- Kategorie:
- Alpy.26
- Alpy austriackie 2023.9
- Alpy włoskie 2021.8
- Alzacja i dolina Renu 2019.10
- Austria.25
- Bawaria.2
- Berlin.2
- Berliner Mauerweg 2018.2
- Brandenburgia.24
- Czechy.7
- do pracy / z pracy.74
- Doliną Bobru.2
- Dolnośląskie.3
- Donauradweg i okolice 2018.7
- Dookoła Tatr 2022.4
- Dookoła Zalewu Szczecińskiego.9
- Ennsradweg.4
- fitness.117
- Francja.10
- Hesja.4
- Holandia i Belgia 2023.3
- Karyntia.7
- koło Dominikowa.46
- koło domu.457
- Łaba 2022.12
- Mainz i dolina Renu 2023.5
- Małopolska.6
- Meklemburgia-Pomorze.84
- Nad Bałtyk 2020.4
- nad morzem.13
- Nadrenia-Palatynat.4
- Niemcy.86
- Odra-Nysa.12
- Osttirol i Karyntia rowerem 2020.9
- Rugia 2017.3
- Saksonia.5
- Saksonia-Anhalt.2
- Słowacja.4
- Spreewald Gurkenradweg 2021.3
- Szkocja.1
- Szwajcaria.2
- trekking.264
- Tyrol Wschodni.4
- Wędrówki piesze.2
- Włochy.9
- Wzdłuż Drawy.4
- Zachodniopomorskie.384
Wpisy archiwalne w kategorii
koło Dominikowa
Dystans całkowity: | 1688.70 km (w terenie 548.00 km; 32.45%) |
Czas w ruchu: | 135:46 |
Średnia prędkość: | 12.10 km/h |
Maksymalna prędkość: | 34.20 km/h |
Liczba aktywności: | 46 |
Średnio na aktywność: | 36.71 km i 3h 05m |
Więcej statystyk |
Wzdłuż Drawy - dzień 2: Dominikowo - Krzyż Wlkp.
Niedziela, 27 czerwca 2021 | dodano: 02.07.2021Kategoria koło Dominikowa, trekking, Wzdłuż Drawy, Zachodniopomorskie
Ciąg dalszy zaległej relacji z weekendowej "podróży za jeden uśmiech". Niedziela przywitała nas słoneczną pogodą - po śniadaniu pod chmurką wyruszyliśmy o 9.00 w dalszą trasę, mając w planach odcinek "parkowy", w granicach Drawieńskiego Parku Narodowego, i dalej do Krzyża Wlkp., gdzie Drawa uchodzi do Noteci.
Najpierw cofnęliśmy się kilka km do Drawna, aby zacząć na moście między jeziorami Grażyna i Adamowo. Spokojnie o tej porze w miasteczku, choć już niektórzy kajakarze szykowali się do spływu - to pierwszy weekend, kiedy skończył się okres ochronny na Drawie.
Asfaltem jedziemy w stronę pola biwakowego Drawnik - po przepłynięciu przez jeziora i kilku upalnych dniach rzeka ma kolor zupy szczawiowej.
Od tego miejsca żegnamy się z gładkimi drogami - najbliższe kilkadziesiąt kilometrów przyjdzie nam spędzić na leśnych duktach, starych brukowanych drogach i pieszych szlakach. Od Drawna kierujemy się za znakami czerwonymi szlaku pieszego im. Stefana Czarnieckiego – zachodnim brzegiem Drawy. Szlak pieszy prawie w całości pokrywa się z przebiegiem czerwonej, a następnie zielonej pętli rowerowej wytyczonej przez DPN, ale w kilku miejscach prowadzi skarpą bliżej rzeki, w bardzo spektakularnych miejscach.
W Barnimiu:
Fragment dawnej Drogi Solnej, którą poprowadzono szlak im. Czarnieckiego. W średniowieczu wożono tędy sól z Kołobrzegu do Wielkopolski, a w XVII w. przemierzyły go wojska polskie w pogoni za Szwedami. Teraz z rzadka telepią się tędy tylko transporty z kajakami, a tak, to raczej jest pusto.
Za cmentarzem w Barnimiu zaczyna się odcinek, który najbardziej lubię - ścieżka koroną wysokiej skarpy nad Drawą, przez bukowy las.
W Zatomiu:
Szlak w granicach parku jest bardzo dobrze oznakowany.
Wydrzy głaz:
Na moście w Moczelach
Na pobliskim biwaku Pstrąg zatrzymujemy się - zdecydowanie czuję, że po pięciu godzinach od śniadania muszę uzupełnić kalorie. Niestety obok jakaś grupa hałaśliwej i wulgarnej hołoty na kajakach dochodzi do siebie po nocnej libacji. Skracamy postój do minimum.
Jesteśmy niedaleko Głuska, do którego jeszcze bodajże dwa lata temu przeprawialiśmy się ostrożnie czerwonym szlakiem pieszym przez stary, drewniany most. Był on już wtedy wyłączony z eksploatacji i mocno nadpróchniały. Po ostatniej zimie zostało z niego ... tyle.
Teraz objazd szlaku czerwonego prowadzi szlakiem rowerowym. Jest stąd ok. 4 km do Starego Osieczna, do którego dojechać można asfaltem lub szlakiem pieszym (odbija w prawo za mostem na Drawie). Wariant szlakiem prowadzi do ujścia Płocicznej do Drawy. Jest bardzo malowniczy, ale trudny (kawałek stromego trawersu przez las). Most na Płocicznej:
Płociczna tuż przed ujściem do Drawy:
I jeden z niewielu nie-leśnych widoków na trasie:
Przecinamy DK w Starym Osiecznie. Oprócz agroturystyki z domowymi obiadami w Zatomiu to chyba jedyne miejsce, gdzie jest punkt gastronomiczny. Nie zdążyliśmy jeszcze zgłodnieć po naszych kanapkach, ale zatrzymujemy się na zimne piwko i lody. Przy knajpce kręci się pieseł-rezydent.
Pan z sąsiedniego stolika mięknie pod wpływem tego wzroku i szczodrze dzieli się apetycznym, grilowanym schabem.
Od Starego Osieczna do Przeborowa wytyczono czarny szlak rowerowy, którego przebieg pokrywa się z długodystansowym czerwonym szlakiem im. Czarnieckiego. Oznakowanie na tym odcinku jest fatalne, znaków czerwonych prawie nie ma, znaki czarne (rowerowe) bywają rzadko. Dobrze, że udało się reanimować mapę GPS. W porównaniu do odcinka parkowego ten fragment jest zdecydowanie bardziej uciążliwy a mniej atrakcyjny (jazda w piachu po lasach gospodarczych), jednak i tu trafiają się ładne miejsca - kilka zjazdów nad rzekę czy ślady bytności dawnych mieszkańców tych terenów.
Można też chyba przejechać leśną drogą drugim brzegiem rzeki - szlaku nie ma, ale gdzieś w internecie widać zdjęcia dość szerokiej drogi, z "tarką" po ciężkim sprzęcie. Sama nie wiem, która droga lepsza, ale chyba niekoniecznie chce mi się sprawdzać ponownie ten odcinek.
Mniej więcej w połowie dystansu szlak oddala się od Drawy do mostu na Mierzęckiej Strudze w Łęczynie. Jest tu ładne pole biwakowe i tablica z opisem szlaku kajakowego, którego nie znamy.
Dalsze kilometry to masakra - piach, brak oznakowania i stada insektów obsiadających człowieka, gdy zatrzyma się choćby na moment. Zdjęć tutaj raczej więc nie robiłam, tylko jedno.
Pod Przeborowem natrafiliśmy na ruiny umocnień Wału Pomorskiego (bunkry). W jednym miejscu zjechaliśmy też na skarpę nad malowniczym zakrętem rzeki:
Od Przeborowa jakość drogi poprawia się - do Drawin jest nawet asfalt. Ostatni most na Drawie przejeżdżamy za Drawinami – trwają prace budowlane, również na pobliskim moście kolejowym. Podobno mają zastąpić tę konstrukcję trójprzęsłową jednym przęsłem. Szkoda, bo to ładny most.
Można byłoby zakończyć wycieczkę na stacji kolejowej w Drawinach, ale pojechaliśmy jeszcze kilka km do Krzyża – gdzie Drawa uchodzi do Noteci. Ostatnie kilometry prowadzą drogą przez Łokacz Wielki, wzdłuż linii kolejowej. Stąd można odbić jeszcze do osiedla Nowe Bielice, do ujścia. My jednak chcieliśmy zdążyć na przedostatni pociąg o 18.08, więc pojechaliśmy prosto na dworzec. W sam raz, żeby jeszcze coś zjeść na ciepło przed trzygodzinną podróżą do Szczecina.
To jeszcze link do Stravy
i gpx całej trasy (sobota-niedziela).
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Najpierw cofnęliśmy się kilka km do Drawna, aby zacząć na moście między jeziorami Grażyna i Adamowo. Spokojnie o tej porze w miasteczku, choć już niektórzy kajakarze szykowali się do spływu - to pierwszy weekend, kiedy skończył się okres ochronny na Drawie.
Asfaltem jedziemy w stronę pola biwakowego Drawnik - po przepłynięciu przez jeziora i kilku upalnych dniach rzeka ma kolor zupy szczawiowej.
Od tego miejsca żegnamy się z gładkimi drogami - najbliższe kilkadziesiąt kilometrów przyjdzie nam spędzić na leśnych duktach, starych brukowanych drogach i pieszych szlakach. Od Drawna kierujemy się za znakami czerwonymi szlaku pieszego im. Stefana Czarnieckiego – zachodnim brzegiem Drawy. Szlak pieszy prawie w całości pokrywa się z przebiegiem czerwonej, a następnie zielonej pętli rowerowej wytyczonej przez DPN, ale w kilku miejscach prowadzi skarpą bliżej rzeki, w bardzo spektakularnych miejscach.
W Barnimiu:
Fragment dawnej Drogi Solnej, którą poprowadzono szlak im. Czarnieckiego. W średniowieczu wożono tędy sól z Kołobrzegu do Wielkopolski, a w XVII w. przemierzyły go wojska polskie w pogoni za Szwedami. Teraz z rzadka telepią się tędy tylko transporty z kajakami, a tak, to raczej jest pusto.
Za cmentarzem w Barnimiu zaczyna się odcinek, który najbardziej lubię - ścieżka koroną wysokiej skarpy nad Drawą, przez bukowy las.
W Zatomiu:
Szlak w granicach parku jest bardzo dobrze oznakowany.
Wydrzy głaz:
Na moście w Moczelach
Na pobliskim biwaku Pstrąg zatrzymujemy się - zdecydowanie czuję, że po pięciu godzinach od śniadania muszę uzupełnić kalorie. Niestety obok jakaś grupa hałaśliwej i wulgarnej hołoty na kajakach dochodzi do siebie po nocnej libacji. Skracamy postój do minimum.
Jesteśmy niedaleko Głuska, do którego jeszcze bodajże dwa lata temu przeprawialiśmy się ostrożnie czerwonym szlakiem pieszym przez stary, drewniany most. Był on już wtedy wyłączony z eksploatacji i mocno nadpróchniały. Po ostatniej zimie zostało z niego ... tyle.
Teraz objazd szlaku czerwonego prowadzi szlakiem rowerowym. Jest stąd ok. 4 km do Starego Osieczna, do którego dojechać można asfaltem lub szlakiem pieszym (odbija w prawo za mostem na Drawie). Wariant szlakiem prowadzi do ujścia Płocicznej do Drawy. Jest bardzo malowniczy, ale trudny (kawałek stromego trawersu przez las). Most na Płocicznej:
Płociczna tuż przed ujściem do Drawy:
I jeden z niewielu nie-leśnych widoków na trasie:
Przecinamy DK w Starym Osiecznie. Oprócz agroturystyki z domowymi obiadami w Zatomiu to chyba jedyne miejsce, gdzie jest punkt gastronomiczny. Nie zdążyliśmy jeszcze zgłodnieć po naszych kanapkach, ale zatrzymujemy się na zimne piwko i lody. Przy knajpce kręci się pieseł-rezydent.
Pan z sąsiedniego stolika mięknie pod wpływem tego wzroku i szczodrze dzieli się apetycznym, grilowanym schabem.
Od Starego Osieczna do Przeborowa wytyczono czarny szlak rowerowy, którego przebieg pokrywa się z długodystansowym czerwonym szlakiem im. Czarnieckiego. Oznakowanie na tym odcinku jest fatalne, znaków czerwonych prawie nie ma, znaki czarne (rowerowe) bywają rzadko. Dobrze, że udało się reanimować mapę GPS. W porównaniu do odcinka parkowego ten fragment jest zdecydowanie bardziej uciążliwy a mniej atrakcyjny (jazda w piachu po lasach gospodarczych), jednak i tu trafiają się ładne miejsca - kilka zjazdów nad rzekę czy ślady bytności dawnych mieszkańców tych terenów.
Można też chyba przejechać leśną drogą drugim brzegiem rzeki - szlaku nie ma, ale gdzieś w internecie widać zdjęcia dość szerokiej drogi, z "tarką" po ciężkim sprzęcie. Sama nie wiem, która droga lepsza, ale chyba niekoniecznie chce mi się sprawdzać ponownie ten odcinek.
Mniej więcej w połowie dystansu szlak oddala się od Drawy do mostu na Mierzęckiej Strudze w Łęczynie. Jest tu ładne pole biwakowe i tablica z opisem szlaku kajakowego, którego nie znamy.
Dalsze kilometry to masakra - piach, brak oznakowania i stada insektów obsiadających człowieka, gdy zatrzyma się choćby na moment. Zdjęć tutaj raczej więc nie robiłam, tylko jedno.
Pod Przeborowem natrafiliśmy na ruiny umocnień Wału Pomorskiego (bunkry). W jednym miejscu zjechaliśmy też na skarpę nad malowniczym zakrętem rzeki:
Od Przeborowa jakość drogi poprawia się - do Drawin jest nawet asfalt. Ostatni most na Drawie przejeżdżamy za Drawinami – trwają prace budowlane, również na pobliskim moście kolejowym. Podobno mają zastąpić tę konstrukcję trójprzęsłową jednym przęsłem. Szkoda, bo to ładny most.
Można byłoby zakończyć wycieczkę na stacji kolejowej w Drawinach, ale pojechaliśmy jeszcze kilka km do Krzyża – gdzie Drawa uchodzi do Noteci. Ostatnie kilometry prowadzą drogą przez Łokacz Wielki, wzdłuż linii kolejowej. Stąd można odbić jeszcze do osiedla Nowe Bielice, do ujścia. My jednak chcieliśmy zdążyć na przedostatni pociąg o 18.08, więc pojechaliśmy prosto na dworzec. W sam raz, żeby jeszcze coś zjeść na ciepło przed trzygodzinną podróżą do Szczecina.
To jeszcze link do Stravy
i gpx całej trasy (sobota-niedziela).
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
68.36 km (40.00 km teren), czas: 06:42 h, avg:10.20 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Na wieczorny koncert w Drawnie
Piątek, 18 czerwca 2021 | dodano: 21.06.2021Kategoria koło Dominikowa, Zachodniopomorskie
Miniony, upalny weekend spędziłam głównie na kajaku. Raz-dwa razy do roku organizujemy sobie latem taki spływ w gronie przyjaciół. Był jednak też mały akcent rowerowy. Mianowicie gdy w tygodniu uzgadniałam szczegóły z panem, u którego od paru lat wynajmujemy kajaki w Drawnie, zagadnął mnie on, czy nie mielibyśmy czasu i ochoty przyjechać w piątek wieczorem, gdyż u niego na polu biwakowym odbędzie się koncert na wodzie. Występował zaprzyjaźniony z samorządowcami z Drawna burmistrz Czaplinka, który jest tenorem, i który śpiewał na deskach opery w Bydgoszczy, zanim został burmistrzem. Koncert był bardzo sympatyczny, w malowniczej scenerii jeziora Grażyna.
Pojechaliśmy we trójkę rowerami - z Darkiem i sąsiadka Moniką, która również brała udział w spływie kajakowym. Wieczorem upał nieco zelżał, a stare drzewa, którymi obsadzona jest droga z Dominikowa do Drawna, dawały miły cień w czasie jazdy.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Pojechaliśmy we trójkę rowerami - z Darkiem i sąsiadka Moniką, która również brała udział w spływie kajakowym. Wieczorem upał nieco zelżał, a stare drzewa, którymi obsadzona jest droga z Dominikowa do Drawna, dawały miły cień w czasie jazdy.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
14.80 km (0.00 km teren), czas: 01:00 h, avg:14.80 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Sówka nad Korytnicą
Poniedziałek, 10 maja 2021 | dodano: 11.05.2021Kategoria koło Dominikowa, trekking, Zachodniopomorskie
Przedłużyłam weekend na działce o poniedziałek, ale czasu na rowerową wycieczkę było mniej, bo do popołudnia zajęta byłam pracą zdalną. Mimo wszystko miło, że w plenerze, a nie w domu. Po południu wybraliśmy się z Darkiem na niedługą przejażdżkę - tym razem nie nad Drawę, lecz nad Korytnicę - drugą z pobliskich rzek. Jadąc leśnymi duktami odwiedziliśmy małą, śródleśną osadę Sówka - z polem biwakowym dla kajakarzy, a wróciliśmy bocznymi asfaltami. Po drodze minęło nas może ze trzy samochody.
Przed Dominikowem skręciliśmy jeszcze w ścieżkę nad jezioro Chomętowskie. To dość dzikie miejsce, czasami wykorzystywane przez okolicznych wędkarzy. Piękna, już prawdziwie letnia pogoda - termometr pokazywał 27 stopni, aż się nie chciało wracać.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Przed Dominikowem skręciliśmy jeszcze w ścieżkę nad jezioro Chomętowskie. To dość dzikie miejsce, czasami wykorzystywane przez okolicznych wędkarzy. Piękna, już prawdziwie letnia pogoda - termometr pokazywał 27 stopni, aż się nie chciało wracać.
Rower:rower działkowy
Dane wycieczki:
19.00 km (9.00 km teren), czas: 01:24 h, avg:13.57 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad Drawą #2
Niedziela, 9 maja 2021 | dodano: 10.05.2021Kategoria koło Dominikowa, trekking, Zachodniopomorskie
Celem niedzielnej wycieczki była elektrownia wodna Borowo, w której jeszcze nie byliśmy. Generalnie słabiej znamy tereny Puszczy Drawskiej, położone na północ od DK 10, pomimo, że są one w zasięgu rowerowym od nas z działki.
Nasza trasa prowadziła niebieskim szlakiem z Dominikowa przez wieś Sieniawę do Drawna, a następnie doliną Drawy w górę rzeki do Rościna i Prostyni. Krótko przed Prostynią odbiliśmy w pieszy szlak zielony, który doprowadził nas przez poligon do Borowa. Powrót szlakami rowerowymi wytyczonymi przez gminę Kalisz Pomorski przez miejscowości Suchowo i Cybowo, a następnie jezioro Mąkowarskie i leśniczówkę Łowno z powrotem do Dominikowa. Trasa w większości terenowymi drogami, asfaltu było nie więcej niż 20%, więc tempo jazdy wolne, za to możliwość bliskiego obcowania z przyrodą, dużo urozmaiconych krajobrazów i mało cywilizacji, a i też nigdzie nam się nie śpieszyło.
Bardzo lubię stare drogi obsadzone drzewami, jak ta do Sieniawy:
Nad jeziorem Grażyna. Po drugiej stronie widać zabudowania Drawna:
Darek i ja na drewnianym mostku na Drawie, gdzie rzeka bagienną deltą uchodzi do jeziora Grażyna.
Stąd zaczyna się bardzo malowniczy odcinek niebieskiego szlaku skrajem doliny Drawy, przez leśne tereny.
Lizawki dla zwierzyny płowej:
Nad zakolem rzeki:
Miejsce biwakowe dla rowerzystów i kajakarzy w Rościnie. Tutaj zatrzymujemy się na mały popas - zabrane ze sobą drożdżówki smakują wybornie w takiej scenerii:
Od Rościna szlak odchodzi od rzeki i zaczynają się bardziej piaszczyste tereny. Pod jedną górę trzeba zsiąść z roweru i pchać w luźnym piachu prawie po kostki. Trwająca susza pogarsza kondycję takich dróg. Dochodzimy do mostku na Mąkowarce (Drawicy) - dopływie Drawy.
Krótko za mostkiem opuszczamy pieszy szlak i odbijamy na rowerowy, poprowadzony szutrówką - zdecydowanie łatwiejszą do jazdy. Docieramy do linii kolejowej Stargard-Kalisz Pomorski, a następnie do drogi krajowej nr 10. Kilkaset metrów musimy pojechać bardzo ruchliwą krajówką bez pobocza. Tylko kilkaset metrów, ale zdążyły mnie dość mocno zestresować. Z ulgą odbijamy w boczną drogę do Prostyni. Nagrodą jest równiutki asfalt, praktycznie bez ruchu samochodowego.
Drawa w Prostyni:
Tuż za Prostynią asfalt się kończy i przechodzi w starą, brukowaną drogę. Tablica informuje, że wjeżdżamy na teren poligonu. Jak to? Wstęp wzbroniony, a poprowadzono tutaj szlak turystyczny? Trochę to sprzeczne ze sobą. Postanawiamy jednak jechać, wychodząc z założenia, że jeśli będą jakieś manewry, to najwyżej nas zawrócą.
Na wszelki wypadek nie robię zdjęć, żeby nikt się nie przyczepił. Kocie łby przechodzą w szutrówkę, a następnie w płyty jumbo. Mija nas tylko jeden wojskowy łazik, a tak - pustki.
Dojeżdżamy do zabytkowej, ponad stuletniej elektrowni w Borowie, która w zasadzie nie jest na samej Drawie, ale na kanale energetycznym, równoległym do koryta rzeki:
Różnica poziomów wody robi wrażenie. Widok od dołu:
Tutaj robimy sobie kolejny postój, na kanapki. Przy drodze kolejna tablica w czterech językach i tym razem znak opuszczonej kuli, że dzisiaj nie ma strzelania.
Opuszczamy teren poligonu i jedziemy drogą do Suchowa. Uwagę naszą przyciąga ładny, kamienny kościół pw. Zmartwychwstania Pańskiego. Nie jest jednak tak stary, jak sądziliśmy, bo pochodzi z XIX w.
Tak jak pisałam na początku - teraz poruszamy się szlakami rowerowymi, przy czym są to polne drogi. Czasami ubite, czasami piaszczyste. Gdzieś po drodze do Cybowa:
Na wjeżdzie do Cybowa rosną dwa imponujące dęby. Zatrzymujemy się na chwilę, żeby podziwiać kolosy:
A w samej wiosce - bocianie gniazdo z parą lokatorów i pustostan obok. Zdjęcie z dedykacją dla kolegów - fotoamatorów-ornitologów ;-)
W Cybowie ponownie przekraczamy DK 10, na szczęście nie musimy po niej jechać i kierujemy się w stronę jeziora Mąkowarskiego.
Tutaj zaglądamy jeszcze na ruiny młyna na Mąkowarce:
Przy drodze kwitnie barwinek:
Jeszcze chwila relaksu nad jeziorem i wracamy do domu:
Rewitalizacja nieczynnej linii kolejowej Kalisz Pomorski-Drawno:
I już nasze okolice, w Dominikowie:
Piękny dzień, prawdziwie majowy i ciepły. Pierwsza okazja do jazdy w letnich ciuchach, oby więcej takiej pogody.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nasza trasa prowadziła niebieskim szlakiem z Dominikowa przez wieś Sieniawę do Drawna, a następnie doliną Drawy w górę rzeki do Rościna i Prostyni. Krótko przed Prostynią odbiliśmy w pieszy szlak zielony, który doprowadził nas przez poligon do Borowa. Powrót szlakami rowerowymi wytyczonymi przez gminę Kalisz Pomorski przez miejscowości Suchowo i Cybowo, a następnie jezioro Mąkowarskie i leśniczówkę Łowno z powrotem do Dominikowa. Trasa w większości terenowymi drogami, asfaltu było nie więcej niż 20%, więc tempo jazdy wolne, za to możliwość bliskiego obcowania z przyrodą, dużo urozmaiconych krajobrazów i mało cywilizacji, a i też nigdzie nam się nie śpieszyło.
Bardzo lubię stare drogi obsadzone drzewami, jak ta do Sieniawy:
Nad jeziorem Grażyna. Po drugiej stronie widać zabudowania Drawna:
Darek i ja na drewnianym mostku na Drawie, gdzie rzeka bagienną deltą uchodzi do jeziora Grażyna.
Stąd zaczyna się bardzo malowniczy odcinek niebieskiego szlaku skrajem doliny Drawy, przez leśne tereny.
Lizawki dla zwierzyny płowej:
Nad zakolem rzeki:
Miejsce biwakowe dla rowerzystów i kajakarzy w Rościnie. Tutaj zatrzymujemy się na mały popas - zabrane ze sobą drożdżówki smakują wybornie w takiej scenerii:
Od Rościna szlak odchodzi od rzeki i zaczynają się bardziej piaszczyste tereny. Pod jedną górę trzeba zsiąść z roweru i pchać w luźnym piachu prawie po kostki. Trwająca susza pogarsza kondycję takich dróg. Dochodzimy do mostku na Mąkowarce (Drawicy) - dopływie Drawy.
Krótko za mostkiem opuszczamy pieszy szlak i odbijamy na rowerowy, poprowadzony szutrówką - zdecydowanie łatwiejszą do jazdy. Docieramy do linii kolejowej Stargard-Kalisz Pomorski, a następnie do drogi krajowej nr 10. Kilkaset metrów musimy pojechać bardzo ruchliwą krajówką bez pobocza. Tylko kilkaset metrów, ale zdążyły mnie dość mocno zestresować. Z ulgą odbijamy w boczną drogę do Prostyni. Nagrodą jest równiutki asfalt, praktycznie bez ruchu samochodowego.
Drawa w Prostyni:
Tuż za Prostynią asfalt się kończy i przechodzi w starą, brukowaną drogę. Tablica informuje, że wjeżdżamy na teren poligonu. Jak to? Wstęp wzbroniony, a poprowadzono tutaj szlak turystyczny? Trochę to sprzeczne ze sobą. Postanawiamy jednak jechać, wychodząc z założenia, że jeśli będą jakieś manewry, to najwyżej nas zawrócą.
Na wszelki wypadek nie robię zdjęć, żeby nikt się nie przyczepił. Kocie łby przechodzą w szutrówkę, a następnie w płyty jumbo. Mija nas tylko jeden wojskowy łazik, a tak - pustki.
Dojeżdżamy do zabytkowej, ponad stuletniej elektrowni w Borowie, która w zasadzie nie jest na samej Drawie, ale na kanale energetycznym, równoległym do koryta rzeki:
Różnica poziomów wody robi wrażenie. Widok od dołu:
Tutaj robimy sobie kolejny postój, na kanapki. Przy drodze kolejna tablica w czterech językach i tym razem znak opuszczonej kuli, że dzisiaj nie ma strzelania.
Opuszczamy teren poligonu i jedziemy drogą do Suchowa. Uwagę naszą przyciąga ładny, kamienny kościół pw. Zmartwychwstania Pańskiego. Nie jest jednak tak stary, jak sądziliśmy, bo pochodzi z XIX w.
Tak jak pisałam na początku - teraz poruszamy się szlakami rowerowymi, przy czym są to polne drogi. Czasami ubite, czasami piaszczyste. Gdzieś po drodze do Cybowa:
Na wjeżdzie do Cybowa rosną dwa imponujące dęby. Zatrzymujemy się na chwilę, żeby podziwiać kolosy:
A w samej wiosce - bocianie gniazdo z parą lokatorów i pustostan obok. Zdjęcie z dedykacją dla kolegów - fotoamatorów-ornitologów ;-)
W Cybowie ponownie przekraczamy DK 10, na szczęście nie musimy po niej jechać i kierujemy się w stronę jeziora Mąkowarskiego.
Tutaj zaglądamy jeszcze na ruiny młyna na Mąkowarce:
Przy drodze kwitnie barwinek:
Jeszcze chwila relaksu nad jeziorem i wracamy do domu:
Rewitalizacja nieczynnej linii kolejowej Kalisz Pomorski-Drawno:
I już nasze okolice, w Dominikowie:
Piękny dzień, prawdziwie majowy i ciepły. Pierwsza okazja do jazdy w letnich ciuchach, oby więcej takiej pogody.
Rower:rower działkowy
Dane wycieczki:
51.38 km (40.00 km teren), czas: 04:27 h, avg:11.55 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad Drawą #1
Sobota, 8 maja 2021 | dodano: 08.05.2021Kategoria koło Dominikowa, trekking, Zachodniopomorskie
Weekend na działce to i wycieczki rowerowe w nieco innych rejonach niż na co dzień, bo w gminie Drawno. Dzisiejsza sobota słoneczna, ale wciąż jeszcze chłodna, dlatego w polarkach i wiatrówkach wybraliśmy się z Darkiem zobaczyć, czy wiosna już zagościła nad Drawą. Niedługa i nieśpieszna pętelka trasą Barnimie - Borowiec - Drawnik - Drawno - Podegrodzie - Barnimie - Dominikowo.
Widok na Drawę z mostu w Barnimiu - nad wodą kwitną kaczeńce:
Na rzece pusto, nie ma kajakarzy - bo do końca czerwca jest okres ochronny i nie wolno organizować spływów. Zaglądamy na drewnianą kładkę na wysokości wioski Podegrodzie:
Zawilcowa łąka nad rzeką:
Widok na drugą stronę z kładki:
Pałacyk myśliwski w Borowcu, należący do Lasów Państwowych:
Stąd niedaleko już do osady Drawnik, gdzie przy moście jest pole biwakowe. Zatrzymujemy się tam na chwilę, na pomoście nad wodą
Zielone pole między Drawnem a Barnimiem, a na nim bocian. Najpierw był sporo bliżej, ale zanim wyciągnęłam telefon, to spłoszył się i odfrunął.
Darek na skraju drogi
I na koniec pałacyk w Podegrodziu - własność prywatna.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Widok na Drawę z mostu w Barnimiu - nad wodą kwitną kaczeńce:
Na rzece pusto, nie ma kajakarzy - bo do końca czerwca jest okres ochronny i nie wolno organizować spływów. Zaglądamy na drewnianą kładkę na wysokości wioski Podegrodzie:
Zawilcowa łąka nad rzeką:
Widok na drugą stronę z kładki:
Pałacyk myśliwski w Borowcu, należący do Lasów Państwowych:
Stąd niedaleko już do osady Drawnik, gdzie przy moście jest pole biwakowe. Zatrzymujemy się tam na chwilę, na pomoście nad wodą
Zielone pole między Drawnem a Barnimiem, a na nim bocian. Najpierw był sporo bliżej, ale zanim wyciągnęłam telefon, to spłoszył się i odfrunął.
Darek na skraju drogi
I na koniec pałacyk w Podegrodziu - własność prywatna.
Rower:rower działkowy
Dane wycieczki:
22.80 km (8.00 km teren), czas: 01:40 h, avg:13.68 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Inauguracja sezonu działkowego
Niedziela, 18 kwietnia 2021 | dodano: 18.04.2021Kategoria Zachodniopomorskie, trekking, koło Dominikowa
Weekend pod znakiem wiosennych prac porządkowych na działce - Darek ogarniał część ogrodową, a ja sprzątałam po zimie w domku. W niedzielne popołudnie znaleźliśmy jednak trochę czasu, żeby wspólnie przejechać się rowerami po okolicy na niedługą wycieczkę. Pogoda trochę kapryśna - zarówno w sobotę jak i dzisiaj przelotne opady, ale było też i trochę słońca, a temperatura całkiem znośna, jak na tegoroczne przedłużające się przedwiośnie.
Leśną drogą, a potem bocznym asfaltem pojechaliśmy do Nowej Korytnicy. Na rzece wyjątkowo wysoki stan wody - dawno tak rozlanej Korytnicy nie widzieliśmy.
W tym miejscu czasami rozpoczynamy spływ kajakowy:
Darek na moście, z widokiem na jezioro Nowa Korytnica
W powrotnej drodze znów odbiliśmy w las, w gruntową drogę, którą prowadzi niebieski szlak pieszy z doliny Płocicznej do Drawna. Oznakowanie szlaku miejscami słabo widoczne, ale pomagaliśmy sobie aplikacją mapy.cz.
Ze szlaku odbiliśmy do dojścia nad jezioro Szerokie od wschodniej strony. Jest tu wiata, pomost i miejsce biwakowe - jeszcze tu nie byliśmy, zazwyczaj zaglądamy nad Szerokie od zachodniej strony.
Nadleśnictwo Kalisz Pomorski już kilka lat temu zadbało o staranne oznakowanie dróg na swoim terenie. Estetyczne drogowskazy są dla turystów bardzo pomocne.
I jeszcze widok na jezioro Szerokie od zachodu:
Wracając zaglądam jeszcze nad nasze Jezioro Dominikowskie, tuż przed deszczem. Gdy wracam na działkę z nieba lecą pierwsze krople kwietniowego, rzęsistego deszczu.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Leśną drogą, a potem bocznym asfaltem pojechaliśmy do Nowej Korytnicy. Na rzece wyjątkowo wysoki stan wody - dawno tak rozlanej Korytnicy nie widzieliśmy.
W tym miejscu czasami rozpoczynamy spływ kajakowy:
Darek na moście, z widokiem na jezioro Nowa Korytnica
W powrotnej drodze znów odbiliśmy w las, w gruntową drogę, którą prowadzi niebieski szlak pieszy z doliny Płocicznej do Drawna. Oznakowanie szlaku miejscami słabo widoczne, ale pomagaliśmy sobie aplikacją mapy.cz.
Ze szlaku odbiliśmy do dojścia nad jezioro Szerokie od wschodniej strony. Jest tu wiata, pomost i miejsce biwakowe - jeszcze tu nie byliśmy, zazwyczaj zaglądamy nad Szerokie od zachodniej strony.
Nadleśnictwo Kalisz Pomorski już kilka lat temu zadbało o staranne oznakowanie dróg na swoim terenie. Estetyczne drogowskazy są dla turystów bardzo pomocne.
I jeszcze widok na jezioro Szerokie od zachodu:
Wracając zaglądam jeszcze nad nasze Jezioro Dominikowskie, tuż przed deszczem. Gdy wracam na działkę z nieba lecą pierwsze krople kwietniowego, rzęsistego deszczu.
Rower:rower działkowy
Dane wycieczki:
25.10 km (15.00 km teren), czas: 02:09 h, avg:11.67 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad jezioro Szerokie i do Nowej Korytnicy
Niedziela, 4 października 2020 | dodano: 04.10.2020Kategoria koło Dominikowa, Zachodniopomorskie
Przedpołudnie ponure i deszczowe, więc pierwszą połowę niedzieli spędziliśmy z Darkiem na robieniu porządków w domku na działce i w ogrodzie (w czasie, gdy bardzo nie padało). Nawet zastanawialiśmy się, czy nie zwinąć się po obiedzie do domu, ale pogoda jednak poprawiła się i wyszło słońce, co skłoniło nas do wybrania się na niedługą, rowerową wycieczkę. Nie było, co prawda, tak ciepło jak w sobotę, ale całkiem przyjemnie. Razem z postojami wyszły dwie godzinki, a trasa - leśnymi duktami nad jezioro Szerokie, potem przez las do Nowej Korytnicy i stamtąd kiepskim, dziurawym asfaltem z powrotem w stronę działki. Ostatni odcinek to skrót znów gruntową drogą przez las.
Nad jeziorem Szerokim:
Nad Korytnicą
Leśniczówka w Nowej Korytnicy
Droga na skróty
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad jeziorem Szerokim:
Nad Korytnicą
Leśniczówka w Nowej Korytnicy
Droga na skróty
Rower:rower działkowy
Dane wycieczki:
25.10 km (0.00 km teren), czas: 01:52 h, avg:13.45 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad Drawą i Korytnicą
Sobota, 3 października 2020 | dodano: 04.10.2020Kategoria koło Dominikowa, Zachodniopomorskie
Jesienny wypadzik działkowy, ponownie do Drawieńskiego Parku Narodowego. I znów klasyk wzdłuż Drawy z Barnimia czerwonym szlakiem im. St. Czarnieckiego, tym razem tylko do Moczeli, ale powrót trochę inną trasą niż ostatnim razem. O tej porze roku w DPN-ie jest całkiem pusto, nawet w tak piękną, słoneczną i ciepłą sobotę - nie ma kajakarzy, letników - i można mieć te wszystkie wspaniałe miejsca na wyłączność. No, prawie na wyłączność - spotkaliśmy jedną jedyną parę pieszych turystów na szlaku.
Zakole Drawy na południe od Barnimia:
Na szlaku
Schody i slip dla kajaków przy biwaku Barnimie
Przy pomoście znaleźliśmy tratwę-pułapkę, którą Park Narodowy używa do obserwacji i odławiania norki amerykańskiej. Ten obcy, ekspansywny gatunek pojawił się tutaj w 2009 roku i niestety zagraża rodzimej faunie.
Jedziemy dalej i wkrótce docieramy do polany Święta Hala, gdzie zatrzymujemy się na kanapki.
Wysoki brzeg nad Drawą:
Tuż obok znajduje się zejście do Wydrzego Głazu - największego głazu w korycie Drawy o ponad 14-metrowym obwodzie i wadze 45 ton. Wejście na niego suchą nogą wcale nie jest takie proste, bo głaz ze wszystkich stron otoczony jest wodą i trzeba zwinnie wdrapać się przy pomocy przerzuconego konara.
Docieramy do Moczeli i do mostu drogowego na Drawie, którym przeprawiamy się na drugą stronę
Wczesna jesień nad Drawą:
Około kilometra dalej, na rozstaju dróg znajduje się dawny, ewangelicki cmentarz. Kiedyś istniała tutaj wioska Dąbrowa (Springe), dziś tylko nagrobki świadczą o tym, że kiedyś było to zamieszkałe miejsce. Cmentarz pochodzi z początku XIX w., obecnie jest uporządkowany i opatrzony tablicą informacyjną, a same groby mają ciekawe formy - ściętych pni drzew albo otwartych ksiąg. Jest też nagrobek pary o polsko brzmiącym nazwisku - Schalowski
Z szosy prowadzącej z Głuska w stronę Drawna skręcamy w drogę do Rogoźnicy i Jeleni. Dawniej betonowy, utwardzony trakt teraz jest w rozsypce, ale droga jest przejezdna. Rogoźnica - sto lat temu wioska licząca kilkudziesięciu mieszkańców, teraz składa się z jednego gospodarstwa. Dojeżdżamy do rozdroża na Sówkę i Jelenie. Skręcamy w piaszczystą drogę do Sówki. Po ostatnich opadach deszczu piach jest ubity i twardy, można jechać.
W Sówce kolejny krótki postój - tym razem nad Korytnicą.
Wypijamy z Darkiem na pomoście na spółkę piwko i patrzymy na nartniki, hasające po tafli wody:
Przez las wracamy na szosę i na naszą działkę. Wieczór kończymy przy ognisku i kiełbaskach. Jest ciepło, wyjątkowo ciepło jak na październik.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Zakole Drawy na południe od Barnimia:
Na szlaku
Schody i slip dla kajaków przy biwaku Barnimie
Przy pomoście znaleźliśmy tratwę-pułapkę, którą Park Narodowy używa do obserwacji i odławiania norki amerykańskiej. Ten obcy, ekspansywny gatunek pojawił się tutaj w 2009 roku i niestety zagraża rodzimej faunie.
Jedziemy dalej i wkrótce docieramy do polany Święta Hala, gdzie zatrzymujemy się na kanapki.
Wysoki brzeg nad Drawą:
Tuż obok znajduje się zejście do Wydrzego Głazu - największego głazu w korycie Drawy o ponad 14-metrowym obwodzie i wadze 45 ton. Wejście na niego suchą nogą wcale nie jest takie proste, bo głaz ze wszystkich stron otoczony jest wodą i trzeba zwinnie wdrapać się przy pomocy przerzuconego konara.
Docieramy do Moczeli i do mostu drogowego na Drawie, którym przeprawiamy się na drugą stronę
Wczesna jesień nad Drawą:
Około kilometra dalej, na rozstaju dróg znajduje się dawny, ewangelicki cmentarz. Kiedyś istniała tutaj wioska Dąbrowa (Springe), dziś tylko nagrobki świadczą o tym, że kiedyś było to zamieszkałe miejsce. Cmentarz pochodzi z początku XIX w., obecnie jest uporządkowany i opatrzony tablicą informacyjną, a same groby mają ciekawe formy - ściętych pni drzew albo otwartych ksiąg. Jest też nagrobek pary o polsko brzmiącym nazwisku - Schalowski
Z szosy prowadzącej z Głuska w stronę Drawna skręcamy w drogę do Rogoźnicy i Jeleni. Dawniej betonowy, utwardzony trakt teraz jest w rozsypce, ale droga jest przejezdna. Rogoźnica - sto lat temu wioska licząca kilkudziesięciu mieszkańców, teraz składa się z jednego gospodarstwa. Dojeżdżamy do rozdroża na Sówkę i Jelenie. Skręcamy w piaszczystą drogę do Sówki. Po ostatnich opadach deszczu piach jest ubity i twardy, można jechać.
W Sówce kolejny krótki postój - tym razem nad Korytnicą.
Wypijamy z Darkiem na pomoście na spółkę piwko i patrzymy na nartniki, hasające po tafli wody:
Przez las wracamy na szosę i na naszą działkę. Wieczór kończymy przy ognisku i kiełbaskach. Jest ciepło, wyjątkowo ciepło jak na październik.
Rower:rower działkowy
Dane wycieczki:
46.80 km (0.00 km teren), czas: 04:06 h, avg:11.41 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Doliną Płocicznej
Niedziela, 13 września 2020 | dodano: 13.10.2020Kategoria koło Dominikowa, Zachodniopomorskie
Ostatni z zaległych wpisów - tym razem działkowy sprzed miesiąca. Będzie dużo zielonego i dużo wody. Główną bohaterką będzie tym razem Płociczna - lewobrzeżny dopływ Drawy o długości ponad 50 km. Płociczna to rzeka mało znana, bo wyłączona z turystyki kajakowej. Dotrzeć tu można pieszo lub rowerem, bo i drogi asfaltowe omijają raczej te tereny.
Zanim dotrzemy z Darkiem nad Płociczną przecinamy jeszcze dwie rzeczki - Słopicę, która notabene płynie przy naszej działce, oraz Korytnicę.
Słopica widziana z mostu na leśnej drodze między szosą z Niemieńska, a Sówką:
Jedziemy leśnymi drogami. W Sówce jakaś grupa już kończy spływ Korytnicą:
Fotka prosto z mostu:
Następnie gruntową drogą jedziemy w kierunku na Jelenie - małą wioskę zagubioną w lesie. Po drodze trochę grzybiarzy.
Jelenie w pełnej krasie - akurat był miesiąc temu sezon na rykowisko ;-)
Za kolejną osadą - Miradź - zaczynają się tereny Drawieńskiego Parku Narodowego. Grzybiarzy już więc tutaj nie ma. Jest za to nasz cel podróży - Płociczna po raz pierwszy:
Szlak początkowo jest jeszcze przejezdny dla rowerów, potem - w okolicy Śmiałkowych Wzgórz - zmienia się w wąską i krętą ścieżynę biegnącą po zarośniętym terenie. W oddali widać jezioro Jamno (zwane również Gemel), nad którym robimy sobie popas.
Miejscami trzeba prowadzić rower, zwłaszcza że teren jest do tego mocno pagórkowaty. Jest za to więcej czasu na rozglądanie się dokoła i podziwianie widoków. Kolejny most na Płocicznej - można stąd wrócić niebieskim szlakiem do Miradza, albo - tak jak my - pojechać dalej czerwonym wzdłuż rzeki.
Teraz szlak biegnie wałem, wzdłuż dawnego Kanału Sicieńskiego. Kanał - zbudowany dwieście lat temu - nawadniał okoliczne łąki. Teraz łąki zarósł las, wsie się wyludniły, a kanał - uszkodzony w II wojnie światowej i zniszczony przez jakichś gamoni, wyznaczonych do jego naprawy po wojnie, całkiem wysechł.
Resztki młyna w nieistniejącej osadzie Pustelnia:
I miejsce przy węźle szlaków:
Stąd można pojechać do Głuska żółtym szlakiem - ścieżką brzegiem jeziora Ostrowieckiego, albo leśnymi drogami przez osadę Ostrowite (szlaki czerwony, niebieski i czarny). My wybieramy tym razem drugi wariant, zahaczając po drodze o ruiny Starej Węgorni. Tutaj Płociczna nieoczekiwanie zmienia się ze spokojnej, nizinnej rzeczki w rwący potok:
Przejeżdżamy przez osadę leśną Ostrowite, w której mieści się terenowa stacja DPN-u.
I na chwilkę zatrzymujemy się nad jeziorem Ostrowieckim:
Dalej powrót przez Głusko, Sitnicę do Bogdanki - lepszym (na terenie województwa lubuskiego) i tragicznym (w granicach zachodniopomorskiego) asfaltem. Jeszcze zaglądamy na Bogdankę, na pole biwakowe w widłach Drawy i Korytnicy.
I wracamy na działkę. Mapka wycieczki:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Zanim dotrzemy z Darkiem nad Płociczną przecinamy jeszcze dwie rzeczki - Słopicę, która notabene płynie przy naszej działce, oraz Korytnicę.
Słopica widziana z mostu na leśnej drodze między szosą z Niemieńska, a Sówką:
Jedziemy leśnymi drogami. W Sówce jakaś grupa już kończy spływ Korytnicą:
Fotka prosto z mostu:
Następnie gruntową drogą jedziemy w kierunku na Jelenie - małą wioskę zagubioną w lesie. Po drodze trochę grzybiarzy.
Jelenie w pełnej krasie - akurat był miesiąc temu sezon na rykowisko ;-)
Za kolejną osadą - Miradź - zaczynają się tereny Drawieńskiego Parku Narodowego. Grzybiarzy już więc tutaj nie ma. Jest za to nasz cel podróży - Płociczna po raz pierwszy:
Szlak początkowo jest jeszcze przejezdny dla rowerów, potem - w okolicy Śmiałkowych Wzgórz - zmienia się w wąską i krętą ścieżynę biegnącą po zarośniętym terenie. W oddali widać jezioro Jamno (zwane również Gemel), nad którym robimy sobie popas.
Miejscami trzeba prowadzić rower, zwłaszcza że teren jest do tego mocno pagórkowaty. Jest za to więcej czasu na rozglądanie się dokoła i podziwianie widoków. Kolejny most na Płocicznej - można stąd wrócić niebieskim szlakiem do Miradza, albo - tak jak my - pojechać dalej czerwonym wzdłuż rzeki.
Teraz szlak biegnie wałem, wzdłuż dawnego Kanału Sicieńskiego. Kanał - zbudowany dwieście lat temu - nawadniał okoliczne łąki. Teraz łąki zarósł las, wsie się wyludniły, a kanał - uszkodzony w II wojnie światowej i zniszczony przez jakichś gamoni, wyznaczonych do jego naprawy po wojnie, całkiem wysechł.
Resztki młyna w nieistniejącej osadzie Pustelnia:
I miejsce przy węźle szlaków:
Stąd można pojechać do Głuska żółtym szlakiem - ścieżką brzegiem jeziora Ostrowieckiego, albo leśnymi drogami przez osadę Ostrowite (szlaki czerwony, niebieski i czarny). My wybieramy tym razem drugi wariant, zahaczając po drodze o ruiny Starej Węgorni. Tutaj Płociczna nieoczekiwanie zmienia się ze spokojnej, nizinnej rzeczki w rwący potok:
Przejeżdżamy przez osadę leśną Ostrowite, w której mieści się terenowa stacja DPN-u.
I na chwilkę zatrzymujemy się nad jeziorem Ostrowieckim:
Dalej powrót przez Głusko, Sitnicę do Bogdanki - lepszym (na terenie województwa lubuskiego) i tragicznym (w granicach zachodniopomorskiego) asfaltem. Jeszcze zaglądamy na Bogdankę, na pole biwakowe w widłach Drawy i Korytnicy.
I wracamy na działkę. Mapka wycieczki:
Rower:rower działkowy
Dane wycieczki:
59.60 km (25.00 km teren), czas: 05:21 h, avg:11.14 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Bierzwnik - lasy, jeziora i cystersi
Niedziela, 16 sierpnia 2020 | dodano: 16.08.2020Kategoria koło Dominikowa, Zachodniopomorskie
Niedzielna wycieczka z Darkiem była trochę zainspirowana jednym z ostatnich wpisów użytkownika anesz88, który chyba jednak zlikwidował konto na bikestats (szkoda bardzo!). Obraliśmy kierunek dawno przez nas nie wybierany, a na pewno nie w tym kilometrażu.
Wyruszyliśmy rano, krótko po dziewiątej, gdy upał jeszcze nie był tak dokuczliwy. Odcinek do Barnimia znamy chyba na pamięć - nic nowego. Tradycyjnie zatrzymaliśmy się na moście na Drawie. Pusto tu jeszcze o tej porze, żadnych kajakarzy, a może po prostu druga połowa sierpnia to już mniejsze oblężenie? Trzeba zapamiętać, bo - jak widać po ostatnim tygodniu - jest szansa na pogodę-sztos bez tłumów na rzece.
Dalej pojechaliśmy gruntową drogą do Brzezin, która niestety po ostatnich suszach zamieniła się w istną pustynię! 9 kilometrów mordęgi w piachu - albo pchanie roweru, albo ostrożne wybieranie drogi i ciągłe uślizgi koła na sypkim podłożu. Tragedia - miałam chwile zwątpienia i padło parę niecenzuralnych słów. Żałowałam, że nie wybraliśmy objazdu przez Drawno i Kiełpino. Nadłożylibyśmy drogi, ale czasowo z pewnością bylibyśmy do przodu.
Na pocieszenie mieliśmy trochę kwitnących wrzosów na poboczu:
Z ulgą powitaliśmy Brzeziny i czynny sklep, w którym zregenerowaliśmy siły przy radlerze i trochę podsuszonych rogalikach z marmoladą. W wiosce jest ciekawy kościół z muru pruskiego i pałac, w którym mieści się DPS:
Kolejny odcinek to asfaltowa, boczna droga do Zieleniewa - ładna i przyjemna do jazdy, oraz fragment DW 160 z Zieleniewa do Bierzwnika, będący częścią drogi wojewódzkiej z Choszczna do Drezdenka. Tutaj mija nas kilku kolarzy na szosówkach, ale ogólnie ruch nie jest duży i jedzie się dobrze.
Wkrótce dojeżdżamy do celu naszej wycieczki - Bierzwnika, ze średniowiecznym zespołem klasztornym cystersów z XIV w. Gotyckie budowle sakralne robią wrażenie:
I jeszcze wnętrze kościoła:
Obok znajdują się również ruiny browaru klasztornego, w których niestety zamiast kadzi - rośnie sobie zagajnik. Tak więc zamiast piwa - tylko chwila zadumy.
Klasztor leży nad jeziorem Kuchta, do którego schodzimy - znajdując urocze źródełko z płaskorzeźbą trzech ryb, symbolizujących Trójcę Świętą. Podobno woda z tego źródełka kiedyś była wykorzystywana przez pracowitych cystersów do produkcji w browarze.
Jest i drewniana promenada z widokiem na miasteczko:
Z Bierzwnika skręcamy w boczną, asfaltową drogę do Wygonu. Po drodze zaglądamy w Łasku nad jezioro Wielkie Wyrwy, znajdując urokliwą małą plażyczkę i miejsce do kąpieli. Oprócz nas - trzy towarzystwa kocykowe z dziećmi i psami, spokojnie i sielsko. Jezioro Wielkie Wyrwy (zwane też Przytoczno) ma kształt sporej podkowy i jest tam rezerwat przyrody.
Nie możemy oprzeć się pokusie i wskakujemy do cudownie ciepłej i przejrzystej wody. Co za przyjemność!
Następnie mijamy wioskę Łasko i Wygon, gdzie przy tartaku kończy się asfalt. Dalej pojedziemy kocimi łbami aż do Zatomia - na szczęście na całej długości jest szersze lub węższe pobocze i udaje się przejechać skrajem, nie gubiąc po drodze wszystkich plomb z zębów:
Wśród leśnych ostępów ukrytych jest kilka kolejnych jezior - Piaski, Kołki, Rokiet - i miejsca biwakowe. Zaglądamy nad jezioro Kołki z krystalicznie czystą wodą:
Za Zatomiem po raz drugi przekraczamy Drawę - stąd już tylko 9 km na naszą działkę.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wyruszyliśmy rano, krótko po dziewiątej, gdy upał jeszcze nie był tak dokuczliwy. Odcinek do Barnimia znamy chyba na pamięć - nic nowego. Tradycyjnie zatrzymaliśmy się na moście na Drawie. Pusto tu jeszcze o tej porze, żadnych kajakarzy, a może po prostu druga połowa sierpnia to już mniejsze oblężenie? Trzeba zapamiętać, bo - jak widać po ostatnim tygodniu - jest szansa na pogodę-sztos bez tłumów na rzece.
Dalej pojechaliśmy gruntową drogą do Brzezin, która niestety po ostatnich suszach zamieniła się w istną pustynię! 9 kilometrów mordęgi w piachu - albo pchanie roweru, albo ostrożne wybieranie drogi i ciągłe uślizgi koła na sypkim podłożu. Tragedia - miałam chwile zwątpienia i padło parę niecenzuralnych słów. Żałowałam, że nie wybraliśmy objazdu przez Drawno i Kiełpino. Nadłożylibyśmy drogi, ale czasowo z pewnością bylibyśmy do przodu.
Na pocieszenie mieliśmy trochę kwitnących wrzosów na poboczu:
Z ulgą powitaliśmy Brzeziny i czynny sklep, w którym zregenerowaliśmy siły przy radlerze i trochę podsuszonych rogalikach z marmoladą. W wiosce jest ciekawy kościół z muru pruskiego i pałac, w którym mieści się DPS:
Kolejny odcinek to asfaltowa, boczna droga do Zieleniewa - ładna i przyjemna do jazdy, oraz fragment DW 160 z Zieleniewa do Bierzwnika, będący częścią drogi wojewódzkiej z Choszczna do Drezdenka. Tutaj mija nas kilku kolarzy na szosówkach, ale ogólnie ruch nie jest duży i jedzie się dobrze.
Wkrótce dojeżdżamy do celu naszej wycieczki - Bierzwnika, ze średniowiecznym zespołem klasztornym cystersów z XIV w. Gotyckie budowle sakralne robią wrażenie:
I jeszcze wnętrze kościoła:
Obok znajdują się również ruiny browaru klasztornego, w których niestety zamiast kadzi - rośnie sobie zagajnik. Tak więc zamiast piwa - tylko chwila zadumy.
Klasztor leży nad jeziorem Kuchta, do którego schodzimy - znajdując urocze źródełko z płaskorzeźbą trzech ryb, symbolizujących Trójcę Świętą. Podobno woda z tego źródełka kiedyś była wykorzystywana przez pracowitych cystersów do produkcji w browarze.
Jest i drewniana promenada z widokiem na miasteczko:
Z Bierzwnika skręcamy w boczną, asfaltową drogę do Wygonu. Po drodze zaglądamy w Łasku nad jezioro Wielkie Wyrwy, znajdując urokliwą małą plażyczkę i miejsce do kąpieli. Oprócz nas - trzy towarzystwa kocykowe z dziećmi i psami, spokojnie i sielsko. Jezioro Wielkie Wyrwy (zwane też Przytoczno) ma kształt sporej podkowy i jest tam rezerwat przyrody.
Nie możemy oprzeć się pokusie i wskakujemy do cudownie ciepłej i przejrzystej wody. Co za przyjemność!
Następnie mijamy wioskę Łasko i Wygon, gdzie przy tartaku kończy się asfalt. Dalej pojedziemy kocimi łbami aż do Zatomia - na szczęście na całej długości jest szersze lub węższe pobocze i udaje się przejechać skrajem, nie gubiąc po drodze wszystkich plomb z zębów:
Wśród leśnych ostępów ukrytych jest kilka kolejnych jezior - Piaski, Kołki, Rokiet - i miejsca biwakowe. Zaglądamy nad jezioro Kołki z krystalicznie czystą wodą:
Za Zatomiem po raz drugi przekraczamy Drawę - stąd już tylko 9 km na naszą działkę.
Rower:rower działkowy
Dane wycieczki:
68.20 km (19.00 km teren), czas: 05:17 h, avg:12.91 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)