- Kategorie:
- Alpy.26
- Alpy austriackie 2023.9
- Alpy włoskie 2021.8
- Alzacja i dolina Renu 2019.10
- Austria.25
- Bawaria.2
- Berlin.2
- Berliner Mauerweg 2018.2
- Brandenburgia.24
- Czechy.7
- do pracy / z pracy.74
- Doliną Bobru.2
- Dolnośląskie.3
- Donauradweg i okolice 2018.7
- Dookoła Tatr 2022.4
- Dookoła Zalewu Szczecińskiego.9
- Ennsradweg.4
- fitness.117
- Francja.10
- Hesja.4
- Holandia i Belgia 2023.3
- Karyntia.7
- koło Dominikowa.46
- koło domu.457
- Łaba 2022.12
- Mainz i dolina Renu 2023.5
- Małopolska.6
- Meklemburgia-Pomorze.84
- Nad Bałtyk 2020.4
- nad morzem.13
- Nadrenia-Palatynat.4
- Niemcy.86
- Odra-Nysa.12
- Osttirol i Karyntia rowerem 2020.9
- Rugia 2017.3
- Saksonia.5
- Saksonia-Anhalt.2
- Słowacja.4
- Spreewald Gurkenradweg 2021.3
- Szkocja.1
- Szwajcaria.2
- trekking.264
- Tyrol Wschodni.4
- Wędrówki piesze.2
- Włochy.9
- Wzdłuż Drawy.4
- Zachodniopomorskie.384
Wpisy archiwalne w kategorii
Meklemburgia-Pomorze
Dystans całkowity: | 5826.18 km (w terenie 312.00 km; 5.36%) |
Czas w ruchu: | 378:34 |
Średnia prędkość: | 15.09 km/h |
Maksymalna prędkość: | 45.60 km/h |
Suma podjazdów: | 323 m |
Liczba aktywności: | 84 |
Średnio na aktywność: | 69.36 km i 4h 37m |
Więcej statystyk |
Wycieczka do Rieth
Środa, 23 września 2020 | dodano: 23.09.2020Kategoria koło domu, Meklemburgia-Pomorze, trekking, Zachodniopomorskie
Po wczorajszej jeździe treningowej szosą, dzisiaj z Darkiem wybraliśmy się po południu na trekkingach do Rieth. Po raz pierwszy w tym sezonie - wszystko przez COVID-owe restrykcje i zamkniętą granicę z Meklemburgią-Pomorzem Przednim.
Lubimy tę trasę, zwłaszcza odcinek leśny z Hintersee do Rieth i potem przez mostek graniczny DDR-ką do szosy. Dziś tempo było spokojne i turystyczne, robiliśmy też zdjęcia. Niestety w samym Rieth i okolicach strasznie żarły komary, więc nie dało się za długo posiedzieć na przystani, ale może to i lepiej, bo przynajmniej wróciliśmy w miarę po widoku.
Szlak do Rieth w miejscowości Ludwigshof:
Obrazki z przystani w Rieth:
Graniczny mostek. Ostatnio, gdy tu byłam, przejazd zagradzała bariera:
Koniec (albo początek DDR-ki):
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Lubimy tę trasę, zwłaszcza odcinek leśny z Hintersee do Rieth i potem przez mostek graniczny DDR-ką do szosy. Dziś tempo było spokojne i turystyczne, robiliśmy też zdjęcia. Niestety w samym Rieth i okolicach strasznie żarły komary, więc nie dało się za długo posiedzieć na przystani, ale może to i lepiej, bo przynajmniej wróciliśmy w miarę po widoku.
Szlak do Rieth w miejscowości Ludwigshof:
Obrazki z przystani w Rieth:
Graniczny mostek. Ostatnio, gdy tu byłam, przejazd zagradzała bariera:
Koniec (albo początek DDR-ki):
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
60.00 km (0.00 km teren), czas: 03:02 h, avg:19.78 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Średnia trochę więcej niż średnia
Wtorek, 22 września 2020 | dodano: 22.09.2020Kategoria fitness, koło domu, Meklemburgia-Pomorze, Zachodniopomorskie
Wieczorem idealna pogoda na rowerowy trening - komfort termiczny, ale nie za ciepło i bez wiatru. Zrobiliśmy z Darkiem rundkę pod Ahlbeck i z powrotem. Wyszła życiówka na 50 km, nawet z dwukilometrowym odcinkiem przez tanowskie wertepy, bo się spieszyliśmy, żeby zdążyć po widoku (żart ;-).
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
50.04 km (0.00 km teren), czas: 01:47 h, avg:28.06 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Powrót ze Świnoujścia
Niedziela, 14 czerwca 2020 | dodano: 21.06.2020Kategoria Meklemburgia-Pomorze, Niemcy, trekking, Nad Bałtyk 2020
Dopiero w sobotę wieczorem doczytałam, że pomimo otwarcia granic z Niemcami, Meklemburgia-Pomorze Przednie do końca czerwca nie zezwala na jednodniowe pobyty turystyczne ☹️. Hm, co tu zrobić? Nie byłam gotowa psychicznie na kolejny, stresujący przejazd rowerem przez S3 - aż do Wolina.
Stwierdziliśmy więc z Darkiemrano, że jedziemy zobaczyć na promenadę transgraniczną,
jak się sprawy mają. Najwyżej coś wymyślę. Na granicy żadnych służb
mundurowych nie było, tylko peleton niemieckich emerytów, spragnionych
świnoujskich klimatów.
No to pstryk i dyskretnie odbijamy na niemiecką stronę.
Zaraz za granicą - w Ahlbeck - skręcamy w kierunku na Korswandt i nieco mniej turystyczną stronę wyspy Uznam. Na początku mamy dwie spore górki do pokonania przez las, potem krajobraz południowej części wyspy robi się sielski i trochę nostalgiczny.
Wciąż wieje mocny, północno-wschodni wiatr. Jest ciepło, ale rześko. W Anklam - zwrot i od tego miejsca mamy centralnie pod wiatr, który rozdmuchuje się do 8 m/s.
Most na Peene w Anklam:
Czeka nas walka z wiatrem i odcinek szlaku dookoła Zalewu po starej drodze z płyt betonowych i gruntówkach, bo to przecież rezerwat. Myślałam, że mi zerwie kask razem z głową ?. Rekompensatą były fantastyczne krajobrazy kwitnących Bagien Anklamskich. Na drugim zdjęciu widoczne w oddali pozostałości mostu kolejowego Kamp-Karnin.
W Ueckermünde robimy postój. Charakterystyczna ławeczka:
Rynek i plaża nad Zalewem:
Z tego miejsca mamy już bardziej z wiatrem, który zresztą pod wieczór słabnie. Jesteśmy 40 km od domu, prawie jak w przedpokoju ?.
Na granicy w Dobieszczynie już tylko ślad po kupie piachu, blokującej do niedawna przejście.
Jesteśmy w domu ok. 20.45.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
No to pstryk i dyskretnie odbijamy na niemiecką stronę.
Zaraz za granicą - w Ahlbeck - skręcamy w kierunku na Korswandt i nieco mniej turystyczną stronę wyspy Uznam. Na początku mamy dwie spore górki do pokonania przez las, potem krajobraz południowej części wyspy robi się sielski i trochę nostalgiczny.
Wciąż wieje mocny, północno-wschodni wiatr. Jest ciepło, ale rześko. W Anklam - zwrot i od tego miejsca mamy centralnie pod wiatr, który rozdmuchuje się do 8 m/s.
Most na Peene w Anklam:
Czeka nas walka z wiatrem i odcinek szlaku dookoła Zalewu po starej drodze z płyt betonowych i gruntówkach, bo to przecież rezerwat. Myślałam, że mi zerwie kask razem z głową ?. Rekompensatą były fantastyczne krajobrazy kwitnących Bagien Anklamskich. Na drugim zdjęciu widoczne w oddali pozostałości mostu kolejowego Kamp-Karnin.
W Ueckermünde robimy postój. Charakterystyczna ławeczka:
Rynek i plaża nad Zalewem:
Z tego miejsca mamy już bardziej z wiatrem, który zresztą pod wieczór słabnie. Jesteśmy 40 km od domu, prawie jak w przedpokoju ?.
Na granicy w Dobieszczynie już tylko ślad po kupie piachu, blokującej do niedawna przejście.
Jesteśmy w domu ok. 20.45.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
137.06 km (0.00 km teren), czas: 09:26 h, avg:14.53 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Duża pętla dobieszczyńska - kolejny wariant
Niedziela, 2 lutego 2020 | dodano: 02.02.2020Kategoria fitness, koło domu, Meklemburgia-Pomorze, Zachodniopomorskie
Dzisiaj wyjątkowo miałam pracującą niedzielę, ale na szczęście tylko do godziny 13.00. Wracając autem ze Szczecina zauważyłam, że wiatr osuszył w między czasie asfaltowe drogi, które jeszcze rano pełne były kałuż. No to co? Coś na ząb, szybkie przebieranko i ruszamy z Darkiem w trasę, korzystając z przyzwoitych warunków na szosę/fitness. Na termometrze siedem stopni mniej niż wczoraj, a wrażenie chłodu potęgował jeszcze silny wiatr, chyba z północy - czy jakoś tak. Ale przynajmniej sucho i nawet z przebłyskami słońca.
Rzadko robię zimą przebiegi ponad 50 km, ale dnia przybyło na tyle, że spokojnie udało się wykręcić dużą pętlę dobieszczyńską, czyli taką, która zahacza o tereny po niemieckiej stronie.
Od granicy w Dobieszczynie pojechaliśmy przez Glashütte i Grünhof, a potem skrajem Mewegen w kierunku Blankensee. A potem DDR-ką do Buku, następnie standardowo - Dobra, Grzepnica, Sławoszewo, Bartoszewo i do domku - w którym zameldowaliśmy się około w pół do piątej, lekko zmarznięci, ale nie było tragedii.
Wiatr nie tylko ziębił, ale i trochę spowalniał i z kondycją też chyba u mnie nie najlepiej, więc wyszła nam średnia prędkość jak matronie w drodze do kościoła ;-)
Na zdjęciach - okolice Mewegen, a na końcu - mapka.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rzadko robię zimą przebiegi ponad 50 km, ale dnia przybyło na tyle, że spokojnie udało się wykręcić dużą pętlę dobieszczyńską, czyli taką, która zahacza o tereny po niemieckiej stronie.
Od granicy w Dobieszczynie pojechaliśmy przez Glashütte i Grünhof, a potem skrajem Mewegen w kierunku Blankensee. A potem DDR-ką do Buku, następnie standardowo - Dobra, Grzepnica, Sławoszewo, Bartoszewo i do domku - w którym zameldowaliśmy się około w pół do piątej, lekko zmarznięci, ale nie było tragedii.
Wiatr nie tylko ziębił, ale i trochę spowalniał i z kondycją też chyba u mnie nie najlepiej, więc wyszła nam średnia prędkość jak matronie w drodze do kościoła ;-)
Na zdjęciach - okolice Mewegen, a na końcu - mapka.
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
52.10 km (0.00 km teren), czas: 02:26 h, avg:21.41 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
50+ czyli duża pętla dobieszczyńska
Wtorek, 17 grudnia 2019 | dodano: 17.12.2019Kategoria koło domu, Meklemburgia-Pomorze, Zachodniopomorskie
Pogoda bardziej przypomina okres przed Wielkanocą niż przed
Bożym Narodzeniem - +9 stopni i słoneczny dzień, więc dystans dzisiaj też bardziej wiosenny, w duecie - Darek
na szosie, ja na fitnessie. Taką sobie zrobiliśmy przerwę w pracy w godzinach wczesno popołudniowych, bo akurat dziś pracujemy z domu.
Pojechaliśmy tym razem w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara. Najpierw do Bartoszewa, gdzie już jest gotowy piękny, gładki asfalt od głównej drogi do krzyżówki w wiosce, ale nie ma jeszcze oznakowania poziomego. Pewnie niedługo będą malować.
Szkoda, że nie pociągnęli remontu drogi dalej, w kierunku Sławoszewa, bo tam łata na łacie i tarka na drodze. Przejechaliśmy przez Dobrą, a dalej ścieżką rowerową do Blankensee, skąd przez Mewegen dojechaliśmy do Rothenklempenow.
Tam skręciliśmy na północ, w stronę Glashütte. Niemcy ładnie posprzątali asfaltową ścieżkę rowerową - po opadłych liściach i gałązkach, które jeszcze w listopadzie utrudniały jazdę, nie ma już śladu.
A dalej już standard - skręt na Dobieszczyn i ostatnia prosta do Tanowa. W Tanowie wyłączyłam endomondo pod sklepem, gdzie w powrotnej drodze zrobiliśmy jeszcze drobne zakupy na obiad.
Tak mnie Darek „ustrzelił” pod Mewegen:
A tak ja jego - z oddali - na DDR-ce za Glashütte:
No to jeszcze tradycyjnie mapka i dane wycieczki:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Pojechaliśmy tym razem w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara. Najpierw do Bartoszewa, gdzie już jest gotowy piękny, gładki asfalt od głównej drogi do krzyżówki w wiosce, ale nie ma jeszcze oznakowania poziomego. Pewnie niedługo będą malować.
Szkoda, że nie pociągnęli remontu drogi dalej, w kierunku Sławoszewa, bo tam łata na łacie i tarka na drodze. Przejechaliśmy przez Dobrą, a dalej ścieżką rowerową do Blankensee, skąd przez Mewegen dojechaliśmy do Rothenklempenow.
Tam skręciliśmy na północ, w stronę Glashütte. Niemcy ładnie posprzątali asfaltową ścieżkę rowerową - po opadłych liściach i gałązkach, które jeszcze w listopadzie utrudniały jazdę, nie ma już śladu.
A dalej już standard - skręt na Dobieszczyn i ostatnia prosta do Tanowa. W Tanowie wyłączyłam endomondo pod sklepem, gdzie w powrotnej drodze zrobiliśmy jeszcze drobne zakupy na obiad.
Tak mnie Darek „ustrzelił” pod Mewegen:
A tak ja jego - z oddali - na DDR-ce za Glashütte:
No to jeszcze tradycyjnie mapka i dane wycieczki:
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
56.20 km (0.00 km teren), czas: 02:22 h, avg:23.75 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Szosowa 50-tka w odwrotnym kierunku
Piątek, 8 listopada 2019 | dodano: 08.11.2019Kategoria koło domu, Meklemburgia-Pomorze, Zachodniopomorskie
Dzisiaj zrobiłam 200 km samochodem - wyjazd służbowy do Niemiec - i pięćdziesiątkę z plusem na rowerze. Podziwiając z auta meklemburskie, jesienne plenery w listopadowym słońcu cieszyłam się na popołudniową wycieczkę. Wróciłam ok. 13.30 i szybko zjadłam kanapkę i przebrałam się na rower. Mieliśmy jechać we dwójkę z Darkiem, bo on też dzisiaj wcześniej skończył swoje pracowe sprawy, ale okazało się, że ma flaka z tyłu i nie ma zapasowej dętki. Umówiliśmy się więc, że szybko podjedzie autem do Polic po nowe dętki i wyjedzie mi naprzeciw.
Niestety o 14-tej już schowało się słońce i cała wycieczka była "pod chmurką", choć nie były to już takie ponure, ołowiane chmury jak w ostatnich dniach. Zdecydowałam się tym razem pojechać w odwrotnym kierunku niż zazwyczaj, żeby nie wracać przez okolice Dobrej Szczecińskiej około 16-tej, w największym szczycie komunikacyjnym. Najpierw więc pojechałam przez Bartoszewo, Sławoszewo i Dobrą do Blankensee.Tym sposobem gorszą drogę miałam też na początku, a po kilkunastu kilometrach - same gładkie asfalty.
Ścieżka rowerowa do Blankensee w jesiennej szacie:
Potem przez Mewegen dojechałam do Rothenklempenow. Tamtejsze pola - dla odmiany - bardzo zielone. Jak na wiosnę!
Kościół w Mewegen z innej perspektywy:
W Rothenklempenow skręciłam w kierunku Glashütte. Tam zatrzymałam się na chwilę na przystanku, bo zgłodniałam - na szczęście miałam w kieszeni batonik, a w bidonie domowy izotonik (woda z miodem i cytryną), na których "dojechałam" do Tanowa. Dawny zajazd w Glashütte przy głównej drodze trochę straszy:
A zaraz za Glashütte zobaczyłam nadjeżdżającą z naprzeciwka znajomą niebieską wiatrówkę i już we dwójkę z Darkiem wróciliśmy razem do domu. Zaskoczyło mnie, że mimo poprawy pogody nie spotkałam po drodze żadnych bikerów - oprócz dwojga mieszkańców niemieckich wiosek, którzy raczej jechali "komunikacyjnie". Darek też mówił, że widział zaledwie dwie osoby. Czyżby większość rowerzystów zakończyła już sezon?
Wróciliśmy do domu już po wpół do piątej, gdy zapadał zmierzch. A jutro wyjeżdżamy na długi weekend, więc pewnie będzie kilka dni przerwy od roweru. Dzisiejsza mapka:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Niestety o 14-tej już schowało się słońce i cała wycieczka była "pod chmurką", choć nie były to już takie ponure, ołowiane chmury jak w ostatnich dniach. Zdecydowałam się tym razem pojechać w odwrotnym kierunku niż zazwyczaj, żeby nie wracać przez okolice Dobrej Szczecińskiej około 16-tej, w największym szczycie komunikacyjnym. Najpierw więc pojechałam przez Bartoszewo, Sławoszewo i Dobrą do Blankensee.Tym sposobem gorszą drogę miałam też na początku, a po kilkunastu kilometrach - same gładkie asfalty.
Ścieżka rowerowa do Blankensee w jesiennej szacie:
Potem przez Mewegen dojechałam do Rothenklempenow. Tamtejsze pola - dla odmiany - bardzo zielone. Jak na wiosnę!
Kościół w Mewegen z innej perspektywy:
W Rothenklempenow skręciłam w kierunku Glashütte. Tam zatrzymałam się na chwilę na przystanku, bo zgłodniałam - na szczęście miałam w kieszeni batonik, a w bidonie domowy izotonik (woda z miodem i cytryną), na których "dojechałam" do Tanowa. Dawny zajazd w Glashütte przy głównej drodze trochę straszy:
A zaraz za Glashütte zobaczyłam nadjeżdżającą z naprzeciwka znajomą niebieską wiatrówkę i już we dwójkę z Darkiem wróciliśmy razem do domu. Zaskoczyło mnie, że mimo poprawy pogody nie spotkałam po drodze żadnych bikerów - oprócz dwojga mieszkańców niemieckich wiosek, którzy raczej jechali "komunikacyjnie". Darek też mówił, że widział zaledwie dwie osoby. Czyżby większość rowerzystów zakończyła już sezon?
Wróciliśmy do domu już po wpół do piątej, gdy zapadał zmierzch. A jutro wyjeżdżamy na długi weekend, więc pewnie będzie kilka dni przerwy od roweru. Dzisiejsza mapka:
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
56.62 km (0.00 km teren), czas: 02:28 h, avg:22.95 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Mix pogodowy na wycieczce z Ueckermünde
Niedziela, 13 października 2019 | dodano: 13.10.2019Kategoria Meklemburgia-Pomorze, Niemcy
Dzisiejsza niedziela nie do końca spełniła moje oczekiwania, przynajmniej jeśli chodzi o aurę. Gdy przeglądam relacje z wycieczek znajomych - wszędzie słońce, ciepło i złota jesień. A nasza przejażdżka ... hmm ...
Chcieliśmy z Darkiem, żeby było po lesie (liściastym), bo teraz pięknie, i żeby była woda. Trochę po znanym i trochę po nieznanym, no i tak nam wyszła taka trasa, na trekkingi oczywiście:
Auto zostawiliśmy w Ueckermünde i ruszyliśmy szlakiem Mecklenburgischer Seenradweg na południowy zachód. Wyruszyliśmy około godziny 11.00, pomimo tego temperatura wynosiła zaledwie 13 stopni, na niebie gruba warstwa chmur, a od Zalewu ciągnął ziąb. Panorama mariny i miasteczka z mostu na Uecker:
Około południa przejaśniło się i zrobiło się cieplej. Akurat dojeżdżamy do miejscowości Ferdinandshof, z bardzo ładnymi zabudowaniami dworskimi i folwarcznymi:
A za wioską, na ściernisku, mieliśmy okazję obserwować olbrzymie stado żurawi, które prawdopodobnie szykują się właśnie do odlotu w ciepłe kraje. Ptaków było na pewno kilkaset:
Wjeżdżamy w spory kompleks leśny o urozmaiconym charakterze - trochę lasów iglastych, trochę liściastych - a rzeźba terenu powoli staje się bardziej urozmaicona:
Jedziemy przez bardzo malownicze miejscowości i okolice.
Rothenmühl:
Za Rothenmühl zmieniamy szlak na Eiszeitroute, czyli Szlak Epoki Lodowcowej. Podczas gdy poprzedni szlak (Mecklenburgischer Seenradweg) był bardzo dobrze oznaczony, tak ten jest słabo oznakowany. Ale mamy mapę, więc sobie jakoś radzimy, mimo iż ten szlak prowadzi leśnymi i gruntowymi drogami, nie do końca oczywistymi, ale bardzo pięknymi:
Przy drodze krzyż nagrobny z imieniem Christine. Ciekawe, jaka historia kryje się za tym miejscem pamięci?
Nasza droga prowadzi teraz przez Brohmer Berge - pasmo wzniesień, będące lodowcową moreną czołową o wysokości do około 150 m npm. Aż tak wysoko nie wjeżdżamy, ale teren robi się wyraźnie pofałdowany:
Po drodze urocze stado krów, które wyraźnie były nami zainteresowane:
A teraz, drogie krowy, proszę ustawić się do zdjęcia i ładnie uśmiechnąć:
Doskonale :-))) ...
W Neuensund robimy sobie krótką przerwę na kanapki, a potem skręcamy w polną drogę do Galenbeck.
Galenbeck to niezwykle ciekawa miejscowość ze średniowiecznymi ruinami twierdzy, kościołem z XIV wieku oraz kilkusetletnią lipą:
Galenbeck leży w pobliżu dużego jeziora - Galenbecker See, do którego jednakże dostęp od strony wioski jest utrudniony. Okoliczne tereny zajmuje rezerwat przyrody, będący mekką dla ptactwa wodnego. Teraz - w październiku - całe stada dzikich gęsi i innych gatunków zbierają się tam do odlotu:
Na niebie znów zaczęły gromadzić się ciemne chmury, a około 16.00 lunął deszcz. Postanowiliśmy więc wrócić do Ueckermünde najkrótszą drogą - przez Ducherow i Mönkebude. Deszcz mocno nas zmoczył, a jeszcze most do Wietstock był w remoncie i musieliśmy zawrócić. W Ducherow przeczekaliśmy kolejną falę opadów na stacji benzynowej - przy gorącej kawie i bułce z kotletem. Może mało wykwintny ten posiłek, ale przynajmniej dał nam power, żeby jechać dalej. Przelotne opady i ponura pogoda towarzyszą nam praktycznie do końca wycieczki. Przekonuję Darka, abyśmy mimo wszystko zajrzeli na plażę w Mönkebude, ze względu na malowniczą scenerię i ciekawe światło do zdjęć:
To akurat moment, gdy nie pada. Ale ledwie opuściliśmy plażę, chmury znów się zagęściły i zaczęło kropić. Przejazd między Mönkebude a Ueckermünde jest aktualnie utrudniony ze względu na roboty drogowe, ale da się przedostać rowerem..W deszczu wjeżdżamy na klimatyczną starówkę. Pstrykam kilka zdjęć na rynku, ale Darek chce już wracać do domu. Moja kurtka zdała egzamin w warunkach "bojowych", ale spodnie zamokły (i zdążyły wyschnąć), podczas gdy buty wciąż mokre i niekomfortowe. Darek też trochę przemókł. Dobrze, że chociaż było w miarę ciepło.
W Ueckermünde:
Przy aucie jesteśmy ok. 18.30. Czas najwyższy, żeby wracać do domu.
Mapka wycieczki:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Chcieliśmy z Darkiem, żeby było po lesie (liściastym), bo teraz pięknie, i żeby była woda. Trochę po znanym i trochę po nieznanym, no i tak nam wyszła taka trasa, na trekkingi oczywiście:
Auto zostawiliśmy w Ueckermünde i ruszyliśmy szlakiem Mecklenburgischer Seenradweg na południowy zachód. Wyruszyliśmy około godziny 11.00, pomimo tego temperatura wynosiła zaledwie 13 stopni, na niebie gruba warstwa chmur, a od Zalewu ciągnął ziąb. Panorama mariny i miasteczka z mostu na Uecker:
Około południa przejaśniło się i zrobiło się cieplej. Akurat dojeżdżamy do miejscowości Ferdinandshof, z bardzo ładnymi zabudowaniami dworskimi i folwarcznymi:
A za wioską, na ściernisku, mieliśmy okazję obserwować olbrzymie stado żurawi, które prawdopodobnie szykują się właśnie do odlotu w ciepłe kraje. Ptaków było na pewno kilkaset:
Wjeżdżamy w spory kompleks leśny o urozmaiconym charakterze - trochę lasów iglastych, trochę liściastych - a rzeźba terenu powoli staje się bardziej urozmaicona:
Jedziemy przez bardzo malownicze miejscowości i okolice.
Rothenmühl:
Za Rothenmühl zmieniamy szlak na Eiszeitroute, czyli Szlak Epoki Lodowcowej. Podczas gdy poprzedni szlak (Mecklenburgischer Seenradweg) był bardzo dobrze oznaczony, tak ten jest słabo oznakowany. Ale mamy mapę, więc sobie jakoś radzimy, mimo iż ten szlak prowadzi leśnymi i gruntowymi drogami, nie do końca oczywistymi, ale bardzo pięknymi:
Przy drodze krzyż nagrobny z imieniem Christine. Ciekawe, jaka historia kryje się za tym miejscem pamięci?
Nasza droga prowadzi teraz przez Brohmer Berge - pasmo wzniesień, będące lodowcową moreną czołową o wysokości do około 150 m npm. Aż tak wysoko nie wjeżdżamy, ale teren robi się wyraźnie pofałdowany:
Po drodze urocze stado krów, które wyraźnie były nami zainteresowane:
A teraz, drogie krowy, proszę ustawić się do zdjęcia i ładnie uśmiechnąć:
Doskonale :-))) ...
W Neuensund robimy sobie krótką przerwę na kanapki, a potem skręcamy w polną drogę do Galenbeck.
Galenbeck to niezwykle ciekawa miejscowość ze średniowiecznymi ruinami twierdzy, kościołem z XIV wieku oraz kilkusetletnią lipą:
Galenbeck leży w pobliżu dużego jeziora - Galenbecker See, do którego jednakże dostęp od strony wioski jest utrudniony. Okoliczne tereny zajmuje rezerwat przyrody, będący mekką dla ptactwa wodnego. Teraz - w październiku - całe stada dzikich gęsi i innych gatunków zbierają się tam do odlotu:
Na niebie znów zaczęły gromadzić się ciemne chmury, a około 16.00 lunął deszcz. Postanowiliśmy więc wrócić do Ueckermünde najkrótszą drogą - przez Ducherow i Mönkebude. Deszcz mocno nas zmoczył, a jeszcze most do Wietstock był w remoncie i musieliśmy zawrócić. W Ducherow przeczekaliśmy kolejną falę opadów na stacji benzynowej - przy gorącej kawie i bułce z kotletem. Może mało wykwintny ten posiłek, ale przynajmniej dał nam power, żeby jechać dalej. Przelotne opady i ponura pogoda towarzyszą nam praktycznie do końca wycieczki. Przekonuję Darka, abyśmy mimo wszystko zajrzeli na plażę w Mönkebude, ze względu na malowniczą scenerię i ciekawe światło do zdjęć:
To akurat moment, gdy nie pada. Ale ledwie opuściliśmy plażę, chmury znów się zagęściły i zaczęło kropić. Przejazd między Mönkebude a Ueckermünde jest aktualnie utrudniony ze względu na roboty drogowe, ale da się przedostać rowerem..W deszczu wjeżdżamy na klimatyczną starówkę. Pstrykam kilka zdjęć na rynku, ale Darek chce już wracać do domu. Moja kurtka zdała egzamin w warunkach "bojowych", ale spodnie zamokły (i zdążyły wyschnąć), podczas gdy buty wciąż mokre i niekomfortowe. Darek też trochę przemókł. Dobrze, że chociaż było w miarę ciepło.
W Ueckermünde:
Przy aucie jesteśmy ok. 18.30. Czas najwyższy, żeby wracać do domu.
Mapka wycieczki:
Rower:nextbike
Dane wycieczki:
91.60 km (0.00 km teren), czas: 05:44 h, avg:15.98 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Z Darkiem do Ueckermünde
Sobota, 14 września 2019 | dodano: 14.09.2019Kategoria Meklemburgia-Pomorze, Niemcy
Pierwszy raz pojechałam specem na dłuższy dystans - setkę z małym plusem. Do tej pory wybierałam krótsze trasy, żeby się rozjeździć, ale dziś postanowiliśmy wypuścić się nieco dalej. Tym razem trasę wymyślił Darek, a ja miałam tylko życzenie, żebyśmy zajrzeli po drodze do Ueckermünde, bo dawno nie byliśmy.
Najpierw tradycyjnie pojechaliśmy do granicy w Dobieszczynie, a potem do Glashütte. Przed południem był spory ruch, więc jechaliśmy ścieżką rowerową, mimo, że była dość zaśmiecona igliwiem i drobnymi galązkami. Za Glashütte skręciliśmy w prawo, w wąską asfaltówkę do Borken i Marienthal:
Po drodze minęliśmy wielkie stado - myślałam, że krów takiej trochę niespotykanej rasy z grzywami jak owce, ale jak się przyjrzałam, to okazało się, że to ... same buhaje.
W Marienthal skierowaliśmy się na Viereck. Generalnie to sporo tam takich wąskich asfaltówek - fajne tereny na rowery szosowe, trzeba będzie kiedyś objeździć różne warianty. W miejscowości Rödershorst zachwycił mnie okazały dąb, rosnący przy drodze. Na pewno ma z kilkaset lat:
Od Viereck do Torgelow prowadzi wygodna DDR-ka wzdłuż szosy. Mijamy wojskowe tereny - leśne poligony i koszary i wjeżdżamy do Torgelow. Namawiam Darka, aby zajrzeć na starówkę - kiedyś byłam na jakimś festynie historycznym w zrekonstruowanej średniowiecznej osadzie. Teraz niestety Castrum Turglowe zamknięte na głucho, a skansen powoli niszczeje:
Robimy jeszcze fotki na moście nad rzeką Uecker i na starówce w Torgelow - podoba mi się zwłaszcza odrestaurowany budynek cesarskiego urzędu pocztowego:
Potem droga do Ueckermünde wiedzie mało uczęszczanymi asfaltówkami przez ładne wioski i lasy:
Do Ueckermünde wjechaliśmy od strony ogrodu zoologicznego. Zajrzeliśmy na rynek, na którym akurat odbywał się jakiś festyn, a potem wzdłuż Uecker i dalej ścieżką rowerową pojechaliśmy na plażę, gdzie zatrzymaliśmy się, żeby zjeść kanapki:
W Ueckermünde:
Z Ueckermünde wracało się już łatwiej, bo z wiatrem. Dzisiaj towarzyszył nam bowiem zimny wiatr północny - nie było zbyt ciepło, mimo, że słonecznie. Pojechaliśmy przez Bellin i Vogelsang, a tam skręciliśmy na Luckow:
Kościół i ciekawy obelisk ku pamięci poległych żołnierzy z Luckow:
Z Luckow przez Ahlbeck i Hintersee dojechaliśmy do Dobieszczyna i dalej już tą samą drogą, którą przyjechaliśmy - do domu:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Najpierw tradycyjnie pojechaliśmy do granicy w Dobieszczynie, a potem do Glashütte. Przed południem był spory ruch, więc jechaliśmy ścieżką rowerową, mimo, że była dość zaśmiecona igliwiem i drobnymi galązkami. Za Glashütte skręciliśmy w prawo, w wąską asfaltówkę do Borken i Marienthal:
Po drodze minęliśmy wielkie stado - myślałam, że krów takiej trochę niespotykanej rasy z grzywami jak owce, ale jak się przyjrzałam, to okazało się, że to ... same buhaje.
W Marienthal skierowaliśmy się na Viereck. Generalnie to sporo tam takich wąskich asfaltówek - fajne tereny na rowery szosowe, trzeba będzie kiedyś objeździć różne warianty. W miejscowości Rödershorst zachwycił mnie okazały dąb, rosnący przy drodze. Na pewno ma z kilkaset lat:
Od Viereck do Torgelow prowadzi wygodna DDR-ka wzdłuż szosy. Mijamy wojskowe tereny - leśne poligony i koszary i wjeżdżamy do Torgelow. Namawiam Darka, aby zajrzeć na starówkę - kiedyś byłam na jakimś festynie historycznym w zrekonstruowanej średniowiecznej osadzie. Teraz niestety Castrum Turglowe zamknięte na głucho, a skansen powoli niszczeje:
Robimy jeszcze fotki na moście nad rzeką Uecker i na starówce w Torgelow - podoba mi się zwłaszcza odrestaurowany budynek cesarskiego urzędu pocztowego:
Potem droga do Ueckermünde wiedzie mało uczęszczanymi asfaltówkami przez ładne wioski i lasy:
Do Ueckermünde wjechaliśmy od strony ogrodu zoologicznego. Zajrzeliśmy na rynek, na którym akurat odbywał się jakiś festyn, a potem wzdłuż Uecker i dalej ścieżką rowerową pojechaliśmy na plażę, gdzie zatrzymaliśmy się, żeby zjeść kanapki:
W Ueckermünde:
Z Ueckermünde wracało się już łatwiej, bo z wiatrem. Dzisiaj towarzyszył nam bowiem zimny wiatr północny - nie było zbyt ciepło, mimo, że słonecznie. Pojechaliśmy przez Bellin i Vogelsang, a tam skręciliśmy na Luckow:
Kościół i ciekawy obelisk ku pamięci poległych żołnierzy z Luckow:
Z Luckow przez Ahlbeck i Hintersee dojechaliśmy do Dobieszczyna i dalej już tą samą drogą, którą przyjechaliśmy - do domu:
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
114.40 km (0.00 km teren), czas: 05:23 h, avg:21.25 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wieczorna pętla z Darkiem
Środa, 11 września 2019 | dodano: 11.09.2019Kategoria koło domu, Meklemburgia-Pomorze, Niemcy, Zachodniopomorskie
Dzisiaj znów można było poczuć, że mamy jeszcze kalendarzowe lato. Nie tak upalne, jak jeszcze dziesięć dni temu, ale słoneczne i na tyle ciepłe, że nawet na podwieczorną rundkę rowerem można było wybrać się na krótki rękaw i w krótszych spodniach. Pojechaliśmy z Darkiem najpierw trasą na Dobieszczyn. Już tradycyjnie włączam endomondo dopiero w tym miejscu - tam, gdzie kończą się wykopki w Tanowie:
Potem odbiliśmy w lewo na Glashütte i Grünhof, skąd ponownie w lewo - na Pampow, ale nie tą najkrótszą drogą, ale lekkim objazdem przez Freienstein. Właściwie to chcieliśmy zjechać z drogi wielkiemu traktorowi, który był za nami, ale traktor też skręcił, a jeszcze z naprzeciwka nadjechał drugi taki ogromny, który jakiś samochód próbował wyprzedzić tuż przed maską naszego. No taka mało uczęszczana droga, a taki kocioł się zrobił!
W Pampow:
Krótki postój w Blankensee na granicy, żeby się napić i pstryknąć jakieś zdjęcie:
A dalej już ścieżką rowerową przez Buk do Dobrej Szczecińskiej i przez Grzepnicę i Sławoszewo do domu.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Potem odbiliśmy w lewo na Glashütte i Grünhof, skąd ponownie w lewo - na Pampow, ale nie tą najkrótszą drogą, ale lekkim objazdem przez Freienstein. Właściwie to chcieliśmy zjechać z drogi wielkiemu traktorowi, który był za nami, ale traktor też skręcił, a jeszcze z naprzeciwka nadjechał drugi taki ogromny, który jakiś samochód próbował wyprzedzić tuż przed maską naszego. No taka mało uczęszczana droga, a taki kocioł się zrobił!
W Pampow:
Krótki postój w Blankensee na granicy, żeby się napić i pstryknąć jakieś zdjęcie:
A dalej już ścieżką rowerową przez Buk do Dobrej Szczecińskiej i przez Grzepnicę i Sławoszewo do domu.
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
51.35 km (0.00 km teren), czas: 02:02 h, avg:25.25 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rozjazd po serwisie
Środa, 4 września 2019 | dodano: 04.09.2019Kategoria koło domu, Meklemburgia-Pomorze, Niemcy
Wzięłam sirruska po serwisie gwarancyjnym na wieczorny rozjazd szosą za miasto. Dobrze się jechało - nie było ani upalnie, ani wietrznie. Chciałam spróbować zejść z czasem poniżej dwóch godzin na 50 km. Dzisiaj się udało. Pojechałam przez Dobieszczyn do Hintersee, a potem dalej przez Gegensee w stronę Ahlbeck. W lesie pod Ahlbeck wykorzystałam asfaltowe odejście w bok do zawrócenia, a powrót tą samą trasą.
W Hintersee krótki postój na fotki i uzupełnienie płynów:
Wieczór nad tanowskimi łąkami:
Dzisiaj zamówiłam sobie buty rowerowe - trafiłam na sporą przecenę w sklepie na "i", chciałabym nauczyć się jeździć w blokach. Mam nadzieję, że się nie zabiję.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
W Hintersee krótki postój na fotki i uzupełnienie płynów:
Wieczór nad tanowskimi łąkami:
Dzisiaj zamówiłam sobie buty rowerowe - trafiłam na sporą przecenę w sklepie na "i", chciałabym nauczyć się jeździć w blokach. Mam nadzieję, że się nie zabiję.
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
50.15 km (0.00 km teren), czas: 01:55 h, avg:26.17 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)