- Kategorie:
- Alpy.26
- Alpy austriackie 2023.9
- Alpy włoskie 2021.8
- Alzacja i dolina Renu 2019.10
- Austria.25
- Bawaria.2
- Berlin.2
- Berliner Mauerweg 2018.2
- Brandenburgia.24
- Czechy.7
- do pracy / z pracy.74
- Doliną Bobru.2
- Dolnośląskie.3
- Donauradweg i okolice 2018.7
- Dookoła Tatr 2022.4
- Dookoła Zalewu Szczecińskiego.9
- Ennsradweg.4
- fitness.117
- Francja.10
- Hesja.4
- Holandia i Belgia 2023.3
- Karyntia.7
- koło Dominikowa.46
- koło domu.457
- Łaba 2022.12
- Mainz i dolina Renu 2023.5
- Małopolska.6
- Meklemburgia-Pomorze.84
- Nad Bałtyk 2020.4
- nad morzem.13
- Nadrenia-Palatynat.4
- Niemcy.86
- Odra-Nysa.12
- Osttirol i Karyntia rowerem 2020.9
- Rugia 2017.3
- Saksonia.5
- Saksonia-Anhalt.2
- Słowacja.4
- Spreewald Gurkenradweg 2021.3
- Szkocja.1
- Szwajcaria.2
- trekking.264
- Tyrol Wschodni.4
- Wędrówki piesze.2
- Włochy.9
- Wzdłuż Drawy.4
- Zachodniopomorskie.384
Wpisy archiwalne w kategorii
Meklemburgia-Pomorze
Dystans całkowity: | 5826.18 km (w terenie 312.00 km; 5.36%) |
Czas w ruchu: | 378:34 |
Średnia prędkość: | 15.09 km/h |
Maksymalna prędkość: | 45.60 km/h |
Suma podjazdów: | 323 m |
Liczba aktywności: | 84 |
Średnio na aktywność: | 69.36 km i 4h 37m |
Więcej statystyk |
Nad Thursee z ekipą
Niedziela, 23 października 2022 | dodano: 27.10.2022Kategoria koło domu, Meklemburgia-Pomorze, trekking, Zachodniopomorskie
Trzeci rok z rzędu, więc to już tradycja, że pod koniec października odwiedzam rowerowo śródleśne jeziorko Thursee, niedaleko Pampow. Tym razem wybrałam się w ubiegłą niedzielę w miłym towarzystwie sąsiadów i moich domowych facetów.
Fotka z granicy w Blankensee:
Przez Pampow i leśną drogę dojeżdżamy nad jezioro. Przepięknie tu o tej porze roku:
Jest jesień - są grzyby. Te jadalne i te mniej. Dorodną kozią brodę tylko uwieczniamy fotograficznie, bo nie mamy jak zabrać.
Relaksik:
Objeżdżamy jezioro dookoła i kierujemy się gruntową drogą w stronę Glashütte:
Ktoś chyba kupił dawną stację kolejową w Glashütte - niestety zamalował tabliczkę z nazwą miejscowości i złowrogo spoglądał z okna na naszą grupkę, która na chwilkę zatrzymała się przy budynku.
DDR-ka do Hintersee również efektownie się prezentuje w barwach jesieni:
Ruch na szosie z Dobieszczyna całkiem spory, więc skręcamy do Zalesia, żeby dotrzeć do domu leśnymi duktami:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Fotka z granicy w Blankensee:
Przez Pampow i leśną drogę dojeżdżamy nad jezioro. Przepięknie tu o tej porze roku:
Jest jesień - są grzyby. Te jadalne i te mniej. Dorodną kozią brodę tylko uwieczniamy fotograficznie, bo nie mamy jak zabrać.
Relaksik:
Objeżdżamy jezioro dookoła i kierujemy się gruntową drogą w stronę Glashütte:
Ktoś chyba kupił dawną stację kolejową w Glashütte - niestety zamalował tabliczkę z nazwą miejscowości i złowrogo spoglądał z okna na naszą grupkę, która na chwilkę zatrzymała się przy budynku.
DDR-ka do Hintersee również efektownie się prezentuje w barwach jesieni:
Ruch na szosie z Dobieszczyna całkiem spory, więc skręcamy do Zalesia, żeby dotrzeć do domu leśnymi duktami:
Rower:Unibike Expedition LDS
Dane wycieczki:
50.35 km (15.00 km teren), czas: 03:19 h, avg:15.18 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Hintersee
Czwartek, 20 października 2022 | dodano: 20.10.2022Kategoria fitness, koło domu, Meklemburgia-Pomorze, Zachodniopomorskie
Już zdecydowanie chłodniej i wietrzniej, niż w ostatnich dniach, ale jeszcze wciąż słonecznie. Przynajmniej dzisiaj, bo jutro ma padać. Po południu zrobiłam solo rundkę szosową do Hintersee i z powrotem. Temperatura chyba odstraszyła cyklistów, bo bardzo mało osób na rowerach spotkałam. Tempo rekreacyjne, na podziwianie jesiennych widoków.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
37.78 km (0.00 km teren), czas: 01:43 h, avg:22.01 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Szlakiem Łaby: Dzień 13 - powrót
Piątek, 26 sierpnia 2022 | dodano: 07.09.2022Kategoria Meklemburgia-Pomorze, Łaba 2022, trekking, Niemcy
Powrót pociągiem zaplanowaliśmy na piątek, w godzinach przedpołudniowych - aby uniknąć weekendowego tłoku. Wiadomo - bilet za 9 euro cieszy się popularnością, a jeden z pociągów naszego połączenia jedzie do Stralsundu, czyli nad morze. Rano mamy jeszcze trochę czasu, żeby pokręcić się po Magdeburgu, bo poprzedniego dnia już było za późno.
Ostatnia fotka nad Łabą:
Katedra - podobnie jak w Dreźnie - odbudowana z gruzów po wojnie:
A po przeciwnej stronie placu - Zielona Cytadela. Ostatni projekt F. Hundertwassera, wzniesiony kilkanaście lat temu:
W pociągu jest tłoczno - szczególnie tym do Berlina - ale jakoś wszyscy się mieszczą, choć część trasy pokonujemy na stojąco.
Tłumy również na dworcu Berlin Hauptbahnhof i oblężone windy. Czterdzieści minut na przesiadkę okazuje się zapasem w sam raz, zanim przeniesiemy się z górnego poziomu na dolny i na właściwy peron. W składzie do Stralsundu już luźniej i więcej miejsca na rowery. Wysiadamy w Pasewalku, a ponieważ jest jeszcze "młoda" godzina, to zamiast jechać kolejnym pociągiem do Tantow, ostatnie 50 km pokonujemy rowerami - przy okazji pokazując naszym przyjaciołom z Krakowa, gdzie jeździmy na co dzień.
Robimy sobie postój w Krugsdorfie, żeby obejrzeć pałac i na piknik nad Kiessee.
Moi towarzysze podróży:
I dystans całkowity:
Jeszcze małe podsumowanie na koniec:
Trasa i mapy:
Przy planowaniu korzystałam ze strony: https://www.elberadweg.de/ - są różne wersje językowe, niestety polskiej brak. I niezawodnej radreise-wiki z roadbookiem (po niemiecku): https://radreise-wiki.de/Elbe. Krótko przed wyjazdem trafiłam też na bloga Stradoviusa (http://stradovius.bikestats.pl/c,40082,Rajd-hanzea...), który nieco podobną trasę przejechał rok temu. Map papierowych nie posiadaliśmy, ale korzystaliśmy z niezawodnej aplikacji mapy.cz.
Noclegi:
Z noclegami na trasie nie ma problemu, o ile nie traficie na jakiś festiwal czy inną masową imprezę. Ceny - od 1000 do 2000 koron za dwójkę w Czechach i analogicznie od 60 do 72 euro w Niemczech, w zależności od standardu oraz opcji zjedzenia śniadania. Trzy razy nocowaliśmy całą grupą w apartamencie z jedną lub dwiema sypialniami, wtedy cena za parę wychodziła nawet czasem nieco niższa.
Dojazdy:
Cała trasa zasadniczo jest dobrze skomunikowana koleją, więc można kombinować z odcinkami według własnej koncepcji i możliwości. Ze Szczecina do Sędzisławia na Dolnym Śląsku zapłaciliśmy za dwie osoby z rowerami 74,20 zł, a powrotna podróż to 30 euro (2 x 9 euro + 2 x 6 euro za rowery). W Niemczech pięć razy korzystaliśmy z promów (łącznie nieco ponad 20 euro za dwie osoby z rowerami)
Wyżywienie:
Śniadania albo z noclegiem, albo we własnym zakresie. W Czechach w każdym miasteczku są bistra, w których już od wczesnych godzin rannych można zjeść niedrogo dobre i pożywne śniadanie. W Niemczech raczej kupowaliśmy coś w markecie (są tylko w większych miejscowościach). Obiad zwykle piknikowo po drodze, a wieczorem wyjście na ciepłą kolację - chyba, że knajpa była na miejscu. Generalnie gastronomia w Czechach jest bardzo przyjazna - nawet w małych wioskach są hospoudki, gdzie można coś przekąsić i napić się piwa w towarzystwie licznych lokalsów.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Ostatnia fotka nad Łabą:
Katedra - podobnie jak w Dreźnie - odbudowana z gruzów po wojnie:
A po przeciwnej stronie placu - Zielona Cytadela. Ostatni projekt F. Hundertwassera, wzniesiony kilkanaście lat temu:
W pociągu jest tłoczno - szczególnie tym do Berlina - ale jakoś wszyscy się mieszczą, choć część trasy pokonujemy na stojąco.
Tłumy również na dworcu Berlin Hauptbahnhof i oblężone windy. Czterdzieści minut na przesiadkę okazuje się zapasem w sam raz, zanim przeniesiemy się z górnego poziomu na dolny i na właściwy peron. W składzie do Stralsundu już luźniej i więcej miejsca na rowery. Wysiadamy w Pasewalku, a ponieważ jest jeszcze "młoda" godzina, to zamiast jechać kolejnym pociągiem do Tantow, ostatnie 50 km pokonujemy rowerami - przy okazji pokazując naszym przyjaciołom z Krakowa, gdzie jeździmy na co dzień.
Robimy sobie postój w Krugsdorfie, żeby obejrzeć pałac i na piknik nad Kiessee.
Moi towarzysze podróży:
I dystans całkowity:
Jeszcze małe podsumowanie na koniec:
Trasa i mapy:
Przy planowaniu korzystałam ze strony: https://www.elberadweg.de/ - są różne wersje językowe, niestety polskiej brak. I niezawodnej radreise-wiki z roadbookiem (po niemiecku): https://radreise-wiki.de/Elbe. Krótko przed wyjazdem trafiłam też na bloga Stradoviusa (http://stradovius.bikestats.pl/c,40082,Rajd-hanzea...), który nieco podobną trasę przejechał rok temu. Map papierowych nie posiadaliśmy, ale korzystaliśmy z niezawodnej aplikacji mapy.cz.
Noclegi:
Z noclegami na trasie nie ma problemu, o ile nie traficie na jakiś festiwal czy inną masową imprezę. Ceny - od 1000 do 2000 koron za dwójkę w Czechach i analogicznie od 60 do 72 euro w Niemczech, w zależności od standardu oraz opcji zjedzenia śniadania. Trzy razy nocowaliśmy całą grupą w apartamencie z jedną lub dwiema sypialniami, wtedy cena za parę wychodziła nawet czasem nieco niższa.
Dojazdy:
Cała trasa zasadniczo jest dobrze skomunikowana koleją, więc można kombinować z odcinkami według własnej koncepcji i możliwości. Ze Szczecina do Sędzisławia na Dolnym Śląsku zapłaciliśmy za dwie osoby z rowerami 74,20 zł, a powrotna podróż to 30 euro (2 x 9 euro + 2 x 6 euro za rowery). W Niemczech pięć razy korzystaliśmy z promów (łącznie nieco ponad 20 euro za dwie osoby z rowerami)
Wyżywienie:
Śniadania albo z noclegiem, albo we własnym zakresie. W Czechach w każdym miasteczku są bistra, w których już od wczesnych godzin rannych można zjeść niedrogo dobre i pożywne śniadanie. W Niemczech raczej kupowaliśmy coś w markecie (są tylko w większych miejscowościach). Obiad zwykle piknikowo po drodze, a wieczorem wyjście na ciepłą kolację - chyba, że knajpa była na miejscu. Generalnie gastronomia w Czechach jest bardzo przyjazna - nawet w małych wioskach są hospoudki, gdzie można coś przekąsić i napić się piwa w towarzystwie licznych lokalsów.
Rower:Unibike Expedition LDS
Dane wycieczki:
58.30 km (0.00 km teren), czas: 04:00 h, avg:14.57 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wokół poligonu Jägerbrück
Niedziela, 31 lipca 2022 | dodano: 01.08.2022Kategoria Niemcy, Meklemburgia-Pomorze, koło domu, fitness
Czasu nie mieliśmy z Darkiem zbyt wiele, bo po południu obiecaliśmy synowi, że go odwieziemy na pociąć w Löcknitz, a chcieliśmy jeszcze wczoraj "zaliczyć" lipcową setkę. Pojechaliśmy więc szosowo pętlą przez Dobieszczyn - Glashütte - Marienthal - Viereck - Torgelow - Holländerei - Eggesin i znów przez Dobieszczyn do Tanowa Pogoda była wymarzona - słonecznie, ciepło, ale nie dokuczał upał - choć ma się to zmienić w najbliższych dniach. Nic dziwnego, że po drodze mijało nas wielu rowerzystów, ale i wiele samochodów, zmierzających do miejscowości letniskowych nad Zalewem Szczecińskim. W porze obiadowej wróciliśmy do domu, a po podwiezieniu syna jeszcze wybraliśmy się pieszo na podwieczorny spacer dookoła jeziora w Löcknitz, bo jeszcze nie było okazji do tej pory. Dookoła Löcknitzer See prowadzi piesza ścieżka o długości ok. 4.5 km.
Do czego można wykorzystać stare rowery? Przykład spod koszar przy poligonie:
Fotka z postoju przy krzyżówce pod Viereck:
Rzeka Uecker w Torgelow:
I my nad tą samą rzeką pod Eggesin, za którym łączy się z Randow:
Marina w Eggesin położona jest właśnie nad Randow:
Zatrzymaliśmy się w tutejszej knajpce na szlkaneczkę orzeźwiającego Alster - to rodzaj radlera, ale mniej słodki:
Powrót przez Hintersee i ostatni krótki odpoczynek
A ostatnia fotka jest z Löcknitz, właściwie to z drugiej strony jeziora, z widokiem na plażę miejską:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Do czego można wykorzystać stare rowery? Przykład spod koszar przy poligonie:
Fotka z postoju przy krzyżówce pod Viereck:
Rzeka Uecker w Torgelow:
I my nad tą samą rzeką pod Eggesin, za którym łączy się z Randow:
Marina w Eggesin położona jest właśnie nad Randow:
Zatrzymaliśmy się w tutejszej knajpce na szlkaneczkę orzeźwiającego Alster - to rodzaj radlera, ale mniej słodki:
Powrót przez Hintersee i ostatni krótki odpoczynek
A ostatnia fotka jest z Löcknitz, właściwie to z drugiej strony jeziora, z widokiem na plażę miejską:
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
100.48 km (0.00 km teren), czas: 04:10 h, avg:24.12 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Duża pętla dobieszczyńska z elementem zaskoczenia
Wtorek, 19 lipca 2022 | dodano: 20.07.2022Kategoria Niemcy, Meklemburgia-Pomorze, koło domu, fitness
Na rower wybraliśmy się z Darkiem wieczorem, po godzinie dziewiętnastej - ze względu na upał. Miała to być szosowa rundka na 50 km pod poligon za Gegensee i z powrotem. Jakież było nasze zdziwienie, gdy okazało się, że tuż za granicą w Dobieszczynie do samej krzyżówki pod Hintersee Niemcy wysypali na całą szerokość drogi drobny żwir - chyba cudem nie złapaliśmy gumy jadąc po tym na cienkich oponach, a kurzyło się toto jak jasna cholera! Każdy przejeżdżąjący samochód wzniecał tumany kurzu. Zmieniliśmy więc plany i zamiast wracać przez Dobieszczyn pojechaliśmy przez Rothenklempenow i Mewegen do Blankensee, a stamtąd przez Dobrą i Bartoszewo do domu. Czyli duża pętla dobieszczyńska.
W Mewegen:
I na DDR-ce pod Bartoszewem:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
W Mewegen:
I na DDR-ce pod Bartoszewem:
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
50.11 km (0.00 km teren), czas: 01:48 h, avg:27.84 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Treningowo z Darkiem
Poniedziałek, 11 lipca 2022 | dodano: 12.07.2022Kategoria Zachodniopomorskie, Meklemburgia-Pomorze, koło domu, fitness
Pod wieczór wybraliśmy się z Darkiem rozprostować kości i trochę zmęczyć fizycznie po całodziennym home office. Szosowa trasa na 50 km do granicy w Dobieszczynie, a potem tym razem w stronę Glashütte. W lesie między Grünhofem a Rothenklempenow zrobiliśmy nawrotkę i tą samą trasą wróciliśmy do domu. Darek wiózł mnie na kole, niczym Rafał Majka Tadeja Pogacara - z tym, że finał niestety nie był tak spektakularny jak na TdF ;-). Ale cóż - każdemu finał na miarę jego możliwości.
"Specowi" stuknęło 5000 km, przejechane przez niespełna trzy lata.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
"Specowi" stuknęło 5000 km, przejechane przez niespełna trzy lata.
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
50.34 km (0.00 km teren), czas: 01:45 h, avg:28.77 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Streithofer Alpen
Sobota, 9 lipca 2022 | dodano: 11.07.2022Kategoria trekking, Niemcy, Meklemburgia-Pomorze, koło domu
Sobotni plan całodziennej wycieczki zweryfikowała pogoda - odstraszyły mnie zapowiedzi przedpołudniowych deszczy i chłodu i finalnie skończyło się na popołudniowym wypadzie towarzyskim - z Moniką i z Darkiem - na średnim dystansie w bliższą okolicę. A dokładniej w pobliże niemieckiej wioski Glasow (niedaleko Löcknitz), gdzie znajduje się szlak o tytułowej nazwie, dawno przez nas nie odwiedzany.
Na początek pojechaliśmy przez Bartoszewo i Dobrą, a dalej leśną ścieżką rowerową w stronę Lubieszyna:
Na granicy sporo Polizei, zatrzymywali i sprawdzali samochody - trojgiem rowerzystów w średnim wieku nikt się nie interesował. Jedziemy DDR-ką wzdłuż granicy do Grambow, gdzie na rozwidleniu odbijamy w boczną drogę do Ramin i Retzin, a stamtąd do Glasow.
Za Glasow niepozorny znak szlaku pieszego kieruje nas "w Alpy".
Krajobraz faktycznie robi się nieco bardziej pofałdowany i można sobie popodjeżdżać
Chwila relaksu na ławeczce:
I koniec szlaku:
W Sonnenbergu:
Sonnenblumen ;-)
Po drodze ławeczka dla teścia - urocze!
Przecinamy szosę do Löcknitz pod Bismarck, a następnie kierujemy się wzdłuż granicy na północ:
Blankensee i do domu:
Po południu i pod wieczór już nie padało, ale cały czas mocno wiało.
Rower:Unibike Expedition LDS
Dane wycieczki:
70.26 km (0.00 km teren), czas: 04:00 h, avg:17.57 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Stare dobre małżeństwo
Wtorek, 5 lipca 2022 | dodano: 05.07.2022Kategoria Zachodniopomorskie, Meklemburgia-Pomorze, fitness
Podwieczorna przejażdżka szosowa przy ładnej i słonecznej pogodzie - dzisiaj sąsiadka Monika nie dała się namówić, ale za to Darek i owszem. Pojechaliśmy przez Dobieszczyn, Hintersee i kawałek za Gegensee, pod poligon, a następnie zawróciliśmy. W pierwszej połowie trasy było pod wiatr, a w drugiej z wiatrem, co bardzo pomagało. Wręcz poczułam, jakbym dostała wiatru w żagle.
Nawrotka pod niemieckim poligonem:
I na mostku na Gunicy w Tanowie:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nawrotka pod niemieckim poligonem:
I na mostku na Gunicy w Tanowie:
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
50.48 km (0.00 km teren), czas: 01:46 h, avg:28.57 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Altwarp - na koniec weekendu, który dał mi w kość
Niedziela, 29 maja 2022 | dodano: 30.05.2022Kategoria koło domu, Meklemburgia-Pomorze, trekking, Zachodniopomorskie
Krótko po tym, gdy wróciłam z porannego roweru w piątek, dostałam wiadomość, że na skutek - nazwijmy to: błędnego przepływu informacji - webinaria, które miałam prowadzić w kolejny weekend, ogłoszono na tę sobotę i niedzielę. Nie wchodząc w szczegóły - dwa dni wyjęte z życiorysu i zarwane nocki. Dobrze, że cała impreza skończyła się w niedzielę koło południa. Trzeba było odreagować stres w jedyny słuszny sposób - rower w miłym towarzystwie, z sąsiadką Moniką, moim Darkiem, jak również naszym synem. Ponieważ aktualnie posiadamy w Tanowie trzy trekkingi, to mógł z nami się wybrać.
Pojechaliśmy jedną z naszych ulubionych tras - szlakiem Randower Kleinbahn do Rieth i dalej dookoła Jeziora Nowowarpnieńskiego do Altwarp. W Rieth tradycyjny postój w marinie:
Miejscowy ładny kościółek:
W Rieth przybyły nowe drogowskazy rowerowe, kierujące przez mostek graniczny do Polski - szkoda tylko, że nikt nie pomyślał o utwardzeniu tych kilkuset metrów piachu, przez który trzeba przebrnąć do granicy.
My kierujemy się na Vogelsang-Warsin. Już na szlaku do Rieth mijaliśmy dwa dziwne pojazdy - coś jakby skrzyżowanie kajaka i auta Flinstonów z napędem nożnym ;-). Ponownie spotkaliśmy tę parę na płytówce za Rieth.
Piękna droga po wale przeciwpowodziowym:
Zarówno w Rieth jak i w Altwarp spory ruch - rowery, spacerowicze, samochody. Przypomniałam sobie, że w kilku krajach związkowych Niemiec zaczynają się właśnie ferie z okazji Zielonych Świątków.
Altwarp - dość oryginalna fasada domku jednorodzinnego. "Sentencja na drewnianej tabliczce głosi: Kto daje swoim dzieciom chleb, a potem cierpi niedostatek, tego należy zatłuc kijem (czy raczej maczugą)". Doprawdy - dziwne.
W Altwarp zatrzymaliśmy się przy budce z przekąskami przy porcie. Mimo iż była dopiero 16.50, to pani nie chciało się zagrzać ryby do fiszbuły w mikrofali, bo za 10 minut miała zamykać. Darek więc musiał zadowolić się letnim Bratfischem, a ja z młodym zjedliśmy po kawałku ciasta - nawet dobrego.
Z widokiem na Nowe Warpno:
I na dekoracje morskie:
Przy wydmach śródlądowych:
Wracamy przez Dolinę Jałowców, starą drogą pocztową:
Po drodze pokazujemy synowi jeszcze cmentarz wojenny wiadomej armii:
Obok ogrodzono pastwisko ze stadem bardzo ciekawskich kóz i owiec, które chyba niedawno były u fryzjera:
Kierujemy się z powrotem do Rieth, ale tym razem na mostek graniczny:
Nowy nabytek i weteran szlaków:
Dojeżdżamy do szosy na Nowe Warpno i kierujemy się w stronę domu. Miałam w pamięci, że cała trasa to dystans ok. 70 km, a wyszło ponad 90 km. Syn trochę pogderał, ale chyba ostatecznie mu się podobało, bo nie znał tego odcinka po niemieckiej stronie.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Pojechaliśmy jedną z naszych ulubionych tras - szlakiem Randower Kleinbahn do Rieth i dalej dookoła Jeziora Nowowarpnieńskiego do Altwarp. W Rieth tradycyjny postój w marinie:
Miejscowy ładny kościółek:
W Rieth przybyły nowe drogowskazy rowerowe, kierujące przez mostek graniczny do Polski - szkoda tylko, że nikt nie pomyślał o utwardzeniu tych kilkuset metrów piachu, przez który trzeba przebrnąć do granicy.
My kierujemy się na Vogelsang-Warsin. Już na szlaku do Rieth mijaliśmy dwa dziwne pojazdy - coś jakby skrzyżowanie kajaka i auta Flinstonów z napędem nożnym ;-). Ponownie spotkaliśmy tę parę na płytówce za Rieth.
Piękna droga po wale przeciwpowodziowym:
Zarówno w Rieth jak i w Altwarp spory ruch - rowery, spacerowicze, samochody. Przypomniałam sobie, że w kilku krajach związkowych Niemiec zaczynają się właśnie ferie z okazji Zielonych Świątków.
Altwarp - dość oryginalna fasada domku jednorodzinnego. "Sentencja na drewnianej tabliczce głosi: Kto daje swoim dzieciom chleb, a potem cierpi niedostatek, tego należy zatłuc kijem (czy raczej maczugą)". Doprawdy - dziwne.
W Altwarp zatrzymaliśmy się przy budce z przekąskami przy porcie. Mimo iż była dopiero 16.50, to pani nie chciało się zagrzać ryby do fiszbuły w mikrofali, bo za 10 minut miała zamykać. Darek więc musiał zadowolić się letnim Bratfischem, a ja z młodym zjedliśmy po kawałku ciasta - nawet dobrego.
Z widokiem na Nowe Warpno:
I na dekoracje morskie:
Przy wydmach śródlądowych:
Wracamy przez Dolinę Jałowców, starą drogą pocztową:
Po drodze pokazujemy synowi jeszcze cmentarz wojenny wiadomej armii:
Obok ogrodzono pastwisko ze stadem bardzo ciekawskich kóz i owiec, które chyba niedawno były u fryzjera:
Kierujemy się z powrotem do Rieth, ale tym razem na mostek graniczny:
Nowy nabytek i weteran szlaków:
Dojeżdżamy do szosy na Nowe Warpno i kierujemy się w stronę domu. Miałam w pamięci, że cała trasa to dystans ok. 70 km, a wyszło ponad 90 km. Syn trochę pogderał, ale chyba ostatecznie mu się podobało, bo nie znał tego odcinka po niemieckiej stronie.
Rower:Unibike Expedition LDS
Dane wycieczki:
92.09 km (0.00 km teren), czas: 05:23 h, avg:17.11 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Po deszczach - nad Thursee
Niedziela, 22 maja 2022 | dodano: 22.05.2022Kategoria koło domu, Meklemburgia-Pomorze, Niemcy, trekking, Zachodniopomorskie
Padało, grzmiało i wiało w weekend - aż do niedzielnego popołudnia. Czasu na rowerowe eskapady nie zostało zbyt wiele, dlatego wybraliśmy się z Darkiem na wycieczkę po bliskich okolicach. Częściowo drogami terenowymi, które - jak mieliśmy nadzieję - po deszczach nieco się utwardziły. Niestety przejazd piaszczystymi duktami przez las, przez pierwsze kilometry był bardzo uciążliwy. Z ulgą wyjechaliśmy na patatajkę do Węgornika, jeszcze porządnie mokrą po opadach. Na skraju drogi kwitną już dzikie konwalie:
Skrajem rezerwatu Świdwie zmierzamy w stronę Stolca. Wokół rozległe łąki i rosochate wierzby przy polnej drodze:
Rzut oka przez płot w stronę pałacu w Stolcu:
Dalej, tuż za granicą, blisko 1 km starego uciążliwego bruku do Pampow. Szkoda, że nie wykonano łącznika między przygraniczną ścieżką rowerową a asfaltem na skraju Pampow.
W Pampow ostry zakręt w drogę z płyt w kierunku Thursee. Już wkrótce zanurzamy się w głęboką zieleń liściastego lasu. Jezioro chyba jest prywatne - jak informują tabliczki, ale wydaje się, że jest tolerowany przejazd, czy przejście ścieżką wokół.
Lubię tu przyjeżdżać w październiku, gdy las jest różnokolorowy, ale i w maju jest tu bardzo ładnie. Podobnie jak na drodze w kierunku Glashütte, która prowadzi najpierw po prostu przez pola i wzgórza, a potem nasypem dawnej kolei:
O kolejowej przeszłości świadczy również zachowany budynek stacyjny w Glashütte:
Tutaj nawierzchnia zmienia się na asfalt. DDR-ka zaraz za Glashütte:
Kilka km przed Tanowem uciekamy w szutrówkę z głównej szosy z Dobieszczyna - denerwuje mnie duża ilość aut:
Wycieczka może niezbyt długa, ale w sam raz na późne popołudnie.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Skrajem rezerwatu Świdwie zmierzamy w stronę Stolca. Wokół rozległe łąki i rosochate wierzby przy polnej drodze:
Rzut oka przez płot w stronę pałacu w Stolcu:
Dalej, tuż za granicą, blisko 1 km starego uciążliwego bruku do Pampow. Szkoda, że nie wykonano łącznika między przygraniczną ścieżką rowerową a asfaltem na skraju Pampow.
W Pampow ostry zakręt w drogę z płyt w kierunku Thursee. Już wkrótce zanurzamy się w głęboką zieleń liściastego lasu. Jezioro chyba jest prywatne - jak informują tabliczki, ale wydaje się, że jest tolerowany przejazd, czy przejście ścieżką wokół.
Lubię tu przyjeżdżać w październiku, gdy las jest różnokolorowy, ale i w maju jest tu bardzo ładnie. Podobnie jak na drodze w kierunku Glashütte, która prowadzi najpierw po prostu przez pola i wzgórza, a potem nasypem dawnej kolei:
O kolejowej przeszłości świadczy również zachowany budynek stacyjny w Glashütte:
Tutaj nawierzchnia zmienia się na asfalt. DDR-ka zaraz za Glashütte:
Kilka km przed Tanowem uciekamy w szutrówkę z głównej szosy z Dobieszczyna - denerwuje mnie duża ilość aut:
Wycieczka może niezbyt długa, ale w sam raz na późne popołudnie.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
47.32 km (20.00 km teren), czas: 03:18 h, avg:14.34 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)