- Kategorie:
- Alpy.26
- Alpy austriackie 2023.9
- Alpy włoskie 2021.8
- Alzacja i dolina Renu 2019.10
- Austria.25
- Bawaria.2
- Berlin.2
- Berliner Mauerweg 2018.2
- Brandenburgia.24
- Czechy.7
- do pracy / z pracy.74
- Doliną Bobru.2
- Dolnośląskie.3
- Donauradweg i okolice 2018.7
- Dookoła Tatr 2022.4
- Dookoła Zalewu Szczecińskiego.9
- Ennsradweg.4
- fitness.117
- Francja.10
- Hesja.4
- Holandia i Belgia 2023.3
- Karyntia.7
- koło Dominikowa.46
- koło domu.457
- Łaba 2022.12
- Mainz i dolina Renu 2023.5
- Małopolska.6
- Meklemburgia-Pomorze.84
- Nad Bałtyk 2020.4
- nad morzem.13
- Nadrenia-Palatynat.4
- Niemcy.86
- Odra-Nysa.12
- Osttirol i Karyntia rowerem 2020.9
- Rugia 2017.3
- Saksonia.5
- Saksonia-Anhalt.2
- Słowacja.4
- Spreewald Gurkenradweg 2021.3
- Szkocja.1
- Szwajcaria.2
- trekking.264
- Tyrol Wschodni.4
- Wędrówki piesze.2
- Włochy.9
- Wzdłuż Drawy.4
- Zachodniopomorskie.384
Doliną Renu z Moguncji do Mannheim
Sobota, 23 września 2023 | dodano: 24.09.2023Kategoria Hesja, Mainz i dolina Renu 2023, Nadrenia-Palatynat, Niemcy, trekking
W piątek jechaliśmy szlakiem z biegiem Renu, a w sobotę wybraliśmy się w przeciwnym kierunku - w górę rzeki. Krajobrazy nieco inne - winnice, łagodne wzgórza i szeroka dolina środkowego Renu.
Odcinek od Moguncji do Wormacji jechaliśmy lewym brzegiem Renu, gdzie trasa poprowadzona jest bliżej koryta rzeki. Zwykle jest do wyboru wariant asfaltowej ścieżki trochę dalej od linii brzegowej i szutrowa dróżka średniej jakości, ale przy wodzie:
Szlak jest dobrze oznakowany - granatowo-żółtym piktogramem, nawiązującym do europejskiego, transgranicznego przebiegu. I są oczywiście drogowskazy z kilometrażem.
Po kilkunastu kilometrach od Moguncji odjeżdżamy od rzeki i wjeżdżamy w winnicę Roter Hang (Czerwony Stok). Rzeczywiście ziemia ma tutaj kolor terakoty, co ewidentnie sprzyja uprawie winorośli, bo grona są już dojrzałe, dorodne i słodkie, a wśród rzędów roślin uwijają się robotnicy przy zbiorach.
Na wzgórzu dostrzegamy nawet zarys charakterystycznej linii drapaczy chmur we Frankfurcie nad Menem:
Atmosferę winobrania widać również w miasteczku Nierstein wśród winnic. Na ulicach duży ruch pojazdów rolniczych i nie tylko, sporo się dzieje również w gospodarstwach. Zaglądamy w jedno z nich i znajdujemy... winomat lokalnego wytwórcy.
Opieramy się pokusie opróżnienia jakiejś zacnej butelczyny, bo jeszcze długa droga przed nami. Wracamy nad rzekę - tutaj też ładnie:
Jedna z licznych tablic informacyjnych przy szlaku:
Robimy sobie popas nad jeziorem Eicher See, powstałym ze starorzecza Renu. Akurat młodzież z lokalnego klubu żeglarskiego wypływa na trening:
Już niedaleko stąd do Wormacji, gdzie planujemy zatrzymać się na nieco dłużej i pozwiedzać najważniejsze zabytki. Oczywiście w pierwszej kolejności wspaniałą, romańską katedrę:
Oprócz katedry warto tutaj zobaczyć pomnik Marcina Lutra - skazanego tutaj mocą edyktu wormackiego w 1521 r. na banicję. Pomnik jest bardzo ciekawy - przedstawia całe dzieje reformacji i innych ruchów religijnych tamtych czasów.
Przez Ren przejeżdżamy ciekawym Mostem Nibelungów, żeby ominąć zakłady chemiczne BASF w Ludwigshafen - ponoć największa fabryka chemiczna w Europie.
Zobaczymy ją przez chwilę w oddali z drugiego brzegu.
Zamiast tego jedziemy teraz prawym brzegiem przez zielone pustkowia do Mannheim. Tam umówieni jesteśmy z moim kolegą, który przebywa tam od kilkunastu tygodni.
Trochę gubimy drogę na wjeździe, ale ostatecznie docieramy na miejsce około 19.00, tym razem jeszcze po widoku. Wspólnie oglądamy jeszcze najważniejsze atrakcje Mannheim - barokowy, imponujący zamek, w którym współcześnie mieści się uniwersytet oraz... najstarszą ścieżkę rowerową na świecie, pochodzącą z 1817 r. To tutaj hrabia Karl Freiherr von Drais (od niego pochodzi nazwa "drezyna") jeździł prototypem roweru własnego pomysłu.
Dzień kończymy wspólną kolacją w miłej restauracji z widokiem na Ren i - podobnie jak poprzedniego dnia - do Moguncji wracamy pociągiem.
Niestety aktualnie w weekendy bezpośrednie połączenia są skasowane ze względu na remont torów i musimy jechać objazdem przez Frankfurt. Tak więc do naszego lokum docieramy już po północy. Długi dzień i pełen wrażeń.
A dzisiaj, w niedzielę, już tylko poranny spacer po Wiesbaden i powrót do domu, pozdrawiam z podróży.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
96.10 km (0.00 km teren), czas: 07:29 h, avg:12.84 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Doliną Renu z Moguncji do Koblencji
Piątek, 22 września 2023 | dodano: 24.09.2023Kategoria Hesja, Mainz i dolina Renu 2023, Nadrenia-Palatynat, Niemcy, trekking
W piątek wreszcie mogliśmy z Darkiem ruszyć się na całodzienną wycieczkę. Moguncja leży przy jednym z dłuższych szlaków rowerowych - cała dolina Renu liczy sobie ponad 1350 km, a Moguncja jest w okolicach 780 kilometra. Wybraliśmy kierunek północny, w stronę Koblencji - przez przełom Renu pomiędzy górami Taunus a Hunsrück. Ale o tym za chwilę.
Po ostatnich ciepłych dniach piątkowy poranek zaskoczył nas chłodem - wręcz ziąbem, szczególnie dotkliwym nad rzeką. Pierwsze kilometry pedałujemy po "heskiej" stronie Mainz-Kostheim i Mainz-Kastel - dzielnic aglomeracji Moguncja-Wiesbaden i choć dzielnice mają w nazwach "Mainz" to administracyjnie należą do Wiesbaden. Mamy za to widok na panoramę Moguncji i most drogowy łączący oba miasta.
Po przejechaniu mało ciekawych terenów przemysłowych dojeżdżamy do dzielnicy Wiesbaden-Biebrich, która wyróżnia się barokową rezydencją książęcą rodu von Nassau. Teraz pałac pełni funkcję urzędową i reprezentacyjną.
Dalej okolica robi się bardziej sielska. Mijamy kolejne urokliwe miasteczka.
Walluf
Eltville am Rhein
W Eltville zwiedzamy średniowieczny zamek. Generalnie zagęszczenie zamków i warowni nad Renem w tej okolicy jest imponujące.
Szlak prowadzi przy samej rzece. Tablice z kilometrażem zapewne ułatwiają żeglugę.
Niestety bardzo silny i lodowaty wiatr utrudnia jazdę - postanawiamy więc zmienić brzeg, mając nadzieję być bardziej osłoniętymi po lewej stronie. Jest to jednak możliwe tylko promem, ponieważ pomiędzy Moguncją a Koblencją, na odcinku ponad 100 km nie ma ani jednego mostu. Prom jest nieco mniejszy od świnoujskiego Bielika.
Następnym miastem na naszej trasie jest Bingen, znane choćby z klasztoru, w którym przebywała i pracowała uczona św. Hildegarda z Bingen. Dzisiejsze Bingen jednak niewiele zachowało ze średniowiecznej atmosfery, miasteczko jest raczej nijakie, choć w tamtejszej bazylice zachowała się krypta z czasów Hildegardy:
U ujścia rzeczki Nahe do Renu jest punkt widokowy z widokiem na Mysią Wieżę na wyspie na Renie, w której - podobnie jak nasz król Popiel - miał być zjedzony przez myszy biskup Moguncji, Hatto.
Od Bingen zaczyna się najpiękniejszy odcinek wycieczki. Brzegi stają się górzyste, koryto rzeki zwęża się i płynie rwącym nurtem. Szlak rowerowy biegnie wciśnięty równolegle obok linii kolejowej i drogi samochodowej.
Jeden z zamków warownych, w Trechtingshausen:
Panorama mieszczańskich kamieniczek w Bacharach, u stóp wzgórz z winnicami zachęca nas do wjechania wgłąb miasteczka - i warto było, bo jest prześliczne!
Za Bacharach dolina jeszcze bardziej się zwęża, a Ren wygląda jak górska rzeka:
Najwęższa jest pod skałą Loreley - rzeka ma tutaj zaledwie sto kilkadziesiąt metrów szerokości. A ze skałą wiąże się legenda o młodej dziewczynie o imieniu Loreley, która z powodu zawodu miłosnego rzuciła się z rozpaczy do Renu. Zamieniona w syrenę swoim śpiewem zwodzi szyprów pływających po rzece, wciągając ich na skały. Legendę pięknie opisał niemiecki poeta doby romantyzmu - Heinrich Heine. Zawsze chciałam zobaczyć to miejsce i udało się spełnić to marzenie.
Na nas Loreley zesłała gwałtowną nawałnicę, krótko po minięciu skały - na szczęście udało nam się schować w tunelu pod torami kolejowymi, a ulewa szybko przeszła.
Przez jakiś czas mogliśmy cieszyć się zupełnie niesamowitym światłem i tęczą:
Na ostatnim zdjęciu widać, że Ren mocno meandruje na tym odcinku. Niedaleko miasteczka Bopard jest to petla prawie 180 stopni.
Kilkadziesiąt minut, które musieliśmy spędzić "pod mostem" w oczekiwaniu na poprawę pogody, zabrakło, aby móc dojechać do Koblencji po widoku. Wjechaliśmy co prawda w granice miasta już o zmierzchu, ale ostatnie kilometry po nadrzecznych chaszczach, ścieżkach i kałużach pokonaliśmy na lampkach, po ciemku. Tutaj ostatnie zdjęcia ok. 12 km przed Koblencją.
Do Moguncji wróciliśmy pociągiem. Ale się rozpisałam.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
114.50 km (0.00 km teren), czas: 08:38 h, avg:13.26 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Moguncja po raz trzeci
Czwartek, 21 września 2023 | dodano: 21.09.2023Kategoria Mainz i dolina Renu 2023, Nadrenia-Palatynat, Niemcy, trekking
Ostatni dzień służbowej części mojego wyjazdu. Rano dojazd na Uni wcześnie, bo krótko po ósmej i najszybszą drogą. Powrót po południu już "na luzie" - miałam nadzieję, że wreszcie uda mi się zwiedzić katedrę od środka, ale nic z tego - akurat dzisiaj nagrywano jakiś koncert organowy i skrócono godziny otwarcia, Jak pech, to pech. Trudno. No to jeszcze pokręciłam się nad Renem, czekając na Darka, który dzień wykorzystał na wycieczkę do Frankfurtu nad Menem i wróciliśmy do domu. Od 19.00 miało mocno padać, ale jakoś jeszcze nie zaczęło.
I kładka nad torami kolejowymi niedaleko naszego lokum, z dwoma "ślimakami" dla rowerzystów:
Jutro dzień rowerowy - nareszcie.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
I kładka nad torami kolejowymi niedaleko naszego lokum, z dwoma "ślimakami" dla rowerzystów:
Jutro dzień rowerowy - nareszcie.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
14.50 km (0.00 km teren), czas: 01:14 h, avg:11.76 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Miejsko po Moguncji
Środa, 20 września 2023 | dodano: 20.09.2023Kategoria Hesja, Mainz i dolina Renu 2023, Niemcy, trekking
Rano najkrótszą trasą na Uni Mainz, rozpoznaną poprzedniego wieczoru. Nie za szybko, bo pod górkę i nie chciałam się zgrzać. Przez Ren przejechałam mostem drogowym:
Za mostem nie ma nic ciekawego - trasa prowadzi bike pasem przy ruchliwych, handlowych ulicach i koło dworca. Pod wieczór umówiłam się z Darkiem w mieście - pokręciliśmy się trochę na starówce, na bulwarach i poszliśmy na kolację.
Ruiny kościoła pw. św. Krzysztofa, w którym ochrzczony został Jan Gutenberg. Kościół został zbombardowany w trakcie nalotów alianckich na Moguncję i pozostał jako symbol pamięci zniszczeń wojennych.
Przed katedrą:
I wieczorne kadry znad Renu - wróciliśmy ścieżką rowerową przy moście kolejowym, u ujścia Menu do Renu.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Za mostem nie ma nic ciekawego - trasa prowadzi bike pasem przy ruchliwych, handlowych ulicach i koło dworca. Pod wieczór umówiłam się z Darkiem w mieście - pokręciliśmy się trochę na starówce, na bulwarach i poszliśmy na kolację.
Ruiny kościoła pw. św. Krzysztofa, w którym ochrzczony został Jan Gutenberg. Kościół został zbombardowany w trakcie nalotów alianckich na Moguncję i pozostał jako symbol pamięci zniszczeń wojennych.
Przed katedrą:
I wieczorne kadry znad Renu - wróciliśmy ścieżką rowerową przy moście kolejowym, u ujścia Menu do Renu.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
15.00 km (0.00 km teren), czas: 01:37 h, avg:9.28 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Mainz by night
Wtorek, 19 września 2023 | dodano: 19.09.2023Kategoria Nadrenia-Palatynat, Hesja, Mainz i dolina Renu 2023, trekking, Niemcy
Kilka najbliższych dni spędzę w Moguncji i okolicach. Pobyt służbowy, przedłużony o weekend. Przyjechaliśmy dzisiaj z Darkiem autem, zabierając na bagażniku rowerki. Wieczorem przejechaliśmy się z naszego zakwaterowania na uniwersytet - chciałam rozpracować sobie drogę na jutro, a w powrotnej drodze pokręciliśmy się trochę po starówce.
Muzeum Jana Gutenberga:
Obok - katedra pw. św. Marcina:
Kamieniczki z muru pruskiego na ulicy Kirschgarten
Na kampusie:
I nad Renem:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Muzeum Jana Gutenberga:
Obok - katedra pw. św. Marcina:
Kamieniczki z muru pruskiego na ulicy Kirschgarten
Na kampusie:
I nad Renem:
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
16.02 km (0.00 km teren), czas: 01:46 h, avg:9.07 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wieczorna mała pętla dobieszczyńska
Niedziela, 17 września 2023 | dodano: 17.09.2023Kategoria Zachodniopomorskie, koło domu, fitness
Weekend był pracujący, ale udało się w niedzielę pod wieczór wyskoczyć z Darkiem na półtoragodzinną rundkę dookoła komina. Trasa trochę "oklepana" - ot, tak, aby się przewietrzyć. Do Dobieszczyna, a potem wzdłuż granicy przez Stolec i DDR-ką do Buku. Powrót przez Dobrą, Sławoszewo i Bartoszewo. Zachód słońca zastał nas w Sławoszewie, tak więc do domu wróciliśmy jeszcze po widoku, ale już w lekkiej szarówce.
Wieczorne łąki pod Dobrą
Ddr-ka za Stolcem:
I w moim ogródku, kwitną michałki.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wieczorne łąki pod Dobrą
Ddr-ka za Stolcem:
I w moim ogródku, kwitną michałki.
Rower:Specialized Sirrus
Dane wycieczki:
40.03 km (0.00 km teren), czas: 01:38 h, avg:24.51 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Do Książnicy
Piątek, 15 września 2023 | dodano: 15.09.2023Kategoria Zachodniopomorskie, koło domu, do pracy / z pracy
Ale mi się zaległości robią w blogu - no to chociaż na bieżąco trochę nadgonię. Dzisiaj potrzebowałam popracować trochę w czytelni Książnicy Pomorskiej, a że tam jest beznadziejnie z parkowaniem auta, to miałam dobry powód, żeby pojechać rowerem. Zwłaszcza, że pogoda sprzyjająca. W drodze powrotnej odwiedziłam rodziców. Gdy wracałam późnym popołudniem przez plac Grunwaldzki usłyszałam, że jakaś pani głośno śpiewa donośnym sopranem. Widok był jednak niecodzienny - śpiewała idąc zupełnie nago i boso po chodniku - jak ją Pan Bóg stworzył.
Dzisiejsze zdjęcia są jednak z alei Wyszyńskiego, a nie z placu Grunwaldzkiego. Stary giancik jeszcze na chodzie, do miasta jak znalazł.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dzisiejsze zdjęcia są jednak z alei Wyszyńskiego, a nie z placu Grunwaldzkiego. Stary giancik jeszcze na chodzie, do miasta jak znalazł.
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
33.40 km (0.00 km teren), czas: 02:22 h, avg:14.11 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Babie lato w dolinie Płocicznej
Niedziela, 10 września 2023 | dodano: 15.09.2023Kategoria Zachodniopomorskie, trekking, koło Dominikowa
Na działce spędziliśmy z Darkiem kilka wrześniowych dni, korzystając z jeszcze upalnej pogody, do ubiegłego wtorku. Nie był to co prawda urlop, tylko zdalna praca, tym niemniej w fajnych okolicznościach, a w niedzielę mogliśmy zaplanować dłuższą wycieczkę. Postanowiliśmy odwiedzić drugą, bardziej dziką i nieco mniej znaną rzekę Drawieńskiego Parku Narodowego - Płociczną. Nie byliśmy tam jeszcze w tym roku, a jest to piękna dolina i chętnie do niej wracamy.
Trasa jest jednak głównie terenowa, a po ostatnim okresie dłuższej suszy piaszczyste odcinki są trudno przejezdne. Tym niemniej widoki rekompensują trudy trasy.
Początkowy odcinek pokonaliśmy z Dominikowa do Sówki leśnymi drogami. Mimo iż temperatury były jak w środku lata, to rozkwitnięte wrzosy świadczą o tym, że to już wrzesień.
W Sówce tradycyjnie robimy sobie krótki postój na moście i pomoście nad Korytnicą. Upalna pogoda zachęca również kajakarzy
Kolejny fragment trasy - od Sówki do Jeleni - jest chyba najbardziej hardkorowy. Jest trochę szutru, ale dominują grząskie piachy.
Ale warto się pomęczyć, bo dalej będzie pięknie. Dojeżdżamy do Jeleni - osady gdzieś na końcu świata - i podziwiamy majestatyczny, stary dąb
Z Jeleni niedaleko do Miradzia - już nad Płociczną. To nasz kolejny postój i granica parku narodowego.
Zwykle jechaliśmy dalej czerwonym szlakiem pieszym wzdłuż dawnego Kanału Sicieńskiego, nad jeziorem Płociczno, ale jest to bardzo zarośnięta i trudno dostępna ścieżka, z pewnością nie na krótkie spodenki w upalny dzień. Wybraliśmy więc wariant równoległym dojazdem ppoż.
Ładną i równą drogą gruntową docieramy kolejnego mostu na Płocicznej i do węzła szlaków przy dawnej osadzie Pustelnia.
Teraz będziemy jakiś czas jechać czerwonym szlakiem i starą, brukowaną drogą przez gęsty las.
I jeszcze jeden most ...
Po drodze odbijamy ścieżką edukacyjną do miejsca zwanego Starą Węgornią, gdzie dawniej był młyn wodny na Płocicznej i miejsce do odławiania węgorzy. Niesamowite, jak wartki nurt ma tutaj Płociczna - jak w górskim wodospadzie
Niegdyś - w XIX i na początku XX w. te tereny były bardziej zagospodarowane, a wsie ludne. Działały młyny, tartaki, huty szkła, papiernie i elektrownie wodne. Dzisiaj przyroda znów wkracza na opuszczone miejsca, a z gwarnych wsi pozostały małe przysiółki - jak Ostrowite - lub tylko ślady ludzkiej obecności.
Niedaleko za osadą Ostrowite jest piękne jezioro Ostrowieckie. Nie mogliśmy sobie odmówić podwieczornej kąpieli w orzeźwiających wodach tego pięknego akwenu. Woda wciąż ciepła, było cudownie.
Wracamy szosą przez Głusko i Sitnicę. Asfalt w Lubuskiem bez zarzutu, w Zachodniopomorskiem - zdecydowanie gorzej.
Może jednak jest nadzieja na poprawę? Na razie stanęła tablica szumnie zapowiadająca inwestycje strategiczne, strumień złotych monet i nowy ład, choć głos ludu mówi coś innego ...
Po drodze zaglądamy jeszcze nad Drawę, na Bogdankę - tutaj dwa dni później kończyliśmy spływ kajakowy.
Na działkę docieramy w promieniach zachodzącego słońca - dni już coraz krótsze, niestety.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Trasa jest jednak głównie terenowa, a po ostatnim okresie dłuższej suszy piaszczyste odcinki są trudno przejezdne. Tym niemniej widoki rekompensują trudy trasy.
Początkowy odcinek pokonaliśmy z Dominikowa do Sówki leśnymi drogami. Mimo iż temperatury były jak w środku lata, to rozkwitnięte wrzosy świadczą o tym, że to już wrzesień.
W Sówce tradycyjnie robimy sobie krótki postój na moście i pomoście nad Korytnicą. Upalna pogoda zachęca również kajakarzy
Kolejny fragment trasy - od Sówki do Jeleni - jest chyba najbardziej hardkorowy. Jest trochę szutru, ale dominują grząskie piachy.
Ale warto się pomęczyć, bo dalej będzie pięknie. Dojeżdżamy do Jeleni - osady gdzieś na końcu świata - i podziwiamy majestatyczny, stary dąb
Z Jeleni niedaleko do Miradzia - już nad Płociczną. To nasz kolejny postój i granica parku narodowego.
Zwykle jechaliśmy dalej czerwonym szlakiem pieszym wzdłuż dawnego Kanału Sicieńskiego, nad jeziorem Płociczno, ale jest to bardzo zarośnięta i trudno dostępna ścieżka, z pewnością nie na krótkie spodenki w upalny dzień. Wybraliśmy więc wariant równoległym dojazdem ppoż.
Ładną i równą drogą gruntową docieramy kolejnego mostu na Płocicznej i do węzła szlaków przy dawnej osadzie Pustelnia.
Teraz będziemy jakiś czas jechać czerwonym szlakiem i starą, brukowaną drogą przez gęsty las.
I jeszcze jeden most ...
Po drodze odbijamy ścieżką edukacyjną do miejsca zwanego Starą Węgornią, gdzie dawniej był młyn wodny na Płocicznej i miejsce do odławiania węgorzy. Niesamowite, jak wartki nurt ma tutaj Płociczna - jak w górskim wodospadzie
Niegdyś - w XIX i na początku XX w. te tereny były bardziej zagospodarowane, a wsie ludne. Działały młyny, tartaki, huty szkła, papiernie i elektrownie wodne. Dzisiaj przyroda znów wkracza na opuszczone miejsca, a z gwarnych wsi pozostały małe przysiółki - jak Ostrowite - lub tylko ślady ludzkiej obecności.
Niedaleko za osadą Ostrowite jest piękne jezioro Ostrowieckie. Nie mogliśmy sobie odmówić podwieczornej kąpieli w orzeźwiających wodach tego pięknego akwenu. Woda wciąż ciepła, było cudownie.
Wracamy szosą przez Głusko i Sitnicę. Asfalt w Lubuskiem bez zarzutu, w Zachodniopomorskiem - zdecydowanie gorzej.
Może jednak jest nadzieja na poprawę? Na razie stanęła tablica szumnie zapowiadająca inwestycje strategiczne, strumień złotych monet i nowy ład, choć głos ludu mówi coś innego ...
Po drodze zaglądamy jeszcze nad Drawę, na Bogdankę - tutaj dwa dni później kończyliśmy spływ kajakowy.
Na działkę docieramy w promieniach zachodzącego słońca - dni już coraz krótsze, niestety.
Rower:rower działkowy
Dane wycieczki:
53.84 km (30.00 km teren), czas: 04:20 h, avg:12.42 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad Korytnicę i jezioro Szerokie
Sobota, 9 września 2023 | dodano: 15.09.2023Kategoria Zachodniopomorskie, trekking, koło Dominikowa
Wycieczka "działkowa" po trasie praktycznie identycznej jak 13 sierpnia ale tym razem we trójkę - jeszcze w towarzystwie naszej dobrej znajomej, która aktualnie mieszka w Drawnie. Towarzyskie pokręcenie się po lasach i nad wodą.
Rzeka Korytnica z mostu w osadzie Nowa Korytnica:
Na leśnej drodze, choć las mocno przetrzebiony.
Jezioro Szerokie:
I mapka:
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rzeka Korytnica z mostu w osadzie Nowa Korytnica:
Na leśnej drodze, choć las mocno przetrzebiony.
Jezioro Szerokie:
I mapka:
Rower:rower działkowy
Dane wycieczki:
22.47 km (0.00 km teren), czas: 01:56 h, avg:11.62 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Do pracy
Wtorek, 5 września 2023 | dodano: 05.09.2023Kategoria Zachodniopomorskie, trekking, do pracy / z pracy
Urlop, urlop i już po urlopie. Jak ogarnę zdjęcia, to postaram się wrzucić retrospektywnie kilka relacji z rowerowej części wojaży po Austrii. A tymczasem proza życia i dzisiejsza droga do pracy, dokładniej - ul. Fałata w Szczecinie.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rower:Giant Expression
Dane wycieczki:
28.83 km (0.00 km teren), czas: 01:43 h, avg:16.79 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)