- Kategorie:
- Alpy.26
- Alpy austriackie 2023.9
- Alpy włoskie 2021.8
- Alzacja i dolina Renu 2019.10
- Austria.25
- Bawaria.2
- Berlin.2
- Berliner Mauerweg 2018.2
- Brandenburgia.24
- Czechy.7
- do pracy / z pracy.74
- Doliną Bobru.2
- Dolnośląskie.3
- Donauradweg i okolice 2018.7
- Dookoła Tatr 2022.4
- Dookoła Zalewu Szczecińskiego.9
- Ennsradweg.4
- fitness.117
- Francja.10
- Hesja.4
- Holandia i Belgia 2023.3
- Karyntia.7
- koło Dominikowa.46
- koło domu.457
- Łaba 2022.12
- Mainz i dolina Renu 2023.5
- Małopolska.6
- Meklemburgia-Pomorze.84
- Nad Bałtyk 2020.4
- nad morzem.13
- Nadrenia-Palatynat.4
- Niemcy.86
- Odra-Nysa.12
- Osttirol i Karyntia rowerem 2020.9
- Rugia 2017.3
- Saksonia.5
- Saksonia-Anhalt.2
- Słowacja.4
- Spreewald Gurkenradweg 2021.3
- Szkocja.1
- Szwajcaria.2
- trekking.264
- Tyrol Wschodni.4
- Wędrówki piesze.2
- Włochy.9
- Wzdłuż Drawy.4
- Zachodniopomorskie.384
Wpisy archiwalne w kategorii
Zachodniopomorskie
Dystans całkowity: | 16259.18 km (w terenie 1696.20 km; 10.43%) |
Czas w ruchu: | 975:18 |
Średnia prędkość: | 16.06 km/h |
Liczba aktywności: | 384 |
Średnio na aktywność: | 42.34 km i 2h 39m |
Więcej statystyk |
Mała pętla dobieszczyńska po raz kolejny
Czwartek, 5 grudnia 2019 | dodano: 05.12.2019Kategoria koło domu, Zachodniopomorskie
Dziś wcześniej wróciłam z pracy, a część obowiązków mogę zrobić wieczorem w domu, więc udało się wygospodarować dwie godzinki na rower. Zimno - plus 3-4 stopnie, ale pięknie i słonecznie. Jadąc małą pętlą przez Dobieszczyn, Stolec, Dobrą i Bartoszewo i marznąc co nieco pomyślałam sobie, że byłby dzisiaj piękny dzień na narty! Ale to dopiero za cztery tygodnie, więc póki pogoda znośna i jeśli czas pozwoli, to sezon rowerowy trwa.
Chyba nie tylko ja tak uważam, bo spotkałam czterech panów na rowerach po drodze. Do domu wróciłam około godziny 15.00. Popołudniowe słońce ładnie oświetlało okolicę i wydobywało jesienne kolory - mimo iż to już grudzień, kusząc do zatrzymania się i pstryknięcia kilku zdjęć.
Autoportret ;-)
W Stolcu na górce:
DDR-ka z Buku do Dobrej:
Mapka wycieczki
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Chyba nie tylko ja tak uważam, bo spotkałam czterech panów na rowerach po drodze. Do domu wróciłam około godziny 15.00. Popołudniowe słońce ładnie oświetlało okolicę i wydobywało jesienne kolory - mimo iż to już grudzień, kusząc do zatrzymania się i pstryknięcia kilku zdjęć.
Autoportret ;-)
W Stolcu na górce:
DDR-ka z Buku do Dobrej:
Mapka wycieczki
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
39.30 km (0.00 km teren), czas: 01:55 h, avg:20.50 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Szlakiem Bielika oraz Tour de gmina Kołbaskowo
Niedziela, 24 listopada 2019 | dodano: 24.11.2019Kategoria Zachodniopomorskie
Prognozy zapowiadały słoneczny, choć zimny dzień - jednak spełniła się tylko druga część tej zapowiedzi. Dzisiejsza wycieczka z Darkiem - pod chmurką i przy chłodnym wietrze. Zaczęliśmy dzisiaj w Przecławiu, skąd prostą, asfaltową drogą dojechaliśmy do Kurowa. Tam stromy zjazd nad Odrę Zachodnią i już przez prawie cały czas góra-dół, bo trasa biegła przez pofałdowany, urozmaicony teren.
Widok na Odrę z Kurowa:
W domu na wzgórzu, po drugiej stronie drogi, mieszka bardzo sympatyczny labrador, który chyba chciał się z nami zaprzyjaźnić
Jedziemy dalej, w stronę Siadła Dolnego, w którym pustki na promenadzie nad rzeką
I dalej już szlakiem Bielika - najpierw pokonujemy stromą górkę koło autostrady, trochę podjeżdżamy, a trochę pchamy rowery. Po drodze spotykamy uroczą grupę samojedów z właścicielami na niedzielnym spacerze. Najmłodszy z psiaków odbywał spacer w nosidełku na brzuchu swojej pani.
Wkrótce wyjeżdżamy z lasu i możemy nacieszyć oko intensywną zielenią ozimych zbóż na polach i szeroką panoramą nadodrzańskich wzgórz. Bardzo lubię ten szlak, jest niesłychanie widokowy.
Dojeżdżamy do wioski Moczyły, która wita swoich gości akcentem rowerowym i motorowodnym:
Szlak prowadzi w dół przez wieś, a potem szosą w stronę Kamieńca. Przy wjeździe do Kamieńca odbija jednak w las i wiedzie najpierw malowniczym wąwozem, a potem leśną drogą. Zatrzymujemy się na miejscu postojowym nad wodą, gdzie zjadamy po rogaliku z czekoladą i popijamy gorącą herbatą z termosu. Dobrze mieć coś ciepłego do picia w taki dzień. I tutaj towarzyszą nam pieski - tym razem dwa rude kundelki na spacerze z panem.
Wjeżdżamy na dość ostrą górkę przez Pargowem - ostatnią polską miejscowością na lewym brzegu Odry.
A potem dojeżdżamy do granicy, gdzie pstrykamy sobie jeszcze fotki przy słupkach. Jedziemy "zamaskowani", bo jest naprawdę zimno - +6 stopni, ale temperatura odczuwalna była jeszcze niższa.
Do Kamieńca wracamy asfaltową szosą. Ruch samochodowy jest tu bardzo niewielki, ale widoki również bardzo ładne
W Kamieńcu przystajemy przy zabytkowym kościele, a potem kierujemy się w stronę nowej ścieżki rowerowej do Kołbaskowa:
Asfalt jest równiutki i jedzie się przyjemnie. W Kołbaskowie przekraczamy drogę krajową nr 13 i autostradę do Berlina (wiaduktem)
Stąd zaczyna się długi podjazd do Smolęcina, w którym napotykamy baner informujący o założeniu tutaj winnicy.
Do Przecławia, gdzie zostawiliśmy samochód, jedziemy bocznymi drogami przez Karwowo i Warzymice. A potem - już autem - zaglądamy do Decathlonu po sportowe, mikołajowe drobiazgi dla członków naszej rodziny. Wycieczka na niezbyt długim dystansie i w rekreacyjnym tempie, na luzie.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Widok na Odrę z Kurowa:
W domu na wzgórzu, po drugiej stronie drogi, mieszka bardzo sympatyczny labrador, który chyba chciał się z nami zaprzyjaźnić
Jedziemy dalej, w stronę Siadła Dolnego, w którym pustki na promenadzie nad rzeką
I dalej już szlakiem Bielika - najpierw pokonujemy stromą górkę koło autostrady, trochę podjeżdżamy, a trochę pchamy rowery. Po drodze spotykamy uroczą grupę samojedów z właścicielami na niedzielnym spacerze. Najmłodszy z psiaków odbywał spacer w nosidełku na brzuchu swojej pani.
Wkrótce wyjeżdżamy z lasu i możemy nacieszyć oko intensywną zielenią ozimych zbóż na polach i szeroką panoramą nadodrzańskich wzgórz. Bardzo lubię ten szlak, jest niesłychanie widokowy.
Dojeżdżamy do wioski Moczyły, która wita swoich gości akcentem rowerowym i motorowodnym:
Szlak prowadzi w dół przez wieś, a potem szosą w stronę Kamieńca. Przy wjeździe do Kamieńca odbija jednak w las i wiedzie najpierw malowniczym wąwozem, a potem leśną drogą. Zatrzymujemy się na miejscu postojowym nad wodą, gdzie zjadamy po rogaliku z czekoladą i popijamy gorącą herbatą z termosu. Dobrze mieć coś ciepłego do picia w taki dzień. I tutaj towarzyszą nam pieski - tym razem dwa rude kundelki na spacerze z panem.
Wjeżdżamy na dość ostrą górkę przez Pargowem - ostatnią polską miejscowością na lewym brzegu Odry.
A potem dojeżdżamy do granicy, gdzie pstrykamy sobie jeszcze fotki przy słupkach. Jedziemy "zamaskowani", bo jest naprawdę zimno - +6 stopni, ale temperatura odczuwalna była jeszcze niższa.
Do Kamieńca wracamy asfaltową szosą. Ruch samochodowy jest tu bardzo niewielki, ale widoki również bardzo ładne
W Kamieńcu przystajemy przy zabytkowym kościele, a potem kierujemy się w stronę nowej ścieżki rowerowej do Kołbaskowa:
Asfalt jest równiutki i jedzie się przyjemnie. W Kołbaskowie przekraczamy drogę krajową nr 13 i autostradę do Berlina (wiaduktem)
Stąd zaczyna się długi podjazd do Smolęcina, w którym napotykamy baner informujący o założeniu tutaj winnicy.
Do Przecławia, gdzie zostawiliśmy samochód, jedziemy bocznymi drogami przez Karwowo i Warzymice. A potem - już autem - zaglądamy do Decathlonu po sportowe, mikołajowe drobiazgi dla członków naszej rodziny. Wycieczka na niezbyt długim dystansie i w rekreacyjnym tempie, na luzie.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
35.25 km (0.00 km teren), czas: 02:27 h, avg:14.39 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Szosowa 50-tka w odwrotnym kierunku
Piątek, 8 listopada 2019 | dodano: 08.11.2019Kategoria koło domu, Meklemburgia-Pomorze, Zachodniopomorskie
Dzisiaj zrobiłam 200 km samochodem - wyjazd służbowy do Niemiec - i pięćdziesiątkę z plusem na rowerze. Podziwiając z auta meklemburskie, jesienne plenery w listopadowym słońcu cieszyłam się na popołudniową wycieczkę. Wróciłam ok. 13.30 i szybko zjadłam kanapkę i przebrałam się na rower. Mieliśmy jechać we dwójkę z Darkiem, bo on też dzisiaj wcześniej skończył swoje pracowe sprawy, ale okazało się, że ma flaka z tyłu i nie ma zapasowej dętki. Umówiliśmy się więc, że szybko podjedzie autem do Polic po nowe dętki i wyjedzie mi naprzeciw.
Niestety o 14-tej już schowało się słońce i cała wycieczka była "pod chmurką", choć nie były to już takie ponure, ołowiane chmury jak w ostatnich dniach. Zdecydowałam się tym razem pojechać w odwrotnym kierunku niż zazwyczaj, żeby nie wracać przez okolice Dobrej Szczecińskiej około 16-tej, w największym szczycie komunikacyjnym. Najpierw więc pojechałam przez Bartoszewo, Sławoszewo i Dobrą do Blankensee.Tym sposobem gorszą drogę miałam też na początku, a po kilkunastu kilometrach - same gładkie asfalty.
Ścieżka rowerowa do Blankensee w jesiennej szacie:
Potem przez Mewegen dojechałam do Rothenklempenow. Tamtejsze pola - dla odmiany - bardzo zielone. Jak na wiosnę!
Kościół w Mewegen z innej perspektywy:
W Rothenklempenow skręciłam w kierunku Glashütte. Tam zatrzymałam się na chwilę na przystanku, bo zgłodniałam - na szczęście miałam w kieszeni batonik, a w bidonie domowy izotonik (woda z miodem i cytryną), na których "dojechałam" do Tanowa. Dawny zajazd w Glashütte przy głównej drodze trochę straszy:
A zaraz za Glashütte zobaczyłam nadjeżdżającą z naprzeciwka znajomą niebieską wiatrówkę i już we dwójkę z Darkiem wróciliśmy razem do domu. Zaskoczyło mnie, że mimo poprawy pogody nie spotkałam po drodze żadnych bikerów - oprócz dwojga mieszkańców niemieckich wiosek, którzy raczej jechali "komunikacyjnie". Darek też mówił, że widział zaledwie dwie osoby. Czyżby większość rowerzystów zakończyła już sezon?
Wróciliśmy do domu już po wpół do piątej, gdy zapadał zmierzch. A jutro wyjeżdżamy na długi weekend, więc pewnie będzie kilka dni przerwy od roweru. Dzisiejsza mapka:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Niestety o 14-tej już schowało się słońce i cała wycieczka była "pod chmurką", choć nie były to już takie ponure, ołowiane chmury jak w ostatnich dniach. Zdecydowałam się tym razem pojechać w odwrotnym kierunku niż zazwyczaj, żeby nie wracać przez okolice Dobrej Szczecińskiej około 16-tej, w największym szczycie komunikacyjnym. Najpierw więc pojechałam przez Bartoszewo, Sławoszewo i Dobrą do Blankensee.Tym sposobem gorszą drogę miałam też na początku, a po kilkunastu kilometrach - same gładkie asfalty.
Ścieżka rowerowa do Blankensee w jesiennej szacie:
Potem przez Mewegen dojechałam do Rothenklempenow. Tamtejsze pola - dla odmiany - bardzo zielone. Jak na wiosnę!
Kościół w Mewegen z innej perspektywy:
W Rothenklempenow skręciłam w kierunku Glashütte. Tam zatrzymałam się na chwilę na przystanku, bo zgłodniałam - na szczęście miałam w kieszeni batonik, a w bidonie domowy izotonik (woda z miodem i cytryną), na których "dojechałam" do Tanowa. Dawny zajazd w Glashütte przy głównej drodze trochę straszy:
A zaraz za Glashütte zobaczyłam nadjeżdżającą z naprzeciwka znajomą niebieską wiatrówkę i już we dwójkę z Darkiem wróciliśmy razem do domu. Zaskoczyło mnie, że mimo poprawy pogody nie spotkałam po drodze żadnych bikerów - oprócz dwojga mieszkańców niemieckich wiosek, którzy raczej jechali "komunikacyjnie". Darek też mówił, że widział zaledwie dwie osoby. Czyżby większość rowerzystów zakończyła już sezon?
Wróciliśmy do domu już po wpół do piątej, gdy zapadał zmierzch. A jutro wyjeżdżamy na długi weekend, więc pewnie będzie kilka dni przerwy od roweru. Dzisiejsza mapka:
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
56.62 km (0.00 km teren), czas: 02:28 h, avg:22.95 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Sobota pracująca i dwie niespodzianki
Sobota, 26 października 2019 | dodano: 27.10.2019Kategoria do pracy / z pracy, koło domu, Zachodniopomorskie
Wczorajsza sobota miała być ostatnim dniem ładnej, jesiennej pogody, jednak miałam tego dnia obowiązki zawodowe w Szczecinie. Postanowiłam więc chociaż pojechać rowerem, a w drodze powrotnej wrócić trasą przez las. Pierwsza niespodzianka to spotkanie z Januszem i Kubą na ścieżce rowerowej niedaleko Bartoszewa. Chwilkę miło rozmawiamy, Janusz pstryka nam sympatyczne, wspólne zdjęcie, które znajdzie się na jego i Kuby blogu. A potem panowie jadą na swoją wycieczkę, natomiast ja kieruję się w stronę Szczecina - przez Głębokie i Las Arkoński.
Na Jasnych Błoniach mijam zawodników biegu charytatywnego, w którym zresztą startuje również moja córka i sporo młodzieży z jej szkoły:
Droga powrotna po południu już bez presji czasowej, że muszę zdążyć na określoną godzinę, ale do ogarnięcia miałam pewien problem logistyczny. Otóż w pracy dostałam trzy bukiety kwiatów (to ta druga niespodzianka). Na szczęście zwykle wożę w sakwie miejskiej jeszcze plecak zwijany w woreczek kompresyjny - na różne nieprzewidziane sytuacje. Udało mi się delikatnie spakować kwiaty do plecaka i nawet dowiozłam je w dobrym stanie do domu. Po drodze zrobiłam kilka zdjęć:
Jesień w kolorowej odsłonie przy ul. Bułgarskiej:
Syrenie Stawy:
Prawie gotowa ścieżka rowerowa przy Arkonce:
Przy pętli Głębokie odbijam na lewy brzeg jeziora i leśną drogą jadę najpierw wzdłuż jeziora, a potem czerwonym szlakiem obok leśniczówki Owczary i dalej przez Żółtew i Bartoszewo do Tanowa.
Obawiałam się trochę tłumów spacerowiczów przy jeziorze Głębokie, ale około siedemnastej ludzi nie było już zbyt wielu, więc jechało się dobrze i spokojnie.
W Bartoszewie, przy restauracji Mini-Max:
Gorzej jechało się leśnym odcinkiem z Bartoszewa do Tanowa, bo piaszczysta droga lekko pod górkę i po kilku dniach bez deszczu była dość uciążliwa, ale na szczęście nie jest to daleko.
Mapa wycieczki:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Na Jasnych Błoniach mijam zawodników biegu charytatywnego, w którym zresztą startuje również moja córka i sporo młodzieży z jej szkoły:
Droga powrotna po południu już bez presji czasowej, że muszę zdążyć na określoną godzinę, ale do ogarnięcia miałam pewien problem logistyczny. Otóż w pracy dostałam trzy bukiety kwiatów (to ta druga niespodzianka). Na szczęście zwykle wożę w sakwie miejskiej jeszcze plecak zwijany w woreczek kompresyjny - na różne nieprzewidziane sytuacje. Udało mi się delikatnie spakować kwiaty do plecaka i nawet dowiozłam je w dobrym stanie do domu. Po drodze zrobiłam kilka zdjęć:
Jesień w kolorowej odsłonie przy ul. Bułgarskiej:
Syrenie Stawy:
Prawie gotowa ścieżka rowerowa przy Arkonce:
Przy pętli Głębokie odbijam na lewy brzeg jeziora i leśną drogą jadę najpierw wzdłuż jeziora, a potem czerwonym szlakiem obok leśniczówki Owczary i dalej przez Żółtew i Bartoszewo do Tanowa.
Obawiałam się trochę tłumów spacerowiczów przy jeziorze Głębokie, ale około siedemnastej ludzi nie było już zbyt wielu, więc jechało się dobrze i spokojnie.
W Bartoszewie, przy restauracji Mini-Max:
Gorzej jechało się leśnym odcinkiem z Bartoszewa do Tanowa, bo piaszczysta droga lekko pod górkę i po kilku dniach bez deszczu była dość uciążliwa, ale na szczęście nie jest to daleko.
Mapa wycieczki:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
37.10 km (0.00 km teren), czas: 02:30 h, avg:14.84 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad Piaski - nauka jazdy w SPD
Niedziela, 20 października 2019 | dodano: 20.10.2019Kategoria koło domu, Zachodniopomorskie
Po ćwiczeniach we wpinaniu się "na sucho" w pedały i próbach na osiedlowych uliczkach i leśnej drodze, dzisiaj wyjechałam na pierwszą wycieczkę, póki co na niezbyt długim dystansie. Droga DW 115 niestety w weekendy znów bardzo oblężona - wciąż przez Tanowo jeździ mnóstwo grzybiarzy. Ruch jest dwa razy taki jak w tygodniu. Po 9 km odbiliśmy w wąską asfaltówkę nad jezioro Piaski. Samochodów tutaj prawie nie było, ale za to asfalt dużo gorszej jakości - fale Dunaju i miejscami dziury, więc trzeba uważać.
Jezioro Piaski ostatnio zaczyna bardzo zarastać. Winny jest chyba niski stan wody - w każdym razie tafla przy pomoście powoli zamienia się w bagno. Chwilę posiedzieliśmy z Darkiem na pomoście i tą samą drogą wróciliśmy do domu. W drodze powrotnej zaczęła się klarować pogoda, niestety na popołudnie mamy inne plany - uroczystość rodzinna.
Na razie nie czuję specjalnie różnicy w jeździe w normalnych butach i SPD, ale to wciąż faza adaptacji. Tyle, że trzeba myśleć przy wsiadaniu, hamowaniu i zbliżaniu się do jakichś przeszkód.
Zdjęcia znad jeziora i mapka:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Jezioro Piaski ostatnio zaczyna bardzo zarastać. Winny jest chyba niski stan wody - w każdym razie tafla przy pomoście powoli zamienia się w bagno. Chwilę posiedzieliśmy z Darkiem na pomoście i tą samą drogą wróciliśmy do domu. W drodze powrotnej zaczęła się klarować pogoda, niestety na popołudnie mamy inne plany - uroczystość rodzinna.
Na razie nie czuję specjalnie różnicy w jeździe w normalnych butach i SPD, ale to wciąż faza adaptacji. Tyle, że trzeba myśleć przy wsiadaniu, hamowaniu i zbliżaniu się do jakichś przeszkód.
Zdjęcia znad jeziora i mapka:
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
31.80 km (0.00 km teren), czas: 01:27 h, avg:21.93 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Do pracy - jesiennie
Czwartek, 17 października 2019 | dodano: 17.10.2019Kategoria do pracy / z pracy, koło domu, Zachodniopomorskie
Zmobilizowałam się dzisiaj, żeby wcześniej wstać i pojechać rowerem do pracy. Wyjechałam przed dziewiątą - po drodze trochę kropiło, ale nie jakoś mocno. Mało rowerzystów już na ścieżkach, mimo pięknych plenerów. Powrót podobną trasą - przez centrum Szczecina, aleję Jana Pawła II, Park Kasprowicza i Las Arkoński. W lesie trochę błota i kałuż po wczorajszych ulewach. Jechałam nieśpiesznym tempem, chcąc nacieszyć się kolorami jesieni. Pewnie w pełnym słońcu wyglądałyby jeszcze ładniej - jednak w drodze powrotnej też chwilami lekko popadało. A po przyjeździe do domu - spacer z psem do lasu i grzybobranie.
Przed Pomnikiem Czynu Polaków:
W Parku Kasprowicza:
Jesienna Arkonka:
I Polana Sportowa:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Przed Pomnikiem Czynu Polaków:
W Parku Kasprowicza:
Jesienna Arkonka:
I Polana Sportowa:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
36.50 km (0.00 km teren), czas: 02:24 h, avg:15.21 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rundka po pracy i test nowej kurtki
Sobota, 12 października 2019 | dodano: 12.10.2019Kategoria koło domu, Zachodniopomorskie
Rozjazd z Darkiem popołudniową porą - po pracy. Wbrew prognozom pogoda niezbyt sprzyjająca - wprawdzie nieco cieplej i bez wiatru, ale ponuro i chwilami mżawka.
Pojechaliśmy trasą na Dobieszczyn, a potem przez Stolec do Dobrej i przez Grzepnicę, Sławoszewo do domu. Udało mi się namówić Darka, aby większą część jechał przodem, a ja za nim "na kole".
W tygodniu przyszła zamówiona kurtka rowerowa - wygrzebałam sobie bardzo atrakcyjną przecenę na Endurę Singletrack II i dzisiaj mogłam wypróbować ją na trasie. Jest to kurtka membranowa typu hardshell - czyli wodoodporna, ale też oddychająca. Było mi ciepło - również w okolicach nerek - i wróciłam do domu z suchymi plecami, mimo dość żwawego tempa jazdy. Kurtka więc zdała egzamin i mam nadzieję, że będzie mi służyć jesienią i zimą. Wróciliśmy krótko po osiemnastej - tuż przed zmierzchem.
Jesienne kolory
I mapka wycieczki:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Pojechaliśmy trasą na Dobieszczyn, a potem przez Stolec do Dobrej i przez Grzepnicę, Sławoszewo do domu. Udało mi się namówić Darka, aby większą część jechał przodem, a ja za nim "na kole".
W tygodniu przyszła zamówiona kurtka rowerowa - wygrzebałam sobie bardzo atrakcyjną przecenę na Endurę Singletrack II i dzisiaj mogłam wypróbować ją na trasie. Jest to kurtka membranowa typu hardshell - czyli wodoodporna, ale też oddychająca. Było mi ciepło - również w okolicach nerek - i wróciłam do domu z suchymi plecami, mimo dość żwawego tempa jazdy. Kurtka więc zdała egzamin i mam nadzieję, że będzie mi służyć jesienią i zimą. Wróciliśmy krótko po osiemnastej - tuż przed zmierzchem.
Jesienne kolory
I mapka wycieczki:
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
39.40 km (0.00 km teren), czas: 01:37 h, avg:24.37 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dzień - wspomnienie lata
Niedziela, 22 września 2019 | dodano: 22.09.2019Kategoria koło domu, Zachodniopomorskie
Od samego rana przez naszą miejscowość ciągnął sznur samochodów grzybiarzy, zmierzających do Puszczy Wkrzańskiej. Rowerki na szosę zostały więc dziś w garażu, a ja z Darkiem uciekając w leśne drogi i malownicze płytówki wzdłuż wałów
powodziowych nad Zalewem zrobiłam trekkingową pętelkę nad wodą. Mniej
więcej 50% asfalt i 50% lekki teren i terenowe drogi.
Nad wodą - bo to przecież ostatnie chwile lata, a jak lato, to i plaża musi być :-).
Najpierw ominęliśmy kawałek DW 115 szutrówką przez Gunice i przez bukowy las, potem jednak trzeba się było wbić na szosę na 12 kilometrów do Hintersee. Wszystkie leśne parkingi i zatoczki obstawione autami, a na spokojnej zazwyczaj drodze ruch jak na autostradzie. Na strzelnicy w Dobieszczynie też mnóstwo samochodów i strzelanie:
W Hintersee z ulgą skręciliśmy w ścieżkę dla rowerów do Rieth. Po drodze oczywiście foto stop w stadninie w Ludwigshof:
W Rieth na głównym placyku - nowość. Przybyło Buchhaltestelle, czyli miejsce, gdzie można sobie pożyczyć, wziąć lub zostawić książkę:
A w uliczce obok mobilny warsztat i wypożyczalnia rowerowa. Napisy na przyczepkach głoszą, że firma dostarcza rowery letnikom pod wskazany adres a także świadczy usługi serwisowe. Ciekawy pomysł na biznes.
My jedziemy jeszcze kawałek dalej - na plażę. Tutaj jemy po bananie i oddajemy się błogiemu lenistwu na ławeczce. Obok pani opala się na kocu w bikini, a z drugiej strony para rowerzystów siedzi w kurtkach. Takie kontrasty. Tafla Jeziora Nowowarpnieńskiego jest gładka jak lustro i błękitna. Sielanka.
Przez mostek graniczny wracamy na polską stronę i jedziemy w kierunku na Nowe Warpno. Na jego obrzeżach skręcamy jednak w drogę w kierunku Podgrodzia. Tutaj zatrzymujemy się na chwilkę przy fontannie:
Opuszczamy asfalt i leśnym, trochę piaszczystym duktem przedostajemy się do Miroszewa, gdzie zaczyna się płytówka wzdłuż wału powodziowego nad Zalewem:
Czasem ukazuje się tafla Zalewu, jest bardzo malowniczo, choć trochę trzęsie na płytach, a jazda wałem jest możliwa tylko w niektórych miejscach.
W Brzózkach droga nad wodą się kończy, a my zjeżdżamy na DW 114. Trwający wiele miesięcy remont drogi już się skończył i zamiast kocich łbów w Brzózkach, jest piękny asfalt - zresztą do samej Trzebieży. Trzeba tu będzie kiedyś wrócić Specem i zrobić okrężną trasę szosową. Ale dopiero jak się skończy wysyp grzybów, bo teraz za dużo samochodów.
Jest już po 15.00, a my trochę głodni. Chyba zasłużyliśmy na jakąś nagrodę po takiej trasie? Zamawiamy więc sobie na spółkę pizzę-gigant w barze "Nad Zalewem" w Trzebieży, przy plaży.
Słońce przyjemnie grzeje, więc sporo spacerowiczów na promenadzie i duży ruch w knajpkach. Niektórzy nawet plażują na piasku.
Z Trzebieży wracamy przez Drogoradz i Nową Jasienicę. Tam znów skręcamy w gruntową drogę, oznaczoną jako czarny szlak rowerowy. Ale jedzie się dobrze. Przecina ona DW 115 przy grobie leśnika Gerharda Lindego.
Dalej ponownie jedziemy szutrówką w stronę Gunic, a następnie Tanowa.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad wodą - bo to przecież ostatnie chwile lata, a jak lato, to i plaża musi być :-).
Najpierw ominęliśmy kawałek DW 115 szutrówką przez Gunice i przez bukowy las, potem jednak trzeba się było wbić na szosę na 12 kilometrów do Hintersee. Wszystkie leśne parkingi i zatoczki obstawione autami, a na spokojnej zazwyczaj drodze ruch jak na autostradzie. Na strzelnicy w Dobieszczynie też mnóstwo samochodów i strzelanie:
W Hintersee z ulgą skręciliśmy w ścieżkę dla rowerów do Rieth. Po drodze oczywiście foto stop w stadninie w Ludwigshof:
W Rieth na głównym placyku - nowość. Przybyło Buchhaltestelle, czyli miejsce, gdzie można sobie pożyczyć, wziąć lub zostawić książkę:
A w uliczce obok mobilny warsztat i wypożyczalnia rowerowa. Napisy na przyczepkach głoszą, że firma dostarcza rowery letnikom pod wskazany adres a także świadczy usługi serwisowe. Ciekawy pomysł na biznes.
My jedziemy jeszcze kawałek dalej - na plażę. Tutaj jemy po bananie i oddajemy się błogiemu lenistwu na ławeczce. Obok pani opala się na kocu w bikini, a z drugiej strony para rowerzystów siedzi w kurtkach. Takie kontrasty. Tafla Jeziora Nowowarpnieńskiego jest gładka jak lustro i błękitna. Sielanka.
Przez mostek graniczny wracamy na polską stronę i jedziemy w kierunku na Nowe Warpno. Na jego obrzeżach skręcamy jednak w drogę w kierunku Podgrodzia. Tutaj zatrzymujemy się na chwilkę przy fontannie:
Opuszczamy asfalt i leśnym, trochę piaszczystym duktem przedostajemy się do Miroszewa, gdzie zaczyna się płytówka wzdłuż wału powodziowego nad Zalewem:
Czasem ukazuje się tafla Zalewu, jest bardzo malowniczo, choć trochę trzęsie na płytach, a jazda wałem jest możliwa tylko w niektórych miejscach.
W Brzózkach droga nad wodą się kończy, a my zjeżdżamy na DW 114. Trwający wiele miesięcy remont drogi już się skończył i zamiast kocich łbów w Brzózkach, jest piękny asfalt - zresztą do samej Trzebieży. Trzeba tu będzie kiedyś wrócić Specem i zrobić okrężną trasę szosową. Ale dopiero jak się skończy wysyp grzybów, bo teraz za dużo samochodów.
Jest już po 15.00, a my trochę głodni. Chyba zasłużyliśmy na jakąś nagrodę po takiej trasie? Zamawiamy więc sobie na spółkę pizzę-gigant w barze "Nad Zalewem" w Trzebieży, przy plaży.
Słońce przyjemnie grzeje, więc sporo spacerowiczów na promenadzie i duży ruch w knajpkach. Niektórzy nawet plażują na piasku.
Z Trzebieży wracamy przez Drogoradz i Nową Jasienicę. Tam znów skręcamy w gruntową drogę, oznaczoną jako czarny szlak rowerowy. Ale jedzie się dobrze. Przecina ona DW 115 przy grobie leśnika Gerharda Lindego.
Dalej ponownie jedziemy szutrówką w stronę Gunic, a następnie Tanowa.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
82.90 km (42.00 km teren), czas: 05:06 h, avg:16.25 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
A może trzeba było iść na grzyby?
Piątek, 20 września 2019 | dodano: 20.09.2019Kategoria koło domu, Zachodniopomorskie
Coś mnie podkusiło dzisiaj na wycieczkę późnym popołudniem. Niby 15 stopni na termometrze i niebo jakoś się przejaśniało - to pojechałam. Nic bardziej mylnego - zimno, wietrznie i przelotna mżawka. Brrr! Skróciłam planowaną trasę do niecałych marnych 40 km przez Dobieszczyn, Stolec, Dobrą Szczecińską, Grzepnicę i Bartoszewo.
Jesienny rower:
Jeleń z pałacowej bramy w Stolcu:
Mapka wycieczki:
A Darek przyniósł w tym czasie z lasu parę grzybków:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Jesienny rower:
Jeleń z pałacowej bramy w Stolcu:
Mapka wycieczki:
A Darek przyniósł w tym czasie z lasu parę grzybków:
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
38.73 km (0.00 km teren), czas: 01:40 h, avg:23.24 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Do pracy
Czwartek, 12 września 2019 | dodano: 12.09.2019Kategoria do pracy / z pracy, koło domu, Zachodniopomorskie
Prognozy straszyły popołudniowymi deszczami i nawet, gdy wyjeżdżałam o 10.00 z domu, niebo zachmurzyło się i zrobiło się chłodniej. Wrzuciłam do sakwy kurtkę przeciwdeszczową i stwierdziłam, że mimo wszystko jadę rowerem. Trasa do pracy standardowa - DDR-ka na Głębokie, a potem przez Las Arkoński i Park Kasprowicza do centrum. Zdjęcia więc też z trochę "oklepanych" miejsc:
Staw Uroczysko:
Urząd Miasta:
Aleja Platanowa na Jasnych Błoniach:
Po południu wcale się nie rozpadało, a wręcz przeciwnie - wyszło słońce i zrobiło się na tyle ciepło, że nawet zdjęłam bluzę z długim rękawem. Dla urozmaicenia postanowiłam wrócić z Głębokiego zachodnim brzegiem jeziora i drogą przez las - czerwonym szlakiem przy leśniczówce Owczary oraz przez Bartoszewo.
Nad Głębokiem:
W Bartoszewie zaskoczył mnie widok gotowej zatoczki dla aut i przystanku autobusowego. W zasadzie brakuje już tylko rozkładu jazdy. Domyślam się, że wkrótce będzie tu zajeżdżał autobus 103.
Teraz - po deszczach - gruntowe drogi w lesie wreszcie są bardziej ubite i cała trasa była przejezdna. Najgorszy odcinek przed samym Tanowem pod górkę, ale dało się przejechać.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Staw Uroczysko:
Urząd Miasta:
Aleja Platanowa na Jasnych Błoniach:
Po południu wcale się nie rozpadało, a wręcz przeciwnie - wyszło słońce i zrobiło się na tyle ciepło, że nawet zdjęłam bluzę z długim rękawem. Dla urozmaicenia postanowiłam wrócić z Głębokiego zachodnim brzegiem jeziora i drogą przez las - czerwonym szlakiem przy leśniczówce Owczary oraz przez Bartoszewo.
Nad Głębokiem:
W Bartoszewie zaskoczył mnie widok gotowej zatoczki dla aut i przystanku autobusowego. W zasadzie brakuje już tylko rozkładu jazdy. Domyślam się, że wkrótce będzie tu zajeżdżał autobus 103.
Teraz - po deszczach - gruntowe drogi w lesie wreszcie są bardziej ubite i cała trasa była przejezdna. Najgorszy odcinek przed samym Tanowem pod górkę, ale dało się przejechać.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
36.41 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)