Rowerem po obu stronach Odryblog rowerowy

avatar tanova
Tanowo

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl   button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(17)

Moje rowery

Unibike Expedition LDS 4251 km
nextbike 113 km
Giant Expression 17647 km
rower działkowy 1532 km
Specialized Sirrus 6719 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tanova.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Doliną Popradu w Beskidzie Sądeckim

Czwartek, 30 lipca 2020 | dodano: 03.08.2020Kategoria Słowacja, Małopolska
Ubiegły tydzień spędziłam w Beskidzie Sądeckim - było sporo chodzenia po górach, trochę zwiedzania, jeden rafting, ale też wycieczka rowerowa, którą pokrótce chciałam zrelacjonować. Pogoda nam dopisała przez cały wyjazd, okolica piękna, ludzi mało - czego chcieć więcej?
Pojechaliśmy z większą ekipą rodzinno-przyjacielską, w sumie było nas 17 osób, a w porywach nawet do 20-tu, więc działo się, oj działo! Przy takim składzie siłą rzeczy część wycieczek była w podgrupach, bo wiadomo - jedni wolą bardziej, inni mniej intensywnie, jedni chcą więcej zwiedzać, inni preferują sportowo, albo chcą odpocząć.
Tak też było z naszą wycieczką rowerową, na którą - oprócz Darka - namówiłam naszą córkę oraz sąsiadkę Monikę z partnerem i synem. Rowery wypożyczyliśmy grzecznościowo w hotelu po sąsiedzku - dostaliśmy Gianty na szerszej oponie i jeszcze dwa jakieś inne rowery. Dałyby pewnie radę na górskich szlakach w okolicy, ale jednak zdecydowaliśmy się na spokojniejszą transgraniczną trasę wzdłuż Popradu z Wierchomli Małej, w której mieszkaliśmy, do Muszyny i powrót słowacką stroną. Trasa jest częścią polsko-słowackiego projektu Aquavelo, który ma docelowo połączyć uzdrowiska doliny Popradu (m.in. Szczawnicę. Piwniczną, Muszynę, Krynicę Bardejov i Starą Lubovną) ścieżkami rowerowymi lub drogami publicznymi o małym natężeniu ruchu, a także odcinkiem długodystansowego szlaku EuroVelo 11 z Grecji do Norwegii.
Pierwszy przystanek w Wierchomli Wielkiej to urocza, drewniana cerkiewka łemkowska, w której kilka konserwatorek właśnie pracowicie odnawiało malowidła.



Po spokojniejszym odcinku boczną doliną wyjeżdżamy na główniejszą szosę z Piwnicznej do Muszyny, poprowadzoną również przy linii kolejowej. Ruch samochodowy nie jest bardzo duży, ale jeździ trochę ciężarówek do pobliskich zakładów Muszynianki i jakaś budowlanka, a droga wojewódzka nr 971 jest dość wąska i bez pobocza. Trzeba uważać, nie ma czasu na robienie zdjęć. Na szczęście po kilkunastu kilometrach, w Andrzejówce zaczyna się DDR-ka, która początkowo prowadzi wzdłuż szosy, ale wkrótce skręca w stronę rzeki, wijąc się malowniczo wśród podbeskidzkich łąk.



Chwila odpoczynku nad Popradem, gdzie właśnie spływają kajakarze i pontony. W piątek to my będziemy na raftingu, na wodzie.

DDR-ka poprowadzona jest do Milika, gdzie można przeprawić się nowiutką - chyba jeszcze nie odebraną technicznie - kładką na słowacką stronę.

Chcąc dojechać do Muszyny trzeba wrócić na szosę. Na szczęście to tylko kilka kilometrów. Dojeżdżamy do miasteczka i przeprawiając się przez most drogowy zaglądamy do parku zdrojowego na Zapopradziu:







Po obiedzie w Muszynie wracamy do kładki w Miliku, aby przeprawić się na słowacką stronę:



I jeszcze widok na Poprad - w tym miejscu, gdzie przy brzegu pieni się woda, następnego dnia nurt o mało nie wbił nas pontonem na ostre kamienie i krzaki:

Po słowackiej stronie piękny, nowiutki asfalcik i praktycznie zerowy ruch samochodowy:

Monika w Legnavie:

Takie widoczki po drodze ...

Na rozstaju:

Kolejna kładka - Mały Lipnik-Andrzejówka

W Małym Lipniku zatrzymujemy się na małe co nieco:

Mimo, że trasa prowadzi wzdłuż rzeki, to od tego miejsca zaczyna się kilka podjazdów. Ale między nimi takie fragmenty - można odpocząć i nasycić wzrok pięknymi widokami:



Ostatnia górka przed Mniszkiem nad Popradom i przejściem granicznym:

I znów kilka kilometrów ruchliwą szosą do Muszyny, a na koniec - 5,5 km podjazdu do Wierchomli Małej. Podjazd nie bardzo stromy, ale dłuuugi, więc w upale można się było trochę zmęczyć. Jednak było warto. Bardzo fajna trasa i świetna wycieczka.
I takim to sposobem zrobiłam w lipcu trzeci tysiąc km na rowerze w tym roku.

Rower: Dane wycieczki: 73.30 km (0.00 km teren), czas: 04:42 h, avg:15.60 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(6)

K o m e n t a r z e
Uroczo spędzony czas na terenach, które przed laty miałem okazję poznać z plecakiem na plecach - świetny pomysł na wycieczkę, brawa za realizację.
jotwu
- 12:30 piątek, 7 sierpnia 2020 | linkuj
Dzięki - rzeczywiście Beskid Sądecki jest przepiękny - i do wędrowania i fajne trasy na rower. Tylko te 10 godzin dojazdu ...
tanova
- 18:17 czwartek, 6 sierpnia 2020 | linkuj
Super widoki i przypomniałaś mi że dawno w górach ne byłem
strus
- 17:53 środa, 5 sierpnia 2020 | linkuj
Ależ SUPER miejscówka...tylko pozazdrościć widoków i doborowego towarzystwa i oczywiście pięknej pogody.
srk23
- 19:27 wtorek, 4 sierpnia 2020 | linkuj
Dziękuję, Marek! Jestem też dumna z naszej młodzieży, bo córka rowerem jeździ do paczkomatu albo 15 km nad jezioro, a tu proszę - ponad 70 km w górach i nawet jej się podobało!
tanova
- 19:48 poniedziałek, 3 sierpnia 2020 | linkuj
Śliczne tereny i widoki. Te 74 km w górach to jak 150 po płaskim..
Tęsknię za górami..
Marecki
- 16:59 poniedziałek, 3 sierpnia 2020 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa wstaw
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]