Rowerem po obu stronach Odryblog rowerowy

avatar tanova
Tanowo

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl   button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(17)

Moje rowery

Unibike Expedition LDS 4251 km
nextbike 113 km
Giant Expression 17647 km
rower działkowy 1532 km
Specialized Sirrus 6719 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tanova.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Altwarp i Ueckermünde

Poniedziałek, 22 kwietnia 2019 | dodano: 22.04.2019Kategoria Meklemburgia-Pomorze, Niemcy
Pierwsza setka w tym roku i pierwsza solo. Po dwóch dniach przerwy od roweru z powodu świątecznych przygotowań i zobowiązań rodzinnych udało się dzisiaj znaleźć kilka godzin na wycieczkę. Szkoda, że samotną - choć Darek w czasie mojej nieobecności dzisiaj po raz pierwszy od operacji wyciągnął rower i powolutku przejechał się asfaltem. Chyba było dobrze, bo mówił, że dojechał aż nad jezioro Piaski, a to ok. 16 km od naszego domu.
A ja po porannej mszy i wspólnym śniadaniu z Darkiem wybrałam się na dłuższy dystans, żeby zobaczyć, jak tam z moją kondycją. No i wyszła stówka, nawet z lekką nadwyżką. Mapka wycieczki.
Po dojechaniu do granicy w Dobieszczynie DW 115 skierowałam się do Hintersee, a stamtąd dobrze znanym szlakiem rowerowym do Rieth, trasą dawnej kolejki wąskotorowej.

Pierwszy przystanek na przystani w Rieth i drobna przekąska - babeczka brownie, upieczona przez moją córkę na święta.
Prowiant dla rowerzystki:

Kościółek w Rieth

Bardzo malowniczą trasą brzegiem Jeziora Nowowarpnieńskiego pojechałam do Warsin. Zazwyczaj jedziemy stamtąd do Altwarp asfaltową ścieżką rowerową wzdłuż szosy, a wracamy starą (ale w miarę równą) drogą brukowaną przez Dolinę Jałowców (Wacholdertal), południową stroną półwyspu, ale zachciało mi się dzisiaj odwrotnie. Niestety pomyliłam drogę, zwiedziona niezbyt precyzyjnym drogowskazem i zamiast na twardym trakcie znalazłam się na leśnej drodze, coraz bardziej piaszczystej.

Gdy dojechałam do skrzyżowania, gdzie odchodziło sześć (!) dróg, poczułam się trochę niepewnie i nie chcąc ryzykować pobłądzenia w lesie wybrałam w miarę przejezdną trawiastą drogę, po której spodziewałam się, że wrócę do szosy i tak się rzeczywiście stało.
Pokręciłam się trochę po Altwarp, w którym dzisiaj sporo gości - głównie Niemców, zwabionych piękną pogodą i urokami rybackiej, sielskiej wioski:

W starym porcie chwilę odpoczęłam i zjadłam kanapkę na ławeczce z widokiem na Nowe Warpno:

Wiosna ...

W nowym porcie przy kei stał akurat kuter Lütt Matten (czyli "Mały Marcinek" w plattdeutsch), który regularnie kursuje między Nowym Warpnem i Altwarp i zabiera pieszych oraz rowerzystów:

Jakiś mini-zlot zabytkowych pojazdów motocyklowych:

Nieopodal, na pirsie, zauważyłam również starą kotwicę, na którą jakoś wcześniej nie zwróciłam uwagi, a szkoda, bo jest to miejsce pamięci o zmarłych mieszkańcach tej miejscowości.

Wróciłam do Warsin i przez Bellin pojechałam dalej do Ueckermünde. Zajrzałam na plażę:


A potem malowniczą ścieżką rowerową podjechałam na starówkę. Jak widać nie tylko rowerzyści z tej ścieżki korzystają:

Nad Uecker (czyli Wkrą) niektórzy już poczuli lato ...

A dwie czaple - o dziwo - w ogóle nic sobie nie robiły z ludzi na promenadzie, chyba oswojone


Na starym mieście w Ueckermünde



Skorzystałam z okazji i wybrałam trochę gotówki z bankomatu, przydała się w Eggesin, gdy naszła mnie ochota na lody - po południu było naprawdę cieplutko, więc z przyjemnością usiadłam na chwilkę w ogródku przy małej kawiarence

Powrót szosą do Hintersee i Dobieszczyna - niestety bardziej ruchliwą, niż się spodziewałam w ten świąteczny dzień. Jazdę bardzo utrudniał też coraz silniejszy wiatr południowo-wschodni, czasem gwałtowne podmuchy wręcz spychały na środek jezdni i bardzo hamowały - niekiedy ledwie do 14-15 km/h.

Za Dobieszczynem było jeszcze gorzej - nie dość że dużo samochodów, to jeszcze kierowcy bardzo brawurowi. Kilka kilometrów przed Tanowem "stuknęła" mi setka. Sześć godzin jazdy na rowerze trekkingowym - myślę, że to całkiem przyzwoite turystyczne tempo. Końcówka wolniejsza, bo wiatr dawał się we znaki. Nad Gunicą przy wjeździe do Tanowa:

Dotarłam do domu umiarkowanie zmęczona, nawet mogłabym jeszcze trochę pokręcić, choć wolałabym bez tego uciążliwego wiatru. Niestety cały dzień "świrowało" mi endomondo - przy każdym nieco dłuższym postoju i robieniu zdjęć zatrzymywało trening, więc na koniec miałam chyba 8 zapisów i to jeszcze urwało około kilometra w samym Tanowie i coś tam w Ueckermünde. Dopiero po powrocie do domu scaliłam te kawałki w jeden zapis, prawie kompletny.
Rower:Giant Expression Dane wycieczki: 107.50 km (15.00 km teren), czas: 06:32 h, avg:16.45 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(8)

K o m e n t a r z e
Tak kolejka "Randower Kleinbahn" to nie była kolejka wąskotorowa. Nazwa Klein oznacza tu raczej niewielkie znaczenie tej kolejki, a nie rozmiar torów. Gość - 13:46 sobota, 27 kwietnia 2019 | linkuj
Dziękuję wszystkim za tyle ciepłych słów. Kuba - mam nadzieję, że rehabilitacja pomoże Ci szybciej wrócić do zdrowia i że niedługo będziesz mógł delikatnie spróbować pojeździć na rowerze.
tanova
- 17:29 środa, 24 kwietnia 2019 | linkuj
Pięknie dawno tam nie byłem..... rehabilitacja trwa....
jotka
- 17:02 środa, 24 kwietnia 2019 | linkuj
Brawo,brawo za dystans ,super zdjęcia i oczywiście opis.BRAWO!!!!!
strus
- 15:21 środa, 24 kwietnia 2019 | linkuj
Brawo, każdy dystans ponad 100km to nie przelewki, a wiatr na powrocie na pewno nie dodawał otuchy. Fajna ta dróżka "wąskotorowa", bardzo ja lubię.
leszczyk
- 11:02 wtorek, 23 kwietnia 2019 | linkuj
@jotwu, dziękuję za miły komentarz, choć aż tyle komplementów i to ze strony kolegi-rowerzysty z tak znakomitym dorobkiem, to chyba aż na wyrost. Wyjeżdżając z domu obrałam azymut na Rieth, a na miejscu zdecydowałam, co dalej.
tanova
- 09:31 wtorek, 23 kwietnia 2019 | linkuj
Chapeau bas Magdo - to na prawdę fantastyczny wyczyn - miałem szczęście, że gdzieś "po drodze" nie spotkaliśmy się, bo bym pewno nie nadążył za Tobą. Wycieczka odbyta z fantazją, świetnie opisana i ozdobiona uroczymi zdjęciami. Jestem ciekawy czy trasę wycieczki obmyśliłaś w domu czy też była to turystyczna improwizacją. Znam to uczucie, że kończąc długą wycieczkę można bez większego trudu dołożyć nieco kilometrów - tak działają wyzwolone endorfiny. Kiedy przeczytałem Twój wpis do mojej wycieczki o tym, że sprawdzałaś w endomondo gdzie jestem , wtedy spodziewałem się zaskoczysz mnie czymś extra ale w istocie rzeczy było to extra plus super do kwadratu - brawo.
jotwu
- 05:57 wtorek, 23 kwietnia 2019 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa orzon
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]