- Kategorie:
- Alpy.26
- Alpy austriackie 2023.9
- Alpy włoskie 2021.8
- Alzacja i dolina Renu 2019.10
- Austria.25
- Bawaria.2
- Berlin.2
- Berliner Mauerweg 2018.2
- Brandenburgia.24
- Czechy.7
- do pracy / z pracy.74
- Doliną Bobru.2
- Dolnośląskie.3
- Donauradweg i okolice 2018.7
- Dookoła Tatr 2022.4
- Dookoła Zalewu Szczecińskiego.9
- Ennsradweg.4
- fitness.117
- Francja.10
- Hesja.4
- Holandia i Belgia 2023.3
- Karyntia.7
- koło Dominikowa.46
- koło domu.457
- Łaba 2022.12
- Mainz i dolina Renu 2023.5
- Małopolska.6
- Meklemburgia-Pomorze.84
- Nad Bałtyk 2020.4
- nad morzem.13
- Nadrenia-Palatynat.4
- Niemcy.86
- Odra-Nysa.12
- Osttirol i Karyntia rowerem 2020.9
- Rugia 2017.3
- Saksonia.5
- Saksonia-Anhalt.2
- Słowacja.4
- Spreewald Gurkenradweg 2021.3
- Szkocja.1
- Szwajcaria.2
- trekking.264
- Tyrol Wschodni.4
- Wędrówki piesze.2
- Włochy.9
- Wzdłuż Drawy.4
- Zachodniopomorskie.384
Wpisy archiwalne w kategorii
trekking
Dystans całkowity: | 12785.00 km (w terenie 1513.00 km; 11.83%) |
Czas w ruchu: | 911:01 |
Średnia prędkość: | 13.99 km/h |
Liczba aktywności: | 264 |
Średnio na aktywność: | 48.43 km i 3h 28m |
Więcej statystyk |
Śladami Elisabeth von Arnim
Niedziela, 20 marca 2022 | dodano: 20.03.2022Kategoria koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Przedwiosenna wycieczka tematyczna po miejscach związanych z Elizabeth von Arnim w gminie Dobra, do której dotarliśmy z Darkiem przez Węgornik i łąki rezerwatu Świdwie. Do tej trasy zainspirował mnie niedawny wpis Janusza (@jotwu), który odwiedził te okolice kilka dni temu.
Dojechaliśmy do Łęgów, na ulicę "Nad Świdwie", a dalej do Rzędzin. To tutaj - w majątku Nassenheide (jak dawniej nazywały się Rzędziny) mieszkała pisarka. Pałac - jak wiadomo - nie zachował się do czasów dzisiejszych, więc w dość zapyziałej wiosce mogliśmy zobaczyć ruiny gorzelni, zabudowania gospodarcze i budynek dawnej szkoły.
Darek namówił mnie, aby do Stolca pojechać polną drogą, oznaczoną znakami zielonego szlaku rowerowego. Droga pod koniec mocno rozjeżdżona, ale trekkingiem przejechaliśmy.
W Stolcu zajrzeliśmy nad jezioro, nad którym było sporo ludzi i przez płot do pałacu, wokół którego właściciele uporządkowali teren.
Do Buku jedziemy DDR-ką wzdłuż granicy:
Elisabeth bywała regularnie w kościele w Buku "oddalonym o trzy mile" - dzisiaj pw. bł. Urszuli Ledóchowskiej, za jej czasów był to kościół luterański. Na kartach powieści "Elisabeth i jej ogród" opisuje znajomość z wrażliwym pastorem - "niezłomnym w samodoskonaleniu" i jego pobożną żoną.
Dziś koło kościoła stoi pomnik pisarki i tablica informacyjna. Aktualnie Elisabeth występuje w scenerii patriotycznej i solidaryzuje się z Ukrainą.
Z Buku niedaleko już do Dobrej, gdzie przy Urzędzie Gminy znajduje się drugi pomnik Elisabeth. I tutaj mieszkańcy dbają, aby zawsze była przystrojona szykownie i adekwatnie do okazji.
I to już prawie ostatni punkt naszej wycieczki. Z Dobrej przez Grzepnicę, Sławoszewo i Bartoszewo wróciliśmy do domu. Drugą połowę przejażdżki uprzykrzał nam zimny i wzmagający się wiatr. A wracając do dzisiejszej bohaterki - sama Elizabeth na rowerze nie jeździła, ale cyklistką była jej przyjaciółka Minora, choć - jak można przeczytać na kartach powieści - nie było to bezpieczne zajęcie:
"Minora i Irais przyjechały wczoraj razem, albo raczej, kiedy wóz zajechał, wysiadła sama Irais i powiedziała, że w pewnej odległości jechała za nią na rowerze jakaś dziewczyna [...]. Chłopcy rzucali za nią kamieniami. [...] Ale ona nie była taka całkiem nieśmiała; w gruncie rzeczy, o wiele mniej niż ja - na dole w holu kazała służącemu zetrzeć śnieg z opon swojego pojazdu, nim uprzejmie zwróciła uwagę na moje powitanie."
Sama Elisabeth była natomiast zapaloną łyżwiarką i oczywiście ogrodniczką.
Mapka dzisiejszej wycieczki:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dojechaliśmy do Łęgów, na ulicę "Nad Świdwie", a dalej do Rzędzin. To tutaj - w majątku Nassenheide (jak dawniej nazywały się Rzędziny) mieszkała pisarka. Pałac - jak wiadomo - nie zachował się do czasów dzisiejszych, więc w dość zapyziałej wiosce mogliśmy zobaczyć ruiny gorzelni, zabudowania gospodarcze i budynek dawnej szkoły.
Darek namówił mnie, aby do Stolca pojechać polną drogą, oznaczoną znakami zielonego szlaku rowerowego. Droga pod koniec mocno rozjeżdżona, ale trekkingiem przejechaliśmy.
W Stolcu zajrzeliśmy nad jezioro, nad którym było sporo ludzi i przez płot do pałacu, wokół którego właściciele uporządkowali teren.
Do Buku jedziemy DDR-ką wzdłuż granicy:
Elisabeth bywała regularnie w kościele w Buku "oddalonym o trzy mile" - dzisiaj pw. bł. Urszuli Ledóchowskiej, za jej czasów był to kościół luterański. Na kartach powieści "Elisabeth i jej ogród" opisuje znajomość z wrażliwym pastorem - "niezłomnym w samodoskonaleniu" i jego pobożną żoną.
Dziś koło kościoła stoi pomnik pisarki i tablica informacyjna. Aktualnie Elisabeth występuje w scenerii patriotycznej i solidaryzuje się z Ukrainą.
Z Buku niedaleko już do Dobrej, gdzie przy Urzędzie Gminy znajduje się drugi pomnik Elisabeth. I tutaj mieszkańcy dbają, aby zawsze była przystrojona szykownie i adekwatnie do okazji.
I to już prawie ostatni punkt naszej wycieczki. Z Dobrej przez Grzepnicę, Sławoszewo i Bartoszewo wróciliśmy do domu. Drugą połowę przejażdżki uprzykrzał nam zimny i wzmagający się wiatr. A wracając do dzisiejszej bohaterki - sama Elizabeth na rowerze nie jeździła, ale cyklistką była jej przyjaciółka Minora, choć - jak można przeczytać na kartach powieści - nie było to bezpieczne zajęcie:
"Minora i Irais przyjechały wczoraj razem, albo raczej, kiedy wóz zajechał, wysiadła sama Irais i powiedziała, że w pewnej odległości jechała za nią na rowerze jakaś dziewczyna [...]. Chłopcy rzucali za nią kamieniami. [...] Ale ona nie była taka całkiem nieśmiała; w gruncie rzeczy, o wiele mniej niż ja - na dole w holu kazała służącemu zetrzeć śnieg z opon swojego pojazdu, nim uprzejmie zwróciła uwagę na moje powitanie."
Sama Elisabeth była natomiast zapaloną łyżwiarką i oczywiście ogrodniczką.
Mapka dzisiejszej wycieczki:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
43.35 km (10.00 km teren), czas: 03:07 h, avg:13.91 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Do pracy
Środa, 16 marca 2022 | dodano: 18.03.2022Kategoria do pracy / z pracy, koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Dni coraz dłuższe i robi się cieplej. To dobre przesłanki, aby częściej dojeżdżać rowerem do pracy - przynajmniej w te dni, gdy kończę po południu, a nie wieczorem. Tak jest we środy, jednak dopiero dzisiaj znalazłam chwilkę na zaległy wpis. Rano - wiadomo - człowiek się trochę spieszy, za to po południu nie odmówiłam sobie przystanku na Jasnych Błoniach, aby nacieszyć się krokusami w pełnym rozkwicie.
Mapka z dojazdu w jedną stronę:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Mapka z dojazdu w jedną stronę:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
33.60 km (0.00 km teren), czas: 02:20 h, avg:14.40 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Asysta przy treningu półmaratońskim
Niedziela, 6 marca 2022 | dodano: 06.03.2022Kategoria koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Darek namówił mnie dzisiaj, abym pojechała rowerem jako jego "obstawa" przy treningu biegowym. Dystans półmaratoński (21.1 km) po leśnych drogach w stronę Nowej Jasienicy - to znaczy mnie wyszło kilkaset metrów mniej, bo się rozstawiłam jako mobilny punkt żywieniowy przed nawrotką.
A oto nadbiega główny bohater:
Gdzieś w Puszczy Wkrzańskiej...
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
A oto nadbiega główny bohater:
Gdzieś w Puszczy Wkrzańskiej...
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
20.35 km (0.00 km teren), czas: 01:40 h, avg:12.21 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Solo do Rieth
Sobota, 5 lutego 2022 | dodano: 05.02.2022Kategoria koło domu, Meklemburgia-Pomorze, trekking, Zachodniopomorskie
Druga wycieczka w tym roku i druga samotna - moja "połówka" miała dzisiaj jakieś ważne sprawy, a ja już miałam dość siedzenia całymi dniami przy komputerze na zdalnej pracy. W ubiegły weekend plany pokrzyżował mi orkan Nadia, ale dzisiaj pogoda w miarę dopisała, więc wypuściłam się nawet na nieco dłuższy dystans niż typowe wycieczki w zimnej porze roku.
Szukałam raczej osłony lasu - z uwagi na dość mocny wiatr, trafiło się też trochę przebłysków słońca. Pierwszy odcinek to "oklepana" szosa do Dobieszczyna i dalej do Hintersee. Przed Hintersee zjechałam w skrót, który okazał się być starą brukowaną drogą do miejscowości - umiarkowanie komfortową.
Hintersee - zjazd do Rieth
Jadąc drogą przez las zastanawiałam się - jaką to właściwie mamy porę roku? Kalendarzowo - zima, na leszczynie już kwiatostany i temperatura przedwiosenna, ale wśród liści w kilku miejscach - takie grzyby. Nie mam pojęcia, co to za gatunek. Może kolega @dornfeld by wiedział?
Ludwigshof i tamtejsza stadnina:
W Rieth tradycyjnie zaglądam na przystań. Wieje, że łeb urywa. Chowam się więc za budynek, żeby w miarę w spokoju posilić się przed dalszą drogą.
Widok na wyspę Riether Werder, a w oddali zabudowania Nowego Warpna:
Jadę w kierunku granicy. Trochę mocuję się z bramą w zasiekach z siatki leśnej, ale udaje się przejść na drugą stronę.
Przy asfaltowym odcinku DDR-ki przybyły tablice informacyjne, bo przebiega tędy oficjalny szlak dookoła Zalewu:
Niestety - jak widać na górnym zdjęciu - nikt nie uprzątnął ścieżki po ostatnich wichurach. Te drobne gałązki to nic, ale wkrótce muszę się zmierzyć z taką przeszkodą:
Za mną zatrzymuje się spore auto. Zdziwiona pytam kierowcy, czy może on jeździć po drodze dla rowerów? Okazuje się, że to ktoś z leśnictwa na rekonesansie i podobno jutro mają usuwać te zwalone drzewa.
Po drodze widziałam kilka dużych, drapieżnych ptaków. Wydaje mi się, że mógł być wśród nich myszołów, a może i orzeł? Miał jaśniejszy łeb i duży, haczykowaty dziób. Niestety zdjęć brak, więc trudno wyjaśnić wątpliwości.
Powrót szosą, już przy zaniesionej, pochmurnej pogodzie.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Szukałam raczej osłony lasu - z uwagi na dość mocny wiatr, trafiło się też trochę przebłysków słońca. Pierwszy odcinek to "oklepana" szosa do Dobieszczyna i dalej do Hintersee. Przed Hintersee zjechałam w skrót, który okazał się być starą brukowaną drogą do miejscowości - umiarkowanie komfortową.
Hintersee - zjazd do Rieth
Jadąc drogą przez las zastanawiałam się - jaką to właściwie mamy porę roku? Kalendarzowo - zima, na leszczynie już kwiatostany i temperatura przedwiosenna, ale wśród liści w kilku miejscach - takie grzyby. Nie mam pojęcia, co to za gatunek. Może kolega @dornfeld by wiedział?
Ludwigshof i tamtejsza stadnina:
W Rieth tradycyjnie zaglądam na przystań. Wieje, że łeb urywa. Chowam się więc za budynek, żeby w miarę w spokoju posilić się przed dalszą drogą.
Widok na wyspę Riether Werder, a w oddali zabudowania Nowego Warpna:
Jadę w kierunku granicy. Trochę mocuję się z bramą w zasiekach z siatki leśnej, ale udaje się przejść na drugą stronę.
Przy asfaltowym odcinku DDR-ki przybyły tablice informacyjne, bo przebiega tędy oficjalny szlak dookoła Zalewu:
Niestety - jak widać na górnym zdjęciu - nikt nie uprzątnął ścieżki po ostatnich wichurach. Te drobne gałązki to nic, ale wkrótce muszę się zmierzyć z taką przeszkodą:
Za mną zatrzymuje się spore auto. Zdziwiona pytam kierowcy, czy może on jeździć po drodze dla rowerów? Okazuje się, że to ktoś z leśnictwa na rekonesansie i podobno jutro mają usuwać te zwalone drzewa.
Po drodze widziałam kilka dużych, drapieżnych ptaków. Wydaje mi się, że mógł być wśród nich myszołów, a może i orzeł? Miał jaśniejszy łeb i duży, haczykowaty dziób. Niestety zdjęć brak, więc trudno wyjaśnić wątpliwości.
Powrót szosą, już przy zaniesionej, pochmurnej pogodzie.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
57.24 km (15.00 km teren), czas: 03:58 h, avg:14.43 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dwie Jasienice na inaugurację sezonu 2022
Niedziela, 16 stycznia 2022 | dodano: 16.01.2022Kategoria koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Dzień dobry Wszystkim w nowym roku! Dziś wybrałam się na pierwszą wycieczkę, aby zainaugurować kolejny sezony rowerowy. Solo - bo Darek wybrał trening biegowy zamiast rundki ze mną. Dość ponura pogoda i temperatura (+2 - +3 stopnie) nie sprzyjały dalszym eskapadom, więc ograniczyłam się do bliskiej okolicy i znajomych lasów Puszczy Wkrzańskiej.
Koniki ze stadniny w Tanowie, w gustownych i kolorowych derkach:
Za mostkiem na Gunicy skręciłam w szutrówkę i przecięłam szosę do Dobieszczyna przy grobie leśniczego Gerharda Linde, kierując się do Nowej Jasienicy terenowym szlakiem rowerowym Parków i Pomników Przyrody (przynajmniej taka nazwa widnieje na mapy.cz):
Charakterystyczny leśny hydrant na rozwidleniu dróg:
W Nowej Jasienicy:
Gdy przejeżdżałam obok jednego z gospodarstw, jakiś pies prawie się wyrwał właścicielowi chcąc mnie obszczekać. Bardziej przeraziła mnie chyba jednak wściekłość tego człowieka, którego głośne przekleństwa i złorzeczenia słyszałam jeszcze dłuższą chwilę.
Leśną asfaltówką dojechałam do Wieńkowa, a potem żużlówką wzdłuż torów kolejowych przedostałam się do drogi w kierunku Tatyni. Na zdjęciu w tle zabudowania Jasienicy:
Ostatnie 10 km jechałam pod wiatr w mało osłoniętym terenie, więc trochę zmarzłam. Na szczęście nie było daleko.
Nad Gunicą na obrzeżach Witorzy:
Życzę Wszystkim udanego rowerowo roku - ciekawych wycieczek, zdrowia i sportowej formy!
Mapa wycieczki:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Koniki ze stadniny w Tanowie, w gustownych i kolorowych derkach:
Za mostkiem na Gunicy skręciłam w szutrówkę i przecięłam szosę do Dobieszczyna przy grobie leśniczego Gerharda Linde, kierując się do Nowej Jasienicy terenowym szlakiem rowerowym Parków i Pomników Przyrody (przynajmniej taka nazwa widnieje na mapy.cz):
Charakterystyczny leśny hydrant na rozwidleniu dróg:
W Nowej Jasienicy:
Gdy przejeżdżałam obok jednego z gospodarstw, jakiś pies prawie się wyrwał właścicielowi chcąc mnie obszczekać. Bardziej przeraziła mnie chyba jednak wściekłość tego człowieka, którego głośne przekleństwa i złorzeczenia słyszałam jeszcze dłuższą chwilę.
Leśną asfaltówką dojechałam do Wieńkowa, a potem żużlówką wzdłuż torów kolejowych przedostałam się do drogi w kierunku Tatyni. Na zdjęciu w tle zabudowania Jasienicy:
Ostatnie 10 km jechałam pod wiatr w mało osłoniętym terenie, więc trochę zmarzłam. Na szczęście nie było daleko.
Nad Gunicą na obrzeżach Witorzy:
Życzę Wszystkim udanego rowerowo roku - ciekawych wycieczek, zdrowia i sportowej formy!
Mapa wycieczki:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
30.10 km (10.00 km teren), czas: 02:04 h, avg:14.56 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
W dniu imienin
Niedziela, 19 grudnia 2021 | dodano: 20.12.2021Kategoria koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
W dniu imienin - ale nie moich, tylko Darka, stęskniłam się za rowerem, bo nie jeździłam od trzech tygodni. Najpierw brak czasu, a potem zima i spontaniczny wyjazd na przedłużony weekend do Szklarskiej Poręby i tak ten czas jakoś zleciał. Darek chyba za rowerem stęsknił się nieco mniej, bo wybrał wczoraj bieganie po lesie. Tak więc na przejażdżkę po pobliskich okolicach wybrałam się tym razem sama. Niedługą - bo po południu zapowiedzieli się goście i trzeba było coś upichcić. Pojechałam lasem i drogą z płyt przez Węgornik do rezerwatu Świdwie, potem polną drogą do Zalesia i wróciłam szosą. Po drodze trąbiły żurawie - to było miłe, ale nad Świdwiem - tuż przy granicy rezerwatu - jakiś wariat szalał quadem, więc te ryki i spaliny były okropne. Pogoda pochmurna, ale sucha wyciągnęła ludzi z domów, bo zarówno nad Świdwiem, jak i na terenie TOEE w Zalesiu jakieś liczne towarzystwa koleżeńskie zebrały się przy ogniskach. Gdy dojeżdżałam do Tanowa, niebo zaczęło się coraz bardziej przejaśniać.
Nad Świdwiem:
Dach wieży widokowej niestety powoli zaczyna się sypać
Pałacyk nadleśnictwa w Zalesiu:
A tak pięknie było tydzień temu w Jakuszycach, na biegówkach:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad Świdwiem:
Dach wieży widokowej niestety powoli zaczyna się sypać
Pałacyk nadleśnictwa w Zalesiu:
A tak pięknie było tydzień temu w Jakuszycach, na biegówkach:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
20.22 km (10.00 km teren), czas: 01:31 h, avg:13.33 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad Roztokę Odrzańską
Niedziela, 28 listopada 2021 | dodano: 28.11.2021Kategoria koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Tym razem to ja zaproponowałam trasę niedzielnej wycieczki i wybraliśmy się z Darkiem do Jasienicy i nad wodę. Rano było co prawda jeszcze zimno, pochmurno i wilgotno w powietrzu, ale około południa pogoda poprawiła się na tyle, że można było pomyśleć o niedługim wypadzie na rower. Ubraliśmy się już jednak na lekko-zimowo: wyciągnęłam ubiegłoroczny prezent od Mikołaja - rękawice Chiba Bioxcell, podkolanówki z merynosem (w zasadzie narciarskie) i puchową kamizelkę.
Słoneczna droga z Tatyni do Wieńkowa i drzewa obwieszone jemiołą:
W Jasienicy - ostatni dom przy ul. Wodnej, nad Gunicą:
Jedziemy dalej gruntową drogą, slalomem między kałużami - wzdłuż wału powodziowego i Kanału Jasienickiego:
Miejscami jest tyle wody, że kawałek trzeba przejechać koroną wału:
W oddali dymią kominy Azotów i rysują się hałdy odpadów:
Dojeżdżamy na plażyczkę przy stacji przyłączy gazowych. Jeszcze gdy byłam tutaj w kwietniu było tutaj umocnione nabrzeże i falochron, a teraz całe żelastwo rozebrano i gdyby jeszcze uprzątnąć resztki gruzu, to będzie szeroki kawałek przyjemnej plaży:
Wracamy przez drogę koło leśniczówki Turznica i przez szutrówkę (dojazd nr 27) przez las.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Słoneczna droga z Tatyni do Wieńkowa i drzewa obwieszone jemiołą:
W Jasienicy - ostatni dom przy ul. Wodnej, nad Gunicą:
Jedziemy dalej gruntową drogą, slalomem między kałużami - wzdłuż wału powodziowego i Kanału Jasienickiego:
Miejscami jest tyle wody, że kawałek trzeba przejechać koroną wału:
W oddali dymią kominy Azotów i rysują się hałdy odpadów:
Dojeżdżamy na plażyczkę przy stacji przyłączy gazowych. Jeszcze gdy byłam tutaj w kwietniu było tutaj umocnione nabrzeże i falochron, a teraz całe żelastwo rozebrano i gdyby jeszcze uprzątnąć resztki gruzu, to będzie szeroki kawałek przyjemnej plaży:
Wracamy przez drogę koło leśniczówki Turznica i przez szutrówkę (dojazd nr 27) przez las.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
28.70 km (5.00 km teren), czas: 02:04 h, avg:13.89 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Świdwie i Stolec
Niedziela, 21 listopada 2021 | dodano: 21.11.2021Kategoria Zachodniopomorskie, trekking, koło domu
Całkiem ładny i pogodny weekend udało się wykorzystać tylko częściowo, bo trochę mnie zmogło po trzeciej dawce, którą otrzymałam w piątek. Ale dziś po południu było już na tyle dobrze, że pojechaliśmy z Darkiem na niedługą wycieczkę. Początkowo chciałam jechać nad Roztokę Odrzańską, ale Darek przekonał mnie, żebyśmy pojechali w przeciwnym kierunku - nad Świdwie i do Stolca.
Wybraliśmy wariant terenowy przez las, z którego wyjechaliśmy przy mostku na Gunicy, za Tanowem, nad którym od listopadowej szarości kolorowo odcinał się krzew trzmieliny:
W rezerwacie daje się odczuć atmosfera schyłku. Tablice informacyjne chylą się i podupadają, a w próchniejącej drewnianej wieży dzięcioł (?) wykuł dziuple w poszukiwaniu robactwa.
Jedziemy przez łąki w stronę Stolca:
Przy stacji ornitologicznej w Bolkowie "odkrywamy" takie oto domki dla ptaków. Czyż nie są urocze?
Kalina, którą podziwiałam ostatnio, wciąż obwieszona owocami. Podobno niezbyt lubią je ptaki, bo ma dużo garbników:
Obok rósł też krzew, który z daleka wyglądał jak obsypany kwieciem. Ale z bliska okazało się, że to puch wokół nasion. Czy ktoś może wie, co to za roślina?
W Stolcu robimy sobie krótki odpoczynek nad jeziorem. Towarzystwo w jednej z altanek akurat zbiera się do odejścia, więc "załapujemy" się jeszcze na ławeczkę przy ognisku. Teraz na drogę zabieramy termos z ciepłą herbatą i jakieś drobne przekąski.
Do domu wracamy szutrówką (dojazd pożarowy nr 32), a następnie "dobieszczynką". Dzień krótki, więc gdy dojeżdżamy około 16.00 już powoli zapada zmrok.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wybraliśmy wariant terenowy przez las, z którego wyjechaliśmy przy mostku na Gunicy, za Tanowem, nad którym od listopadowej szarości kolorowo odcinał się krzew trzmieliny:
W rezerwacie daje się odczuć atmosfera schyłku. Tablice informacyjne chylą się i podupadają, a w próchniejącej drewnianej wieży dzięcioł (?) wykuł dziuple w poszukiwaniu robactwa.
Jedziemy przez łąki w stronę Stolca:
Przy stacji ornitologicznej w Bolkowie "odkrywamy" takie oto domki dla ptaków. Czyż nie są urocze?
Kalina, którą podziwiałam ostatnio, wciąż obwieszona owocami. Podobno niezbyt lubią je ptaki, bo ma dużo garbników:
Obok rósł też krzew, który z daleka wyglądał jak obsypany kwieciem. Ale z bliska okazało się, że to puch wokół nasion. Czy ktoś może wie, co to za roślina?
W Stolcu robimy sobie krótki odpoczynek nad jeziorem. Towarzystwo w jednej z altanek akurat zbiera się do odejścia, więc "załapujemy" się jeszcze na ławeczkę przy ognisku. Teraz na drogę zabieramy termos z ciepłą herbatą i jakieś drobne przekąski.
Do domu wracamy szutrówką (dojazd pożarowy nr 32), a następnie "dobieszczynką". Dzień krótki, więc gdy dojeżdżamy około 16.00 już powoli zapada zmrok.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
32.60 km (15.00 km teren), czas: 02:22 h, avg:13.77 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Na serniczek do Trzebieży
Czwartek, 11 listopada 2021 | dodano: 12.11.2021Kategoria koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Dawno nie byliśmy rowerami nad Zalewem, więc korzystając ze świątecznego dnia postanowiliśmy z Darkiem wybrać się do Trzebieży. Wybraliśmy trasę przez jezioro Piaski - przy czym nazwa "jezioro" wydaje się być coraz mniej adekwatna. Ładne kolory - zwłaszcza na przeciwległym brzegu:
Dojazd nad Piaski od północnej strony:
O ile nad Piaskami słońce jeszcze czasem usiłowało przedrzeć się przez chmury, o tyle w samej Trzebieży było już całkiem ponuro, a w powietrzu czuć było przenikliwą wilgoć. Trwają prace przy budowie umocnień brzegu na plaży:
Ukończona jest natomiast już promenada, która otrzymała imię Aleksandra Doby. Korzystając z pory roku, w której nie ma zbyt wielu spacerowiczów, przejechaliśmy ją sobie rowerami:
Jak widać - ziąb trochę dawał się we znaki. Namówiłam więc Darka na kawę i serniczek w barze "Nad Zalewem":
A potem tradycyjna rundka przez ulicę Rybacką i koło przystani:
Odcinek od Trzebieży do Polic też jest już oznakowany tabliczkami szlaku 3A dookoła Zalewu Szczecińskiego:
W Niekłończycy oryginalna reklama zakładu fryzjerskiego:
I dyżurny motyw kościoła szachulcowego w Tatyni:
I wreszcie - nostalgiczne krowy nad rozlewiskami Gunicy, już niedaleko Tanowa:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dojazd nad Piaski od północnej strony:
O ile nad Piaskami słońce jeszcze czasem usiłowało przedrzeć się przez chmury, o tyle w samej Trzebieży było już całkiem ponuro, a w powietrzu czuć było przenikliwą wilgoć. Trwają prace przy budowie umocnień brzegu na plaży:
Ukończona jest natomiast już promenada, która otrzymała imię Aleksandra Doby. Korzystając z pory roku, w której nie ma zbyt wielu spacerowiczów, przejechaliśmy ją sobie rowerami:
Jak widać - ziąb trochę dawał się we znaki. Namówiłam więc Darka na kawę i serniczek w barze "Nad Zalewem":
A potem tradycyjna rundka przez ulicę Rybacką i koło przystani:
Odcinek od Trzebieży do Polic też jest już oznakowany tabliczkami szlaku 3A dookoła Zalewu Szczecińskiego:
W Niekłończycy oryginalna reklama zakładu fryzjerskiego:
I dyżurny motyw kościoła szachulcowego w Tatyni:
I wreszcie - nostalgiczne krowy nad rozlewiskami Gunicy, już niedaleko Tanowa:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
47.40 km (0.00 km teren), czas: 02:59 h, avg:15.89 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Listopadowo - po lesie
Sobota, 6 listopada 2021 | dodano: 06.11.2021Kategoria koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Pora roku już taka, że chyba czas przestawić się na tryb okołozimowy, czyli krótsze wycieczki w bliskiej okolicy. Dzień dzisiaj był pochmurny i dość wietrzny więc wybraliśmy z Darkiem trasę po lasach przez Nową Jasienicę, Drogoradz, w stronę Karpina i okolice Zalesia. W lasach już tylko połowa tych liści co jeszcze tydzień temu, ale jeszcze wciąż jest kolorowo.
Szutrówka do leśniczówki Turzyca:
Złapana w kadr przez Darka:
Asfaltem do Nowej Jasienicy:
Lapidarium na cmentarzu w Drogoradzu:
Przy drodze do Karpina tabliczka o polowaniu, ale myśliwych nie zauważyliśmy:
Im później, tym wiatr się wzmagał. Na koniec jeszcze zrobiliśmy drobne zakupy spożywcze w sklepie w Tanowie i wróciliśmy na późniejszy obiad.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Szutrówka do leśniczówki Turzyca:
Złapana w kadr przez Darka:
Asfaltem do Nowej Jasienicy:
Lapidarium na cmentarzu w Drogoradzu:
Przy drodze do Karpina tabliczka o polowaniu, ale myśliwych nie zauważyliśmy:
Im później, tym wiatr się wzmagał. Na koniec jeszcze zrobiliśmy drobne zakupy spożywcze w sklepie w Tanowie i wróciliśmy na późniejszy obiad.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
38.50 km (0.00 km teren), czas: 02:21 h, avg:16.38 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)