Rowerem po obu stronach Odryblog rowerowy

avatar tanova
Tanowo

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl   button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(17)

Moje rowery

Unibike Expedition LDS 4251 km
nextbike 113 km
Giant Expression 17647 km
rower działkowy 1532 km
Specialized Sirrus 6719 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tanova.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Alpy włoskie: Dzień 7 - Feltre - Valsugana - Trydent

Sobota, 28 sierpnia 2021 | dodano: 10.09.2021Kategoria Włochy, trekking, Alpy włoskie 2021, Alpy
Ostatni dzień objazdówki po Dolomitach. Co prawda wstępny plan trasy zakładał opcjonalnie zamknięcie pętli do Bolzano, ale nie był to priorytet.
Po wyjeździe z Feltre kierujemy się w stronę Valsugany - jest to dolina na wschód od Trydentu. Niestety początkowy fragment nie jest wyznakowanym szlakiem i znów mamy podobną niedogodność jak w ostatnich dniach, że albo jedziemy ruchliwą krajówką, albo gdzieś bujamy się po krzakach i polnych drogach, jadąc na azymut. W okolicach jeziora Lago di Corlo łapiemy znów oznaczenia szlaku i jest zdecydowanie lepiej. Droga wije się wśród lesistych wzgórz i ładnych wiosek aż do wioski Fastro. Tutaj spektakularnymi serpentynami zjeżdżamy do Primolano, już w dolinie Valsugana.



Sporo tutaj - jak i w całej dolinie - szosowców, którzy upodobali sobie chyba właśnie szczególnie ten podjazd. Ja jednak się cieszę, że nam - z tymi tobołami - wyszło jechać w dół. Jaka jest Valsugana? Śliczna i sielankowa! Po drodze granica prowincji:



Mijam skalne wrota

Punkt info:



W barwach klubowych:

Robimy postój w Borgo Valsugana, bo jest ładnie i jesteśmy głodni.



A na deser ...

Znów jesteśmy na szlaku Via Claudia Augusta



Nad jeziorem Lago di Caldonazzo:

Za jeziorem, w Pergine Valsugana, szlak niestety się kończy - nie ma drogi wjazdowej dla rowerów do Trydentu. Alternatywą jest objazd górą przez Civezzano, a to niezła wspinaczka. Nagrodą jest panorama miasta z góry i dość karkołomny zjazd wąskimi i krętymi uliczkami tuż koło zamku Buonconsiglio

Niestety zwiedzania Trydentu nie było - mało czasu i jakieś demonstracje na starym mieście, przez które policja zamykała ulice, więc tylko coś cyknęłam po drodze na dworzec.

Pomnik Dantego - zbudowany pod koniec XIX w. jako kontra włoskiej ludności Trydentu dla monumentu niemieckojęzycznego poety Walthera von der Vogelweide w Bolzano.

Do doliny Vinschgau, gdzie mamy zarezerwowany apartament wakacyjny na kolejny tydzień, wracamy z dwiema przesiadkami - w Bolzano i Merano i z przygodami. Pociąg do Bolzano się spóźnił, a pociąg do Merano w ogóle tego dnia został odwołany. Następny skład na tej linii też stał w polu - wskutek czego zdążyliśmy dopiero na ostatnie połączenie tego dnia. Do tego jeszcze kasjerka na dworcu nie poinformowała nas, że bilety należy ostemplować w kasowniku i mieliśmy nieprzyjemności z konduktorem. Zamiast po 21-szej, byliśmy w pensjonacie krótko przed północą, a podróż zamiast dwóch i pół trwała blisko pięć godzin. Okropny chaos i kiepska organizacja na tej włoskiej kolei, już chyba nasze PKP lepiej sobie radzi.
To w zasadzie koniec naszej objazdowej trasy, choć wybraliśmy się jeszcze raz (a Darek nawet dwa razy) na rowery w kolejnym tygodniu, o czym w następnym wpisie.
I jeszcze kilka praktycznych informacji na koniec:
Trasa i mapy: Trasę wyprawy ułożyłam korzystając z serwisów internetowych - głównie z niemieckojęzycznego https://radreise-wiki.de/, z bardzo dokładnym opisem szlaków długodystansowych. Zasadniczo szlaki łączą się ze sobą w punktach węzłowych, ale w praktyce bywa tak, że fragmentami biegną gdzieś tylko palcem po mapie, albo są objazdy, które są kiepsko lub wcale nie oznaczone. Jest więc kilka wyznakowanych, bardzo ciekawych tras - Etschtalradweg, Pustertal, Toblach-Cortina czy Valsugana z bardzo dobrą infrastrukturą, a pomiędzy trzeba sobie radzić samemu. Bardzo kiepski jest np. wjazd do Trydentu od strony Pergine Valsugana - wręcz w opisie radzą, aby ten odcinek pokonać pociągiem. Przydaje się aplikacja z dokładną mapą offline i naniesionymi szlakami - my korzystaliśmy z mapy.cz. Generalnie wyszło nam tak ok. 75% asfalt, 25% inne nawierzchnie - głównie szuter, ale momentami była też jazda drogami gruntowymi.
Podróż: Dojazd ze Szczecina do Goldrain (Vinschgau) samochodem - ok. 1000 km, auta zostały na na parkingu przy pensjonacie. Parking gratis. Dojazd pociągiem z Trydentu do Goldrain we Włoszech tzw. MobilCard za 88 euro za 4 osoby z rowerami. Podróż pociągiem bez rowerów z Mals do Goldrain - gratis, w ramach karty turystycznej VinschgauCard. Wjazd  kolejką linową na Falorię w Cortinie d'Ampezzo - 23.50 euro od osoby (w dwie strony)
Noclegi: agroturystyka pod Klausen - 40 euro/os. (pokój dwuosobowy ze śniadaniem), hotel *** pod Kronplatzem 80 euro/os. (pokój dwuosobowy i jednoosobowy ze śniadaniem), kemping w Cortinie - 19 euro/os. (nocleg w namiocie), hostel w Termine di Cadore - 30 euro/os. (pokój czteroosobowy bez śniadania), hotel *** w Feltre 50 euro/os. (pokój dwuosobowy ze śniadaniem). Ceny trochę wyższe niż w Austrii i we Francji, w sierpniu są spore problemy z dostępnością miejsc.
Wyżywienie: Śniadanie zwykle razem z noclegiem - jeśli była taka możliwość, na lunch kupowaliśmy coś w supermarketach – jakieś wędliny, sery, pieczywo, owoce, drożdżówki i radler albo piwo, ceny podobne jak gdzie indziej. Obiadokolacja – zazwyczaj w knajpce tam, gdzie wypadł nam następny nocleg (koszt ok. 15 euro z piwem lub winem od osoby).
Dystans i ukształtowanie terenu: Za nami blisko 500 km rowerowego szlaku i ponad 3.500 m przewyższeń. Trasa jest górzysta, wymaga już pewnego przygotowania kondycyjnego, choć oczywiście zdarzają się odcinki bardziej wypłaszczone, albo dłuższe zjazdy. Tak jak pisałam - mniej widzieliśmy rowerzystów długodystansowych (choć było ich trochę na szlaku Via Claudia Augusta - ale to "kultowa" trasa), a sporo ludzi na elektrykach.
Wspomnienia i wrażenia: Chyba najbardziej ekstremalna i intensywna z dotychczasowych wypraw i najbardziej obfita w różnego rodzaju wrażenia, ale ogólnie bardzo pozytywna. Charakter gór i krajobrazy zmieniały się po drodze i chyba właśnie ta zmienność oraz piękno przyrody były największym atutem trasy. Po drodze również urokliwe miasteczka w tych bardziej i mniej turystycznych regionach, pyszna włoska kuchnia i sprzyjająca pogoda. Pomimo iż to wciąż (późne) lato - nie było męczących upałów, lecz przyjemne temperatury - ok. 20-25 stopni. 

Rower:Giant Expression Dane wycieczki: 94.90 km (0.00 km teren), czas: 07:35 h, avg:12.51 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa wskie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]