Rowerem po obu stronach Odryblog rowerowy

avatar tanova
Tanowo

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl   button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(17)

Moje rowery

Unibike Expedition LDS 4251 km
nextbike 113 km
Giant Expression 17647 km
rower działkowy 1532 km
Specialized Sirrus 6719 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tanova.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Donauradweg z Pasawy do Wiednia: Dzień 2 – Pasawa-Ottensheim

Poniedziałek, 23 lipca 2018 | dodano: 01.08.2018Kategoria Austria, Bawaria, Donauradweg i okolice 2018, Niemcy
Pogoda w poniedziałek poprawiła się na tyle, że bez obaw mogliśmy ruszyć na szlak, już teraz rzeczywiście wzdłuż Dunaju. Najpierw jednak trzeba było przestawić samochody z parkingu w pobliżu hotelu, który bezpłatny jest tylko w weekendy, na miejsce, gdzie spokojnie mogłyby postać sobie przez tydzień. Zrobiliśmy rekonesans dzień wcześniej i najsensowniejszym wyjściem wydało się nam zostawienie aut w parkingowcu przy Bahnhofstrasse, gdzie postój kosztuje 4 euro za dobę.
A potem już w drogę! Mapka wycieczki

Moi współtowarzysze jazdy przed hotelem:

Tak szlak oznaczony jest po stronie niemieckiej:

Przez większość trasy można jechać zarówno lewym, jak i prawym brzegiem Dunaju, gdyż ścieżka rowerowa poprowadzona jest po obu stronach. Można też sobie w trakcie zmieniać stronę – na jednym z licznych mostów, na zaporach wodnych lub korzystając z przepraw promowych. My pojechaliśmy początkowo bulwarami wzdłuż pasawskiej starówki, a potem mostem przejechaliśmy na lewy brzeg. Ścieżka prowadziła wzdłuż drogi samochodowej B388, ale bezpiecznie i w sumie droga była umiarkowanie ruchliwa.
Bulwar w Pasawie:

Pierwszym miasteczkiem na trasie było Obernzell z zabytkowymi kamieniczkami i zamkiem, mieszczącym muzeum ceramiki:


Darek nad brzegiem Dunaju w Obernzell:

Krótko za Pasawą granica między Bawarią a Austrią biegnie środkiem Dunaju, ale od Engelhartszell już obydwa brzegi należą do Austrii. My przekraczaliśmy granicę na elektrowni wodnej w Jochstein i nie było to takie proste, ponieważ zaporę trzeba pokonać korzystając z dość stromych schodów, co przy obładowanych rowerach było trochę uciążliwe.

Stroma droga do Austrii:

Oprócz elektrowni mieści się tam również śluza, z której korzystają barki i liczne statki pasażerskie, pływające po Dunaju:

Na moście granicznym:


W Engelhartszell zajrzeliśmy do klasztoru ojców trapistów Stift Engelszell, którzy oprócz pobożnych modlitw praktykują również produkcję likierów i piwa, które można kupić w przyklasztornym sklepiku. Na likiery było za gorąco, ale zimne piwo, prosto z lodówki smakowało pierwszorzędnie!

Następny odcinek prowadził przez wioski górnej Austrii po nieco pagórkowatym terenie, podczas gdy lewy brzeg wydawał się jednak bardziej płaski. W Wesensufer dopadła nas burza, ale przeczekaliśmy ją w luksusowym schronie dla rowerzystów – zaopatrzonym w automaty do napojów, a nawet w darta i piłkarzyki, gdyby ktoś się nudził!
Od miejscowości Schlögen natomiast zaczyna się jeden z najbardziej malowniczych odcinków trasy – tzw. Schlögener Schlinge (pętla schlögeńska) – przełom Dunaju, tworzący dwa zakola zakręcające o niemal 180 stopni, wśród malowniczych lesistych wzgórz. Droga dla rowerów przez większą część biegnie tuż przy brzegu, a po lewej stronie krótki fragment trzeba pokonać promem. My jechaliśmy brzegiem prawym, w całości dostępnym dla rowerzystów.




Jeszcze kilka razy przekropił nas tego dnia drobny deszczyk, ale że było ciepło, to nawet nie było to dokuczliwe.
Widok z kempingu Kaiserau na Kettenturm i zamek Neuhaus:

W Aschach an der Donau krajobraz wypłaszcza się, a rzeka zaczyna płynąć szeroką doliną. Zrobiliśmy zakupy w supermarkecie, ponieważ z mapy wynikało, że dalej mogą być już kłopoty z zaopatrzeniem, a poza tym było już późne popołudnie. Nie na tyle jednak późne, abyśmy koniecznie szukali w miasteczku noclegu, zwłaszcza, że od dużej przetwórni rzepaku zalatywał nieco niemiły zapach i hałas. Pojechaliśmy więc dalej, przez dość jednak odludną dolinę. W jedynym gasthausie w Pupping niekoniecznie nam się podobało (i jeszcze ta nazwa!), ale na mapie widniał zaznaczony pensjonat w pobliskim Fall, więc tam się skierowaliśmy. Niestety pensjonat nie działał już chyba od dłuższego czasu, więc po zapytaniu mieszkanki wioski mieliśmy do wyboru albo rozbicie namiotów (bo pole namiotowe było czynne), albo dalszą jazdę do pobliskiego Ottensheim. Wybraliśmy drugą opcję, musieliśmy się jednak trochę cofnąć do zapory wodnej, gdyż prom z Fall do Ottensheim już o tej porze nie kursował.
Oznaczenie szlaku naddunajskiego przy zaporze w Ottensheim:

Była już chyba 19.30, gdy przy wjeździe do Ottensheim zauważyliśmy tablicę z informacją, że 2 km dalej znajduje się Langasthof Rodlhof – czyli taka wiejska gospoda z miejscami noclegowymi. Po rozmowie telefonicznej z właścicielką z ulgą skierowaliśmy się więc do Rodl – wioski należącej już jednak administracyjnie do miasteczka Ottensheim.
Gospoda okazała się mieć bardzo porządny standard – ładne pokoje z łazienkami, na dole knajpka z ogrodem, placem zabaw dla dzieci i … nagrobkiem, a rano pyszne i obfite śniadanie z domowymi marmoladami i wypiekami. Oczywiście był tam też garaż na rowery. W gospodzie jadłospis prosty, acz treściwy – zamówiliśmy sobie po wiener schnitzlu, całkiem słusznych rozmiarów, ale chyba zasłużyliśmy, bo przejechaliśmy tego dnia 92 kilometry, co było najdłuższym etapem dziennym.  I tak zakończyliśmy nasz drugi dzień rowerowej wyprawy.



Rower:Giant Expression Dane wycieczki: 92.00 km (0.00 km teren), czas: 10:30 h, avg:8.76 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

K o m e n t a r z e
Myślę, że łatwiej pokonywać tak długie dystanse gdy trasa prowadzi po nieznanych terenach. Podziwiam Ciebie Magdo, że w tych niecodziennych okolicznościach (wycieczka zagraniczna) znajdujesz czas na rzetelny opis przebiegu trasy plus interesujące zdjęcia. Tym bardziej interesujące, że z terenów dla mnie "egzotycznych". Życzę Wam spokojnej realizacji turystycznych planów do tego sprzyjającej pogody. Pozdrowienia ode mnie i Kuby dla Was obojga.
jotwu
- 14:02 środa, 1 sierpnia 2018 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa zycie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]