- Kategorie:
- Alpy.26
- Alpy austriackie 2023.9
- Alpy włoskie 2021.8
- Alzacja i dolina Renu 2019.10
- Austria.25
- Bawaria.2
- Berlin.2
- Berliner Mauerweg 2018.2
- Brandenburgia.24
- Czechy.7
- do pracy / z pracy.74
- Doliną Bobru.2
- Dolnośląskie.3
- Donauradweg i okolice 2018.7
- Dookoła Tatr 2022.4
- Dookoła Zalewu Szczecińskiego.9
- Ennsradweg.4
- fitness.117
- Francja.10
- Hesja.4
- Holandia i Belgia 2023.3
- Karyntia.7
- koło Dominikowa.46
- koło domu.457
- Łaba 2022.12
- Mainz i dolina Renu 2023.5
- Małopolska.6
- Meklemburgia-Pomorze.84
- Nad Bałtyk 2020.4
- nad morzem.13
- Nadrenia-Palatynat.4
- Niemcy.86
- Odra-Nysa.12
- Osttirol i Karyntia rowerem 2020.9
- Rugia 2017.3
- Saksonia.5
- Saksonia-Anhalt.2
- Słowacja.4
- Spreewald Gurkenradweg 2021.3
- Szkocja.1
- Szwajcaria.2
- trekking.264
- Tyrol Wschodni.4
- Wędrówki piesze.2
- Włochy.9
- Wzdłuż Drawy.4
- Zachodniopomorskie.384
Wpisy archiwalne w kategorii
Zachodniopomorskie
Dystans całkowity: | 16259.18 km (w terenie 1696.20 km; 10.43%) |
Czas w ruchu: | 975:18 |
Średnia prędkość: | 16.06 km/h |
Liczba aktywności: | 384 |
Średnio na aktywność: | 42.34 km i 2h 39m |
Więcej statystyk |
Kolorowa jesień w dolinie Płoni
Niedziela, 15 listopada 2020 | dodano: 15.11.2020Kategoria trekking, Zachodniopomorskie
Darek wciąż jeszcze nie ściągnął bagażnika rowerowego z samochodu, więc dzisiejszej niedzieli ruszyliśmy się w nieco inną okolicę niż zwykle, choć niezbyt odległą, bo szkoda czasu na długie dojazdy. Dzięki temu podarowaliśmy sobie trochę uciążliwy przejazd przez całe miasto. Zaparkowaliśmy na pętli autobusowej w Śmierdnicy, gdzie zaczyna się DDR-ka do Starego Czarnowa. Po licznych wpisach kolegi Darka @strus i relacjach naszej koleżanki-rowerzystki z Prawobrzeża nabraliśmy ochoty na przejażdżkę w tamtych regionach i dzisiaj nadarzyła się okazja.
Na początkowym odcinku w lesie jechało sporo ludzi, więc nie zatrzymywałam się na zdjęcia, żeby nie tamować ruchu. Luźniej zrobiło się przed Kołbaczem.
W Kołbaczu zatrzymujemy się na mały plener fotograficzny. Akurat kończy się w kościele msza, więc można na chwilkę wejść i sfotografować gotyckie wnętrze.
detal ze ściany:
Budynek biblioteki publicznej:
Dalej jedziemy w stronę Starego Czarnowa, gdzie DDR-ka kończy się koło sklepu Dino. Zawracamy i po krótkim odcinku odbijamy w kierunku Dębiny i jeziora Miedwie. Najpierw jednak zaglądamy nad sporo mniejsze jezioro Żelewko z niewielką plażą, po którym dwóch panów pływa łódką i zawzięcie dyskutuje o wykopywaniu dżdżownic.
Do Żelewa jedziemy krzywą drogą z płyt, która w okolicach mostu na Płoni zmienia się w lepszą nawierzchnię.
Płonia i Darek na moście
Nad Miedwiem w Żelewie zatrzymujemy się na małą przekąskę - banany, batoniki i herbata z termosu.
Dalej jedziemy asfaltem na Nieznań i drogą do Rekowo - początkowo asfatlową, a potem brukowaną.
Za Rekowem bruk zmienia się w leśną drogę, oznakowaną jako czerwony szlak turystyczny.
Przypadkiem trafiamy jeszcze na przystań kajakową i myślimy sobie, że fajnie byłoby skrzyknąć się tu może wiosną na spływ.
Jeszcze jeden most na Płoni, pod którym trenują dwaj goście w pontonach górskich, jeszcze kilka km i około piętnastej jesteśmy przy samochodzie.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Na początkowym odcinku w lesie jechało sporo ludzi, więc nie zatrzymywałam się na zdjęcia, żeby nie tamować ruchu. Luźniej zrobiło się przed Kołbaczem.
W Kołbaczu zatrzymujemy się na mały plener fotograficzny. Akurat kończy się w kościele msza, więc można na chwilkę wejść i sfotografować gotyckie wnętrze.
detal ze ściany:
Budynek biblioteki publicznej:
Dalej jedziemy w stronę Starego Czarnowa, gdzie DDR-ka kończy się koło sklepu Dino. Zawracamy i po krótkim odcinku odbijamy w kierunku Dębiny i jeziora Miedwie. Najpierw jednak zaglądamy nad sporo mniejsze jezioro Żelewko z niewielką plażą, po którym dwóch panów pływa łódką i zawzięcie dyskutuje o wykopywaniu dżdżownic.
Do Żelewa jedziemy krzywą drogą z płyt, która w okolicach mostu na Płoni zmienia się w lepszą nawierzchnię.
Płonia i Darek na moście
Nad Miedwiem w Żelewie zatrzymujemy się na małą przekąskę - banany, batoniki i herbata z termosu.
Dalej jedziemy asfaltem na Nieznań i drogą do Rekowo - początkowo asfatlową, a potem brukowaną.
Za Rekowem bruk zmienia się w leśną drogę, oznakowaną jako czerwony szlak turystyczny.
Przypadkiem trafiamy jeszcze na przystań kajakową i myślimy sobie, że fajnie byłoby skrzyknąć się tu może wiosną na spływ.
Jeszcze jeden most na Płoni, pod którym trenują dwaj goście w pontonach górskich, jeszcze kilka km i około piętnastej jesteśmy przy samochodzie.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
33.50 km (9.00 km teren), czas: 02:19 h, avg:14.46 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Droga nad jezioro Piaski
Środa, 11 listopada 2020 | dodano: 11.11.2020Kategoria koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Od kilku dni zawisł nad nami zgniły wyż - jest pochmurno i bezwietrznie, co przy plusowych temperaturach również w nocy powoduje, że liście nie opadają tak szybko jak zazwyczaj o tej porze roku.
Najładniej teraz w lesie, więc pokręciliśmy dzisiaj z Darkiem głównie terenowo, po Puszczy Wkrzańskiej.
Ale najpierw obejrzeliśmy nową tablicę pamiątkową, która z okazji Dnia Niepodległości znalazła się na rozstaju dróg przy krzyżu w naszej wiosce. Mnie się nawet podoba. Jezioro Piaski i skutki suszy. Jeszcze dwa lata temu była tutaj tafla wody, a teraz coraz bardziej zarasta. Wiosną pomost chyba będzie nad bagnem, a nie nad jeziorem.
Potem jedziemy do Zalesia. Ośrodek Edukacji Ekologicznej - zdjęcie zrobiło się w biało-czarnych kolorach - nie wiem dlaczego, ale nawet ma to swój urok:
Fotka "zza płotka" - siedziba Nadleśnictwa Trzebież w Zalesiu:
Droga ...
Niebo ...
Do domu postanawiamy wrócić przez jezioro Ogólne, po drodze na pastwisku spotykamy stadko koników:
Listopadowa buczyna:
I wspomniane jezioro Ogólne:
Do domu zjeżdżamy po czternastej, bo na piętnastą umówiliśmy się z rodzicami na spacer po lesie. Dawno się nie widzieliśmy przez tę zas*aną pandemię. Takie spotkanie dobrze nam wszystkim zrobiło.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Najładniej teraz w lesie, więc pokręciliśmy dzisiaj z Darkiem głównie terenowo, po Puszczy Wkrzańskiej.
Ale najpierw obejrzeliśmy nową tablicę pamiątkową, która z okazji Dnia Niepodległości znalazła się na rozstaju dróg przy krzyżu w naszej wiosce. Mnie się nawet podoba. Jezioro Piaski i skutki suszy. Jeszcze dwa lata temu była tutaj tafla wody, a teraz coraz bardziej zarasta. Wiosną pomost chyba będzie nad bagnem, a nie nad jeziorem.
Potem jedziemy do Zalesia. Ośrodek Edukacji Ekologicznej - zdjęcie zrobiło się w biało-czarnych kolorach - nie wiem dlaczego, ale nawet ma to swój urok:
Fotka "zza płotka" - siedziba Nadleśnictwa Trzebież w Zalesiu:
Droga ...
Niebo ...
Do domu postanawiamy wrócić przez jezioro Ogólne, po drodze na pastwisku spotykamy stadko koników:
Listopadowa buczyna:
I wspomniane jezioro Ogólne:
Do domu zjeżdżamy po czternastej, bo na piętnastą umówiliśmy się z rodzicami na spacer po lesie. Dawno się nie widzieliśmy przez tę zas*aną pandemię. Takie spotkanie dobrze nam wszystkim zrobiło.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
39.00 km (14.00 km teren), czas: 02:12 h, avg:17.73 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad Głębokie
Niedziela, 8 listopada 2020 | dodano: 08.11.2020Kategoria koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Dzień pochmurny i chłodny, ale bez deszczu. Chęć przewietrzenia się walczyła z lenistwem, ale w końcu wybraliśmy się z Darkiem na niedługą przejażdżkę po okolicy. A dokładniej mówiąc nad Głębokie. W lesie, w okolicach Bartoszewa, sporo rowerzystów i spacerowiczów - z psami i bez. Kolorowo.
Nad jeziorem Głębokim również sporo ludzi.
Powrót przez Polanę Sportową i ścieżkę rowerową.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad jeziorem Głębokim również sporo ludzi.
Powrót przez Polanę Sportową i ścieżkę rowerową.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
18.80 km (11.00 km teren), czas: 01:19 h, avg:14.28 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Trzebież
Sobota, 7 listopada 2020 | dodano: 07.11.2020Kategoria fitness, koło domu, Zachodniopomorskie
Zastanawialiśmy się rano, czy wybrać się na trekkingi gdzieś po lesie, czy na rowery szosowe. W końcu jednak pojechaliśmy szosą, bo pogoda miała się po południu poprawić, a poza tym tak ogólnie to nie wiadomo, co będzie za tydzień - czy będzie można się oddalać od domu na dłuższe wycieczki rowerowe, czy nie. Tak więc trzeba korzystać.
Dawno nie byliśmy w Trzebieży, nad Zalewem, a lubię tam jeździć. Tym razem pojechaliśmy w odwrotnym kierunku niż zwykle, bo najpierw przez Tatynię do Jasienicy i dalej przez Niekłończycę DDR-ką, a wróciliśmy szosą przez Nowe Warpno. Pierwsza połowa więc raczej wycieczkowo, a druga trochę bardziej treningowo.
Pokręciliśmy się trochę po Trzebieży. Na przystani już widać koniec sezonu żeglarskiego.
Parę łódek stoi jeszcze w porcie rybackim:
Restauracja Portowa zamknięta na głucho:
Ulica Rybacka:
Zaglądamy na promenadę i w okolice plaży:
Nieliczni spacerowicze korzystają z wolnej soboty. Na promenadzie raczej pustki, wszystkie knajpki zamknięte - oprócz baru "Nad Zalewem", który oferuje jedzenie na wynos. Zamawiamy gorącą kawę i serniczek na ciepło - można usiąść na zewnątrz, również w namiocie w ogródku, gdzie jest trochę zaciszniej.
Ciepła i słodka przekąska w taki dzień jak dziś dodaje energii, bo przed nami jeszcze ponad 40 km do domu. Zgodnie z prognozą niebo zaczyna się trochę przecierać, a ostatnie 20 km w zasadzie jedziemy już w słońcu. Trudno sobie odmówić pstryknięcia kilku fotek bukowego lasu w jesiennych barwach.
I Darek na koniec, z rowerami.
W domu jesteśmy po 15-tej, w sam raz przed wieczornym chłodem. I 5 tys. km w tym roku przejechane!
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dawno nie byliśmy w Trzebieży, nad Zalewem, a lubię tam jeździć. Tym razem pojechaliśmy w odwrotnym kierunku niż zwykle, bo najpierw przez Tatynię do Jasienicy i dalej przez Niekłończycę DDR-ką, a wróciliśmy szosą przez Nowe Warpno. Pierwsza połowa więc raczej wycieczkowo, a druga trochę bardziej treningowo.
Pokręciliśmy się trochę po Trzebieży. Na przystani już widać koniec sezonu żeglarskiego.
Parę łódek stoi jeszcze w porcie rybackim:
Restauracja Portowa zamknięta na głucho:
Ulica Rybacka:
Zaglądamy na promenadę i w okolice plaży:
Nieliczni spacerowicze korzystają z wolnej soboty. Na promenadzie raczej pustki, wszystkie knajpki zamknięte - oprócz baru "Nad Zalewem", który oferuje jedzenie na wynos. Zamawiamy gorącą kawę i serniczek na ciepło - można usiąść na zewnątrz, również w namiocie w ogródku, gdzie jest trochę zaciszniej.
Ciepła i słodka przekąska w taki dzień jak dziś dodaje energii, bo przed nami jeszcze ponad 40 km do domu. Zgodnie z prognozą niebo zaczyna się trochę przecierać, a ostatnie 20 km w zasadzie jedziemy już w słońcu. Trudno sobie odmówić pstryknięcia kilku fotek bukowego lasu w jesiennych barwach.
I Darek na koniec, z rowerami.
W domu jesteśmy po 15-tej, w sam raz przed wieczornym chłodem. I 5 tys. km w tym roku przejechane!
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
66.00 km (0.00 km teren), czas: 03:06 h, avg:21.29 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rowerem do Szczecina
Środa, 28 października 2020 | dodano: 28.10.2020Kategoria trekking, Zachodniopomorskie
Na spacer z innymi kobietami. Dużo kobiet (i mężczyzn) spacerowało, bardzo wkurzonych.
W drodze powrotnej kilka jesiennych ujęć. Jasne Błonia i Urząd Miejski:
Staw Wędkarski w Lesie Arkońskim:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
W drodze powrotnej kilka jesiennych ujęć. Jasne Błonia i Urząd Miejski:
Staw Wędkarski w Lesie Arkońskim:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
35.13 km (0.00 km teren), czas: 02:08 h, avg:16.47 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Jesienny szlak Bielika
Niedziela, 25 października 2020 | dodano: 25.10.2020Kategoria trekking, Zachodniopomorskie
Początkowo myśleliśmy z Darkiem o wycieczce wzdłuż jeziora Dąbie, ale silny wiatr trochę ostudził nasze zapały i ostatecznie wybraliśmy się na szlak Bielika, mając dość ograniczone ramy czasowe pomiędzy pracą zdalną rano, a spotkaniem rodzinnym pod wieczór. Auto zostawiliśmy w Przecławiu i boczną drogą asfaltową przejechaliśmy do Kurowa. Tam zjazd nad Odrę, a następnie podjazd kiepską drogą z płyt i ponownie zjazd do Siadła Dolnego, gdzie tak właściwie zaczyna się szlak.
W Kurowie:
W Siadle zupełnie inne klimaty - elegancka promenada i ładne ogródki nad samą rzeką:
Tym razem udało mi się podjechać ok. 1/3 morderczego wzgórza koło autostrady, dalej już prowadziłam rower. Ciekawe, czy kiedyś będzie mi dane pokonać rowerem cały ten stromy podjazd? A dalej już sielankowe klimaty - na polach zielono jak na wiosnę, to chyba młode zboże.
Rowerki w Moczyłach:
Początek leśnego odcinka szlaku:
Chwilkę zatrzymujemy się na plaży nad Odrą:
Stąd trochę pod górkę do Pargowa, a ostatnie kilkaset metrów jedziemy szosą:
W Pargowie
Jedziemy jeszcze do granicy, skręcając tam z DDR-ki w lewo, w gruntową drogę nad Odrę, niezwykle widokową.
Pod wiatą w Pargowie robimy sobie mały popas i wracamy szosą przez Kamieniec. Przy drodze rosną gęsto krzewy dzikiej róży i głogu, a także kilka jabłoni, mocno obwieszonych dojrzałymi jabłkami. Pięknie to wygląda o tej porze roku, a jabłuszka - słodkie i soczyste.
Kościół pw. Bożego Ciała w Kamieńcu:
Do Przecławia wracamy przez Kołbaskowo i "szwarcówkę". W Kołbaskowie, przejeżdżając przez wiadukt, zaskakuje nas, jak pusta zrobiła się autostrada do Berlina. Podobny smutny widok, jak wiosną:
Wycieczka wyszła niezbyt długa, ale dość urozmaicona i sympatyczna.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
W Kurowie:
W Siadle zupełnie inne klimaty - elegancka promenada i ładne ogródki nad samą rzeką:
Tym razem udało mi się podjechać ok. 1/3 morderczego wzgórza koło autostrady, dalej już prowadziłam rower. Ciekawe, czy kiedyś będzie mi dane pokonać rowerem cały ten stromy podjazd? A dalej już sielankowe klimaty - na polach zielono jak na wiosnę, to chyba młode zboże.
Rowerki w Moczyłach:
Początek leśnego odcinka szlaku:
Chwilkę zatrzymujemy się na plaży nad Odrą:
Stąd trochę pod górkę do Pargowa, a ostatnie kilkaset metrów jedziemy szosą:
W Pargowie
Jedziemy jeszcze do granicy, skręcając tam z DDR-ki w lewo, w gruntową drogę nad Odrę, niezwykle widokową.
Pod wiatą w Pargowie robimy sobie mały popas i wracamy szosą przez Kamieniec. Przy drodze rosną gęsto krzewy dzikiej róży i głogu, a także kilka jabłoni, mocno obwieszonych dojrzałymi jabłkami. Pięknie to wygląda o tej porze roku, a jabłuszka - słodkie i soczyste.
Kościół pw. Bożego Ciała w Kamieńcu:
Do Przecławia wracamy przez Kołbaskowo i "szwarcówkę". W Kołbaskowie, przejeżdżając przez wiadukt, zaskakuje nas, jak pusta zrobiła się autostrada do Berlina. Podobny smutny widok, jak wiosną:
Wycieczka wyszła niezbyt długa, ale dość urozmaicona i sympatyczna.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
32.00 km (9.00 km teren), czas: 02:41 h, avg:11.93 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Spontanicznie nad Świdwie
Niedziela, 18 października 2020 | dodano: 18.10.2020Kategoria koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Deszczowy poranek nie napawał optymizmem, więc po śniadaniu - zamiast pójść na rower - pooglądałam sobie na Eurosporcie PŚ w narciarstwie alpejskim - pierwsze zawody w tym sezonie w rywalizacji mężczyzn. Ale po jedenastej trochę się przejaśniło, więc zdecydowaliśmy się z Darkiem przejechać rowerami na niedzielną mszę w leśnej kapliczce w Bartoszewie. Ludzi było niedużo i wszyscy raczej trzymali dystans, więc czuliśmy się bezpiecznie.
A po mszy - zamiast wracać do domu - namówiłam Darka jeszcze na rundkę po okolicy, bo pogoda wyklarowała się. Wiał co prawda chłodny wiatr i temperatura była raczej rześka, ale zrobiło się słonecznie. Pojechaliśmy przez Sławoszewo do Grzepnicy i dalej leśną drogą do Węgornika. Przy wjeździe do lasu postawiono tablicę - zakaz wjazdu, ale nie dotyczy rowerów.
W Węgorniku Darek zaproponował, abyśmy zajrzeli nad Świdwie, więc zrobiliśmy jeszcze "szufladkę" do rezerwatu.
Na polnej drodze:
Muchomorek mały stoi sobie sam ...
Kanał melioracyjny nad Świdwiem - niestety widoków na jezioro z powodu zakazu wstępu na wieżę obserwacyjną - brak.
Wróciliśmy betonową patatajką z Węgornika, z której skręciliśmy w drogę z płyt jumbo przez jezioro Ogólne. Na mostku na Gunicy ubywa metalowych przęseł - złomiarze?
Droga nad Ogólne:
Nad jeziorem:
Ta czarna chmura z przedostatniego zdjęcia dogoniła nas na dwa kilometry przed domem i poczęstowała nas na koniec wycieczki obfitą "pompą". I znów dotarliśmy do domu przemoczeni!
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
A po mszy - zamiast wracać do domu - namówiłam Darka jeszcze na rundkę po okolicy, bo pogoda wyklarowała się. Wiał co prawda chłodny wiatr i temperatura była raczej rześka, ale zrobiło się słonecznie. Pojechaliśmy przez Sławoszewo do Grzepnicy i dalej leśną drogą do Węgornika. Przy wjeździe do lasu postawiono tablicę - zakaz wjazdu, ale nie dotyczy rowerów.
W Węgorniku Darek zaproponował, abyśmy zajrzeli nad Świdwie, więc zrobiliśmy jeszcze "szufladkę" do rezerwatu.
Na polnej drodze:
Muchomorek mały stoi sobie sam ...
Kanał melioracyjny nad Świdwiem - niestety widoków na jezioro z powodu zakazu wstępu na wieżę obserwacyjną - brak.
Wróciliśmy betonową patatajką z Węgornika, z której skręciliśmy w drogę z płyt jumbo przez jezioro Ogólne. Na mostku na Gunicy ubywa metalowych przęseł - złomiarze?
Droga nad Ogólne:
Nad jeziorem:
Ta czarna chmura z przedostatniego zdjęcia dogoniła nas na dwa kilometry przed domem i poczęstowała nas na koniec wycieczki obfitą "pompą". I znów dotarliśmy do domu przemoczeni!
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
22.88 km (15.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad jezioro Szerokie i do Nowej Korytnicy
Niedziela, 4 października 2020 | dodano: 04.10.2020Kategoria koło Dominikowa, Zachodniopomorskie
Przedpołudnie ponure i deszczowe, więc pierwszą połowę niedzieli spędziliśmy z Darkiem na robieniu porządków w domku na działce i w ogrodzie (w czasie, gdy bardzo nie padało). Nawet zastanawialiśmy się, czy nie zwinąć się po obiedzie do domu, ale pogoda jednak poprawiła się i wyszło słońce, co skłoniło nas do wybrania się na niedługą, rowerową wycieczkę. Nie było, co prawda, tak ciepło jak w sobotę, ale całkiem przyjemnie. Razem z postojami wyszły dwie godzinki, a trasa - leśnymi duktami nad jezioro Szerokie, potem przez las do Nowej Korytnicy i stamtąd kiepskim, dziurawym asfaltem z powrotem w stronę działki. Ostatni odcinek to skrót znów gruntową drogą przez las.
Nad jeziorem Szerokim:
Nad Korytnicą
Leśniczówka w Nowej Korytnicy
Droga na skróty
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad jeziorem Szerokim:
Nad Korytnicą
Leśniczówka w Nowej Korytnicy
Droga na skróty
Rower:rower działkowy
Dane wycieczki:
25.10 km (0.00 km teren), czas: 01:52 h, avg:13.45 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad Drawą i Korytnicą
Sobota, 3 października 2020 | dodano: 04.10.2020Kategoria koło Dominikowa, Zachodniopomorskie
Jesienny wypadzik działkowy, ponownie do Drawieńskiego Parku Narodowego. I znów klasyk wzdłuż Drawy z Barnimia czerwonym szlakiem im. St. Czarnieckiego, tym razem tylko do Moczeli, ale powrót trochę inną trasą niż ostatnim razem. O tej porze roku w DPN-ie jest całkiem pusto, nawet w tak piękną, słoneczną i ciepłą sobotę - nie ma kajakarzy, letników - i można mieć te wszystkie wspaniałe miejsca na wyłączność. No, prawie na wyłączność - spotkaliśmy jedną jedyną parę pieszych turystów na szlaku.
Zakole Drawy na południe od Barnimia:
Na szlaku
Schody i slip dla kajaków przy biwaku Barnimie
Przy pomoście znaleźliśmy tratwę-pułapkę, którą Park Narodowy używa do obserwacji i odławiania norki amerykańskiej. Ten obcy, ekspansywny gatunek pojawił się tutaj w 2009 roku i niestety zagraża rodzimej faunie.
Jedziemy dalej i wkrótce docieramy do polany Święta Hala, gdzie zatrzymujemy się na kanapki.
Wysoki brzeg nad Drawą:
Tuż obok znajduje się zejście do Wydrzego Głazu - największego głazu w korycie Drawy o ponad 14-metrowym obwodzie i wadze 45 ton. Wejście na niego suchą nogą wcale nie jest takie proste, bo głaz ze wszystkich stron otoczony jest wodą i trzeba zwinnie wdrapać się przy pomocy przerzuconego konara.
Docieramy do Moczeli i do mostu drogowego na Drawie, którym przeprawiamy się na drugą stronę
Wczesna jesień nad Drawą:
Około kilometra dalej, na rozstaju dróg znajduje się dawny, ewangelicki cmentarz. Kiedyś istniała tutaj wioska Dąbrowa (Springe), dziś tylko nagrobki świadczą o tym, że kiedyś było to zamieszkałe miejsce. Cmentarz pochodzi z początku XIX w., obecnie jest uporządkowany i opatrzony tablicą informacyjną, a same groby mają ciekawe formy - ściętych pni drzew albo otwartych ksiąg. Jest też nagrobek pary o polsko brzmiącym nazwisku - Schalowski
Z szosy prowadzącej z Głuska w stronę Drawna skręcamy w drogę do Rogoźnicy i Jeleni. Dawniej betonowy, utwardzony trakt teraz jest w rozsypce, ale droga jest przejezdna. Rogoźnica - sto lat temu wioska licząca kilkudziesięciu mieszkańców, teraz składa się z jednego gospodarstwa. Dojeżdżamy do rozdroża na Sówkę i Jelenie. Skręcamy w piaszczystą drogę do Sówki. Po ostatnich opadach deszczu piach jest ubity i twardy, można jechać.
W Sówce kolejny krótki postój - tym razem nad Korytnicą.
Wypijamy z Darkiem na pomoście na spółkę piwko i patrzymy na nartniki, hasające po tafli wody:
Przez las wracamy na szosę i na naszą działkę. Wieczór kończymy przy ognisku i kiełbaskach. Jest ciepło, wyjątkowo ciepło jak na październik.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Zakole Drawy na południe od Barnimia:
Na szlaku
Schody i slip dla kajaków przy biwaku Barnimie
Przy pomoście znaleźliśmy tratwę-pułapkę, którą Park Narodowy używa do obserwacji i odławiania norki amerykańskiej. Ten obcy, ekspansywny gatunek pojawił się tutaj w 2009 roku i niestety zagraża rodzimej faunie.
Jedziemy dalej i wkrótce docieramy do polany Święta Hala, gdzie zatrzymujemy się na kanapki.
Wysoki brzeg nad Drawą:
Tuż obok znajduje się zejście do Wydrzego Głazu - największego głazu w korycie Drawy o ponad 14-metrowym obwodzie i wadze 45 ton. Wejście na niego suchą nogą wcale nie jest takie proste, bo głaz ze wszystkich stron otoczony jest wodą i trzeba zwinnie wdrapać się przy pomocy przerzuconego konara.
Docieramy do Moczeli i do mostu drogowego na Drawie, którym przeprawiamy się na drugą stronę
Wczesna jesień nad Drawą:
Około kilometra dalej, na rozstaju dróg znajduje się dawny, ewangelicki cmentarz. Kiedyś istniała tutaj wioska Dąbrowa (Springe), dziś tylko nagrobki świadczą o tym, że kiedyś było to zamieszkałe miejsce. Cmentarz pochodzi z początku XIX w., obecnie jest uporządkowany i opatrzony tablicą informacyjną, a same groby mają ciekawe formy - ściętych pni drzew albo otwartych ksiąg. Jest też nagrobek pary o polsko brzmiącym nazwisku - Schalowski
Z szosy prowadzącej z Głuska w stronę Drawna skręcamy w drogę do Rogoźnicy i Jeleni. Dawniej betonowy, utwardzony trakt teraz jest w rozsypce, ale droga jest przejezdna. Rogoźnica - sto lat temu wioska licząca kilkudziesięciu mieszkańców, teraz składa się z jednego gospodarstwa. Dojeżdżamy do rozdroża na Sówkę i Jelenie. Skręcamy w piaszczystą drogę do Sówki. Po ostatnich opadach deszczu piach jest ubity i twardy, można jechać.
W Sówce kolejny krótki postój - tym razem nad Korytnicą.
Wypijamy z Darkiem na pomoście na spółkę piwko i patrzymy na nartniki, hasające po tafli wody:
Przez las wracamy na szosę i na naszą działkę. Wieczór kończymy przy ognisku i kiełbaskach. Jest ciepło, wyjątkowo ciepło jak na październik.
Rower:rower działkowy
Dane wycieczki:
46.80 km (0.00 km teren), czas: 04:06 h, avg:11.41 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wycieczka do Rieth
Środa, 23 września 2020 | dodano: 23.09.2020Kategoria koło domu, Meklemburgia-Pomorze, trekking, Zachodniopomorskie
Po wczorajszej jeździe treningowej szosą, dzisiaj z Darkiem wybraliśmy się po południu na trekkingach do Rieth. Po raz pierwszy w tym sezonie - wszystko przez COVID-owe restrykcje i zamkniętą granicę z Meklemburgią-Pomorzem Przednim.
Lubimy tę trasę, zwłaszcza odcinek leśny z Hintersee do Rieth i potem przez mostek graniczny DDR-ką do szosy. Dziś tempo było spokojne i turystyczne, robiliśmy też zdjęcia. Niestety w samym Rieth i okolicach strasznie żarły komary, więc nie dało się za długo posiedzieć na przystani, ale może to i lepiej, bo przynajmniej wróciliśmy w miarę po widoku.
Szlak do Rieth w miejscowości Ludwigshof:
Obrazki z przystani w Rieth:
Graniczny mostek. Ostatnio, gdy tu byłam, przejazd zagradzała bariera:
Koniec (albo początek DDR-ki):
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Lubimy tę trasę, zwłaszcza odcinek leśny z Hintersee do Rieth i potem przez mostek graniczny DDR-ką do szosy. Dziś tempo było spokojne i turystyczne, robiliśmy też zdjęcia. Niestety w samym Rieth i okolicach strasznie żarły komary, więc nie dało się za długo posiedzieć na przystani, ale może to i lepiej, bo przynajmniej wróciliśmy w miarę po widoku.
Szlak do Rieth w miejscowości Ludwigshof:
Obrazki z przystani w Rieth:
Graniczny mostek. Ostatnio, gdy tu byłam, przejazd zagradzała bariera:
Koniec (albo początek DDR-ki):
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
60.00 km (0.00 km teren), czas: 03:02 h, avg:19.78 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)