Rowerem po obu stronach Odryblog rowerowy

avatar tanova
Tanowo

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl   button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(17)

Moje rowery

Unibike Expedition LDS 4251 km
nextbike 113 km
Giant Expression 17647 km
rower działkowy 1532 km
Specialized Sirrus 6719 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tanova.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Rugia 2017: Dzień 1 - Prora - Sellin- Mönchgut - Groß Stresow

Sobota, 26 sierpnia 2017 | dodano: 01.09.2017Kategoria Meklemburgia-Pomorze, nad morzem, Niemcy, Rugia 2017
mapa wycieczki
Rugię znałam do tej pory raczej od strony wody – dwa lata temu byliśmy na rejsie jachtem, zawijając po drodze do Sassnitz, Wiek i Altefähr. Już wtedy zwróciłam uwagę na dobrą infrastrukturę rowerową i pojawił się pomysł, żeby wrócić kiedyś i zwiedzić wyspę na dwóch kółkach.
Prognoza pogody na ubiegły weekend był całkiem dobra, miałam też możliwość wzięcia wolnego w poniedziałek, więc szybka decyzja – jedziemy z Darkiem na Rugię! Początkowo w planach mieliśmy objechanie wyspy trasą okrężną (Rügen Rundweg), liczącą niespełna 300 km, jednak rzut oka na kalendarz ferii w Meklemburgii, Brandenburgii i Berlinie oraz na dostępną bazę noclegową ostudził nasze zapały. We wszystkich trzech landach wakacje szkolne trwają – tak jak u nas – do 3 września, co w praktyce oznacza wysoki sezon, wysokie ceny i słabą dostępność kwater, zwłaszcza przy dobrej pogodzie i na weekend. Tak więc wybraliśmy opcję stacjonarną i we czwartek, 24 sierpnia, zarezerwowaliśmy przez internet dwuosobowy bungalow w małej wiosce Lubkow, pomiędzy Bergen a Prorą, ok. 2 km od Rügen Rundweg. Właścicielka okazała się bardzo sympatyczną osobą, ma jeszcze oprócz tego domku dwa apartamenty wakacyjne, ceny przystępne – jak na Rugię. Koszt dwóch noclegów za dwie osoby wyniósł 105 euro. Jedyny mankament to brak ścieżki rowerowej na odcinku między Prorą a Karow, więc pierwsze kilometry trzeba pokonać ruchliwą szosą, czego nie lubię.
W sobotę rano spakowaliśmy rowery na auto i o 7.00 wyruszyliśmy z domu.
Most na Rugię:

Po niespełna trzech godzinach jazdy byliśmy na miejscu, domek już na nas czekał, więc szybkie wypakowanie i przed 11.00 już byliśmy na rowerach, z zamiarem objechania południowego wschodu wyspy.
Nasz bungalow:

Pierwszą atrakcją na trasie jest Centrum Dziedzictwa Przyrodniczego (Naturerbe-Zentrum) Prora wraz ze ścieżką turystyczną wśród koron drzew.
Wkrótce docieramy do samej Prory, znanej przede wszystkim z architektonicznego kolosa – kompleksu budynków zbudowanych w latach 30-tych XX wieku jako projekt KdF (Kraft durch Freude). Początkowo obiekt miał 4,5 km długości i miał pomieścić 20.000 wypoczywających Niemców, ale projektu nie ukończono. Część kolosa zburzono pod koniec wojny, pozostałe 2,5 km było wykorzystywane w czasach NRD przez wojsko, również Armię Czerwoną. Po zjednoczeniu Niemiec powstało schronisko młodzieżowe, potem również muzeum, a teraz większość obiektu sprzedano prywatnemu inwestorowi, który remontuje tę dość ponurą ruinę i sprzedaje na luksusowe apartamenty.

Muzeum i schronisko:

Wyremontowane apartamentowce:

A tak tu wyglądało w 2015 roku (i miejscami jeszcze wciąż wygląda):

Pomimo ciepłej i słonecznej pogody na plaży w Prorze raczej pustki:


Półtora kilometra dzieli Prorę od Ostseebad Binz – chyba najelegantszego kurortu na Rugii. Atmosfera jest tu jednak zupełnie inna. Zamiast przytłaczającego ducha nazistowskiej architektury – luksusowe hotele, secesyjne wille, zadbana promenada i oczywiście molo:


Przy molo – jak i w wielu innych miejscach – z plakatu dobrotliwie spogląda na nas Angela „Mutti” Merkel. Wybory do Bundestagu już niebawem.

I jeszcze żwirowa plaża na południe od Binz.
Za nią brzeg jest wyższy, a na nim – w stronę Sellin rozciąga się duży kompleks leśny Granitz:

a w nim takie na przykład śródleśne jeziorka

i dojścia na malownicze klify.

Kto jedzie pierwszy raz przez Granitz może się trochę zdziwić, bo od czasu do czasu z oddali dobiega gromkie „Huuuuch! Huuuuch!”. Nie jest to lokalna fauna ani rugijscy wczasowicze, lecz … Szalony Roland (Rasender Roland) – spalinowa ciuchcia jeżdżąca na trasie Ostseebad Binz – Lauterbach Mole, którą zresztą sfotografowaliśmy wieczorem.

Na południowy wschód od Granitz, w niewielkiej odległości od siebie leżą trzy mniejsze kurorty: Sellin, Baabe i Göhren. Ostseebad Sellin jest nieco mniejszy niż Binz, za to ma ciekawe położenie na wzgórzach.
Molo i plaża w Sellin:


Park zdrojowy w Baabe:

Na półwyspie Mönchgut sceneria robi się bardziej sielska. Brak tu eleganckich kurortów, raczej wioski letniskowe, plaże są bardziej dzikie, za to można wypoczywać również z czworonogami.
Ostseebad Thiessow, na południowym cyplu półwyspu:


Droga do Klein Zicker i koniec trasy Rügen Rundweg:


Widoki z półwyspu Reddevitz – długiej, wąskiej „macki” lądu między zatokami Having i Hagensche Wiek:


W porcie Baabe nad zatoką odbywał się właśnie festyn – posililiśmy się więc matjasami z sałatką ziemniaczaną i Störtebeckerem, a następnie „promem” przeprawiliśmy się do Moritzdorfu. Prom to szumnie powiedziane – w poprzek kanału kursuje mała łódka wiosłowa, która za drobną opłatą zabiera pieszych i rowerzystów.

Żeglarskie klimaty w marinie Seedorf:

I pomnik Fryderyka Wilhelma I, króla Prus, w Groß Stresow, który lądował tu w XVIII w. ze swoim wojskiem, aby uwolnić Rugię od okupacji duńskiej. Pomnik stał niegdyś na wysokiej kolumnie na obrzeżach Groß Stresow (teraz jest tam kopia), ale w trakcie transportu do renowacji porozbijał się, więc częściowo sztukowany oryginał stoi obecnie na placu w środku wioski.

Mieliśmy w planach dojechać do Putbus, ale zrobiło się już późno i zdecydowaliśmy się skręcić z Groß Stresow na północ, w kierunku naszego noclegu. O ile odcinek do Nistelitz był jeszcze jako taki, to z Nistelitz do Vierwitz jechaliśmy polną drogą – o tyle dobrze, że było jeszcze coś widać. Kawałek drogi z Vierwitz do Zirkow prowadził ścieżką rowerową, więc przy świetle czołówki i lampkach rowerowych jechało się w miarę. Ostatnie 3 km już całkiem po zmroku jechaliśmy starą, krzywą, brukowaną kocimi łbami aleją obsadzoną wielkimi bukami, więc ciemno jak okiem wykol – na szczęście ruchu żadnego nie było. Kto by zresztą jeździł taką drogą po nocy! Ale ciekawie było, na kwaterę dotarliśmy o 21.20, cali, zdrowi i ze wszystkim na miejscu.
Cdn. Rower:Giant Expression Dane wycieczki: 84.00 km (6.00 km teren), czas: 10:49 h, avg:7.77 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura:22.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(4)

K o m e n t a r z e
Jesteście oboje świetną parą, która w cudowny sposób wykorzystuje rower do zwiedzania wielce interesujących miejsc. Moje uznanie nie tylko za rugijską wyprawę.
jotwu
- 15:44 czwartek, 7 września 2017 | linkuj
Pięknie tam i zazdroszczę
strus
- 13:25 sobota, 2 września 2017 | linkuj
ale piekne miejsca !
tunislawa
- 15:49 piątek, 1 września 2017 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa zycia
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]