Rowerem po obu stronach Odryblog rowerowy

avatar tanova
Tanowo

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl   button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(17)

Moje rowery

Unibike Expedition LDS 4251 km
nextbike 113 km
Giant Expression 17647 km
rower działkowy 1532 km
Specialized Sirrus 6719 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tanova.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Tyrol Wschodni i Karyntia rowerem. Dzień 4: Doliną Gail z Hermagoru do Arnoldstein

Wtorek, 25 sierpnia 2020 | dodano: 29.09.2020Kategoria Austria, Karyntia, Osttirol i Karyntia rowerem 2020, trekking, Alpy
Rano, po pysznym śniadaniu, opuszczamy gościnny pensjonat w Watschig. Może wrócimy tu kiedyś zimą, aby pojeździć na nartach w Nassfeld?
Przejeżdżamy jeszcze raz przez Hermagor, kierując się w stronę jeziora Presseger See. Wschodni i zachodni brzeg porastają trzcinowiska, które są siedliskiem ptactwa. Wygląda trochę jak w rezerwacie Świdwie, niedaleko którego mieszkam – ale tylko trochę. Ech, szkoda, że na Pomorzu brak takich wspaniałych gór, które piętrzą się po obu stronach doliny Gail!

Brzeg południowy jeziora to piesza ścieżka, nieco wyniesiona nad linię brzegową, a przez to bardzo widokowa. Prowadzimy rowery i podziwiamy krajobraz



Rzeka Gail po ostatnich opadach przybrała brunatny kolor i płynie szerokim korytem, nie przypominając górskiego potoku z poprzedniego dnia:

Mijamy uroczą wioskę Vorderberg, gdzie zatrzymujemy się na radlerka w tamtejszym Gasthofie. Pogoda cudowna – ciepło, ale nie upalnie, świeci słoneczko i piękne krajobrazy dookoła.





Z błogostanu w dolinie Gail wytrąca nas następny odcinek – do Arnoldstein. W miarę płaską ścieżkę rowerową zamieniamy na podjazd mniej lub bardziej ruchliwymi drogami.
W Arnoldstein robimy zakupy na lunch i na chwilkę zatrzymujemy się na moście, nieco zdziwieni górniczymi tradycjami miasteczka. Mianowicie kiedyś istniała tutaj duża huta ołowiu.

Teraz powyżej miejscowości mieści się niewielki ośrodek narciarski Dreiländerecke (Trójstyk) - widoczny w tle za górniczą wieżą, a wyciąg krzesełkowy jest czynny również latem. Dlaczego Trójstyk? Bo spotykają się w tym miejscu granice Austrii, Włoch i Słowenii. Jest to równocześnie punkt, w którym spotykają się trzy największe grupy językowe Europy - germańska, romańska i słowiańska.
Aby się tam dostać, trzeba pokonać podjazd – morderczo stromy w początkowym odcinku. To jedyne miejsce, gdzie musiałam zsiadać z roweru i pchać go razem z sakwami pod górę, mając nadzieję, że widoki na górze będą warte tego trudu.
Przypinamy rowery w stojaku przy budynku kas, a sakwy zostawiamy na przechowanie u wyciągowego. Trochę archaiczną trzyosobową kanapą wciągamy się na górę. Jest ciepło, słonecznie, więc przyjemnie się nieśpiesznie jedzie podziwiając widoki. Ale pewnie w mroźne, zimowe dni można przymarznąć w czasie takiej długiej jazdy wolnym krzesełkiem.

Z górnej stacji krzesełka podchodzimy kilka kroków na polanę. Lunch w takiej scenerii to sama przyjemność – za nami słoweńskie Alpy Julijskie …

Widok na górną stację wyciągu krzesełkowego, górską gastronomię oraz na grzbiet Dobratsch, górujący nad doliną Gail:

Jest i trójstyk ...

... a przy nim ekspozycje ukazujące, jak granica wyglądała w czasach przed Schengen i przed przystąpieniem Austrii do Unii. Obecnie, gdy znów granice się zamykają z powodu pandemii, ta ekspozycja napełnia nas trochę smutkiem. 

Granica ze Słowenią zagrodzona jest kolczastym drutem, tylko przy samym trójstyku – tam skąd odchodzą piesze i rowerowe szlaki do Kranjskiej Gory – jest swobodne przejście. Stąd niedaleko też do Planicy, gdzie co roku w marcu rozgrywane są ostatnie zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich.

Trzeba jednak pilnować czasu i zjechać w dół przed siedemnastą, żeby odebrać bagaże z dolnej stacji. Dalej – do Villach – jedziemy fragmentem długodystansowego szlaku Alpe-Adria-Radweg, prowadzącego z Salzburga do Triestu. Kto wie, może kiedyś zrobimy całość?
Znajdujemy nocleg blisko centrum, na tyle wygodny, że postanawiamy zatrzymać się na dwa kolejne i w następne dni pojeździć po okolicy „na lekko”, bez sakw. Dzień kończymy spacerem po starówce i kolacją we włoskiej knajpce.
Wieczorne impresje z Villach:



I dwie mapki rowerowych odcinków wycieczki:

[cdn.] Rower:Giant Expression Dane wycieczki: 75.60 km (0.00 km teren), czas: 05:50 h, avg:12.96 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

K o m e n t a r z e
Janusz - mapki na Stravie czy endomondo i posortowany album ze zdjęciami pomagają uporządkować wspomnienia ;-). Kuba - piwo i cały lunch smakowały znakomicie, szczególnie po trudach podjazdu pod dolną stację wyciągu.
tanova
- 07:25 czwartek, 1 października 2020 | linkuj
Kolejna fantastyczna wycieczka - brawo za zdjęcia. Zapewne robiliście notatki z kolejnych wycieczek skoro to teraz, po niewczasie możemy delektować się ich przebiegiem. Kuba nie oparł się wzmiance o piwie, bo nie stroni od tego napoju w przeciwieństwie do mnie.
jotwu
- 20:54 środa, 30 września 2020 | linkuj
Piękne widoki, ciekawe jak smakuje piwko w takim plenerze :)
jotka
- 06:06 środa, 30 września 2020 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ntrum
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]