- Kategorie:
- Alpy.26
- Alpy austriackie 2023.9
- Alpy włoskie 2021.8
- Alzacja i dolina Renu 2019.10
- Austria.25
- Bawaria.2
- Berlin.2
- Berliner Mauerweg 2018.2
- Brandenburgia.24
- Czechy.7
- do pracy / z pracy.74
- Doliną Bobru.2
- Dolnośląskie.3
- Donauradweg i okolice 2018.7
- Dookoła Tatr 2022.4
- Dookoła Zalewu Szczecińskiego.9
- Ennsradweg.4
- fitness.117
- Francja.10
- Hesja.4
- Holandia i Belgia 2023.3
- Karyntia.7
- koło Dominikowa.46
- koło domu.457
- Łaba 2022.12
- Mainz i dolina Renu 2023.5
- Małopolska.6
- Meklemburgia-Pomorze.84
- Nad Bałtyk 2020.4
- nad morzem.13
- Nadrenia-Palatynat.4
- Niemcy.86
- Odra-Nysa.12
- Osttirol i Karyntia rowerem 2020.9
- Rugia 2017.3
- Saksonia.5
- Saksonia-Anhalt.2
- Słowacja.4
- Spreewald Gurkenradweg 2021.3
- Szkocja.1
- Szwajcaria.2
- trekking.264
- Tyrol Wschodni.4
- Wędrówki piesze.2
- Włochy.9
- Wzdłuż Drawy.4
- Zachodniopomorskie.384
Nad Roztokę Odrzańską
Niedziela, 28 listopada 2021 | dodano: 28.11.2021Kategoria koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Tym razem to ja zaproponowałam trasę niedzielnej wycieczki i wybraliśmy się z Darkiem do Jasienicy i nad wodę. Rano było co prawda jeszcze zimno, pochmurno i wilgotno w powietrzu, ale około południa pogoda poprawiła się na tyle, że można było pomyśleć o niedługim wypadzie na rower. Ubraliśmy się już jednak na lekko-zimowo: wyciągnęłam ubiegłoroczny prezent od Mikołaja - rękawice Chiba Bioxcell, podkolanówki z merynosem (w zasadzie narciarskie) i puchową kamizelkę.
Słoneczna droga z Tatyni do Wieńkowa i drzewa obwieszone jemiołą:

W Jasienicy - ostatni dom przy ul. Wodnej, nad Gunicą:

Jedziemy dalej gruntową drogą, slalomem między kałużami - wzdłuż wału powodziowego i Kanału Jasienickiego:

Miejscami jest tyle wody, że kawałek trzeba przejechać koroną wału:

W oddali dymią kominy Azotów i rysują się hałdy odpadów:

Dojeżdżamy na plażyczkę przy stacji przyłączy gazowych. Jeszcze gdy byłam tutaj w kwietniu było tutaj umocnione nabrzeże i falochron, a teraz całe żelastwo rozebrano i gdyby jeszcze uprzątnąć resztki gruzu, to będzie szeroki kawałek przyjemnej plaży:



Wracamy przez drogę koło leśniczówki Turznica i przez szutrówkę (dojazd nr 27) przez las.

Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Słoneczna droga z Tatyni do Wieńkowa i drzewa obwieszone jemiołą:

W Jasienicy - ostatni dom przy ul. Wodnej, nad Gunicą:

Jedziemy dalej gruntową drogą, slalomem między kałużami - wzdłuż wału powodziowego i Kanału Jasienickiego:

Miejscami jest tyle wody, że kawałek trzeba przejechać koroną wału:

W oddali dymią kominy Azotów i rysują się hałdy odpadów:

Dojeżdżamy na plażyczkę przy stacji przyłączy gazowych. Jeszcze gdy byłam tutaj w kwietniu było tutaj umocnione nabrzeże i falochron, a teraz całe żelastwo rozebrano i gdyby jeszcze uprzątnąć resztki gruzu, to będzie szeroki kawałek przyjemnej plaży:



Wracamy przez drogę koło leśniczówki Turznica i przez szutrówkę (dojazd nr 27) przez las.

Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
28.70 km (5.00 km teren), czas: 02:04 h, avg:13.89 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Świdwie i Stolec
Niedziela, 21 listopada 2021 | dodano: 21.11.2021Kategoria Zachodniopomorskie, trekking, koło domu
Całkiem ładny i pogodny weekend udało się wykorzystać tylko częściowo, bo trochę mnie zmogło po trzeciej dawce, którą otrzymałam w piątek. Ale dziś po południu było już na tyle dobrze, że pojechaliśmy z Darkiem na niedługą wycieczkę. Początkowo chciałam jechać nad Roztokę Odrzańską, ale Darek przekonał mnie, żebyśmy pojechali w przeciwnym kierunku - nad Świdwie i do Stolca.

Wybraliśmy wariant terenowy przez las, z którego wyjechaliśmy przy mostku na Gunicy, za Tanowem, nad którym od listopadowej szarości kolorowo odcinał się krzew trzmieliny:

W rezerwacie daje się odczuć atmosfera schyłku. Tablice informacyjne chylą się i podupadają, a w próchniejącej drewnianej wieży dzięcioł (?) wykuł dziuple w poszukiwaniu robactwa.

Jedziemy przez łąki w stronę Stolca:


Przy stacji ornitologicznej w Bolkowie "odkrywamy" takie oto domki dla ptaków. Czyż nie są urocze?

Kalina, którą podziwiałam ostatnio, wciąż obwieszona owocami. Podobno niezbyt lubią je ptaki, bo ma dużo garbników:

Obok rósł też krzew, który z daleka wyglądał jak obsypany kwieciem. Ale z bliska okazało się, że to puch wokół nasion. Czy ktoś może wie, co to za roślina?


W Stolcu robimy sobie krótki odpoczynek nad jeziorem. Towarzystwo w jednej z altanek akurat zbiera się do odejścia, więc "załapujemy" się jeszcze na ławeczkę przy ognisku. Teraz na drogę zabieramy termos z ciepłą herbatą i jakieś drobne przekąski.

Do domu wracamy szutrówką (dojazd pożarowy nr 32), a następnie "dobieszczynką". Dzień krótki, więc gdy dojeżdżamy około 16.00 już powoli zapada zmrok.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)

Wybraliśmy wariant terenowy przez las, z którego wyjechaliśmy przy mostku na Gunicy, za Tanowem, nad którym od listopadowej szarości kolorowo odcinał się krzew trzmieliny:

W rezerwacie daje się odczuć atmosfera schyłku. Tablice informacyjne chylą się i podupadają, a w próchniejącej drewnianej wieży dzięcioł (?) wykuł dziuple w poszukiwaniu robactwa.


Jedziemy przez łąki w stronę Stolca:


Przy stacji ornitologicznej w Bolkowie "odkrywamy" takie oto domki dla ptaków. Czyż nie są urocze?

Kalina, którą podziwiałam ostatnio, wciąż obwieszona owocami. Podobno niezbyt lubią je ptaki, bo ma dużo garbników:

Obok rósł też krzew, który z daleka wyglądał jak obsypany kwieciem. Ale z bliska okazało się, że to puch wokół nasion. Czy ktoś może wie, co to za roślina?


W Stolcu robimy sobie krótki odpoczynek nad jeziorem. Towarzystwo w jednej z altanek akurat zbiera się do odejścia, więc "załapujemy" się jeszcze na ławeczkę przy ognisku. Teraz na drogę zabieramy termos z ciepłą herbatą i jakieś drobne przekąski.

Do domu wracamy szutrówką (dojazd pożarowy nr 32), a następnie "dobieszczynką". Dzień krótki, więc gdy dojeżdżamy około 16.00 już powoli zapada zmrok.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
32.60 km (15.00 km teren), czas: 02:22 h, avg:13.77 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Na serniczek do Trzebieży
Czwartek, 11 listopada 2021 | dodano: 12.11.2021Kategoria koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Dawno nie byliśmy rowerami nad Zalewem, więc korzystając ze świątecznego dnia postanowiliśmy z Darkiem wybrać się do Trzebieży. Wybraliśmy trasę przez jezioro Piaski - przy czym nazwa "jezioro" wydaje się być coraz mniej adekwatna. Ładne kolory - zwłaszcza na przeciwległym brzegu:

Dojazd nad Piaski od północnej strony:

O ile nad Piaskami słońce jeszcze czasem usiłowało przedrzeć się przez chmury, o tyle w samej Trzebieży było już całkiem ponuro, a w powietrzu czuć było przenikliwą wilgoć. Trwają prace przy budowie umocnień brzegu na plaży:

Ukończona jest natomiast już promenada, która otrzymała imię Aleksandra Doby. Korzystając z pory roku, w której nie ma zbyt wielu spacerowiczów, przejechaliśmy ją sobie rowerami:



Jak widać - ziąb trochę dawał się we znaki. Namówiłam więc Darka na kawę i serniczek w barze "Nad Zalewem":

A potem tradycyjna rundka przez ulicę Rybacką i koło przystani:



Odcinek od Trzebieży do Polic też jest już oznakowany tabliczkami szlaku 3A dookoła Zalewu Szczecińskiego:

W Niekłończycy oryginalna reklama zakładu fryzjerskiego:

I dyżurny motyw kościoła szachulcowego w Tatyni:

I wreszcie - nostalgiczne krowy nad rozlewiskami Gunicy, już niedaleko Tanowa:

Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)

Dojazd nad Piaski od północnej strony:

O ile nad Piaskami słońce jeszcze czasem usiłowało przedrzeć się przez chmury, o tyle w samej Trzebieży było już całkiem ponuro, a w powietrzu czuć było przenikliwą wilgoć. Trwają prace przy budowie umocnień brzegu na plaży:

Ukończona jest natomiast już promenada, która otrzymała imię Aleksandra Doby. Korzystając z pory roku, w której nie ma zbyt wielu spacerowiczów, przejechaliśmy ją sobie rowerami:



Jak widać - ziąb trochę dawał się we znaki. Namówiłam więc Darka na kawę i serniczek w barze "Nad Zalewem":

A potem tradycyjna rundka przez ulicę Rybacką i koło przystani:



Odcinek od Trzebieży do Polic też jest już oznakowany tabliczkami szlaku 3A dookoła Zalewu Szczecińskiego:

W Niekłończycy oryginalna reklama zakładu fryzjerskiego:

I dyżurny motyw kościoła szachulcowego w Tatyni:

I wreszcie - nostalgiczne krowy nad rozlewiskami Gunicy, już niedaleko Tanowa:

Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
47.40 km (0.00 km teren), czas: 02:59 h, avg:15.89 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Szosą na miejsce zbrodni
Środa, 10 listopada 2021 | dodano: 10.11.2021Kategoria fitness, koło domu, Zachodniopomorskie
Słoneczna pogoda skusiła mnie na wycieczkę szosową - być może ostatnią już w tym sezonie. Temperatura jednak nie była zbyt wysoka, więc skończyło się na półtoragodzinnym wypadzie tuż za niemiecką granicę w Dobieszczynie. Dojechałam kawałek za tzw. Krzyż Barnima - miejsce zamordowania w trakcie polowania pomorskiego księcia Barnima przez mściwego Widantę z Vogelsangu, któremu Barnim podstępnie uwiódł żonę. Dziś o tej historii, opisanej przez kronikarza Tomasza Kantzowa, przypomina tablica w języku niemieckim, tuż przy pieszym szlaku.


Na przejściu granicznym próżno dziś szukać namiętnych książąt - tylko niemiecka policja siedzi w radiowozie i poluje na nielegalnych emigrantów.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)


Na przejściu granicznym próżno dziś szukać namiętnych książąt - tylko niemiecka policja siedzi w radiowozie i poluje na nielegalnych emigrantów.
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
31.66 km (0.00 km teren), czas: 01:30 h, avg:21.11 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Listopadowo - po lesie
Sobota, 6 listopada 2021 | dodano: 06.11.2021Kategoria koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Pora roku już taka, że chyba czas przestawić się na tryb okołozimowy, czyli krótsze wycieczki w bliskiej okolicy. Dzień dzisiaj był pochmurny i dość wietrzny więc wybraliśmy z Darkiem trasę po lasach przez Nową Jasienicę, Drogoradz, w stronę Karpina i okolice Zalesia. W lasach już tylko połowa tych liści co jeszcze tydzień temu, ale jeszcze wciąż jest kolorowo.
Szutrówka do leśniczówki Turzyca:

Złapana w kadr przez Darka:

Asfaltem do Nowej Jasienicy:

Lapidarium na cmentarzu w Drogoradzu:

Przy drodze do Karpina tabliczka o polowaniu, ale myśliwych nie zauważyliśmy:

Im później, tym wiatr się wzmagał. Na koniec jeszcze zrobiliśmy drobne zakupy spożywcze w sklepie w Tanowie i wróciliśmy na późniejszy obiad.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Szutrówka do leśniczówki Turzyca:

Złapana w kadr przez Darka:

Asfaltem do Nowej Jasienicy:

Lapidarium na cmentarzu w Drogoradzu:

Przy drodze do Karpina tabliczka o polowaniu, ale myśliwych nie zauważyliśmy:

Im później, tym wiatr się wzmagał. Na koniec jeszcze zrobiliśmy drobne zakupy spożywcze w sklepie w Tanowie i wróciliśmy na późniejszy obiad.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
38.50 km (0.00 km teren), czas: 02:21 h, avg:16.38 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Opowieści z pogranicza i jesienny szlak Bielika
Niedziela, 31 października 2021 | dodano: 31.10.2021Kategoria Brandenburgia, koło domu, Meklemburgia-Pomorze, trekking, Zachodniopomorskie
Znów upłynął cały tydzień od ostatniej wycieczki, bo pomimo ładnej pogody nie było czasu gdzieś wyskoczyć. Dobrze chociaż, że pogoda wytrzymała do niedzieli i można było zaplanować dłuższą trasę. Darek na początku nie wyrażał entuzjazmu, ale chyba w sumie potem był zadowolony.
Początkowa godzinka "z hakiem" to przejazd przez Szczecin, a właściwie jego nieco peryferyjne dzielnice - Głębokie, osiedle Zawadzkiego, Krzekowo, ul. Taczaka i Gumieńce. Duży ruch i niekoniecznie fotogeniczne miejsca. Więcej obiecywałam sobie po kolejnych kilometrach - zwłaszcza po niedawnych, jesiennych fotoreportażach @tunisławy.
Nie było nas pół roku na szlaku Bielika i w okolicach - trochę się zmieniło. Po pierwsze - jest nowy, gładki asfalt z Ustowa do Kurowa, zamiast starego i dziurawego.
W Kurowie zadziwiła nas niecodzienna chmura, która szybko powiększyła się i przemieściła nad nas, a potem rozwiała się równie błyskawicznie, jak pojawiła.

Jesiennie nad Odrą:

Promenada w Siadle Dolnym:

Wzgórze widokowe koło autostrady:

Po raz kolejny "polegliśmy" w połowie morderczej góry na szlaku, tuż przed autostradą. Ale gdy wpychaliśmy rowery minął nas kołowrotkując i ciężko dysząc facet na mtb. Tak więc - da się. Ale chyba nie na trekkingach.
Potem było lepiej - zdecydowanie lepiej:


W Moczyłach zatrzymujemy się na cmentarzyku z lapidarium, na ławeczce pod leciwym dębem, pięknie obrośniętym jak wiele tutejszych drzew. Zapalam świeczkę przy tablicy ku pamięci mistrza masarskiego - Maxa Winricha - który zmarł gdzieś w dalekiej Rosji, w czasie I wojny światowej.


Za Kamieńcem szlak prowadzi wąwozem w las i nad Odrę.




Przed Pargowem skręcamy w ścieżkę dydaktyczną - prosto nad Odrę, tuż przy granicy. W oddali widać kominy elektrowni Dolna Odra.
Teraz czeka nas drałowanie pod górę, gruntową drogą. Nagrodą są takie widoki:


DDR-ka z Pargowa do Staffelde:

A na granicy kolejne niespodzianki. Po pierwsze zasieki na chore świnie z Afryki:

Po drugie - awangardowe miejsce odpoczynku dla rowerzystów. Podoba mi się.

Po trzecie - nowiusieńka DDR-ka do granicy w Rosówku, z dwujęzycznymi oznaczeniami. Też mi się podoba - nawet bardzo. Po drodze mijamy koparkę, która pomimo niedzieli jeszcze porządkuje teren przy ścieżce.




Po polskiej stronie przeskakujemy na DDR-kę w kierunku Kołbaskowa

W Kołbaskowie zatrzymuję się przy otwartym sklepie i kupuję cukierki - przydadzą się wieczorem, gdy do domu dzwonią poprzebierane dzieci sąsiadów. Dalej - Smolęcin i tamtejsza winnica w jesiennej odsłonie. Na krzakach wiszą jeszcze i nabierają słodyczy kiście ciemnych winogron:

Mamy jeszcze trochę czasu w zapasie, więc odbijamy w drogę do Ladenthin, którą jeszcze nie jechaliśmy. W samym Ladenthin na krzyżówce odnajdujemy DDR-kę na Casekow. Przypominam sobie, że to chyba odcinek realizowanej inwestycji transgranicznej ze Stobna. O transgranicznym charakterze tutejszej infrastruktury informuje zresztą inskrypcja na pokaźnych rozmiarów głazie:

Drugi popas robimy sobie w Schwennenz:

A potem ścieżką wzdłuż drogi B 113 dojeżdżamy do Lubieszyna. Zapas czasu skurczył się do godzinki czasu, więc jedziemy bez zbędnej zwłoki ścieżką dydaktyczną do Dobrej, a potem przez Grzepnicę i Bartoszewo do domu - jeszcze po widoku.

Nowe osiedle Ostoja w Grzepnicy. Niektóre z tych szpetnych klocków nawet już są zamieszkane, a niektóre jeszcze są w trakcie budowy:

Zachód słońca na ulicy Złotej w Sławoszewie:

Mapka wycieczki:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Początkowa godzinka "z hakiem" to przejazd przez Szczecin, a właściwie jego nieco peryferyjne dzielnice - Głębokie, osiedle Zawadzkiego, Krzekowo, ul. Taczaka i Gumieńce. Duży ruch i niekoniecznie fotogeniczne miejsca. Więcej obiecywałam sobie po kolejnych kilometrach - zwłaszcza po niedawnych, jesiennych fotoreportażach @tunisławy.
Nie było nas pół roku na szlaku Bielika i w okolicach - trochę się zmieniło. Po pierwsze - jest nowy, gładki asfalt z Ustowa do Kurowa, zamiast starego i dziurawego.
W Kurowie zadziwiła nas niecodzienna chmura, która szybko powiększyła się i przemieściła nad nas, a potem rozwiała się równie błyskawicznie, jak pojawiła.

Jesiennie nad Odrą:

Promenada w Siadle Dolnym:

Wzgórze widokowe koło autostrady:

Po raz kolejny "polegliśmy" w połowie morderczej góry na szlaku, tuż przed autostradą. Ale gdy wpychaliśmy rowery minął nas kołowrotkując i ciężko dysząc facet na mtb. Tak więc - da się. Ale chyba nie na trekkingach.
Potem było lepiej - zdecydowanie lepiej:


W Moczyłach zatrzymujemy się na cmentarzyku z lapidarium, na ławeczce pod leciwym dębem, pięknie obrośniętym jak wiele tutejszych drzew. Zapalam świeczkę przy tablicy ku pamięci mistrza masarskiego - Maxa Winricha - który zmarł gdzieś w dalekiej Rosji, w czasie I wojny światowej.



Za Kamieńcem szlak prowadzi wąwozem w las i nad Odrę.




Przed Pargowem skręcamy w ścieżkę dydaktyczną - prosto nad Odrę, tuż przy granicy. W oddali widać kominy elektrowni Dolna Odra.

Teraz czeka nas drałowanie pod górę, gruntową drogą. Nagrodą są takie widoki:


DDR-ka z Pargowa do Staffelde:

A na granicy kolejne niespodzianki. Po pierwsze zasieki na chore świnie z Afryki:

Po drugie - awangardowe miejsce odpoczynku dla rowerzystów. Podoba mi się.

Po trzecie - nowiusieńka DDR-ka do granicy w Rosówku, z dwujęzycznymi oznaczeniami. Też mi się podoba - nawet bardzo. Po drodze mijamy koparkę, która pomimo niedzieli jeszcze porządkuje teren przy ścieżce.




Po polskiej stronie przeskakujemy na DDR-kę w kierunku Kołbaskowa

W Kołbaskowie zatrzymuję się przy otwartym sklepie i kupuję cukierki - przydadzą się wieczorem, gdy do domu dzwonią poprzebierane dzieci sąsiadów. Dalej - Smolęcin i tamtejsza winnica w jesiennej odsłonie. Na krzakach wiszą jeszcze i nabierają słodyczy kiście ciemnych winogron:

Mamy jeszcze trochę czasu w zapasie, więc odbijamy w drogę do Ladenthin, którą jeszcze nie jechaliśmy. W samym Ladenthin na krzyżówce odnajdujemy DDR-kę na Casekow. Przypominam sobie, że to chyba odcinek realizowanej inwestycji transgranicznej ze Stobna. O transgranicznym charakterze tutejszej infrastruktury informuje zresztą inskrypcja na pokaźnych rozmiarów głazie:

Drugi popas robimy sobie w Schwennenz:

A potem ścieżką wzdłuż drogi B 113 dojeżdżamy do Lubieszyna. Zapas czasu skurczył się do godzinki czasu, więc jedziemy bez zbędnej zwłoki ścieżką dydaktyczną do Dobrej, a potem przez Grzepnicę i Bartoszewo do domu - jeszcze po widoku.

Nowe osiedle Ostoja w Grzepnicy. Niektóre z tych szpetnych klocków nawet już są zamieszkane, a niektóre jeszcze są w trakcie budowy:

Zachód słońca na ulicy Złotej w Sławoszewie:

Mapka wycieczki:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
81.43 km (20.00 km teren), czas: 05:27 h, avg:14.94 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad Thursee
Niedziela, 24 października 2021 | dodano: 24.10.2021Kategoria koło domu, Meklemburgia-Pomorze, trekking, Zachodniopomorskie
Jeziorko Thursee, niedaleko przygranicznej wioski Pampow, najładniej wygląda teraz - jesienią.

Dlatego też stało się ono celem dzisiejszej, solowej wycieczki. Solowej - bo mojej drugiej połowie ostatnio często szwankuje zdrowie i dzisiaj, pomimo ładnej pogody, Darek musiał zostać w domu.
Większość trasy wybrałam leśnymi i polnymi drogami - nawet spod domu skręciłam od razu skrótem do lasu, a nie okrężną drogą do Węgornika. Dwa kilometry od miejsca, w którym mieszkam, jest śródleśne jeziorko Ogólne:

Dalej pojechałam przy akompaniamencie trąbiących żurawi przez bukowy zagajnik i łąki w stronę drogi z płyt jumbo do mostu na Gunicy:


Za mostem skręt w lewo w patatajkę z płyt do Węgornika i dalej przez malownicze łąki rezerwatu Świdwie w stronę Stolca:



Nie wiem, co to za drzewo, ale te owoce wyglądały tak apetycznie, że uszczknęłam jeden na spróbowanie. W smaku przypominają borówkę brusznicę i chyba nie są trujące, skoro żyję.
Przy bramie pałacu w Stolcu właściciel zamontował bardzo irytujący alarm. Wystarczy nieco zbliżyć się do ogrodzenia, aby już się włączał.


Jadę dalej do granicy i starą brukowaną drogą do Pampow. Tutaj też jest kolorowo:

I już niedaleko nad śródleśne jeziorko Thursee. Wokół tabliczki informują, że teren jest prywatny, ale nie ma zakazu wstępu - jedynie informacja, że wędkowanie wymaga specjalnego zezwolenia. Postanawiam więc spenetrować, czy ścieżką da się objechać dookoła jezioro. Da się.





Droga do Glashütte wyrażnie oznaczona:


Na końcu tej polnej drogi jest rozwidlenie do Glashütte i - jak pokazywała mapa - do Stolca. Ale ścieżka w kierunku Stolca kończy się na czyjejś posesji, a że nie chciało mi się wracać, to gdzieś pojechałam lasem na azymut. Trochę się zgubiłam, ale potem się znalazłam i przez Dobieszczyn wróciłam do domu.

Mapka:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)

Dlatego też stało się ono celem dzisiejszej, solowej wycieczki. Solowej - bo mojej drugiej połowie ostatnio często szwankuje zdrowie i dzisiaj, pomimo ładnej pogody, Darek musiał zostać w domu.
Większość trasy wybrałam leśnymi i polnymi drogami - nawet spod domu skręciłam od razu skrótem do lasu, a nie okrężną drogą do Węgornika. Dwa kilometry od miejsca, w którym mieszkam, jest śródleśne jeziorko Ogólne:

Dalej pojechałam przy akompaniamencie trąbiących żurawi przez bukowy zagajnik i łąki w stronę drogi z płyt jumbo do mostu na Gunicy:


Za mostem skręt w lewo w patatajkę z płyt do Węgornika i dalej przez malownicze łąki rezerwatu Świdwie w stronę Stolca:



Nie wiem, co to za drzewo, ale te owoce wyglądały tak apetycznie, że uszczknęłam jeden na spróbowanie. W smaku przypominają borówkę brusznicę i chyba nie są trujące, skoro żyję.
Przy bramie pałacu w Stolcu właściciel zamontował bardzo irytujący alarm. Wystarczy nieco zbliżyć się do ogrodzenia, aby już się włączał.


Jadę dalej do granicy i starą brukowaną drogą do Pampow. Tutaj też jest kolorowo:

I już niedaleko nad śródleśne jeziorko Thursee. Wokół tabliczki informują, że teren jest prywatny, ale nie ma zakazu wstępu - jedynie informacja, że wędkowanie wymaga specjalnego zezwolenia. Postanawiam więc spenetrować, czy ścieżką da się objechać dookoła jezioro. Da się.





Droga do Glashütte wyrażnie oznaczona:


Na końcu tej polnej drogi jest rozwidlenie do Glashütte i - jak pokazywała mapa - do Stolca. Ale ścieżka w kierunku Stolca kończy się na czyjejś posesji, a że nie chciało mi się wracać, to gdzieś pojechałam lasem na azymut. Trochę się zgubiłam, ale potem się znalazłam i przez Dobieszczyn wróciłam do domu.

Mapka:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
45.16 km (25.00 km teren), czas: 03:20 h, avg:13.55 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Transgranicznie i szosowo z Darkiem do Boock
Niedziela, 17 października 2021 | dodano: 17.10.2021Kategoria fitness, koło domu, Meklemburgia-Pomorze
Sezon na rowery szosowe powoli się kończy, ale dzisiaj w godzinach południowych i wczesnopopołudniowych udało się zaliczyć jeszcze pętelkę transgraniczną po bliskich terenach Meklemburgii-Pomorza Przedniego przy momentami nawet słonecznej, choć chłodnej pogodzie i nacieszyć się widokami złotej jesieni. Spokojne 57 km przez Dobrą Szczecińską na przejście Buk-Blankensee, następnie Boock, Rothenklempenow, Glashütte na przejście Dobieszczyn-Hintersee.
Szosa do Blankensee:

Granica polsko-niemiecka ostatnio często bywa patrolowana:

Można byłoby pomyśleć, że to maj i kwitnący rzepak, ale to gorczyca biała na polach pod Boock:


Nawet Darek dał się namówić na zdjęcie w takim plenerze:

I jeszcze jakaś ciekawska rogacizna spotkana pod Glashütte. Wyglądają trochę jak wygolone owce, ale ten brązowy kolor - sama nie wiem.

Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Szosa do Blankensee:

Granica polsko-niemiecka ostatnio często bywa patrolowana:

Można byłoby pomyśleć, że to maj i kwitnący rzepak, ale to gorczyca biała na polach pod Boock:


Nawet Darek dał się namówić na zdjęcie w takim plenerze:

I jeszcze jakaś ciekawska rogacizna spotkana pod Glashütte. Wyglądają trochę jak wygolone owce, ale ten brązowy kolor - sama nie wiem.

Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
57.27 km (0.00 km teren), czas: 02:39 h, avg:21.61 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Do pracy
Środa, 13 października 2021 | dodano: 13.10.2021Kategoria do pracy / z pracy, koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Zostawiłam wczoraj w pracy kabel od laptopa, więc dzisiaj musiałam po niego pojechać, choć w planach miałam popracować z domu. Obydwa zdjęcia ilustracyjne ze szczecińskich miejsc po drodze wyszły z perspektywą - nie był to efekt zamierzony, ale jakoś tak wyszło. Dość pogodny dzień, choć w powrotnej drodze trafił się przelotny opad, który przeczekałam w bramie, przy ul. Bogusława.
Platanowa aleja na Jasnych Błoniach:

I Deptak Bogusława, po deszczu:

Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Platanowa aleja na Jasnych Błoniach:

I Deptak Bogusława, po deszczu:

Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
32.70 km (0.00 km teren), czas: 01:59 h, avg:16.49 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Jesiennie nad Drawą
Sobota, 9 października 2021 | dodano: 09.10.2021Kategoria koło Dominikowa, trekking, Zachodniopomorskie
Dni stają się coraz krótsze, a poranki i wieczory coraz zimniejsze - ewidentnie zbliża się koniec sezonu. To już ostatni mój i Darka wyjazd w tym roku na działkę i ostatnia wycieczka rowerowa nad Drawę. Trasa: Barnimie - Zatom - Moczele - Sitnica - Bogdanka - Dominikowo. Od Barnimia do mostu w Moczelach jazda czerwonym szlakiem pieszym - bardzo malowniczą ścieżką przez las. Potem powrót asfaltem lepszej lub gorszej jakości. Nasza trasa w dużej mierze pokrywała się z przebiegiem niebieskiej i czerwonej pętli rowerowej ("Barnimie" i "Zatom"), wytyczonej przez park narodowy. Pogoda dopisała - słonecznie, choć już nie tak ciepło - a na szlaku pusto. Mieliśmy więc dzisiaj te piękne krajobrazy prawie na wyłączność.
Na moście nad Drawą w Barnimiu

Skręcamy w las:



Przed biwakiem Barnimie zaczyna się najpiękniejszy fragment trasy, prowadzący ścieżką na górze skarpy nad wąwozem rzeki:





Dojeżdżamy do Zatomia:


Odcinek za Zatomiem również jest bardzo urokliwy:


Robimy sobie przerwę na bindudze (polana w lesie, dawniej wykorzystywana przy spławianiu drewna) Święta Hala:

Wydrzy Głaz w korycie Drawy:

Na moście w Moczelach:


Nieopodal jest stary, ewangelicki cmentarzyk - pozostałość po nieistniejącej dzisiaj osadzie Dąbrowa (Springe). Teren cmentarza jest uporządkowany, zachowało się też kilka ciekawych nagrobków:



Asfalt do granicy województwa lubuskiego jest całkiem dobry. Gdy za Sitnicą wjeżdżamy w Zachodniopomorskie, czeka nas telepanie się 4 km drogą w bardzo złym stanie technicznym:

Na Bogdance, w miejscu gdzie Korytnica uchodzi do Drawy:


I jeszcze mapka wycieczki:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Na moście nad Drawą w Barnimiu


Skręcamy w las:



Przed biwakiem Barnimie zaczyna się najpiękniejszy fragment trasy, prowadzący ścieżką na górze skarpy nad wąwozem rzeki:





Dojeżdżamy do Zatomia:


Odcinek za Zatomiem również jest bardzo urokliwy:


Robimy sobie przerwę na bindudze (polana w lesie, dawniej wykorzystywana przy spławianiu drewna) Święta Hala:

Wydrzy Głaz w korycie Drawy:

Na moście w Moczelach:


Nieopodal jest stary, ewangelicki cmentarzyk - pozostałość po nieistniejącej dzisiaj osadzie Dąbrowa (Springe). Teren cmentarza jest uporządkowany, zachowało się też kilka ciekawych nagrobków:



Asfalt do granicy województwa lubuskiego jest całkiem dobry. Gdy za Sitnicą wjeżdżamy w Zachodniopomorskie, czeka nas telepanie się 4 km drogą w bardzo złym stanie technicznym:

Na Bogdance, w miejscu gdzie Korytnica uchodzi do Drawy:


I jeszcze mapka wycieczki:
Rower:rower działkowy
Dane wycieczki:
40.35 km (20.00 km teren), czas: 03:00 h, avg:13.45 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)