- Kategorie:
- Alpy.26
- Alpy austriackie 2023.9
- Alpy włoskie 2021.8
- Alzacja i dolina Renu 2019.10
- Austria.25
- Bawaria.2
- Berlin.2
- Berliner Mauerweg 2018.2
- Brandenburgia.24
- Czechy.7
- do pracy / z pracy.74
- Doliną Bobru.2
- Dolnośląskie.3
- Donauradweg i okolice 2018.7
- Dookoła Tatr 2022.4
- Dookoła Zalewu Szczecińskiego.9
- Ennsradweg.4
- fitness.117
- Francja.10
- Hesja.4
- Holandia i Belgia 2023.3
- Karyntia.7
- koło Dominikowa.46
- koło domu.457
- Łaba 2022.12
- Mainz i dolina Renu 2023.5
- Małopolska.6
- Meklemburgia-Pomorze.84
- Nad Bałtyk 2020.4
- nad morzem.13
- Nadrenia-Palatynat.4
- Niemcy.86
- Odra-Nysa.12
- Osttirol i Karyntia rowerem 2020.9
- Rugia 2017.3
- Saksonia.5
- Saksonia-Anhalt.2
- Słowacja.4
- Spreewald Gurkenradweg 2021.3
- Szkocja.1
- Szwajcaria.2
- trekking.264
- Tyrol Wschodni.4
- Wędrówki piesze.2
- Włochy.9
- Wzdłuż Drawy.4
- Zachodniopomorskie.384
Wpisy archiwalne w kategorii
koło domu
Dystans całkowity: | 16218.46 km (w terenie 1239.32 km; 7.64%) |
Czas w ruchu: | 941:37 |
Średnia prędkość: | 16.58 km/h |
Maksymalna prędkość: | 41.50 km/h |
Liczba aktywności: | 457 |
Średnio na aktywność: | 35.49 km i 2h 09m |
Więcej statystyk |
Łęgi, Rzędziny i Stolec - terenowo
Niedziela, 12 stycznia 2020 | dodano: 12.01.2020Kategoria koło domu, Zachodniopomorskie
Wczoraj miałam rozpoczęcie sezonu szosowego, to dzisiaj kolej na włóczęgę trekkingiem z Darkiem po okolicznych wiochach i łąkach. Wycieczka stała trochę pod znakiem zapytania, bo pogoda nie mogła się zdecydować - raz słońce, raz deszcz, a do tego silny wiatr. W końcu wyruszyliśmy około czternastej z nadzieją, że nas nie zmoczy. Trasa była głównie po drogach gruntowych - najpierw do Węgornika.
Bobry nad Gunicą mają się dobrze:
Z Węgornika przez łąki do Łęgów. Tutaj nas trochę pokropiło, ale raczej symbolicznie, a przez chmury przeświecało słońce.
Darek na mostku - również na Gunicy, ale za Węgornikiem:
Łaciate krowy z Łęgów:
W Łęgach na krzyżówce skręciliśmy w ulicę Północną, aby dojechać do Rzędzin - chciałam pokazać Darkowi pozostałości majątku rodu von Arnim.
Skansen militarny w Rzędzinach:
Ruiny gorzelni:
Generalnie jakoś przygnębiająco wyglądała ta wioska w styczniu i Darek stwierdził, że to zapyziała dziura, jedna z brzydszych w okolicy.
No to wyjechaliśmy na drogę do Stolca i zdecydowaliśmy się wracać polną drogą przez rezerwat Świdwie. Kościół w Stolcu:
W drodze ze Stolca silny wiatr, który do tej pory bardzo utrudniał nam jazdę, stał się naszym sprzymierzeńcem, bo wreszcie wiał w plecy. Mogliśmy się więc oddać kontemplowaniu podwieczornych pejzaży:
I mapka wycieczki:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Bobry nad Gunicą mają się dobrze:
Z Węgornika przez łąki do Łęgów. Tutaj nas trochę pokropiło, ale raczej symbolicznie, a przez chmury przeświecało słońce.
Darek na mostku - również na Gunicy, ale za Węgornikiem:
Łaciate krowy z Łęgów:
W Łęgach na krzyżówce skręciliśmy w ulicę Północną, aby dojechać do Rzędzin - chciałam pokazać Darkowi pozostałości majątku rodu von Arnim.
Skansen militarny w Rzędzinach:
Ruiny gorzelni:
Generalnie jakoś przygnębiająco wyglądała ta wioska w styczniu i Darek stwierdził, że to zapyziała dziura, jedna z brzydszych w okolicy.
No to wyjechaliśmy na drogę do Stolca i zdecydowaliśmy się wracać polną drogą przez rezerwat Świdwie. Kościół w Stolcu:
W drodze ze Stolca silny wiatr, który do tej pory bardzo utrudniał nam jazdę, stał się naszym sprzymierzeńcem, bo wreszcie wiał w plecy. Mogliśmy się więc oddać kontemplowaniu podwieczornych pejzaży:
I mapka wycieczki:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
35.86 km (26.00 km teren), czas: 02:28 h, avg:14.54 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Inauguracja sezonu rowerowego 2020
Sobota, 11 stycznia 2020 | dodano: 12.01.2020Kategoria koło domu
Początek roku - do Święta Trzech Króli - już po raz kolejny spędziłam na nartach, więc rozpoczęcie sezonu rowerowego siłą rzeczy przesunęło się dopiero na drugi weekend stycznia. Miałam początkowo plan, aby w sobotę pojechać trekkingiem do pracy, ale poranna mżawka i ziąb skutecznie wyleczyły mnie z tego pomysłu. W ciągu dnia jednak wypogodziło się i gdy wróciłam do domu około godziny czternastej - świeciło słońce.
Zamiast dojazdu trekkingiem była więc krótka rundka fitnessem do granicy w Dobieszczynie i z powrotem. Dnia przybywa, więc powrót po szesnastej był jeszcze po widoku - przy ciekawym świetle od zachodzącego słońca.
A takie okoliczności przyrody miałam na nartach, w Kotlinie Kłodzkiej:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Zamiast dojazdu trekkingiem była więc krótka rundka fitnessem do granicy w Dobieszczynie i z powrotem. Dnia przybywa, więc powrót po szesnastej był jeszcze po widoku - przy ciekawym świetle od zachodzącego słońca.
A takie okoliczności przyrody miałam na nartach, w Kotlinie Kłodzkiej:
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
29.90 km (0.00 km teren), czas: 01:21 h, avg:22.15 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Koniec sezonu szosowego 2019
Poniedziałek, 30 grudnia 2019 | dodano: 30.12.2019Kategoria koło domu, Zachodniopomorskie
To już chyba ostatnia wycieczka w tym roku, bo jutro mamy sporo gości i trzeba się przygotować do imprezki.
Wróciłam do domu po pracy dość późno, bo po 14-tej, ale słoneczna i ciepła pogoda jeszcze wyciągnęły mnie z domu. Całkiem fajne dziś warunki na rower szosowy, wypróbowałam sobie nową pętelkę na niezbyt długim dystansie i po bardzo mało uczęszczanych przez samochody asfaltach.
Najpierw tradycyjnie pojechałam DW 115, aby po 9 kilometrach odbić w boczną asfaltówkę w kierunku nad jezioro Piaski. Ale tym razem nie jechałam przez Piaski, a skręciłam w drogę do Karpina. Sam Karpin minęłam nieco bokiem - tym razem nie było czuć przykrego smrodu z Fontevy - i popedałowałam dalej do Drogoradza. Przed samym Drogoradzem jest ok. 300 m gruntowej drogi - częściowo dało się przejechać na wąskich oponach, ale kawałeczek trzeba było poprowadzić:
Wróciłam - podobnie jak w drugi dzień świąt - przez Nową Jasienicę, Jasienicę, Wieńkowo i Tatynię. Koło Tatyni włączyłam już lampki, bo zaczęło się ściemniać.
Była okazja, żeby przetestować prezent podchoinkowy - dostałam malutką, ale mocną lampkę przednią Infini Tron 500. Ma moc świecenia 500 lumenów, to prawie dwa razy więcej, niż moja dotychczasowa lampka. Co prawda było jeszcze na tyle jasno, że wystarczył tryb migający, ale chyba będzie ok.
No to na koniec jeszcze mapka:
Wszystkim znajomym z bikestats i innym rowerzystom życzę pomyślnego Nowego Roku - żeby nam zdrowie dopisywało i żeby był czas na piękne rowerowe wycieczki w miłym towarzystwie! Pozdrawiam serdecznie.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wróciłam do domu po pracy dość późno, bo po 14-tej, ale słoneczna i ciepła pogoda jeszcze wyciągnęły mnie z domu. Całkiem fajne dziś warunki na rower szosowy, wypróbowałam sobie nową pętelkę na niezbyt długim dystansie i po bardzo mało uczęszczanych przez samochody asfaltach.
Najpierw tradycyjnie pojechałam DW 115, aby po 9 kilometrach odbić w boczną asfaltówkę w kierunku nad jezioro Piaski. Ale tym razem nie jechałam przez Piaski, a skręciłam w drogę do Karpina. Sam Karpin minęłam nieco bokiem - tym razem nie było czuć przykrego smrodu z Fontevy - i popedałowałam dalej do Drogoradza. Przed samym Drogoradzem jest ok. 300 m gruntowej drogi - częściowo dało się przejechać na wąskich oponach, ale kawałeczek trzeba było poprowadzić:
Wróciłam - podobnie jak w drugi dzień świąt - przez Nową Jasienicę, Jasienicę, Wieńkowo i Tatynię. Koło Tatyni włączyłam już lampki, bo zaczęło się ściemniać.
Była okazja, żeby przetestować prezent podchoinkowy - dostałam malutką, ale mocną lampkę przednią Infini Tron 500. Ma moc świecenia 500 lumenów, to prawie dwa razy więcej, niż moja dotychczasowa lampka. Co prawda było jeszcze na tyle jasno, że wystarczył tryb migający, ale chyba będzie ok.
No to na koniec jeszcze mapka:
Wszystkim znajomym z bikestats i innym rowerzystom życzę pomyślnego Nowego Roku - żeby nam zdrowie dopisywało i żeby był czas na piękne rowerowe wycieczki w miłym towarzystwie! Pozdrawiam serdecznie.
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
37.60 km (0.20 km teren), czas: 01:40 h, avg:22.56 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Szczecińska Gubałówka
Sobota, 28 grudnia 2019 | dodano: 28.12.2019Kategoria koło domu, Zachodniopomorskie
Jeszcze pięć dni do wyjazdu na narty, więc śledzę kamerki internetowe i powoli wczuwam się w nastrój. Może stąd cel dzisiejszej wycieczki?
Ale najpierw pojechaliśmy lasem do Bartoszewa i nad jezioro Głębokie. W stadninie Żółtew dzisiaj spory ruch i ładne koniki na wybiegu:
Koło leśniczówki Owczary skręciliśmy w prawo, w drogę wzdłuż płotu - Darek pokazał mi ładne, leśne jeziorko, którego nie ma na mapach:
Nad Głębokim dzisiaj dużo spacerowiczów - pomimo średniej pogody, czasem nawet trzeba było zsiąść z roweru. Widać ludzie ruszyli się po świętach z domu.
Przejechaliśmy wzdłuż połowy jeziora, a potem kawałeczek ulicą Miodową do leśniczówki Białej, skąd odbiliśmy na Polanę Sportową:
A dalej to już dość długi podjazd leśnymi drogami na Polanę Harcerską i dalej doliną Osówki:
Na Szczecińskiej Gubałówce niestety warunków narciarskich brak ...
Jedyny śnieg to ten zgarnięty z lodowiska ...
Jak nie ma ski, to może chociaż apres-ski?
A do domku wróciliśmy ścieżką rowerową przez Pilchowo, gdzie w Żabce - po drodze - jeszcze zrobiliśmy drobne zakupy. Buda dla kota w Pilchowie:
Mapa wycieczki:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Ale najpierw pojechaliśmy lasem do Bartoszewa i nad jezioro Głębokie. W stadninie Żółtew dzisiaj spory ruch i ładne koniki na wybiegu:
Koło leśniczówki Owczary skręciliśmy w prawo, w drogę wzdłuż płotu - Darek pokazał mi ładne, leśne jeziorko, którego nie ma na mapach:
Nad Głębokim dzisiaj dużo spacerowiczów - pomimo średniej pogody, czasem nawet trzeba było zsiąść z roweru. Widać ludzie ruszyli się po świętach z domu.
Przejechaliśmy wzdłuż połowy jeziora, a potem kawałeczek ulicą Miodową do leśniczówki Białej, skąd odbiliśmy na Polanę Sportową:
A dalej to już dość długi podjazd leśnymi drogami na Polanę Harcerską i dalej doliną Osówki:
Na Szczecińskiej Gubałówce niestety warunków narciarskich brak ...
Jedyny śnieg to ten zgarnięty z lodowiska ...
Jak nie ma ski, to może chociaż apres-ski?
A do domku wróciliśmy ścieżką rowerową przez Pilchowo, gdzie w Żabce - po drodze - jeszcze zrobiliśmy drobne zakupy. Buda dla kota w Pilchowie:
Mapa wycieczki:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
24.80 km (17.00 km teren), czas: 01:57 h, avg:12.72 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Po karpiu do Karpina
Czwartek, 26 grudnia 2019 | dodano: 26.12.2019Kategoria koło domu
Wigilijna potrawa stała się inspiracją naszej dzisiejszej wycieczki z Darkiem. Po kilku dniach spędzonych na świątecznej krzątaninie i spotkaniach z rodziną, wybraliśmy się wczesnym popołudniem na przejażdżkę, żeby spalić nadprogramowe kalorie i trochę się przewietrzyć. Po wczorajszym i dzisiejszym porannym deszczu było jeszcze mokro, więc staraliśmy się wybierać raczej utwardzone drogi, choć nie do końca tak wyszło. Gdy wyjeżdżaliśmy z domu - lekko kropiło, ale ogólnie pogoda była dobra: trochę przejaśnień, czasem parę kropli deszczu, ale tak symbolicznie i nie było zimno.
Pojechaliśmy DW115 i po 5 km skręciliśmy w szutrówkę w stronę leśniczówki Turznica, ale tam odbiliśmy w lewo - w asfaltówkę do Nowej Jasienicy. Następnie Darek zaproponował, abyśmy pojechali drogą gruntową do Karpina:
W Karpinie, pomimo dnia wolnego, niestety trzepnął nas smrodek z produkcji robaków dla wędkarzy, więc przejechaliśmy czym prędzej. Droga przez Karpin:
Potem wróciliśmy na asfaltówkę i skierowaliśmy się w kierunku na Drogoradz, a stamtąd znów przez Nową Jasienicę do Wieńkowa.
Jaka zima - takie bałwany ...
Powrót przez Tatynię i Witorzę w promieniach zachodzącego słońca:
I takim sposobem dobiłam do 5,5 k w tym roku. To jeszcze mapka wycieczki:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Pojechaliśmy DW115 i po 5 km skręciliśmy w szutrówkę w stronę leśniczówki Turznica, ale tam odbiliśmy w lewo - w asfaltówkę do Nowej Jasienicy. Następnie Darek zaproponował, abyśmy pojechali drogą gruntową do Karpina:
W Karpinie, pomimo dnia wolnego, niestety trzepnął nas smrodek z produkcji robaków dla wędkarzy, więc przejechaliśmy czym prędzej. Droga przez Karpin:
Potem wróciliśmy na asfaltówkę i skierowaliśmy się w kierunku na Drogoradz, a stamtąd znów przez Nową Jasienicę do Wieńkowa.
Jaka zima - takie bałwany ...
Powrót przez Tatynię i Witorzę w promieniach zachodzącego słońca:
I takim sposobem dobiłam do 5,5 k w tym roku. To jeszcze mapka wycieczki:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
43.32 km (0.00 km teren), czas: 02:25 h, avg:17.93 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Pożegnanie jesieni z Darkiem nad jeziorem Piaski
Sobota, 21 grudnia 2019 | dodano: 21.12.2019Kategoria koło domu, Zachodniopomorskie
Dzisiaj ostatni dzień kalendarzowej jesieni, która w tym roku była wyjątkowo łaskawa dla rowerzystów. Pomimo iż jeszcze zostało nam sporo świątecznych przygotowań, to żal było nie wykorzystać tak pięknej pogody na wycieczkę, zwłaszcza, że wczoraj nie dało rady nigdzie wyskoczyć. Postanowiliśmy z Darkiem odwiedzić jezioro Piaski w Puszczy Wkrzańskiej. Przybyło w nim na szczęście trochę wody, od naszej ostatniej wizyty:
Darek i ja:
W powrotnej drodze odbiliśmy na szutrówkę, żeby nie wracać cały czas asfaltem. W pewnym momencie w lesie drogę przebiegło nam spore stado jeleni - niestety nie zdążyłam zrobić zdjęcia.
Poza tym chciałam zobaczyć, co tam bobry zmajstrowały przez ostatni tydzień nad Gunicą. Wystarczyły dwa tygodnie, aby całkiem przegryzły i powaliły gruby pień drzewa:
Im bliżej wieczora, tym gęstsze mgły wstawały na łąkach. Było bajecznie:
Mapka i dane wycieczki:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Darek i ja:
W powrotnej drodze odbiliśmy na szutrówkę, żeby nie wracać cały czas asfaltem. W pewnym momencie w lesie drogę przebiegło nam spore stado jeleni - niestety nie zdążyłam zrobić zdjęcia.
Poza tym chciałam zobaczyć, co tam bobry zmajstrowały przez ostatni tydzień nad Gunicą. Wystarczyły dwa tygodnie, aby całkiem przegryzły i powaliły gruby pień drzewa:
Im bliżej wieczora, tym gęstsze mgły wstawały na łąkach. Było bajecznie:
Mapka i dane wycieczki:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
34.16 km (0.00 km teren), czas: 01:52 h, avg:18.30 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
30 z minusem
Czwartek, 19 grudnia 2019 | dodano: 19.12.2019Kategoria koło domu
Co tu dużo pisać? Wróciłam z pracy przed czternastą, więc zanim się przebrałam i ogarnęłam, to czasu zostało akurat na niedługą wycieczkę, bo około wpół do czwartej chciałam być już w domu. Pogoda wciąż sprzyja - jest słonecznie i dość ciepło, choć nie tak bardzo jak wczoraj czy przedwczoraj. Pojechałam szosą do granicy w Dobieszczynie i z powrotem, wyszło niecałe 30 km. Asfalt suchy, ruch samochodowy - umiarkowany.
Zachód słońca na obrzeżach Tanowa:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Zachód słońca na obrzeżach Tanowa:
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
29.30 km (0.00 km teren), czas: 01:15 h, avg:23.44 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
50+ czyli duża pętla dobieszczyńska
Wtorek, 17 grudnia 2019 | dodano: 17.12.2019Kategoria koło domu, Meklemburgia-Pomorze, Zachodniopomorskie
Pogoda bardziej przypomina okres przed Wielkanocą niż przed
Bożym Narodzeniem - +9 stopni i słoneczny dzień, więc dystans dzisiaj też bardziej wiosenny, w duecie - Darek
na szosie, ja na fitnessie. Taką sobie zrobiliśmy przerwę w pracy w godzinach wczesno popołudniowych, bo akurat dziś pracujemy z domu.
Pojechaliśmy tym razem w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara. Najpierw do Bartoszewa, gdzie już jest gotowy piękny, gładki asfalt od głównej drogi do krzyżówki w wiosce, ale nie ma jeszcze oznakowania poziomego. Pewnie niedługo będą malować.
Szkoda, że nie pociągnęli remontu drogi dalej, w kierunku Sławoszewa, bo tam łata na łacie i tarka na drodze. Przejechaliśmy przez Dobrą, a dalej ścieżką rowerową do Blankensee, skąd przez Mewegen dojechaliśmy do Rothenklempenow.
Tam skręciliśmy na północ, w stronę Glashütte. Niemcy ładnie posprzątali asfaltową ścieżkę rowerową - po opadłych liściach i gałązkach, które jeszcze w listopadzie utrudniały jazdę, nie ma już śladu.
A dalej już standard - skręt na Dobieszczyn i ostatnia prosta do Tanowa. W Tanowie wyłączyłam endomondo pod sklepem, gdzie w powrotnej drodze zrobiliśmy jeszcze drobne zakupy na obiad.
Tak mnie Darek „ustrzelił” pod Mewegen:
A tak ja jego - z oddali - na DDR-ce za Glashütte:
No to jeszcze tradycyjnie mapka i dane wycieczki:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Pojechaliśmy tym razem w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara. Najpierw do Bartoszewa, gdzie już jest gotowy piękny, gładki asfalt od głównej drogi do krzyżówki w wiosce, ale nie ma jeszcze oznakowania poziomego. Pewnie niedługo będą malować.
Szkoda, że nie pociągnęli remontu drogi dalej, w kierunku Sławoszewa, bo tam łata na łacie i tarka na drodze. Przejechaliśmy przez Dobrą, a dalej ścieżką rowerową do Blankensee, skąd przez Mewegen dojechaliśmy do Rothenklempenow.
Tam skręciliśmy na północ, w stronę Glashütte. Niemcy ładnie posprzątali asfaltową ścieżkę rowerową - po opadłych liściach i gałązkach, które jeszcze w listopadzie utrudniały jazdę, nie ma już śladu.
A dalej już standard - skręt na Dobieszczyn i ostatnia prosta do Tanowa. W Tanowie wyłączyłam endomondo pod sklepem, gdzie w powrotnej drodze zrobiliśmy jeszcze drobne zakupy na obiad.
Tak mnie Darek „ustrzelił” pod Mewegen:
A tak ja jego - z oddali - na DDR-ce za Glashütte:
No to jeszcze tradycyjnie mapka i dane wycieczki:
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
56.20 km (0.00 km teren), czas: 02:22 h, avg:23.75 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dookoła rezerwatu Świdwie
Niedziela, 15 grudnia 2019 | dodano: 15.12.2019Kategoria koło domu
Deszczowe przedpołudnie wcale nie zapowiadało, że dziś będzie można zaplanować jakiś wypad na rower, ale jednak - zgodnie z prognozami - koło dwunastej przestało padać, a później zrobiło się wręcz bardzo słonecznie i zupełnie niegrudniowo. Przed pierwszą zebraliśmy się z Darkiem na mały objazd "dookoła komina" na trekkingach, po bardziej terenowych trasach, na których od dłuższego czasu nie byliśmy.
Najpierw pojechaliśmy drogą do Węgornika. Przez ostatni tydzień bobry nie próżnowały i praktycznie prawie dokończyły obgryzanie pnia nad Gunicą:
A tak wyglądało to samo drzewo tydzień temu:
Nie jechaliśmy nad samo jezioro Świdwie, ponieważ obawiałam się, że po ostatnich deszczach nie przejedziemy przez podmokły fragment drogi gruntowej. Zamiast tego skręciliśmy w lewo na krzyżówce w Węgorniku, aby na skraju osady odbić w polną drogę w kierunku na Stolec. Jedzie się przez mostek na Gunicy, widokowe łąki, mijając osamotnioną stadninę koni:
Po drodze sporo kałuż i błota, ale spokojnie dało się przejechać na grubszej oponce. W Stolcu namówiłam Darka, abyśmy zajrzeli nad jezioro Stolsko. Gdy jadę przez Stolec szosówką, to raczej nie zjeżdżam na plażę, bo jest niezbyt wygodna droga z płyt, ale trekkingiem - to co innego. W międzyczasie wiatr rozgonił wszystkie chmury i zrobiło się naprawdę pięknie!
Baner wciąż zaprasza milusińskich na Dzień Dziecka ... w 2016 roku!
Potem z kolei Darek namówił mnie, abyśmy skręcili z szosy w gruntową drogę w prawo, która prowadzi do dwóch malowniczych stawów:
Zimy nie widać ...
Potem - zamiast jechać do Dobieszczyna - skróciliśmy sobie drogę szutrówką przez las. Następnie kawałeczek DW 115 i znów odbiliśmy w kolejną szutrówkę przez las, która doprowadziła nas prawie do mostku na Gunicy, za Tanowem.
Darek i mój jednoślad na szutrówce:
Tam zamknęliśmy pętlę dookoła rezerwatu Świdwie. W drodze powrotnej wyraźnie słyszeliśmy klangor żurawi dochodzący z łąk. Trochę nas to zdziwiło - na powroty jeszcze za wcześnie, czyżby nie wszystkie ptaki odleciały na zimę do ciepłych krajów? Czy ktoś wie?
Mapka i dane wycieczki:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Najpierw pojechaliśmy drogą do Węgornika. Przez ostatni tydzień bobry nie próżnowały i praktycznie prawie dokończyły obgryzanie pnia nad Gunicą:
A tak wyglądało to samo drzewo tydzień temu:
Nie jechaliśmy nad samo jezioro Świdwie, ponieważ obawiałam się, że po ostatnich deszczach nie przejedziemy przez podmokły fragment drogi gruntowej. Zamiast tego skręciliśmy w lewo na krzyżówce w Węgorniku, aby na skraju osady odbić w polną drogę w kierunku na Stolec. Jedzie się przez mostek na Gunicy, widokowe łąki, mijając osamotnioną stadninę koni:
Po drodze sporo kałuż i błota, ale spokojnie dało się przejechać na grubszej oponce. W Stolcu namówiłam Darka, abyśmy zajrzeli nad jezioro Stolsko. Gdy jadę przez Stolec szosówką, to raczej nie zjeżdżam na plażę, bo jest niezbyt wygodna droga z płyt, ale trekkingiem - to co innego. W międzyczasie wiatr rozgonił wszystkie chmury i zrobiło się naprawdę pięknie!
Baner wciąż zaprasza milusińskich na Dzień Dziecka ... w 2016 roku!
Potem z kolei Darek namówił mnie, abyśmy skręcili z szosy w gruntową drogę w prawo, która prowadzi do dwóch malowniczych stawów:
Zimy nie widać ...
Potem - zamiast jechać do Dobieszczyna - skróciliśmy sobie drogę szutrówką przez las. Następnie kawałeczek DW 115 i znów odbiliśmy w kolejną szutrówkę przez las, która doprowadziła nas prawie do mostku na Gunicy, za Tanowem.
Darek i mój jednoślad na szutrówce:
Tam zamknęliśmy pętlę dookoła rezerwatu Świdwie. W drodze powrotnej wyraźnie słyszeliśmy klangor żurawi dochodzący z łąk. Trochę nas to zdziwiło - na powroty jeszcze za wcześnie, czyżby nie wszystkie ptaki odleciały na zimę do ciepłych krajów? Czy ktoś wie?
Mapka i dane wycieczki:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
33.37 km (0.00 km teren), czas: 02:12 h, avg:15.17 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Jasienica - w nagrodę
Piątek, 13 grudnia 2019 | dodano: 13.12.2019Kategoria koło domu
Ostatnie trzy i pół tygodnia spędziłam nad wnioskiem projektowym - bardzo intensywna praca, oprócz normalnych, zawodowych zajęć. Dzisiaj prawdopodobnie uda mi się zakończyć, a czekając po południu na dosłanie jeszcze pewnych dokumentów, stwierdziłam, że należy mi się nagroda za taki wysiłek.
Po południu nie było już co prawda tak słonecznie jak rano, ale sucho i bezwietrznie, więc mimo iż termometr pokazywał tylko +3 stopnie, to nawet nie za bardzo zmarzłam. Ze względu na temperaturę wybrałam się na trekkingu, na trasę, którą dłuższy czas nie jechałam - a mianowicie szutrówką do Jasienicy i nad ujście Gunicy, a powrót przez Wieńkowo, Tatynię i Witorzę. Dzisiaj mały ruch samochodowy na drogach, a rowerzystów nie było wcale.
Leśniczówka Turznica:
Przy jednym z nabrzeży portu Police, widocznym z ul. Wodnej, cumował jakiś specjalistyczny statek o imieniu Theodorius:
Dymią kominy polickich Azotów:
Mapa wycieczki:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Po południu nie było już co prawda tak słonecznie jak rano, ale sucho i bezwietrznie, więc mimo iż termometr pokazywał tylko +3 stopnie, to nawet nie za bardzo zmarzłam. Ze względu na temperaturę wybrałam się na trekkingu, na trasę, którą dłuższy czas nie jechałam - a mianowicie szutrówką do Jasienicy i nad ujście Gunicy, a powrót przez Wieńkowo, Tatynię i Witorzę. Dzisiaj mały ruch samochodowy na drogach, a rowerzystów nie było wcale.
Leśniczówka Turznica:
Przy jednym z nabrzeży portu Police, widocznym z ul. Wodnej, cumował jakiś specjalistyczny statek o imieniu Theodorius:
Dymią kominy polickich Azotów:
Mapa wycieczki:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
26.40 km (0.00 km teren), czas: 01:31 h, avg:17.41 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)