- Kategorie:
- Alpy.26
- Alpy austriackie 2023.9
- Alpy włoskie 2021.8
- Alzacja i dolina Renu 2019.10
- Austria.25
- Bawaria.2
- Berlin.2
- Berliner Mauerweg 2018.2
- Brandenburgia.24
- Czechy.7
- do pracy / z pracy.74
- Doliną Bobru.2
- Dolnośląskie.3
- Donauradweg i okolice 2018.7
- Dookoła Tatr 2022.4
- Dookoła Zalewu Szczecińskiego.9
- Ennsradweg.4
- fitness.117
- Francja.10
- Hesja.4
- Holandia i Belgia 2023.3
- Karyntia.7
- koło Dominikowa.46
- koło domu.457
- Łaba 2022.12
- Mainz i dolina Renu 2023.5
- Małopolska.6
- Meklemburgia-Pomorze.84
- Nad Bałtyk 2020.4
- nad morzem.13
- Nadrenia-Palatynat.4
- Niemcy.86
- Odra-Nysa.12
- Osttirol i Karyntia rowerem 2020.9
- Rugia 2017.3
- Saksonia.5
- Saksonia-Anhalt.2
- Słowacja.4
- Spreewald Gurkenradweg 2021.3
- Szkocja.1
- Szwajcaria.2
- trekking.264
- Tyrol Wschodni.4
- Wędrówki piesze.2
- Włochy.9
- Wzdłuż Drawy.4
- Zachodniopomorskie.384
Wpisy archiwalne w kategorii
Zachodniopomorskie
Dystans całkowity: | 16259.18 km (w terenie 1696.20 km; 10.43%) |
Czas w ruchu: | 975:18 |
Średnia prędkość: | 16.06 km/h |
Liczba aktywności: | 384 |
Średnio na aktywność: | 42.34 km i 2h 39m |
Więcej statystyk |
Wieczorna pętla z Darkiem
Środa, 11 września 2019 | dodano: 11.09.2019Kategoria koło domu, Meklemburgia-Pomorze, Niemcy, Zachodniopomorskie
Dzisiaj znów można było poczuć, że mamy jeszcze kalendarzowe lato. Nie tak upalne, jak jeszcze dziesięć dni temu, ale słoneczne i na tyle ciepłe, że nawet na podwieczorną rundkę rowerem można było wybrać się na krótki rękaw i w krótszych spodniach. Pojechaliśmy z Darkiem najpierw trasą na Dobieszczyn. Już tradycyjnie włączam endomondo dopiero w tym miejscu - tam, gdzie kończą się wykopki w Tanowie:
Potem odbiliśmy w lewo na Glashütte i Grünhof, skąd ponownie w lewo - na Pampow, ale nie tą najkrótszą drogą, ale lekkim objazdem przez Freienstein. Właściwie to chcieliśmy zjechać z drogi wielkiemu traktorowi, który był za nami, ale traktor też skręcił, a jeszcze z naprzeciwka nadjechał drugi taki ogromny, który jakiś samochód próbował wyprzedzić tuż przed maską naszego. No taka mało uczęszczana droga, a taki kocioł się zrobił!
W Pampow:
Krótki postój w Blankensee na granicy, żeby się napić i pstryknąć jakieś zdjęcie:
A dalej już ścieżką rowerową przez Buk do Dobrej Szczecińskiej i przez Grzepnicę i Sławoszewo do domu.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Potem odbiliśmy w lewo na Glashütte i Grünhof, skąd ponownie w lewo - na Pampow, ale nie tą najkrótszą drogą, ale lekkim objazdem przez Freienstein. Właściwie to chcieliśmy zjechać z drogi wielkiemu traktorowi, który był za nami, ale traktor też skręcił, a jeszcze z naprzeciwka nadjechał drugi taki ogromny, który jakiś samochód próbował wyprzedzić tuż przed maską naszego. No taka mało uczęszczana droga, a taki kocioł się zrobił!
W Pampow:
Krótki postój w Blankensee na granicy, żeby się napić i pstryknąć jakieś zdjęcie:
A dalej już ścieżką rowerową przez Buk do Dobrej Szczecińskiej i przez Grzepnicę i Sławoszewo do domu.
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
51.35 km (0.00 km teren), czas: 02:02 h, avg:25.25 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Pętla przez Bartoszewo nad Świdwie
Niedziela, 8 września 2019 | dodano: 08.09.2019Kategoria koło domu, Zachodniopomorskie
Wbrew pesymistycznym prognozom pogody udało się dzisiaj jednak zaliczyć krótką wycieczkę rowerową i bardzo nie zmoknąć. Najpierw pojechaliśmy z Darkiem na mszę do leśnej kapliczki w Bartoszewie, a potem namówiłam go jeszcze, abyśmy zrobili rundkę przez Grzepnicę i Węgornik.
Między Sławoszewem a Grzepnicą pan wsiadał do samochodu z niecodziennym zwierzakiem. Zapytałam, czy to sokół, ale okazało się, że myszołów. Już miał założony kaptur, ale i tak wyglądał pięknie.
Gruntową i szutrową drogą z Grzepnicy do Węgornika dzisiaj jechało się dość trudno. Po długiej suszy piach był bardzo sypki, a kamienie luźne, a jeszcze chyba pojazdy leśników dodatkowo popsuły drogę, bo było bardzo nierówno. Z ulgą wjechaliśmy na mostek na Gunicy w Węgorniku - aktualnie bardzo malowniczo obrośnięty kwiatami, a ponieważ lekka mżawka akurat ustała, to postanowiliśmy zajrzeć jeszcze nad Świdwie.
Wieża widokowa nadal z zakazem wstępu, choć da się tam wejść. Szkoda, że nie można legalnie podziwiać widoków z jej szczytu, bo to było jedno z ulubionych naszych miejsc w okolicy. Może w miejsce tej już nieco murszejącej konstrukcji, pojawi się jakiś nowy punkt widokowy?
Znad Świdwia pojechaliśmy już prosto do domu. Na obrzeżach Tanowa dopadł nas jednak rzęsisty deszcz, który przeczekaliśmy pod dębami, koło stadniny. Dobrze, że wzięliśmy kurtki.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Między Sławoszewem a Grzepnicą pan wsiadał do samochodu z niecodziennym zwierzakiem. Zapytałam, czy to sokół, ale okazało się, że myszołów. Już miał założony kaptur, ale i tak wyglądał pięknie.
Gruntową i szutrową drogą z Grzepnicy do Węgornika dzisiaj jechało się dość trudno. Po długiej suszy piach był bardzo sypki, a kamienie luźne, a jeszcze chyba pojazdy leśników dodatkowo popsuły drogę, bo było bardzo nierówno. Z ulgą wjechaliśmy na mostek na Gunicy w Węgorniku - aktualnie bardzo malowniczo obrośnięty kwiatami, a ponieważ lekka mżawka akurat ustała, to postanowiliśmy zajrzeć jeszcze nad Świdwie.
Wieża widokowa nadal z zakazem wstępu, choć da się tam wejść. Szkoda, że nie można legalnie podziwiać widoków z jej szczytu, bo to było jedno z ulubionych naszych miejsc w okolicy. Może w miejsce tej już nieco murszejącej konstrukcji, pojawi się jakiś nowy punkt widokowy?
Znad Świdwia pojechaliśmy już prosto do domu. Na obrzeżach Tanowa dopadł nas jednak rzęsisty deszcz, który przeczekaliśmy pod dębami, koło stadniny. Dobrze, że wzięliśmy kurtki.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
22.38 km (11.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Do Myśliborza Wielkiego
Piątek, 6 września 2019 | dodano: 06.09.2019Kategoria koło domu, Zachodniopomorskie
Dawno nie odwiedzałam przygranicznego Myśliborza - tego w pobliżu Nowego Warpna, pomyślałam więc sobie, że wykorzystam dzisiejsze słoneczne popołudnie, żeby tam zajrzeć. Być może to jeden z ostatnich cieplejszych dni, gdy można było jechać na krótki rękaw i w krótkich spodenkach. Pojechałam przez Dobieszczyn do ronda, na którym jest rozjazd na Nowe Warpno, Trzebież i właśnie Myślibórz. Od ronda droga trochę gorsza, ale udało się na szosowych oponach dojechać prawie do samego jeziora. Pstryknęłam w Myśliborzu kilka zdjęć i wróciłam tą samą trasą do domu.
Spokojna tafla jeziora Myśliborskiego Małego:
Kadry z Myśliborza:
Endomondo włączam i wyłączam teraz przy końcu robót drogowych w Tanowie, dlatego na mapie jest nieco mniejszy kilometraż, niż w rzeczywistości.
Temperatura:20.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Spokojna tafla jeziora Myśliborskiego Małego:
Kadry z Myśliborza:
Endomondo włączam i wyłączam teraz przy końcu robót drogowych w Tanowie, dlatego na mapie jest nieco mniejszy kilometraż, niż w rzeczywistości.
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
39.70 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:20.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Tour de Miedwie
Niedziela, 1 września 2019 | dodano: 03.09.2019Kategoria Zachodniopomorskie
W niedzielę zapuściłam się w mniej znane mi rowerowo rejony - tym razem okolice Stargardu, czyli tereny po których na co dzień jeździ @strus - i zrealizowałam plan objechania jeziora Miedwie. Rolę przewodnika wziął na siebie partner Moniki, który aktualnie mieszka w Stargardzie, a jechaliśmy w dwie pary - ja z Darkiem oraz przyjaciółka Monika z Marcinem.
Startowaliśmy w Stargardzie, niedaleko Papugarni, skąd drogą dla rowerów przez Żarowo pojechaliśmy do Grzędzic. Tam droga bardzo rozkopana, ale rowerem przejechać się da.
Zabytkowy kościół w Grzędzicach:
Przekroczyliśmy kładką DK 10 i za chwilę wylądowaliśmy w Morzyczynie, nad jeziorem.
Chwilka na ławeczce na plaży - w tę słoneczną niedzielę dość zatłoczonej, choć może nie widać tego tak na zdjęciu - i promenadą próbowaliśmy przejechać dalej, ale kiepsko nam szło, bo trzeba było bardzo lawirować między pieszymi, więc wróciliśmy na DDR-kę wzdłuż szosy.
Objechaliśmy Miedwie od północy - drogą przez Jęczydół:
a potem przez Bielkowo i na chwilę przedostaliśmy się na bardziej ruchliwą drogę DW 120 w kierunku na Kołbacz. Ale wkrótce odbiliśmy na Żelewo, gdzie mi się chyba najbardziej podobało. Bardzo ładna miejscowość i bardzo przyjemna, trawiasta plaża bez tłumów - również w upalną niedzielę. Nawet się wykąpałam, pomimo iż to już wrzesień. Przychodzą tam też ludzie z psami - mnie osobiście wcale to nie przeszkadza, a wręcz z przyjemnością obserwowałam, jak dwa teriery albo golden retriever pluskały się razem z właścicielami.
Za Żelewem droga odchodzi nieco od jeziora, a my przekroczyliśmy mostek na Płoni
Od tego miejsca zaczął się fragment z gorszą nawierzchnią - głównie płyty jumbo i to dość krzywe, więc jechało się powoli. W sklepie w Dębinie kupiliśmy sobie zimne radlery, bo upał znów doskwierał. Koło sklepu, przy stoliku imprezowała spora grupa Ukraińców - pewnie pracowników miejscowego PGR-u, czy też raczej zakładu, który na jego miejscu powstał, bo przecież państwowych gospodarstw już raczej nie ma.
Na niebie natomiast zaczęła się tworzyć czarna chmura, niechybnie zwiastująca burzę. I rzeczywiście - dopadła nas w Giżynie, akurat, jak skończyliśmy jeść kanapki nad rzeką. Skorzystaliśmy więc z wiaty pod sklepem i wdaliśmy się w nawet całkiem zabawną pogawędkę z lokalsami - nie ma to jak takie klimaty popegeerowskich wsi!
Następna ulewa dopadła nas koło Ryszewa, na południowych krańcach jeziora. Ale deszcz nie padał długo i przeczekaliśmy pod drzewem przy drodze.
Chyba były to takie lokalne nawałnice, bo im bardziej na północ jechaliśmy, tym kałuże mniejsze, a wkrótce wcale nie było śladu, że cokolwiek padało. Zajrzeliśmy również na plażę w Wierzbnie - ładne miejsce i molo, ale niestety potwornie zaśmiecone, a co gorsza poniszczone przez wandali, którzy połamali latarnie i uszkodzili kosze.
Od tego momentu bardzo nam zaczął dokuczać przeciwny wiatr, który się coraz bardziej wzmagał i przyniósł wieczorem zmianę pogody. A jeszcze zła nawierzchnia drogi dodatkowo trochę utrudniała jazdę.
Moi towarzysze wycieczki:
Po drodze jeszcze zerknęliśmy na dwa pałace - w Koszewie i Koszewku. Na ten pierwszy jedynie przez kute ogrodzenie, bo chyba jest własnością prywatną:
I tak dotarliśmy do Kunowa, Lipnika, a w końcu do Stargardu. Jeszcze krótka przejażdżka po mieście i wspólna kolacja w restauracji i tak skończyła się nasza wycieczka. Kilka zdjęć ze Stargardu - Basteja:
Mury miejskie:
I budynek dawnej stacji kolejki wąskotorowej:
Temperatura:31.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Startowaliśmy w Stargardzie, niedaleko Papugarni, skąd drogą dla rowerów przez Żarowo pojechaliśmy do Grzędzic. Tam droga bardzo rozkopana, ale rowerem przejechać się da.
Zabytkowy kościół w Grzędzicach:
Przekroczyliśmy kładką DK 10 i za chwilę wylądowaliśmy w Morzyczynie, nad jeziorem.
Chwilka na ławeczce na plaży - w tę słoneczną niedzielę dość zatłoczonej, choć może nie widać tego tak na zdjęciu - i promenadą próbowaliśmy przejechać dalej, ale kiepsko nam szło, bo trzeba było bardzo lawirować między pieszymi, więc wróciliśmy na DDR-kę wzdłuż szosy.
Objechaliśmy Miedwie od północy - drogą przez Jęczydół:
a potem przez Bielkowo i na chwilę przedostaliśmy się na bardziej ruchliwą drogę DW 120 w kierunku na Kołbacz. Ale wkrótce odbiliśmy na Żelewo, gdzie mi się chyba najbardziej podobało. Bardzo ładna miejscowość i bardzo przyjemna, trawiasta plaża bez tłumów - również w upalną niedzielę. Nawet się wykąpałam, pomimo iż to już wrzesień. Przychodzą tam też ludzie z psami - mnie osobiście wcale to nie przeszkadza, a wręcz z przyjemnością obserwowałam, jak dwa teriery albo golden retriever pluskały się razem z właścicielami.
Za Żelewem droga odchodzi nieco od jeziora, a my przekroczyliśmy mostek na Płoni
Od tego miejsca zaczął się fragment z gorszą nawierzchnią - głównie płyty jumbo i to dość krzywe, więc jechało się powoli. W sklepie w Dębinie kupiliśmy sobie zimne radlery, bo upał znów doskwierał. Koło sklepu, przy stoliku imprezowała spora grupa Ukraińców - pewnie pracowników miejscowego PGR-u, czy też raczej zakładu, który na jego miejscu powstał, bo przecież państwowych gospodarstw już raczej nie ma.
Na niebie natomiast zaczęła się tworzyć czarna chmura, niechybnie zwiastująca burzę. I rzeczywiście - dopadła nas w Giżynie, akurat, jak skończyliśmy jeść kanapki nad rzeką. Skorzystaliśmy więc z wiaty pod sklepem i wdaliśmy się w nawet całkiem zabawną pogawędkę z lokalsami - nie ma to jak takie klimaty popegeerowskich wsi!
Następna ulewa dopadła nas koło Ryszewa, na południowych krańcach jeziora. Ale deszcz nie padał długo i przeczekaliśmy pod drzewem przy drodze.
Chyba były to takie lokalne nawałnice, bo im bardziej na północ jechaliśmy, tym kałuże mniejsze, a wkrótce wcale nie było śladu, że cokolwiek padało. Zajrzeliśmy również na plażę w Wierzbnie - ładne miejsce i molo, ale niestety potwornie zaśmiecone, a co gorsza poniszczone przez wandali, którzy połamali latarnie i uszkodzili kosze.
Od tego momentu bardzo nam zaczął dokuczać przeciwny wiatr, który się coraz bardziej wzmagał i przyniósł wieczorem zmianę pogody. A jeszcze zła nawierzchnia drogi dodatkowo trochę utrudniała jazdę.
Moi towarzysze wycieczki:
Po drodze jeszcze zerknęliśmy na dwa pałace - w Koszewie i Koszewku. Na ten pierwszy jedynie przez kute ogrodzenie, bo chyba jest własnością prywatną:
I tak dotarliśmy do Kunowa, Lipnika, a w końcu do Stargardu. Jeszcze krótka przejażdżka po mieście i wspólna kolacja w restauracji i tak skończyła się nasza wycieczka. Kilka zdjęć ze Stargardu - Basteja:
Mury miejskie:
I budynek dawnej stacji kolejki wąskotorowej:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
79.65 km (0.00 km teren), czas: 05:15 h, avg:15.17 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:31.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rieth o poranku
Czwartek, 29 sierpnia 2019 | dodano: 29.08.2019Kategoria koło domu, Zachodniopomorskie
Na dzisiaj prognozy zapowiadają powtórkę z rozrywki - znów upał i burze od godzin południowych, choć na razie się nie zanosi. Wstałam więc jeszcze wcześniej, niż wczoraj i o 6.30 byłam zwarta i gotowa na rowerze. Temperatura +16 stopni, jest rześko.
Przejeżdżam przez niemiłosiernie rozkopaną ulicę Szczecińską i przy końcu robót drogowych włączam endomondo. Dzień się dopiero budzi, słońce niedawno wzeszło, a nad łąkami unosi się mgła po wczorajszej ulewie. Jest pięknie.
Jadę szosą do Dobieszczyna, a potem na Nowe Warpno. Ruch jest nieduży, ale jezdnia bardzo mokra po deszczu. Krótko przed Nowym Warpnem odbijam w drogę rowerową do Rieth. Dojeżdżam na mostek graniczny i tu robię krótki odpoczynek.
Poranek jest słoneczny i bezwietrzny, jestem sama na mostku. Cisza, spokój. Aż chce się kontemplować takie widoki. Gdybym miała rower trekingowy, to bym pojechała dalej drogą gruntową i wróciła szutrówką przez Hintersee. Sirruskiem muszę wrócić tą samą drogą, ale nic nie szkodzi. Na powrocie trochę mi się daje zauważyć zmęczenie - nie wykręcę dzisiaj średniej powyżej 25 km/h. Też nie szkodzi. W domu jestem kilka minut po dziewiątej. Mapka wycieczki
Temperatura:19.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Przejeżdżam przez niemiłosiernie rozkopaną ulicę Szczecińską i przy końcu robót drogowych włączam endomondo. Dzień się dopiero budzi, słońce niedawno wzeszło, a nad łąkami unosi się mgła po wczorajszej ulewie. Jest pięknie.
Jadę szosą do Dobieszczyna, a potem na Nowe Warpno. Ruch jest nieduży, ale jezdnia bardzo mokra po deszczu. Krótko przed Nowym Warpnem odbijam w drogę rowerową do Rieth. Dojeżdżam na mostek graniczny i tu robię krótki odpoczynek.
Poranek jest słoneczny i bezwietrzny, jestem sama na mostku. Cisza, spokój. Aż chce się kontemplować takie widoki. Gdybym miała rower trekingowy, to bym pojechała dalej drogą gruntową i wróciła szutrówką przez Hintersee. Sirruskiem muszę wrócić tą samą drogą, ale nic nie szkodzi. Na powrocie trochę mi się daje zauważyć zmęczenie - nie wykręcę dzisiaj średniej powyżej 25 km/h. Też nie szkodzi. W domu jestem kilka minut po dziewiątej. Mapka wycieczki
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
51.06 km (0.00 km teren), czas: 02:04 h, avg:24.71 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:19.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Na lody do Nowego Warpna
Poniedziałek, 19 sierpnia 2019 | dodano: 19.08.2019Kategoria koło domu, Zachodniopomorskie
Wczoraj wróciłam z urlopu - było bardzo intensywnie. Najpierw rowery, potem chodzenie po górach, a na koniec kajaki. Wciąż mam zaległości w pisaniu bloga, ale mam nadzieję, że teraz będzie trochę czasu, żeby systematycznie uzupełnić wpisy z wyprawy do Alzacji. Tymczasem dzisiaj z przyjemnością wsiadłam znów na fitnessa i pojechaliśmy z Darkiem na wieczorną wycieczkę przez Dobieszczyn do Nowego Warpna. To super trasa na rowery szosowe - dobry asfalt, mały ruch (szczególnie od kiedy Tanowo jest tak rozkopane, wiele samochodów omija ten odcinek), a na końcu bardzo malownicze miasteczko. Od nas praktycznie równo 30 km w jedną stronę.
Po drodze nie zatrzymywaliśmy się specjalnie, ale w samym Nowym Warpnie pokręciliśmy się trochę po uliczkach i nad wodą, popstrykaliśmy parę zdjęć - bo pogoda bardzo ładna i usiedliśmy na pyszne lody i piwko na spółkę w "Barze u Magdy". W miasteczku pustki, tylko w knajpce kilka stolików zajętych - głównie przez towarzystwo z Niemiec.Mapka wycieczki
Na starówce Nowego Warpna:
Darek w marinie:
Na co rybakowi rower?
A może na rybkę?
Eee nie, jednak na lody ...
W powrotnej drodze zatrzymaliśmy się na chwilę przy kościółku w Karsznie, a potem już tą samą trasą prosto do domu, do którego dotarliśmy, gdy zaczynało się zmierzchać. Kościółek w Karsznie:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Po drodze nie zatrzymywaliśmy się specjalnie, ale w samym Nowym Warpnie pokręciliśmy się trochę po uliczkach i nad wodą, popstrykaliśmy parę zdjęć - bo pogoda bardzo ładna i usiedliśmy na pyszne lody i piwko na spółkę w "Barze u Magdy". W miasteczku pustki, tylko w knajpce kilka stolików zajętych - głównie przez towarzystwo z Niemiec.Mapka wycieczki
Na starówce Nowego Warpna:
Darek w marinie:
Na co rybakowi rower?
A może na rybkę?
Eee nie, jednak na lody ...
W powrotnej drodze zatrzymaliśmy się na chwilę przy kościółku w Karsznie, a potem już tą samą trasą prosto do domu, do którego dotarliśmy, gdy zaczynało się zmierzchać. Kościółek w Karsznie:
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
60.24 km (0.00 km teren), czas: 02:39 h, avg:22.73 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Przez Jasienicę i Karpin
Sobota, 3 sierpnia 2019 | dodano: 03.08.2019Kategoria koło domu, Zachodniopomorskie
Ostatni dzień przed drugą częścią urlopu upłynął mi głównie na przygotowaniach i pakowaniu, ale po południu wyskoczyliśmy z Darkiem jeszcze na szosową rundkę po okolicy. Dla urozmaicenia pojechaliśmy przez Tatynię i Wieńkowo do Jasienicy - bez jakiegoś sprecyzowanego planu. Na miejscu zdecydowaliśmy, że wrócimy leśną asfaltówką przez Nową Jasienicę, Drogoradz i Karpin. Koło Karpina niestety znów fetor nie do wytrzymania - zakład Fonteva chyba wznowił produkcję, a wiosną jeszcze nie było tak czuć. Na pocieszenie nieopodal mogliśmy podziwiać parę dorodnych jeleni - skryły się jednak w lesie, zanim wyciągnęłam aparat.
Wróciliśmy przez DW 115 i dokręciliśmy w Tanowie do 40 km. Mimo wszystko bardzo miła wycieczka. Mapka.
Kościół w Jasienicy z nieco innej perspektywy:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wróciliśmy przez DW 115 i dokręciliśmy w Tanowie do 40 km. Mimo wszystko bardzo miła wycieczka. Mapka.
Kościół w Jasienicy z nieco innej perspektywy:
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
40.78 km (0.00 km teren), czas: 01:51 h, avg:22.04 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wieczorna 50+
Piątek, 2 sierpnia 2019 | dodano: 02.08.2019Kategoria koło domu, Meklemburgia-Pomorze, Zachodniopomorskie
Po wczorajszej inauguracji rowerka, dzisiaj wycieczka na nieco dłuższym dystansie i również po niemieckiej stronie. Początek podobnie jak wczoraj - do Dobieszczyna i do granicy. Na rozwidleniu dróg przy strzelnicy w Dobieszczynie baner z informacją, że jutro w Nowym Warpnie odbędzie się mityng triathlonowy, w związku z tym droga będzie zamknięta od 9.30 do 14.30. Ale dzisiaj spokojnie, mały ruch, słonecznie i przyjemna temperatura.
W Hintersee skręcamy na Glashütte i Grünhof, potem do Pampow, ale nie prosto, a przez Freienstein. Nie znałam tej drogi, Darek mi pokazał - trzeba w lesie skręcić w prawo, w asfaltówkę:
Na górce we Freienstein
Gdzieś tutaj przerwało mi zapis z endomondo, więc pozostało mi zaimportować trening od Darka (bez włączonych pauz na postojach, więc tempo takie sobie). Mapka wycieczki.
Potem przez Pampow do Blankensee i ścieżką rowerową do Dobrej Szczecińskiej:
A z Dobrej przez Grzepnicę, Sławoszewo i Bartoszewo do domu. Rowerek sprawuje się dobrze - kierownica i siodełko wygodne. Siodło - mimo, że typowo szosowe, a więc raczej wąskie i twarde - jest dobrze wyprofilowane, dlatego też nacisk nie jest punktowy, ale rozkłada się w różnych płaszczyznach. Jest dość komfortowo, w przeciwieństwie do fabrycznego siodełka roweru Darka, które było koszmarne. Jedynie mój kręgosłup jest trochę nieprzyzwyczajony do innej sylwetki w czasie jazdy - ale kilka ćwiczeń w czasie postoju poprawiło mi samopoczucie. Mam nadzieję, że się przyzwyczaję.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
W Hintersee skręcamy na Glashütte i Grünhof, potem do Pampow, ale nie prosto, a przez Freienstein. Nie znałam tej drogi, Darek mi pokazał - trzeba w lesie skręcić w prawo, w asfaltówkę:
Na górce we Freienstein
Gdzieś tutaj przerwało mi zapis z endomondo, więc pozostało mi zaimportować trening od Darka (bez włączonych pauz na postojach, więc tempo takie sobie). Mapka wycieczki.
Potem przez Pampow do Blankensee i ścieżką rowerową do Dobrej Szczecińskiej:
A z Dobrej przez Grzepnicę, Sławoszewo i Bartoszewo do domu. Rowerek sprawuje się dobrze - kierownica i siodełko wygodne. Siodło - mimo, że typowo szosowe, a więc raczej wąskie i twarde - jest dobrze wyprofilowane, dlatego też nacisk nie jest punktowy, ale rozkłada się w różnych płaszczyznach. Jest dość komfortowo, w przeciwieństwie do fabrycznego siodełka roweru Darka, które było koszmarne. Jedynie mój kręgosłup jest trochę nieprzyzwyczajony do innej sylwetki w czasie jazdy - ale kilka ćwiczeń w czasie postoju poprawiło mi samopoczucie. Mam nadzieję, że się przyzwyczaję.
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
53.50 km (0.00 km teren), czas: 02:40 h, avg:20.06 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Niedzielna pętla przez Rzędziny
Niedziela, 7 lipca 2019 | dodano: 08.07.2019Kategoria koło domu, Zachodniopomorskie
Bardzo chłodna, pochmurna i wietrzna pogoda w niedzielę sprawiła, że nie miałam ochoty na długie wycieczki i skończyło się na rundce dookoła komina, choć z pewnym aspektem poznawczym.
Początkowo planowałam przejechać się do Rieth, ale silny północny wiatr, który bardzo utrudniał mi jazdę drogą wojewódzką w stronę Dobieszczyna, sprawił, że zweryfikowałam początkowe plany. Dojechawszy do Dobieszczyna skręciłam w lewo, w drogę w kierunku na Stolec:
Na strzelnicy w Dobieszczynie dzisiaj ćwiczyli jacyś amatorzy broni palnej
Ja pojechałam asfaltem do Stolca i z przykrością stwierdziłam, że wciąż nic nie dzieje się z tamtejszym pałacem, a zabytkowa, piękna brama wjazdowa żałośnie wygląda zastawiona paletami.
Spontanicznie odbiłam w boczną drogę do Rzędzin, której właściwie nie znałam. Pomyślałam sobie, że poszukam śladów dawnego majątku ziemskiego, w którym mieszkała kiedyś pisarka Elisabeth von Arnim.
Budynek, który początkowo brałam za pałac, okazał się być ruiną dawnej gorzelni.
Sam pałac natomiast ponoć nie ocalał, a jedynie budynki gospodarcze - w różnym stanie - oraz ładny park przy drodze na Łęgi. A w środku gorzelni jeszcze gorsza ruina i nieco intrygujący napis na ścianie
Podobała mi się również kasztanowa aleja wiodąca do posiadłości ziemskiej.
Niedaleko gorzelni mieści się osobliwy skansen z bramą wjazdową, zrobioną ze starych bunkrów. Ot, dziwne trochę miejsce.
Ja jadę drogą na Łęgi, a stamtąd ścieżką rowerową do Dobrej Szczecińskiej.
W Dobrej dopadł mnie deszczyk, trochę nieprzyjemnie, ale co zrobić? Elisabeth von Arnim też moknie na swojej ławeczce.
A z Dobrej tradycyjną trasą na Grzepnicę, Sławoszewo, Bartoszewo i do domu. Mapka.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Początkowo planowałam przejechać się do Rieth, ale silny północny wiatr, który bardzo utrudniał mi jazdę drogą wojewódzką w stronę Dobieszczyna, sprawił, że zweryfikowałam początkowe plany. Dojechawszy do Dobieszczyna skręciłam w lewo, w drogę w kierunku na Stolec:
Na strzelnicy w Dobieszczynie dzisiaj ćwiczyli jacyś amatorzy broni palnej
Ja pojechałam asfaltem do Stolca i z przykrością stwierdziłam, że wciąż nic nie dzieje się z tamtejszym pałacem, a zabytkowa, piękna brama wjazdowa żałośnie wygląda zastawiona paletami.
Spontanicznie odbiłam w boczną drogę do Rzędzin, której właściwie nie znałam. Pomyślałam sobie, że poszukam śladów dawnego majątku ziemskiego, w którym mieszkała kiedyś pisarka Elisabeth von Arnim.
Budynek, który początkowo brałam za pałac, okazał się być ruiną dawnej gorzelni.
Sam pałac natomiast ponoć nie ocalał, a jedynie budynki gospodarcze - w różnym stanie - oraz ładny park przy drodze na Łęgi. A w środku gorzelni jeszcze gorsza ruina i nieco intrygujący napis na ścianie
Podobała mi się również kasztanowa aleja wiodąca do posiadłości ziemskiej.
Niedaleko gorzelni mieści się osobliwy skansen z bramą wjazdową, zrobioną ze starych bunkrów. Ot, dziwne trochę miejsce.
Ja jadę drogą na Łęgi, a stamtąd ścieżką rowerową do Dobrej Szczecińskiej.
W Dobrej dopadł mnie deszczyk, trochę nieprzyjemnie, ale co zrobić? Elisabeth von Arnim też moknie na swojej ławeczce.
A z Dobrej tradycyjną trasą na Grzepnicę, Sławoszewo, Bartoszewo i do domu. Mapka.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
40.80 km (0.00 km teren), czas: 02:08 h, avg:19.12 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Na kiepski nastrój - rower
Środa, 3 lipca 2019 | dodano: 03.07.2019Kategoria koło domu, Zachodniopomorskie
Nie był to dla mnie dzisiaj w pracy dobry dzień i nie zapowiada się ciekawie na najbliższy czas. Trzeba odreagować i poukładać myśli, a rower dobrze się do tego nadaje. Tak więc rundka po okolicy z Darkiem - do Stolca, a że to on wymyślał dzisiaj trasę, to było terenowo - najpierw z przewagą szutrów, a potem leśne dukty i piach. Szybko nie pojechaliśmy, ale za to ładnie i dość absorbująco. Mapka wycieczki
Nad jeziorem Stolsko w Stolcu
Leśna droga - gdzieś w Puszczy Wkrzańskiej
Po piachu nad Świdwie
Zajrzeliśmy też nad samo jezioro, a tu niemiła niespodzianka - wieża widokowa, na którą lubiliśmy wchodzić - wyłączona z eksploatacji i zabita dechami. Jeśli to na dobre, to szkoda - sporo uroku straci to miejsce.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad jeziorem Stolsko w Stolcu
Leśna droga - gdzieś w Puszczy Wkrzańskiej
Po piachu nad Świdwie
Zajrzeliśmy też nad samo jezioro, a tu niemiła niespodzianka - wieża widokowa, na którą lubiliśmy wchodzić - wyłączona z eksploatacji i zabita dechami. Jeśli to na dobre, to szkoda - sporo uroku straci to miejsce.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
36.20 km (0.00 km teren), czas: 02:18 h, avg:15.74 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)