- Kategorie:
- Alpy.26
- Alpy austriackie 2023.9
- Alpy włoskie 2021.8
- Alzacja i dolina Renu 2019.10
- Austria.25
- Bawaria.2
- Berlin.2
- Berliner Mauerweg 2018.2
- Brandenburgia.24
- Czechy.7
- do pracy / z pracy.74
- Doliną Bobru.2
- Dolnośląskie.3
- Donauradweg i okolice 2018.7
- Dookoła Tatr 2022.4
- Dookoła Zalewu Szczecińskiego.9
- Ennsradweg.4
- fitness.117
- Francja.10
- Hesja.4
- Holandia i Belgia 2023.3
- Karyntia.7
- koło Dominikowa.46
- koło domu.457
- Łaba 2022.12
- Mainz i dolina Renu 2023.5
- Małopolska.6
- Meklemburgia-Pomorze.84
- Nad Bałtyk 2020.4
- nad morzem.13
- Nadrenia-Palatynat.4
- Niemcy.86
- Odra-Nysa.12
- Osttirol i Karyntia rowerem 2020.9
- Rugia 2017.3
- Saksonia.5
- Saksonia-Anhalt.2
- Słowacja.4
- Spreewald Gurkenradweg 2021.3
- Szkocja.1
- Szwajcaria.2
- trekking.264
- Tyrol Wschodni.4
- Wędrówki piesze.2
- Włochy.9
- Wzdłuż Drawy.4
- Zachodniopomorskie.384
Wpisy archiwalne w kategorii
koło domu
Dystans całkowity: | 16218.46 km (w terenie 1239.32 km; 7.64%) |
Czas w ruchu: | 941:37 |
Średnia prędkość: | 16.58 km/h |
Maksymalna prędkość: | 41.50 km/h |
Liczba aktywności: | 457 |
Średnio na aktywność: | 35.49 km i 2h 09m |
Więcej statystyk |
Solo koło komina
Niedziela, 22 stycznia 2023 | dodano: 22.01.2023Kategoria koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Z rana pogoda trochę "dziadowska" - stosownie do dzisiejszego święta - zimno, wilgoć, szaro, buro i ponuro. Moja druga połówka wcale nie miała chęci na rower, ale ja stwierdziłam, że przejadę się chociaż na godzinkę. A jak już wyjechałam przed jedenastą, to niebo zaczęło się przecierać:
Będąc na szutrówce za Tanowem, nie skręciłam więc w kierunku leśniczówki Turznica, lecz pojechałam w lewo, na Nową Jasienicę i postanowiłam wydłużyć sobie trochę wycieczkę. Temperatura zdecydowanie na dolnej granicy mojego komfortu termicznego (+3 stopnie), ale nie było wiatru, więc można było poszwędać się po okolicy.
W lasach widoki raczej późnojesienne, niż styczniowe:
W Drogoradzu wybrałam inną drogę niż zwykle - gdy stałam przy krzyżówce i grzebałam w mapie w komórce, z jednej strony podeszły do mnie dwa ciekawskie konie, a z drugiej - kotek.
Wyjechałam drogą pod Niekłończycą - podoba mi się tamtejszy kościółek z muru pruskiego i układ zabudowy wzdłuż alei starych drzew.
Z Niekłończycy DDR-ką dostałam się do Jasienicy - postanowiłam zjechać w ul. Wodną i nad Kanał Jasienicki, o ile droga nie będzie zalana. Pomimo iż stan wody był dość wysoki, początkowy odcinek aż za przepompownię był przejezdny, dopiero dalej na drodze zaczęły się wielkie kałuże. Tam zawróciłam, bo nie chciało mi się jechać w błocie.
Sporo wodnego ptactwa - drzewa obsiadły kormorany, a na wodzie kaczki, czapla siwa i łabędź (te dwa ostatnie nie załapały się na foto).
Wracałam przez Wieńkowo, Tatynię i Witorzę - czyli koło tytułowych kominów zakładów chemicznych w Policach.
Do pary przy niedzieli - kościółek w Tatyni:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Będąc na szutrówce za Tanowem, nie skręciłam więc w kierunku leśniczówki Turznica, lecz pojechałam w lewo, na Nową Jasienicę i postanowiłam wydłużyć sobie trochę wycieczkę. Temperatura zdecydowanie na dolnej granicy mojego komfortu termicznego (+3 stopnie), ale nie było wiatru, więc można było poszwędać się po okolicy.
W lasach widoki raczej późnojesienne, niż styczniowe:
W Drogoradzu wybrałam inną drogę niż zwykle - gdy stałam przy krzyżówce i grzebałam w mapie w komórce, z jednej strony podeszły do mnie dwa ciekawskie konie, a z drugiej - kotek.
Wyjechałam drogą pod Niekłończycą - podoba mi się tamtejszy kościółek z muru pruskiego i układ zabudowy wzdłuż alei starych drzew.
Z Niekłończycy DDR-ką dostałam się do Jasienicy - postanowiłam zjechać w ul. Wodną i nad Kanał Jasienicki, o ile droga nie będzie zalana. Pomimo iż stan wody był dość wysoki, początkowy odcinek aż za przepompownię był przejezdny, dopiero dalej na drodze zaczęły się wielkie kałuże. Tam zawróciłam, bo nie chciało mi się jechać w błocie.
Sporo wodnego ptactwa - drzewa obsiadły kormorany, a na wodzie kaczki, czapla siwa i łabędź (te dwa ostatnie nie załapały się na foto).
Wracałam przez Wieńkowo, Tatynię i Witorzę - czyli koło tytułowych kominów zakładów chemicznych w Policach.
Do pary przy niedzieli - kościółek w Tatyni:
Rower:Unibike Expedition LDS
Dane wycieczki:
37.40 km (0.00 km teren), czas: 02:31 h, avg:14.86 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad Świdwie i po okolicach
Sobota, 14 stycznia 2023 | dodano: 14.01.2023Kategoria koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Pierwsza od dłuższego czasu wycieczka w duecie z Darkiem. Zrobiliśmy najpierw wizję lokalną wieży widokowej po liftingu nad jeziorem Świdwie - na górze jeszcze brakuje lunety do obserwacji ptaków i tablic edukacyjnych, ale ekipa pozostawiła drabinę i ... kubek z kawą, więc może jeszcze coś będą robili.
Następnie pojechaliśmy polną drogą do Łęgów - na łąkach pod Świdwiem, w nieosłoniętym terenie wiało okrutnie. Potem było trochę lepiej.
Postanowiliśmy objechać miejsca związane z naszą lokalną pisarką - Elizabeth von Arnim, poczynając od Rzędzin, gdzie mieszkała. W Rzędzinach nie zachował się dwór, niestety ostatnio rozebrano do gołej ziemi także zabytkową gorzelnię z epoki. Podobno zrobił to prywatny inwestor. Tak to wygląda dziś ...
A tak było jeszcze w marcu:
Teraz już w Rzędzinach naprawdę nie ma nic ciekawego i jest to chyba jedna z brzydszych wiosek w okolicy.
Dalej jedziemy graniczną DDR-ką do Blankensee i Buku, po drodze zatrzymując się na mały popas pod wiatą przy Skwerze Pograniczników.
W Buku zaglądamy do kościoła, do którego Elizabeth chodziła. Kościół jest akurat otwarty - w środku jeszcze świąteczny wystrój, choć samo wnętrze jest raczej skromne.
Kolejny pomnik - przed Urzędem Gminy w Dobrej - udekorowany jest jeszcze świątecznie, a Elisabeth chroni się przed wiatrem czerwonym szaliczkiem.
Do domu wracamy przez Grzepnicę, Sławoszewo i Bartoszewo - zadowoleni, że pogoda dopisała.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Następnie pojechaliśmy polną drogą do Łęgów - na łąkach pod Świdwiem, w nieosłoniętym terenie wiało okrutnie. Potem było trochę lepiej.
Postanowiliśmy objechać miejsca związane z naszą lokalną pisarką - Elizabeth von Arnim, poczynając od Rzędzin, gdzie mieszkała. W Rzędzinach nie zachował się dwór, niestety ostatnio rozebrano do gołej ziemi także zabytkową gorzelnię z epoki. Podobno zrobił to prywatny inwestor. Tak to wygląda dziś ...
A tak było jeszcze w marcu:
Teraz już w Rzędzinach naprawdę nie ma nic ciekawego i jest to chyba jedna z brzydszych wiosek w okolicy.
Dalej jedziemy graniczną DDR-ką do Blankensee i Buku, po drodze zatrzymując się na mały popas pod wiatą przy Skwerze Pograniczników.
W Buku zaglądamy do kościoła, do którego Elizabeth chodziła. Kościół jest akurat otwarty - w środku jeszcze świąteczny wystrój, choć samo wnętrze jest raczej skromne.
Kolejny pomnik - przed Urzędem Gminy w Dobrej - udekorowany jest jeszcze świątecznie, a Elisabeth chroni się przed wiatrem czerwonym szaliczkiem.
Do domu wracamy przez Grzepnicę, Sławoszewo i Bartoszewo - zadowoleni, że pogoda dopisała.
Rower:Unibike Expedition LDS
Dane wycieczki:
37.46 km (5.00 km teren), czas: 02:51 h, avg:13.14 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Na rozpoczęcie sezonu 2023
Piątek, 13 stycznia 2023 | dodano: 13.01.2023Kategoria fitness, koło domu, Zachodniopomorskie
Pierwszy tydzień roku tradycyjnie spędziłam w górach, tym razem w Kotlinie Kłodzkiej - pomimo wiosennych temperatur udało się nawet pojeździć na nartach, ale w Czechach, bo u nas w Zieleńcu fatalne warunki. Niestety poza stokami śniegu nie było, więc narty biegowe zostały w domu, a na Jagodną poszliśmy pieszo.
Pogoda wciąż na mocnym plusie, a dzisiaj nawet wyjrzało słonko i wyciągnęło mnie na rower. Początkowo planowaliśmy pojechać razem z Darkiem, który chyba wreszcie doleczył swoją kontuzję, ale niestety nie miał czasu po południu. Ja dzisiaj - w ramach przerwy w pracy - wygospodarowałam sobie niespełna dwie godzinki na szybki wypad fitnessem na szosę.
Najpierw zamierzałam przejechać się małą pętlą dobieszczyńską, jednak wiało na tyle mocno, że wybrałam trasę osłoniętą lasem - do małego ronda pod Nowym Warpnem i z powrotem.
Jezdnia była mokra i wróciłam z plecami w czarne kropki, bo na specu nie mam błotników :-)
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Pogoda wciąż na mocnym plusie, a dzisiaj nawet wyjrzało słonko i wyciągnęło mnie na rower. Początkowo planowaliśmy pojechać razem z Darkiem, który chyba wreszcie doleczył swoją kontuzję, ale niestety nie miał czasu po południu. Ja dzisiaj - w ramach przerwy w pracy - wygospodarowałam sobie niespełna dwie godzinki na szybki wypad fitnessem na szosę.
Najpierw zamierzałam przejechać się małą pętlą dobieszczyńską, jednak wiało na tyle mocno, że wybrałam trasę osłoniętą lasem - do małego ronda pod Nowym Warpnem i z powrotem.
Jezdnia była mokra i wróciłam z plecami w czarne kropki, bo na specu nie mam błotników :-)
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
36.25 km (0.00 km teren), czas: 01:41 h, avg:21.53 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
A jednak jeszcze jedna wycieczka w 2022 r. - koniec sezonu szosowego
Piątek, 30 grudnia 2022 | dodano: 30.12.2022Kategoria fitness, koło domu, Zachodniopomorskie
Nie liczyłam już na rowerową pogodę i okazję do jazdy w tym roku, a tutaj jeszcze dzisiaj całkiem fajne warunki. Temperatura +7 stopni i słońce skusiły mnie nawet do wyciągnięcia Speca, który to na Gwiazdkę został doposażony w licznik i gustowną torebkę podsiodłową. Była więc okazja do wypróbowania nowości w terenie, na nie raz jeżdżonej trasie do Hintersee. Dystans w sam raz, żeby trochę się rozruszać, a bardzo nie zmarznąć.
Tym sposobem kończę rok z wynikiem 5455 km, drugim w kolejności, od kiedy zbieram statystyki na bikestats. Do zobaczenia w Nowym Roku!
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Tym sposobem kończę rok z wynikiem 5455 km, drugim w kolejności, od kiedy zbieram statystyki na bikestats. Do zobaczenia w Nowym Roku!
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
37.78 km (0.00 km teren), czas: 01:50 h, avg:20.61 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Czy to już rowerowe ostatki 2022?
Wtorek, 27 grudnia 2022 | dodano: 27.12.2022Kategoria koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Minął miesiąc od mojej ostatniej rowerowej aktywności - grudzień mi jakoś nie sprzyjał. Za zimno, za ciemno, za mokro, nie było czasu. Dzisiaj słoneczna, choć chłodna i wietrzna aura jednak wyciągnęła mnie z domu na przejażdżkę. Niedługą, bo po bliskiej okolicy - Zalesie - Świdwie - Węgornik, ale za to z miłą niespodzianką: w rezerwacie Świdwie ekipa zwija się aż miło przy remoncie wieży widokowej i wiat piknikowych. Przybyły również stojaki do przypięcia rowerów.
Ponoć już we czwartek mają skończyć i wieża - po dwóch i pół roku zamknięcia - znów będzie oddana do użytkowania.
Kilka fotek z dzisiejszej wycieczki:
Pałacyk Nadleśnictwa Trzebież w Zalesiu:
W drodze do rezerwatu:
Praca wre ...
Wszystkim miłym rowerowym znajomym składam serdeczne życzenia zdrowia i pomyślności w Nowym Roku. Wielu wspaniałych wypraw - tych bliższych i dalszych - oraz sportowej formy.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Ponoć już we czwartek mają skończyć i wieża - po dwóch i pół roku zamknięcia - znów będzie oddana do użytkowania.
Kilka fotek z dzisiejszej wycieczki:
Pałacyk Nadleśnictwa Trzebież w Zalesiu:
W drodze do rezerwatu:
Praca wre ...
Wszystkim miłym rowerowym znajomym składam serdeczne życzenia zdrowia i pomyślności w Nowym Roku. Wielu wspaniałych wypraw - tych bliższych i dalszych - oraz sportowej formy.
Rower:Unibike Expedition LDS
Dane wycieczki:
21.08 km (6.00 km teren), czas: 01:27 h, avg:14.54 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Powrót złotej jesieni
Niedziela, 27 listopada 2022 | dodano: 27.11.2022Kategoria koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Po ubiegotygodniowej "zdradzie" roweru na rzecz nart biegowych w zimowej aurze, dzisiaj znów wróciłam do kręcenia - zmotywowana niespodziewanym powrotem ładnej odsłony jesieni. Zrobiło się dość ciepło, nawet do +7 stopni, a po południu przejaśniło się i wreszcie - po wielu dniach - wyszło słońce. Darek wciąż kuruje się po październikowej kontuzji biegowej, więc pozostało mi wybrać się solo w okoliczne lasy Puszczy Wkrzańskiej.
Wyjechałam z Tanowa w stronę Dobieszczyna, aby po 5 km skręcić w szutrówkę:
Następnie kontynuowałam asfaltową drogą do Nowej Jasienicy i Drogoradza.
Przez łącznik gruntową drogą przejechałam na szosę do Karpina - zupełnie pustą, może wszystkich wybili myśliwi?
Faktycznie coś tam strzelali w lesie, ale dopiero później, gdzieś z oddali, gdy wracałam. Skróciłam sobie drogę nad jezioro Piaski przez dojazd pożarowy nr 20, zaraz za Karpinem.
Wyjeżdża się prosto na pozostałości dawnej leśniczówki Kniężyce:
A między resztkami fundamentów natknęłam się na takie ciekawe znalezisko - jakby gałka oczna patrząca z pięcioramiennej gwiazdy. To chyba dość rzadki grzyb - gwiazdosz.
Nad Piaskami już coraz śmielej przedzierało się słońce przez chmury
W powrotnej drodze niebo prawie całkiem się przetarło - wróciłam szosą i szutrówką do Gunic, a potem do Tanowa, już o zachodzie słońca.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wyjechałam z Tanowa w stronę Dobieszczyna, aby po 5 km skręcić w szutrówkę:
Następnie kontynuowałam asfaltową drogą do Nowej Jasienicy i Drogoradza.
Przez łącznik gruntową drogą przejechałam na szosę do Karpina - zupełnie pustą, może wszystkich wybili myśliwi?
Faktycznie coś tam strzelali w lesie, ale dopiero później, gdzieś z oddali, gdy wracałam. Skróciłam sobie drogę nad jezioro Piaski przez dojazd pożarowy nr 20, zaraz za Karpinem.
Wyjeżdża się prosto na pozostałości dawnej leśniczówki Kniężyce:
A między resztkami fundamentów natknęłam się na takie ciekawe znalezisko - jakby gałka oczna patrząca z pięcioramiennej gwiazdy. To chyba dość rzadki grzyb - gwiazdosz.
Nad Piaskami już coraz śmielej przedzierało się słońce przez chmury
W powrotnej drodze niebo prawie całkiem się przetarło - wróciłam szosą i szutrówką do Gunic, a potem do Tanowa, już o zachodzie słońca.
Rower:Unibike Expedition LDS
Dane wycieczki:
45.38 km (15.00 km teren), czas: 02:54 h, avg:15.65 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Popołudniem do Polic
Miałam do załatwienia kilka spraw w Policach - między innymi zakup smaru i nowego łańcucha w sklepie rowerowym. Wyjechałam trochę późno, bo krótko przed piętnastą. Dobrze, że ubrałam się ciepło, bo lodowaty wiatr i niska temperatura dawały się we znaki. Za to popołudnie było z niewielkimi przejaśnieniami, ale w każdym razie bez zgniłej mgły, która wisiała w powietrzu wczoraj i dziś rano.
Ulica Rurowa w Policach:
Zanim wszystko pozałatwiałam, zrobiła się szarówka i do domu wróciłam już praktycznie o zmierzchu, na lampkach. Dzień krótki.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Ulica Rurowa w Policach:
Zanim wszystko pozałatwiałam, zrobiła się szarówka i do domu wróciłam już praktycznie o zmierzchu, na lampkach. Dzień krótki.
Rower:Unibike Expedition LDS
Dane wycieczki:
18.97 km (0.00 km teren), czas: 01:25 h, avg:13.39 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Terenowa okolica
Sobota, 12 listopada 2022 | dodano: 12.11.2022Kategoria koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Okazuje się, że wcale nie trzeba jechać daleko, aby znaleźć nowe i nieznane ścieżki. Darek rzucił pomysł wycieczki w rejony Wodozbioru w Lesie Arkońskim i Wieży Bismarcka, a ja pomyślałam, że można by zrobić z tego fajną pętlę po Wzniesieniach Szczecińskich.
Najpierw pojechaliśmy dobrze znaną DDR-ką do Pilchowa, gdzie tym razem koło sklepu Żabka skręciliśmy w ul. Wiejską i Osowską, a następnie w dojazd pożarowy nr 11. Większość czasu jedziemy lekko pod górę, dopiero krótko przed dołączeniem żółtego szlaku droga zaczyna opadać w dół. Na jednym z drzew przy drodze znajdujemy uroczą kapliczkę:
Na skrzyżowaniu dróg odbijamy w kierunku Szczecińskiej Gubałówki, a następnie czerwonego szlaku, biegnącego malowniczym trawersem wąwozu:
Przecinamy asfaltową szosę prowadzącą do Warszewa i żółtym szlakiem ponownie wspinamy się leśną ścieżką. Wkrótce dojeżdżamy do drewnianej wieży widokokowej na skraju Wodozbioru:
Sporo tutaj w okolicy rozlewisk i stawów:
Niedaleko stąd do szczecińskiej dzielnicy Bukowo. Zjeżdżamy w dół, do skrzyżowania z ul. Nehringa. Chcieliśmy zrobić sobie postój przy Żabce na gorącą kawę i hotdoga, ale ekspedientka akurat postanowiła zrobić sobie przerwę na papierosa, więc nie chciało nam się czekać. Jedziemy dalej do pięknego, starego parku wokół wieży Bismarcka. Tutaj krajobraz rzeczywiście przywodzi na myśl górskie tereny - głębokie wąwozy, strome ścieżki zboczem wzniesień, a wszystko przykryte grubym dywanem opadłych liści. Wkrótce docieramy pod wieżę, w której trwają prace remontowe - przybyły rekonstrukcje portalu wokół wejścia:
Zjazd ze wzgórza w stronę Odry najpierw jest jeszcze ok, ale potem robi się karkołomny, więc ostatnie kilkadziesiąt metrów sprowadzamy rowery, nie chcąc ryzykować.
Zjeżdżamy ul. Lipową w stronę mariny Gocław. Większość łódek wyciągnięto już na brzeg - stoją na łożach w zimowym śnie, ale kilka jednostek wciąż cumuje w basenie:
Rzut oka na dawną stocznię i port:
Oraz na górującą Wieżę Bismarcka:
Jedziemy przez dzielnice nadodrzańskie - mniej lub bardziej zaniedbane. Na szczęście w sobotę ruch samochodowy jest umiarkowany i nie przeszkadza nam zbytnio. W Stołczynie zatrzymujemy się przy sklepie - jesteśmy już trochę głodni, więc kupujemy jakieś wypieki i robimy sobie piknik na ławeczkach z widokiem na patriotyczny mural:
Porcja kalorii nam się przydała, bo zaraz skręcamy w ul. Inwalidzką i z poziomu Odry wspinamy się na 100 m npm. - najpierw ulicami Stołczyna do kościoła, a potem brukowaną drogą w kierunku Przęsocina. Czujemy się jak na wyścigu Paris-Rubaix:
Tak blisko miasta, a takie klimaty - towarzyszy nam muczenie kilku mlecznych krów, które ciekawie przyglądają się nam zza zarośli:
W Przęsocinie przecinamy szosę ze Szczecina do Polic. Jestem zaskoczona, że miejscowość ciągnie się jeszcze tak daleko w bok. Widać, że dla mieszkańców ważna jest wspólna polsko-niemiecka historia.
Jedziemy dalej gruntową drogą, obok kwitnącego pola gorczycy (?). Ale kolory!
Dalej jedziemy znów lasem.
Jeziorko Goślickie, w którym pluskała się wesoła suczka seterka irlandzka:
Dojeżdżamy do Leśna Górnego i dalej kierujemy się na Stare Leśno, ale trochę pomyliliśmy drogę i samą wioskę zostawiliśmy bokiem. Przejeżdżamy za to przez Komorze Góry, które są wydmami śródlądowymi i przez leśne - miejscami piaszczyste - drogi wracamy do Tanowa.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Najpierw pojechaliśmy dobrze znaną DDR-ką do Pilchowa, gdzie tym razem koło sklepu Żabka skręciliśmy w ul. Wiejską i Osowską, a następnie w dojazd pożarowy nr 11. Większość czasu jedziemy lekko pod górę, dopiero krótko przed dołączeniem żółtego szlaku droga zaczyna opadać w dół. Na jednym z drzew przy drodze znajdujemy uroczą kapliczkę:
Na skrzyżowaniu dróg odbijamy w kierunku Szczecińskiej Gubałówki, a następnie czerwonego szlaku, biegnącego malowniczym trawersem wąwozu:
Przecinamy asfaltową szosę prowadzącą do Warszewa i żółtym szlakiem ponownie wspinamy się leśną ścieżką. Wkrótce dojeżdżamy do drewnianej wieży widokokowej na skraju Wodozbioru:
Sporo tutaj w okolicy rozlewisk i stawów:
Niedaleko stąd do szczecińskiej dzielnicy Bukowo. Zjeżdżamy w dół, do skrzyżowania z ul. Nehringa. Chcieliśmy zrobić sobie postój przy Żabce na gorącą kawę i hotdoga, ale ekspedientka akurat postanowiła zrobić sobie przerwę na papierosa, więc nie chciało nam się czekać. Jedziemy dalej do pięknego, starego parku wokół wieży Bismarcka. Tutaj krajobraz rzeczywiście przywodzi na myśl górskie tereny - głębokie wąwozy, strome ścieżki zboczem wzniesień, a wszystko przykryte grubym dywanem opadłych liści. Wkrótce docieramy pod wieżę, w której trwają prace remontowe - przybyły rekonstrukcje portalu wokół wejścia:
Zjazd ze wzgórza w stronę Odry najpierw jest jeszcze ok, ale potem robi się karkołomny, więc ostatnie kilkadziesiąt metrów sprowadzamy rowery, nie chcąc ryzykować.
Zjeżdżamy ul. Lipową w stronę mariny Gocław. Większość łódek wyciągnięto już na brzeg - stoją na łożach w zimowym śnie, ale kilka jednostek wciąż cumuje w basenie:
Rzut oka na dawną stocznię i port:
Oraz na górującą Wieżę Bismarcka:
Jedziemy przez dzielnice nadodrzańskie - mniej lub bardziej zaniedbane. Na szczęście w sobotę ruch samochodowy jest umiarkowany i nie przeszkadza nam zbytnio. W Stołczynie zatrzymujemy się przy sklepie - jesteśmy już trochę głodni, więc kupujemy jakieś wypieki i robimy sobie piknik na ławeczkach z widokiem na patriotyczny mural:
Porcja kalorii nam się przydała, bo zaraz skręcamy w ul. Inwalidzką i z poziomu Odry wspinamy się na 100 m npm. - najpierw ulicami Stołczyna do kościoła, a potem brukowaną drogą w kierunku Przęsocina. Czujemy się jak na wyścigu Paris-Rubaix:
Tak blisko miasta, a takie klimaty - towarzyszy nam muczenie kilku mlecznych krów, które ciekawie przyglądają się nam zza zarośli:
W Przęsocinie przecinamy szosę ze Szczecina do Polic. Jestem zaskoczona, że miejscowość ciągnie się jeszcze tak daleko w bok. Widać, że dla mieszkańców ważna jest wspólna polsko-niemiecka historia.
Jedziemy dalej gruntową drogą, obok kwitnącego pola gorczycy (?). Ale kolory!
Dalej jedziemy znów lasem.
Jeziorko Goślickie, w którym pluskała się wesoła suczka seterka irlandzka:
Dojeżdżamy do Leśna Górnego i dalej kierujemy się na Stare Leśno, ale trochę pomyliliśmy drogę i samą wioskę zostawiliśmy bokiem. Przejeżdżamy za to przez Komorze Góry, które są wydmami śródlądowymi i przez leśne - miejscami piaszczyste - drogi wracamy do Tanowa.
Rower:Unibike Expedition LDS
Dane wycieczki:
38.87 km (27.00 km teren), czas: 04:04 h, avg:9.56 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Mała pętla dobieszczyńska
Wtorek, 8 listopada 2022 | dodano: 08.11.2022Kategoria fitness, koło domu, Zachodniopomorskie
Ładna pogoda skusiła mnie do niecnego czynu - zamiast czytać ważną rzecz służbową, skróciłam sobie dzień pracy i około czternastej myknęłam na rowerek. Może nie całkiem skróciłam, bo pewnie nadrobię wieczorem. Jeszcze sezon szosowy trwa, więc wybrałam fitnessa i sprawdzonego klasyka trasowego - małą pętlę dobieszczyńską. Ścieżka rowerowa z Buku do Stolca miejscami usłana grubą warstwą liści, co widać na ostatnim zdjęciu, a na pozostałych - okolice przejścia granicznego w Blankensee.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rower:Unibike Expedition LDS
Dane wycieczki:
39.93 km (0.00 km teren), czas: 01:52 h, avg:21.39 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad Zalew
Niedziela, 6 listopada 2022 | dodano: 06.11.2022Kategoria Dookoła Zalewu Szczecińskiego, koło domu, trekking, Zachodniopomorskie
Wczorajsza sobota była pracująca do późna, więc dzisiaj z Darkiem chcieliśmy odbić sobie i pojechać na dłuższą wycieczkę. Rano jednak było bardzo zimno, więc wyruszyliśmy dopiero po jedenastej, gdy temperatura osiągnęła akceptowalne wartości. Ale i tak wyciągnęłam z szafy ciepłe legginsy, softshella na polarku, koszulkę z merynosa i pełne rękawice. Dobry wybór, bo było wietrznie i chłodno przez cały dzień.
Piękne słońce skusiło nas, aby odwiedzić wały nad Zalewem po "naszej" stronie. Szosą dojechaliśmy do Miroszewa, gdzie króciutko zatrzymaliśmy się na pierwszy postój:Tutaj domki wakacyjne, w których - jak głosi informacja - można spędzić urlop z psem.
Dalej pojechaliśmy częściowo wałem przeciwpowodziowym, który na odcinku do Brzózek jest ładnie wykoszony, a częściowo drogą techniczną pod wałem:
Pod Brzózkami - plac budowy. Wygląda to jak podłoże pod ścieżkę rowerową koroną wału, ale tablica informuje jedynie o remoncie umocnień przeciwpowodziowych. A może jednak?
Kilka kilometrów pojechaliśmy szosą, następnie trasa naszej wycieczki wiodła czerwonym szlakiem pieszym przez pałac Manowce, klify nad Zalewem przez las aż do Trzebieży.
Jedziemy singielkiem w lesie, a miejscami prowadzimy - gdy robi się wąsko i stromo wśród gęstych drzew
W Trzebieży na plaży zatrzymujemy się na kolejny postój - zabraliśmy kanapki i termos z ciepłą herbatą. Piknik z takim widokiem, to nie byle co.
Wracamy drogą przez Drogoradz i Nową Jasienicę. Prawie przez całą wycieczkę towarzyszyło nam piękne słońce, ale ostatnie kilometry przejechaliśmy już przy świetle księżyca.
Rower:Unibike Expedition LDS
Dane wycieczki:
71.61 km (25.00 km teren), czas: 04:57 h, avg:14.47 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)