- Kategorie:
- Alpy.26
- Alpy austriackie 2023.9
- Alpy włoskie 2021.8
- Alzacja i dolina Renu 2019.10
- Austria.25
- Bawaria.2
- Berlin.2
- Berliner Mauerweg 2018.2
- Brandenburgia.24
- Czechy.7
- do pracy / z pracy.74
- Doliną Bobru.2
- Dolnośląskie.3
- Donauradweg i okolice 2018.7
- Dookoła Tatr 2022.4
- Dookoła Zalewu Szczecińskiego.9
- Ennsradweg.4
- fitness.117
- Francja.10
- Hesja.4
- Holandia i Belgia 2023.3
- Karyntia.7
- koło Dominikowa.46
- koło domu.457
- Łaba 2022.12
- Mainz i dolina Renu 2023.5
- Małopolska.6
- Meklemburgia-Pomorze.84
- Nad Bałtyk 2020.4
- nad morzem.13
- Nadrenia-Palatynat.4
- Niemcy.86
- Odra-Nysa.12
- Osttirol i Karyntia rowerem 2020.9
- Rugia 2017.3
- Saksonia.5
- Saksonia-Anhalt.2
- Słowacja.4
- Spreewald Gurkenradweg 2021.3
- Szkocja.1
- Szwajcaria.2
- trekking.264
- Tyrol Wschodni.4
- Wędrówki piesze.2
- Włochy.9
- Wzdłuż Drawy.4
- Zachodniopomorskie.384
Wpisy archiwalne w kategorii
koło domu
Dystans całkowity: | 16218.46 km (w terenie 1239.32 km; 7.64%) |
Czas w ruchu: | 941:37 |
Średnia prędkość: | 16.58 km/h |
Maksymalna prędkość: | 41.50 km/h |
Liczba aktywności: | 457 |
Średnio na aktywność: | 35.49 km i 2h 09m |
Więcej statystyk |
Dwie Jasienice na inaugurację sezonu 2022
Niedziela, 16 stycznia 2022 | dodano: 16.01.2022Kategoria koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Dzień dobry Wszystkim w nowym roku! Dziś wybrałam się na pierwszą wycieczkę, aby zainaugurować kolejny sezony rowerowy. Solo - bo Darek wybrał trening biegowy zamiast rundki ze mną. Dość ponura pogoda i temperatura (+2 - +3 stopnie) nie sprzyjały dalszym eskapadom, więc ograniczyłam się do bliskiej okolicy i znajomych lasów Puszczy Wkrzańskiej.
Koniki ze stadniny w Tanowie, w gustownych i kolorowych derkach:
Za mostkiem na Gunicy skręciłam w szutrówkę i przecięłam szosę do Dobieszczyna przy grobie leśniczego Gerharda Linde, kierując się do Nowej Jasienicy terenowym szlakiem rowerowym Parków i Pomników Przyrody (przynajmniej taka nazwa widnieje na mapy.cz):
Charakterystyczny leśny hydrant na rozwidleniu dróg:
W Nowej Jasienicy:
Gdy przejeżdżałam obok jednego z gospodarstw, jakiś pies prawie się wyrwał właścicielowi chcąc mnie obszczekać. Bardziej przeraziła mnie chyba jednak wściekłość tego człowieka, którego głośne przekleństwa i złorzeczenia słyszałam jeszcze dłuższą chwilę.
Leśną asfaltówką dojechałam do Wieńkowa, a potem żużlówką wzdłuż torów kolejowych przedostałam się do drogi w kierunku Tatyni. Na zdjęciu w tle zabudowania Jasienicy:
Ostatnie 10 km jechałam pod wiatr w mało osłoniętym terenie, więc trochę zmarzłam. Na szczęście nie było daleko.
Nad Gunicą na obrzeżach Witorzy:
Życzę Wszystkim udanego rowerowo roku - ciekawych wycieczek, zdrowia i sportowej formy!
Mapa wycieczki:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Koniki ze stadniny w Tanowie, w gustownych i kolorowych derkach:
Za mostkiem na Gunicy skręciłam w szutrówkę i przecięłam szosę do Dobieszczyna przy grobie leśniczego Gerharda Linde, kierując się do Nowej Jasienicy terenowym szlakiem rowerowym Parków i Pomników Przyrody (przynajmniej taka nazwa widnieje na mapy.cz):
Charakterystyczny leśny hydrant na rozwidleniu dróg:
W Nowej Jasienicy:
Gdy przejeżdżałam obok jednego z gospodarstw, jakiś pies prawie się wyrwał właścicielowi chcąc mnie obszczekać. Bardziej przeraziła mnie chyba jednak wściekłość tego człowieka, którego głośne przekleństwa i złorzeczenia słyszałam jeszcze dłuższą chwilę.
Leśną asfaltówką dojechałam do Wieńkowa, a potem żużlówką wzdłuż torów kolejowych przedostałam się do drogi w kierunku Tatyni. Na zdjęciu w tle zabudowania Jasienicy:
Ostatnie 10 km jechałam pod wiatr w mało osłoniętym terenie, więc trochę zmarzłam. Na szczęście nie było daleko.
Nad Gunicą na obrzeżach Witorzy:
Życzę Wszystkim udanego rowerowo roku - ciekawych wycieczek, zdrowia i sportowej formy!
Mapa wycieczki:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
30.10 km (10.00 km teren), czas: 02:04 h, avg:14.56 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
W dniu imienin
Niedziela, 19 grudnia 2021 | dodano: 20.12.2021Kategoria koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
W dniu imienin - ale nie moich, tylko Darka, stęskniłam się za rowerem, bo nie jeździłam od trzech tygodni. Najpierw brak czasu, a potem zima i spontaniczny wyjazd na przedłużony weekend do Szklarskiej Poręby i tak ten czas jakoś zleciał. Darek chyba za rowerem stęsknił się nieco mniej, bo wybrał wczoraj bieganie po lesie. Tak więc na przejażdżkę po pobliskich okolicach wybrałam się tym razem sama. Niedługą - bo po południu zapowiedzieli się goście i trzeba było coś upichcić. Pojechałam lasem i drogą z płyt przez Węgornik do rezerwatu Świdwie, potem polną drogą do Zalesia i wróciłam szosą. Po drodze trąbiły żurawie - to było miłe, ale nad Świdwiem - tuż przy granicy rezerwatu - jakiś wariat szalał quadem, więc te ryki i spaliny były okropne. Pogoda pochmurna, ale sucha wyciągnęła ludzi z domów, bo zarówno nad Świdwiem, jak i na terenie TOEE w Zalesiu jakieś liczne towarzystwa koleżeńskie zebrały się przy ogniskach. Gdy dojeżdżałam do Tanowa, niebo zaczęło się coraz bardziej przejaśniać.
Nad Świdwiem:
Dach wieży widokowej niestety powoli zaczyna się sypać
Pałacyk nadleśnictwa w Zalesiu:
A tak pięknie było tydzień temu w Jakuszycach, na biegówkach:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad Świdwiem:
Dach wieży widokowej niestety powoli zaczyna się sypać
Pałacyk nadleśnictwa w Zalesiu:
A tak pięknie było tydzień temu w Jakuszycach, na biegówkach:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
20.22 km (10.00 km teren), czas: 01:31 h, avg:13.33 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad Roztokę Odrzańską
Niedziela, 28 listopada 2021 | dodano: 28.11.2021Kategoria koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Tym razem to ja zaproponowałam trasę niedzielnej wycieczki i wybraliśmy się z Darkiem do Jasienicy i nad wodę. Rano było co prawda jeszcze zimno, pochmurno i wilgotno w powietrzu, ale około południa pogoda poprawiła się na tyle, że można było pomyśleć o niedługim wypadzie na rower. Ubraliśmy się już jednak na lekko-zimowo: wyciągnęłam ubiegłoroczny prezent od Mikołaja - rękawice Chiba Bioxcell, podkolanówki z merynosem (w zasadzie narciarskie) i puchową kamizelkę.
Słoneczna droga z Tatyni do Wieńkowa i drzewa obwieszone jemiołą:
W Jasienicy - ostatni dom przy ul. Wodnej, nad Gunicą:
Jedziemy dalej gruntową drogą, slalomem między kałużami - wzdłuż wału powodziowego i Kanału Jasienickiego:
Miejscami jest tyle wody, że kawałek trzeba przejechać koroną wału:
W oddali dymią kominy Azotów i rysują się hałdy odpadów:
Dojeżdżamy na plażyczkę przy stacji przyłączy gazowych. Jeszcze gdy byłam tutaj w kwietniu było tutaj umocnione nabrzeże i falochron, a teraz całe żelastwo rozebrano i gdyby jeszcze uprzątnąć resztki gruzu, to będzie szeroki kawałek przyjemnej plaży:
Wracamy przez drogę koło leśniczówki Turznica i przez szutrówkę (dojazd nr 27) przez las.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Słoneczna droga z Tatyni do Wieńkowa i drzewa obwieszone jemiołą:
W Jasienicy - ostatni dom przy ul. Wodnej, nad Gunicą:
Jedziemy dalej gruntową drogą, slalomem między kałużami - wzdłuż wału powodziowego i Kanału Jasienickiego:
Miejscami jest tyle wody, że kawałek trzeba przejechać koroną wału:
W oddali dymią kominy Azotów i rysują się hałdy odpadów:
Dojeżdżamy na plażyczkę przy stacji przyłączy gazowych. Jeszcze gdy byłam tutaj w kwietniu było tutaj umocnione nabrzeże i falochron, a teraz całe żelastwo rozebrano i gdyby jeszcze uprzątnąć resztki gruzu, to będzie szeroki kawałek przyjemnej plaży:
Wracamy przez drogę koło leśniczówki Turznica i przez szutrówkę (dojazd nr 27) przez las.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
28.70 km (5.00 km teren), czas: 02:04 h, avg:13.89 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Świdwie i Stolec
Niedziela, 21 listopada 2021 | dodano: 21.11.2021Kategoria Zachodniopomorskie, trekking, koło domu
Całkiem ładny i pogodny weekend udało się wykorzystać tylko częściowo, bo trochę mnie zmogło po trzeciej dawce, którą otrzymałam w piątek. Ale dziś po południu było już na tyle dobrze, że pojechaliśmy z Darkiem na niedługą wycieczkę. Początkowo chciałam jechać nad Roztokę Odrzańską, ale Darek przekonał mnie, żebyśmy pojechali w przeciwnym kierunku - nad Świdwie i do Stolca.
Wybraliśmy wariant terenowy przez las, z którego wyjechaliśmy przy mostku na Gunicy, za Tanowem, nad którym od listopadowej szarości kolorowo odcinał się krzew trzmieliny:
W rezerwacie daje się odczuć atmosfera schyłku. Tablice informacyjne chylą się i podupadają, a w próchniejącej drewnianej wieży dzięcioł (?) wykuł dziuple w poszukiwaniu robactwa.
Jedziemy przez łąki w stronę Stolca:
Przy stacji ornitologicznej w Bolkowie "odkrywamy" takie oto domki dla ptaków. Czyż nie są urocze?
Kalina, którą podziwiałam ostatnio, wciąż obwieszona owocami. Podobno niezbyt lubią je ptaki, bo ma dużo garbników:
Obok rósł też krzew, który z daleka wyglądał jak obsypany kwieciem. Ale z bliska okazało się, że to puch wokół nasion. Czy ktoś może wie, co to za roślina?
W Stolcu robimy sobie krótki odpoczynek nad jeziorem. Towarzystwo w jednej z altanek akurat zbiera się do odejścia, więc "załapujemy" się jeszcze na ławeczkę przy ognisku. Teraz na drogę zabieramy termos z ciepłą herbatą i jakieś drobne przekąski.
Do domu wracamy szutrówką (dojazd pożarowy nr 32), a następnie "dobieszczynką". Dzień krótki, więc gdy dojeżdżamy około 16.00 już powoli zapada zmrok.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wybraliśmy wariant terenowy przez las, z którego wyjechaliśmy przy mostku na Gunicy, za Tanowem, nad którym od listopadowej szarości kolorowo odcinał się krzew trzmieliny:
W rezerwacie daje się odczuć atmosfera schyłku. Tablice informacyjne chylą się i podupadają, a w próchniejącej drewnianej wieży dzięcioł (?) wykuł dziuple w poszukiwaniu robactwa.
Jedziemy przez łąki w stronę Stolca:
Przy stacji ornitologicznej w Bolkowie "odkrywamy" takie oto domki dla ptaków. Czyż nie są urocze?
Kalina, którą podziwiałam ostatnio, wciąż obwieszona owocami. Podobno niezbyt lubią je ptaki, bo ma dużo garbników:
Obok rósł też krzew, który z daleka wyglądał jak obsypany kwieciem. Ale z bliska okazało się, że to puch wokół nasion. Czy ktoś może wie, co to za roślina?
W Stolcu robimy sobie krótki odpoczynek nad jeziorem. Towarzystwo w jednej z altanek akurat zbiera się do odejścia, więc "załapujemy" się jeszcze na ławeczkę przy ognisku. Teraz na drogę zabieramy termos z ciepłą herbatą i jakieś drobne przekąski.
Do domu wracamy szutrówką (dojazd pożarowy nr 32), a następnie "dobieszczynką". Dzień krótki, więc gdy dojeżdżamy około 16.00 już powoli zapada zmrok.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
32.60 km (15.00 km teren), czas: 02:22 h, avg:13.77 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Na serniczek do Trzebieży
Czwartek, 11 listopada 2021 | dodano: 12.11.2021Kategoria koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Dawno nie byliśmy rowerami nad Zalewem, więc korzystając ze świątecznego dnia postanowiliśmy z Darkiem wybrać się do Trzebieży. Wybraliśmy trasę przez jezioro Piaski - przy czym nazwa "jezioro" wydaje się być coraz mniej adekwatna. Ładne kolory - zwłaszcza na przeciwległym brzegu:
Dojazd nad Piaski od północnej strony:
O ile nad Piaskami słońce jeszcze czasem usiłowało przedrzeć się przez chmury, o tyle w samej Trzebieży było już całkiem ponuro, a w powietrzu czuć było przenikliwą wilgoć. Trwają prace przy budowie umocnień brzegu na plaży:
Ukończona jest natomiast już promenada, która otrzymała imię Aleksandra Doby. Korzystając z pory roku, w której nie ma zbyt wielu spacerowiczów, przejechaliśmy ją sobie rowerami:
Jak widać - ziąb trochę dawał się we znaki. Namówiłam więc Darka na kawę i serniczek w barze "Nad Zalewem":
A potem tradycyjna rundka przez ulicę Rybacką i koło przystani:
Odcinek od Trzebieży do Polic też jest już oznakowany tabliczkami szlaku 3A dookoła Zalewu Szczecińskiego:
W Niekłończycy oryginalna reklama zakładu fryzjerskiego:
I dyżurny motyw kościoła szachulcowego w Tatyni:
I wreszcie - nostalgiczne krowy nad rozlewiskami Gunicy, już niedaleko Tanowa:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dojazd nad Piaski od północnej strony:
O ile nad Piaskami słońce jeszcze czasem usiłowało przedrzeć się przez chmury, o tyle w samej Trzebieży było już całkiem ponuro, a w powietrzu czuć było przenikliwą wilgoć. Trwają prace przy budowie umocnień brzegu na plaży:
Ukończona jest natomiast już promenada, która otrzymała imię Aleksandra Doby. Korzystając z pory roku, w której nie ma zbyt wielu spacerowiczów, przejechaliśmy ją sobie rowerami:
Jak widać - ziąb trochę dawał się we znaki. Namówiłam więc Darka na kawę i serniczek w barze "Nad Zalewem":
A potem tradycyjna rundka przez ulicę Rybacką i koło przystani:
Odcinek od Trzebieży do Polic też jest już oznakowany tabliczkami szlaku 3A dookoła Zalewu Szczecińskiego:
W Niekłończycy oryginalna reklama zakładu fryzjerskiego:
I dyżurny motyw kościoła szachulcowego w Tatyni:
I wreszcie - nostalgiczne krowy nad rozlewiskami Gunicy, już niedaleko Tanowa:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
47.40 km (0.00 km teren), czas: 02:59 h, avg:15.89 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Szosą na miejsce zbrodni
Środa, 10 listopada 2021 | dodano: 10.11.2021Kategoria fitness, koło domu, Zachodniopomorskie
Słoneczna pogoda skusiła mnie na wycieczkę szosową - być może ostatnią już w tym sezonie. Temperatura jednak nie była zbyt wysoka, więc skończyło się na półtoragodzinnym wypadzie tuż za niemiecką granicę w Dobieszczynie. Dojechałam kawałek za tzw. Krzyż Barnima - miejsce zamordowania w trakcie polowania pomorskiego księcia Barnima przez mściwego Widantę z Vogelsangu, któremu Barnim podstępnie uwiódł żonę. Dziś o tej historii, opisanej przez kronikarza Tomasza Kantzowa, przypomina tablica w języku niemieckim, tuż przy pieszym szlaku.
Na przejściu granicznym próżno dziś szukać namiętnych książąt - tylko niemiecka policja siedzi w radiowozie i poluje na nielegalnych emigrantów.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Na przejściu granicznym próżno dziś szukać namiętnych książąt - tylko niemiecka policja siedzi w radiowozie i poluje na nielegalnych emigrantów.
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
31.66 km (0.00 km teren), czas: 01:30 h, avg:21.11 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Listopadowo - po lesie
Sobota, 6 listopada 2021 | dodano: 06.11.2021Kategoria koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Pora roku już taka, że chyba czas przestawić się na tryb okołozimowy, czyli krótsze wycieczki w bliskiej okolicy. Dzień dzisiaj był pochmurny i dość wietrzny więc wybraliśmy z Darkiem trasę po lasach przez Nową Jasienicę, Drogoradz, w stronę Karpina i okolice Zalesia. W lasach już tylko połowa tych liści co jeszcze tydzień temu, ale jeszcze wciąż jest kolorowo.
Szutrówka do leśniczówki Turzyca:
Złapana w kadr przez Darka:
Asfaltem do Nowej Jasienicy:
Lapidarium na cmentarzu w Drogoradzu:
Przy drodze do Karpina tabliczka o polowaniu, ale myśliwych nie zauważyliśmy:
Im później, tym wiatr się wzmagał. Na koniec jeszcze zrobiliśmy drobne zakupy spożywcze w sklepie w Tanowie i wróciliśmy na późniejszy obiad.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Szutrówka do leśniczówki Turzyca:
Złapana w kadr przez Darka:
Asfaltem do Nowej Jasienicy:
Lapidarium na cmentarzu w Drogoradzu:
Przy drodze do Karpina tabliczka o polowaniu, ale myśliwych nie zauważyliśmy:
Im później, tym wiatr się wzmagał. Na koniec jeszcze zrobiliśmy drobne zakupy spożywcze w sklepie w Tanowie i wróciliśmy na późniejszy obiad.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
38.50 km (0.00 km teren), czas: 02:21 h, avg:16.38 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Opowieści z pogranicza i jesienny szlak Bielika
Niedziela, 31 października 2021 | dodano: 31.10.2021Kategoria Brandenburgia, koło domu, Meklemburgia-Pomorze, trekking, Zachodniopomorskie
Znów upłynął cały tydzień od ostatniej wycieczki, bo pomimo ładnej pogody nie było czasu gdzieś wyskoczyć. Dobrze chociaż, że pogoda wytrzymała do niedzieli i można było zaplanować dłuższą trasę. Darek na początku nie wyrażał entuzjazmu, ale chyba w sumie potem był zadowolony.
Początkowa godzinka "z hakiem" to przejazd przez Szczecin, a właściwie jego nieco peryferyjne dzielnice - Głębokie, osiedle Zawadzkiego, Krzekowo, ul. Taczaka i Gumieńce. Duży ruch i niekoniecznie fotogeniczne miejsca. Więcej obiecywałam sobie po kolejnych kilometrach - zwłaszcza po niedawnych, jesiennych fotoreportażach @tunisławy.
Nie było nas pół roku na szlaku Bielika i w okolicach - trochę się zmieniło. Po pierwsze - jest nowy, gładki asfalt z Ustowa do Kurowa, zamiast starego i dziurawego.
W Kurowie zadziwiła nas niecodzienna chmura, która szybko powiększyła się i przemieściła nad nas, a potem rozwiała się równie błyskawicznie, jak pojawiła.
Jesiennie nad Odrą:
Promenada w Siadle Dolnym:
Wzgórze widokowe koło autostrady:
Po raz kolejny "polegliśmy" w połowie morderczej góry na szlaku, tuż przed autostradą. Ale gdy wpychaliśmy rowery minął nas kołowrotkując i ciężko dysząc facet na mtb. Tak więc - da się. Ale chyba nie na trekkingach.
Potem było lepiej - zdecydowanie lepiej:
W Moczyłach zatrzymujemy się na cmentarzyku z lapidarium, na ławeczce pod leciwym dębem, pięknie obrośniętym jak wiele tutejszych drzew. Zapalam świeczkę przy tablicy ku pamięci mistrza masarskiego - Maxa Winricha - który zmarł gdzieś w dalekiej Rosji, w czasie I wojny światowej.
Za Kamieńcem szlak prowadzi wąwozem w las i nad Odrę.
Przed Pargowem skręcamy w ścieżkę dydaktyczną - prosto nad Odrę, tuż przy granicy. W oddali widać kominy elektrowni Dolna Odra.
Teraz czeka nas drałowanie pod górę, gruntową drogą. Nagrodą są takie widoki:
DDR-ka z Pargowa do Staffelde:
A na granicy kolejne niespodzianki. Po pierwsze zasieki na chore świnie z Afryki:
Po drugie - awangardowe miejsce odpoczynku dla rowerzystów. Podoba mi się.
Po trzecie - nowiusieńka DDR-ka do granicy w Rosówku, z dwujęzycznymi oznaczeniami. Też mi się podoba - nawet bardzo. Po drodze mijamy koparkę, która pomimo niedzieli jeszcze porządkuje teren przy ścieżce.
Po polskiej stronie przeskakujemy na DDR-kę w kierunku Kołbaskowa
W Kołbaskowie zatrzymuję się przy otwartym sklepie i kupuję cukierki - przydadzą się wieczorem, gdy do domu dzwonią poprzebierane dzieci sąsiadów. Dalej - Smolęcin i tamtejsza winnica w jesiennej odsłonie. Na krzakach wiszą jeszcze i nabierają słodyczy kiście ciemnych winogron:
Mamy jeszcze trochę czasu w zapasie, więc odbijamy w drogę do Ladenthin, którą jeszcze nie jechaliśmy. W samym Ladenthin na krzyżówce odnajdujemy DDR-kę na Casekow. Przypominam sobie, że to chyba odcinek realizowanej inwestycji transgranicznej ze Stobna. O transgranicznym charakterze tutejszej infrastruktury informuje zresztą inskrypcja na pokaźnych rozmiarów głazie:
Drugi popas robimy sobie w Schwennenz:
A potem ścieżką wzdłuż drogi B 113 dojeżdżamy do Lubieszyna. Zapas czasu skurczył się do godzinki czasu, więc jedziemy bez zbędnej zwłoki ścieżką dydaktyczną do Dobrej, a potem przez Grzepnicę i Bartoszewo do domu - jeszcze po widoku.
Nowe osiedle Ostoja w Grzepnicy. Niektóre z tych szpetnych klocków nawet już są zamieszkane, a niektóre jeszcze są w trakcie budowy:
Zachód słońca na ulicy Złotej w Sławoszewie:
Mapka wycieczki:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Początkowa godzinka "z hakiem" to przejazd przez Szczecin, a właściwie jego nieco peryferyjne dzielnice - Głębokie, osiedle Zawadzkiego, Krzekowo, ul. Taczaka i Gumieńce. Duży ruch i niekoniecznie fotogeniczne miejsca. Więcej obiecywałam sobie po kolejnych kilometrach - zwłaszcza po niedawnych, jesiennych fotoreportażach @tunisławy.
Nie było nas pół roku na szlaku Bielika i w okolicach - trochę się zmieniło. Po pierwsze - jest nowy, gładki asfalt z Ustowa do Kurowa, zamiast starego i dziurawego.
W Kurowie zadziwiła nas niecodzienna chmura, która szybko powiększyła się i przemieściła nad nas, a potem rozwiała się równie błyskawicznie, jak pojawiła.
Jesiennie nad Odrą:
Promenada w Siadle Dolnym:
Wzgórze widokowe koło autostrady:
Po raz kolejny "polegliśmy" w połowie morderczej góry na szlaku, tuż przed autostradą. Ale gdy wpychaliśmy rowery minął nas kołowrotkując i ciężko dysząc facet na mtb. Tak więc - da się. Ale chyba nie na trekkingach.
Potem było lepiej - zdecydowanie lepiej:
W Moczyłach zatrzymujemy się na cmentarzyku z lapidarium, na ławeczce pod leciwym dębem, pięknie obrośniętym jak wiele tutejszych drzew. Zapalam świeczkę przy tablicy ku pamięci mistrza masarskiego - Maxa Winricha - który zmarł gdzieś w dalekiej Rosji, w czasie I wojny światowej.
Za Kamieńcem szlak prowadzi wąwozem w las i nad Odrę.
Przed Pargowem skręcamy w ścieżkę dydaktyczną - prosto nad Odrę, tuż przy granicy. W oddali widać kominy elektrowni Dolna Odra.
Teraz czeka nas drałowanie pod górę, gruntową drogą. Nagrodą są takie widoki:
DDR-ka z Pargowa do Staffelde:
A na granicy kolejne niespodzianki. Po pierwsze zasieki na chore świnie z Afryki:
Po drugie - awangardowe miejsce odpoczynku dla rowerzystów. Podoba mi się.
Po trzecie - nowiusieńka DDR-ka do granicy w Rosówku, z dwujęzycznymi oznaczeniami. Też mi się podoba - nawet bardzo. Po drodze mijamy koparkę, która pomimo niedzieli jeszcze porządkuje teren przy ścieżce.
Po polskiej stronie przeskakujemy na DDR-kę w kierunku Kołbaskowa
W Kołbaskowie zatrzymuję się przy otwartym sklepie i kupuję cukierki - przydadzą się wieczorem, gdy do domu dzwonią poprzebierane dzieci sąsiadów. Dalej - Smolęcin i tamtejsza winnica w jesiennej odsłonie. Na krzakach wiszą jeszcze i nabierają słodyczy kiście ciemnych winogron:
Mamy jeszcze trochę czasu w zapasie, więc odbijamy w drogę do Ladenthin, którą jeszcze nie jechaliśmy. W samym Ladenthin na krzyżówce odnajdujemy DDR-kę na Casekow. Przypominam sobie, że to chyba odcinek realizowanej inwestycji transgranicznej ze Stobna. O transgranicznym charakterze tutejszej infrastruktury informuje zresztą inskrypcja na pokaźnych rozmiarów głazie:
Drugi popas robimy sobie w Schwennenz:
A potem ścieżką wzdłuż drogi B 113 dojeżdżamy do Lubieszyna. Zapas czasu skurczył się do godzinki czasu, więc jedziemy bez zbędnej zwłoki ścieżką dydaktyczną do Dobrej, a potem przez Grzepnicę i Bartoszewo do domu - jeszcze po widoku.
Nowe osiedle Ostoja w Grzepnicy. Niektóre z tych szpetnych klocków nawet już są zamieszkane, a niektóre jeszcze są w trakcie budowy:
Zachód słońca na ulicy Złotej w Sławoszewie:
Mapka wycieczki:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
81.43 km (20.00 km teren), czas: 05:27 h, avg:14.94 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad Thursee
Niedziela, 24 października 2021 | dodano: 24.10.2021Kategoria koło domu, Meklemburgia-Pomorze, trekking, Zachodniopomorskie
Jeziorko Thursee, niedaleko przygranicznej wioski Pampow, najładniej wygląda teraz - jesienią.
Dlatego też stało się ono celem dzisiejszej, solowej wycieczki. Solowej - bo mojej drugiej połowie ostatnio często szwankuje zdrowie i dzisiaj, pomimo ładnej pogody, Darek musiał zostać w domu.
Większość trasy wybrałam leśnymi i polnymi drogami - nawet spod domu skręciłam od razu skrótem do lasu, a nie okrężną drogą do Węgornika. Dwa kilometry od miejsca, w którym mieszkam, jest śródleśne jeziorko Ogólne:
Dalej pojechałam przy akompaniamencie trąbiących żurawi przez bukowy zagajnik i łąki w stronę drogi z płyt jumbo do mostu na Gunicy:
Za mostem skręt w lewo w patatajkę z płyt do Węgornika i dalej przez malownicze łąki rezerwatu Świdwie w stronę Stolca:
Nie wiem, co to za drzewo, ale te owoce wyglądały tak apetycznie, że uszczknęłam jeden na spróbowanie. W smaku przypominają borówkę brusznicę i chyba nie są trujące, skoro żyję.
Przy bramie pałacu w Stolcu właściciel zamontował bardzo irytujący alarm. Wystarczy nieco zbliżyć się do ogrodzenia, aby już się włączał.
Jadę dalej do granicy i starą brukowaną drogą do Pampow. Tutaj też jest kolorowo:
I już niedaleko nad śródleśne jeziorko Thursee. Wokół tabliczki informują, że teren jest prywatny, ale nie ma zakazu wstępu - jedynie informacja, że wędkowanie wymaga specjalnego zezwolenia. Postanawiam więc spenetrować, czy ścieżką da się objechać dookoła jezioro. Da się.
Droga do Glashütte wyrażnie oznaczona:
Na końcu tej polnej drogi jest rozwidlenie do Glashütte i - jak pokazywała mapa - do Stolca. Ale ścieżka w kierunku Stolca kończy się na czyjejś posesji, a że nie chciało mi się wracać, to gdzieś pojechałam lasem na azymut. Trochę się zgubiłam, ale potem się znalazłam i przez Dobieszczyn wróciłam do domu.
Mapka:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dlatego też stało się ono celem dzisiejszej, solowej wycieczki. Solowej - bo mojej drugiej połowie ostatnio często szwankuje zdrowie i dzisiaj, pomimo ładnej pogody, Darek musiał zostać w domu.
Większość trasy wybrałam leśnymi i polnymi drogami - nawet spod domu skręciłam od razu skrótem do lasu, a nie okrężną drogą do Węgornika. Dwa kilometry od miejsca, w którym mieszkam, jest śródleśne jeziorko Ogólne:
Dalej pojechałam przy akompaniamencie trąbiących żurawi przez bukowy zagajnik i łąki w stronę drogi z płyt jumbo do mostu na Gunicy:
Za mostem skręt w lewo w patatajkę z płyt do Węgornika i dalej przez malownicze łąki rezerwatu Świdwie w stronę Stolca:
Nie wiem, co to za drzewo, ale te owoce wyglądały tak apetycznie, że uszczknęłam jeden na spróbowanie. W smaku przypominają borówkę brusznicę i chyba nie są trujące, skoro żyję.
Przy bramie pałacu w Stolcu właściciel zamontował bardzo irytujący alarm. Wystarczy nieco zbliżyć się do ogrodzenia, aby już się włączał.
Jadę dalej do granicy i starą brukowaną drogą do Pampow. Tutaj też jest kolorowo:
I już niedaleko nad śródleśne jeziorko Thursee. Wokół tabliczki informują, że teren jest prywatny, ale nie ma zakazu wstępu - jedynie informacja, że wędkowanie wymaga specjalnego zezwolenia. Postanawiam więc spenetrować, czy ścieżką da się objechać dookoła jezioro. Da się.
Droga do Glashütte wyrażnie oznaczona:
Na końcu tej polnej drogi jest rozwidlenie do Glashütte i - jak pokazywała mapa - do Stolca. Ale ścieżka w kierunku Stolca kończy się na czyjejś posesji, a że nie chciało mi się wracać, to gdzieś pojechałam lasem na azymut. Trochę się zgubiłam, ale potem się znalazłam i przez Dobieszczyn wróciłam do domu.
Mapka:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
45.16 km (25.00 km teren), czas: 03:20 h, avg:13.55 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Transgranicznie i szosowo z Darkiem do Boock
Niedziela, 17 października 2021 | dodano: 17.10.2021Kategoria fitness, koło domu, Meklemburgia-Pomorze
Sezon na rowery szosowe powoli się kończy, ale dzisiaj w godzinach południowych i wczesnopopołudniowych udało się zaliczyć jeszcze pętelkę transgraniczną po bliskich terenach Meklemburgii-Pomorza Przedniego przy momentami nawet słonecznej, choć chłodnej pogodzie i nacieszyć się widokami złotej jesieni. Spokojne 57 km przez Dobrą Szczecińską na przejście Buk-Blankensee, następnie Boock, Rothenklempenow, Glashütte na przejście Dobieszczyn-Hintersee.
Szosa do Blankensee:
Granica polsko-niemiecka ostatnio często bywa patrolowana:
Można byłoby pomyśleć, że to maj i kwitnący rzepak, ale to gorczyca biała na polach pod Boock:
Nawet Darek dał się namówić na zdjęcie w takim plenerze:
I jeszcze jakaś ciekawska rogacizna spotkana pod Glashütte. Wyglądają trochę jak wygolone owce, ale ten brązowy kolor - sama nie wiem.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Szosa do Blankensee:
Granica polsko-niemiecka ostatnio często bywa patrolowana:
Można byłoby pomyśleć, że to maj i kwitnący rzepak, ale to gorczyca biała na polach pod Boock:
Nawet Darek dał się namówić na zdjęcie w takim plenerze:
I jeszcze jakaś ciekawska rogacizna spotkana pod Glashütte. Wyglądają trochę jak wygolone owce, ale ten brązowy kolor - sama nie wiem.
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
57.27 km (0.00 km teren), czas: 02:39 h, avg:21.61 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)