- Kategorie:
- Alpy.26
- Alpy austriackie 2023.9
- Alpy włoskie 2021.8
- Alzacja i dolina Renu 2019.10
- Austria.25
- Bawaria.2
- Berlin.2
- Berliner Mauerweg 2018.2
- Brandenburgia.24
- Czechy.7
- do pracy / z pracy.74
- Doliną Bobru.2
- Dolnośląskie.3
- Donauradweg i okolice 2018.7
- Dookoła Tatr 2022.4
- Dookoła Zalewu Szczecińskiego.9
- Ennsradweg.4
- fitness.117
- Francja.10
- Hesja.4
- Holandia i Belgia 2023.3
- Karyntia.7
- koło Dominikowa.46
- koło domu.457
- Łaba 2022.12
- Mainz i dolina Renu 2023.5
- Małopolska.6
- Meklemburgia-Pomorze.84
- Nad Bałtyk 2020.4
- nad morzem.13
- Nadrenia-Palatynat.4
- Niemcy.86
- Odra-Nysa.12
- Osttirol i Karyntia rowerem 2020.9
- Rugia 2017.3
- Saksonia.5
- Saksonia-Anhalt.2
- Słowacja.4
- Spreewald Gurkenradweg 2021.3
- Szkocja.1
- Szwajcaria.2
- trekking.264
- Tyrol Wschodni.4
- Wędrówki piesze.2
- Włochy.9
- Wzdłuż Drawy.4
- Zachodniopomorskie.384
Wpisy archiwalne w kategorii
Zachodniopomorskie
Dystans całkowity: | 16259.18 km (w terenie 1696.20 km; 10.43%) |
Czas w ruchu: | 975:18 |
Średnia prędkość: | 16.06 km/h |
Liczba aktywności: | 384 |
Średnio na aktywność: | 42.34 km i 2h 39m |
Więcej statystyk |
Inauguracja sezonu 2021
Sobota, 20 lutego 2021 | dodano: 20.02.2021Kategoria koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Zima, zima i ... prawie po zimie. Po niespełna ośmiu tygodniach długiej przerwy zdążyłam już zatęsknić za wycieczkami rowerowymi po bliższej i dalszej okolicy.
Tak, ostatnio na rowerze byłam 29 grudnia, a potem zaraz spadł śnieg i tak jakoś zeszło aż do dziś. Nie, nie zapadłam w sen zimowy pod kocykiem - wręcz przeciwnie. Trochę biegałam, trochę jeździłam na nartach i trochę też biegałam na nartach. Udało się kilka dni temu wyjechać na tydzień do Szklarskiej Poręby, a zanim otworzyli wyciągi narciarskie, to pod okiem instruktora szkoliliśmy się z Darkiem na biegówkach w Jakuszycach. Fajna sprawa, spodobało mi się i chyba będziemy kontynuować.
Ale dzisiaj u nas już takie prawdziwe przedwiośnie i wreszcie warunki na rower. Wybraliśmy się z Darkiem na trekkingi, na małą pętlę dobieszczyńską, żeby zobaczyć, jak to wygląda w praktyce.
Kalendarzowa zima objawia się już tylko w postaci resztek starego śniegu na poboczu i nowych dziur w asfalcie szosy do Dobieszczyna:
Ale na polatanie po lesie trzeba będzie jeszcze trochę poczekać - gruntowe drogi jeszcze miejscami białe, albo stoi na nich woda z roztopów
W Dobieszczynie odbijamy w kierunku na Dobrą, robiąc sobie po drodze postój nad jeziorem w Stolcu. Tutaj też odwilż, ale na jeziorze jeszcze lód, z przeręblem wyrąbanym przez morsy. Nawet jedna pani się kąpała.
My tylko wypiliśmy herbatkę z miodem z termosu i postanowiliśmy zajrzeć na ścieżkę rowerową wzdłuż granicy. Na ścieżce warunki zróżnicowane - tam gdzie dociera słońce, asfalt jest czarny, ale w cieniu zostało trochę miejsc, w których zalega śnieg.
Darek:
Rzut oka na zieloną Meklemburgię za płotem granicznym :-(
Ale bywa i tak ...
Czasem nawet zsiadam z roweru, bo obawiam się wywrotki - jest ślisko.
Ścieżką dojeżdżamy do Buku, a następnie kierujemy się do Dobrej. Tutaj zauważamy nowy kawałek DDR-ki, będącej fragmentem Szlaku Pojezierzy Zachodnich - prowadzi od ul. Sportowej do leśnej ścieżki edukacyjnej i dalej do granicy w Lubieszynie. Niestety na tym krótkim odcinku leży sporo rozbitego szkła, trzeba uważać.
Wracamy przez Grzepnicę i Bartoszewo, wykręcając dystans prawie maratoński. Jutro może wybierzemy się gdzieś nad Zalew, zobaczyć, czy jeszcze jest kra.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Tak, ostatnio na rowerze byłam 29 grudnia, a potem zaraz spadł śnieg i tak jakoś zeszło aż do dziś. Nie, nie zapadłam w sen zimowy pod kocykiem - wręcz przeciwnie. Trochę biegałam, trochę jeździłam na nartach i trochę też biegałam na nartach. Udało się kilka dni temu wyjechać na tydzień do Szklarskiej Poręby, a zanim otworzyli wyciągi narciarskie, to pod okiem instruktora szkoliliśmy się z Darkiem na biegówkach w Jakuszycach. Fajna sprawa, spodobało mi się i chyba będziemy kontynuować.
Ale dzisiaj u nas już takie prawdziwe przedwiośnie i wreszcie warunki na rower. Wybraliśmy się z Darkiem na trekkingi, na małą pętlę dobieszczyńską, żeby zobaczyć, jak to wygląda w praktyce.
Kalendarzowa zima objawia się już tylko w postaci resztek starego śniegu na poboczu i nowych dziur w asfalcie szosy do Dobieszczyna:
Ale na polatanie po lesie trzeba będzie jeszcze trochę poczekać - gruntowe drogi jeszcze miejscami białe, albo stoi na nich woda z roztopów
W Dobieszczynie odbijamy w kierunku na Dobrą, robiąc sobie po drodze postój nad jeziorem w Stolcu. Tutaj też odwilż, ale na jeziorze jeszcze lód, z przeręblem wyrąbanym przez morsy. Nawet jedna pani się kąpała.
My tylko wypiliśmy herbatkę z miodem z termosu i postanowiliśmy zajrzeć na ścieżkę rowerową wzdłuż granicy. Na ścieżce warunki zróżnicowane - tam gdzie dociera słońce, asfalt jest czarny, ale w cieniu zostało trochę miejsc, w których zalega śnieg.
Darek:
Rzut oka na zieloną Meklemburgię za płotem granicznym :-(
Ale bywa i tak ...
Czasem nawet zsiadam z roweru, bo obawiam się wywrotki - jest ślisko.
Ścieżką dojeżdżamy do Buku, a następnie kierujemy się do Dobrej. Tutaj zauważamy nowy kawałek DDR-ki, będącej fragmentem Szlaku Pojezierzy Zachodnich - prowadzi od ul. Sportowej do leśnej ścieżki edukacyjnej i dalej do granicy w Lubieszynie. Niestety na tym krótkim odcinku leży sporo rozbitego szkła, trzeba uważać.
Wracamy przez Grzepnicę i Bartoszewo, wykręcając dystans prawie maratoński. Jutro może wybierzemy się gdzieś nad Zalew, zobaczyć, czy jeszcze jest kra.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
42.00 km (0.00 km teren), czas: 02:27 h, avg:17.14 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Myślibórz Wielki
Wtorek, 29 grudnia 2020 | dodano: 29.12.2020Kategoria fitness, koło domu, Zachodniopomorskie
Przyjemna pogoda jak na grudzień - przebłyski słońca, choć chłodno, skłoniła mnie do zrobienia dzisiaj wycieczki na średnim dystansie. Najpierw zamierzałam dojechać tylko do małego ronda pod Nowym Warpnem, ale na koniec stwierdziłam, że podjadę jeszcze kilkaset metrów kiepskim asfaltem do Myśliborza Wielkiego, bo dawno tam nie byłam.
Tak więc dzisiejsze fotki - z Myśliborza:
W oddali - Jezioro Myśliborskie Wielkie:
Gdy w powrotnej drodze zatrzymałam się na mostku na Gunicy przed Tanowem, niestety omyłkowo skasowałam trening na Garminie, zapisała się tylko aktywność. Takie uroki ekranów dotykowych w zimie, w rękawiczkach. Tak więc dzisiaj bez mapy.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Tak więc dzisiejsze fotki - z Myśliborza:
W oddali - Jezioro Myśliborskie Wielkie:
Gdy w powrotnej drodze zatrzymałam się na mostku na Gunicy przed Tanowem, niestety omyłkowo skasowałam trening na Garminie, zapisała się tylko aktywność. Takie uroki ekranów dotykowych w zimie, w rękawiczkach. Tak więc dzisiaj bez mapy.
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
38.50 km (0.00 km teren), czas: 01:50 h, avg:21.00 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Świątecznie, zimowo, w nowych rękawiczkach
Sobota, 26 grudnia 2020 | dodano: 26.12.2020Kategoria fitness, koło domu, Zachodniopomorskie
Wczoraj gościli u nas rodzice - i zamiast wycieczki rowerowej byliśmy na wycieczce po bliskiej okolicy, ale samochodem. Pokazaliśmy rodzince ciekawe miejsca w naszych stronach, głównie z klucza literackiego, które sami zazwyczaj odwiedzamy rowerem - Gunice i groby Raminów ("Sedinum") oraz Rzędziny, Buk i Dobrą (to oczywiście miejscowości związane z Elisabeth von Arnim).
A dzisiaj już taki dzień trochę bardziej "na luzie" i wybraliśmy się z Darkiem - pomimo niskiej temperatury - na krótką przejażdżkę szosą do granicy. Była okazja, aby wypróbować gwiazdkowy prezent - nowe zimowe rękawiczki Chiba Bioxcell Light Winter. Rękawiczki bardzo wygodne, jest dobry chwyt i działają na ekran dotykowy smartfona i smartbanda, przy temperaturze około 0 stopni było mi ciepło. W deszczu nie testowane, podobno jest membrana. Jednak - pomimo żelowych wkładek - wciąż trochę drętwieją mi trzy palce u rąk przy dłuższej jeździe w typowej pozycji. Może trochę mniej niż w zwykłych rękawiczkach, ale jednak.
Pozdrawiam wciąż jeszcze świątecznie, życząc Wszystkim dużo zdrowia i miłego spędzenia świąt, tak jak najbardziej lubicie i jak tego najbardziej potrzebujecie.
W Dobieszczynie na granicy:
Darek zawraca:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
A dzisiaj już taki dzień trochę bardziej "na luzie" i wybraliśmy się z Darkiem - pomimo niskiej temperatury - na krótką przejażdżkę szosą do granicy. Była okazja, aby wypróbować gwiazdkowy prezent - nowe zimowe rękawiczki Chiba Bioxcell Light Winter. Rękawiczki bardzo wygodne, jest dobry chwyt i działają na ekran dotykowy smartfona i smartbanda, przy temperaturze około 0 stopni było mi ciepło. W deszczu nie testowane, podobno jest membrana. Jednak - pomimo żelowych wkładek - wciąż trochę drętwieją mi trzy palce u rąk przy dłuższej jeździe w typowej pozycji. Może trochę mniej niż w zwykłych rękawiczkach, ale jednak.
Pozdrawiam wciąż jeszcze świątecznie, życząc Wszystkim dużo zdrowia i miłego spędzenia świąt, tak jak najbardziej lubicie i jak tego najbardziej potrzebujecie.
W Dobieszczynie na granicy:
Darek zawraca:
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
28.80 km (0.00 km teren), czas: 01:22 h, avg:21.07 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Głębokie i Gubałówka
Niedziela, 20 grudnia 2020 | dodano: 21.12.2020Kategoria koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Przedświąteczna niedziela była pogodna, ale dość chłodna - nie mieliśmy więc z Darkiem ani czasu ani ochoty na dłuższe wycieczki, szczególnie, że wieczorem miał przyjechać na święta syn. Dlatego też wczoraj nie było kiedy usiąść do laptopa i wrzucić relacji. Wyszła nam głównie terenowa przejażdżka po niedalekiej okolicy, tym razem w stronę Szczecina.
Leśnym szlakiem (czerwonym z Tanowa) dojechaliśmy nad jezioro Głębokie. Sporo ludzi spacerowało i jeździło na rowerach po południu. Chyba lepiej, że wybrali się do lasu, a nie do sklepów w mieście. Nad Głębokim:
Potem przez Polanę Sportową i Polanę Harcerską pojechaliśmy w stronę Szczecińskiej Gubałówki. Po drodze spotkaliśmy posła Arłukowicza z rodziną, który chyba mieszka gdzieś na Osowie.
Na stoku narciarskim smętnie, pusto i bez śniegu. Wyciąg stoi już drugi sezon z rzędu. Raczej nie pojeździmy tutaj na nartach w najbliższych tygodniach, albo i miesiącach. Z przykrością oswajam się z myślą, że prawdopodobnie sezon zimowy całkiem będzie dla mnie stracony, bo nasze stoki zaraz zamykają, a wyjazd za granicę jest albo niemożliwy albo bardzo ryzykowny. Szkoda, bo jestem zapaloną narciarką i trochę jest mi smutno.
Powrót przez dolinę Osówki i bardzo malowniczy wąwóz:
A potem skręt do Pilchowa, przy mostku z tablicą ku czci Wilhelma Meyera, projektanta szczecińskich Wałów Chrobrego.
W Pilchowie wyjechaliśmy na ścieżkę rowerową, która prosto doprowadziła nas do Tanowa.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Leśnym szlakiem (czerwonym z Tanowa) dojechaliśmy nad jezioro Głębokie. Sporo ludzi spacerowało i jeździło na rowerach po południu. Chyba lepiej, że wybrali się do lasu, a nie do sklepów w mieście. Nad Głębokim:
Potem przez Polanę Sportową i Polanę Harcerską pojechaliśmy w stronę Szczecińskiej Gubałówki. Po drodze spotkaliśmy posła Arłukowicza z rodziną, który chyba mieszka gdzieś na Osowie.
Na stoku narciarskim smętnie, pusto i bez śniegu. Wyciąg stoi już drugi sezon z rzędu. Raczej nie pojeździmy tutaj na nartach w najbliższych tygodniach, albo i miesiącach. Z przykrością oswajam się z myślą, że prawdopodobnie sezon zimowy całkiem będzie dla mnie stracony, bo nasze stoki zaraz zamykają, a wyjazd za granicę jest albo niemożliwy albo bardzo ryzykowny. Szkoda, bo jestem zapaloną narciarką i trochę jest mi smutno.
Powrót przez dolinę Osówki i bardzo malowniczy wąwóz:
A potem skręt do Pilchowa, przy mostku z tablicą ku czci Wilhelma Meyera, projektanta szczecińskich Wałów Chrobrego.
W Pilchowie wyjechaliśmy na ścieżkę rowerową, która prosto doprowadziła nas do Tanowa.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
26.25 km (20.00 km teren), czas: 01:53 h, avg:13.94 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Zalesie solo
Środa, 16 grudnia 2020 | dodano: 16.12.2020Kategoria fitness, koło domu, Zachodniopomorskie
Pracę zdalną skończyłam krótko przed piętnastą, została więc godzinka na krótką przejażdżkę. A że dzisiaj cieplej - to szosą, na lekko. Do Zalesia i z powrotem. Darek nie mógł, więc tym razem w pojedynkę. Korzystając z okazji, że dzień powszedni i teren siedziby nadleśnictwa w Zalesiu był otwarty, wjechałam na podjazd i pstryknęłam zdjęcie pałacyku ze świąteczną dekoracją z bliska.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
21.32 km (0.00 km teren), czas: 00:59 h, avg:21.68 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Śladami Elisabeth von Arnim
Niedziela, 13 grudnia 2020 | dodano: 13.12.2020Kategoria koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Z błogiego letargu pod kocykiem przed południem na kanapie wyciągnął mnie Darek. Temperatura co prawda taka raczej mało zachęcająca i gęste chmury, ale że nie padało i nie wiało, to się zmobilizowałam na niedzielny rower, żeby tak nie gnuśnieć cały dzień. Ba! Nawet wyciągnęłam naszą sąsiadkę Monikę.
Lasem dojechaliśmy do mostku na Gunicy, na którym spotkaliśmy Damiana. To znaczy dopiero później, gdy zerknęłam na Stravę, to skojarzyłam. Damian nas pozdrowił, my odzdrowiliśmy, ale początkowo myślałam, że to znajomy Moniki, a Monika, że mój. Sorry - może następnym razem "grosik" trochę wcześniej wpadnie, w każdym razie miło było zobaczyć na żywo.
Z Węgornika przez pola pojechaliśmy w stronę Łęgów.
A z Łęgów do Rzędzin, gdzie mieszkała hrabina von Armin, wspomniana w tytule. Pokręciliśmy się trochę wśród pozostałości majątku ziemskiego i po wiosce:
Ruiny gorzelni:
Dawne biura, a teraz budynek mieszkalny (chyba);
Świątecznie w skansenie militarnym:
Potem Darek namówił nas, żeby zobaczyć dokąd prowadzi stara, gruntowa droga przez zagajnik - wyjechaliśmy nią na szosę do Stolca.
Pokazaliśmy Monice nową DDR-kę do przejścia granicznego w Blankensee, której jeszcze nie znała. Na granicy zrobiliśmy sobie mały postój na ciepłą herbatkę, bo trochę przemarzliśmy.
A potem ścieżką rowerową przez Buk pojechaliśmy do Dobrej. Elisabeth w tym roku spędzi Boże Narodzenie w świątecznej bombce przed urzędem gminy. Szkoda, że ta pomysłowa dekoracja jeszcze nie była podświetlona, bo na pewno bardzo efektownie to wygląda.
Podświetlone były natomiast dekoracje w jednym z domów w Grzepnicy, których rozmach co roku nas wprawia w zadziwienie:
Spory ruch na trasie z Dobrej do Bartoszewa, skręciliśmy więc w stronę jeziora Bartoszewskiego i leśną drogą wróciliśmy do domu.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Lasem dojechaliśmy do mostku na Gunicy, na którym spotkaliśmy Damiana. To znaczy dopiero później, gdy zerknęłam na Stravę, to skojarzyłam. Damian nas pozdrowił, my odzdrowiliśmy, ale początkowo myślałam, że to znajomy Moniki, a Monika, że mój. Sorry - może następnym razem "grosik" trochę wcześniej wpadnie, w każdym razie miło było zobaczyć na żywo.
Z Węgornika przez pola pojechaliśmy w stronę Łęgów.
A z Łęgów do Rzędzin, gdzie mieszkała hrabina von Armin, wspomniana w tytule. Pokręciliśmy się trochę wśród pozostałości majątku ziemskiego i po wiosce:
Ruiny gorzelni:
Dawne biura, a teraz budynek mieszkalny (chyba);
Świątecznie w skansenie militarnym:
Potem Darek namówił nas, żeby zobaczyć dokąd prowadzi stara, gruntowa droga przez zagajnik - wyjechaliśmy nią na szosę do Stolca.
Pokazaliśmy Monice nową DDR-kę do przejścia granicznego w Blankensee, której jeszcze nie znała. Na granicy zrobiliśmy sobie mały postój na ciepłą herbatkę, bo trochę przemarzliśmy.
A potem ścieżką rowerową przez Buk pojechaliśmy do Dobrej. Elisabeth w tym roku spędzi Boże Narodzenie w świątecznej bombce przed urzędem gminy. Szkoda, że ta pomysłowa dekoracja jeszcze nie była podświetlona, bo na pewno bardzo efektownie to wygląda.
Podświetlone były natomiast dekoracje w jednym z domów w Grzepnicy, których rozmach co roku nas wprawia w zadziwienie:
Spory ruch na trasie z Dobrej do Bartoszewa, skręciliśmy więc w stronę jeziora Bartoszewskiego i leśną drogą wróciliśmy do domu.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
42.60 km (14.00 km teren), czas: 02:44 h, avg:15.59 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Grudniowa szosa
Sobota, 5 grudnia 2020 | dodano: 05.12.2020Kategoria fitness, koło domu, Zachodniopomorskie
Po kilku mroźnych nocach i zimnych dniach przyszło dzisiaj ocieplenie, na tyle wyraźne, że wyciągnęliśmy z Darkiem nieco przykurzone rowery szosowe i przed południem zrobiliśmy rundkę do ronda pod Nowym Warpnem. Przedpołudnie słoneczne, choć z powrotem dokuczał trochę mocniejszy wiatr. Ładna pogoda wywabiła wielu z domów, bo spotkaliśmy po drodze sporo rowerzystów - niespotykanie jak na grudzień. Wspólna wycieczka z Darkiem była też okazją do wypróbowania "mikołajowego" prezentu - nowego kasku, który zastąpi wysłużonego Uvexa. Wiem, Mikołajki dopiero jutro, ale chyba byłam wyjątkowo grzeczna, skoro już dzisiaj dostałam prezent.
Na rondzie:
I mapka:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Na rondzie:
I mapka:
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
36.30 km (0.00 km teren), czas: 01:30 h, avg:24.20 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Jasienica
Niedziela, 29 listopada 2020 | dodano: 29.11.2020Kategoria Zachodniopomorskie, trekking, koło domu
Już się chyba przestawiłam na tryb zimowy - czyli krótkie wycieczki w pobliżu domu i to głównie weekendami, z uwagi na szybko zapadający zmrok. Dzisiaj z Darkiem odwiedziliśmy Jasienicę, jadąc "typową" trasą przez Tatynię, a powrót przez leśniczówkę Turznicę i leśny szuter. Jechaliśmy przed południem, na prognozę - było chłodno, trochę wietrznie, ale z przejaśnieniami, choć czuć było wilgoć w powietrzu. Na ostatnich kilometrach zachmurzyło się i lekko zaczęło mżyć, ale zdążyliśmy przed większymi opadami.
Kościół św. Apostołów Piotra i Pawła z XIV w., należący do klasztoru augustianów:
Skoro Jasienica, to nie mogło zabraknąć wizyty na ul. Wodnej i nad rozlewiskami Gunicy:
łąki nad Gunicą:
Droga stawała się coraz bardziej błotnista, aż w końcu trzeba było zawrócić.
Po drodze jeszcze zatrzymaliśmy się przy tablicy ku czci Ludwiga Giesebrechta i innych, dawnych mieszkańców Jasienicy:
Na szutrówce, w lesie:
I na koniec - późnojesienne modrzewie:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Kościół św. Apostołów Piotra i Pawła z XIV w., należący do klasztoru augustianów:
Skoro Jasienica, to nie mogło zabraknąć wizyty na ul. Wodnej i nad rozlewiskami Gunicy:
łąki nad Gunicą:
Droga stawała się coraz bardziej błotnista, aż w końcu trzeba było zawrócić.
Po drodze jeszcze zatrzymaliśmy się przy tablicy ku czci Ludwiga Giesebrechta i innych, dawnych mieszkańców Jasienicy:
Na szutrówce, w lesie:
I na koniec - późnojesienne modrzewie:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
27.15 km (0.00 km teren), czas: 01:47 h, avg:15.22 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Słoneczne popołudnie i lustracja nowej DDR-ki
Niedziela, 22 listopada 2020 | dodano: 22.11.2020Kategoria koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Grzechem byłoby nie skorzystać z takiego słonecznego popołudnia w listopadzie, choć początek dnia nie zapowiadał poprawy pogody. Dlatego też dzisiaj pospaliśmy z Darkiem dłużej rano, potem jeszcze pokręciliśmy się po domu, aż około dwunastej zaczęło się przejaśniać. Jeszcze jedna, przelotna mżawka i można było iść na rower, choćby na 40-kilometrową rundkę "dookoła komina" po własnej i sąsiedniej gminie. Było trochę łatwego terenu po okolicznych lasach i trochę mokrych asfaltów oraz lustracja nowej DDR-ki wzdłuż granicy ze Stolca do przejścia granicznego w Blankensee.
Z drogi na Dobieszczyn skręciliśmy w dojazd pożarowy nr 32, prowadzący skrajem rezerwatu Świdwie:
W Stolcu zrobiliśmy sobie przerwę nad jeziorem. My odpoczywaliśmy na plaży, przy ciepłej herbatce z termosu, a morsy zażywały jesiennej kąpieli. Brr!
Rzut oka na pałac von Raminów. Przynajmniej brzydkie palety w bramie zostały zastąpione kutym ogrodzeniem.
DDR-ka już gotowa, nówka sztuka - szeroka jak autostrada.
Na przejściu granicznym w Blankensee:
Przez dalszy odcinek ścieżki rowerowej dojeżdżamy do Buku i Dobrej Szczecińskiej. Elisabeth von Arnim w maseczce i szalu:
Przez Sławoszewo i Bartoszewo wracamy do domu, po drodze łapiąc ostatnie chwile jesiennego słońca.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Z drogi na Dobieszczyn skręciliśmy w dojazd pożarowy nr 32, prowadzący skrajem rezerwatu Świdwie:
W Stolcu zrobiliśmy sobie przerwę nad jeziorem. My odpoczywaliśmy na plaży, przy ciepłej herbatce z termosu, a morsy zażywały jesiennej kąpieli. Brr!
Rzut oka na pałac von Raminów. Przynajmniej brzydkie palety w bramie zostały zastąpione kutym ogrodzeniem.
DDR-ka już gotowa, nówka sztuka - szeroka jak autostrada.
Na przejściu granicznym w Blankensee:
Przez dalszy odcinek ścieżki rowerowej dojeżdżamy do Buku i Dobrej Szczecińskiej. Elisabeth von Arnim w maseczce i szalu:
Przez Sławoszewo i Bartoszewo wracamy do domu, po drodze łapiąc ostatnie chwile jesiennego słońca.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
40.40 km (13.00 km teren), czas: 02:35 h, avg:15.64 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dobieszczyn na fajrant
Czwartek, 19 listopada 2020 | dodano: 19.11.2020Kategoria fitness, koło domu, Zachodniopomorskie
Dzisiaj miałam pracę tylko do piętnastej, więc - zachęcona dość dobrą pogodą za oknem i przebłyskami słońca - przebrałam się zaraz potem na rowerowo, szybko wrzuciłam coś na ząb i pojechałam na godzinkę z hakiem, wykorzystać końcówkę dnia. Ostatnio jakoś zasiedziałam się w domu - dużo pracy, a potem już ciemno i nie chce się ruszyć, a jednak trzeba, bo oponka z lenistwa rośnie.
Czasu było ledwie tyle, żeby dojechać do granicy w Dobieszczynie i wrócić o zmierzchu. Niestety słońca już nie było, a pogoda zrobiła się typowo listopadowa: ponuro, pochmurno, coraz mocniejszy wiatr i pod koniec mżawka. Wicher zrywał z drzew ostatnie liście i trochę przeszkadzał w jeździe, na powrocie o tyle lepiej, że jechałam z wiatrem. Samiutka byłam, przez całą drogę ani jednego rowerzysty.
Na granicy:
Tanowo by night:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Czasu było ledwie tyle, żeby dojechać do granicy w Dobieszczynie i wrócić o zmierzchu. Niestety słońca już nie było, a pogoda zrobiła się typowo listopadowa: ponuro, pochmurno, coraz mocniejszy wiatr i pod koniec mżawka. Wicher zrywał z drzew ostatnie liście i trochę przeszkadzał w jeździe, na powrocie o tyle lepiej, że jechałam z wiatrem. Samiutka byłam, przez całą drogę ani jednego rowerzysty.
Na granicy:
Tanowo by night:
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
28.85 km (0.00 km teren), czas: 01:18 h, avg:22.19 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)