- Kategorie:
- Alpy.26
- Alpy austriackie 2023.9
- Alpy włoskie 2021.8
- Alzacja i dolina Renu 2019.10
- Austria.25
- Bawaria.2
- Berlin.2
- Berliner Mauerweg 2018.2
- Brandenburgia.24
- Czechy.7
- do pracy / z pracy.74
- Doliną Bobru.2
- Dolnośląskie.3
- Donauradweg i okolice 2018.7
- Dookoła Tatr 2022.4
- Dookoła Zalewu Szczecińskiego.9
- Ennsradweg.4
- fitness.117
- Francja.10
- Hesja.4
- Holandia i Belgia 2023.3
- Karyntia.7
- koło Dominikowa.46
- koło domu.457
- Łaba 2022.12
- Mainz i dolina Renu 2023.5
- Małopolska.6
- Meklemburgia-Pomorze.84
- Nad Bałtyk 2020.4
- nad morzem.13
- Nadrenia-Palatynat.4
- Niemcy.86
- Odra-Nysa.12
- Osttirol i Karyntia rowerem 2020.9
- Rugia 2017.3
- Saksonia.5
- Saksonia-Anhalt.2
- Słowacja.4
- Spreewald Gurkenradweg 2021.3
- Szkocja.1
- Szwajcaria.2
- trekking.264
- Tyrol Wschodni.4
- Wędrówki piesze.2
- Włochy.9
- Wzdłuż Drawy.4
- Zachodniopomorskie.384
Wpisy archiwalne w kategorii
Zachodniopomorskie
Dystans całkowity: | 16259.18 km (w terenie 1696.20 km; 10.43%) |
Czas w ruchu: | 975:18 |
Średnia prędkość: | 16.06 km/h |
Liczba aktywności: | 384 |
Średnio na aktywność: | 42.34 km i 2h 39m |
Więcej statystyk |
Do Polic
Wtorek, 30 marca 2021 | dodano: 31.03.2021Kategoria koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Wieczorny dojazd do Polic. A że wczorajszy wieczór był ciepły i pogodny - to pojechałam rowerem.
Zachód słońca pod Trzeszczynem:
Powrót po 21.00 na lampkach, przy rozgwieżdżonym niebie.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Zachód słońca pod Trzeszczynem:
Powrót po 21.00 na lampkach, przy rozgwieżdżonym niebie.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
17.50 km (0.00 km teren), czas: 01:00 h, avg:17.50 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
I znów do Szczecina i znów krokusy
Poniedziałek, 29 marca 2021 | dodano: 29.03.2021Kategoria do pracy / z pracy, koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Miałam do odebrania zamówione wcześniej książki w bibliotece uniwersyteckiej, więc dzisiaj odbyłam kolejną wycieczkę rowerem do Szczecina i nie mogłam sobie odmówić ponownego przejazdu przez Park Kasprowicza i Jasne Błonia.
Udało mi się uchwycić kilka ptaków w parku ;-)
I kolejne krokusowe żniwa fotograficzne:
Na Uniwersytecie też wiosennie ...
Potem jeszcze zahaczyłam o Rossmanna w Galerii Turzyn i wróciłam przez ul. 26 kwietnia, Taczaka i Krzekowo. Na Szafera widać zarys pętli tramwajowej i przebudowywanej ulicy. Przejazd rowerem na dziko już jest możliwy, choć utrudniony.
Wieczór przed punktem szczepień w Netto Arenie - seniorzy (choć chyba tacy trochę młodsi) czekają na swoją kolejkę.
Powrót przez Las Arkoński i jeziorko przy remontowanej pętli Głębokie:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Udało mi się uchwycić kilka ptaków w parku ;-)
I kolejne krokusowe żniwa fotograficzne:
Na Uniwersytecie też wiosennie ...
Potem jeszcze zahaczyłam o Rossmanna w Galerii Turzyn i wróciłam przez ul. 26 kwietnia, Taczaka i Krzekowo. Na Szafera widać zarys pętli tramwajowej i przebudowywanej ulicy. Przejazd rowerem na dziko już jest możliwy, choć utrudniony.
Wieczór przed punktem szczepień w Netto Arenie - seniorzy (choć chyba tacy trochę młodsi) czekają na swoją kolejkę.
Powrót przez Las Arkoński i jeziorko przy remontowanej pętli Głębokie:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
33.38 km (0.00 km teren), czas: 02:23 h, avg:14.01 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Zmiana czasu i kaprysy GPS-a
Niedziela, 28 marca 2021 | dodano: 28.03.2021Kategoria fitness, koło domu, Zachodniopomorskie
Wczorajszy dzień spędziłam na świątecznych porządkach i chyba dobrze, bo pogoda była bardzo zmienna i kilka razy padał deszcz. Nawet jeszcze dzisiaj przed południem dokańczałam mycie okien, więc stwierdziłam, że należy mi się jakaś nagroda. Darek miał inne plany, więc pojechałam sama - przewietrzyć siebie i speca po okolicznych, dyżurnych szosach. Nie mogłam się zdecydować, czy wybrać wariant do przejścia granicznego w Dobieszczynie, czy skręcić w drogę na Nowe Warpno - najpierw więc pojechałam do ronda na krzyżówce Nowe Warpno - Trzebież - Myślibórz Wielki ...
Tutaj zawróciłam i w powrotnej drodze zrobiłam jeszcze ogonek na przejście graniczne.
Dopiero na granicy zorientowałam się, że przerwał mi się zapis GPS na Garminie - przypuszczam, że w momencie, gdy aktualizował się na czas letni, dziwnym trafem dopiero po południu. Jestem więc stratna na Stravie kilka kilometrów i już nie chciało mi się dokręcać do eleganckiej czterdziestki. Powrotną drogę utrudniał mocny wiatr.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Tutaj zawróciłam i w powrotnej drodze zrobiłam jeszcze ogonek na przejście graniczne.
Dopiero na granicy zorientowałam się, że przerwał mi się zapis GPS na Garminie - przypuszczam, że w momencie, gdy aktualizował się na czas letni, dziwnym trafem dopiero po południu. Jestem więc stratna na Stravie kilka kilometrów i już nie chciało mi się dokręcać do eleganckiej czterdziestki. Powrotną drogę utrudniał mocny wiatr.
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
39.00 km (0.00 km teren), czas: 01:45 h, avg:22.29 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Biblioteka i krokusy na Jasnych Błoniach
Piątek, 26 marca 2021 | dodano: 26.03.2021Kategoria do pracy / z pracy, koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Miałam do odebrania zamówioną książkę w wypożyczalni biblioteki uniwersyteckiej. Korzystając ze sprzyjającej pogody postanowiłam podjechać rowerem, wybierając trasę przez Jasne Błonia, i skorzystać z okazji zobaczenia najbardziej znanych szczecińskich krokusów w pełnym rozkwicie.
Wiosennie i covidowo - dużo karetek jeździło dzisiaj po mieście.
W bibliotece pustki - tylko pani portierka i pani bibliotekarka. Ale może to też przez późną porę.
Zamiast ścieżką rowerową do Tanowa wróciłam przez las i nawet trochę mnie pokropiło w okolicach Żółtwi, ale wieczór był ciepły, choć pochmurny.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wiosennie i covidowo - dużo karetek jeździło dzisiaj po mieście.
W bibliotece pustki - tylko pani portierka i pani bibliotekarka. Ale może to też przez późną porę.
Zamiast ścieżką rowerową do Tanowa wróciłam przez las i nawet trochę mnie pokropiło w okolicach Żółtwi, ale wieczór był ciepły, choć pochmurny.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
31.17 km (10.00 km teren), czas: 02:15 h, avg:13.85 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Powiatowa 50-tka
Niedziela, 21 marca 2021 | dodano: 22.03.2021Kategoria koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Darek w miarę wydobrzał, więc dzisiejszą wycieczkę odbyliśmy we dwójkę. Wyjechaliśmy ok. 14.30 - po wcześniejszym obiedzie, bo przed południem musiałam jeszcze wypełnić obowiązki służbowe. Dzisiaj to ja miałam za zadanie wymyślić trasę i pomyślałam sobie, żeby odwiedzić przynajmniej częściowo zakątki, w których jeszcze nie byliśmy w tym roku.
Najpierw drogą z płyt pojechaliśmy do Węgornika. Nie lubię tej nowej płytówki, bo strasznie na niej tłucze, ale nie miałam lepszego pomysłu - jak dotrzeć w okolice Świdwia.
Lubię za to rozległe łąki pomiędzy Węgornikiem, a Stolcem. Dziś co prawda mocno wiało, ale za to popołudnie było bardzo słoneczne.
Z zadowoleniem zanotowaliśmy, że w stacji ornitologicznej "Bolków" trwa duży remont. Może wreszcie ten obiekt znów będzie wykorzystywany, a może i wieża widokowa nad Świdwiem doczeka się rewitalizacji? Na chwilę zatrzymaliśmy się przy butwiejącym pomoście nad stawami, których nie ma na mapie:
Stolec (kościół) zza wczesnowiosennych bazi
Od Stolca pojechaliśmy wzdłuż granicy, rowerową ścieżką. Tutaj można by się przemknąć przez zieloną granicę, ale i na przejściu w Buku-Blankensee nikt nie pilnuje.
Przejeżdżamy skrajem Dobrej Szczecińskiej na ścieżkę edukacyjną, poprowadzoną ciekawie najpierw przez las, a potem wzdłuż drogi na Lubieszyn. Podoba mi się ta ziemna nawierzchnia - jest równiutko, a ścieżka jest zdecydowanie lepiej wkomponowana w krajobraz i przyrodę, niż asfalt.
Przy schronisku dla zwierząt w Dobrej - tam gdzie kończy się ścieżka - korzystamy z ławeczek i wiaty na drobny popas, szczególnie, że były w słońcu i w osłoniętym miejscu.
Szkoda, że brakuje krótkiego odcinka do Lubieszyna. Ale przez restrykcje graniczne ruch na tej drodze i na DK 10 jest niewielki - tylko do punktu szybkich testów na Covid przy granicy jest spora kolejka i jadą samochody. My kierujemy się dalej, na Dołuje, gdzie skręcamy w boczną drogę do Wąwelnicy - przy bliższym przyjrzeniu się stwierdzamy, że rzepak na polu wygląda, jakby przemarzł. Mam nadzieję, że do maja sobie poradzi i będzie ładnie kwitł.
A z Wąwelnicy przez Redlicę i Wołczkowo zjeżdżamy nad jezioro Głębokie.
Tutaj tylko muskamy je od zachodniej strony i odbijamy w drogę do leśniczówki Owczary i dalej przez Żółtew oraz Bartoszewo jedziemy do domu. Na liczniku mam 49 km, więc robię jeszcze małą rundkę po osiedlu, żeby dobić do równego rachunku.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Najpierw drogą z płyt pojechaliśmy do Węgornika. Nie lubię tej nowej płytówki, bo strasznie na niej tłucze, ale nie miałam lepszego pomysłu - jak dotrzeć w okolice Świdwia.
Lubię za to rozległe łąki pomiędzy Węgornikiem, a Stolcem. Dziś co prawda mocno wiało, ale za to popołudnie było bardzo słoneczne.
Z zadowoleniem zanotowaliśmy, że w stacji ornitologicznej "Bolków" trwa duży remont. Może wreszcie ten obiekt znów będzie wykorzystywany, a może i wieża widokowa nad Świdwiem doczeka się rewitalizacji? Na chwilę zatrzymaliśmy się przy butwiejącym pomoście nad stawami, których nie ma na mapie:
Stolec (kościół) zza wczesnowiosennych bazi
Od Stolca pojechaliśmy wzdłuż granicy, rowerową ścieżką. Tutaj można by się przemknąć przez zieloną granicę, ale i na przejściu w Buku-Blankensee nikt nie pilnuje.
Przejeżdżamy skrajem Dobrej Szczecińskiej na ścieżkę edukacyjną, poprowadzoną ciekawie najpierw przez las, a potem wzdłuż drogi na Lubieszyn. Podoba mi się ta ziemna nawierzchnia - jest równiutko, a ścieżka jest zdecydowanie lepiej wkomponowana w krajobraz i przyrodę, niż asfalt.
Przy schronisku dla zwierząt w Dobrej - tam gdzie kończy się ścieżka - korzystamy z ławeczek i wiaty na drobny popas, szczególnie, że były w słońcu i w osłoniętym miejscu.
Szkoda, że brakuje krótkiego odcinka do Lubieszyna. Ale przez restrykcje graniczne ruch na tej drodze i na DK 10 jest niewielki - tylko do punktu szybkich testów na Covid przy granicy jest spora kolejka i jadą samochody. My kierujemy się dalej, na Dołuje, gdzie skręcamy w boczną drogę do Wąwelnicy - przy bliższym przyjrzeniu się stwierdzamy, że rzepak na polu wygląda, jakby przemarzł. Mam nadzieję, że do maja sobie poradzi i będzie ładnie kwitł.
A z Wąwelnicy przez Redlicę i Wołczkowo zjeżdżamy nad jezioro Głębokie.
Tutaj tylko muskamy je od zachodniej strony i odbijamy w drogę do leśniczówki Owczary i dalej przez Żółtew oraz Bartoszewo jedziemy do domu. Na liczniku mam 49 km, więc robię jeszcze małą rundkę po osiedlu, żeby dobić do równego rachunku.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
50.70 km (18.00 km teren), czas: 03:34 h, avg:14.21 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Jezioro Piaski i leśna szwędaczka
Niedziela, 14 marca 2021 | dodano: 14.03.2021Kategoria koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Marzec to taki fajny miesiąc, bo nie dość, że dzień już dość długi, to tutaj u nas, na nizinnych terenach, panuje już przedwiośnie i pogoda umożliwiająca rowerowe wycieczki, a w górach jeszcze leży śnieg i można bardzo dobrze pojeździć na nartach. I tak ostatni weekend spędziłam w Szklarskiej Porębie i okolicach w zimowej scenerii, a dzisiaj - już tutaj na miejscu pojeździłam na trekkingu.
Po bardzo wietrznej nocy i dość ponurym i mokrawym początku dnia - po południu nieco przejaśniło się. I choć wciąż było chłodno i wiał wiatr, to w lesie, w zadrzewionym terenie jazda była całkiem przyjemna. Dzisiaj byłam na rowerze solo, bo Darek leczy się z zapalenia zatok, którego nabawił się jakiś czas temu.
Na początku pojechałam gruntową drogą przez las, którą czasami biegam, żeby zobaczyć zakres wyrębu. To bardzo przygnębiające patrzeć, jak kolejne hektary znikają wśród wycia pił spalinowych. Tutaj jeszcze w miarę nienaruszony fragment młodniaka:
Przecinam drogę z płyt do Węgornika w okolicach mostu na Gunicy i dalej jadę szutrową drogą. Następnie dwa kilometry szosą i skręcam w leśny asfalt nad jezioro Piaski. Ta boczna droga jest jeszcze dość zabłocona i zaśmiecona po zimie, a w dziurach sporo kałuż. Dojeżdżam nad jezioro i stwierdzam, że proces lądowacenia chyba jest już nieodwracalny. Pło nawet wczesną wiosną jest wyraźnie widoczne, a zarastające taflę rośliny - coraz bardziej zróżnicowane.
Pierwsze oznaki wiosny:
W powrotnej drodze włączył mi się tryb "szwędacz" i zamiast skręcić na szosę prosto do Tanowa, odbiłam na krzyżówce w lewo. Mijam Karpin z jego brzydkim zapachem padliny i kieruję się w stronę Drogoradza. Z asfaltu zjeżdżam w gruntową drogę wzdłuż słupów linii energetycznej, która robi się trochę błotnista, ale jest przejezdna. Nigdy tędy nie jechałam i w pewnym momencie muszę sprawdzić w aplikacji, gdzie ja w ogóle jestem. Wyjeżdżam jednak wkrótce na główniejszą, piaszczystą drogę do Nowej Jasienicy, którą już znam.
W Nowej Jasienicy:
Stąd już prosta droga asfaltem do leśniczówki Turznica i 5 kilometrów szutrówką przez las:
Gdy dojeżdżam do Tanowa, nad głową przelatuje mi dorodny żuraw, głośno oznajmiając swoją obecność.
A jak było w Szklarskiej Porębie? Pięknie i śnieżnie :-)
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Po bardzo wietrznej nocy i dość ponurym i mokrawym początku dnia - po południu nieco przejaśniło się. I choć wciąż było chłodno i wiał wiatr, to w lesie, w zadrzewionym terenie jazda była całkiem przyjemna. Dzisiaj byłam na rowerze solo, bo Darek leczy się z zapalenia zatok, którego nabawił się jakiś czas temu.
Na początku pojechałam gruntową drogą przez las, którą czasami biegam, żeby zobaczyć zakres wyrębu. To bardzo przygnębiające patrzeć, jak kolejne hektary znikają wśród wycia pił spalinowych. Tutaj jeszcze w miarę nienaruszony fragment młodniaka:
Przecinam drogę z płyt do Węgornika w okolicach mostu na Gunicy i dalej jadę szutrową drogą. Następnie dwa kilometry szosą i skręcam w leśny asfalt nad jezioro Piaski. Ta boczna droga jest jeszcze dość zabłocona i zaśmiecona po zimie, a w dziurach sporo kałuż. Dojeżdżam nad jezioro i stwierdzam, że proces lądowacenia chyba jest już nieodwracalny. Pło nawet wczesną wiosną jest wyraźnie widoczne, a zarastające taflę rośliny - coraz bardziej zróżnicowane.
Pierwsze oznaki wiosny:
W powrotnej drodze włączył mi się tryb "szwędacz" i zamiast skręcić na szosę prosto do Tanowa, odbiłam na krzyżówce w lewo. Mijam Karpin z jego brzydkim zapachem padliny i kieruję się w stronę Drogoradza. Z asfaltu zjeżdżam w gruntową drogę wzdłuż słupów linii energetycznej, która robi się trochę błotnista, ale jest przejezdna. Nigdy tędy nie jechałam i w pewnym momencie muszę sprawdzić w aplikacji, gdzie ja w ogóle jestem. Wyjeżdżam jednak wkrótce na główniejszą, piaszczystą drogę do Nowej Jasienicy, którą już znam.
W Nowej Jasienicy:
Stąd już prosta droga asfaltem do leśniczówki Turznica i 5 kilometrów szutrówką przez las:
Gdy dojeżdżam do Tanowa, nad głową przelatuje mi dorodny żuraw, głośno oznajmiając swoją obecność.
A jak było w Szklarskiej Porębie? Pięknie i śnieżnie :-)
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
41.20 km (15.00 km teren), czas: 02:55 h, avg:14.13 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wieczorna przewietrzałka
Środa, 3 marca 2021 | dodano: 03.03.2021Kategoria koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Dopiero późniejszym popołudniem mogłam wybrać się dzisiaj na rower. Zostało mi około półtorej godziny po widoku, więc wybrałam spokojną pętlę przez szutrówkę do leśniczówki Turznica i potem asfaltem do Jasienicy, skąd przez Tatynię i Witorzę można wrócić do domu. Znów solo, bo Darek biegał dzisiaj w dzień i nie chciało mu się już ruszyć ze mną na przejażdżkę.
Było dość ciepło, a powietrze było łagodne. Gdyby nie brak świeżej zieleni dookoła, można by pomyśleć, że wiosna w pełni.
Na szutrówce:
Podmokłe tereny w lesie w okolicach Turznicy
Jasienicę w zasadzie tylko musnęłam po opłotkach, bo zamiast jechać przez wieś, wybrałam gruntową drogę wzdłuż torów kolejowych.
Wieczorne klimaty
To chyba ostatnia przejażdżka w tym tygodniu. Jutro pracuję od rana do późna, a w piątek wybieramy się z Darkiem na przedłużony weekend na narty do Szklarskiej Poręby, skorzystać jeszcze z końcówki zimy.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Było dość ciepło, a powietrze było łagodne. Gdyby nie brak świeżej zieleni dookoła, można by pomyśleć, że wiosna w pełni.
Na szutrówce:
Podmokłe tereny w lesie w okolicach Turznicy
Jasienicę w zasadzie tylko musnęłam po opłotkach, bo zamiast jechać przez wieś, wybrałam gruntową drogę wzdłuż torów kolejowych.
Wieczorne klimaty
To chyba ostatnia przejażdżka w tym tygodniu. Jutro pracuję od rana do późna, a w piątek wybieramy się z Darkiem na przedłużony weekend na narty do Szklarskiej Poręby, skorzystać jeszcze z końcówki zimy.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
22.50 km (0.00 km teren), czas: 01:21 h, avg:16.67 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dobieszczyn
Wtorek, 2 marca 2021 | dodano: 02.03.2021Kategoria fitness, koło domu, Zachodniopomorskie
Lekki rozruch po lekkiej niedyspozycji po szczepieniu. Korzystając ze słonecznego i dość ciepłego popołudnia wyskoczyłam na godzinkę z hakiem na Szpecu. Trasa dyżurna - do granicy w Dobieszczynie i z powrotem. Tym razem solo, bo Darek postanowił wyjechać trochę później i przypuszczałam, że miniemy się gdzieś po drodze - ale on skręcił na Nowe Warpno, żeby zrobić treningowo 50-tkę, a ja w spokojniejszym tempie przejechałam krótszy dystans, bo tylko niecałe 30 km.
Fotka z granicy:
Przed groźnym afrykańskim pomorem świń niemieckie dziki chroni metalowa siatka i drewniana sowa na czatach.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Fotka z granicy:
Przed groźnym afrykańskim pomorem świń niemieckie dziki chroni metalowa siatka i drewniana sowa na czatach.
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
28.80 km (0.00 km teren), czas: 01:19 h, avg:21.87 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad Roztokę Odrzańską i do Trzebieży
Sobota, 27 lutego 2021 | dodano: 27.02.2021Kategoria koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Miał być w ten weekend inny sport, w innym miejscu, ale we czwartek dostałam SMS-a, że w niedzielę rano mam wyznaczony termin szczepienia. Nie za bardzo dało się ten termin przesunąć, bo to szczepienia grupowe, więc rada nie rada - przesunęłam wyjazd. Przynajmniej sobotę mam dla siebie. Wciąż jest słonecznie, choć już nie tak ciepło jak w tygodniu. Ale przynajmniej obeschły drogi gruntowe po roztopach i można planować wycieczki nie tylko po asfaltowych drogach.
Znów wybraliśmy się z Darkiem do Trzebieży, ale inną - nieco krótszą - trasą. Pod Tatynią miłe choć przelotne spotkanie z Januszem i Kubą, którzy śpieszyli się z powrotem do Szczecina.
W Jasienicy wpadam na pomysł, abyśmy zajrzeli nad Gunicę, przez ul. Wodną. Darek ma obiekcje, że droga będzie zalana - jako że stan wody w rzeczce jest dość wysoki, a na pewno będą kałuże i błoto. Tymczasem okazuje się, że droga jest przejezdna aż do plażyczki przy stacji gazu dla Zakładów Chemicznych. Co więcej - zakłady chyba nawet wyrównały ją i podsypały, trwają też jakieś prace budowlane przy samej stacji.
rzewa przy rzece gęsto obsiadły kormorany. Obawiam się, że może to tym drzewom nie wyjść na zdrowie. Pewnie gdyby był tutaj Marek to zrobiłby jakieś świetne zbliżenia ptactwa, niestety ja mam tylko smartfona.
Przy plażyczce postawiono jakieś prowizoryczne ogrodzenie, hałasuje sprzęt budowlany, idziemy więc kawałek dalej.
Z powrotem jedziemy koroną wału przeciwpowodziowego - o tej porze roku nie ma chaszczy, a nawet są przejezdne dwie ścieżki. W oddali dymią kominy Polic.
W Niekłończycy koło kościoła widać już oznaki wiosny - kwitną krokusy i trochę przebiśniegów:
Jazdę utrudnia trochę zimny, północny wiatr. Na szczęście nie jest zbyt mocny. Zatrzymujemy się w Trzebieży na skwerku koło przystani na herbatę z termosu i bułeczki maślane. Baseny przy COŻ-u jeszcze puste, czekają na sezon i kolorowe żaglówki:
Dzisiaj w Trzebieży dużo spokojniej niż w ubiegłą niedzielę - nie ma tłumów ani sznurów aut. Niewiele osób na promenadzie i na plaży miejskiej, a ci co są, nie za wiele sobie robią z nowych rządowych nakazów noszenia maseczki. Prawdę mówiąc my też mamy na twarzy kominy, a maseczki w kieszeni. Tutaj zsunęłam do zdjęcia.
Chcemy wrócić leśną drogą koło tartaku, a następnie przez Nową Jasienicę. Na ulicy Polnej - remont drogi, ale trekkingiem da się przejechać. Natomiast przejazd kolejowy zablokował pociąg towarowy, do którego coś ładują. Co tu robić? Okazuje się, że to ślepy tor i można skład ominąć prawą stroną - i tak właśnie robimy.
W Nowej Jasienicy:
Dalszy odcinek to drogi gruntowe i szutrowe przez las - żeby uniknąć szosy.
I na koniec mapka wycieczki:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Znów wybraliśmy się z Darkiem do Trzebieży, ale inną - nieco krótszą - trasą. Pod Tatynią miłe choć przelotne spotkanie z Januszem i Kubą, którzy śpieszyli się z powrotem do Szczecina.
W Jasienicy wpadam na pomysł, abyśmy zajrzeli nad Gunicę, przez ul. Wodną. Darek ma obiekcje, że droga będzie zalana - jako że stan wody w rzeczce jest dość wysoki, a na pewno będą kałuże i błoto. Tymczasem okazuje się, że droga jest przejezdna aż do plażyczki przy stacji gazu dla Zakładów Chemicznych. Co więcej - zakłady chyba nawet wyrównały ją i podsypały, trwają też jakieś prace budowlane przy samej stacji.
rzewa przy rzece gęsto obsiadły kormorany. Obawiam się, że może to tym drzewom nie wyjść na zdrowie. Pewnie gdyby był tutaj Marek to zrobiłby jakieś świetne zbliżenia ptactwa, niestety ja mam tylko smartfona.
Przy plażyczce postawiono jakieś prowizoryczne ogrodzenie, hałasuje sprzęt budowlany, idziemy więc kawałek dalej.
Z powrotem jedziemy koroną wału przeciwpowodziowego - o tej porze roku nie ma chaszczy, a nawet są przejezdne dwie ścieżki. W oddali dymią kominy Polic.
W Niekłończycy koło kościoła widać już oznaki wiosny - kwitną krokusy i trochę przebiśniegów:
Jazdę utrudnia trochę zimny, północny wiatr. Na szczęście nie jest zbyt mocny. Zatrzymujemy się w Trzebieży na skwerku koło przystani na herbatę z termosu i bułeczki maślane. Baseny przy COŻ-u jeszcze puste, czekają na sezon i kolorowe żaglówki:
Dzisiaj w Trzebieży dużo spokojniej niż w ubiegłą niedzielę - nie ma tłumów ani sznurów aut. Niewiele osób na promenadzie i na plaży miejskiej, a ci co są, nie za wiele sobie robią z nowych rządowych nakazów noszenia maseczki. Prawdę mówiąc my też mamy na twarzy kominy, a maseczki w kieszeni. Tutaj zsunęłam do zdjęcia.
Chcemy wrócić leśną drogą koło tartaku, a następnie przez Nową Jasienicę. Na ulicy Polnej - remont drogi, ale trekkingiem da się przejechać. Natomiast przejazd kolejowy zablokował pociąg towarowy, do którego coś ładują. Co tu robić? Okazuje się, że to ślepy tor i można skład ominąć prawą stroną - i tak właśnie robimy.
W Nowej Jasienicy:
Dalszy odcinek to drogi gruntowe i szutrowe przez las - żeby uniknąć szosy.
I na koniec mapka wycieczki:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
48.30 km (18.00 km teren), czas: 03:39 h, avg:13.23 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Krupówki nad Zalewem
Niedziela, 21 lutego 2021 | dodano: 21.02.2021Kategoria fitness, koło domu, Zachodniopomorskie
Zachęceni wczorajszym słońcem i wiosennym ciepłem wyciągnęliśmy dzisiaj z Darkiem rowery szosowe. Chciałam koniecznie pojechać nad Zalew, zobaczyć, czy jeszcze jest zamarznięty i czy spływa kra.
Już zaraz za Tanowem zaskoczył nas bardzo duży ruch samochodowy na szosie na Dobieszczyn. Część kierowców jechała do lasu, bo przydrożne parkingi gęsto obstawione były autami, a część obrała podobny kierunek jak my, ale niestety na czterech kółkach. Choć rowerzystów też było po drodze bardzo wielu jak na luty.
Trochę spokojniej było na DDR-ce do Nowego Warpna, choć w jednym miejscu zaskoczył nas śnieg - ale to jedyne takie miejsce po drodze. W Nowym Warpnie tłumy, tłumy, tłumy - nawet w lecie nie widziałam tam tylu ludzi. Oczywiście nikt prawie nie nosi maseczek - strefa wolna od covida ;-). Pstryknęliśmy kilka zdjęć i zawinęliśmy się z powrotem.
Na rynku:
Jezioro Nowowarpnieńskie wciąż zamarznięte, a po tafli lodu spaceruje sobie ptactwo. W tle widać zabudowania Altwarp.
Na szosie w kierunku na Trzebież ruch samochodowy jest nieco mniejszy, ale i tak spory. W samej Trzebieży chyba jeszcze gorszy najazd spacerowiczów, zwłaszcza na promenadzie i w okolicach plaży. Koszmarne kolejki do nielicznych miejsc z gastronomią na wynos. Rezygnujemy z pomysłu zatrzymania się tam na małe co nieco i zadawalamy się batonikami, które zabraliśmy ze sobą.
O dziwo - okolice przystani żeglarskiej i portu rybackiego dużo spokojniejsze.
Jest i śryż spływający malowniczo w stronę Bałtyku:
Darek pogania, aby wracać do domu, bo już wpół do czwartej. Na szczęście wracamy DDR-ką do Jasienicy, bo sznur samochodów na szosie w stronę Szczecina znów jest spory. Na chwilkę przystajemy w Tatyni, nasłuchując klangoru żurawi:
Przed siedemnastą jesteśmy w domu. Fajnie, że już dnia przybyło i i można wybrać się na dłuższe wycieczki.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Już zaraz za Tanowem zaskoczył nas bardzo duży ruch samochodowy na szosie na Dobieszczyn. Część kierowców jechała do lasu, bo przydrożne parkingi gęsto obstawione były autami, a część obrała podobny kierunek jak my, ale niestety na czterech kółkach. Choć rowerzystów też było po drodze bardzo wielu jak na luty.
Trochę spokojniej było na DDR-ce do Nowego Warpna, choć w jednym miejscu zaskoczył nas śnieg - ale to jedyne takie miejsce po drodze. W Nowym Warpnie tłumy, tłumy, tłumy - nawet w lecie nie widziałam tam tylu ludzi. Oczywiście nikt prawie nie nosi maseczek - strefa wolna od covida ;-). Pstryknęliśmy kilka zdjęć i zawinęliśmy się z powrotem.
Na rynku:
Jezioro Nowowarpnieńskie wciąż zamarznięte, a po tafli lodu spaceruje sobie ptactwo. W tle widać zabudowania Altwarp.
Na szosie w kierunku na Trzebież ruch samochodowy jest nieco mniejszy, ale i tak spory. W samej Trzebieży chyba jeszcze gorszy najazd spacerowiczów, zwłaszcza na promenadzie i w okolicach plaży. Koszmarne kolejki do nielicznych miejsc z gastronomią na wynos. Rezygnujemy z pomysłu zatrzymania się tam na małe co nieco i zadawalamy się batonikami, które zabraliśmy ze sobą.
O dziwo - okolice przystani żeglarskiej i portu rybackiego dużo spokojniejsze.
Jest i śryż spływający malowniczo w stronę Bałtyku:
Darek pogania, aby wracać do domu, bo już wpół do czwartej. Na szczęście wracamy DDR-ką do Jasienicy, bo sznur samochodów na szosie w stronę Szczecina znów jest spory. Na chwilkę przystajemy w Tatyni, nasłuchując klangoru żurawi:
Przed siedemnastą jesteśmy w domu. Fajnie, że już dnia przybyło i i można wybrać się na dłuższe wycieczki.
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
74.50 km (0.00 km teren), czas: 04:17 h, avg:17.39 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)