Rowerem po obu stronach Odryblog rowerowy

avatar tanova
Tanowo

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl   button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(17)

Moje rowery

Unibike Expedition LDS 4251 km
nextbike 113 km
Giant Expression 17647 km
rower działkowy 1532 km
Specialized Sirrus 6719 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tanova.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Tyrol Wschodni i Karyntia rowerem. Dzień 6: Wörthersee i okolice Klagenfurtu

Czwartek, 27 sierpnia 2020 | dodano: 10.10.2020Kategoria Austria, Karyntia, Osttirol i Karyntia rowerem 2020, trekking, Alpy
Ciąg dalszy wakacyjnej relacji: Po nieco ulgowej środzie we czwartek czekała nas dość długa pętla rowerowa, bo zrobiliśmy 109 km wzdłuż największego karynckiego jeziora – Wörthersee i wzdłuż Drawy.
Początkowy odcinek naszej trasy biegł z Villach, gdzie mieliśmy nocleg, wspólnie ze szlakiem Alpe-Adria-Radweg.

Podłużne jezioro Wörthersee rozciąga się w kierunku równoleżnikowym pomiędzy Villach a Klagenfurtem. Postanowiliśmy przejechać je wzdłuż południowego brzegu, gdyż po drodze chcieliśmy jeszcze zaliczyć atrakcję w postaci wieży widokowej Pyramidenkogel, którą siedem lat temu wybudowano na wzgórzu właśnie nieopodal południowego brzegu. Można tam dojechać autobusem z miejscowości Reifnitz nad jeziorem, rowerem bocznymi drogami z Velden albo po serpentynach z Reifnitz. Najpierw zastanawialiśmy się nad wjazdem rowerami, ale jednak podjazd długi, stromy i za dużo czasu i sił by nas kosztował, więc rowery przypięliśmy w Reifnitz i wjechaliśmy autobusem.
Wieża z różnych stron wydaje się mieć inny kształt – wrzecionowaty, klepsydrowaty, albo wręcz amorficzny i zdobyła jakieś cenne nagrody architektoniczne.

Rdzeniem Pyramidenkogel jest szyb windy, wokół którego owinięta jest metalowa rura, w której można zjechać z zawrotną prędkością na dół oraz kręcone schody. Gdy się schodzi po schodach, to co chwilę słychać krzyki nieszczęśników, pędzących zjeżdżalnią w ciemnościach na złamanie karku. Można też zjechać z góry na tyrolce.
Na wieży są trzy platformy widokowe, z których roztacza się wspaniały widok na jezioro i okolicę.





Darek z Wojtkiem - trzymają dystans;-)

Wracamy na dół, nad jezioro. Podobnie jak Ossiacher See, Wörthersee jest mocno zagospodarowane i tylko gdzie nie gdzie da się zejść nad brzeg. Ale jak już, to jest bardzo ładnie – przejrzysta woda ma turkusowy odcień, a nieco śródziemnomorska zabudowa i mnogość wszelkiego rodzaju pływadeł przywodzi skojarzenia z chorwackimi miasteczkami nad Adriatykiem. Szkoda, że tego dnia nie mamy czasu, aby poplażować i popływać.



Trasa wzdłuż południowego brzegu to jazda wąską, ruchliwą szosą, zwykle bez pasa dla rowerów. I choć austriaccy kierowcy jeżdżą raczej w sposób przyjazny dla rowerzystów, to tam jednak zdarzają się tacy, którzy muszą wyprzedzać „na gazetę” i z rykiem silnika swoich wypasionych gablot.
Dojeżdżamy do Klagenfurtu, gdzie odbijamy w stronę przełęczy Loibl – nad Drawę. Długi, ale raczej łagodny podjazd bocznymi drogami do wioski Maria Rain i ostry zjazd szutrowymi serpentynami przez las do Ferlach. A tam – inny świat! Po lewej majestatyczne pasmo Karawanków, po prawej jeziora zaporowe i leniwy nurt rzeki. Cisza, spokój, zieleń ...



Jeszcze bardziej żałujemy, że jest już późno i nie możemy poopalać się na urokliwym kąpielisku w Ferlach, w takiej scenerii. Trzeba jechać.

Ale jazda dolinąDrawy również jest przepiękna. Moi towarzysze wyprawy:









Wieczorne klimaty w trasie:



Ostatnie kilometry do Villach pokonujemy już o zmierzchu. Dobrze, że rano jechaliśmy już tym odcinkiem i wiadomo, czego się spodziewać. Rzutem na taśmę jeszcze zajeżdżamy na ciepłą kolację w mieście. To był długi dzień.

Rower:Giant Expression Dane wycieczki: 109.50 km (0.00 km teren), czas: 10:12 h, avg:10.74 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(5)

K o m e n t a r z e
Janusz - takie czasy! Maseczki mieliśmy w windzie, takie były wymogi. Rzeczywiście był to długi dzień, bo przejechanie ponad 100 km ze zwiedzaniem i w urozmaiconym terenie trochę trwało. Ale warto było - rzeczywiście był to bardzo ładny odcinek.
tanova
- 20:46 niedziela, 11 października 2020 | linkuj
W cudownych okolicznościach a mam na myśli pasma gór na horyzoncie przejechaliście ponad 100 km - moje gratulacje także za fakt przygotowania relacji post factum. Znalazłem jednak smutny obrazek - dwie osoby z maseczkami na twarzy - wszędzie panoszy się ta zaraza dwudziesto pierwszego wieku.
jotwu
- 20:39 niedziela, 11 października 2020 | linkuj
Stówa po alpach robi wrażenie, kapitane widoki..
Marecki
- 16:25 niedziela, 11 października 2020 | linkuj
Ależ piękne widoki i niezły dystans. Gratulacje!
anka88
- 15:48 niedziela, 11 października 2020 | linkuj
Piękne kadry...
jotka
- 07:38 niedziela, 11 października 2020 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa bieka
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]