- Kategorie:
- Alpy.26
- Alpy austriackie 2023.9
- Alpy włoskie 2021.8
- Alzacja i dolina Renu 2019.10
- Austria.25
- Bawaria.2
- Berlin.2
- Berliner Mauerweg 2018.2
- Brandenburgia.24
- Czechy.7
- do pracy / z pracy.74
- Doliną Bobru.2
- Dolnośląskie.3
- Donauradweg i okolice 2018.7
- Dookoła Tatr 2022.4
- Dookoła Zalewu Szczecińskiego.9
- Ennsradweg.4
- fitness.117
- Francja.10
- Hesja.4
- Holandia i Belgia 2023.3
- Karyntia.7
- koło Dominikowa.46
- koło domu.457
- Łaba 2022.12
- Mainz i dolina Renu 2023.5
- Małopolska.6
- Meklemburgia-Pomorze.84
- Nad Bałtyk 2020.4
- nad morzem.13
- Nadrenia-Palatynat.4
- Niemcy.86
- Odra-Nysa.12
- Osttirol i Karyntia rowerem 2020.9
- Rugia 2017.3
- Saksonia.5
- Saksonia-Anhalt.2
- Słowacja.4
- Spreewald Gurkenradweg 2021.3
- Szkocja.1
- Szwajcaria.2
- trekking.264
- Tyrol Wschodni.4
- Wędrówki piesze.2
- Włochy.9
- Wzdłuż Drawy.4
- Zachodniopomorskie.384
Wpisy archiwalne w kategorii
koło domu
Dystans całkowity: | 16218.46 km (w terenie 1239.32 km; 7.64%) |
Czas w ruchu: | 941:37 |
Średnia prędkość: | 16.58 km/h |
Maksymalna prędkość: | 41.50 km/h |
Liczba aktywności: | 457 |
Średnio na aktywność: | 35.49 km i 2h 09m |
Więcej statystyk |
Wczoraj narty, dzisiaj rower
Poniedziałek, 8 kwietnia 2019 | dodano: 08.04.2019Kategoria koło domu, Zachodniopomorskie
Druga połowa ubiegłego tygodnia upłynęła mi na tournee po południowej Polsce - najpierw wyjazd służbowy do Kielc, w sobotę po południu krótka wizyta u rodziny pod Krakowem, a niedzielne przedpołudnie postanowiłam wykorzystać na zakończenie sezonu narciarskiego w Białce Tatrzańskiej - stąd pierwsze dwie fotki, takie trochę nietypowe. Cudowna pogoda i cudowny dzień na śniegu. Dzisiaj po południu za to krótki wypad do Polic w sprawach rowerowych - oddałam spodnie "kolarki" do zwężenia do krawcowej, a sam rower do serwisu. Do domu wróciłam autobusem. Mapka
Police, ul. Wyszyńskiego, dzisiaj
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Police, ul. Wyszyńskiego, dzisiaj
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
9.30 km (0.00 km teren), czas: 00:45 h, avg:12.40 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Z Moniką i Darkiem do Rieth
Sobota, 30 marca 2019 | dodano: 30.03.2019Kategoria koło domu, Meklemburgia-Pomorze, Zachodniopomorskie
Miało być dzisiaj ciepło, ale pochmurno, a tu taka niespodzianka - ciepło i słonecznie! Nawet bardzo ciepło, jak na marzec. Umówiliśmy się dzisiaj na rower we trójkę - oprócz Darka towarzyszyła mi sąsiadka i przyjaciółka Monika. Mapka wycieczki.
Wyjechaliśmy po 10-tej w stronę Węgornika, a następnie polną drogą w stronę Stolca. Już o tej porze temperatura była na tyle wysoka, że nie marzłam w lekkiej bluzie.
Monika i ja, a pałac w Stolcu znów na sprzedaż:
Nad jeziorem w Stolcu właśnie odbywało się spotkanie towarzyskie klubu rowerowego Neptun Szczecin. Bardzo wesołe towarzystwo, głównie w wieku emerytalnym
W pewnym momencie na plaży zrobiło się naprawdę tłoczno, więc zwinęliśmy się i podążyliśmy w stronę Pampow. Jak zwykle zatrzymaliśmy się na chwilę przy Haus Salomo, żeby poobserwować zwierzaki:
Następny przystanek to jeziorko Thursee, malowniczo położone w lesie za Pampow
Nieopodal spotkaliśmy pierwszą wiosenną ropuszkę, jeszcze trochę powolną i senną
Stamtąd gruntową drogą do Glashütte, częściowo trasą dawnej wąskotorówki
W Glashütte naszą uwagę przykuł budynek dawnego gasthofu, niestety aktualnie w ruinie ...
Jest coraz cieplej, temperatura jak w maju, a nie w marcu. W Hintersee podążamy dalej szlakiem wąskotorówki Randower Kleinbahn. Koniki w Ludwigshof jak zwykle bardzo fotogeniczne:
Wkrótce dojeżdżamy do Rieth:
Zaglądamy na przystań i na plażę, gdzie robimy sobie piknik, bo w międzyczasie porządnie zgłodnieliśmy, i na mostek graniczny
A ponieważ na szosie z Nowego Warpna do Dobieszczyna jest duży ruch - mnóstwo samochodów i motocykli, które pędzą z zawrotną prędkością i strasznie hałasują, to skręcamy i wybieramy boczną drogę przez jezioro Piaski
Stamtąd już tylko 16 km do domu. Pozdrawiam.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wyjechaliśmy po 10-tej w stronę Węgornika, a następnie polną drogą w stronę Stolca. Już o tej porze temperatura była na tyle wysoka, że nie marzłam w lekkiej bluzie.
Monika i ja, a pałac w Stolcu znów na sprzedaż:
Nad jeziorem w Stolcu właśnie odbywało się spotkanie towarzyskie klubu rowerowego Neptun Szczecin. Bardzo wesołe towarzystwo, głównie w wieku emerytalnym
W pewnym momencie na plaży zrobiło się naprawdę tłoczno, więc zwinęliśmy się i podążyliśmy w stronę Pampow. Jak zwykle zatrzymaliśmy się na chwilę przy Haus Salomo, żeby poobserwować zwierzaki:
Następny przystanek to jeziorko Thursee, malowniczo położone w lesie za Pampow
Nieopodal spotkaliśmy pierwszą wiosenną ropuszkę, jeszcze trochę powolną i senną
Stamtąd gruntową drogą do Glashütte, częściowo trasą dawnej wąskotorówki
W Glashütte naszą uwagę przykuł budynek dawnego gasthofu, niestety aktualnie w ruinie ...
Jest coraz cieplej, temperatura jak w maju, a nie w marcu. W Hintersee podążamy dalej szlakiem wąskotorówki Randower Kleinbahn. Koniki w Ludwigshof jak zwykle bardzo fotogeniczne:
Wkrótce dojeżdżamy do Rieth:
Zaglądamy na przystań i na plażę, gdzie robimy sobie piknik, bo w międzyczasie porządnie zgłodnieliśmy, i na mostek graniczny
A ponieważ na szosie z Nowego Warpna do Dobieszczyna jest duży ruch - mnóstwo samochodów i motocykli, które pędzą z zawrotną prędkością i strasznie hałasują, to skręcamy i wybieramy boczną drogę przez jezioro Piaski
Stamtąd już tylko 16 km do domu. Pozdrawiam.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
73.70 km (20.00 km teren), czas: 06:51 h, avg:10.76 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nowy pomost nad jeziorem Piaski
Niedziela, 24 marca 2019 | dodano: 24.03.2019Kategoria Zachodniopomorskie, koło domu
Po południu krótki wypad na dwie godzinki na rower, bo mam trochę roboty na dzisiaj. Dość pogodny dzień, ale chłodniejszy, niż sobota. Gdy wracaliśmy z Darkiem ok. 17.30, to termometr pokazywał ledwie 8 stopni. Mapka wycieczki.
Pojechaliśmy nad jezioro Piaski i mile nas zaskoczył fakt, że nowy pomost jest już gotowy i bardzo ładny, a nawet oczyszczono jezioro przy brzegu i uporządkowano z grubsza teren.
Tak nam się dobrze jechało, że jeszcze odbiliśmy do Zalesia i wróciliśmy polną drogą przy rezerwacie Świdwie i przez Węgornik do domu.
Transgraniczny Ośrodek Edukacji Ekologicznej w Zalesiu:
Temperatura:8.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Pojechaliśmy nad jezioro Piaski i mile nas zaskoczył fakt, że nowy pomost jest już gotowy i bardzo ładny, a nawet oczyszczono jezioro przy brzegu i uporządkowano z grubsza teren.
Tak nam się dobrze jechało, że jeszcze odbiliśmy do Zalesia i wróciliśmy polną drogą przy rezerwacie Świdwie i przez Węgornik do domu.
Transgraniczny Ośrodek Edukacji Ekologicznej w Zalesiu:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
33.50 km (0.00 km teren), czas: 02:09 h, avg:15.58 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:8.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Przez Świdwie do Buku i miłe spotkanie
Sobota, 23 marca 2019 | dodano: 23.03.2019Kategoria Zachodniopomorskie, koło domu
Nadejście kalendarzowej wiosny i dość ładna i ciepła pogoda zmotywowały mnie i Darka do dzisiejszej przejażdżki na rowerze. Po nieco dłuższej przerwie - wypad na narty, a potem przeziębienie - więc wycieczka niezbyt długa. Wyjechaliśmy około południa, gdy w prognozach zapowiadane były przejaśnienia i tak rzeczywiście było, bo już nad Świdwiem mieliśmy miłe słoneczko, zrobiło się też cieplej. Mapka wycieczki
Polną drogą przez łąkę dojechaliśmy do Łęgów. Warsztat ceramiczny w Łęgach:
Dalej ścieżką rowerową do Blankensee, gdzie sfotografowaliśmy tę samą bryczkę, co @jotwu, ale w dalszym planie:
Po drodze z Buku do Dobrej spotkaliśmy Janusza @jotwu i bardzo miło pogawędziliśmy chwilę, jadąc wspólnie do Dobrej. Tam odbiliśmy na Płochocin i Grzepnicę, a Janusz pojechał w drugą stronę, do swojego domu.
Stadnina w Płochocinie:
Stamtąd przez Grzepnicę, Sławoszewo, Bartoszewo i drogę przez las wróciliśmy do domu. Dzisiaj wypróbowałam nowy zakup - długie spodnie na rower, które zamówiłam z Decathlonu. Wygodne, ale mogłam wziąć rozmiar mniejsze, bo trochę są za luźne w pasie. Ale tak to jest, jak się kupuje wysyłkowo - niestety nie było już tego modelu w sklepach stacjonarnych w Szczecinie.
Temperatura:13.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Polną drogą przez łąkę dojechaliśmy do Łęgów. Warsztat ceramiczny w Łęgach:
Dalej ścieżką rowerową do Blankensee, gdzie sfotografowaliśmy tę samą bryczkę, co @jotwu, ale w dalszym planie:
Po drodze z Buku do Dobrej spotkaliśmy Janusza @jotwu i bardzo miło pogawędziliśmy chwilę, jadąc wspólnie do Dobrej. Tam odbiliśmy na Płochocin i Grzepnicę, a Janusz pojechał w drugą stronę, do swojego domu.
Stadnina w Płochocinie:
Stamtąd przez Grzepnicę, Sławoszewo, Bartoszewo i drogę przez las wróciliśmy do domu. Dzisiaj wypróbowałam nowy zakup - długie spodnie na rower, które zamówiłam z Decathlonu. Wygodne, ale mogłam wziąć rozmiar mniejsze, bo trochę są za luźne w pasie. Ale tak to jest, jak się kupuje wysyłkowo - niestety nie było już tego modelu w sklepach stacjonarnych w Szczecinie.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
32.10 km (0.00 km teren), czas: 02:38 h, avg:12.19 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:13.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dwa razy zmokłam
Poniedziałek, 4 marca 2019 | dodano: 04.03.2019Kategoria koło domu, Zachodniopomorskie
Gdy wyjeżdżałam ok. 15.30 z domu, świeciło piękne słońce i było przyjemnie ciepło. A ponieważ w weekend nie udało się zaplanować żadnej wycieczki (w sobotę praca, a w niedzielę brzydka pogoda), to już mi brakowało roweru. Drogi jeszcze wciąż były mokre po przedpołudniowej ulewie, wymyśliłam więc sobie, że znów pojadę do Jasienicy nad Gunicę - po asfalcie i szutrze. A żeby było trochę inaczej niż półtora tygodnia temu, to pojechałam w odwrotnym kierunku, czyli najpierw przez Tatynię i Witorzę, a potem miałam wrócić lasem.
Łąki za Tanowem w marcowym słońcu:
Pod Wieńkowem niebo na horyzoncie zaczęło jednak przybierać niepokojąco ołowianą barwę, a wał chmur szybko przybliżał się:
Zmieniłam więc plany i zamiast wracać z Jasienicy przez las w czasie nawałnicy postanowiłam wybrać trasę przez Police, żeby w razie czego móc schować się gdzieś przed deszczem.
Widok na średniowieczny kościół cystersów w Jasienicy
dymią kominy zakładów Grupy Azoty
Za zakładami dopadł mnie deszcz, więc schroniłam się pod daszkiem budki strażnika przy wjeździe na teren pobliskiego hotelu robotniczego. Oprócz strażnika towarzyszyła mi bardzo sympatyczna i ciekawska suczka, która pilnuje tam terenu. Gdy przestało mocno padać, pojechałam dalej w stronę Polic. Nagrodą za pierwsze zmoknięcie była piękna, podwójna tęcza. Niestety domy trochę zasłaniały i na zdjęciu udało mi się uchwycić jedynie jej fragment:
Na ulicy Tanowskiej zauważyłam, że zbliża się kolejny front czarnych chmur, zrobiło się wietrznie i ponuro, ale jakoś udało się dojechać prawie do tablicy wjazdowej do Tanowa bez deszczu. Za to ostatni kilometr do domu to już coraz bardziej intensywny deszcz i do tego bardzo nieprzyjemny wiatr. Mapka wycieczki
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Łąki za Tanowem w marcowym słońcu:
Pod Wieńkowem niebo na horyzoncie zaczęło jednak przybierać niepokojąco ołowianą barwę, a wał chmur szybko przybliżał się:
Zmieniłam więc plany i zamiast wracać z Jasienicy przez las w czasie nawałnicy postanowiłam wybrać trasę przez Police, żeby w razie czego móc schować się gdzieś przed deszczem.
Widok na średniowieczny kościół cystersów w Jasienicy
dymią kominy zakładów Grupy Azoty
Za zakładami dopadł mnie deszcz, więc schroniłam się pod daszkiem budki strażnika przy wjeździe na teren pobliskiego hotelu robotniczego. Oprócz strażnika towarzyszyła mi bardzo sympatyczna i ciekawska suczka, która pilnuje tam terenu. Gdy przestało mocno padać, pojechałam dalej w stronę Polic. Nagrodą za pierwsze zmoknięcie była piękna, podwójna tęcza. Niestety domy trochę zasłaniały i na zdjęciu udało mi się uchwycić jedynie jej fragment:
Na ulicy Tanowskiej zauważyłam, że zbliża się kolejny front czarnych chmur, zrobiło się wietrznie i ponuro, ale jakoś udało się dojechać prawie do tablicy wjazdowej do Tanowa bez deszczu. Za to ostatni kilometr do domu to już coraz bardziej intensywny deszcz i do tego bardzo nieprzyjemny wiatr. Mapka wycieczki
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
23.80 km (0.00 km teren), czas: 01:35 h, avg:15.03 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad Świdwie
Piątek, 1 marca 2019 | dodano: 01.03.2019Kategoria koło domu, Zachodniopomorskie
Po południu trochę więcej przejaśnień niż wcześniej, więc zrobiliśmy z Darkiem krótką rundkę po okolicy, trasą przez Bartoszewo, Sławoszewo, Grzepnicę, Węgornik i rezerwat Świdwie.
Chłodno, a po 17.00 wręcz zimno - może dlatego dzisiaj nie spotkaliśmy na trasie żadnego rowerzysty. Mapka wycieczki
Łąka w Węgorniku
Gruntowa droga z Węgornika do rezerwatu
I kilka zdjęć z przedwieczornego Świdwia
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Chłodno, a po 17.00 wręcz zimno - może dlatego dzisiaj nie spotkaliśmy na trasie żadnego rowerzysty. Mapka wycieczki
Łąka w Węgorniku
Gruntowa droga z Węgornika do rezerwatu
I kilka zdjęć z przedwieczornego Świdwia
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
22.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Pierwszy raz rowerem do pracy
Czwartek, 28 lutego 2019 | dodano: 01.03.2019Kategoria do pracy / z pracy, koło domu, Zachodniopomorskie
Piękna wiosenna środa niestety stracona dla roweru, bo byłam służbowo poza Szczecinem i tylko pół godzinki spaceru w przerwie spotkania udało się wygospodarować. Miałam nadzieję, że czwartek też będzie słoneczny i w miarę ciepły, ale niestety nie za bardzo. Było jednak sucho, więc i tak zdecydowałam się pojechać rowerem do pracy. Rzadko jeżdżę do centrum, ciekawa więc byłam, czy budowlańcy wykorzystali łagodną zimę i skończyli lub podciągnęli remonty na trasie mojego dojazdu.
Okolice Arkonki zastałam dokładnie w takim stanie, w jakim były jesienią - nic się nie ruszyło. Przejazd pod wiaduktem przez ul. Fałata natomiast zamknięty i trzeba objeżdżać przez ul. Arkońską. A na koniec wjazd z ul. Zalewskiego w aleję do Teatru Letniego zagrodzony barierkami i trzeba cofnąć się do przejścia dla pieszych.
Wracając z pracy po południu spotkałam się z koleżankami na kawie i pączku w Galerii Turzyn, a stamtąd wróciłam ścieżką rowerową przez ul. 26 kwietnia i Taczaka. Dobrze, że miałam pełne rękawiczki i dwa kominy ze sobą - jeden założyłam sobie na głowę pod kask "na muzułmankę", a drugi na szyję. W takim stroju zimny wiatr nie był mi straszny.
Niestety nie zapisał mi się ślad na endomondo, więc tym razem bez mapki, ale za to ze zdjęciem rozkwitających krokusów na Jasnych Błoniach.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Okolice Arkonki zastałam dokładnie w takim stanie, w jakim były jesienią - nic się nie ruszyło. Przejazd pod wiaduktem przez ul. Fałata natomiast zamknięty i trzeba objeżdżać przez ul. Arkońską. A na koniec wjazd z ul. Zalewskiego w aleję do Teatru Letniego zagrodzony barierkami i trzeba cofnąć się do przejścia dla pieszych.
Wracając z pracy po południu spotkałam się z koleżankami na kawie i pączku w Galerii Turzyn, a stamtąd wróciłam ścieżką rowerową przez ul. 26 kwietnia i Taczaka. Dobrze, że miałam pełne rękawiczki i dwa kominy ze sobą - jeden założyłam sobie na głowę pod kask "na muzułmankę", a drugi na szyję. W takim stroju zimny wiatr nie był mi straszny.
Niestety nie zapisał mi się ślad na endomondo, więc tym razem bez mapki, ale za to ze zdjęciem rozkwitających krokusów na Jasnych Błoniach.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
34.00 km (0.00 km teren), czas: 01:20 h, avg:25.50 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Koblentz i niemieckie jeziorka
Niedziela, 24 lutego 2019 | dodano: 24.02.2019Kategoria koło domu, Meklemburgia-Pomorze, Niemcy
Zachciało mi się dzisiaj za miedzę - do sąsiadów, a Darek miał życzenie, żebyśmy pojechali jakąś nową trasą, której jeszcze nie znamy. I tak nam wyszła dzisiejsza wycieczka - trochę w nieznane, a trochę w znane. Mapka
Wycieczka trochę ulgowa, bo Darek po przeziębieniu - podwieźliśmy więc rowery autem na granicę do Blankensee i stamtąd ruszyliśmy w stronę Pampow dopiero około południa, jak już zrobiło się ciepło. Temperatura dochodziła dzisiaj do +10 stopni, a do tego miłe sloneczko.
Na skraju Blankensee zatrzymaliśmy się przy gospodarstwie agroturystycznym Zaubermondhof, w którym mieszka dużo różnych zwierzątek - między innymi ciekawskie kozy i sympatyczne osiołki
Żałowałam, że nie mieliśmy ze sobą marchewek czy innych smakołyków dla tych miłych czworonogów, musiało im wystarczyć pogłaskanie po mordkach.
W Pampow odbiliśmy w ładną drogę w kierunku na Grünhof. I rzeczywiście zielono już wokół, a na okolicznych zielonych łąkach spotkaliśmy duże stado żurawi, ale w oddali. Niemniej jednak ich donośny klangor towarzyszył nam przez caly dzień.
Na mapce widniało nieopodal jeziorko Latzigsee, nad którym nigdy nie byliśmy. Skręciliśmy więc do osady Theerofen, a następnie drogą gruntową dojechaliśmy nad jezioro. Są tam trzy pomosty oraz tablice informacyjne po polsku, niemiecku i angielsku:
Tłumaczenie na język polski jest trochę osobliwe. Nas szczególnie zadziwiła fauna okolic jeziora, a szczególnie wąski ślimak pieluszki i ślimak z brzucha :-))))
Nad jeziorem zjedliśmy kanapki, a następnie dalej drogą gruntową dojechaliśmy do wioski Borken. Po drodze - jak zresztą przez cały dzisiejszy dzień - dużo pastwisk i stad krów, dla których chyba byliśmy jakąś tam atrakcją, bo przyglądały się nam z zainteresowaniem. I towarzyszący nam prawie stale zapaszek gnojówki ... ot, takie uroki rolniczych terenów...
Z Borken przez Marienthal dojechaliśmy do Koblentz. Niestety po drodze gdzieś zgubiłam mapę "okolice Szczecina", którą woziłam ze sobą na wycieczki w bliższe okolice. No cóż, mapa była z 1998 roku, więc już się zamortyzowała i pewnie kupimy nowsze wydanie, a tymczasem musieliśmy z konieczności radzić sobie nawigacją rowerową google. Okazało się, że włączenie nawigacji powoduje zatrzymanie endomondo - na szczęście byliśmy we dwójkę, więc ja nawigowałam, a Darek u siebie na smartfonie miał endomondo i mógł przesłać mi potem mapkę.
Klasycystyczne mauzoleum i wiosenne kwiatki w parku wokól niego w Koblentz:
Naszym celem były również dwa jeziora, nad którymi leży Koblentz - Großer Koblentzer See oraz Kleiner See. Najpierw dojechaliśmy gruntową drogą nad duże jezioro, które jest rezerwatem przyrody. Wzdłuż wschodniego jego brzegu prowadzi nikła ścieżka do wieży widokowej, z której roztacza się fantastyczny widok. Naprawdę warto zadać sobie trochę trudu, aby tam dotrzeć i móc podziwiać takie pejzaże
Jak już nacieszyliśmy się panoramą Großer Koblentzer See, powróciliśmy do wioski i odnaleźliśmy Kleiner See. Nieźle dokazują tam bobry i to właściwie w samej wsi:
Darek nad brzegiem jeziora:
I obelisk ku czci mieszkańców Koblentz, poległych w czasie I Wojny Światowej
Zrobiła się już piętnasta, więc należało pomyśleć o powrocie w stronę auta. Zamiast więc jechać do Löcknitz postanowiliśmy skrócić trochę trasę i wrócić do Blankensee przez Rothenklempenow. Po drodze ciekawe pozostałości posiadłości ziemskiej w Breitenstein, niestety nie zachował się pałac, a tylko zabudowania gospodarcze i jeden budynek mieszkalny - już opuszczony
Po raz drugi tego dnia przekraczamy rzekę Randow
A za nią sielskie krajobrazy, następne jeziorko a nad nim domy letniskowe i nawet wóz konny spotkaliśmy
Rothenklempenow i tamtejszy pałac już znamy, ale lubimy tam wracać, a tego niedzielnego popołudnia było tam naprawdę miło
A w parku romantyczna rzeźba Liny - jedynej (Lina die Einzige). Ciekawe, kogo przedstawia i jaka jest jej historia? Nic niestety na ten temat nie znalazłam w internecie
Z Rothenklempenow również wróciliśmy trasą dla nas "dziewiczą", bo przez Mewegen. Bardzo ładnie. Niby tyle razy już się jeździło po tych okolicach, ale wciąż jeszcze są nieodkryte szlaki i miejsca.
A oto i meta naszej przejażdźki:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wycieczka trochę ulgowa, bo Darek po przeziębieniu - podwieźliśmy więc rowery autem na granicę do Blankensee i stamtąd ruszyliśmy w stronę Pampow dopiero około południa, jak już zrobiło się ciepło. Temperatura dochodziła dzisiaj do +10 stopni, a do tego miłe sloneczko.
Na skraju Blankensee zatrzymaliśmy się przy gospodarstwie agroturystycznym Zaubermondhof, w którym mieszka dużo różnych zwierzątek - między innymi ciekawskie kozy i sympatyczne osiołki
Żałowałam, że nie mieliśmy ze sobą marchewek czy innych smakołyków dla tych miłych czworonogów, musiało im wystarczyć pogłaskanie po mordkach.
W Pampow odbiliśmy w ładną drogę w kierunku na Grünhof. I rzeczywiście zielono już wokół, a na okolicznych zielonych łąkach spotkaliśmy duże stado żurawi, ale w oddali. Niemniej jednak ich donośny klangor towarzyszył nam przez caly dzień.
Na mapce widniało nieopodal jeziorko Latzigsee, nad którym nigdy nie byliśmy. Skręciliśmy więc do osady Theerofen, a następnie drogą gruntową dojechaliśmy nad jezioro. Są tam trzy pomosty oraz tablice informacyjne po polsku, niemiecku i angielsku:
Tłumaczenie na język polski jest trochę osobliwe. Nas szczególnie zadziwiła fauna okolic jeziora, a szczególnie wąski ślimak pieluszki i ślimak z brzucha :-))))
Nad jeziorem zjedliśmy kanapki, a następnie dalej drogą gruntową dojechaliśmy do wioski Borken. Po drodze - jak zresztą przez cały dzisiejszy dzień - dużo pastwisk i stad krów, dla których chyba byliśmy jakąś tam atrakcją, bo przyglądały się nam z zainteresowaniem. I towarzyszący nam prawie stale zapaszek gnojówki ... ot, takie uroki rolniczych terenów...
Z Borken przez Marienthal dojechaliśmy do Koblentz. Niestety po drodze gdzieś zgubiłam mapę "okolice Szczecina", którą woziłam ze sobą na wycieczki w bliższe okolice. No cóż, mapa była z 1998 roku, więc już się zamortyzowała i pewnie kupimy nowsze wydanie, a tymczasem musieliśmy z konieczności radzić sobie nawigacją rowerową google. Okazało się, że włączenie nawigacji powoduje zatrzymanie endomondo - na szczęście byliśmy we dwójkę, więc ja nawigowałam, a Darek u siebie na smartfonie miał endomondo i mógł przesłać mi potem mapkę.
Klasycystyczne mauzoleum i wiosenne kwiatki w parku wokól niego w Koblentz:
Naszym celem były również dwa jeziora, nad którymi leży Koblentz - Großer Koblentzer See oraz Kleiner See. Najpierw dojechaliśmy gruntową drogą nad duże jezioro, które jest rezerwatem przyrody. Wzdłuż wschodniego jego brzegu prowadzi nikła ścieżka do wieży widokowej, z której roztacza się fantastyczny widok. Naprawdę warto zadać sobie trochę trudu, aby tam dotrzeć i móc podziwiać takie pejzaże
Jak już nacieszyliśmy się panoramą Großer Koblentzer See, powróciliśmy do wioski i odnaleźliśmy Kleiner See. Nieźle dokazują tam bobry i to właściwie w samej wsi:
Darek nad brzegiem jeziora:
I obelisk ku czci mieszkańców Koblentz, poległych w czasie I Wojny Światowej
Zrobiła się już piętnasta, więc należało pomyśleć o powrocie w stronę auta. Zamiast więc jechać do Löcknitz postanowiliśmy skrócić trochę trasę i wrócić do Blankensee przez Rothenklempenow. Po drodze ciekawe pozostałości posiadłości ziemskiej w Breitenstein, niestety nie zachował się pałac, a tylko zabudowania gospodarcze i jeden budynek mieszkalny - już opuszczony
Po raz drugi tego dnia przekraczamy rzekę Randow
A za nią sielskie krajobrazy, następne jeziorko a nad nim domy letniskowe i nawet wóz konny spotkaliśmy
Rothenklempenow i tamtejszy pałac już znamy, ale lubimy tam wracać, a tego niedzielnego popołudnia było tam naprawdę miło
A w parku romantyczna rzeźba Liny - jedynej (Lina die Einzige). Ciekawe, kogo przedstawia i jaka jest jej historia? Nic niestety na ten temat nie znalazłam w internecie
Z Rothenklempenow również wróciliśmy trasą dla nas "dziewiczą", bo przez Mewegen. Bardzo ładnie. Niby tyle razy już się jeździło po tych okolicach, ale wciąż jeszcze są nieodkryte szlaki i miejsca.
A oto i meta naszej przejażdźki:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
44.80 km (0.00 km teren), czas: 04:23 h, avg:10.22 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Znów solo - do Jasienicy
Piątek, 22 lutego 2019 | dodano: 22.02.2019Kategoria koło domu, Zachodniopomorskie
Darek wciąż boryka się z pozostałościami przeziębienia, więc piątkowe popołudnie wykorzystałam na samotną przejażdżkę jedną z "dyżurnych" tras do ujścia Gunicy w Jasienicy. Najpierw szosą w kierunku Dobieszczyna, skąd po 5 km skręciłam w szutrówkę, a po kolejnych 5 km w boczną asfaltówkę do Jasienicy. Ulicą Wodną pojechałam kawałek wzdłuż Gunicy, ciesząc się towarzystwem kaczek, przedwieczorną ciszą i ładnym światłem:
Przedwiośnie tuż - tuż
Wróciłam szosą przez Wieńkowo, Tatynię i Witorzę. Im później, tym chłodniej i na koniec trochę zmarzły mi stopy. Mapka wycieczki
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Przedwiośnie tuż - tuż
Wróciłam szosą przez Wieńkowo, Tatynię i Witorzę. Im później, tym chłodniej i na koniec trochę zmarzły mi stopy. Mapka wycieczki
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
27.10 km (0.00 km teren), czas: 01:45 h, avg:15.49 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Prawie wiosennie - do Trzebieży i Brzózek
Sobota, 16 lutego 2019 | dodano: 16.02.2019Kategoria Zachodniopomorskie, koło domu
Trudno usiedzieć w domu, gdy takie słoneczko i ciepełko na zewnątrz. Pierwszy dzień wiosny już 16 lutego, dlaczego nie? Rano co prawda było jeszcze bardzo rześko, ale po godzinie 11-tej, gdy wyruszaliśmy z Darkiem, zrobiło się bardzo przyjemnie i można było zaplanować przejażdżkę na średnim dystansie. Mapka wycieczki
Pojechaliśmy więc przez Nową Jasienicę i Drogoradz do Trzebieży. Kilka obrazków - właśnie z Trzebieży:
W Centralnym Ośrodku Żeglarskim plac budowy - nabrzeża i cały teren ośrodka przechodzą generalny remont. Na pierwszym planie - sławny jacht SY "Śmiały" . Niestety aktualnie bez masztu, jakoś tak smutno wygląda:
Kościół parafialny w Trzebieży:
Przejeżdżaliśmy również obok domu lokalnego rzeźbiarza:
Nad Zalewem zrobiliśmy sobie mały popas - zjedliśmy kanapki z herbatką z termosu. Na plaży ładnie zapozował piesek, któremu jak widać nie straszna zimna woda ;-)
I ja z rowerkiem:
Szosa z Trzebieży do Brzózek jest niestety w remoncie. Zdjęta górna warstwa nawierzchni asfaltowej, a w Brzózkach w ogóle klepisko. Jest przejezdna, ale niezbyt komfortowo. Za Brzózkami skręciliśmy w kierunku na Mszczuje:
A potem nad jezioro Piaski. Tam również prace budowlane - rozebrany stary pomost, rozjeżdżony ciężkim sprzętem teren i jakieś złożone materiały - kupa kamieni i drewniane belki. Co to z tego będzie?
Do domu wróciliśmy około 16.00. Bardzo przyjemny dzień i sporo rowerzystów po drodze.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Pojechaliśmy więc przez Nową Jasienicę i Drogoradz do Trzebieży. Kilka obrazków - właśnie z Trzebieży:
W Centralnym Ośrodku Żeglarskim plac budowy - nabrzeża i cały teren ośrodka przechodzą generalny remont. Na pierwszym planie - sławny jacht SY "Śmiały" . Niestety aktualnie bez masztu, jakoś tak smutno wygląda:
Kościół parafialny w Trzebieży:
Przejeżdżaliśmy również obok domu lokalnego rzeźbiarza:
Nad Zalewem zrobiliśmy sobie mały popas - zjedliśmy kanapki z herbatką z termosu. Na plaży ładnie zapozował piesek, któremu jak widać nie straszna zimna woda ;-)
I ja z rowerkiem:
Szosa z Trzebieży do Brzózek jest niestety w remoncie. Zdjęta górna warstwa nawierzchni asfaltowej, a w Brzózkach w ogóle klepisko. Jest przejezdna, ale niezbyt komfortowo. Za Brzózkami skręciliśmy w kierunku na Mszczuje:
A potem nad jezioro Piaski. Tam również prace budowlane - rozebrany stary pomost, rozjeżdżony ciężkim sprzętem teren i jakieś złożone materiały - kupa kamieni i drewniane belki. Co to z tego będzie?
Do domu wróciliśmy około 16.00. Bardzo przyjemny dzień i sporo rowerzystów po drodze.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
61.20 km (0.00 km teren), czas: 04:22 h, avg:14.02 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)