Rowerem po obu stronach Odryblog rowerowy

avatar tanova
Tanowo

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl   button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(17)

Moje rowery

Unibike Expedition LDS 4251 km
nextbike 113 km
Giant Expression 17647 km
rower działkowy 1532 km
Specialized Sirrus 6719 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tanova.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Przez Schorfheide i Barnimer Land do Angermünde

Sobota, 11 maja 2019 | dodano: 13.05.2019Kategoria Brandenburgia, Niemcy
Kocham maj, długie dni, słońce, zieleń, kwitnący bez i rzepak. Uwielbiam świadomość, że całe lato jeszcze przed nami i wiele pięknych dni i nieodkrytych szlaków. Dlatego majowe wypady rowerowe są takie fantastyczne.
Trasa sobotniej wycieczki rowerowej miała obejmować dwie atrakcje turystyczne, na które „ostrzyłam sobie zęby” już od dłuższego czasu – klasztor w Chorin i podnośnia statków w Niederfinow. Obydwa obiekty leżą niedaleko trasy samochodowej ze Szczecina do Berlina, ale zawsze mijałam je, bo nie było czasu zatrzymać się na zwiedzanie. A zdecydowanie warto! Mapa wycieczki.

Załadowaliśmy z Darkiem rano rowery na samochód, zabraliśmy sąsiadkę Monikę i po godzince byliśmy w Kerkow, ładnej wiosce kilka kilometrów od Angermünde, gdzie zostawiliśmy auto obok dużego gospodarstwa rolnego. Przy akompaniamencie ryczących krów ogarnęliśmy rowery, sakwy i plecaki i ruszyliśmy w trasę – początkowo szlakiem Ueckermärkischer Radrundweg.
Pierwszą miejscowością na trasie jest Blumberger Mühle z młynem, w którym teraz jest hodowla ryb, jeziorkiem, geoparkiem i centrum informacji przyrodniczej:



Następnie szlak prowadzi przez las, a właściwie to przez wielki kompleks leśny Schorfheide. Wśród bujnej zieleni ładnie wyglądają kamienne słupki, na których umieszczono drogowskazy:

Po drodze, wzdłuż jeziora Wolletzsee:

I nasze rowerki na drodze nad jezioro

Zagadaliśmy się i zgubiliśmy drogę – zamiast do Glambeck trafiliśmy do Altklünkendorf i na starą brukowaną drogę, kiepską do jazdy rowerem. Więc w tył zwrot i szukamy powrotu na szlak. Szukamy ze średnim skutkiem, bo po jakichś piaszczystych duktach i bezdrożach pod górę i w lesie, no ale w końcu skutecznie. Trafiamy na właściwą drogę tuż przed przepustem pod autostradą A11.
Dalej – już po zachodniej stronie autostrady – przez Glambeck i Parlow, gdzie opuszczamy Ueckermärkischer Radrundweg i podążamy dalej fragmentem szlaku Tour Brandenburg, w kierunku Joachimsthal.
W Joachimsthal zaglądam do otwartej informacji turystycznej. Kupuję nową mapę rowerową z przewodnikiem wydawnictwa Kompass i wdaję się w miłą pogawędkę z panem, który chętnie opowiada nam o atrakcjach regionu. Dowiaduję się na przykład, że w pobliskim Bad Freienwalde znajduje się kompleks skoczni narciarskich, na których za dwa tygodnie odbędą się letnie zawody w skokach narciarskich na igielicie i forum sportowe z udziałem znanych – byłych i obecnych - skoczków z Polski i Niemiec. Szkoda, że mam w tym terminie wyjazd służbowy, ale pewnie kiedyś – przy następnej okazji – do Bad Freienwalde zajrzymy.
Kamień-obelisk ku czci poległych w I Wojnie Światowej mieszkańców Joachimsthal:

Nad jeziorem Grimnitzsee, piękna sceneria na piknik

Szlak biegnie dalej brzegiem jeziora przez las, do Althüttendorf. Tam – przy centralnym placyku - ładny kościół z drewnianą wieżą

a nieopodal trzy metalowe rzeźby Norn - nordyckich bogini przeznaczenia – autorstwa Eckarda Herrrmanna. Ta z prawej – o twarzy starej kobiety symbolizuje przeszłość, młoda w środku – teraźniejszość, a postać z zasłoniętą twarzą – przyszłość.


No to przekraczamy znów autostradę – tym razem wiaduktem:

I już rzut beretem do Chorin. Tamtejszy klasztor pocysterski to wspaniały przykład średniowiecznego gotyku ceglanego. Założony w XIII wieku działał do czasów reformacji, a od Wojny Trzydziestoletniej jest ruiną. Ale jaką!








Obecnie klasztor udostępniony jest do zwiedzania, w niektórych piwnicach są również salki muzealne, a w lecie obiekt służy również jako scena koncertów i przedstawień plenerowych.
Opuszczamy Chorin – nie bez żalu – i kierujemy się na południe. Na przedmieściach Eberswalde odbijamy wzdłuż kanału Odra-Hawela, aby dojechać do Niederfinow. Nie ma tam wytyczonej drogi ani szlaku rowerowego, ale da się dojechać ścieżką na koronie wału lub u jego podnóża praktycznie do samego zespołu podnośni w Niederfinow.


Ponieważ wschodnia część kanału ma inną wysokość niż zachodnia, to w Niederfinow znajduje się śluza windowa – statki wpływają do takiej wanny, która transpowana jest podnośnią w górę lub w dół. Niestety nie dane nam było zaobserwować, jak przebiega ten process – obecnie ruch statków jest znikomy, a my widzieliśmy tylko trzy kajaki na kanale.
Widok na wrota śluzy:

A tutaj kompleks starej i nowej podnośni (w budowie)

Przy śluzie sporo knajpek – zatrzymaliśmy się na piwko i ciepłą fiszbułę, żeby wzmocnić się przed ostatnim etapem wycieczki.
Droga wiodła znów wzdłuż kanału, mijaliśmy jakieś jego boczne odnogi, bardzo malowniczo



Trochę nas zaczął gonić czas, więc przez Liepe i Oderberg przejechaliśmy nie robiąc zdjęć. Teren stał się zdecydowanie bardziej pofałdowany, a miejscowości przypominały zabudową i scenerią wioski i miasteczka z Austrii czy południowych Niemiec. Nawet nie przypuszczałam, że można tu robić takie przewyższenia, ale zaczęło mi się to podobać. Mnie – która jeszcze dwa lata temu zarzekałam się, że tylko po płaskim, jak w Holandii, żadne tam górki. A teraz spokojnie ciągnęłam podjazdy na miękkich przełożeniach, a potem – sruuu w dół i od nowa. A jakie widoki w nagrodę, na przykład takie jak tutaj – na Parsteiner See!

W Parstein odbicie na płytówkę i szutrówkę oraz mocny, zimny wiatr, niestety boczny. Ale za to szpaler bzów i piękne, brandenburskie landszafty:



Hurra, jest i pole rzepaku!

a także wioska o intrygującej nazwie “Herzsprung” , czyli skok albo fikołek serca

A na koniec – wisienka na torcie – czyli Angermünde, które do tej pory znałam tylko jako kolejową stację przesiadkową do Berlina. A to bardzo ładne, historyczne miasteczko. Na początek – „Wiecznaja sława gierojom!”

A pod pomnikiem – świeże kwiaty od angermündzkiej lewicy, pewnie z okazji „dnia pobiedy”.
Dalej przejażdżka wzdłuż murów miejskich i gniazdo bocianie na szczycie romańskiej baszty.

Uliczki starego miasta

i rynek, a na nim tradycyjne majowe drzewko (Maibaum)

Na koniec dnia wyjrzało nad horyzontem słońce – mieliśmy zatem bajeczne kolory, przejeżdżając nad jeziorem Mündsee w Angermünde i na ostatnich kilometrach do samochodu:




W sumie wyszło niemal równo 100km, z przewyższeniem 700 m. Trasa również możliwa do zrobienia z dojazdem koleją do Angermünde lub Eberswalde.
Rower:Giant Expression Dane wycieczki: 100.24 km (0.00 km teren), czas: 07:34 h, avg:13.25 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(6)

K o m e n t a r z e
Dziękuję wszystkim za miłe słowa.
Tuniu, znalazłam właśnie Twoje obydwie relacje-rewelacje. Wygląda na to, że ominęliśmy kilka fajnych atrakcji po drodze - pamiętasz, gdzie były te dziurawe kamienie? Żałowałam, że nie było czasu objechać wszystkich jeziorek po drodze - Grimnitzsee koło Joachimsthal okrążyliśmy tak w 1/3, ale już nad Werbellinsee nie byliśmy i do Bad Freienwalde też innym razem.
Przy podnośni w Niederfinow próbowaliśmy przejść wzdłuż płotu, ale takie krzaczory i skarpa, że musieliśmy zawrócić i objechać gdzieś lasem.
Wszystkie zdjęcia zrobiłam ze smartfona, pogoda była bardzo fotograficzna - najpierw słonecznie, potem trochę tajemniczych chmur, a na koniec ten zimny i wietrzny zachód słońca z fioletową poświatą.
tanova
- 18:38 poniedziałek, 13 maja 2019 | linkuj
super wyprawa ...z ciekawością porównuje do trasy ktorą ja jechałam ...całkiem podobnie ...ale więcej terenu mieliśmy ...w sumie dwa razy byłąm w Niederfinow i Chorin ...Angermunde tez mnie zachwyciło :) polecam tez przepiękne jezioro dokoła w Joachimsthall :)
tunislawa
- 18:04 poniedziałek, 13 maja 2019 | linkuj
Świetna ekspedycja - do Angermunde można tez dojechac pociągiem. Chorin jest na mojej liście, ale Angermunde też widze warto odwiedzić. W Niederfinow już byłem.
leszczyk
- 14:02 poniedziałek, 13 maja 2019 | linkuj
Brawo i jeszcze raz brawo. W przeciwieństwie do mnie odbywasz w maju świetne wycieczki na długim dystansie w czasie których zawsze masz czas na wykonywanie ciekawych zdjęć - szczególnie to ostatnie bardzo mi się spodobało. Mnie pozostaje kręcenie się "wokół komina" , bo nie mam do dyspozycji samochodu. W sporze Marek - Magda jestem zdecydowanie p Twojej stronie. Z reguły sympatyczny chłopak dał się ponieść nerwom na widok psa, który - o Boże - go powąchał.
jotwu
- 07:09 poniedziałek, 13 maja 2019 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa esciu
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]