- Kategorie:
- Alpy.26
- Alpy austriackie 2023.9
- Alpy włoskie 2021.8
- Alzacja i dolina Renu 2019.10
- Austria.25
- Bawaria.2
- Berlin.2
- Berliner Mauerweg 2018.2
- Brandenburgia.24
- Czechy.7
- do pracy / z pracy.74
- Doliną Bobru.2
- Dolnośląskie.3
- Donauradweg i okolice 2018.7
- Dookoła Tatr 2022.4
- Dookoła Zalewu Szczecińskiego.9
- Ennsradweg.4
- fitness.117
- Francja.10
- Hesja.4
- Holandia i Belgia 2023.3
- Karyntia.7
- koło Dominikowa.46
- koło domu.457
- Łaba 2022.12
- Mainz i dolina Renu 2023.5
- Małopolska.6
- Meklemburgia-Pomorze.84
- Nad Bałtyk 2020.4
- nad morzem.13
- Nadrenia-Palatynat.4
- Niemcy.86
- Odra-Nysa.12
- Osttirol i Karyntia rowerem 2020.9
- Rugia 2017.3
- Saksonia.5
- Saksonia-Anhalt.2
- Słowacja.4
- Spreewald Gurkenradweg 2021.3
- Szkocja.1
- Szwajcaria.2
- trekking.264
- Tyrol Wschodni.4
- Wędrówki piesze.2
- Włochy.9
- Wzdłuż Drawy.4
- Zachodniopomorskie.384
Szosowa 50-tka w odwrotnym kierunku
Piątek, 8 listopada 2019 | dodano: 08.11.2019Kategoria koło domu, Meklemburgia-Pomorze, Zachodniopomorskie
Dzisiaj zrobiłam 200 km samochodem - wyjazd służbowy do Niemiec - i pięćdziesiątkę z plusem na rowerze. Podziwiając z auta meklemburskie, jesienne plenery w listopadowym słońcu cieszyłam się na popołudniową wycieczkę. Wróciłam ok. 13.30 i szybko zjadłam kanapkę i przebrałam się na rower. Mieliśmy jechać we dwójkę z Darkiem, bo on też dzisiaj wcześniej skończył swoje pracowe sprawy, ale okazało się, że ma flaka z tyłu i nie ma zapasowej dętki. Umówiliśmy się więc, że szybko podjedzie autem do Polic po nowe dętki i wyjedzie mi naprzeciw.
Niestety o 14-tej już schowało się słońce i cała wycieczka była "pod chmurką", choć nie były to już takie ponure, ołowiane chmury jak w ostatnich dniach. Zdecydowałam się tym razem pojechać w odwrotnym kierunku niż zazwyczaj, żeby nie wracać przez okolice Dobrej Szczecińskiej około 16-tej, w największym szczycie komunikacyjnym. Najpierw więc pojechałam przez Bartoszewo, Sławoszewo i Dobrą do Blankensee.Tym sposobem gorszą drogę miałam też na początku, a po kilkunastu kilometrach - same gładkie asfalty.
Ścieżka rowerowa do Blankensee w jesiennej szacie:
Potem przez Mewegen dojechałam do Rothenklempenow. Tamtejsze pola - dla odmiany - bardzo zielone. Jak na wiosnę!
Kościół w Mewegen z innej perspektywy:
W Rothenklempenow skręciłam w kierunku Glashütte. Tam zatrzymałam się na chwilę na przystanku, bo zgłodniałam - na szczęście miałam w kieszeni batonik, a w bidonie domowy izotonik (woda z miodem i cytryną), na których "dojechałam" do Tanowa. Dawny zajazd w Glashütte przy głównej drodze trochę straszy:
A zaraz za Glashütte zobaczyłam nadjeżdżającą z naprzeciwka znajomą niebieską wiatrówkę i już we dwójkę z Darkiem wróciliśmy razem do domu. Zaskoczyło mnie, że mimo poprawy pogody nie spotkałam po drodze żadnych bikerów - oprócz dwojga mieszkańców niemieckich wiosek, którzy raczej jechali "komunikacyjnie". Darek też mówił, że widział zaledwie dwie osoby. Czyżby większość rowerzystów zakończyła już sezon?
Wróciliśmy do domu już po wpół do piątej, gdy zapadał zmierzch. A jutro wyjeżdżamy na długi weekend, więc pewnie będzie kilka dni przerwy od roweru. Dzisiejsza mapka:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Niestety o 14-tej już schowało się słońce i cała wycieczka była "pod chmurką", choć nie były to już takie ponure, ołowiane chmury jak w ostatnich dniach. Zdecydowałam się tym razem pojechać w odwrotnym kierunku niż zazwyczaj, żeby nie wracać przez okolice Dobrej Szczecińskiej około 16-tej, w największym szczycie komunikacyjnym. Najpierw więc pojechałam przez Bartoszewo, Sławoszewo i Dobrą do Blankensee.Tym sposobem gorszą drogę miałam też na początku, a po kilkunastu kilometrach - same gładkie asfalty.
Ścieżka rowerowa do Blankensee w jesiennej szacie:
Potem przez Mewegen dojechałam do Rothenklempenow. Tamtejsze pola - dla odmiany - bardzo zielone. Jak na wiosnę!
Kościół w Mewegen z innej perspektywy:
W Rothenklempenow skręciłam w kierunku Glashütte. Tam zatrzymałam się na chwilę na przystanku, bo zgłodniałam - na szczęście miałam w kieszeni batonik, a w bidonie domowy izotonik (woda z miodem i cytryną), na których "dojechałam" do Tanowa. Dawny zajazd w Glashütte przy głównej drodze trochę straszy:
A zaraz za Glashütte zobaczyłam nadjeżdżającą z naprzeciwka znajomą niebieską wiatrówkę i już we dwójkę z Darkiem wróciliśmy razem do domu. Zaskoczyło mnie, że mimo poprawy pogody nie spotkałam po drodze żadnych bikerów - oprócz dwojga mieszkańców niemieckich wiosek, którzy raczej jechali "komunikacyjnie". Darek też mówił, że widział zaledwie dwie osoby. Czyżby większość rowerzystów zakończyła już sezon?
Wróciliśmy do domu już po wpół do piątej, gdy zapadał zmierzch. A jutro wyjeżdżamy na długi weekend, więc pewnie będzie kilka dni przerwy od roweru. Dzisiejsza mapka:
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
56.62 km (0.00 km teren), czas: 02:28 h, avg:22.95 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
K o m e n t a r z e
To fakt, u nas na drogach też mało rowerzystów..
anka88 - 17:14 poniedziałek, 11 listopada 2019 | linkuj
A ja przeoczyłem to, na co zwróciła uwagę Tunia więc za Nią powtórzę "ale masz tempo".
jotwu - 19:14 sobota, 9 listopada 2019 | linkuj
A mnie podobało się, że tak ładnie zgraliście spotkanie z Darkiem, że nie wspomnę o wyborze trasy ale jak się dobrze zna bliskie okolice to nie jest tak trudne. Zacny, jak to mówią niektórzy, dystans.
jotwu - 15:06 sobota, 9 listopada 2019 | linkuj
Komentuj