Rowerem po obu stronach Odryblog rowerowy

avatar tanova
Tanowo

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl   button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(17)

Moje rowery

Unibike Expedition LDS 4251 km
nextbike 113 km
Giant Expression 17647 km
rower działkowy 1532 km
Specialized Sirrus 6719 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tanova.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Alzacja i dolina Renu: Dzień 9 - Rheinau - Woerth - Windstein

Wtorek, 30 lipca 2019 | dodano: 04.09.2019Kategoria Alzacja i dolina Renu 2019, Francja, Niemcy
W cukierni w Rheinau zaopatrzyliśmy się rano w drożdżówki na drogę i coś zimnego do picia. Przez pierwsze kilometry szlak Rheinradweg wiódł nas przez pola i wioski, by wkrótce znów zbliżyć się do rzeki:


Prom na Renie:

Co jakiś czas mijaliśmy betonowe tablice z kilometrażem rzeki od źródła. Zaczynaliśmy w Neuenburg am Rhein około 200-tnego kilometra, a tutaj już 327:

Po trzydziestu paru kilometrach dość monotonnej jazdy z dala od miasteczek, po raz ostatni przekraczamy Ren mostem w Iffezheim:

Jakby Ren nie chciał nas puścić ze swoich objęć, bo tuż przed mostem kolega łapie flaka i czeka nas przymusowy postój na wymianę dętki w upale. Od tego momentu będziemy się już oddalać od rzeki w kierunku zachodnim – czyli Wogezów Północnych, gdzie czekają nasze samochody. Wybieram trasę, żeby w miarę możliwości nie było dużo podjazdów, chociaż kilka górek pod koniec jest nieuniknionych. Zobaczcie na profil wysokości:

Początkowo jedziemy asfaltową DDR-ką, po trasie dawnej kolejki wąskotorowej. Towarzyszy nam soczysta zieleń, dająca również przyjemny cień:

W drodze do Woerth taki surrealistyczny obrazek – diabelski młyn, wyrastający wprost z pola kukurydzy. Okazuje się, że nieopodal jest park rozrywki, którego częścią jest ta karuzela:

Samo Woerth nad rzeką Sauer bardzo miło nas zaskoczyło. To prawdziwa perełka, którą jakoś przeoczyłam przy planowaniu wycieczki. Jak dobrze, że trafiliśmy tutaj przypadkiem!




I zamek w Woerth z XIV wieku, wraz z rzeźbą „żelaznej dziewicy”:


Na północ od Woerth zaczynają się już porządne podjazdy. Pierwszy jest bardzo stromy i tylko Darkowi udaje się wjechać z sakwami na górę. Pozostała trójka prowadzi rowery – na szczęście podjazd nie jest długi, a w nagrodę mamy piękne pole słoneczników do oglądania:

Następne wzniesienie pokonujemy już rowerami, bo jest nieco łagodniejsze. Potem już tylko bajeczny zjazd po serpentynach do Jaegerthal – naprawdę bajeczny, ale nie było jak pstrykać zdjęć, bo mocno musiałam trzymać kierownicę na zakrętach przy takiej prędkości. Ale zrobiłam jedną fotkę w samej miejscowości:

Jeszcze dwa kilometry i dojechaliśmy do Windstein. Pętla alzacka zamknięta!


Zasłużyliśmy na dobrą kolację, a po noclegu w pensjonacie rano załadowaliśmy rowery na bagażniki samochodowe i wyruszyliśmy w drogę powrotną do Polski.
Informacje praktyczne:
Mapy: Korzystaliśmy z papierowych map Elsass Nord i Elsass Süd z serii bikeline Radkarte wydawnictwa Verlag Esterbauer oraz z materiałów dostępnych na stronach www.cyclinginalsace.com, www.visit.alsace.
Dojazd: Ze Szczecina do Windstein samochodem - ok. 900 km, auta zostały na całe 9 dni na parkingu przy pensjonacie. Parking gratis.
Noclegi: Od ok. 60-70 euro za pokój dwuosobowy na kwaterze prywatnej lub pensjonacie ze śniadaniem (takie ceny zazwyczaj) do 98 euro w hotelu *** też ze śniadaniem. Dwa noclegi u przyjaciół. Rezerwowaliśmy tylko pierwszy i ostatni nocleg w pensjonacie w Windstein, a noclegi znajdowaliśmy na miejscu - szukając tabliczek, albo pytając ludzi. Raz telefonicznie.
Wyżywienie: Śniadanie zwykle razem z noclegiem, na lunch kupowaliśmy coś w supermarketach – ceny trochę wyższe niż w Polsce - drożej w Szwajcarii i Francji, nieco taniej w Niemczech. Obiadokolacja – zazwyczaj w knajpce tam, gdzie wypadł nam następny nocleg (koszt ok. x2 jak w Polsce).
Dystans: Licznik rowerowy na koniec pokazał 653 km. Trasa nie jest tak płaska jak znane mi szlaki "rzeczne", ale spokojnie nadaje się na wyprawę sakwiarską dla osób o średniej kondycji.
Wspomnienia i wrażenia: I tym razem było super, tylko strasznie gorąco :-)
[Koniec]
Rower:Giant Expression Dane wycieczki: 101.95 km (0.00 km teren), czas: 07:00 h, avg:14.56 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura:31.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

K o m e n t a r z e
Dziękuję bardzo.
@strus - może kiedyś namówisz Iwonkę na taki sposób spędzenia urlopu? Zawsze można robić mniejsze dystanse i więcej zwiedzać po drodze.
tanova
- 19:42 środa, 4 września 2019 | linkuj
Fantastyczna wycieczka
mallutky
- 16:24 środa, 4 września 2019 | linkuj
Super spędzone dziewięć dni,bardzo ci zazdroszczę tych extra zabytków
strus
- 15:19 środa, 4 września 2019 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa accza
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]