- Kategorie:
- Alpy.26
- Alpy austriackie 2023.9
- Alpy włoskie 2021.8
- Alzacja i dolina Renu 2019.10
- Austria.25
- Bawaria.2
- Berlin.2
- Berliner Mauerweg 2018.2
- Brandenburgia.24
- Czechy.7
- do pracy / z pracy.74
- Doliną Bobru.2
- Dolnośląskie.3
- Donauradweg i okolice 2018.7
- Dookoła Tatr 2022.4
- Dookoła Zalewu Szczecińskiego.9
- Ennsradweg.4
- fitness.117
- Francja.10
- Hesja.4
- Holandia i Belgia 2023.3
- Karyntia.7
- koło Dominikowa.46
- koło domu.457
- Łaba 2022.12
- Mainz i dolina Renu 2023.5
- Małopolska.6
- Meklemburgia-Pomorze.84
- Nad Bałtyk 2020.4
- nad morzem.13
- Nadrenia-Palatynat.4
- Niemcy.86
- Odra-Nysa.12
- Osttirol i Karyntia rowerem 2020.9
- Rugia 2017.3
- Saksonia.5
- Saksonia-Anhalt.2
- Słowacja.4
- Spreewald Gurkenradweg 2021.3
- Szkocja.1
- Szwajcaria.2
- trekking.264
- Tyrol Wschodni.4
- Wędrówki piesze.2
- Włochy.9
- Wzdłuż Drawy.4
- Zachodniopomorskie.384
Wpisy archiwalne w kategorii
Zachodniopomorskie
Dystans całkowity: | 16259.18 km (w terenie 1696.20 km; 10.43%) |
Czas w ruchu: | 975:18 |
Średnia prędkość: | 16.06 km/h |
Liczba aktywności: | 384 |
Średnio na aktywność: | 42.34 km i 2h 39m |
Więcej statystyk |
Jasienica
Środa, 8 maja 2019 | dodano: 09.05.2019Kategoria koło domu, Zachodniopomorskie
Trochę za ciepło się ubrałam wczoraj pod wieczór - po dłuższym okresie ochłodzenia podniosła się temperatura, a ja z przyzwyczajenia w ciepłych spodniach, koszulce z długim rękawem i ciepłej kurtce. Pojechałam do Jasienicy, ale tym razem w odwrotnym kierunku niż zwykle, bo najpierw szosą przez Witorzę, Tatynię i Wieńkowo, a w powrotnej drodze - szutrówką przez las. Mapka wycieczki
Przy wjeździe do Wieńkowa tabliczka ostrzegawcza:
Tym razem - z braku czasu - nie zajeżdżałam nad wodę, a tylko pod kościół i ruiny klasztoru, bo śpieszyłam się na wieczorne zajęcia do Szczecina. Powrót pod wiatr, który z północnego zmienił kierunek na południowy i dzisiaj przywiał deszczowe chmury.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Przy wjeździe do Wieńkowa tabliczka ostrzegawcza:
Tym razem - z braku czasu - nie zajeżdżałam nad wodę, a tylko pod kościół i ruiny klasztoru, bo śpieszyłam się na wieczorne zajęcia do Szczecina. Powrót pod wiatr, który z północnego zmienił kierunek na południowy i dzisiaj przywiał deszczowe chmury.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
23.40 km (0.00 km teren), czas: 01:12 h, avg:19.50 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Ścigając się z deszczowymi chmurami
Sobota, 4 maja 2019 | dodano: 04.05.2019Kategoria koło domu, Meklemburgia-Pomorze, Niemcy, Zachodniopomorskie
Nie sprawdziły się pesymistyczne prognozy, zapowiadające deszcz prawie przez cały dzień. Więc pomimo iż temperatura nie przekraczała 10 stopni, a wrażenie zimna potęgował silny wiatr, to - skuszeni promieniami słońca - wybraliśmy się we dwójkę z Darkiem na nieśpieszną rundkę popołudniową porą. Nie zdążyliśmy nawet wyjechać z Tanowa, gdy zaczęło kropić - zjechaliśmy na leśny parking nad Gunicą, żeby przeczekać pod wiatą, aż przejdzie deszczowa chmurka i rzeczywiście po chwili przestało padać, tak więc mogliśmy jechać dalej.
Ponieważ Darkowi na razie lepiej się jeździ po asfaltowych nawierzchniach i unika wybojów, zrobiliśmy dzisiaj sprawdzoną pętelkę przez Dobieszczyn, Glashütte, Grünhof, Rothenklempenow, Blankensee i Dobrą Szczecińską. Mapka wycieczki
Ścieżka rowerowa przed Glashütte, w promieniach słońca było całkiem przyjemnie:
Krowy z Grünhofu trochę zaciekawił nasz przejazd:
W Rothenklempenow skręciliśmy w boczną drogę do Mewegen, gdzie "ustrzeliłam" zielonego trabancika.
Ale już od Rothenklempenow zaczęła nas gonić i straszyć wielka, czarna chmura.
Majowe bzy przy drodze:
W Blankensee zrobiliśmy krótki postój na herbatkę i banana, ale zrobiło zimno i wietrznie, więc nie było co się rozsiadać. I znów groźna chmura - tym razem na drodze dla rowerów z Łęgów do Dobrej Szczecińskiej:
W Dobrej byłam już na 100% przekonana, że zaraz nas zleje zimna pompa, ale chyba mieliśmy dzisiaj szczęście, bo chmura szła jakoś trochę bokiem i udało się dojechać do domu kilka minut przed deszczem. Na koniec już nie robiłam zdjęć, bo byliśmy zajęci uciekaniem przed nadciągającymi opadami. Ale choć zrobiło się bardzo ponuro, to niestety nie popadało długo, tak więc dalej - susza.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Ponieważ Darkowi na razie lepiej się jeździ po asfaltowych nawierzchniach i unika wybojów, zrobiliśmy dzisiaj sprawdzoną pętelkę przez Dobieszczyn, Glashütte, Grünhof, Rothenklempenow, Blankensee i Dobrą Szczecińską. Mapka wycieczki
Ścieżka rowerowa przed Glashütte, w promieniach słońca było całkiem przyjemnie:
Krowy z Grünhofu trochę zaciekawił nasz przejazd:
W Rothenklempenow skręciliśmy w boczną drogę do Mewegen, gdzie "ustrzeliłam" zielonego trabancika.
Ale już od Rothenklempenow zaczęła nas gonić i straszyć wielka, czarna chmura.
Majowe bzy przy drodze:
W Blankensee zrobiliśmy krótki postój na herbatkę i banana, ale zrobiło zimno i wietrznie, więc nie było co się rozsiadać. I znów groźna chmura - tym razem na drodze dla rowerów z Łęgów do Dobrej Szczecińskiej:
W Dobrej byłam już na 100% przekonana, że zaraz nas zleje zimna pompa, ale chyba mieliśmy dzisiaj szczęście, bo chmura szła jakoś trochę bokiem i udało się dojechać do domu kilka minut przed deszczem. Na koniec już nie robiłam zdjęć, bo byliśmy zajęci uciekaniem przed nadciągającymi opadami. Ale choć zrobiło się bardzo ponuro, to niestety nie popadało długo, tak więc dalej - susza.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
57.10 km (0.00 km teren), czas: 03:20 h, avg:17.13 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Z przyjaciółmi
Piątek, 3 maja 2019 | dodano: 04.05.2019Kategoria koło domu, Zachodniopomorskie
Popołudniowy wypad z Darkiem oraz sąsiadką Moniką i Marcinem. Czysto rekreacyjnie. Najpierw przez Bartoszewo i Sławoszewo do Dobrej - pod wiatr i z silnym wiatrem bocznym, więc trochę trudniej było jechać ten pierwszy fragment. Potem ścieżką rowerową do Łęgów i szosą nad jezioro w Stolcu. Tam chwila odpoczynku na plaży, pomimo pochmurnej i chłodnej pogody.
Dziewczyny:
A potem dalej szosą w kierunku na Dobieszczyn i skrótem szutrówką przez las. W międzyczasie przejaśniło się trochę i osłabł wiatr, więc powrót całkiem przyjemny.
Chłopaki:
I w końcu DW115 do domu. Mapka wycieczki
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dziewczyny:
A potem dalej szosą w kierunku na Dobieszczyn i skrótem szutrówką przez las. W międzyczasie przejaśniło się trochę i osłabł wiatr, więc powrót całkiem przyjemny.
Chłopaki:
I w końcu DW115 do domu. Mapka wycieczki
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
40.46 km (0.00 km teren), czas: 02:37 h, avg:15.46 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Na dwie tury
Czwartek, 2 maja 2019 | dodano: 02.05.2019Kategoria koło domu, Zachodniopomorskie
Najpierw - wczesnym popołudniem - pojechałam sama do Polic na zakupy spożywcze i domowe, bo zepsuł się wąż od prysznica.
Policki eksponat przy siedzibie straży pożarnej:
A późnym popołudniem pojechaliśmy z Darkiem-rekonwalescentem nad jezioro Piaski. Wykorzystałam okazję, żeby po raz drugi przymierzyć się do jego roweru szosowego. Tym razem lepsze wyczucie równowagi na rowerku i mniej spięcia, ale wciąż niezbyt wygodnie mi z kierownicą-barankiem, a siodełko to już zupełna porażka. Tym niemniej przejechałam chyba połowę drogi, czyli ok. 16 km.
Ponuro i wietrznie przez cały dzień, a powrót znad Piasków na dodatek w siąpiącym deszczu. Mapka1 Mapka2
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Policki eksponat przy siedzibie straży pożarnej:
A późnym popołudniem pojechaliśmy z Darkiem-rekonwalescentem nad jezioro Piaski. Wykorzystałam okazję, żeby po raz drugi przymierzyć się do jego roweru szosowego. Tym razem lepsze wyczucie równowagi na rowerku i mniej spięcia, ale wciąż niezbyt wygodnie mi z kierownicą-barankiem, a siodełko to już zupełna porażka. Tym niemniej przejechałam chyba połowę drogi, czyli ok. 16 km.
Ponuro i wietrznie przez cały dzień, a powrót znad Piasków na dodatek w siąpiącym deszczu. Mapka1 Mapka2
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
48.40 km (0.00 km teren), czas: 02:42 h, avg:17.93 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dookoła Zalewu Szczecińskiego (2)
Niedziela, 28 kwietnia 2019 | dodano: 01.05.2019Kategoria Dookoła Zalewu Szczecińskiego, nad morzem, Zachodniopomorskie
Drugi dzień to objazd wschodniego brzegu Zalewu – od
Świnoujścia do Szczecina. Ale rano w niedzielę, jeszcze przed wyruszeniem, był
czas na zdjęcia na plaży – i grupowe i prywatne. Przy pięknym słońcu i
bezwietrznej pogodzie.
Organizatorzy zarezerwowali prywatny kurs promem „Bielik” – tylko dla nas i towarzyszących nam radiowozów.
Formowanie kolumny po zejściu z promu:
Zaplanowany na niedzielę dystans był nieco krótszy, bo około 130 km. I też trochę inna jazda, bo wszyscy poruszali się razem w kolumnie rowerowej pod obstawą policji, drogami samochodowymi –zarówno tymi bocznymi, jak i tymi głównymi. Jazda w takim „kołchozie” ma jednak pewne mankamenty – wymaga większej koncentracji, żeby na siebie nie najechać w szyku, no i też ludzie różnie się zachowują. Niektórzy koniecznie muszą wyprzedzać – nawet ryzykownie, niektórym się nudzi i głośno puszczają muzykę z głośników. Czasem ma się stereo z dwóch różnych - okropność i wiocha.
Ale poza takimi wyjątkami to towarzystwo w porządku i sympatyczna atmosfera. Na zakrętach czy estakadach widać niekończący się barwny sznur rowerzystów – super to wygląda.
Pierwszy odcinek – nad Jezioro Turkusowe w Wapnicy jedziemy we dwójkę z Darkiem, potem on zawraca do Świnoujścia, a ja jadę dalej z Gryfusami do Szczecina.
Etap z Wapnicy do Wolina chyba najbardziej uciążliwy. Nie dość że po S3 (pasem awaryjnym) w smrodku spalin, to jeszcze sporo górek – odezwało się moje kolano i nie była to miła rozmowa.
Postój w Wolinie, nad Dziwną – po drugiej stronie skansen Słowian i Wikingów:
Potem, na szczęście było bardziej płasko, a kolano się uspokoiło. Jedziemy trasą alternatywną znad morza przez Stepnicę. Ruch samochodowy jest minimalny, wszędzie wiosna i zielono. W Stepnicy dłuższy postój w marinie i obiad. Chmurzy się i spada nawet parę kropli deszczu.
Przedostatni przystanek w Lubczynie, nad jeziorem Dąbie – również w marinie. Tutaj trochę więcej łódek.
Potem czekamy jeszcze na granicy Szczecina na pozwolenie na wjazd do miasta. Tego dnia w Szczecinie odbywało się kilka imprez, między innymi Marsz dla Życia, więc policja miała pełne ręce roboty i musiała te wszystkie wydarzenia jakoś bezpiecznie skoordynować.
Przejeżdżamy przez Szczecin-Dąbie i Trasę Zamkową do centrum. Potem jeszcze rundka honorowa Aleją Fontann i nawrotka na Placu Grunwaldzkim, aby zakończyć rajd tam, gdzie zaczynaliśmy – czyli na Łasztowni.
Mapka drugiego dnia
Na koniec dostałam nawet medal:
Pierwszy dzień zdecydowanie ciekawszy krajobrazowo, ale myślę, że gdy skończą zachodniopomorską część Blue Velo, to będzie się jeździć dużo przyjemniej również po polskiej stronie Zalewu.
Fajna impreza i naprawdę super zorganizowana. Duży ukłon dla organizatorów, którzy ogarnęli doskonale logistykę dla kilkuset osób i przez cały czas troszczyli się o sympatyczną atmosferę.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Organizatorzy zarezerwowali prywatny kurs promem „Bielik” – tylko dla nas i towarzyszących nam radiowozów.
Formowanie kolumny po zejściu z promu:
Zaplanowany na niedzielę dystans był nieco krótszy, bo około 130 km. I też trochę inna jazda, bo wszyscy poruszali się razem w kolumnie rowerowej pod obstawą policji, drogami samochodowymi –zarówno tymi bocznymi, jak i tymi głównymi. Jazda w takim „kołchozie” ma jednak pewne mankamenty – wymaga większej koncentracji, żeby na siebie nie najechać w szyku, no i też ludzie różnie się zachowują. Niektórzy koniecznie muszą wyprzedzać – nawet ryzykownie, niektórym się nudzi i głośno puszczają muzykę z głośników. Czasem ma się stereo z dwóch różnych - okropność i wiocha.
Ale poza takimi wyjątkami to towarzystwo w porządku i sympatyczna atmosfera. Na zakrętach czy estakadach widać niekończący się barwny sznur rowerzystów – super to wygląda.
Pierwszy odcinek – nad Jezioro Turkusowe w Wapnicy jedziemy we dwójkę z Darkiem, potem on zawraca do Świnoujścia, a ja jadę dalej z Gryfusami do Szczecina.
Etap z Wapnicy do Wolina chyba najbardziej uciążliwy. Nie dość że po S3 (pasem awaryjnym) w smrodku spalin, to jeszcze sporo górek – odezwało się moje kolano i nie była to miła rozmowa.
Postój w Wolinie, nad Dziwną – po drugiej stronie skansen Słowian i Wikingów:
Potem, na szczęście było bardziej płasko, a kolano się uspokoiło. Jedziemy trasą alternatywną znad morza przez Stepnicę. Ruch samochodowy jest minimalny, wszędzie wiosna i zielono. W Stepnicy dłuższy postój w marinie i obiad. Chmurzy się i spada nawet parę kropli deszczu.
Przedostatni przystanek w Lubczynie, nad jeziorem Dąbie – również w marinie. Tutaj trochę więcej łódek.
Potem czekamy jeszcze na granicy Szczecina na pozwolenie na wjazd do miasta. Tego dnia w Szczecinie odbywało się kilka imprez, między innymi Marsz dla Życia, więc policja miała pełne ręce roboty i musiała te wszystkie wydarzenia jakoś bezpiecznie skoordynować.
Przejeżdżamy przez Szczecin-Dąbie i Trasę Zamkową do centrum. Potem jeszcze rundka honorowa Aleją Fontann i nawrotka na Placu Grunwaldzkim, aby zakończyć rajd tam, gdzie zaczynaliśmy – czyli na Łasztowni.
Mapka drugiego dnia
Na koniec dostałam nawet medal:
Pierwszy dzień zdecydowanie ciekawszy krajobrazowo, ale myślę, że gdy skończą zachodniopomorską część Blue Velo, to będzie się jeździć dużo przyjemniej również po polskiej stronie Zalewu.
Fajna impreza i naprawdę super zorganizowana. Duży ukłon dla organizatorów, którzy ogarnęli doskonale logistykę dla kilkuset osób i przez cały czas troszczyli się o sympatyczną atmosferę.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
131.50 km (0.00 km teren), czas: 08:24 h, avg:15.65 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dookoła Zalewu Szczecińskiego (1)
Sobota, 27 kwietnia 2019 | dodano: 29.04.2019Kategoria Meklemburgia-Pomorze, Niemcy, Zachodniopomorskie, Dookoła Zalewu Szczecińskiego, nad morzem
Dotychczas nigdy nie uczestniczyłam w zorganizowanych wyprawach
rowerowych, zwykle jeżdżę w co najwyżej kilkuosobowej grupce
rodzinno-koleżeńskiej. Jednak w tym roku zapisałam się na rajd dookoła Zalewu
Szczecińskiego, organizowany przez Szczeciński Klub Rowerowy Gryfus. To już
dziewiąta edycja rajdu i chyba największa masowa impreza rowerowa na Pomorzu
Zachodnim, bo zgromadziła ponad 400 osób.
Pobudka w sobotę 4.30 – ciemno, zimno i … leje. Aż trudno uwierzyć, że dzień wcześniej – w piątek – było 27 stopni i piękne słońce! No, ale cóż – prognozy są umiarkowanie optymistyczne, przed południem deszcz ma ustać. Darek podwozi mnie i rower na miejsce zbiórki, na Łasztowni, koło szczecińskich Dźwigozaurów.
Jest 6.00 rano, znajduję swoją grupę, odbieram pakiet startowy i koszulkę, zdaję bagaż do samochodu, który przetransportuje go do Świnoujścia. Czekamy na sygnał do wyjazdu.
Około 7.20 wyruszamy, wciąż pada.
Przez miasto eskortuje nas policja, sprawnie to idzie. Niestety początek rajdu jest dla mnie trochę pechowy – na przejeździe tramwajowym na Wojska Polskiego chwila dekoncentracji i łapię szynę kołem, ślisko, lecę na kolana. Na szczęście tylko lekkie stłuczenie. Szybko się zbieram i jedziemy dalej.
Do Dobieszczyna jedziemy przez Dobrą, Buk i Stolec. Na ścieżce rowerowej z Dobrej coś się przykorkowało, chwilę stoimy. Dobra wiadomość jest taka, że deszcz już tylko lekko mży, prawie przestaje padać i prawie przestają boleć kolana.
Na przejściu granicznym w Dobieszczynie, na 34 kilometrze robimy pierwszy planowany postój.
Organizatorzy ustawiają wszystkich do zdjęcia grupowego, a w międzyczasie fotki pstrykają sobie poszczególne kluby, na przykład Górny Śląsk:
Generalnie Ślązaków bardzo dużo przyjechało – poza nami, lokalsami, chyba najliczniejsza grupa uczestników, coś koło setki albo i więcej. Jest też „Stargard na Rowery” – prawie trzydzieści osób, lubuskie i pojedyncze osoby z innych regionów.
Przez Niemcy jedziemy w grupach w odstępach około kilkuset metrów, do każdej grupy przydzielonych jest dwoje przewodników, funkcjonuje to dobrze. Gdy za Dobieszczynem zauważam, że obluzowuje mi się przednie koło, widocznie nie do końca dokręcone po wyjęciu roweru z samochodu, zaraz znajdują się uczynni panowie, którzy raz-dwa usuwają problem. Więcej pechowych incydentów już mi się na szczęście nie przydarzyło.
Jedziemy przez Hintersee i Rieth, na chwilkę zatrzymujemy się za Rieth przy punkcie widokowym nad jeziorem Nowowarpnieńskim. Już nie pada.
Generalnie zdjęcia robiłam tylko na postojach, bo jednak jazda w takiej ponad trzydziestoosobowej grupie wymusza pewną dyscyplinę. Tempo na tyle turystyczne, że można podziwiać widoki, ale na tyle żwawe, że lepiej nie zostawać w tyle bez wyraźnej konieczności.
Ueckermünde
Moja grupa na słynnej ławeczce:
W rezerwacie Anklamer Stadtbruch mamy zaplanowany obiad. To piękne rozlewiska i chyba jedno z piękniejszych miejsc na trasie, ale nie wiem, czy miejscowego ptactwa wodnego nie wystraszył taki najazd rowerzystów.
A na obiadek dostaliśmy rosół i filet z kurczaka. W wersji dla wegetarian była … ryba ;-)))
Anklam
Rozlewiska rzeki Piany (Peene) w pobliżu mostu w Zecherin na wyspę Uznam
Następny postój mieliśmy w miasteczku Usedom, na południu wyspy. Tutaj miła niespodzianka – spotkanie z Darkiem. Początkowo mieliśmy na cały rajd jechać razem, ale jednak po dwóch tygodniach po zabiegu laparoskopowym nie doszedł do siebie na tyle, aby zrobić całą trasę. Wybrał się więc do Świnoujścia samochodem, swój rower wrzucił do bagażnika i wyjechał mi naprzeciw. Tak więc ostatni odcinek – do Świnoujścia – pokonaliśmy razem.
Wieczorem jeszcze pokręciliśmy się trochę po plaży i po promenadzie, ale na wieczorną imprezę integracyjną już nie bardzo mieliśmy siły. Razem z wieczorną przejażdżką wyszedł mi dzienny dystans 160,5 km. Mapka wycieczki
[CDN]
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Pobudka w sobotę 4.30 – ciemno, zimno i … leje. Aż trudno uwierzyć, że dzień wcześniej – w piątek – było 27 stopni i piękne słońce! No, ale cóż – prognozy są umiarkowanie optymistyczne, przed południem deszcz ma ustać. Darek podwozi mnie i rower na miejsce zbiórki, na Łasztowni, koło szczecińskich Dźwigozaurów.
Jest 6.00 rano, znajduję swoją grupę, odbieram pakiet startowy i koszulkę, zdaję bagaż do samochodu, który przetransportuje go do Świnoujścia. Czekamy na sygnał do wyjazdu.
Około 7.20 wyruszamy, wciąż pada.
Przez miasto eskortuje nas policja, sprawnie to idzie. Niestety początek rajdu jest dla mnie trochę pechowy – na przejeździe tramwajowym na Wojska Polskiego chwila dekoncentracji i łapię szynę kołem, ślisko, lecę na kolana. Na szczęście tylko lekkie stłuczenie. Szybko się zbieram i jedziemy dalej.
Do Dobieszczyna jedziemy przez Dobrą, Buk i Stolec. Na ścieżce rowerowej z Dobrej coś się przykorkowało, chwilę stoimy. Dobra wiadomość jest taka, że deszcz już tylko lekko mży, prawie przestaje padać i prawie przestają boleć kolana.
Na przejściu granicznym w Dobieszczynie, na 34 kilometrze robimy pierwszy planowany postój.
Organizatorzy ustawiają wszystkich do zdjęcia grupowego, a w międzyczasie fotki pstrykają sobie poszczególne kluby, na przykład Górny Śląsk:
Generalnie Ślązaków bardzo dużo przyjechało – poza nami, lokalsami, chyba najliczniejsza grupa uczestników, coś koło setki albo i więcej. Jest też „Stargard na Rowery” – prawie trzydzieści osób, lubuskie i pojedyncze osoby z innych regionów.
Przez Niemcy jedziemy w grupach w odstępach około kilkuset metrów, do każdej grupy przydzielonych jest dwoje przewodników, funkcjonuje to dobrze. Gdy za Dobieszczynem zauważam, że obluzowuje mi się przednie koło, widocznie nie do końca dokręcone po wyjęciu roweru z samochodu, zaraz znajdują się uczynni panowie, którzy raz-dwa usuwają problem. Więcej pechowych incydentów już mi się na szczęście nie przydarzyło.
Jedziemy przez Hintersee i Rieth, na chwilkę zatrzymujemy się za Rieth przy punkcie widokowym nad jeziorem Nowowarpnieńskim. Już nie pada.
Generalnie zdjęcia robiłam tylko na postojach, bo jednak jazda w takiej ponad trzydziestoosobowej grupie wymusza pewną dyscyplinę. Tempo na tyle turystyczne, że można podziwiać widoki, ale na tyle żwawe, że lepiej nie zostawać w tyle bez wyraźnej konieczności.
Ueckermünde
Moja grupa na słynnej ławeczce:
W rezerwacie Anklamer Stadtbruch mamy zaplanowany obiad. To piękne rozlewiska i chyba jedno z piękniejszych miejsc na trasie, ale nie wiem, czy miejscowego ptactwa wodnego nie wystraszył taki najazd rowerzystów.
A na obiadek dostaliśmy rosół i filet z kurczaka. W wersji dla wegetarian była … ryba ;-)))
Anklam
Rozlewiska rzeki Piany (Peene) w pobliżu mostu w Zecherin na wyspę Uznam
Następny postój mieliśmy w miasteczku Usedom, na południu wyspy. Tutaj miła niespodzianka – spotkanie z Darkiem. Początkowo mieliśmy na cały rajd jechać razem, ale jednak po dwóch tygodniach po zabiegu laparoskopowym nie doszedł do siebie na tyle, aby zrobić całą trasę. Wybrał się więc do Świnoujścia samochodem, swój rower wrzucił do bagażnika i wyjechał mi naprzeciw. Tak więc ostatni odcinek – do Świnoujścia – pokonaliśmy razem.
Wieczorem jeszcze pokręciliśmy się trochę po plaży i po promenadzie, ale na wieczorną imprezę integracyjną już nie bardzo mieliśmy siły. Razem z wieczorną przejażdżką wyszedł mi dzienny dystans 160,5 km. Mapka wycieczki
[CDN]
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
160.50 km (0.00 km teren), czas: 10:15 h, avg:15.66 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
komunikacyjnie
Piątek, 26 kwietnia 2019 | dodano: 26.04.2019Kategoria koło domu, Zachodniopomorskie
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
2.76 km (0.00 km teren), czas: 00:10 h, avg:16.56 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Do pracy
Czwartek, 25 kwietnia 2019 | dodano: 26.04.2019Kategoria do pracy / z pracy, koło domu, Zachodniopomorskie
Nic nowego, może poza tym, że gdy jechałam wczoraj około południa przez Las Arkoński i Park Kasprowicza, to wszędzie mnóstwo młodzieży na rowerach, rolkach, hulajnogach itp. oraz rodziców z dziećmi w wieku szkolnym - jak w wakacje. Przynajmniej dzieciaki przewietrzą się w te pogodne dni na dworze, zamiast siedzieć w dusznych salach lekcyjnych. Powrót trochę okrężną drogą przez ul. Mieszka I, Europejską i Derdowskiego oraz drobne zakupy w centrum handlowym Molo. Wróciłam do domu ok. 20.30 - w zasadzie było jeszcze widno. Mapka1, Mapka2.
Kilka fotek z wiosennego Szczecina:
Jezioro Goplana w Lesie Arkońskim
ścieżka im. Juliana Fałata
Jezioro Słoneczne przy ul. Derdowskiego:
ul. Szeroka na Krzekowie - przydałaby się tu ścieżka rowerowa, miejsca jest dość.
Netto Arena w promieniach zachodzącego słońca:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Kilka fotek z wiosennego Szczecina:
Jezioro Goplana w Lesie Arkońskim
ścieżka im. Juliana Fałata
Jezioro Słoneczne przy ul. Derdowskiego:
ul. Szeroka na Krzekowie - przydałaby się tu ścieżka rowerowa, miejsca jest dość.
Netto Arena w promieniach zachodzącego słońca:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
40.50 km (0.00 km teren), czas: 02:48 h, avg:14.46 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Do pracy
Środa, 24 kwietnia 2019 | dodano: 24.04.2019Kategoria do pracy / z pracy, koło domu, Zachodniopomorskie
Piękna pogoda trwa, a wiatr dzisiaj nieco zelżał i nie wznieca już takich tumanów kurzu jak wczoraj. Do pracy pojechałam z Głębokiego przez ul. Szafera, Krzekowo, ul. Taczaka i 26 kwietnia, a wróciłam stałą trasą - przez ul. Bogusława, Jana Pawła II, Jasne Błonia i Las Arkoński. Kilometrażowo teraz - gdy trzeba ominąć wiadukt koło Różanki - wychodzi na to samo, różnica 200 m. Mapka1, Mapka2
W drodze powrotnej zrobiłam kilka fotek:
Deptak Bogusława:
Aleja Jana Pawła II:
Okolice Lasu Arkońskiego
Znów endomondo dwa razy zatrzymało trening - wydaje mi się, że to robienie zdjęć czasem powoduje taki rezultat, pomimo, że wyłączyłam oszczędzanie baterii i zablokowałam kłódką przypadkowe wyłączenie aplikacji endomondo w tle. Hmmm...
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
W drodze powrotnej zrobiłam kilka fotek:
Deptak Bogusława:
Aleja Jana Pawła II:
Okolice Lasu Arkońskiego
Znów endomondo dwa razy zatrzymało trening - wydaje mi się, że to robienie zdjęć czasem powoduje taki rezultat, pomimo, że wyłączyłam oszczędzanie baterii i zablokowałam kłódką przypadkowe wyłączenie aplikacji endomondo w tle. Hmmm...
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
34.90 km (0.00 km teren), czas: 02:12 h, avg:15.86 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Do Polic
Piątek, 19 kwietnia 2019 | dodano: 19.04.2019Kategoria koło domu, Zachodniopomorskie
Dzisiaj nic specjalnego - pojechałam pozałatwiać kilka spraw w Policach. Byłam w starostwie powiatowym, jakieś drobne zakupy jeszcze i odebrałam od krawcowej zwężone spodnie rowerowe. Przyjemna pogoda i bardzo słoneczna. Wracam do przygotowań przedświątecznych - sprzątanie z grubsza ogarnięte, ale zostało jeszcze pichcenie. Życzę Wszystkim zdrowych, pogodnych i rodzinnych Świąt Wielkanocnych i oby wiosenna aura Wam w tym czasie towarzyszyła.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
20.00 km (0.00 km teren), czas: 01:30 h, avg:13.33 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)