- Kategorie:
- Alpy.26
- Alpy austriackie 2023.9
- Alpy włoskie 2021.8
- Alzacja i dolina Renu 2019.10
- Austria.25
- Bawaria.2
- Berlin.2
- Berliner Mauerweg 2018.2
- Brandenburgia.24
- Czechy.7
- do pracy / z pracy.74
- Doliną Bobru.2
- Dolnośląskie.3
- Donauradweg i okolice 2018.7
- Dookoła Tatr 2022.4
- Dookoła Zalewu Szczecińskiego.9
- Ennsradweg.4
- fitness.117
- Francja.10
- Hesja.4
- Holandia i Belgia 2023.3
- Karyntia.7
- koło Dominikowa.46
- koło domu.457
- Łaba 2022.12
- Mainz i dolina Renu 2023.5
- Małopolska.6
- Meklemburgia-Pomorze.84
- Nad Bałtyk 2020.4
- nad morzem.13
- Nadrenia-Palatynat.4
- Niemcy.86
- Odra-Nysa.12
- Osttirol i Karyntia rowerem 2020.9
- Rugia 2017.3
- Saksonia.5
- Saksonia-Anhalt.2
- Słowacja.4
- Spreewald Gurkenradweg 2021.3
- Szkocja.1
- Szwajcaria.2
- trekking.264
- Tyrol Wschodni.4
- Wędrówki piesze.2
- Włochy.9
- Wzdłuż Drawy.4
- Zachodniopomorskie.384
Tour de Kalisz Pomorski z grzybnym epilogiem
Sobota, 13 października 2018 | dodano: 14.10.2018Kategoria koło Dominikowa, Zachodniopomorskie
To już chyba ostatni weekend na działce w tym roku, choć temperatury wciąż zdają się przeczyć kalendarzowi. I ostatni wypad rowerowy w tamte okolice - tym razem na północny wschód od Dominikowa, głównie po gminie Kalisz Pomorski. Mapka wycieczki.
Najpierw pojechaliśmy z Darkiem gruntowo-szutrową drogą nad jezioro Szerokie. Zaskoczyły nas liczne samochody zaparkowane wzdłuż drogi i grzybiarze z wcale pokaźnymi zbiorami podgrzybków. Podczas, gdy w okolicach Szczecina grzybów jest bardzo mało, albo wcale, tam najwyraźniej lepiej obrodziło. W związku z tym i ruch samochodowy na tej zazwyczaj spokojnej drodze był większy.
Za jeziorem Szerokim zaczyna się wąska asfaltówka do Białego Zdroju. Wioska udekorowana była darami jesieni - tego dnia odbywało się Święto Dyni:
Biały Zdrój to bardzo ładna i zadbana miejscowość. Warto zobaczyć choćby dwór z przełomu XIX/XX w. w starym parku i jezioro Wieliż:
Darek na pomoście nad jeziorem Wieliż i mlecze na plaży:
Zwykle w Białym Zdroju odbijaliśmy na drogę do Kalisza Pomorskiego, tym razem postanowiliśmy zrobić większą pętlę, dlatego skierowaliśmy się na Bralin. Bralin - jakby w kontraście - jest raczej paskudnym popegieerowskim blokowiskiem z cuchnącą świniarnią. Ale - jak w każdej z mijanych miejscowości gminy KP - stoi tam bardzo przejrzysta tablica z mapą szlaków rowerowych:
Trzeba też pochwalić gminę, za bardzo dobre oznakowanie szlaków, łącznie z drogowskazami na skrzyżowaniach. Bardzo ułatwiają orientację:
Szlaki rowerowe w gminie Kalisz Pomorski nie tylko są wytyczone, ale i bardzo dobrze utrzymane - praktycznie cały odcinek naszej wycieczki w granicach gminy to asfalt i mniej lub bardziej łagodne wzgórza, więc nadają się nie tylko na trekingi ale również rowery szosowe. Tym bardziej, że są to mało ruchliwe, boczne drogi.
Następnie przejechaliśmy przez osadę o intrygującej nazwie:
Zastanawiałam się, skąd taka nazwa. Pomysł przyszedł mi do głowy, gdy trzeba było pokonać podjazd zaraz za nią, w kierunku Starej Korytnicy. Ale stromo było, Karwiagać!
Stara Korytnica - również ładna wieś letniskowa - przywołała pewne wspomnienia. Kilka lat temu wodowaliśmy tu kajaki na spływ rzeką Korytnicą. Niezbyt zorientowany kierowca wysadził nas koło młyna, zamiast przy brodzie poniżej miejscowości - pierwsze 2 km woda była po kostki i zamiast wiosłować, trzeba było przeciągać kajaki wpław, szorując po dnie.
Ruiny młyna na Korytnicy, z 1909 roku:
Przecięliśmy ruchliwą drogę krajową nr 10 Szczecin-Bydgoszcz akurat na granicy gminy Kalisz i Mirosławiec i znów zagłębiliśmy się w lasy i pojezierze. Zrobiliśmy sobie mały piknik nad jeziorem Gizno:
Na drugim końcu tego jeziora leży wieś Giżyno z ciekawym kościołem szachulcowym z XVII/XVIII w. i drewnianą dzwonnicą:
Za Giżynem skręciliśmy na południe i od tego momentu jechaliśmy trochę pod wiatr. Ale był to ciepły, zupełnie niepaździernikowy wiatr, więc co tam! Przejechaliśmy przez Kalisz Pomorski, drogą nad jeziorem Młyńskim - jednym z trzech, nad którymi leży to miasto.
Klasycystyczny kościół pw. Matki Boskiej Królowej Polski w Kaliszu:
Krótki odcinek przez miasto prowadzi DK 10, następnie skręciliśmy w drogę wojewódzką nr 175 na Drawno, wzdłuż której biegnie dwukilometrowy odcinek nowej, szerokiej ścieżki dla rowerów, aż do stacji PKP. Następnie kawałek szosą i skręt w lewo, w stronę leśniczówki Łowno. Stamtąd już niedaleko do Dominikowa. Zatrzymaliśmy się jeszcze na chwilę nad jeziorem Dominikowskim - nawet o tej porze roku znaleźli się amatorzy kąpieli:
Kościół filialny w Dominikowie:
A dlaczego grzybny epilog? Ano dlatego, że dzisiaj postanowiliśmy wybrać się do pobliskiego lasu - zbiory nie były co prawda oszałamiające, ale w wiaderku znalazły się kanie, podgrzybki, kozaki, a nawet kilka prawdziwków. Wszystkie zdrowe, bez robaków:
Temperatura:23.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Najpierw pojechaliśmy z Darkiem gruntowo-szutrową drogą nad jezioro Szerokie. Zaskoczyły nas liczne samochody zaparkowane wzdłuż drogi i grzybiarze z wcale pokaźnymi zbiorami podgrzybków. Podczas, gdy w okolicach Szczecina grzybów jest bardzo mało, albo wcale, tam najwyraźniej lepiej obrodziło. W związku z tym i ruch samochodowy na tej zazwyczaj spokojnej drodze był większy.
Za jeziorem Szerokim zaczyna się wąska asfaltówka do Białego Zdroju. Wioska udekorowana była darami jesieni - tego dnia odbywało się Święto Dyni:
Biały Zdrój to bardzo ładna i zadbana miejscowość. Warto zobaczyć choćby dwór z przełomu XIX/XX w. w starym parku i jezioro Wieliż:
Darek na pomoście nad jeziorem Wieliż i mlecze na plaży:
Zwykle w Białym Zdroju odbijaliśmy na drogę do Kalisza Pomorskiego, tym razem postanowiliśmy zrobić większą pętlę, dlatego skierowaliśmy się na Bralin. Bralin - jakby w kontraście - jest raczej paskudnym popegieerowskim blokowiskiem z cuchnącą świniarnią. Ale - jak w każdej z mijanych miejscowości gminy KP - stoi tam bardzo przejrzysta tablica z mapą szlaków rowerowych:
Trzeba też pochwalić gminę, za bardzo dobre oznakowanie szlaków, łącznie z drogowskazami na skrzyżowaniach. Bardzo ułatwiają orientację:
Szlaki rowerowe w gminie Kalisz Pomorski nie tylko są wytyczone, ale i bardzo dobrze utrzymane - praktycznie cały odcinek naszej wycieczki w granicach gminy to asfalt i mniej lub bardziej łagodne wzgórza, więc nadają się nie tylko na trekingi ale również rowery szosowe. Tym bardziej, że są to mało ruchliwe, boczne drogi.
Następnie przejechaliśmy przez osadę o intrygującej nazwie:
Zastanawiałam się, skąd taka nazwa. Pomysł przyszedł mi do głowy, gdy trzeba było pokonać podjazd zaraz za nią, w kierunku Starej Korytnicy. Ale stromo było, Karwiagać!
Stara Korytnica - również ładna wieś letniskowa - przywołała pewne wspomnienia. Kilka lat temu wodowaliśmy tu kajaki na spływ rzeką Korytnicą. Niezbyt zorientowany kierowca wysadził nas koło młyna, zamiast przy brodzie poniżej miejscowości - pierwsze 2 km woda była po kostki i zamiast wiosłować, trzeba było przeciągać kajaki wpław, szorując po dnie.
Ruiny młyna na Korytnicy, z 1909 roku:
Przecięliśmy ruchliwą drogę krajową nr 10 Szczecin-Bydgoszcz akurat na granicy gminy Kalisz i Mirosławiec i znów zagłębiliśmy się w lasy i pojezierze. Zrobiliśmy sobie mały piknik nad jeziorem Gizno:
Na drugim końcu tego jeziora leży wieś Giżyno z ciekawym kościołem szachulcowym z XVII/XVIII w. i drewnianą dzwonnicą:
Za Giżynem skręciliśmy na południe i od tego momentu jechaliśmy trochę pod wiatr. Ale był to ciepły, zupełnie niepaździernikowy wiatr, więc co tam! Przejechaliśmy przez Kalisz Pomorski, drogą nad jeziorem Młyńskim - jednym z trzech, nad którymi leży to miasto.
Klasycystyczny kościół pw. Matki Boskiej Królowej Polski w Kaliszu:
Krótki odcinek przez miasto prowadzi DK 10, następnie skręciliśmy w drogę wojewódzką nr 175 na Drawno, wzdłuż której biegnie dwukilometrowy odcinek nowej, szerokiej ścieżki dla rowerów, aż do stacji PKP. Następnie kawałek szosą i skręt w lewo, w stronę leśniczówki Łowno. Stamtąd już niedaleko do Dominikowa. Zatrzymaliśmy się jeszcze na chwilę nad jeziorem Dominikowskim - nawet o tej porze roku znaleźli się amatorzy kąpieli:
Kościół filialny w Dominikowie:
A dlaczego grzybny epilog? Ano dlatego, że dzisiaj postanowiliśmy wybrać się do pobliskiego lasu - zbiory nie były co prawda oszałamiające, ale w wiaderku znalazły się kanie, podgrzybki, kozaki, a nawet kilka prawdziwków. Wszystkie zdrowe, bez robaków:
Rower:rower działkowy
Dane wycieczki:
51.40 km (0.00 km teren), czas: 04:34 h, avg:11.26 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:23.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
K o m e n t a r z e
Oj ,lubię takie klimaty co na twoich pięknych fotkach
strus - 19:54 środa, 17 października 2018 | linkuj
Oj ,lubie takie klimaty co na twoich pięknych fotkach
strus - 19:54 środa, 17 października 2018 | linkuj
jeju ! ale zazdroszczę ! moje ukochane tereny !!
tunislawa - 20:45 poniedziałek, 15 października 2018 | linkuj
Barwna, ciekawa wycieczka z mnóstwem fajnych zdjęć w tym kuszący zbiór grzybów. Karwiagać - ciekawie brzmiąca nazwa, w brzmieniu dość skojarzeniowa :-)
jotwu - 18:44 poniedziałek, 15 października 2018 | linkuj
Powtarzam się ale chorobliwie Wam zazdroszczę takich pięknych nowych miejsc na rowerowe wypady...........
jotka - 13:23 poniedziałek, 15 października 2018 | linkuj
Piękne tereny i piękne zdjęcia. Jeździłem tam parę razy kilka lat temu, było równie piękne, ale oznakowanie dróg nie było tak dobre, łagodnie mówiąc.
dornfeld - 09:31 poniedziałek, 15 października 2018 | linkuj
Komentuj