Kategoria trekking, Holandia i Belgia 2023
Pozdrawiam wszystkich z tygodniowego urlopu na pograniczu holendersko-belgijskim. A być w takiej okolicy i nie wybrać się na rower, to jak przyjechać do Rzymu i nie zobaczyć papieża. Piękna jest tutaj infrastruktura rowerowa i naprawdę wszędzie można bardzo wygodnie dotrzeć rowerem, a cykliści mają status świętych krów.
Na poniedziałkową wycieczkę pojechaliśmy w rodzinnym gronie, za cel obierając historyczną perełkę - Brugię, w której byłam kiedyś przy okazji wyjazdu służbowego, wiele lat temu.
Pierwszy etap - przeprawę przez ujście rzeki Skaldy (Schelde) z Vlissingen do Breskens pokonaliśmy promem pieszo rowerowym, dokładnie takim, jak ten z przeciwnego kierunku:
Do Brugii z Breskens najkrótszą drogą jest ok. 35 km, ale trochę nadłożyliśmy jadąc przez Oostburg. Mijamy dwa podobne do siebie miasteczka - Groede, Oostburg i bardziej turystyczne Sluis, a między nimi tereny rolnicze:
Groede:
Oostburg
Sluis:
Odcinek miedzy Sluis a Brugią prowadzi wzdłuż malowniczego kanału. Tutaj przekraczamy również holendersko-belgijską granicę. Widać to tylko po zmianie tabliczek z drogowskazami z czerwonych na zielone, bo nawet język jest ten sam.
Wkrótce dojeżdżamy do Brugii. Zostawiamy rowery na jednym z licznych parkingów dla jednośladów i pieszo oraz łódką zwiedzamy miasto. Piękna jest Brugia.
Ratusz miejski:
Browar-muzeum
Świetnym pomysłem jest oglądanie miasta z łódki. Rejs po kanałach starego miasta trwa ok. pół godziny i wiedzie przy najważniejszych atrakcjach:
Można by tu spędzić znacznie dłużej, niż jedno popołudnie, ale czas nas trochę goni i musimy wrócić, aby złapać wieczorny prom. Aby zdążyć, nie robimy zbyt wielu postojów po drodze. Jednak na końcowym, malowniczym fragmencie szlaku wzdłuż wybrzeża udało mi się pstryknąć dwie fotki:
Mapki wycieczki:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Na poniedziałkową wycieczkę pojechaliśmy w rodzinnym gronie, za cel obierając historyczną perełkę - Brugię, w której byłam kiedyś przy okazji wyjazdu służbowego, wiele lat temu.
Pierwszy etap - przeprawę przez ujście rzeki Skaldy (Schelde) z Vlissingen do Breskens pokonaliśmy promem pieszo rowerowym, dokładnie takim, jak ten z przeciwnego kierunku:
Do Brugii z Breskens najkrótszą drogą jest ok. 35 km, ale trochę nadłożyliśmy jadąc przez Oostburg. Mijamy dwa podobne do siebie miasteczka - Groede, Oostburg i bardziej turystyczne Sluis, a między nimi tereny rolnicze:
Groede:
Oostburg
Sluis:
Odcinek miedzy Sluis a Brugią prowadzi wzdłuż malowniczego kanału. Tutaj przekraczamy również holendersko-belgijską granicę. Widać to tylko po zmianie tabliczek z drogowskazami z czerwonych na zielone, bo nawet język jest ten sam.
Wkrótce dojeżdżamy do Brugii. Zostawiamy rowery na jednym z licznych parkingów dla jednośladów i pieszo oraz łódką zwiedzamy miasto. Piękna jest Brugia.
Ratusz miejski:
Browar-muzeum
Świetnym pomysłem jest oglądanie miasta z łódki. Rejs po kanałach starego miasta trwa ok. pół godziny i wiedzie przy najważniejszych atrakcjach:
Można by tu spędzić znacznie dłużej, niż jedno popołudnie, ale czas nas trochę goni i musimy wrócić, aby złapać wieczorny prom. Aby zdążyć, nie robimy zbyt wielu postojów po drodze. Jednak na końcowym, malowniczym fragmencie szlaku wzdłuż wybrzeża udało mi się pstryknąć dwie fotki:
Mapki wycieczki:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
100.80 km (0.00 km teren), czas: 05:05 h, avg:19.83 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Do pracy
Czwartek, 6 lipca 2023 | dodano: 06.07.2023Kategoria do pracy / z pracy, koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Przed południem, na zebranie służbowe - do Szczecina, więc fotki szczecińskie:
Różanka w pełnym rozkwicie, przy Parku Kasprowicza - akurat napatoczyła się jakaś kolonia czy inna grupa dzieci:
Na budynku Urzędu Miejskiego ("szpinakowy ratusz") trwa remont dachu:
I mały relaksik przy Teatrze Letnim, w Parku Kasprowicza:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Różanka w pełnym rozkwicie, przy Parku Kasprowicza - akurat napatoczyła się jakaś kolonia czy inna grupa dzieci:
Na budynku Urzędu Miejskiego ("szpinakowy ratusz") trwa remont dachu:
I mały relaksik przy Teatrze Letnim, w Parku Kasprowicza:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
33.56 km (0.00 km teren), czas: 02:15 h, avg:14.92 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Hintersee
Wtorek, 4 lipca 2023 | dodano: 05.07.2023Kategoria fitness, koło domu, Zachodniopomorskie
Wieczorna rundka asfaltem przez granicę. Wyjechałam późno, bo o 19.45. Taka pora ma tę zaletę, że jest już mały ruch na drodze, a w drodze powrotnej ten ruch był wręcz znikomy. Za to miałam spotkanie z sarenką (na której moja obecność nie zrobiła specjalnego wrażenia) oraz lisem (który dla odmiany spieprzał jak szalony, gdy tylko mnie zobaczył). Wieczór raczej chłodny - na bluzę i długie spodnie.
Nie wiem, czy też tak macie - ale po ostatniej aktualizacji strony bikestats nie przychodzą mi już na maila powiadomienia o komentarzach, choć mam włączoną tę opcję w ustawieniach. Szkoda.
Wieczorne Hintersee:
I po zachodzie w Tanowie:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nie wiem, czy też tak macie - ale po ostatniej aktualizacji strony bikestats nie przychodzą mi już na maila powiadomienia o komentarzach, choć mam włączoną tę opcję w ustawieniach. Szkoda.
Wieczorne Hintersee:
I po zachodzie w Tanowie:
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
37.77 km (0.00 km teren), czas: 01:43 h, avg:22.00 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Sąsiedzka integracja - nad Thursee w wietrzną niedzielę
Niedziela, 2 lipca 2023 | dodano: 02.07.2023Kategoria koło domu, Meklemburgia-Pomorze, trekking, Zachodniopomorskie
Wczoraj deszcz pokrzyżował mi plany, dzisiaj natomiast wiał bardzo silny wiatr. A jak wiatr, to lepiej zaplanować trasę w osłoniętym terenie. Tak więc wycieczka po lesie, nad jezioro po niemieckiej stronie, a powrót przez łąki rezerwatu Świdwie, ale z wiatrem.
Mieliśmy jechać we czwórkę, z zaprzyjaźnioną parą z sąsiedztwa - Moniką i Marcinem, a przy okazji sprawdzić starszy komplet rowerów, który z pewnych względów chcemy zabrać na wakacje. Niestety już na początku okazało się, że jednoślad Darka ma uszkodzoną oponę i nie nadaje się na dłuższą jazdę. Darek wrócił do domu, ale nie dał się namówić na dołączenie do nas na innym rowerze. No trudno, szkoda - dalej pojechaliśmy zatem we trójkę.
Na zdjęciu - mój "emerytowany" Giant:
Na DW115 do Dobieszczyna bardzo duży ruch, więc fragment ominęliśmy szutrową drogą. Za niemiecką granicą odbiliśmy na Glashütte. Asfaltową DDR-ką:
Przy budynku dawnej stacji kolejowej w Glashütte odbijamy w drogę gruntową, biegnącą dawnym nasypem kolejowym Randower Kleinbahn, a następnie w drogę nad jezioro Thursee - teren jest pofałdowany, polodowcowy.
Trochę gubimy się w lesie nad jeziorem, ale w końcu znajdujemy właściwą dróżkę. Samo jezioro jest prywatne - o czym informują tabliczki w języku niemieckim i polskim - ale dookoła niego jest leśna ścieżka, zakładam, że dostępna. Zaglądamy nad jeziorko:
Nasze rowerki na plaży:
Po krótkim odpoczynku jedziemy dalej, do Pampow, o które zahaczamy jedynie "opłotkiem".
Stary, przedwojenny bruk prowadzi w stronę polskiej granicy w Stolcu.
A oto i Stolec - pałac, droga nad Świdwie i moi sąsiedzi:
Droga nad Świdwie prowadzi przez łąki. Całe szczęście, że mamy z wiatrem, bo głowę razem z płucami ten wiatr wyrywa.
Wieża widokowa i widoki z niej:
A potem przez Węgornik i "patatajkę" z płyt wracamy do domu.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Mieliśmy jechać we czwórkę, z zaprzyjaźnioną parą z sąsiedztwa - Moniką i Marcinem, a przy okazji sprawdzić starszy komplet rowerów, który z pewnych względów chcemy zabrać na wakacje. Niestety już na początku okazało się, że jednoślad Darka ma uszkodzoną oponę i nie nadaje się na dłuższą jazdę. Darek wrócił do domu, ale nie dał się namówić na dołączenie do nas na innym rowerze. No trudno, szkoda - dalej pojechaliśmy zatem we trójkę.
Na zdjęciu - mój "emerytowany" Giant:
Na DW115 do Dobieszczyna bardzo duży ruch, więc fragment ominęliśmy szutrową drogą. Za niemiecką granicą odbiliśmy na Glashütte. Asfaltową DDR-ką:
Przy budynku dawnej stacji kolejowej w Glashütte odbijamy w drogę gruntową, biegnącą dawnym nasypem kolejowym Randower Kleinbahn, a następnie w drogę nad jezioro Thursee - teren jest pofałdowany, polodowcowy.
Trochę gubimy się w lesie nad jeziorem, ale w końcu znajdujemy właściwą dróżkę. Samo jezioro jest prywatne - o czym informują tabliczki w języku niemieckim i polskim - ale dookoła niego jest leśna ścieżka, zakładam, że dostępna. Zaglądamy nad jeziorko:
Nasze rowerki na plaży:
Po krótkim odpoczynku jedziemy dalej, do Pampow, o które zahaczamy jedynie "opłotkiem".
Stary, przedwojenny bruk prowadzi w stronę polskiej granicy w Stolcu.
A oto i Stolec - pałac, droga nad Świdwie i moi sąsiedzi:
Droga nad Świdwie prowadzi przez łąki. Całe szczęście, że mamy z wiatrem, bo głowę razem z płucami ten wiatr wyrywa.
Wieża widokowa i widoki z niej:
A potem przez Węgornik i "patatajkę" z płyt wracamy do domu.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
50.00 km (20.00 km teren), czas: 03:23 h, avg:14.78 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
zbiorówka z czerwca
Piątek, 30 czerwca 2023 | dodano: 30.06.2023
Komunikacyjnie
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rower:Unibike Expedition LDS
Dane wycieczki:
18.00 km (0.00 km teren), czas: 01:30 h, avg:12.00 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad Drawą - zdążyć przed sezonem
Niedziela, 25 czerwca 2023 | dodano: 26.06.2023Kategoria koło Dominikowa, trekking, Zachodniopomorskie
Pierwszego lipca kończy się okres ochronny na Drawie, w granicach Drawieńskiego Parku Narodowego i zaczyna sezon kajakowy i najazd turystów na rzece. Korzystamy więc z ostatniego spokojnego weekendu i wybieramy się w niedzielę jedną z naszych ulubionych tras wzdłuż rzeki. To nic nie szkodzi, że byliśmy tam już tyle razy, bo o każdej porze roku jest tam pięknie i trochę inaczej.
Gdy spojrzałam w relację sprzed niespełna dwóch lat, to nawet wiele zdjęć robiliśmy w tych samych ujęciach. Spróbuję wybrać więc te nieco inne, żeby się nie powtarzać.
Pierwszy przystanek robimy w Barnimiu, na drewnianym mostku na rzece. Zdjęcie z kłodą w nurcie rzeki już było? No dobrze, to niech będzie rowerek ...
Albo dobra, niech będzie ta kłoda, ale jako tło dla mnie i koleżanki:
Za Barnimiem kawałek drogi po piachu.
Wkrótce skręcamy w las i jedziemy czerwonym szlakiem brzegiem skarpy, z widokiem na meandrującą rzekę w dole:
Na polu biwakowym Barnimie - ok. 4,5 km od wioski robimy sobie postój na pomoście, do którego trzeba zejść po drewnianych stopniach, po skarpie:
Spokój, cisza i soczysta zieleń:
Na rozstaju dróg w Zatomiu:
W sosnowym lesie za wioską widać niestety ślady ubiegłorocznego pożaru ściółki leśnej - osmalone pnie drzew. Runo leśne odbiło jednak na nowo świeżą zielenią jagodzin:
Oznakowanie - znakomite, choć ... Stargard wciąż jeszcze jest tutaj Szczeciński ;-)
Szlak ponownie biegnie krawędzią skarpy:
Wydrzy Głaz w korycie Drawy. Wydra jest również symbolem Drawieńskiego Parku Narodowego.
Subtelny urok czerwcowych pokrzyw:
W Moczelach przejeżdżamy mostem na drugi brzeg:
Chcę pokazać koleżance pozostałości ewangelickiego cmentarza w nieistniejącej już wiosce Springe:
Początkowo - w granicach województwa lubuskiego - trasa biegnie pięknym i równym asfaltem, aż za wioskę Sitnica:
a potem 4,5 km potwornych dziur, jak gdzieś za wschodnią granicą. A to Zachodniopomorskie wita ...
Ostatni popas robimy na polu biwakowym Bogdanka. Tutaj Korytnica uchodzi do Drawy:
Za tydzień na polu pewnie obozować będą tłumy kajakarzy. Będzie głośna muzyka, ogniska i imprezy. Niestety.
Kończymy wycieczkę zaglądając nad jezioro w Dominikowie. Tutaj już teraz widać, że zaczęły się wakacje, bo gwarno i dużo ludzi, mimo późnopopołudniowej pory. A jeszcze te dziobate z bombelkami i brzydkim kaczątkiem robią sztuczny tłok ...
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Gdy spojrzałam w relację sprzed niespełna dwóch lat, to nawet wiele zdjęć robiliśmy w tych samych ujęciach. Spróbuję wybrać więc te nieco inne, żeby się nie powtarzać.
Pierwszy przystanek robimy w Barnimiu, na drewnianym mostku na rzece. Zdjęcie z kłodą w nurcie rzeki już było? No dobrze, to niech będzie rowerek ...
Albo dobra, niech będzie ta kłoda, ale jako tło dla mnie i koleżanki:
Za Barnimiem kawałek drogi po piachu.
Wkrótce skręcamy w las i jedziemy czerwonym szlakiem brzegiem skarpy, z widokiem na meandrującą rzekę w dole:
Na polu biwakowym Barnimie - ok. 4,5 km od wioski robimy sobie postój na pomoście, do którego trzeba zejść po drewnianych stopniach, po skarpie:
Spokój, cisza i soczysta zieleń:
Na rozstaju dróg w Zatomiu:
W sosnowym lesie za wioską widać niestety ślady ubiegłorocznego pożaru ściółki leśnej - osmalone pnie drzew. Runo leśne odbiło jednak na nowo świeżą zielenią jagodzin:
Oznakowanie - znakomite, choć ... Stargard wciąż jeszcze jest tutaj Szczeciński ;-)
Szlak ponownie biegnie krawędzią skarpy:
Wydrzy Głaz w korycie Drawy. Wydra jest również symbolem Drawieńskiego Parku Narodowego.
Subtelny urok czerwcowych pokrzyw:
W Moczelach przejeżdżamy mostem na drugi brzeg:
Chcę pokazać koleżance pozostałości ewangelickiego cmentarza w nieistniejącej już wiosce Springe:
Początkowo - w granicach województwa lubuskiego - trasa biegnie pięknym i równym asfaltem, aż za wioskę Sitnica:
a potem 4,5 km potwornych dziur, jak gdzieś za wschodnią granicą. A to Zachodniopomorskie wita ...
Ostatni popas robimy na polu biwakowym Bogdanka. Tutaj Korytnica uchodzi do Drawy:
Za tydzień na polu pewnie obozować będą tłumy kajakarzy. Będzie głośna muzyka, ogniska i imprezy. Niestety.
Kończymy wycieczkę zaglądając nad jezioro w Dominikowie. Tutaj już teraz widać, że zaczęły się wakacje, bo gwarno i dużo ludzi, mimo późnopopołudniowej pory. A jeszcze te dziobate z bombelkami i brzydkim kaczątkiem robią sztuczny tłok ...
Rower:rower działkowy
Dane wycieczki:
42.39 km (20.00 km teren), czas: 03:44 h, avg:11.35 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Tym razem Sówka, a nie stówka
Sobota, 24 czerwca 2023 | dodano: 26.06.2023Kategoria koło Dominikowa, trekking, Zachodniopomorskie
Weekend spędziłam na działce, więc i wpisy dotyczą tamtejszych okolic. W sobotę wieczorkiem wybrałam się z koleżanką na krótką wycieczkę do Sówki - stosownie do pory dnia ;-). Sówka to mała, śródleśna osada nad Korytnicą. Oprócz leśniczówki są tam stawy rybne i dwa pola biwakowe oraz sezonowo czynny bar dla kajakarzy.
Zanim dotarłyśmy nad Korytnicę, to jeszcze przekroczyłyśmy mostek na Słopicy:
A nad Korytnicą posiedziałyśmy na pomoście, wypiłyśmy browar na spółkę i pogapiłyśmy się na wodę:
Powrót asfaltową drogą przez Jaźwiny i Międzybór, do Dominikowa.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Zanim dotarłyśmy nad Korytnicę, to jeszcze przekroczyłyśmy mostek na Słopicy:
A nad Korytnicą posiedziałyśmy na pomoście, wypiłyśmy browar na spółkę i pogapiłyśmy się na wodę:
Powrót asfaltową drogą przez Jaźwiny i Międzybór, do Dominikowa.
Rower:rower działkowy
Dane wycieczki:
19.58 km (8.00 km teren), czas: 01:26 h, avg:13.66 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
2+1 = Nowe Warpno
Czwartek, 22 czerwca 2023 | dodano: 22.06.2023Kategoria Zachodniopomorskie, koło domu, fitness
Pogoda ma się od jutra popsuć, więc karnęłam się jeszcze dziś wieczór do Nowego Warpna. W miłym towarzystwie - z Moniką i Darkiem. Załatano dziury na DW115, ale na razie jest to luźny grysik, który wbija się w opony :(((. Jakimś cudem nikt z nas nie zaliczył przebicia, ale ryzyko było spore. Kilka kadrów z NW:
Moi towarzysze wycieczki:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Moi towarzysze wycieczki:
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
59.21 km (0.00 km teren), czas: 02:19 h, avg:25.56 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Blue Velo - z Gryfina pod Kostrzyn
Niedziela, 18 czerwca 2023 | dodano: 19.06.2023Kategoria trekking, Zachodniopomorskie
Kolejna rowerowa niedziela po tygodniowej przerwie, jeśli nie liczyć krótkiej przejażdżki w celach komunikacyjnych. Rano zawieźliśmy psa do rodziców do Szczecina, żeby nie siedział cały dzień sam. A skoro Szczecin po drodze, to dalej podwieźliśmy rowery autem do Gryfina, gdzie zaparkowaliśmy pod dworcem kolejowym.
Stamtąd ruszyliśmy na południe na szlak Blue Velo, który już częściowo był nam znany, ale tylko do Trzcińska Zdroju. Tym razem chcieliśmy pojechać dalej, w stronę Kostrzyna nad Odrą.
Początek DDR-ki na obrzeżach Gryfina:
Widok z mostu na Tywie, pod Baniami:
Tym razem nie zjeżdżamy do samych Bań, które szlak omija nieco z boku. Ale zaglądamy za to do Swobnicy, do ruin zamku joannitów. Nic się tutaj nie zmieniło, od naszej ostatniej wizyty dwa lata temu. Wieża prochowa odrestaurowana i zaprasza turystów, sam zamek zadaszony, ale w ruinie, a reszta budynków już chyba tylko do rozbiórki. Robimy sobie mały piknik na murku, bo wiaty i miejsce przy ognisku zajęte przez biesiadujących innych rowerzystów.
Po drodze - kolorowo, czerwcowo. Trochę nas pokropiło po drodze do Swobnicy, ale dosłownie kilka kropli w lesie, nic takiego.
Po dłużącym się fragmencie kiepskimi szutrami - duże, luźne i ostre kamienie - dojeżdżamy do Trzcińska-Zdroju. To senne miasteczko nad jeziorem z zabytkową starówką i dość dobrze zachowanymi fragmentami murów miejskich:
Rynek:
Brama Myśliborska:
Za Trzcińskiem Blue Velo (szlak nr 3) krzyżuje się z Trasą Pojezierzy Zachodnich (szlak nr 20):
Generalnie Blue Velo jest bardzo dobrze i w sposób ciągły (z dwoma wyjątkami) oznakowane. My jedziemy dalej na Dębno, do którego mamy niecałe 40 km. Trasa jest lekko pofałdowana, wspina się na wysokość ok. 100 m npm. w okolicach Chełma Górnego, aby następnie zjechać w dół w Chełmie Dolnym. Po drodze kilka ciekawych, zabytkowych wiosek. Nic dziwnego - wszak jesteśmy na terenie dawnej komturii templariuszy i dóbr ziemskich joannitów.
Gogolice:
Chełm Górny z pałacem w romantycznym ogrodzie i z imponującymi zabudowaniami dworskimi:
I kompleks sakralny w Chełmie Dolnym (niem. Wartenberg). W miejscowym kościele, w kaplicy rodziny von Tresckow pochowano w 1944 r. hrabiego Henninga von Tresckow - ówczesnego spiskowca i bezpośredniego uczestnika zamachu na Adolfa Hitlera w Wilczym Szańcu i brata ówczesnego dziedzica Wartenbergu. Niestety nie dane mu było spocząć tu po śmierci, gdyż ciało wkrótce zostało ekshumowane przez gestapo i spalone w obozie koncentracyjnym.
W Wartenbergu znów naszły czarne chmury i wydawało się, że zaraz porządnie lunie. Schowaliśmy się więc do altanki, posiedzieliśmy, ale nic - ani kropli, więc ruszamy dalej.
Młodzieżowy Ośrodek Socjoterapii w Smolnicy:
W Smolnicy nagle urywa się oznakowanie szlaku, ale z mapy wynika mi, że powinniśmy kierować się na Grzymiradz i Klepin, żeby bocznymi drogami ominąć ruchliwy fragment DW 126 do Dębna.
W Dębnie zatrzymujemy się na dłuższy postój. Rozglądamy się trochę po mieście i korzystam z dyżurnej apteki, bo niestety odezwała się mi pewna przypadłość zdrowotna, a potem lądujemy w restauracji o wdzięcznej nazwie "Mimoza". Obiad jest tradycyjny, ale bardzo smaczny.
Sprawdzam też połączenia kolejowe do Gryfina - wieczorem mamy trzy pociągi z Kostrzyna, z których dwa zatrzymują się również po drodze w Namyślinie, przez który będziemy przejeźdżać. Tymczasem jeszcze czeka nas bardzo malowniczy odcinek z Dębna do Chwarszczan, w których podziwiamy gotycką kaplicę templariuszy z przełomu XIII/XIV w. z oryginalnymi okrągłymi kolumnami, przywodzącymi na myśl budowle Bliskiego Wschodu. Wielka szkoda, że kaplica jest zamknięta, bo chętnie zwiedziłabym ją od środka. Robi wrażenie.
Ostatni odcinek szlaku wiedzie nasz wzdłuż Myśli, na której zbudowano kilka obiektów hydrotechnicznych:
Dojeżdżając do Namyślina stwierdzamy, że za 10 minut będziemy mieli pociąg do Gryfina o 18.11. Decydujemy się więc tutaj właśnie zakończyć naszą wycieczkę, szczególnie, że musimy jeszcze odebrać psa ze Szczecina i wrócić o przyzwoitej godzinie do domu. Powrót Polregio jest wygodny i szybki, dobra opcja.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Stamtąd ruszyliśmy na południe na szlak Blue Velo, który już częściowo był nam znany, ale tylko do Trzcińska Zdroju. Tym razem chcieliśmy pojechać dalej, w stronę Kostrzyna nad Odrą.
Początek DDR-ki na obrzeżach Gryfina:
Widok z mostu na Tywie, pod Baniami:
Tym razem nie zjeżdżamy do samych Bań, które szlak omija nieco z boku. Ale zaglądamy za to do Swobnicy, do ruin zamku joannitów. Nic się tutaj nie zmieniło, od naszej ostatniej wizyty dwa lata temu. Wieża prochowa odrestaurowana i zaprasza turystów, sam zamek zadaszony, ale w ruinie, a reszta budynków już chyba tylko do rozbiórki. Robimy sobie mały piknik na murku, bo wiaty i miejsce przy ognisku zajęte przez biesiadujących innych rowerzystów.
Po drodze - kolorowo, czerwcowo. Trochę nas pokropiło po drodze do Swobnicy, ale dosłownie kilka kropli w lesie, nic takiego.
Po dłużącym się fragmencie kiepskimi szutrami - duże, luźne i ostre kamienie - dojeżdżamy do Trzcińska-Zdroju. To senne miasteczko nad jeziorem z zabytkową starówką i dość dobrze zachowanymi fragmentami murów miejskich:
Rynek:
Brama Myśliborska:
Za Trzcińskiem Blue Velo (szlak nr 3) krzyżuje się z Trasą Pojezierzy Zachodnich (szlak nr 20):
Generalnie Blue Velo jest bardzo dobrze i w sposób ciągły (z dwoma wyjątkami) oznakowane. My jedziemy dalej na Dębno, do którego mamy niecałe 40 km. Trasa jest lekko pofałdowana, wspina się na wysokość ok. 100 m npm. w okolicach Chełma Górnego, aby następnie zjechać w dół w Chełmie Dolnym. Po drodze kilka ciekawych, zabytkowych wiosek. Nic dziwnego - wszak jesteśmy na terenie dawnej komturii templariuszy i dóbr ziemskich joannitów.
Gogolice:
Chełm Górny z pałacem w romantycznym ogrodzie i z imponującymi zabudowaniami dworskimi:
I kompleks sakralny w Chełmie Dolnym (niem. Wartenberg). W miejscowym kościele, w kaplicy rodziny von Tresckow pochowano w 1944 r. hrabiego Henninga von Tresckow - ówczesnego spiskowca i bezpośredniego uczestnika zamachu na Adolfa Hitlera w Wilczym Szańcu i brata ówczesnego dziedzica Wartenbergu. Niestety nie dane mu było spocząć tu po śmierci, gdyż ciało wkrótce zostało ekshumowane przez gestapo i spalone w obozie koncentracyjnym.
W Wartenbergu znów naszły czarne chmury i wydawało się, że zaraz porządnie lunie. Schowaliśmy się więc do altanki, posiedzieliśmy, ale nic - ani kropli, więc ruszamy dalej.
Młodzieżowy Ośrodek Socjoterapii w Smolnicy:
W Smolnicy nagle urywa się oznakowanie szlaku, ale z mapy wynika mi, że powinniśmy kierować się na Grzymiradz i Klepin, żeby bocznymi drogami ominąć ruchliwy fragment DW 126 do Dębna.
W Dębnie zatrzymujemy się na dłuższy postój. Rozglądamy się trochę po mieście i korzystam z dyżurnej apteki, bo niestety odezwała się mi pewna przypadłość zdrowotna, a potem lądujemy w restauracji o wdzięcznej nazwie "Mimoza". Obiad jest tradycyjny, ale bardzo smaczny.
Sprawdzam też połączenia kolejowe do Gryfina - wieczorem mamy trzy pociągi z Kostrzyna, z których dwa zatrzymują się również po drodze w Namyślinie, przez który będziemy przejeźdżać. Tymczasem jeszcze czeka nas bardzo malowniczy odcinek z Dębna do Chwarszczan, w których podziwiamy gotycką kaplicę templariuszy z przełomu XIII/XIV w. z oryginalnymi okrągłymi kolumnami, przywodzącymi na myśl budowle Bliskiego Wschodu. Wielka szkoda, że kaplica jest zamknięta, bo chętnie zwiedziłabym ją od środka. Robi wrażenie.
Ostatni odcinek szlaku wiedzie nasz wzdłuż Myśli, na której zbudowano kilka obiektów hydrotechnicznych:
Dojeżdżając do Namyślina stwierdzamy, że za 10 minut będziemy mieli pociąg do Gryfina o 18.11. Decydujemy się więc tutaj właśnie zakończyć naszą wycieczkę, szczególnie, że musimy jeszcze odebrać psa ze Szczecina i wrócić o przyzwoitej godzinie do domu. Powrót Polregio jest wygodny i szybki, dobra opcja.
Rower:Unibike Expedition LDS
Dane wycieczki:
101.45 km (0.00 km teren), czas: 07:03 h, avg:14.39 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad Odrą z Mescherin do Siekierek
Niedziela, 11 czerwca 2023 | dodano: 18.06.2023Kategoria Brandenburgia, Niemcy, Odra-Nysa, trekking
Uzupełniam zaległy wpis sprzed tygodnia - z niedzieli, 11 czerwca. Chciałam to zrobić wczoraj, ale na stronie bikestats trwały prace serwisowe i się nie dało.
Podwieźliśmy z Darkiem autem rowery do Mescherin i stamtąd zaczęliśmy wycieczkę szlakiem Odra-Nysa, po niemieckiej stronie rzeki. Rano prawie nie było wiatru – to ewenement na tej trasie – więc szybko przybywało kolejnych kilometrów na trasie.
Gartz – łuki na nabrzeżu przypominają o moście, który przed wojną łączył oba brzegi Odry:
Teerofenbrücke między Friedrichsthal a Gatow:
Śluzy pod Schwedt:
Za Schwedt robimy pierwszy popas. Na miejsce pikniku wybieramy romantyczny ogród przy pałacu w Criewen. Wszystko byłoby super, gdyby nie fakt, że akurat trafiliśmy na koszenie trawy traktorem.
Jedziemy sobie dalej, do wieży widokowej nieopodal Stolpe. Widoki na Odrę z góry i na wał przeciwpowodziowy.
Odcinek szlaku rowerowego pomiędzy Stolpe a Hohensaaten jest w remoncie. Ale my jesteśmy w niedzielę i okazuje się, że da się przejechać i tego dnia nie pracują żadne ekipy.
Śluzy na kanałach Odry w Hohensaaten:
Tutaj podejmujemy decyzję, że dojedziemy do nowego (choć już nie całkiem, bo zeszłorocznego) mostu Siekierki-Neurüdnitz i wrócimy częściowo polską stroną. Ostatnie kilometry przed mostem mocno utrudnia wiatr, który obrócił się na kierunek z południa i wieje nam prosto w twarz.
A oto i kadry z mostu. Po polskiej stronie ławeczka z pomnikiem profesora Władysława Bartoszewskiego - patrona mostu. Przy ławeczce stoi również foodtrack, gdzie zatrzymaliśmy się na bardzo dobrą zupę. Można też tam zjeść kiełbaskę, domowe ciasto i inne przekąski.
Odwiedzamy na polskim brzegu nad Odrą najbardziej wysunięty na zachód punkt Polski, a potem kierujemy się w stronę Cedyni.
Góra Czcibora wraz z mozaiką i pomnikiem upamiętniającymi bitwę pod Cedynią:
Z tego miejsca do Cedyni prowadzi nowiuteńka i bardzo wygodna DDR-ka, wzdłuż ruchliwej drogi wojewódzkiej. Bardzo popieramy!
Cedynia – fontanna z piastowskimi wojami na rynku i wieża widokowa. Zaskoczyło mnie trochę położenie miasteczka na zboczach dość znacznych pagórków, przywodzące na myśl raczej górskie miasteczka, a nie województwo zachodniopomorskie.
Wieża widokowa:
Pofałdowana rzeźba terenu towarzyszyła nam również dalej, na północ od Cedyni. Wspinamy się na kolejne podjazdy po drodze do Bielinka i do Zatoni Dolnej.
Bielinek:
Zjazd do Zatoni jest spektakularny – różnica wysokości wynosi 100 m na 2 kilometrów. Zdjęcia trochę spłaszczają, ale i tak widać pagórki Cedyńskiego Parku Krajobrazowego.
Piękne maki po drodze.
Od Zatoni odpoczywamy od podjazdów i poruszamy się drogą przy samej Odrze. Mija się tutaj „Dolinę Miłości” – nie, nie – nie jest to agencja towarzyska, ani nic w tym rodzaju, ale nieco zdziczały ogród parkowy, założony w XIX wieku przez miejscową dziedziczkę, Annę Sophie Humbert.
W nogach mamy już ponad 100 km, a jeszcze spory kawałek drogi przed nami. W Krajniku Dolnym kupujemy sobie energetyki do popicia ostatnich kanapek na postoju niedaleko Schwedt.
„Przejcie” graniczne Krajnik – Schwedt:
Jak dobrze, że w czerwcu dzień jest taki długi. Możemy na luzie turlać się w stronę Gartz i rozkoszować „złotą godziną” i pięknym światłem na wałach nad Odrą.
Na koniec kadr z wieczoru w Mescherin i około 21.00 jesteśmy przy aucie, na parkingu. Wyszło nam ponad 150 km trasy i było to trochę czuć w mięśniach następnego dnia.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Podwieźliśmy z Darkiem autem rowery do Mescherin i stamtąd zaczęliśmy wycieczkę szlakiem Odra-Nysa, po niemieckiej stronie rzeki. Rano prawie nie było wiatru – to ewenement na tej trasie – więc szybko przybywało kolejnych kilometrów na trasie.
Gartz – łuki na nabrzeżu przypominają o moście, który przed wojną łączył oba brzegi Odry:
Teerofenbrücke między Friedrichsthal a Gatow:
Śluzy pod Schwedt:
Za Schwedt robimy pierwszy popas. Na miejsce pikniku wybieramy romantyczny ogród przy pałacu w Criewen. Wszystko byłoby super, gdyby nie fakt, że akurat trafiliśmy na koszenie trawy traktorem.
Jedziemy sobie dalej, do wieży widokowej nieopodal Stolpe. Widoki na Odrę z góry i na wał przeciwpowodziowy.
Odcinek szlaku rowerowego pomiędzy Stolpe a Hohensaaten jest w remoncie. Ale my jesteśmy w niedzielę i okazuje się, że da się przejechać i tego dnia nie pracują żadne ekipy.
Śluzy na kanałach Odry w Hohensaaten:
Tutaj podejmujemy decyzję, że dojedziemy do nowego (choć już nie całkiem, bo zeszłorocznego) mostu Siekierki-Neurüdnitz i wrócimy częściowo polską stroną. Ostatnie kilometry przed mostem mocno utrudnia wiatr, który obrócił się na kierunek z południa i wieje nam prosto w twarz.
A oto i kadry z mostu. Po polskiej stronie ławeczka z pomnikiem profesora Władysława Bartoszewskiego - patrona mostu. Przy ławeczce stoi również foodtrack, gdzie zatrzymaliśmy się na bardzo dobrą zupę. Można też tam zjeść kiełbaskę, domowe ciasto i inne przekąski.
Odwiedzamy na polskim brzegu nad Odrą najbardziej wysunięty na zachód punkt Polski, a potem kierujemy się w stronę Cedyni.
Góra Czcibora wraz z mozaiką i pomnikiem upamiętniającymi bitwę pod Cedynią:
Z tego miejsca do Cedyni prowadzi nowiuteńka i bardzo wygodna DDR-ka, wzdłuż ruchliwej drogi wojewódzkiej. Bardzo popieramy!
Cedynia – fontanna z piastowskimi wojami na rynku i wieża widokowa. Zaskoczyło mnie trochę położenie miasteczka na zboczach dość znacznych pagórków, przywodzące na myśl raczej górskie miasteczka, a nie województwo zachodniopomorskie.
Wieża widokowa:
Pofałdowana rzeźba terenu towarzyszyła nam również dalej, na północ od Cedyni. Wspinamy się na kolejne podjazdy po drodze do Bielinka i do Zatoni Dolnej.
Bielinek:
Zjazd do Zatoni jest spektakularny – różnica wysokości wynosi 100 m na 2 kilometrów. Zdjęcia trochę spłaszczają, ale i tak widać pagórki Cedyńskiego Parku Krajobrazowego.
Piękne maki po drodze.
Od Zatoni odpoczywamy od podjazdów i poruszamy się drogą przy samej Odrze. Mija się tutaj „Dolinę Miłości” – nie, nie – nie jest to agencja towarzyska, ani nic w tym rodzaju, ale nieco zdziczały ogród parkowy, założony w XIX wieku przez miejscową dziedziczkę, Annę Sophie Humbert.
W nogach mamy już ponad 100 km, a jeszcze spory kawałek drogi przed nami. W Krajniku Dolnym kupujemy sobie energetyki do popicia ostatnich kanapek na postoju niedaleko Schwedt.
„Przejcie” graniczne Krajnik – Schwedt:
Jak dobrze, że w czerwcu dzień jest taki długi. Możemy na luzie turlać się w stronę Gartz i rozkoszować „złotą godziną” i pięknym światłem na wałach nad Odrą.
Na koniec kadr z wieczoru w Mescherin i około 21.00 jesteśmy przy aucie, na parkingu. Wyszło nam ponad 150 km trasy i było to trochę czuć w mięśniach następnego dnia.
Rower:Unibike Expedition LDS
Dane wycieczki:
152.70 km (0.00 km teren), czas: 09:51 h, avg:15.50 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)