Rowerem po obu stronach Odryblog rowerowy

avatar tanova
Tanowo

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl   button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(17)

Moje rowery

Unibike Expedition LDS 4251 km
nextbike 113 km
Giant Expression 17647 km
rower działkowy 1532 km
Specialized Sirrus 6719 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tanova.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Szlakiem Muru Berlińskiego - dzień 1

Sobota, 19 maja 2018 | dodano: 21.05.2018Kategoria Brandenburgia, Niemcy, Berlin, Berliner Mauerweg 2018
To nie jest szlak dla sportowo zorientowanych rowerzystów, których kręci pokonywanie dziesiątek kilometrów na czas. To kawał historii smutnych czasów Zimnej Wojny, ale i szlak, który pokazuje, jak zagoiła się blizna po murze, oddzielającym kolorową enklawę kapitalistycznego świata Berlina Zachodniego od ponurej rzeczywistości dawnego NRD.

Tam, gdzie jeszcze trzydzieści lat temu stała najeżona drutem kolczastym i wojskiem ściana z betonu, dziś jeżdżą rowerzyści, rolkarze, trenują biegacze, a berlińskie rodziny spacerują z dziećmi. Biegnie tamtędy pętla ścieżki rowerowej Berliner Mauerweg, oznaczonej charakterystycznymi biało-szarymi tabliczkami z wieżą strażniczą.

W wielu miejscach linia muru jest widoczna jako podwójny pas kamieni w nawierzchni drogii oznaczona poziomymi napisami, tak jak na pierwszym zdjęciu. Cała trasa liczy 160 km długości, my zrobiliśmy w dwa dni 180 km, wliczając dojazd na nocleg, pokręcenie po okolicy i dwukrotne zgubienie drogi. Generalnie szlak jest bardzo dobrze oznakowany i tylko raz się zagapiliśmy, a raz jakiś „dowcipniś” przekręcił drogowskaz.
Zaczęliśmy z Darkiem objazd pętli w sobotę rano, od jej północnego krańca w miejscowości Hohen Neuendorf, do której łatwo można dojechać z autostrady Berliner Ring, kierując się na zjazd Birkenwerder. Mapka wycieczki

Sądziliśmy, że w takich opłotkach nie będzie problemu z zaparkowaniem naszego rowerowozu, ale okazało się, że przy mieszkalnych osiedlach i przy głównej drodze również w sobotę do popołudnia jest strefa. Znaleźliśmy jednak bezpłatne miejsce w okolicy przemysłowej, pustej w weekend, bardzo blisko szlaku. Początkowo trasa wije się przez lasy i zielone przedmieścia dzielnic administracyjnych Reinickendorf i Pankow – trochę drogami gruntowymi, trochę brukiem, trochę asfaltem, a czasami starą drogą z płyt.

Kiedyś była to droga dla wojska patrolującego strefę graniczną wzdłuż muru. Co jakiś czas mijaliśmy miejsca pamięci tragicznie zmarłych ofiar, takie jak ta w Reinickendorf

Albo w Pankow:

Uciekali i tracili życie nie tylko cywile, ale również żołnierze pełniący tam służbę:

Nad głowami co chwila przelatywały nam lądujące na lotnisku Tegel samoloty. Kiedyś mieszkałam kilka miesięcy w Pankow – ten odgłos od 6 rano do 22 wieczorem wciąż mi towarzyszył. Nic się nie zmieniło.
Wkrótce dojechaliśmy do Berlin Mitte – samego serca miasta. Widok z wiaduktu przy Behmstrasse na charakterystyczną berlińską S-Bahn:

I na wieżę telewizyjną na Alexanderplatz

A tu Darek w zupełnie odmiennej rowerowej stylizacji:

Miejscem szczególnie mocno przypominającym o Murze Berlińskim jest ulica Bernauer Strasse, która została dosłownie przepołowiona w 1961 roku. Zamurowano drzwi wejściowe, a następnie również okna budynków wychodzących na zachodnią stronę, aby zapobiec ucieczkom. O losach nieszczęsnych uciekinierów przypomina centrum informacyjne Gedenkstätte Berliner Mauer, kościół pojednania (Versöhnungskirche):





i pozostałości muru na tej właśnie ulicy:

Na cmentarzu Zofii (Sophienfriedhof) znajduje się instalacja multimedialna upamiętniająca wszystkie ofiary, choć ich dokładna liczba jest sporna – szacuje się, że było to między 136 a 245 osób.

Nieopodal można zobaczyć także jedną z wielu pozostawionych wież strażniczych:

I tak dotarliśmy nad Szprewę, gdzie pas ziemi niczyjej powoli zapełnia się reprezentacyjnymi budowlami o ciekawej i nowoczesnej architekturze, interesująco współistniejącymi ze starą, pruską zabudową:

Budynek muzeum historii medycyny w kompleksie Uniwersytetu Medycznego Charité:

A naprzeciwko efektownie prezentuje się Dworzec Główny (Hauptbahnhof)

Z mostu Marszałkowskiego (Marschallbrücke) podziwiać można nowoczesny budynek Bundestagu i przepływające statki wycieczkowe. A że w sobotę na stadionie olimpijskim w Berlinie odbywał się finał rozgrywek Bundesligi pomiędzy Eintrachtem Frankfurt a FC Bayern (z naszym Robertem Lewandowskim!), to śródmieście było pełne kibiców obu drużyn. Fanklub Eintrachtu wynajął też barki dla swoich kibiców i tak to chóralne przyśpiewki z orkiestrą i rytmiczne okrzyki niosły się już z oddali, a kulminacją był doping na dwie barki i dwa chóry. Super im to wychodziło, ludzie się fajnie bawili przy piwku, ale bardzo kulturalnie, a przechodnie im wiwatowali z mostu. Rewelacja!


Mój rower przed Bundestagiem:

Berliński Reichstag w pełnej krasie:

Pod Bramą Brandenburską tłoczno jak zwykle:


A gdyby ktoś miał dylemat, czy iść w Berlinie na rower, czy z kumplami na piwo, to jest rozwiązanie ;-)

No to jeszcze jeden z nowszych pomników Berlina – Pomordowanym Żydom Europy:

I całkiem nobliwy marmurowy Johann Wolfgang Goethe w parku Tiergarten:

Plac Poczdamski (Potsdamer Platz) wraz z pozostałościami po Murze i charakterystyczne sklepienie Sony Center:

Następnym ciekawym obiektem na trasie było muzeum i wystawa „Topografia terroru”, poświęcona dziejom faszyzmu w Trzeciej Rzeszy:

A tutaj trochę weselszy, nostalgiczny akcent – Muzeum Trabanta!

I chyba najbardziej znane przejście graniczne w Berlinie – Checkpoint Charlie. Bardzo komercyjne miejsce, niestety.

W dzielnicy Friedrichshain też stoi fragment Muru, najdłuższy zachowany – bo ponad 1,3 km, przerobiony na galerię pod chmurką „East Side Gallery”. Po zburzeniu muru w r. 1990 118 artystów z 25 krajów pokryło go malowidłami, które do dziś są sporą atrakcją turystyczną.

Jeszcze tylko przejazd przez multi-kulti Kreuzberg i z ulgą opuszczamy tłoczne śródmieście, a szlak prowadzi spokojnie nad Szprewą. Aż tu niespodzianka! Takie schody na ścieżce rowerowej?!

Ostatni etap sobotniego odcinka to przejazd wzdłuż kanałów i nieco industrialno-blokowej zabudowy południowo-wschodnich opłotków Berlina. Brzydkie osiedla i autostrada koło Schönefeld, ogródki działkowe, pola i wiochy. Zachód słońca zastał nas właśnie w takiej scenerii:

Na szczęście już niedaleko mieliśmy do naszego noclegu. Generalnie to cała wycieczka stała pod dużym znakiem zapytania, ponieważ okazało się, że miniony weekend – Zielone Świątki – to długi weekend i pospolite ruszenie turystyczne w Berlinie. Widać to było rano na autostradzie, gdy trzypasmowy sznur aut wyjeżdżał z miasta, ale też sytuacja z noclegami była katastrofalna. Na popularnym portalu bookingowym – nic! Zostały same ekskluzywne miejscówki za 200 czy 300 euro - no dramat!, na googlu też nic wolnego. Obdzwoniłam kempingi w południowej części Berlina – wszystko porezerwowane. Klepnęliśmy we środę ostatni wolny pokój w rozsądnej cenie i lokalizacji na Airbnb w dzielnicy Lankwitz – jedynie 3 km od szlaku, u sympatycznej młodej rodziny z … Kirgistanu.

Cdn.
Rower:Giant Expression Dane wycieczki: 92.00 km (0.00 km teren), czas: 11:46 h, avg:7.82 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura:22.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

K o m e n t a r z e
Ja w Berlinie widziałem jeszcze taki czerwony,okrągły dla kilku osób rower.
strus
- 15:48 piątek, 25 maja 2018 | linkuj
Ciekawy opis wycieczki i fajne zdjęcia.
sky1967
- 18:39 środa, 23 maja 2018 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa dasob
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]