- Kategorie:
- Alpy.26
- Alpy austriackie 2023.9
- Alpy włoskie 2021.8
- Alzacja i dolina Renu 2019.10
- Austria.25
- Bawaria.2
- Berlin.2
- Berliner Mauerweg 2018.2
- Brandenburgia.24
- Czechy.7
- do pracy / z pracy.74
- Doliną Bobru.2
- Dolnośląskie.3
- Donauradweg i okolice 2018.7
- Dookoła Tatr 2022.4
- Dookoła Zalewu Szczecińskiego.9
- Ennsradweg.4
- fitness.117
- Francja.10
- Hesja.4
- Holandia i Belgia 2023.3
- Karyntia.7
- koło Dominikowa.46
- koło domu.457
- Łaba 2022.12
- Mainz i dolina Renu 2023.5
- Małopolska.6
- Meklemburgia-Pomorze.84
- Nad Bałtyk 2020.4
- nad morzem.13
- Nadrenia-Palatynat.4
- Niemcy.86
- Odra-Nysa.12
- Osttirol i Karyntia rowerem 2020.9
- Rugia 2017.3
- Saksonia.5
- Saksonia-Anhalt.2
- Słowacja.4
- Spreewald Gurkenradweg 2021.3
- Szkocja.1
- Szwajcaria.2
- trekking.264
- Tyrol Wschodni.4
- Wędrówki piesze.2
- Włochy.9
- Wzdłuż Drawy.4
- Zachodniopomorskie.384
Wpisy archiwalne w kategorii
Zachodniopomorskie
Dystans całkowity: | 16259.18 km (w terenie 1696.20 km; 10.43%) |
Czas w ruchu: | 975:18 |
Średnia prędkość: | 16.06 km/h |
Liczba aktywności: | 384 |
Średnio na aktywność: | 42.34 km i 2h 39m |
Więcej statystyk |
Opowieści z pogranicza i jesienny szlak Bielika
Niedziela, 31 października 2021 | dodano: 31.10.2021Kategoria Brandenburgia, koło domu, Meklemburgia-Pomorze, trekking, Zachodniopomorskie
Znów upłynął cały tydzień od ostatniej wycieczki, bo pomimo ładnej pogody nie było czasu gdzieś wyskoczyć. Dobrze chociaż, że pogoda wytrzymała do niedzieli i można było zaplanować dłuższą trasę. Darek na początku nie wyrażał entuzjazmu, ale chyba w sumie potem był zadowolony.
Początkowa godzinka "z hakiem" to przejazd przez Szczecin, a właściwie jego nieco peryferyjne dzielnice - Głębokie, osiedle Zawadzkiego, Krzekowo, ul. Taczaka i Gumieńce. Duży ruch i niekoniecznie fotogeniczne miejsca. Więcej obiecywałam sobie po kolejnych kilometrach - zwłaszcza po niedawnych, jesiennych fotoreportażach @tunisławy.
Nie było nas pół roku na szlaku Bielika i w okolicach - trochę się zmieniło. Po pierwsze - jest nowy, gładki asfalt z Ustowa do Kurowa, zamiast starego i dziurawego.
W Kurowie zadziwiła nas niecodzienna chmura, która szybko powiększyła się i przemieściła nad nas, a potem rozwiała się równie błyskawicznie, jak pojawiła.
Jesiennie nad Odrą:
Promenada w Siadle Dolnym:
Wzgórze widokowe koło autostrady:
Po raz kolejny "polegliśmy" w połowie morderczej góry na szlaku, tuż przed autostradą. Ale gdy wpychaliśmy rowery minął nas kołowrotkując i ciężko dysząc facet na mtb. Tak więc - da się. Ale chyba nie na trekkingach.
Potem było lepiej - zdecydowanie lepiej:
W Moczyłach zatrzymujemy się na cmentarzyku z lapidarium, na ławeczce pod leciwym dębem, pięknie obrośniętym jak wiele tutejszych drzew. Zapalam świeczkę przy tablicy ku pamięci mistrza masarskiego - Maxa Winricha - który zmarł gdzieś w dalekiej Rosji, w czasie I wojny światowej.
Za Kamieńcem szlak prowadzi wąwozem w las i nad Odrę.
Przed Pargowem skręcamy w ścieżkę dydaktyczną - prosto nad Odrę, tuż przy granicy. W oddali widać kominy elektrowni Dolna Odra.
Teraz czeka nas drałowanie pod górę, gruntową drogą. Nagrodą są takie widoki:
DDR-ka z Pargowa do Staffelde:
A na granicy kolejne niespodzianki. Po pierwsze zasieki na chore świnie z Afryki:
Po drugie - awangardowe miejsce odpoczynku dla rowerzystów. Podoba mi się.
Po trzecie - nowiusieńka DDR-ka do granicy w Rosówku, z dwujęzycznymi oznaczeniami. Też mi się podoba - nawet bardzo. Po drodze mijamy koparkę, która pomimo niedzieli jeszcze porządkuje teren przy ścieżce.
Po polskiej stronie przeskakujemy na DDR-kę w kierunku Kołbaskowa
W Kołbaskowie zatrzymuję się przy otwartym sklepie i kupuję cukierki - przydadzą się wieczorem, gdy do domu dzwonią poprzebierane dzieci sąsiadów. Dalej - Smolęcin i tamtejsza winnica w jesiennej odsłonie. Na krzakach wiszą jeszcze i nabierają słodyczy kiście ciemnych winogron:
Mamy jeszcze trochę czasu w zapasie, więc odbijamy w drogę do Ladenthin, którą jeszcze nie jechaliśmy. W samym Ladenthin na krzyżówce odnajdujemy DDR-kę na Casekow. Przypominam sobie, że to chyba odcinek realizowanej inwestycji transgranicznej ze Stobna. O transgranicznym charakterze tutejszej infrastruktury informuje zresztą inskrypcja na pokaźnych rozmiarów głazie:
Drugi popas robimy sobie w Schwennenz:
A potem ścieżką wzdłuż drogi B 113 dojeżdżamy do Lubieszyna. Zapas czasu skurczył się do godzinki czasu, więc jedziemy bez zbędnej zwłoki ścieżką dydaktyczną do Dobrej, a potem przez Grzepnicę i Bartoszewo do domu - jeszcze po widoku.
Nowe osiedle Ostoja w Grzepnicy. Niektóre z tych szpetnych klocków nawet już są zamieszkane, a niektóre jeszcze są w trakcie budowy:
Zachód słońca na ulicy Złotej w Sławoszewie:
Mapka wycieczki:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Początkowa godzinka "z hakiem" to przejazd przez Szczecin, a właściwie jego nieco peryferyjne dzielnice - Głębokie, osiedle Zawadzkiego, Krzekowo, ul. Taczaka i Gumieńce. Duży ruch i niekoniecznie fotogeniczne miejsca. Więcej obiecywałam sobie po kolejnych kilometrach - zwłaszcza po niedawnych, jesiennych fotoreportażach @tunisławy.
Nie było nas pół roku na szlaku Bielika i w okolicach - trochę się zmieniło. Po pierwsze - jest nowy, gładki asfalt z Ustowa do Kurowa, zamiast starego i dziurawego.
W Kurowie zadziwiła nas niecodzienna chmura, która szybko powiększyła się i przemieściła nad nas, a potem rozwiała się równie błyskawicznie, jak pojawiła.
Jesiennie nad Odrą:
Promenada w Siadle Dolnym:
Wzgórze widokowe koło autostrady:
Po raz kolejny "polegliśmy" w połowie morderczej góry na szlaku, tuż przed autostradą. Ale gdy wpychaliśmy rowery minął nas kołowrotkując i ciężko dysząc facet na mtb. Tak więc - da się. Ale chyba nie na trekkingach.
Potem było lepiej - zdecydowanie lepiej:
W Moczyłach zatrzymujemy się na cmentarzyku z lapidarium, na ławeczce pod leciwym dębem, pięknie obrośniętym jak wiele tutejszych drzew. Zapalam świeczkę przy tablicy ku pamięci mistrza masarskiego - Maxa Winricha - który zmarł gdzieś w dalekiej Rosji, w czasie I wojny światowej.
Za Kamieńcem szlak prowadzi wąwozem w las i nad Odrę.
Przed Pargowem skręcamy w ścieżkę dydaktyczną - prosto nad Odrę, tuż przy granicy. W oddali widać kominy elektrowni Dolna Odra.
Teraz czeka nas drałowanie pod górę, gruntową drogą. Nagrodą są takie widoki:
DDR-ka z Pargowa do Staffelde:
A na granicy kolejne niespodzianki. Po pierwsze zasieki na chore świnie z Afryki:
Po drugie - awangardowe miejsce odpoczynku dla rowerzystów. Podoba mi się.
Po trzecie - nowiusieńka DDR-ka do granicy w Rosówku, z dwujęzycznymi oznaczeniami. Też mi się podoba - nawet bardzo. Po drodze mijamy koparkę, która pomimo niedzieli jeszcze porządkuje teren przy ścieżce.
Po polskiej stronie przeskakujemy na DDR-kę w kierunku Kołbaskowa
W Kołbaskowie zatrzymuję się przy otwartym sklepie i kupuję cukierki - przydadzą się wieczorem, gdy do domu dzwonią poprzebierane dzieci sąsiadów. Dalej - Smolęcin i tamtejsza winnica w jesiennej odsłonie. Na krzakach wiszą jeszcze i nabierają słodyczy kiście ciemnych winogron:
Mamy jeszcze trochę czasu w zapasie, więc odbijamy w drogę do Ladenthin, którą jeszcze nie jechaliśmy. W samym Ladenthin na krzyżówce odnajdujemy DDR-kę na Casekow. Przypominam sobie, że to chyba odcinek realizowanej inwestycji transgranicznej ze Stobna. O transgranicznym charakterze tutejszej infrastruktury informuje zresztą inskrypcja na pokaźnych rozmiarów głazie:
Drugi popas robimy sobie w Schwennenz:
A potem ścieżką wzdłuż drogi B 113 dojeżdżamy do Lubieszyna. Zapas czasu skurczył się do godzinki czasu, więc jedziemy bez zbędnej zwłoki ścieżką dydaktyczną do Dobrej, a potem przez Grzepnicę i Bartoszewo do domu - jeszcze po widoku.
Nowe osiedle Ostoja w Grzepnicy. Niektóre z tych szpetnych klocków nawet już są zamieszkane, a niektóre jeszcze są w trakcie budowy:
Zachód słońca na ulicy Złotej w Sławoszewie:
Mapka wycieczki:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
81.43 km (20.00 km teren), czas: 05:27 h, avg:14.94 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad Thursee
Niedziela, 24 października 2021 | dodano: 24.10.2021Kategoria koło domu, Meklemburgia-Pomorze, trekking, Zachodniopomorskie
Jeziorko Thursee, niedaleko przygranicznej wioski Pampow, najładniej wygląda teraz - jesienią.
Dlatego też stało się ono celem dzisiejszej, solowej wycieczki. Solowej - bo mojej drugiej połowie ostatnio często szwankuje zdrowie i dzisiaj, pomimo ładnej pogody, Darek musiał zostać w domu.
Większość trasy wybrałam leśnymi i polnymi drogami - nawet spod domu skręciłam od razu skrótem do lasu, a nie okrężną drogą do Węgornika. Dwa kilometry od miejsca, w którym mieszkam, jest śródleśne jeziorko Ogólne:
Dalej pojechałam przy akompaniamencie trąbiących żurawi przez bukowy zagajnik i łąki w stronę drogi z płyt jumbo do mostu na Gunicy:
Za mostem skręt w lewo w patatajkę z płyt do Węgornika i dalej przez malownicze łąki rezerwatu Świdwie w stronę Stolca:
Nie wiem, co to za drzewo, ale te owoce wyglądały tak apetycznie, że uszczknęłam jeden na spróbowanie. W smaku przypominają borówkę brusznicę i chyba nie są trujące, skoro żyję.
Przy bramie pałacu w Stolcu właściciel zamontował bardzo irytujący alarm. Wystarczy nieco zbliżyć się do ogrodzenia, aby już się włączał.
Jadę dalej do granicy i starą brukowaną drogą do Pampow. Tutaj też jest kolorowo:
I już niedaleko nad śródleśne jeziorko Thursee. Wokół tabliczki informują, że teren jest prywatny, ale nie ma zakazu wstępu - jedynie informacja, że wędkowanie wymaga specjalnego zezwolenia. Postanawiam więc spenetrować, czy ścieżką da się objechać dookoła jezioro. Da się.
Droga do Glashütte wyrażnie oznaczona:
Na końcu tej polnej drogi jest rozwidlenie do Glashütte i - jak pokazywała mapa - do Stolca. Ale ścieżka w kierunku Stolca kończy się na czyjejś posesji, a że nie chciało mi się wracać, to gdzieś pojechałam lasem na azymut. Trochę się zgubiłam, ale potem się znalazłam i przez Dobieszczyn wróciłam do domu.
Mapka:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dlatego też stało się ono celem dzisiejszej, solowej wycieczki. Solowej - bo mojej drugiej połowie ostatnio często szwankuje zdrowie i dzisiaj, pomimo ładnej pogody, Darek musiał zostać w domu.
Większość trasy wybrałam leśnymi i polnymi drogami - nawet spod domu skręciłam od razu skrótem do lasu, a nie okrężną drogą do Węgornika. Dwa kilometry od miejsca, w którym mieszkam, jest śródleśne jeziorko Ogólne:
Dalej pojechałam przy akompaniamencie trąbiących żurawi przez bukowy zagajnik i łąki w stronę drogi z płyt jumbo do mostu na Gunicy:
Za mostem skręt w lewo w patatajkę z płyt do Węgornika i dalej przez malownicze łąki rezerwatu Świdwie w stronę Stolca:
Nie wiem, co to za drzewo, ale te owoce wyglądały tak apetycznie, że uszczknęłam jeden na spróbowanie. W smaku przypominają borówkę brusznicę i chyba nie są trujące, skoro żyję.
Przy bramie pałacu w Stolcu właściciel zamontował bardzo irytujący alarm. Wystarczy nieco zbliżyć się do ogrodzenia, aby już się włączał.
Jadę dalej do granicy i starą brukowaną drogą do Pampow. Tutaj też jest kolorowo:
I już niedaleko nad śródleśne jeziorko Thursee. Wokół tabliczki informują, że teren jest prywatny, ale nie ma zakazu wstępu - jedynie informacja, że wędkowanie wymaga specjalnego zezwolenia. Postanawiam więc spenetrować, czy ścieżką da się objechać dookoła jezioro. Da się.
Droga do Glashütte wyrażnie oznaczona:
Na końcu tej polnej drogi jest rozwidlenie do Glashütte i - jak pokazywała mapa - do Stolca. Ale ścieżka w kierunku Stolca kończy się na czyjejś posesji, a że nie chciało mi się wracać, to gdzieś pojechałam lasem na azymut. Trochę się zgubiłam, ale potem się znalazłam i przez Dobieszczyn wróciłam do domu.
Mapka:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
45.16 km (25.00 km teren), czas: 03:20 h, avg:13.55 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Do pracy
Środa, 13 października 2021 | dodano: 13.10.2021Kategoria do pracy / z pracy, koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Zostawiłam wczoraj w pracy kabel od laptopa, więc dzisiaj musiałam po niego pojechać, choć w planach miałam popracować z domu. Obydwa zdjęcia ilustracyjne ze szczecińskich miejsc po drodze wyszły z perspektywą - nie był to efekt zamierzony, ale jakoś tak wyszło. Dość pogodny dzień, choć w powrotnej drodze trafił się przelotny opad, który przeczekałam w bramie, przy ul. Bogusława.
Platanowa aleja na Jasnych Błoniach:
I Deptak Bogusława, po deszczu:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Platanowa aleja na Jasnych Błoniach:
I Deptak Bogusława, po deszczu:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
32.70 km (0.00 km teren), czas: 01:59 h, avg:16.49 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Jesiennie nad Drawą
Sobota, 9 października 2021 | dodano: 09.10.2021Kategoria koło Dominikowa, trekking, Zachodniopomorskie
Dni stają się coraz krótsze, a poranki i wieczory coraz zimniejsze - ewidentnie zbliża się koniec sezonu. To już ostatni mój i Darka wyjazd w tym roku na działkę i ostatnia wycieczka rowerowa nad Drawę. Trasa: Barnimie - Zatom - Moczele - Sitnica - Bogdanka - Dominikowo. Od Barnimia do mostu w Moczelach jazda czerwonym szlakiem pieszym - bardzo malowniczą ścieżką przez las. Potem powrót asfaltem lepszej lub gorszej jakości. Nasza trasa w dużej mierze pokrywała się z przebiegiem niebieskiej i czerwonej pętli rowerowej ("Barnimie" i "Zatom"), wytyczonej przez park narodowy. Pogoda dopisała - słonecznie, choć już nie tak ciepło - a na szlaku pusto. Mieliśmy więc dzisiaj te piękne krajobrazy prawie na wyłączność.
Na moście nad Drawą w Barnimiu
Skręcamy w las:
Przed biwakiem Barnimie zaczyna się najpiękniejszy fragment trasy, prowadzący ścieżką na górze skarpy nad wąwozem rzeki:
Dojeżdżamy do Zatomia:
Odcinek za Zatomiem również jest bardzo urokliwy:
Robimy sobie przerwę na bindudze (polana w lesie, dawniej wykorzystywana przy spławianiu drewna) Święta Hala:
Wydrzy Głaz w korycie Drawy:
Na moście w Moczelach:
Nieopodal jest stary, ewangelicki cmentarzyk - pozostałość po nieistniejącej dzisiaj osadzie Dąbrowa (Springe). Teren cmentarza jest uporządkowany, zachowało się też kilka ciekawych nagrobków:
Asfalt do granicy województwa lubuskiego jest całkiem dobry. Gdy za Sitnicą wjeżdżamy w Zachodniopomorskie, czeka nas telepanie się 4 km drogą w bardzo złym stanie technicznym:
Na Bogdance, w miejscu gdzie Korytnica uchodzi do Drawy:
I jeszcze mapka wycieczki:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Na moście nad Drawą w Barnimiu
Skręcamy w las:
Przed biwakiem Barnimie zaczyna się najpiękniejszy fragment trasy, prowadzący ścieżką na górze skarpy nad wąwozem rzeki:
Dojeżdżamy do Zatomia:
Odcinek za Zatomiem również jest bardzo urokliwy:
Robimy sobie przerwę na bindudze (polana w lesie, dawniej wykorzystywana przy spławianiu drewna) Święta Hala:
Wydrzy Głaz w korycie Drawy:
Na moście w Moczelach:
Nieopodal jest stary, ewangelicki cmentarzyk - pozostałość po nieistniejącej dzisiaj osadzie Dąbrowa (Springe). Teren cmentarza jest uporządkowany, zachowało się też kilka ciekawych nagrobków:
Asfalt do granicy województwa lubuskiego jest całkiem dobry. Gdy za Sitnicą wjeżdżamy w Zachodniopomorskie, czeka nas telepanie się 4 km drogą w bardzo złym stanie technicznym:
Na Bogdance, w miejscu gdzie Korytnica uchodzi do Drawy:
I jeszcze mapka wycieczki:
Rower:rower działkowy
Dane wycieczki:
40.35 km (20.00 km teren), czas: 03:00 h, avg:13.45 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rajd dookoła Zalewu z Gryfusem - cz. 2: Świnoujście-Szczecin
Niedziela, 3 października 2021 | dodano: 08.10.2021Kategoria Dookoła Zalewu Szczecińskiego, nad morzem, trekking, Zachodniopomorskie
6.30 dzwoni budzik. Na zewnątrz jeszcze ciemnawo i wieje. Jeszcze jak wieje! Z południa wieje. Niby człowiek widział prognozę, ale jednak się łudził - nic z tego. Śniadanie, gramoling - bagaż do ciężarówki, sakwa na rower, zbiórka - jedziemy na prom na Wolin. Ale jest pięknie - jednak już mi się znów chce jechać.
Za przeprawą nieciekawy fragment poboczem S-3 do krzyżówki pod Międzyzdrojami. Może już wkrótce będzie alternatywa w postaci nowego fragmentu trasy R-10, czyli Velo Baltica. Tymczasem jest gotowy odcinek do Wapnicy i Wolina, którym jadę po raz pierwszy.
Pierwszy przystanek nad Jeziorem Turkusowym w Wapnicy i ... pączki:
Do Wolina na szlaku Blue Velo są spore górki przez bukowy las. Fajnie zrobili asfaltowe pasy dla rowerów wzdłuż zabytkowej, brukowanej drogi, a potem gruntową drogą. Niestety jazda w dużej grupie ma ten mankament, że nie bardzo da się nagle zatrzymać, żeby sfotografować detale. Postój w Wolinie wypadł w mało malowniczym miejscu, więc kolejne zdjęcia już z odcinka na południe od Wolina.
Szlak biegnie w znacznej części szutrową ścieżką po koronie wału przeciwpowodziowego. Widoki super, ale ten morderczy, południowy wiatr nieźle nas sponiewierał. O dziwo - na Zalewie nie było jeszcze fali, przynajmniej nie w tej zatoczce.
Zdjęcie poniżej - dzięki uprzejmości przewodniczki grupy.
Dalej - przez Stepnicę i Lubczynę - do prawobrzeżnych dzielnic Szczecina. Po rundce honorowej ulicami śródmieścia, rajd skończył się już o zmierzchu na Łasztowni.
Stepnica:
I Lubczyna:
Mapka:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Za przeprawą nieciekawy fragment poboczem S-3 do krzyżówki pod Międzyzdrojami. Może już wkrótce będzie alternatywa w postaci nowego fragmentu trasy R-10, czyli Velo Baltica. Tymczasem jest gotowy odcinek do Wapnicy i Wolina, którym jadę po raz pierwszy.
Pierwszy przystanek nad Jeziorem Turkusowym w Wapnicy i ... pączki:
Do Wolina na szlaku Blue Velo są spore górki przez bukowy las. Fajnie zrobili asfaltowe pasy dla rowerów wzdłuż zabytkowej, brukowanej drogi, a potem gruntową drogą. Niestety jazda w dużej grupie ma ten mankament, że nie bardzo da się nagle zatrzymać, żeby sfotografować detale. Postój w Wolinie wypadł w mało malowniczym miejscu, więc kolejne zdjęcia już z odcinka na południe od Wolina.
Szlak biegnie w znacznej części szutrową ścieżką po koronie wału przeciwpowodziowego. Widoki super, ale ten morderczy, południowy wiatr nieźle nas sponiewierał. O dziwo - na Zalewie nie było jeszcze fali, przynajmniej nie w tej zatoczce.
Zdjęcie poniżej - dzięki uprzejmości przewodniczki grupy.
Dalej - przez Stepnicę i Lubczynę - do prawobrzeżnych dzielnic Szczecina. Po rundce honorowej ulicami śródmieścia, rajd skończył się już o zmierzchu na Łasztowni.
Stepnica:
I Lubczyna:
Mapka:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
136.00 km (0.00 km teren), czas: 09:00 h, avg:15.11 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rajd dookoła Zalewu z Gryfusem cz.1 Szczecin-Świnoujście
Sobota, 2 października 2021 | dodano: 05.10.2021Kategoria Dookoła Zalewu Szczecińskiego, Meklemburgia-Pomorze, nad morzem, trekking, Zachodniopomorskie
Jubileuszowy, dziesiąty rajd rowerowy dookoła Zalewu, organizowany przez Szczeciński Klub Rowerowy "Gryfus", miał pecha, bo zmyły go trzy pandemiczne fale. Planowo miał się odbyć w kwietniu 2020 r., potem był termin na październik 2020 r., maj w tym roku też się nie udał - wreszcie doszedł do skutku w miniony weekend. W poprzedniej edycji, przed pandemią, w zasadzie jechałam solo, bo Darek miał problemy zdrowotne, tym razem byliśmy razem, we dwoje.
Pobudka o piątej rano. Szybkie śniadanie, ładowanie rowerów na auto i jedziemy na Łasztownię, gdzie mamy wyznaczoną zbiórkę. Pobieramy pakiety startowe, nadajemy bagaż na nocleg w Świnoujściu do ciężarówki, odbieramy koszulki i szykujemy się do startu. Uczestników jest nieco mniej, niż dwa i pół roku temu, bo ok. 350 osób - my jesteśmy w przedostatniej, dziesiątej grupie startowej. Jest więc chwila czasu na zdjęcia o świcie, szczególnie że Szczecin z tego miejsca wygląda po prostu zjawiskowo:
Niech Was jednak nie zwiedzie pozorny spokój, emanujący z tego zdjęcia. Obok, na bulwarach Łasztowni - gwar i radosny nastrój oczekiwania:
Poranek jest chłodny - ledwie 9 stopni, więc oczekiwanie nieco się dłuży. Ale w końcu ruszamy - najpierw przez miasto, w stronę Głębokiego, a dalej nową ścieżką rowerową w kierunku przejścia granicznego Buk-Blankensee. Tutaj mamy pierwszy, krótki postój.
Dalej jedziemy w stronę Hintersee i trasą dawnej wąskotorówki do Rieth. Byliśmy tu z Darkiem tydzień temu, ale lubimy ten odcinek. W Rieth, nad Jeziorem Nowowarpnieńskim, kolejny foto- i sik-stop.
Przewodniczka naszej grupy i jedna z uczestniczek to kolarki-ultramaratonki, więc jak już jedziemy - to jedziemy konkretnie. Mnie to pasuje, reszcie grupy chyba też. Robi się cieplej, a zza chmur przedziera się słońce. Kolejne zdjęcia są oczywiście z Ueckermünde.
Dojeżdżamy następnie do rezerwatu Bagna Anklamskie (Anklamer Stadtbruch). Tutaj mamy dłuższy postój na obiad. Wiosną roi się w rezerwacie od ptactwa, ale teraz - w październiku tylko gdzie nie gdzie czernią się na drzewach kormorany, na niebie dostrzec można jedynie gęsi, a na wodzie - przy odrobinie szczęścia - pojedyncze czaple i łabędzie. Jesień...
Odcinek szlaku rowerowego do Kamp jest w remoncie - wytyczono objazd do Anklam po drodze z krzywych płyt betonowych. Patataj-patataj. Rower dał radę, kręgosłup ledwie - ledwie. W Anklam odpoczywamy chwilkę na rynku, przy fontannie z pomorskim gryfem:
Na moście zwodzonym na wyspę Uznam, w Zecherin, nad Pianą (Peene):
Kolejny fragment przez bagna - sceneria niemal jak z "Wiedżmina", gdyby nie sznur aut na szosie obok. Jest początek października, a ruch na Uznam jak w wakacje. Hmm...
Przystanek w Usedom:
Potem mamy przejazd nową DDR-ką do Bansin. Przejazd interwałowy - wspinamy się na kolejne wzgórza i zjeżdżamy w dół. Raz za razem - człowiek czuje, że żyje - zwłaszcza, że już 150 km w nogach. A na koniec jeszcze odcinek przez cesarskie kurorty (Kaiserbäder) - Bansin, Heringsdorf i Ahlbeck. Powoli zapada zmierzch i promenada rozświetla się wieczornymi światłami. Jest i molo, jest i morze ...
Grupowe zdjęcie na granicy Ahlbeck-Świnoujście (dzięki uprzejmości przewodniczki grupy):
Na nocleg zajeżdżamy już o szarówce. Za nami ok. 160 km szlaku. Kolacja, piwko i spać - choć niektórzy balowali na dyskotece prawie do białego rana. Ale ja - jak mam jechać cały dzień - to muszę porządnie się zregenerować.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Pobudka o piątej rano. Szybkie śniadanie, ładowanie rowerów na auto i jedziemy na Łasztownię, gdzie mamy wyznaczoną zbiórkę. Pobieramy pakiety startowe, nadajemy bagaż na nocleg w Świnoujściu do ciężarówki, odbieramy koszulki i szykujemy się do startu. Uczestników jest nieco mniej, niż dwa i pół roku temu, bo ok. 350 osób - my jesteśmy w przedostatniej, dziesiątej grupie startowej. Jest więc chwila czasu na zdjęcia o świcie, szczególnie że Szczecin z tego miejsca wygląda po prostu zjawiskowo:
Niech Was jednak nie zwiedzie pozorny spokój, emanujący z tego zdjęcia. Obok, na bulwarach Łasztowni - gwar i radosny nastrój oczekiwania:
Poranek jest chłodny - ledwie 9 stopni, więc oczekiwanie nieco się dłuży. Ale w końcu ruszamy - najpierw przez miasto, w stronę Głębokiego, a dalej nową ścieżką rowerową w kierunku przejścia granicznego Buk-Blankensee. Tutaj mamy pierwszy, krótki postój.
Dalej jedziemy w stronę Hintersee i trasą dawnej wąskotorówki do Rieth. Byliśmy tu z Darkiem tydzień temu, ale lubimy ten odcinek. W Rieth, nad Jeziorem Nowowarpnieńskim, kolejny foto- i sik-stop.
Przewodniczka naszej grupy i jedna z uczestniczek to kolarki-ultramaratonki, więc jak już jedziemy - to jedziemy konkretnie. Mnie to pasuje, reszcie grupy chyba też. Robi się cieplej, a zza chmur przedziera się słońce. Kolejne zdjęcia są oczywiście z Ueckermünde.
Dojeżdżamy następnie do rezerwatu Bagna Anklamskie (Anklamer Stadtbruch). Tutaj mamy dłuższy postój na obiad. Wiosną roi się w rezerwacie od ptactwa, ale teraz - w październiku tylko gdzie nie gdzie czernią się na drzewach kormorany, na niebie dostrzec można jedynie gęsi, a na wodzie - przy odrobinie szczęścia - pojedyncze czaple i łabędzie. Jesień...
Odcinek szlaku rowerowego do Kamp jest w remoncie - wytyczono objazd do Anklam po drodze z krzywych płyt betonowych. Patataj-patataj. Rower dał radę, kręgosłup ledwie - ledwie. W Anklam odpoczywamy chwilkę na rynku, przy fontannie z pomorskim gryfem:
Na moście zwodzonym na wyspę Uznam, w Zecherin, nad Pianą (Peene):
Kolejny fragment przez bagna - sceneria niemal jak z "Wiedżmina", gdyby nie sznur aut na szosie obok. Jest początek października, a ruch na Uznam jak w wakacje. Hmm...
Przystanek w Usedom:
Potem mamy przejazd nową DDR-ką do Bansin. Przejazd interwałowy - wspinamy się na kolejne wzgórza i zjeżdżamy w dół. Raz za razem - człowiek czuje, że żyje - zwłaszcza, że już 150 km w nogach. A na koniec jeszcze odcinek przez cesarskie kurorty (Kaiserbäder) - Bansin, Heringsdorf i Ahlbeck. Powoli zapada zmierzch i promenada rozświetla się wieczornymi światłami. Jest i molo, jest i morze ...
Grupowe zdjęcie na granicy Ahlbeck-Świnoujście (dzięki uprzejmości przewodniczki grupy):
Na nocleg zajeżdżamy już o szarówce. Za nami ok. 160 km szlaku. Kolacja, piwko i spać - choć niektórzy balowali na dyskotece prawie do białego rana. Ale ja - jak mam jechać cały dzień - to muszę porządnie się zregenerować.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
164.88 km (0.00 km teren), czas: 09:14 h, avg:17.86 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Po brakujące kilometry
Poniedziałek, 27 września 2021 | dodano: 27.09.2021Kategoria fitness, koło domu, Zachodniopomorskie
Po wczorajszej wycieczce stwierdziłam, że brakuje mi 18 km do przejechania 400 km we wrześniu. Zmotywowało mnie wyzwanie na Stravie, a że od jutra zapowiadane jest pogorszenie pogody, to zmieniłam swoje plany sportowe na ten tydzień. Właściwie to dzisiaj powinnam pójść pobiegać, ale wobec powyższego przeważyła opcja rowerowa.
Trasa asfaltowa, niespecjalnie pomysłowa, bo do granicy w Dobieszczynie i z powrotem. W powrotnej drodze dokuczał wzmagający się wiatr, ale wciąż jest jeszcze ciepło, więc trening był w letnich ciuchach - krótki rękaw, krótkie spodnie.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Trasa asfaltowa, niespecjalnie pomysłowa, bo do granicy w Dobieszczynie i z powrotem. W powrotnej drodze dokuczał wzmagający się wiatr, ale wciąż jest jeszcze ciepło, więc trening był w letnich ciuchach - krótki rękaw, krótkie spodnie.
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
28.83 km (0.00 km teren), czas: 01:20 h, avg:21.62 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad Świdwie
Niedziela, 19 września 2021 | dodano: 19.09.2021Kategoria Zachodniopomorskie, trekking, koło domu
Niedługa wycieczka solo - bo Darek się rozchorował i nie chciałam go na dłużej zostawiać samego. Najpierw do Bartoszewa - tym razem byłam jedyną rowerzystką na niedzielnym nabożeństwie w leśnej kapliczce, ale ogólnie raczej mało ludzi przyszło. Potem przez Sławoszewo i Grzepnicę pojechałam do Węgornika. W lesie za to wielu grzybiarzy, rowerzystów i samochody. Nad Świdwiem rykowisko w pełni - jelenie koncertują, wrażenie niesamowite. Kolejny raz żałuję, że wieża widokowa nie nadaje się już do użytku, bo może dałoby się zaobserwować zwierzynę z góry.
W powrotnej drodze zajrzałam jeszcze na masoński cmentarz von Raminów i wróciłam drogą terenową przez las.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
W powrotnej drodze zajrzałam jeszcze na masoński cmentarz von Raminów i wróciłam drogą terenową przez las.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
20.88 km (0.00 km teren), czas: 01:41 h, avg:12.40 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Do Polic x 2
Czwartek, 16 września 2021 | dodano: 17.09.2021Kategoria Zachodniopomorskie, trekking, koło domu
Łączne dwa wieczorne przejazdy na zajęcia do Polic z wtorku i czwartku. Wciąż ciepło, choć wczoraj trochę przelotnie padało.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
34.70 km (0.00 km teren), czas: 02:00 h, avg:17.35 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Hintersee
Poniedziałek, 13 września 2021 | dodano: 13.09.2021Kategoria fitness, koło domu, Zachodniopomorskie
Podwieczorna rundka treningowa do pobliskiego Hintersee. Na początku samotnie, ale w okolicach Poddymina dogonił mnie Darek, który zaczął wcześniej i zrobił dłuższą trasę. Druga część wycieczki zatem już wspólnie - to znaczy ja za Darkiem, który dzielnie nadawał tempo. Dzień chłodniejszy niż poprzednie i pochmurny, ale bez deszczu i wiatru, więc w porządku.
Bez zdjęć, tylko mapka.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Bez zdjęć, tylko mapka.
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
35.30 km (0.00 km teren), czas: 01:27 h, avg:24.34 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)