- Kategorie:
- Alpy.26
- Alpy austriackie 2023.9
- Alpy włoskie 2021.8
- Alzacja i dolina Renu 2019.10
- Austria.25
- Bawaria.2
- Berlin.2
- Berliner Mauerweg 2018.2
- Brandenburgia.24
- Czechy.7
- do pracy / z pracy.74
- Doliną Bobru.2
- Dolnośląskie.3
- Donauradweg i okolice 2018.7
- Dookoła Tatr 2022.4
- Dookoła Zalewu Szczecińskiego.9
- Ennsradweg.4
- fitness.117
- Francja.10
- Hesja.4
- Holandia i Belgia 2023.3
- Karyntia.7
- koło Dominikowa.46
- koło domu.457
- Łaba 2022.12
- Mainz i dolina Renu 2023.5
- Małopolska.6
- Meklemburgia-Pomorze.84
- Nad Bałtyk 2020.4
- nad morzem.13
- Nadrenia-Palatynat.4
- Niemcy.86
- Odra-Nysa.12
- Osttirol i Karyntia rowerem 2020.9
- Rugia 2017.3
- Saksonia.5
- Saksonia-Anhalt.2
- Słowacja.4
- Spreewald Gurkenradweg 2021.3
- Szkocja.1
- Szwajcaria.2
- trekking.264
- Tyrol Wschodni.4
- Wędrówki piesze.2
- Włochy.9
- Wzdłuż Drawy.4
- Zachodniopomorskie.384
Wpisy archiwalne w kategorii
koło domu
Dystans całkowity: | 16218.46 km (w terenie 1239.32 km; 7.64%) |
Czas w ruchu: | 941:37 |
Średnia prędkość: | 16.58 km/h |
Maksymalna prędkość: | 41.50 km/h |
Liczba aktywności: | 457 |
Średnio na aktywność: | 35.49 km i 2h 09m |
Więcej statystyk |
Czterdziestka z plusem do Gegensee
Poniedziałek, 9 grudnia 2019 | dodano: 09.12.2019Kategoria koło domu
Aż się sama sobie dziwię, że w grudniu wciąż jest dla mnie pogoda na
rower na szosę. Sądziłam, że jazda będzie góra do listopada, potem już
tylko ewentualnie małe wypady na trekkingu, na grubszej oponce, a tu proszę - 9
grudnia, a ja 43 km po asfalcie na lekko dzisiaj wczesnym popołudniem. Temperatura komfortowa - plus 9 stopni, trochę słońca i chmur, lekki wiatr i miejscami mokra jezdnia, ale jechało się dzisiaj nadspodziewanie dobrze. Zrobiłam "czterdziestkę" od świateł na wahadle w Tanowie do Gegensee i z powrotem, nawet bez żadnego zatrzymywania. A plus - to 3 km dojazdu z domu i do domu od miejsca, w którym odpaliłam endomondo.
W drodze powrotnej, na wysokości skrętu do Zalesia pojawił się przede mną, w zasięgu wzroku biker. Pomyślałam - może go dogonię, a pewnie męska duma nie pozwoli mu, żeby kobieta go wyprzedziła, to najwyżej pojadę za nim "na kole". I rzeczywiście dojechałam go, ale to chyba był jakiś feminista, bo dał się wyprzedzić, a potem sama wiozłam go na kole aż do Tanowa.
Roboty drogowe w Tanowie:
Mapa
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
W drodze powrotnej, na wysokości skrętu do Zalesia pojawił się przede mną, w zasięgu wzroku biker. Pomyślałam - może go dogonię, a pewnie męska duma nie pozwoli mu, żeby kobieta go wyprzedziła, to najwyżej pojadę za nim "na kole". I rzeczywiście dojechałam go, ale to chyba był jakiś feminista, bo dał się wyprzedzić, a potem sama wiozłam go na kole aż do Tanowa.
Roboty drogowe w Tanowie:
Mapa
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
43.40 km (0.00 km teren), czas: 01:52 h, avg:23.25 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad Świdwie i mały offroad w lesie
Sobota, 7 grudnia 2019 | dodano: 08.12.2019Kategoria koło domu
Wczorajsza ponura poranna pogoda niespecjalnie mnie zmartwiła, bo obecny i przyszły weekend zapowiada mi się przy pracy - przy komputerze. Tym niemniej, gdy około południa przejaśniło się i wiatr trochę zelżał, to nie wytrzymałam i przejechałam się po bliskiej okolicy, żeby trochę przewietrzyć mózg. A ponieważ mózg najlepiej wietrzy się w lesie, to wyciągnęłam z garażu Gianta i postanowiłam sprawdzić, co słychać w grudniu nad Świdwiem i jak tam remontowana droga do Węgornika.
A droga wygląda całkiem dobrze - na razie jest świeżo wyrównana warstwa gruntowa, po której dobrze jedzie się rowerem, ale słyszałam, że w planach jest płytówka. Na razie jednak nic na to nie wskazuje, żeby wkrótce miały być kładzione płyty betonowe:
Przy moście nad Gunicą widać świeże ślady działalności bobrów - te to muszą mieć zębiska, żeby tak obrobić całkiem gruby pień drzewa!
Po ostatnich deszczach leśne i polne drogi zrobiły się błotniste, ale nad Świdwie z Węgornika dojazd jest w miarę przejezdny:
Nad Świdwiem byłam sama. Pusto, a wieża widokowa dalej zamknięta - obawiam się, że na dobre.
W powrotnej drodze coś mnie podkusiło, żeby skręcić w lewo w porządnie wyglądającą boczną drogę za Węgornikiem. Porządna była przez kilkaset metrów, potem zaczęły się mniejsze kałuże, większe kałuże i straszne błocko.
Po przebrnięciu kilku takich miejsc jednak nie chciało mi się zawracać, nawet jak droga zdawała się trochę niknąć na łące. Rzut oka na mapę w telefonie i jadę dalej. Wkrótce droga się poprawiła, a potem wyjechałam na szutrówkę. Mijam wciąż piękny o tej porze roku brzozowy las z rudymi paprociami i krzyż upamiętniający tragicznie zmarłego młodego motocyklistę:
I już jestem na drodze z Węgornika do Tanowa. Wycieczka niezbyt długa, ale udana. Ciepło - plus 8 stopni.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
A droga wygląda całkiem dobrze - na razie jest świeżo wyrównana warstwa gruntowa, po której dobrze jedzie się rowerem, ale słyszałam, że w planach jest płytówka. Na razie jednak nic na to nie wskazuje, żeby wkrótce miały być kładzione płyty betonowe:
Przy moście nad Gunicą widać świeże ślady działalności bobrów - te to muszą mieć zębiska, żeby tak obrobić całkiem gruby pień drzewa!
Po ostatnich deszczach leśne i polne drogi zrobiły się błotniste, ale nad Świdwie z Węgornika dojazd jest w miarę przejezdny:
Nad Świdwiem byłam sama. Pusto, a wieża widokowa dalej zamknięta - obawiam się, że na dobre.
W powrotnej drodze coś mnie podkusiło, żeby skręcić w lewo w porządnie wyglądającą boczną drogę za Węgornikiem. Porządna była przez kilkaset metrów, potem zaczęły się mniejsze kałuże, większe kałuże i straszne błocko.
Po przebrnięciu kilku takich miejsc jednak nie chciało mi się zawracać, nawet jak droga zdawała się trochę niknąć na łące. Rzut oka na mapę w telefonie i jadę dalej. Wkrótce droga się poprawiła, a potem wyjechałam na szutrówkę. Mijam wciąż piękny o tej porze roku brzozowy las z rudymi paprociami i krzyż upamiętniający tragicznie zmarłego młodego motocyklistę:
I już jestem na drodze z Węgornika do Tanowa. Wycieczka niezbyt długa, ale udana. Ciepło - plus 8 stopni.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
19.40 km (10.00 km teren), czas: 01:26 h, avg:13.53 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Mała pętla dobieszczyńska po raz kolejny
Czwartek, 5 grudnia 2019 | dodano: 05.12.2019Kategoria koło domu, Zachodniopomorskie
Dziś wcześniej wróciłam z pracy, a część obowiązków mogę zrobić wieczorem w domu, więc udało się wygospodarować dwie godzinki na rower. Zimno - plus 3-4 stopnie, ale pięknie i słonecznie. Jadąc małą pętlą przez Dobieszczyn, Stolec, Dobrą i Bartoszewo i marznąc co nieco pomyślałam sobie, że byłby dzisiaj piękny dzień na narty! Ale to dopiero za cztery tygodnie, więc póki pogoda znośna i jeśli czas pozwoli, to sezon rowerowy trwa.
Chyba nie tylko ja tak uważam, bo spotkałam czterech panów na rowerach po drodze. Do domu wróciłam około godziny 15.00. Popołudniowe słońce ładnie oświetlało okolicę i wydobywało jesienne kolory - mimo iż to już grudzień, kusząc do zatrzymania się i pstryknięcia kilku zdjęć.
Autoportret ;-)
W Stolcu na górce:
DDR-ka z Buku do Dobrej:
Mapka wycieczki
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Chyba nie tylko ja tak uważam, bo spotkałam czterech panów na rowerach po drodze. Do domu wróciłam około godziny 15.00. Popołudniowe słońce ładnie oświetlało okolicę i wydobywało jesienne kolory - mimo iż to już grudzień, kusząc do zatrzymania się i pstryknięcia kilku zdjęć.
Autoportret ;-)
W Stolcu na górce:
DDR-ka z Buku do Dobrej:
Mapka wycieczki
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
39.30 km (0.00 km teren), czas: 01:55 h, avg:20.50 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wyrzuty sumienia
Poniedziałek, 2 grudnia 2019 | dodano: 02.12.2019Kategoria koło domu
Dzisiejsza wycieczka była wynikiem wyrzutów sumienia z powodu andrzejkowego obżarstwa i faktu, że ostatnio coś mnie trochę przybyło ... Nie ma rady, trzeba więcej się ruszać i pożegnać ze złymi nawykami. Włączyłam i wyłączyłam endomondo pod pocztą w Tanowie, gdzie miałam po południu sprawę do załatwienia. A spod poczty tradycyjnie ruszyłam szosą w stronę Dobieszczyna. Tym razem jednak skręciłam w stronę Nowego Warpna, ale na rondzie na krzyżówce dróg na Nowe Warpno, Trzebież i Myślibórz zawróciłam, bo już było prawie wpół do czwartej, a chciałam wrócić po widoku do domu.
Po drodze zachmurzyło się i spadło kilka kropli deszczu, ale wkrótce znów się wypogodziło, choć było zimno - plus 4 stopnie, szczególnie zmarzłam w stopy. Na szosie same samochody, dużo ciężarówek na drewno z lasu i ani jednego rowerzysty, mimo całkiem znośnej pogody. Nikogusieńkiego!
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Po drodze zachmurzyło się i spadło kilka kropli deszczu, ale wkrótce znów się wypogodziło, choć było zimno - plus 4 stopnie, szczególnie zmarzłam w stopy. Na szosie same samochody, dużo ciężarówek na drewno z lasu i ani jednego rowerzysty, mimo całkiem znośnej pogody. Nikogusieńkiego!
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
36.60 km (0.00 km teren), czas: 01:35 h, avg:23.12 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Do granicy i z powrotem
Środa, 27 listopada 2019 | dodano: 27.11.2019Kategoria koło domu
Korzystając z ładnej i dość ciepłej pogody przed południem, udało mi się zaliczyć jeszcze szybką rundkę przed pracą do granicy w Dobieszczynie i z powrotem. Do krzyżówki w Dobieszczynie jechałam "na kole" w towarzystwie sympatycznego pana na kolarzówce, potem on skręcił na Nowe Warpno, a ja w kierunku na przejście graniczne, gdzie zrobiłam nawrotkę.
Jechało się dobrze i w miarę w dobrym tempie, choć z powrotem trochę przeszkadzał wiatr - widać, że pogoda się zmienia i na po południe zapowiadany jest deszcz, a w kolejnych dniach - nie lepiej. Gdybym włączyła endomondo nie pod domem, a na końcu robót drogowych w Tanowie, to pewnie średnia byłaby między 24 a 25 km/h.
Nad Tanowo nadciągają ciemne chmury:
Mapka i dane wycieczki:
A teraz zbieram się do roboty ...
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Jechało się dobrze i w miarę w dobrym tempie, choć z powrotem trochę przeszkadzał wiatr - widać, że pogoda się zmienia i na po południe zapowiadany jest deszcz, a w kolejnych dniach - nie lepiej. Gdybym włączyła endomondo nie pod domem, a na końcu robót drogowych w Tanowie, to pewnie średnia byłaby między 24 a 25 km/h.
Nad Tanowo nadciągają ciemne chmury:
Mapka i dane wycieczki:
A teraz zbieram się do roboty ...
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
29.00 km (0.00 km teren), czas: 01:14 h, avg:23.51 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Do pracy - zimno, coraz zimniej
Sobota, 23 listopada 2019 | dodano: 23.11.2019Kategoria do pracy / z pracy, koło domu
Wyjechałam z domu przed godziną dziesiątą - dzisiaj sporo chłodniej niż wczoraj, a odczucie zimna wzmagał wschodni wiatr. Zajęcia w pracy miałam zaplanowane do godziny 13.15, ale w trakcie jazdy zadzwoniła moja szefowa z prośbą abym zastąpiła jeszcze kolegę, który się rozchorował. Tak więc obowiązki zawodowe przedłużyły mi się do godziny 15.00. Czasu po południu zostało akurat tyle, aby wrócić do domu jeszcze w miarę po widoku. Bardzo duży ruch w mieście, sporo spacerowiczów w Parku Kasprowicza i Lesie Arkońskim, ale już niewielu rowerzystów - zostali już chyba tylko ci całoroczni. Przed zmierzchem temperatura spadła do +4 stopni - dla mnie to na granicy komfortu termicznego.
Jezioro Rusałka w parku Kasprowicza popołudniową porą:
Pusto na polanie Sportowej:
Wieczór w Tanowie - zdjęcie zrobione przed sklepem, gdzie w drodze powrotnej zatrzymałam się na drobne zakupy:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Jezioro Rusałka w parku Kasprowicza popołudniową porą:
Pusto na polanie Sportowej:
Wieczór w Tanowie - zdjęcie zrobione przed sklepem, gdzie w drodze powrotnej zatrzymałam się na drobne zakupy:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
36.42 km (0.00 km teren), czas: 02:14 h, avg:16.31 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Police
Piątek, 22 listopada 2019 | dodano: 22.11.2019Kategoria koło domu
Po blisko tygodniowej przerwie - brak czasu i drobne problemy zdrowotne - dzisiaj po południu udało się uskutecznić krótki wypad ścieżką rowerową przez Trzeszczyn do Polic, a dokładniej mówiąc do krawcowej, odebrać rzeczy po przeróbkach. Pogoda dość przychylna - nie było zimno, a nawet chwilami słońce próbowało się przedrzeć przez grubą warstwę chmur.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
16.64 km (0.00 km teren), czas: 01:00 h, avg:16.64 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dzień techniczny Szczecin-Police
Piątek, 15 listopada 2019 | dodano: 15.11.2019Kategoria koło domu
Dzisiaj miałam do załatwienia kilka spraw - zarówno w Szczecinie, jak i w Policach. A że prognozy nie zapowiadały deszczu, to wybrałam się rowerem. Było jednak cały dzień pochmurno i dosyć wietrznie. Ot, typowy listopad.
Najpierw pojechałam do Szczecina, do lekarza w przychodni na Starzyńskiego. Blisko stamtąd na Wały Chrobrego, więc zajrzałam, jak tam wygląda późną jesienią. Było raczej szaro i pusto.
Zdecydowanie więcej kolorów można wciąż znaleźć w szczecińskich parkach. Mam wrażenie, że w tym roku liście na drzewach dłużej się trzymają.
W parku Żeromskiego:
I w parku Kasprowicza - kamienną rzeźbę kobiety z bólem kręgosłupa mijam zawsze jeżdżąc do Szczecina trasą przez Teatr Letni:
Następna część wycieczki upłynęła pod znakiem syren. Najpierw odwiedziłam Syrenie Stawy w Lasku Arkońskim:
A potem przez dłuższy czas towarzyszyło mi wycie syren alarmowych, bo w Szczecinie były dzisiaj jakieś ćwiczenia. W Pilchowie zatrzymałam się przy sklepie na drożdżówkę i jogurt, a następnie pojechałam do Polic trasą przez Siedlice. Pierwsza część tego odcinka to długi podjazd, a od Leśna Górnego do Polic - długi zjazd. Na rynku w Starych Policach:
W Policach drobne sprawunki - krawcowa, złotnik i pasmanteria. A w drodze powrotnej jeszcze wizyta w tanowskiej aptece i umówienie się z wulkanizatorem na zmianę opon na zimowe w samochodzie. I takim to sposobem dzisiaj przekroczyłam 5 tys. km.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Najpierw pojechałam do Szczecina, do lekarza w przychodni na Starzyńskiego. Blisko stamtąd na Wały Chrobrego, więc zajrzałam, jak tam wygląda późną jesienią. Było raczej szaro i pusto.
Zdecydowanie więcej kolorów można wciąż znaleźć w szczecińskich parkach. Mam wrażenie, że w tym roku liście na drzewach dłużej się trzymają.
W parku Żeromskiego:
I w parku Kasprowicza - kamienną rzeźbę kobiety z bólem kręgosłupa mijam zawsze jeżdżąc do Szczecina trasą przez Teatr Letni:
Następna część wycieczki upłynęła pod znakiem syren. Najpierw odwiedziłam Syrenie Stawy w Lasku Arkońskim:
A potem przez dłuższy czas towarzyszyło mi wycie syren alarmowych, bo w Szczecinie były dzisiaj jakieś ćwiczenia. W Pilchowie zatrzymałam się przy sklepie na drożdżówkę i jogurt, a następnie pojechałam do Polic trasą przez Siedlice. Pierwsza część tego odcinka to długi podjazd, a od Leśna Górnego do Polic - długi zjazd. Na rynku w Starych Policach:
W Policach drobne sprawunki - krawcowa, złotnik i pasmanteria. A w drodze powrotnej jeszcze wizyta w tanowskiej aptece i umówienie się z wulkanizatorem na zmianę opon na zimowe w samochodzie. I takim to sposobem dzisiaj przekroczyłam 5 tys. km.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
52.07 km (0.00 km teren), czas: 03:35 h, avg:14.53 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Mała pętla dobieszczyńska
Czwartek, 14 listopada 2019 | dodano: 14.11.2019Kategoria koło domu
Wróciłam z pracy dzisiaj tuż po 14-tej, a pogoda taka piękna! No to szybciutko - przebieranie, łyknęłam dwa tosty i o wpół do trzeciej już byłam gotowa na rower. Dzisiaj sama, bo Darek nie mógł ze mną pojechać. Czasu do zmierzchu nie było zbyt wiele, ale wyliczyłam sobie, że powinnam zdążyć z dystansem ok. 40 km, więc wybrałam okrężną trasę przez Dobieszczyn, Stolec, Dobrą Szczecińską, Grzepnicę i Bartoszewo.
Nie było mocnego wiatru, ale im bliżej zachodu słońca, tym chłodniej zaczęło się robić. Mimo iż założyłam narciarskie skarpety z wełną merynosa, to zmarzły mi trochę stopy w butach kolarskich - chyba niedługo zrobię sobie przerwę zimową w jeżdżeniu w blokach, bo zimowych butów na rower ani ocieplaczy nie planuję kupować.
W Stolcu na górce:
I późna jesień na polach:
Na trasie spotkałam dwóch rowerzystów - panów w dojrzałym wieku, spośród których jednego kojarzę z widzenia i kłaniamy się sobie. Znów wróciłam do domu o szarówce, a termometr pokazywał zaledwie +5 stopni.
Mapka:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nie było mocnego wiatru, ale im bliżej zachodu słońca, tym chłodniej zaczęło się robić. Mimo iż założyłam narciarskie skarpety z wełną merynosa, to zmarzły mi trochę stopy w butach kolarskich - chyba niedługo zrobię sobie przerwę zimową w jeżdżeniu w blokach, bo zimowych butów na rower ani ocieplaczy nie planuję kupować.
W Stolcu na górce:
I późna jesień na polach:
Na trasie spotkałam dwóch rowerzystów - panów w dojrzałym wieku, spośród których jednego kojarzę z widzenia i kłaniamy się sobie. Znów wróciłam do domu o szarówce, a termometr pokazywał zaledwie +5 stopni.
Mapka:
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
39.23 km (0.00 km teren), czas: 01:50 h, avg:21.40 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Szosowa 50-tka w odwrotnym kierunku
Piątek, 8 listopada 2019 | dodano: 08.11.2019Kategoria koło domu, Meklemburgia-Pomorze, Zachodniopomorskie
Dzisiaj zrobiłam 200 km samochodem - wyjazd służbowy do Niemiec - i pięćdziesiątkę z plusem na rowerze. Podziwiając z auta meklemburskie, jesienne plenery w listopadowym słońcu cieszyłam się na popołudniową wycieczkę. Wróciłam ok. 13.30 i szybko zjadłam kanapkę i przebrałam się na rower. Mieliśmy jechać we dwójkę z Darkiem, bo on też dzisiaj wcześniej skończył swoje pracowe sprawy, ale okazało się, że ma flaka z tyłu i nie ma zapasowej dętki. Umówiliśmy się więc, że szybko podjedzie autem do Polic po nowe dętki i wyjedzie mi naprzeciw.
Niestety o 14-tej już schowało się słońce i cała wycieczka była "pod chmurką", choć nie były to już takie ponure, ołowiane chmury jak w ostatnich dniach. Zdecydowałam się tym razem pojechać w odwrotnym kierunku niż zazwyczaj, żeby nie wracać przez okolice Dobrej Szczecińskiej około 16-tej, w największym szczycie komunikacyjnym. Najpierw więc pojechałam przez Bartoszewo, Sławoszewo i Dobrą do Blankensee.Tym sposobem gorszą drogę miałam też na początku, a po kilkunastu kilometrach - same gładkie asfalty.
Ścieżka rowerowa do Blankensee w jesiennej szacie:
Potem przez Mewegen dojechałam do Rothenklempenow. Tamtejsze pola - dla odmiany - bardzo zielone. Jak na wiosnę!
Kościół w Mewegen z innej perspektywy:
W Rothenklempenow skręciłam w kierunku Glashütte. Tam zatrzymałam się na chwilę na przystanku, bo zgłodniałam - na szczęście miałam w kieszeni batonik, a w bidonie domowy izotonik (woda z miodem i cytryną), na których "dojechałam" do Tanowa. Dawny zajazd w Glashütte przy głównej drodze trochę straszy:
A zaraz za Glashütte zobaczyłam nadjeżdżającą z naprzeciwka znajomą niebieską wiatrówkę i już we dwójkę z Darkiem wróciliśmy razem do domu. Zaskoczyło mnie, że mimo poprawy pogody nie spotkałam po drodze żadnych bikerów - oprócz dwojga mieszkańców niemieckich wiosek, którzy raczej jechali "komunikacyjnie". Darek też mówił, że widział zaledwie dwie osoby. Czyżby większość rowerzystów zakończyła już sezon?
Wróciliśmy do domu już po wpół do piątej, gdy zapadał zmierzch. A jutro wyjeżdżamy na długi weekend, więc pewnie będzie kilka dni przerwy od roweru. Dzisiejsza mapka:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Niestety o 14-tej już schowało się słońce i cała wycieczka była "pod chmurką", choć nie były to już takie ponure, ołowiane chmury jak w ostatnich dniach. Zdecydowałam się tym razem pojechać w odwrotnym kierunku niż zazwyczaj, żeby nie wracać przez okolice Dobrej Szczecińskiej około 16-tej, w największym szczycie komunikacyjnym. Najpierw więc pojechałam przez Bartoszewo, Sławoszewo i Dobrą do Blankensee.Tym sposobem gorszą drogę miałam też na początku, a po kilkunastu kilometrach - same gładkie asfalty.
Ścieżka rowerowa do Blankensee w jesiennej szacie:
Potem przez Mewegen dojechałam do Rothenklempenow. Tamtejsze pola - dla odmiany - bardzo zielone. Jak na wiosnę!
Kościół w Mewegen z innej perspektywy:
W Rothenklempenow skręciłam w kierunku Glashütte. Tam zatrzymałam się na chwilę na przystanku, bo zgłodniałam - na szczęście miałam w kieszeni batonik, a w bidonie domowy izotonik (woda z miodem i cytryną), na których "dojechałam" do Tanowa. Dawny zajazd w Glashütte przy głównej drodze trochę straszy:
A zaraz za Glashütte zobaczyłam nadjeżdżającą z naprzeciwka znajomą niebieską wiatrówkę i już we dwójkę z Darkiem wróciliśmy razem do domu. Zaskoczyło mnie, że mimo poprawy pogody nie spotkałam po drodze żadnych bikerów - oprócz dwojga mieszkańców niemieckich wiosek, którzy raczej jechali "komunikacyjnie". Darek też mówił, że widział zaledwie dwie osoby. Czyżby większość rowerzystów zakończyła już sezon?
Wróciliśmy do domu już po wpół do piątej, gdy zapadał zmierzch. A jutro wyjeżdżamy na długi weekend, więc pewnie będzie kilka dni przerwy od roweru. Dzisiejsza mapka:
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
56.62 km (0.00 km teren), czas: 02:28 h, avg:22.95 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)